Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Marcheuka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Marcheuka

  1. yyyy... ale pełnia była 23-go... I jak jest niebo bezchmurne to ja owszem się budzę, bo mi centralnie w paszczę świeci przez pół nocy.
  2. Zielona... A ja dziś będę miała na obiad placki kartoflaaaaneeee :D Brestova, jak twój pierogowy eksperyment?
  3. a może być czysta herbatka koperkowa? Bo tymi tam innymi gratisami to nie mam.
  4. Czy jestem pierwsza trzeci raz z rzędu? Hallllllllllllllllllooooo? Pobudka! No już-już, wydłubać śpiochy z oczek, papucie z królikami na odnóża i po kubanie kawy proszę. A dla mnie znowu order z kartofla :)
  5. No dobra, spadam, drogie panie. Od mojego grzejniczka wprost na tą kynologiczną pogodę, buuuuuuuu...
  6. żeby było bardziej dla opornych (bo sama też oporna jestem) za rzadkie ciasto to znaczy takie, że całą mąkę którą wysypałaś na stolnicę na początku już masz połączoną z jajkiem i wodą, a ciasto się przylepia do stolnicy. Wtedy stolnicę posypujesz cienką warstwą mąki i jedziesz dalej z wyrabianiem.
  7. Generalnie to przepis na ciasto jest taki: Robisz na stolnicy górkę mąki. Tak hm... z pół torebki. Może trochę więcej. W czubku górki robisz dołek i wbijasz do niego jajki. Z trzy. Stawiasz sobie na podorędziu kuban wody, jajki rozciapkujesz palcem i mieszasz z mąką. I zaczynasz wyrabiać. Podlewasz trochę wodą, żeby się wolna mąka zlepiła z tym mąko-jajkiem i wyrabiasz dajej. Jak przesadzisz z wodą i będzie za rzadkie to podsypujesz mąką, a jak będzie za gęste, tj. nie będziesz miała siły go rozpłaszczyć na stolnicy to podlewasz wodą. I wyrabiasz cały czas. Jak już będziesz myślała, że nic z tego nie wyjdzie, z chaosu zacznie kształtować się metoda. Jak rozciągniesz tą kulę ciasta i będzie wyglądać w miarę jednolicie, a z wierzchu będzie gładka, to możesz przystąpić do wałkowania.
  8. Ja umiem :) Ale nie robie, bo nie chce mi się z tym pieprzyć :) Ale ciasto to tak z ręki robię. A w środek, to zależy co chesz wkładać.
  9. No ale w końcu odpaliłam jej trochę. Choć przyznam, że musiałam to ze sobą przedyskutować dość ostro.
  10. A, a jeszcze jak kiedyś robiłam sałatkę z tuńczykiem i trochę go w puszce zostalo, to prawie nie udało mi się siebie przekonać, żeby kotu patrzącemu na mnie oczami jak spodki też dać trochę, zamiast wyżreć wszystko paluchem wprost z puszki. Aż mi głupio bylo. Ale poza tym to nie mam jakichś dziwnych zachcianek. To juz chyba nie będę miała, co nie?
  11. To ja bananka poproszę. Ostatnio robiąc sos pomidorowy zrobiłam przypadkowy wynalazek. Sos był jakiś za mało pomidorowy na mój gust, a że nie miałam żadnego koncentratu, żeby go upomidorowić, to odarłam ze skóry trzy pomidory, wetknęłam w nie blender, żeby było szybciej i ziuuuu. Jak tak nimi zakeciłam, to mi chlapnęło tymi pomidorami i po kubku pociekło, więc z rozpędu wzięłam kubek i mliiiijuuum ozorem. I... hmmmm... doooobreee... no to pociągnęłam se łyka. A potem jeszcze jednego, aby utwierdzić się w przekonaniu że dobre. :) Silą oderwałam sobie ten kubek od paszczy. Ciąża to dziwny stan :) Aha, sos wyszedł niezły, mimo że z trzech pomidorów które miałam dorzucić do gara trafiło może z półtora :)
  12. Za brzoskwinie dziękuję. Ale jakbyś miała w zanadrzu jakiegoś bananka... ewentualnie z dwa zmiksowane pomidory....
  13. 19 tydzień. Tak przynajmniej z ostatniego usg wyszło. I cały czas sie moczę w gorącej wodzie bo lubię, o. A ze ciśnienie mam jak senny żółw (105/60 od początku ciąży) to jeszcze premanentnie zamarznięte kończyny mi się przy tym rozgrzewają choć na chwilę.
  14. W wannie trzymałam, bo ja niepływalna jestem i basen dla mnie za głęboki. Miętę doiłam litrami jeszcze. Raz że na upał, dwa że na permanentne wzdęcie.
  15. Masz rację, nie ruszaj się. W guglu sobie prywatnej przychodni poszukaj czy co. Horoskop se sprawdz. Newsy se poczytaj. Łączę się z tobą telepatycznie, dwa miesiące temu też tak miałam. Tylko wtedy na dokladkę było 35 stopni w cieniu :/
  16. Powinnaś się cieszyć, że nie miałaś powodu w te rzeczy wnikać :)
  17. Ja z tej samej strony Buga co Rociumkana, bo z Wwy. A bajka to nie jest, sprawdź, czy masz w okolicy przychodnię prywatną co ma kontrakt z NFZ, normalnie się zapisujesz, formularz na dwie strony i po sprawie, zasada leczenia jest taka sama jak w przychodni "rejonowej" tj. za darmo, ale przynajmniej jesteś po ludzku obsłużona.
  18. Tak, babsztylu, chwaliłaś się już :P Ale nie czuj się taka wyjątkowa, bo ja też jestem w przychodni prywatnej z umową z NFZ (Nienapasioną Fabryką Złodziei), gdzie nie ma numerków. Niestety mieszkam na tym j*banym Bronxie, gdzie w przychodniach są zapisy na pobranie krwi, a do mojej miłej małej przychodni przy dobrych wiatrach jadę godzinę :/
  19. Fasolu, dlatemu właśnie ja z woła robiłam :) Te dzisiejsze kury są takie blade i wychodzi woda z marchewką, a nie rosół, nie tak jak to drzewiej bywało :) Choć jest taki myk, w kerfulu (ostatnio też w lidlu) namierzyłam tackę czegoś, co się nazywa porcja rosołowa. Tacka zawiera trzy kawałki kurzej dópy, tj. ten górny kawałek kurzych pleców z kuperkiem. Mięsa tam nie ma, te kawałki składają się głównie z tłuszczu i kostek, więc jest co wygotowywać na rosół. Aczkolwiek jakoś mnie to nie przekonuje, wolę woła.
  20. Jeszcze się pochwalić chciałam, że wykonałam wczoraj zupełnie dobry rosół z woła, bez użycia kostek rosołowych i z ledwie jedną małą łyżeczką wegety. Tadaaaa! :) Ponadto pragnę nadmienić, że jest to drugi własnoręcznie wykonany rosół w moim życiu, dlatego tak się z tego raduję.
  21. Opuszczacie się, drogie koleżanki.... Pierwsza! W nagrodę otrzymuję order z kartofla i wstawię kawę. Pogoda kynologiczna, ale choć nie pada. I prawidziwki, quiiiiii :D
  22. wspominałaś, dałam ci na tą okolicznośc kawałek pomarańczy. Ale więcej nie dostaniesz bo pożarta :]
  23. Fasola! Gdzie na lumpach dają ciążowe?! Wiecie że mam problem...? Ja już się całkiem oduczyłam w normalnych sklepach kupować :( A na lumpach nieeeee maaaa, aaaa buuuuu :'(
  24. Łooo, a kto tu wylazł na światło dzienne?! :D Rozciumkana, ja miałam odwrotnie :) Rozmiar 36 z kolekcji H&M Mama (uwaga uwaga! oświadczam, że kolekcja H&M Mama ssie!) był na mnie za duży w tyłku i za ciasny w udach i... kolanach. Co ty na to?! Takiego dziwoląga jeszcze w życiu nie spotkałam. Rozumiem, że czasem mi spodnie wchodzą do pół uda i dalej ani rusz, rozumiem, że są za długie o 10 cm. Ale w kolanie?! No i co za kretyn wymyślił spodnie sztruksowe dla ciężarówki bez elastanu?
  25. Rozcimkana, odpalaj wrotki, ja dziś rosoła z woła gotuję. Tak sobie o nim rozmyślałam, że aż zadzwoniłam do starego aby kawałek woła z lodówy wyjął. A na drugie będą buły z pieczarkami. Znaczy takie buły jak do hot dogów, tylko zamiast parówy w środku pieczarki duszone z cebulką. I może kapkę żółtego serka? Z papryką słodką, o.
×