czytam wasze posty i jakbym czytała swoje wypowiedzi...a myslałam, że tylko ja mam taki problem, że jestem wręcz nienormalna jakaś...jak tylko znajde sie przed lustrem, musze cos wycisnąc, chociaz jakąs mała grudke, potem to sie roznosi, robi sie tego więcej, rany, blizny...znam to aż za dobrze.Walcze ztym od tygodnia, jest nawet ok...ale musze jeszcze zwalczyc nawyk taki, że jak siedze przy biurku i sie ucze to czochram się reka po plecach, szyi, ramionach i cos tam znajduje, rozdrapuje...eh, to juz całkiem silniejsze ode mnie, to jest prawie ż emimowolne!!Jak z tym skończyc?bo z twarzą jakos chyba sobie poradze, a nie wiem jak pozbyc sie tego odruchu męczenia pleców:(:(