Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Marcheuka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Marcheuka

  1. Dzień dobry cześć i czołem :) Ja dziśz herbatką do was, bo kawa już była. W kwestii rozmów się nie wypowiadam, bo jestem na etapie wybierania kościoła w którym dam na mszę za to, że mam pracę. Co do tycia, to narazie cztery kilo mi przybyło, choć za słodyczami się jakoś nie ślinię. Ale mój stary nadrabia za nas dwóch, więc bilans się zgadza xD A wogóle to brzuch mi rośnie :D Szczególnie wczoraj mi urósł, jak się w makdonaldzie przed deszczem schowałam :/
  2. Ależ bardzo proszę :D zależy jaką tą karkówkę masz, bo jak chudy kawałek, bardziej schaba przypominający, to ja bym piekła zamkniętą, a w trakcie pieczenia nawet z dwa razy wyjęła i sosem polała obficie, żeby suchelec nie wyszedł.
  3. Ja bym piekla zamkniętą przez pół czasu, a potem drugie pół lub mniej odsłoniętą, uprzednio polawszy sosem co się już na dnie naczynka zebrał. Ew. - kompromis w postaci rękawa do pieczenia :) Wogóle karkówkę to raczej zamkniętą, żeby się dobrze wytopila i nie była za tłusta, a jednocześnie nie zwęglila się przy tym wytapianiu.
  4. Zielona, w maślankowym mi też nie wpadły na dół, bo najpierw pokroiłam owoce, a potem upitoliłam ciasto. Okazalo, że się chyba zamyśliłam przy obieraniu i owoców mialam tyle co i ciasta, więc się jedne na drugich trzymały i nie miały gdzie spadać :D
  5. No to jak spadają, to ja bym to ciastko upiokła w tortownicy, jakby już wystygło, to je na talerz albo paterę do góry nogami, boki zdjąć, denko delikatnie też i cukrem duprem na wierzch. Jak mnie natchnie, to zrobię eksperyment i napiszę jak było.
  6. A te śliwki to nie wjadą w ciasto w trakcie pieczenia? Wtedy po przestygnięciu można by je było tak nóżkami do góry, myk i na deseczkę. Ja to tak mam, że choćby było nie wiem jak gęste, a z owocami nie wiem jakie cuda bym robiła, to ja je kładę na wierzch, a potem ciasto z owocami na dnie wyjmuję. Co do ciasta maślankowego: zaprawdę powiadam wam, nie ma co w nim zepsuć :)
  7. Hej babole :) Pozdrawiam serdecznie z nowej pracy. Rano przyszłam, pan ochron klucz mi wydał i siedzę od półtorej godziny sama samiutka jako ten paluszek. Myślałam, że ktoś mnie w obowiązki wprowadzi czy jak... A tu nic. Okno mam za plecami, samochody se oglądam jak po wiadukcie jeżdżą. Herbaty se zrobiłam. I siedzę na płasko. Bardzo się cieszę, że tak wam się maślankowy pasizadek spodobał :) Dla mnie najlepsze w nim jest to, że sie je robi w jednej misce, jedną łyżką, żadnego bicia piany, żadnych szamańskich obrzędów z nim nie trzeba i nie ma po nim tony zmywania. :D
  8. O szit, już jest po południu O.o K*rwa! Kiedy ja się oduczę włączać komputer po przebudzeniu??????????
  9. Rozciumkana, pamiętasz taką bajkę o troskliwych misiach? :) Tam był taki czarodziej i jego kudłaty przydupas, on tak robił. Zobacz 0.45: http://www.youtube.com/watch?v=GeEYycxqLiQ&feature=related Jeszcze był Wredniak i Bałwan, tam z kolei był pies, który się podobnie chichrał, 0.21: http://www.youtube.com/watch?v=dlRyDJUiO98 A teraz już naprawdę zbieram d*pe w troki. Wpadnie po południu, zobaczyć, coście nasmarowały :)
  10. Dzińdoberek miłym paniom. Puknę się tylko z wami kubkiem kawy i zmiatam. Dzisiejszy dzień, w przeciwieństwie do wczorajszego, zamierzam spędzić dość intensywnie.
  11. A ja ci dam miękką podusię, zdrzemnij się kapkę styrana kobito.
  12. To mieli być "pomodrowani"????? Ja pier... Dlaczego przez kilkadziesiąt osób z nasranym w głowach świat się z nas śmieje?
  13. Noo... prócz tego, że białe kurtki są wybitnie niepraktyczne, bo rękawy są wiecznie usmolone, to nie widzę problemu. Choć jakby tych rękawów nie prał to... też będzie brudasem! :D
  14. hihihi Jakże bym chciała mieć znów śmiertelne problemy takiego pokroju...
  15. O, z żelazkiem to mam zaj*biście :D Stary mi wręcz zabrania do swoich koszul się dotykać, prasuje kanty którymi można chleb kroić a jak mam założyć jakieś prasowalne ubranko, to robię do niego oczki jak kot ze Shreka, popicuję mu troszkę jakieś puciu-puciu i sprawa załatwiona XD
  16. Złamałam się. Oglądnęłam relację spod krzyża na wp. Oplułam monitor. Na jadowity komentarz nie starczyło mi siły. K*rwa. Czym te stare baby różnią się od talibów? Chyba tylko tym, że w Polsce trudniej kupić kałacha więc ich nie mają. Ręce mi opadły. Bezsilna, opowiedziałam kotu o moich rozważaniach w tej kwestii, a on udał się do kuwety i zesrał tak śmierdząco, że w całej chalupie wali mimo otwartych okien.
  17. A, Obeznana - cieciorkę kupuję puszkowaną w markecie. Soczewicę we wszystkich kolorach (groch, fasolę i cieciorę zresztą też) widziałam w oszonie na dziale warzywnym, szufeleczką i na wagę, po jakichś groszowych cenach.
  18. jak miałam lat 18, to z dumą pokazywałam dowód. Jak miałam 20 to mnie to trochę irytowalo. Kilka lat później zaczęło mnie to niewiarygodnie cieszyć. Teraz jakby jakaś kioskarka zapytała mnie o dowód, to bym się jej chyba oświadczyła xD
  19. Aaaa, a kiedyś jak szłam wolnym krokiem do pracy nieco później, bo coś koło południa było, to mnie szkolny patrol straży miejskiej zatrzymał. Uradowałam się jak ta głupia, bo to były moje 25 urodziny :)
  20. Hahah Rozciumkana, widzę, że mamy coś wspólnego :) Btw, jeszcze zupełnie niedawno, będąc ostrzyżona krócej niż mój stary, ufarbowana na marchewkowo i ubrana w ciuchy, które mogłabym pożyczać młodszemu bratu, gdybym go miała, byłam notorycznie legitymowana przy nabywaniu fajek i innych produktów akcyzowych. W knajpach na starówce, gdzie często straż miejska wpada na kontrol wyciągałam dowodzik zanim zamowilam piwsko :) Panie w kioskach nie rozumiały z czego sie chichram kiedy pytają o dowód i robiły focha, myśląc że z nich się śmieję. Pojmowały moją wesołość dopiero widząc siódemkę z przodu peselu :) Achhhhhhhhhh.... Aż się łezka w oku kręci...
  21. O wa, Snupi się nie podoba starym lampucerom. Odęte jak baranie wory, pewnie farbowane na blacharski blond, z solarą godną Leppera i w wielkiej złotej biżuterii od chińczyków. Rozciumkana, to ty pisałaś o rozmiarze 34? Wysuwam hipotezę, że jak ktoś jest nieduży to dłużej mu pasuje. Sama będąc z metra cięta, widząc się w lustrze odzianą w stylu młodzieżowym nie dostaję bólu oczu. Za to ubrana jak "stateczna trzydziestoletnia kobieta" czuję się jak nudna stara pierdziocha.
  22. mojej satysfakcji poprawiać nie trzeba... :/ K*rwunia, ja się tego naprawdę boję, bo nawet jak cholernie boli, to w końcu boleć przestanie, a blizna w c*pie zostanie na zawsze :/ A co do sraczkowatej zupy... Mrożony szpinak wygląda jak krowia sraczka i... jest dobry :)
  23. krocza :/ I nie boje się że będzie bolało, tylko jakichś komplikacji po tym... Kuśwa, jak se poczytalam, że w polsce robi się to równie często, co w - UWAGA - ameryce łacińskiej :/ "w Polsce epizjotomię wykonuje się u 90% kobiet. Wiele szpitali wykonuje ten zabieg rutynowo u wszystkich kobiet rodzących pierwsze dziecko.W innych krajach europejskich sytuacja różni się diametralnie. W Holandii około 10% naturalnych porodów kończy się nacięciem krocza, w Wielkiej Brytanii 27%, a w Austrii 30%" "Żadne badania naukowe nie potwierdzają tego, że zabieg ten ma jakiekolwiek zalety, nic nie wiadomo o jego profilaktycznym działaniu. Można przypuszczać, że dziś stosuje się go wyłącznie po to, żeby poród szybciej zakończyć (...) udowodniono, że nacięcie krocza nie zapobiega poważnym pęknięciom (wręcz przeciwnie, istnieją dowody na to, że zwiększa ich ryzyko), nie zapobiega urazom główki dziecka, nie zapobiega obniżaniu się narządów rodnych kobiety, nie jest łatwiejsze do opatrzenia niż pęknięcie, nie goi się lepiej, a także nie zapobiega zmniejszeniu satysfakcji seksualnej (często wręcz przeciwnie)."
×