Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zielonaa33

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Heloł :) Kawy nie ma? Urwanie jaj mam ostatnio. Praca, dom, dziecię do ogarnięcia i młody do reparacji. Dobrze, ze chociaz dużo nie piszecie, bo nie miałabym kiedy czytać ;) Znikam na jakiś czas, ale nadrobię jak wróce :P
  2. a co wy takie wygłodniałe dzisiaj??? Ja własnie zjadłam serek wiejski na drugie śniadanie. Tylko :( Czas zrzucic zapasy, bo za miesiąc mam urlop. jak chcecie to wam będe przynosic słodycze, bo u nas teraz spore nadmiary są. Młody ma tłumy odwiedzających i każdy przychodzi z czyms slodkim. Juz patrzec nie moge :O Ale rurki z dronki, które dostał to schowałam, bo jeszcze nie jadłam, a chcę posmakować, jak już powrócę na słodyczy łono :P
  3. no prawie, ale na szczęście czytałam ze zrozumieniem :P
  4. ale pokolorowałyście wczoraj stronę :P Młody tez chciał jechać na koncert, ale tym razem nie wyszło. Był na Metalice ostatnim razem, chyba w zeszłym roku na Sonisphere. Rafinka - puzzle się zmieściły? :P
  5. dzięki :) My mamy naprawdę optymistyczne nastawienie. Traktujemy sprawę zadaniowo, trzeba działać i koniec. Najgorzej nam jest przekonać młodego, ze musi się oszczędzać. Jemu się wydaje, ze skoro już jako tako chodzi, to prawie zdrowy jest. Szwy ściągną i luz. A to niestety z urazem głowy nie ma żartów. No i życie toczy się dalej, tylko teraz będzie przejściowo trudniej. Po raz kolejny doświadczam tego, ze "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". Nie spodziewałabym się po sobie określonych reakcji. Przy młodym popłakałam się tylko raz, po rozmowie z lekarzem w szpitalu. A poza tym pokazuję mu twarz silnej i optymistycznej matki. I nie biorę do bani żadnych komplikacji. Obeznana już miałaś komunię?
  6. kafe nie działa, czy co? Co tu za kataklizm nastapił? Wrócilismy z gór z młodym. Dowiedzieliśmy się, ze to cud, ze on przezył. Spadł próbując łapać dziewczynę, która się do nich przypętała na szlaku. Nie myślał o konsekwencjach, zadziałał odruch. Spadł z wysokości 50 metrów, ale częśc trasy pokonał turlając się. Rozumiecie więc dlaczego cudem jest, ze przeżył. Ma uraz glowy, nazwany przez lekarzy szokująco - otwarte złamanie czaszki. Otwarte dlatego, ze obok wgniecenia ma ranę ciętą. Szwy założyli mu na głowie w 2 miejscach, chyba, bo nie widzieliśmy. Cały czas ma opatrunki. Zdjęcie szwów w piątek, więc się dowiemy. To wgniecenie już mu zostanie. Lekarze rozważali operację czaszki, ale uznali, ze operacja przyniesie więcej szkody i ryzyka. Ma też ranę cięta na łokciu. Ogólnie jest bardzo obolały, na tyle, że dopiero wczoraj zaczął jako tako chodzić. No i konsekwencje na razie nie są jasne. Musi się oszczędzać przez 6 miesięcy. Żadnego wysiłku, słońca, stresu. Wypłakałam sporo łez. Człowiek wychowuje dzieciaka tyle lat, a potem przychodzi moment i może być po wszystkim.
  7. Heloł :) Lekarz ze szpitala mówi, ze na 80% wypiszą młodego w poniedziałek. Jedziemy jutro nad ranem. Na szczęście kończy się długi łikend i większośc będzie gnać w odwrotnym kierunku. Młody mówi, ze nie może chodzić. Robił dziś pierwsze kroki przy balkoniku i szło opornie. Lekarz mówi, ze to od obicia, bo kości całe, a takie solidne stłuczenie jest bardziej bolesne niż złamanie. I beztroskim głosem dodał, że to zrozumiałe po upadku z takiej wysokości :O Dobrze, ze tego nie widziałam :( No i szczęście dodatkowe jest takie, ze młody spadł na polską stronę, a nie słowacką, dzięki temu nie musimy brać kredytu na pokrycie kosztów akcji ratunkowej :O Ostatnio moje dzieci dostarczają mi tyle atrakcji, ze naprawdę cieszę się, ze mam tylko dwoje ;)
  8. dzięki dziewczyny :) Mamy za sobą rozmowę z babciami. Oczywiście dyplomatyczną. Trzymałam się dzielnie i je uspokajałam. Okazuje się, że oni schodzili ze Świnicy. To podobno podstępna i wredna góra. A młody łapał koleżanką, która się poślizgnęła i niestety polecieli oboje. Kolega, który mi zdawał relację mówił, ze widok był straszny. Marchew - naprawdę dam na tace ;)
  9. dzięki Brest :) Wyliże się na pewno. Nie może być inaczej. Oby tylko szybko. Nie mogę o tym myśleć, bo zaraz ryczę. Młoda mnie pyta dlaczego mi łzy lecą, a ja na razie nie chcę jej nic mówić.
  10. cześć dziewczyny Jestem załamana. Mój młody miał wypadek w górach. Rozmawialiśmy z lekarzem i powiedział, ze miał szczęście. Podobno spadli z koleżanką ze sporej wysokości. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak to wyglądało. Dziewczyna ma połamaną nogę, a on pękniętą kośc czołową i szycia w kilku miejscach. Robili mu tomograf i podobno żadnych innych obrażeń nie ma. Lekarze chcą go zostawić w szpitalu do poniedziałku na obserwację. Prawdopodobnie jutro jedziemy po niego da Zakopanego. Dziś mnie czeka rozmowa z babciami, bo musze którejś z nich zostawić młodą. Ostatnio mamy spot wyjątkowo stresujących zdarzeń. Kiedy to sie skończy???
  11. Heloł :) No i sobie wykrakałam, niestety. Noc z gorączką :( Mieliśmy nawet zamiar odwiedzić pogotowie ok. południa, ale młodej się nagle odwidziało i odzyskała formę. Nie wiem o co kaman. Chyba się spięła dziewczyna jak usłyszała, ze do lekarza się zbieramy. Rafinka - dzięki, daj znać koniecznie :) A w sprawie pomarańcz to ja mam własną diagnozę - żal dupę ściska jak widza, z etu tyle stron i topik nie padł : No i wchodzą z zaciekawieniem, a potem rozczarowanie, ze tu podobnie jak na każdym innym temacie w tym dziale :D I jeszcze prośba, bo pamiętam, ze temat był wałkowany - jaki termometr polecacie? Mam elektroniczny, zwykły, a chcę kupić taki do ucha, bo mam dość przekonywań, ze trzeba mierzyć pod pachą :O Młoda mi sama wskazuje gdzie mogę mierzyć, np między palcami stóp :O No i słabe te pomiary mamy, więc musze kupić nowy, bo się zamęczę te parę kolejnych lat.
  12. Heloł :) Wczoraj zniknęłam bez pożegnania, bo mąż przyszedł pogadać o swoich muchach w nosie. I okazało się, ze to nie ja byłam przyczyną :P Małpa - a kiedy to zauważyłaś? Idź, idź. Lepiej sprawdzić. Możliwe, ze ja też będę jutro szukać jakiegoś lekarza, bo młoda dostała gorączki. Byłą podziębiona od czwartku, katar, kaszel, ale już było prawie ok. I nagle dziś pogorszenie. Mam dość. Miałam kiedyś zdrowe dziecko, a od kilku miesięcy ciągle coś :(
×