Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Jeremy

Zarejestrowani
  • Zawartość

    9
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Od ostatniego czwartku jestem w bowej oracy i.... masakra. Nie umiek rozmawiac. Jestem tam jak jakis odludek, dziwak. Siedze cicho, jai kysz pod miotla. Prewnie maja ze mnie beke za moimi plecami. Peobuje zagadywac do kolegi co siedzi obok i po chwili cisza. Ona mnie strasznie oniesmiela. Tam sa wszyscy w biurze tacy radosni, pelni zycia. A ja jestem odludkiem, ostatnio nie umiem sie eogadac z nikim, ludzie strasznie wchodza mi na glowe, a jak sobie nie pozwalam to nie ma znajomosci dalszej. Martwie sie, ze nie przedluza mi umowy. A mi ciezko ida taiie rozmowy o innych ludziach, a nikt orawie nie mowi o czyms poza tematem zycia typu co sie dzieje w swiecie, sport, ksiazki, filmy. Wtedy byloby latwiej skoro plotkowac nie moge, bo nie wiem ito co. Czuje sie jak orzegryw, rozmawialem o tym z partnerka, ale uwaza ze sie rozbujam, a moja mama radzi mi sie pomodlic, nie kysle, albo mi klamie w zywe oczy ze przeciez nie kest zle. Wkurza mnie to, bo troche orzez to bagatelizuje problem, czuje jakbym sobie cos wmawial. A ja od tygodnia nie spie normalnie. Do tego jedna z bowej firmy, zna moja rodzine od storny w jca, wiec veda plotki, ze jestem dziwakiem :/. amozna mowic, nie przejmuj sie rob swoje, ale nie oszukujmy sie przynaleznosc to pierwotna potrzeba czlowieka i zrodlo poczucia bezpieczeństwa. jestem zly na siebie, ze siedze tam jak ciapa i nic nie kowie. Gdzies podswiadomie mozliwe, ze nie lubie takich orzebojowych osob, mam uraz do tego rodzaju osob.
  2. Muminko, dziewczyna ma podobne problemy, do moich. Wykruszaja się jej znajomości. Ma fajne koleżanki, ale nie chce się spotykać z nimi... No właśnie żadne z nas nie jest zwierzęciem towarzyskim, nie jesteśmy, jakimiś zamulaczami, ale widać nie potrafimy zainteresować, innych. Ja serio chciałbym mieć gdzieś ludzi, ale po jakimś czasie smutek wraca że zdwojoną siłą... Ciężko, oszukać instynkt stadny człowieka. Ale staram się mieć nadzieję Ps. Tak, mieszkamy że sobą.
  3. I to jest clue osób, toczących te dyskusje. My nie mamy znajonych nie z wyboru, tylko przez jakieś brak bądź z przyczyn, osobowosciowych Fajnie, że Twój facet towarzyski, pozazdrościć chetnie się tego, nauczę, ale zapewne jestem jakieś kilkadziesiąt tysięcy godzin w tyle w kwestii rozmawiania z innymi i doświadczeń towarzyskich. chyba Muminka miała na myśli, że mniejsza szansa, że ktoś miałby do mnie sam zagadaćz siebie, bo z tego co rozumiem, Twój facet inicjuje kontakt i umie nawiązać go podtrzymac. Pewnie mamy głód, bo doświadczamy tego rzadziej i niestety gdy, nam się zachce z kimś spotkać to nie ma z kim i, człowiek smutny. A Wy sie spotykacie pewnie kiedy chcecie, a kiedy nie chcecie to nie, bez obawy, że ktoś potem się obraził, bo i tak poznacie kogoś nowego. Zazdroszczę i, cieszę się, że macie satysfkacjnoujqce życie towarzyskie
  4. Rozumiem, sam chodzę na siłownie, uprawiam sport, ale w sumie z nikim nie gadam, bo jakoś ciężko zacząć, a samego faceta na siłce to już na pewno nikt nie zagada Chodze na kurs językowy, ale jest online, plus na zasadzie, że spotykamy się i każdy pędzi do swojego życia... Ciężko to, a nie umiem za każdym razem robić wokół siebie szum, żeby ktoś łąskawie chciał ze mną gadać, nie chce wyjść na desperata. Koncerty też spoko, idziemy w październiku z dziewczyną, ogólnie potrafimy razem spędzać czas, ale czasami kurcze potrzeba świeżej krwii......
  5. No włąsnie widać determinację u Clickbajt, by poznać nowych ludzi, skoro zaczęła się otwierać Najlepiej i kasa i znajomi, bo bez kasy i tak się nigdzie nie wyjdzie, wyjedzie Dla mnie ważny np jest rozwój osobity, ale jednak w pewnym momencie stwierdzam, że ludzie są jedną ze składowych mojego rozwoju plus życie społeczne i emocjonalne też chciałbym pielęgnować. PS: Muminko, próbowałaś gdzies wyjść? Siłownia, kurs językowy, coś związanego z Twoimi zainteresowaniami? Ja np od nowego roku akademickiego chcę iść na wspólnote religijna postakademicką, gdzie podreperuję życie duchowe i może kogoś poznam
  6. Przykro mi, ale niestety tak było jest i będzie, że jeśli, człowiek czuje, że nie w nosisz czegoś do jego życia, to nie będzie sobie Tobą zaorzą tak głowy. I tak ludzie mają teraz mało, czasu... Ludzie nie są źli, ale niestety mają swoje cele i mogą Cię poświęcić w ich imieniu, jeśli nie roku jesz dla nich znajomości. Takie życie, każdy ciągnie w swoją stronę i to jest normalne. Ja jestem z Wawki i chętnie kogoś poznam na pogadanki, piwko, bo taka samotność to męcząca już i szczerze nudna. Ja nie mam pretensji do świata za brak życia społecznego, po prostu jest mi, smutno.
  7. Cześć, Wiem, że zapewne temat zamknięty, a autorka już się nie odezwie, ale..... Mam mega podobna sytuację. Gdy byłem dzieckiem, inne dzieciaki, mnie odrzucily. Niby przez tusze, ale byłem, cichy, nieśmiały, i mało, rozgarnięty. Pamiętam, że walczyłem o ich uwagę, starałem się być śmieszny, mądry, brakowało, mi, takiej bystrosci i wiedzy o życiu. Może nie miałem o czym opowiadać, a ciężko, gadać tylko o tym co się czyta. Poszedłem, do liceum i ludzie mnie ignorowali. Starali się nawiązać kontakt, nie było tak że mnie oblewali, ale nie potrafiłem się otworzyć. Byłem ciapa jak mówi mój kumpel z tamtych czasów. Potem studia, poznałem swoją pierwszą dziewczynę przez internet, schudłem, i miałem jakieś towarzystwo. Jak autorka, nietrwałe więzi, ale trzymałem się ich kurczowo. Spotykałem masę ludzi, ale nie potrafiłem, ich sobą zainteresować. Szli dalej. Dziewczynę zostawiłem, poznałem druga. Byłem na grupie terapeutyczną, działałem w wolontariacie misyjny, pomagalem w organizacji eventów, chodziłem, na treningi koszykówki, lekcje tańca. Ale nic z tego nie zostało. Przy chodziłem, brałem udział i finito. O nikt mi z tego nie został. To moja wina przez bycie nudnym, niczym się nie interesuje. Próbuje, ale popadam w rozpacz, kiedy nikogo nie mam. Tak się boję być sam. Bez znajomych. A oni ciągle odchodzą. jedna paczka się rozpadła, druga mnie odrzuciła. StwierdIli że nie mają miejsca na imprezie dla mnie, więc powiedziałem co myślę. Wolontariat to samo. Rozpadło, się. Plus alienowalem się. Próbuje mieć wszystko gdzieś, ale nie umiem. Chciałbym, mieć paczke znajomych. Na wyjście, piwo, zagadanie. A teraz siedzimy, sami z dziewczyną. Wróciliśmy z wesela, gdzie nie gadaliśmy, prawie z nikim. Nie znaliśmy nikogo bo znajoma nas wystawiła. Jakbym wiedział wcześniej nie wybrałbym się, nie znając nikogo. Było strasznie. Nie rozmawialiśmy praktycznie z nikim. Byłem wściekły, no bo tak sami siedzieć. Ile można. Mam już dosyć. Dusze się. A nie mam z kim. I wstyd mi. Bo chciałbym wyrwać gdzieś dziewczynę. Wstyd mi, że siedzimy w chałupie i wsyztsko, sami. Tak, mi głupio. I to niezdrowe tak tylko że sobą. Czasem nie ma o czym rozmawiać. Chciałbym jakaś od skocznie, żeby pogadać i po wygłupiać się, gdzieś pojechać. Czuje permanentna nude i boje sie, że sami zostaniemy. Gdy ma się grupę to jakoś raźniej i człowiek się czuje pewniejszy. I weselszy. Smutno mi bez znajomych. Kocham ja, po prostu przydaje się odskocznia plus czlowiem się rozwija, dowiaduje czegoś nowego. A tak to ciągle dom i dom. Ehhh, ja nie potrafię zagadać, jeśli nie czuje sie z kimś bezpiecznie. Muszę poznać, żeby się przekonać a nikt nie będzie czekał przecież. Jakoś brak motywacji do czegokolwiek. Nawet osiągnięcia nie cieszą. No taki jeden wielki smutek. Gdy nic się nie dzieje.
×