Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Marcheuka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Marcheuka

  1. Brestowa, ten przyrost to też proporcjonalnie do rozmiarów przed ciążą. Z tego co mówiłaś kiedyś, to duża z ciebie dziewczyna urosła, a ja mam całe półtora metra. No i tak jak patrzę to owszem trochę mi zadek utył i w uda poszło, ale ogólnie to z tyłu bardzo nie widać, żem w ciąży. Za to z przodu mam tak jakbym sobie piłeczkę pod odzież zasadziła :)
  2. hahahaha Mój kangur lubi sonatę księzycową XD
  3. Waga mówi, że Marchewka odziana w dresowe spodnie i podkoszulek po wypiciu kubka kawy i drugiego herbaty oraz spożyciu trzech gorących kanapek przytyła od poczatku ciąży 12 i pół kilo. eM - no nie za specjalnie z ta kawą. Jak już to z mlekiem i lurowatą. Ja przed ciążą to potrafiłam i z pięć kubanów na dzień obalić. Potem po zobaczeniu drugiej kreski przestawiłam się (o dziwo bezboleśnie) na Inkę i się okazało, że mam ciśnienie jak żółw. Położna rzekła, że jedną małą dziennie można, tylko mlekiem przełamać. No i se piję taką jedną... Ale do karmienia to chyba całkiem trzeba odstawić...
  4. Zupa z kostki rosołowej!!!!!! :D Zara się zważe to ci powiem
  5. No to git, zaśpiewajmy coś optymistycznego! A żeby się lepiej śpiewało... Dobrze że nie wszystkie flaszki stoją w lodówce Rozciumkanej :) Jedną skitrałam do siebie, ssseseseseeeee :D Hej bystra woda, bystra wodiczka, czekaaaaała Kasia na Janickaaaaaa Lesie mój ciemny, lesie zielooooooony, kaj mój Janicek ulubioooonyyyyy :D
  6. Bre - tak miałam wczoraj rano. Prawie codziennie mam po południu, co jest jeszcze gorsze, bo się zaczyna szczyt popołudniowy, a baba z brzuchem w tramwaju/autobusie jest wysoce niewidzialna.
  7. Cichooo, ja tylko tak ściemniam, żeby Rozciumkaną zwabić...
  8. Bre - klienci byli umówieni na rano, ten od oglądania był w chałupie tylko do południa, a spółdzielnia we wtorki do 13ej :) Nie było bata :)
  9. O gotowaniu z użyciem torebek, kostek i słoików! A wiecieeeee? Gotowałam ostatnio zupę z torebki, ale żeby mocniejsza była dorzuciłam cztery kostki rosołoweeeeeee :D:D:D:D
  10. Toż mówię, bierzcie i jedzcie. Dla ciebie i eM zrobiłam tylko z serem, keczupem i nacią z pietruchy.
  11. Ha, z Brestovą i żarciem to jak z Alonuszką i seksami :) Niestety, z mieszkaniem czasu już nie ma, ani mocy do oglądania sprzedawanych/szukania kupca. Takie w zasięgu rzadko kiedy nie wymagają większych nakładów, a zresztą, żeby kupić większe, muszę najpierw sprzedać mniejsze. Cenami mnie zabiłaś. Ja szukam 3pokojowego za ok. 400 tys, a swoje dwupokojowe chcę puścić za 310
  12. Bierzcie i jedzcie kanapiochy zanim wystygną. Cieplutkie, chrupiące i wogóle mniam. Brestoooooovaaaaaaaaaa! Wstawaj, śniadanie zrobiłam!
  13. Nawet jakby nie zawijał, to i tak g*wno by zobaczył w tej zadymce.
  14. eM na razie pewnie jeszcze nie ma mdłości tylko tą kreskę :) Ale herbatka imbirowa jest ok. To ja skoczę zrobić gorące kanapki z roztapiającym się żółtym serkiem, mniaaaa. :) Komu-komu? Z chlebem ciemnym z ziarenkami, jakąś zwiędliną lub bez, serem żółtym, keczupem, pietruszką i z "zobaczymy co jeszcze mieszka w lodówce a ja o tym nie wiem".
  15. Beta HCG to takie badanie z krwi, które stwierdza poziom hormonu o nazwie bodajże gonadotropina kosmówkowa. Pojawia się w początkach ciąży, potem jego poziom rośnie jak ten głupi do któregoś miesiąca, a potem spada. W sikach też jest i na nim się opierają testy-sikańce, ale jest go tam znacznie mniej, dlatego z krwi badanie jest pewniejsze.
  16. Mysza, pewnie przy empiku na rondzie de-gola albo przy placu zawiszy? :D na Jerozolimskich jest parę takich irytujacych przejść, że jedynie biegiem je możesz przemierzyć na jednym zielonym :)
  17. ano właśnie. Ja natomiast pamiętam, jak moja koleżanka wychodziła za mąż. Jej rodzice kasą nie śmierdzieli, takowoż rodzice pana młodego i państwo młodzi wogóle. Nabrali wszyscy kredytów, żeby zrobić wesele. Potem mieszkali na kupie w pięcioro (z tesciami i szwagrem) w takim malutkim domku z jednym nieprzechodnim pokojem (który zajmował szwagier), wściekając się ile tylko. Potem było jeszcze lepiej, bo im się dziecko zrobiło, więc kupa składała się już z sześciu osób. To było z sześć czy siedem lat temu. Zaczęli się budować. Jednego roku zalali fundamenty. Drugiego postawili dwie ściany. Trzeciego roku postawili pozostałe dwie i pokryli dachem wreszcie, ale że za mało kasiory włożyli w podniesienie terenu, to im wilgoć i grzyby pochodziły na ścianach. I tak dalej. Nie wiem czy zdołali już się wprowadzić. Wątpię.
  18. Aha, jedyny promyczek dnia wczorajszego - dwa egzaminy z pięciu zdane, znaczy skutecznie osuszałyście kuwetę. To ja pozwolę sobie przypomnieć, że wczoraj rano cały zastęp stał w lodówce, a że nie wypiłyście wszystkiego, to dziś już są piękniście schłodzone. Mam nadzieję, że kot kuwety przez wieczór nie zapaskudził zbytnio i proponuję dalszy ciąg alkoholowego ciągu, bo jeszcze na wyniki z trzech egzaminów czekam.
  19. A wogle, to miałam wczoraj dzień porażki. Zerwałam się z raneczka w celu pokazywania mieszkania, zachodzę pod blok, a tam stoi pośrednik z klientami... co tydzień temu u mnie byli z innym pośrednikiem. Widzieli zdjęcia mieszkania, znali adres i nie kapnęli się, że tydzień temu je widzieli. Gdyby nie to, że miałam tam do załatwienia jeszcze dwie rzeczy (obejrzenie mieszkania dla siebie i załatwienie w spółdzielni jednego świstka) to bym ich chyba na środku ulicy zjebała, że dupę zawracają, a ja zapierdalam godzinę tramwajami z tego zasranego bródna. Obejrzenie mieszkania dla mnie nie powiodło się. Wysłał mnie tam mój tata, który cały czas uparcie twierdzi, że z ogłoszeń drobnych w gazetach jest w stanie wyczytać więcej niż ja z ogłoszeń ze zdjęciami i opisem na pół strony w internecie. Nie dowiedział się dokładnie i tylko się przeszłam na darmo, bo mieszkanie nie spełniało moich podstawowych kryteriów. Wzięcie kwita o niezaleganiu ze spółdzielni nie powidło się, bo wyrównanie wpłacone przeze mnie dwa dni wcześniej nie było jeszcze zaksięgowane. Ale... (i tu największa chyba z wczorajszych porażek) ...kwit okazał się niepotrzebny, bo klientka, która w niedzielę widziała mieszkanie już po raz drugi, wszystko jej się podobało i umawiała się już z nami na przedwstępną i zadatek w czwartek tj. jutro, ZREZYGNOWAŁA Z KUPNA. No żesz kurwa jebana w dupę zapierdolona mać! Słaba? Potem pojechałam oglądać inne mieszkanie. Rozkład fajny, okolica spoko, niestety, kupa czasu i kasy do włożenia, bo remont wymagany pilnie. Za taką cenę niestety ale są lepsze. Jak wyszłam stamtąd, to miałam wrażenie, że w brzuchu mam całkiem sporego kangura i szłam w takim tempie, że na przejście przez ulicę jednego zielonego mi nie starczało. Tym oto sposobem mam kurwa wszystkiego dość. Przekładam te wszystkie siupy mieszkaniowe na czas bliżej nieokreślony, rezygnuję ze sprzedaży i przeprowadzam się do mojej chałupy, a jebane bródno puszczam pod wynajem. O.
  20. hohohohoho :) tylko się pojawiłam i już cztery strony nasmarowały, a na koniec libacja! Pięknie! :D To ja się ustosunkuję do ostatnich czterech stron: Do bladych kresek - moja druga kreska już pięć dni po planowanej wizycie cioci była ciemniejsza niż ta testowa, od razu po osikaniu, bez czekania te pięć minut, czy ile tam było na ulotce napisane :/ Hee, co lepsze, jak się potem okazało, był to Dzień Ojca :) Fajne pierwsze życzenia Stary dostał, nie? :) Do jedzenia przy stole - czy wspominałam już jak trafne są wasze spostrzeżenia, na które sama bym w życiu nie wpadła? Brestowa - niestety, swoje trepki muszę zawiązywać, bo by mi z kopytek pozlatały, a łażenia mam ostatnio od ch*ja. Zakładam je na siedząco na podłodze, a potem przekręcam się na czworaki i wstaję. Cały spektakl :/ Te wszystkie niesprawności związane z posiadaniem wielkiego brzucha są chyba najbardziej frustrujące z całej ciąży. Nawet bardziej niż konieczność stałych kontaktów z pi*rdoloną służbą zdrowia, bo to jednak raz do trzech na miesiąc, a brzuch mam na codzień :/ Do oglądania mieszkania - z całą pewnością to nie była Fasola :) Zresztą już jej proponowałam, ale bździągwa niewdzięczna nie chce do stolycy :) Do kupowania używańców - tak se myślę, że w naszej pięknej Polszcze cały czas panuje przekonanie, że używane to dla biedoty, a hasło "zastaw się a postaw się" jest w naszej tradycji zakorzenione znacznie bardziej. Do punktów kot vs facet: było też kiedyś coś takiego o psie: * Psy nie mają problemu z okazywaniem sympatii publicznie. * Psy tęsknią jak cię nie ma. * Psy czują się winne jak zrobią coś złego. * Psy nie krytykują twoich znajomych. * Psy nie boją się twojej inteligencji. * Psy można wytrenować. * Najgorsze co możesz złapać od psa to pchły. * Psy rozumieją co znaczy 'nie'. * Psy w średnim wieku nie porzucą cię dla młodszej właścicielki. * Psy nie wściekają się kiedy zarabiasz więcej niż one. Do libacyjnych przyśpiewek: jedna baba drugiej babie wsadzila do doopy grabieeeeee Dla Gwiazdy - order
  21. Dzień dobry, już jestem. Egzaminu oj*bane conajmniej dwa, ale wyników jeszcze nie ma, wiec nie kraczę. Flaszkę przyniosłam, a jakże, nawet kilka - zastęp stoi w lodówce i czeka :) Nadczytałam moją niecną nieobecność i niniejszym donoszę: eM - wydaje mi się, ze kot istotnie jest poniekąd podobny w obsłudze do dziecka. Poza tym posiadając kota, człowiek nabywa nawyków i umiejętności przez nie-posiadaczy nabywanych przy dziecku, typu "nic tłukącego na brzegu stołu", "żadnych małych rzeczy (przez kota tarmoszonych w nocy po podłodze, a przez dziecko wkładanych do paszczy) na wierzchu", "oczy dookoła głowy", "skuteczne obezwładnianie przed podaniem lekarstwa", no i to, o czym Rozciumkana pisała, z obcinaniem pazurów. Niemniej, kot ma tą zaletę, że znacznie więcej śpi, chodź dziecko ma tą zaletę, że nie zostawia wszędzie sierści :/ W kwestii pryszczy na dupie. Siedzę sobie kiedyś na samolocie u gina, wchodzi położna i się pyta, czy pani doktor by była uprzejma przyjąć jeszcze jedną pacjentkę dziś, bo ma straszny problem, znaczy się krosta jej wyskoczyła na sromie... Brestova - ja zamierzam kąpać w wanience za jakies 100 złotych, ale takie z czerwone Waryńskim. Wanienka jest żółta, sama się w niej kąpałam, moja starsza siostra też, i nie widzę powodu, aby nie kąpać w niej mojego dziecka, bo jeszcze nie cieknie :) A śpiochy kupuję niemarkowe, ale nie za aż 15 zł, tylko w lumpie na wagę :D Ciocie-dobra-rada przysyłaj do mnie, to je nauczę paru nowych słów :D Brestova-Rozciumkana: Skarpetki jeszcze jakoś nakładam, bo mam takie luźne frociane, gorzej z butami - sznurowane trapery :/ Golenie załatwia Pan Mąż. A, i też nie wiem kiedy rodze, bo jak Pan Mąż mnie jeszcze z raz wkurwi tak jak ostatnio, to może być nawet zaraz. Po ostatnim poznałam się z bólami przepowiadającymi O.o A kiedy się ostatnio położyłam wygodnie i przespałam całą noc, to już nawet nie pamiętam :/ eM - niech moc będzie z tobą i kreską-widmem. A teraz spadam, idę chałupę pokazywać.
  22. Na całe szczęście cały czas mi nie leci, jeno na kwękające niemowlaki O.o To lekka przesada psikać cyckami od 7 mca :/
  23. Btw, była u mnie koleżanka-szklanka z miesięczniakiem. Koty były ciężko zdziwione, co to za zwierzątko :) Ale po za tym to czarno to widzę. Rozciumkana, jak przekonałaś kota, żeby nie wskakiwał do wózka/łóżeczka? A po za tym, to dziecię sobie kwęknęło dwa razy, a ja miałam mokrą koszulkę O.o Wczoraj zadzwoniła inna koleżanka-szklanka. Też niedawno urodziła. Usłyszałam w telefonie jej najmłodszą pociechę, jak się domaga i znów cycki mokre. Zadziwiające, jak sygnał z uszu przedostaje się do cycków bez udziału logicznego rozumowania O.o
  24. Dzień dobry, ktoś mnie wołał? Mysza, zdrowie solenizanta! :D Pieluchowe zapalenie mózgu - boskie. XD Mam nadzieję, że mnie to nie trafi... O.o Wiecie co? Normalnie kładłam się wczoraj spać, to wiosna była. Dziś wstaję, a tu całkiem biało :/ A taką mialam nadzieję, że już po zimie, buu. Dziś wyjątkowo nie muszę sobie ucinać wycieczki przez całe miasto, aby komuś pokazać me salony, więc mam dzień rekreacyjny. I chwała Bogu, bo baba z brzuchem robi się niewidzialna jak wsiada do tramwaju, a mi już pomału pozycja stojąca zaczyna ciążyć coraz bardziej :/ Coś bym porobiła, ale mi się nie chce. Uznajmy zatem, że dziś jest Dzień Lenia.
×