Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mama Urwisa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Mama Urwisa

  1. Witaj Akif, Hipp Bio Combiotic HA jest mlekiem modyfikowanym "zwykłym". Tzn. nie mówię tu o zaletach odżywczych, czy probiotycznych mleka, ale to nie jest hydrolizat. Nie ryzykowałabym u maleństwa, które ma przygody na pepti i na nutramigenie. Mieszanki aminokwasowe to jeszcze bardziej rozbite hydrolizaty niż serwatkowy pepti i kazeinowy nutramigen. To są preparaty najmniej uczulające, najlepiej wchłanialne. Tak jakby już nic łatwiejszego w przyswajaniu nie ma. Są to preparaty oczywiście na receptę i jest to Bebilon Neocate lub Elecare, nie wiem tylko czy Nutramigen AA jest aminokwasowy, czy nie. A co do Oleńki to nie obraca się. Mała fajnie sobie radzi na brzuszku i z pleców prawie obraca się na boczki, ale nie całkiem, a o innych akrobacjach nie ma jeszcze mowy. A u Ciebie Akif jak Filipek, obraca się?? Jeśli nie, a np. Filipek szybciutko rośnie to się nie stresuj. Dzieci bardzo szybko rosnące zawsze pierwsze akrobacje, wtedy gdy wzrost jest najbardziej dynamiczny będą osiągać później niż wolniej rosnący rówieśnicy. Ja się tym stresowałam przy synku, a teraz wrzuciłam na luz. Piotrka konsultowałam, sprawdzałam, martwiłam się, ze się nie obraca. Miał 5,5 miesiąca gdy tego samego dnia zaczął obracać się z brzuszka na plecki i na odwrót i generalnie wszystko z nim było w porządku, tylko rósł jak opętany i mądra natura, żeby go nie pokrzywić pozwalała mu dłuej ćwiczyć grzbiet nim zaczął siadać, czy osiągać pion. Rozwodzę się nad tym, ale patrząc jak szybko Ola rośnie, nie spodziewam się brawurowego tempa w rozwoju motorycznym w pierwszych miesiącach. Pozdrawiam
  2. Hej, Magio, jak zwykle genialny blog.... jedyne co u nas się udało z tych porad, to mieliśmy dla Piotra wielki kojec..., ale ten kojec to była taka "zagroda" na pół pokoju, bo mamy otwartą kuchnię, żeby tam nie wchodził, więc swobody miał mnóstwo, no i rzecz jasna żadnych regałów w sąsiedztwie kojca... a i tak mieliśmy dwa kojce... pierwszy nie przetrwał:) Hej Hej Kasiu:) Wspaniale, że wypoczęłaś i zresetowałaś wszystko. Myślę, że to dobry znak!!!! Miholicholku, my Oleńkę kąpiemy w Oilatum soft i szczerze mówiąc nie stosujemy żadnych smarowideł do ciała poza Alantanem. To była mądra porada położnej, żeby tylko "zgięcia" i stópki smarować Alantanem. Początkowo ta skórka była delikatna i najbardziej wysuszona w zgięciach, więc smarowaliśmy nieco za uszkami, szyjkę, paszki, pachwiny, pod kolankami i stópki... i koniec. Początkowo też do pupy przy pzrewijaniu tylko Alantan, później dołączyliśmy Sudocrem, a następnie zmieniłam taktykę przewijania. Piotruś był "wysypkowy", ale super mu pasowały chusteczki do przewijania, a Oli jakoś nie, więc do przewijania przegotowana woda, kropla oilatum na waciku i smarowidła. Mało tych zabawek do pielęgnacji, ale wszystko jest ok. Na spacer wazelina lub Nivea na każdą pogodę. Onaaaa i Akif, moja mała też jest na Nutramigenie. Po tym co piszesz Akif przeanalizowałam sprawę i u nas kupy są różne, z tym, że nie ma jakichś patologicznych, niemniej nie wiem skąd bierze się to, że są różne (to rzadsze, to mniej). Przez jakiś tydzień (w trakcie stosowania Nutramigenu, nie na początku) były tak obfite, że jeden strzał i kupa potrafiła wypłynąć z pampersa... Są też zupełnie inne niż kiedysiejsze Piotrowe, ale to przypisywałam BioGaji, wiadomo probiotyki rozluźniają stolce, jedne bardziej inne mniej, a małemu dawałam Lacidofil. Przepraszam, że taki nieapetyczny temat rozważam, ale chyba z punktu widzenia zdrowia dzieci dość ważny. Generalnie nam Nutramigen służy. Kupy są bezproblemowe, Ola nie ulewa (a jeśli już to minimalnie), tylko to odbijanie po kilkanaście razy podczas jednego karmienia, no ale to odbijanie też się zmniejszyło względem poprzedniego mleka... Poradźcie dziewczyny coś na jedną rzecz... Próbowałam małej rozszerzyć dietę, ale wstrzymałam się jeszcze na chwilę, bo sama już nie wiem. Urodziła się 2 tygodnie przed czasem, może zacznę dokładnie jak będzie mieć 4,5 miesiąca?? Wprowadziłam za radą pediatry dynię z ziemniaczkiem (dwa dni jadła), jadła dość chętnie, ale to odbijanie przy kolejnych posiłkach wzmogło się okropnie, poza tym mała po 10 godzinach od dyni potrafiła nieco ulać na "dyniowo", może też jakoś źle to trawi... sama nie wiem.... Akif, co do tego co piszesz o Filipku to to jest tak, że owszem każdemu dziecku jedno podchodzi, a inne nie, niemniej przyznam, ze zaskakuje mnie u Twojego maleństwa to, ze po zmianie mleka, którą dzieci zazwyczaj przechodzą ciężej (adaptacja do nowego) jest dobrze, a psuje się po jakimś czasie, podobnie zresztą ma Onaaaa z Dominikiem. Akif, nie śmiem nic tu dywagować, ale u Piotrka dziwne "palące" kupy pojawiały się np. przy ząbkowaniu, lub gdy coś się dziwnego z organizmem działo... Jeśli Twój mały zaczął ulewać mlekiem, tak jakby go nie trawił, a wczesniej nie było takiego problemu, plus pojawiły się bardzo dziwne kupy, to może warto robić badanie moczu?? U niektórych maleństw takim dziwnym nieswoitym objawem zakażenia ukł. moczowego jest pojawienie się wymiotów i ulewań. Oczywiście to tylko pomysł, bo ciężko sprawę rozwikłać. Może być też tak, że mały potrzebuje mieszanki aminokwasowej, całkowicie rozbitej na tle alergicznym.... Trzymam kciuki za małych... Kibicująca, Emmi, Sabibo serdecznie pozdrowienia!!! Emmi, napewno wszystko będzie dobrze na usg..... Pozdrawiam serdecznie Mamusie, Maluchy i Maluszki w brzuszkach też:)
  3. Hej hej:) Ale_Ola, dzięki, ze pytasz... u nas front nieco się stabilizuje... Piotrek szaleje, choć jeszcze przed kontrolą ciągle jest izolowany, dmuchamy na zimne. Ola ok, mama chyba najsłabiej jak na razie. Prawdopodobnie w celu wyczyszczenia wszystkie jeszcze raz zaserwujemy bańki młodemu w czwartek i może wtedy też przy okazji mojej mamie?? Ja dobrze. Jak zawzięłam się i jednego dnia zrobiłam 4 nebulizacje z soli fizj., każda po 4 ml to katar przeszedł całkowicie, jednak magiczne urządzenie jest.... Skontroluję małego, a później zabieram go jeszcze do alergologa-pulmonologa.., taki w sumie fajny, rozsądny gość. Jak Piotrkowi wyszły silne alergie wziewne pytał, czy mały choruje, a ja że nie, bo wczesniej nie chorował prawie wcale... Teraz naczytałam się o nadreaktywności oskrzeli i mam stresa, pogadam z nim..... Dzięki Wam za dobre myśli w naszą stronę kochane kobietki..... Ale_Ola... cieszę się, że maść tak kutkuje. U nas wtedy było podobnie. Ciekawy ten krem Mediderm, nigdy nie słyszałam, a skoro mówisz, ze taki dobry to się zastanawiam nad nim.... My pielęgnujemy Piotra po kąpieli Emolium, bardzo fajne, skóra bombowa. Tylko te paluszki co jakiś czas biedne takie w krostkach. Co ciekawe i już w ogóle nie wiem co jest, że np. w ogóle te krostki nie pojawiają się jak on choruje, tak jak np. teraz. Do tego ma antybiotyk... przy antybiotyku lubią różne świaństwa się przyplątać, a tu czyściutko... Ja sama też mam tendencje do takich przesuszonych plam na dłoniach, może ten Mediderm by pomógł?? Trzymam kciuki, zeby udało się rozwikłać co i jak. Dobrze, ze znajdujesz coś, co pomaga na zmiany. Przykro, ze malutkiej wyszło na buzi... Chyba tylko mądry lekarz..., bo na to ciężko coś wydedukować.... Onaaaa, to ja też zdrówka Dominiczkowi życzę. My też mieliśmy spóźnione szczepienia (druga seria) Oli przez chorobę. Z tego co czytam, to chyba są nasze szkraby w podobnym wieku są.... Piszesz o AZS..., z tym AZS to też ciężko dojść do ładu, bo często poprostu towarzyszy alergiom, a nie na zasadzie osobnej jednostki chorobowej. Z resztą nasilenie tej choroby jest niesamowicie różne i mam wrażenie, że ten AZS to taki wielkie wór....., w którym zarówno są dramatyczne stadia choroby, ale i ja... Prawie zawsze latem pojawiają mi się w zgięciach łokci czerwone plamy. Nie różnią się "rodzajem" skóry od reszty, tylko kolorem, miewam takie jakby "poparzone" plamy na dłoniach, swego czasu występowały też na szyji (ale od wielu lat już nie). Z opisu brzmi gorzej, ale wygląda to tak, ze spokojnie możn nie zwrócić uwagi na te zmiany... no i jak zobaczył mnie dermatolog... z miejsca orzekł .... AZS..., tak że nie tak łatwo na tych medykach się wyznać..;) Mam nadzieję, że obojętne co lekarz zdiagnozuje, to że znajdzie specyfik, który sprawi, ze Malutkiemu znikną zmiany.... Gośka, nie dziwię się wcale, że w ogóle nie masz czasu. Takie dwa małe szkrabiki i jeszcze do tego przeprowadzka. Podziwiam i też chętnie poczytam, jeśli będziesz mieć chwilkę, aby napisać co u Was. Miholicholku.... Odnośnie Twoich pytań to. Z obojgiem dzieci od początku postępowaliśmy podobnie - żadnego spania z nami, łóżeczko od początku. Jako, że Piotruś miewał gorsze dni niż Ola, to sporadycznie zdarzało się, ze spał u nas, ale to rzadkość. Ola nie spała z nami nigdy jak dotąd. Wypełnienia pościeli u mnie się w ogóle nie sprawdzają. Nie stosuję. Piotra kładliśmy na zupełnie płasko, a Ola ma poduszkę klin. Chyba mnie wiodła intuicja, że kupiliśmy tę poduszkę, bo jednak malutka ma jakiś problem brzuszkowy. Niby nie refluks, nie ulewa, choć może trochę refluks... niemniej, pomimo poduszki nie raz zakaszle, a gdy ją podnoszę to zawsze odbije wtedy. Myślę, że byłoby znacznie gorzej, gdyby nie miała klina. U Piotrusia nie był potrzebny. Pod główką miał pieluszkę flanelową. A co do okrywania dziecka. Mieszkam w bloku, u nas jest ciepło, więc raczej ograniczamy nakrywanie i skręcamy kaloryfery. Na początku bardzo sprawdzał ię rożek welurowy nieusztywniany. Dla Piotra miałam bawełniany, usztywniany i był znacznie gorszy. Oleńkę ubieraliśmy cieniutko i do tego milutkiego rożka i super spała. Później przez chwilę stosowaliśmy śpiworek bawełniany, a teraz kocyk cienki i nim nakrywamy. Śpiworki są super i mała super w nim spała, poza tym nie ma możliwości, ze dziecko jakkolwiek naciągnie go na główkę, ale pomimo cienkiego ubranka, zwijał się jej koło karku ten śpiworek i było jej zbyt ciepło. Teraz do spania ma bodziak, bawełniany pajacyk i śpi na podusi klinie, pod cienkim kocykiem wciskanym po bokach przy szczebelkach, no i rączki na wierzchu. Wszystkim posyłam serdeczne pozdrowienia w ten mega śpiący i ponury dzień....
  4. Hej:) Miki, chyba po raz pierwszy tu na forum urodzą się bliźnięta - chłopcy, gratulacje:) ale będą zbójować:):):):) Miholicholku, słyszałam o tych orzechach, ale nigdy ich nigdzie nie widziałam. Gdzie je kupiłaś?? Fajnie, że piszesz, że się w nich dobrze pierze, chyba warto spróbować:) Kulfoniku, słuchaj, cieszę się, że się uspokoiłaś. Rzadko pomiary są dokładne, a w końcowej fazie ciąży tolerancja sprzętu, bez żadnego błędu lekarza to 0,5 kg!!! Na sam koniec pierwszej i drugiej ciąży szłam specjalnie na usg do babki, której spezjalizacją jest wyłącznie usg prenatalne i inwazyjne badania prenatalne. Jest takich dwoje lekarzy u nas, współpracują ze sobą i są guru pod tym względem. I faktycznie babka jest niesamowita. Sprawdza wszystkie narządy, wszystko ogląda jak to normalnie, ale z "nowinek" to potrafi ocenić przepływy nie tylko pod względem ich prawidłowości, ale też pod kątem fazy ciąży. Byłam u niej z Olą w 37+1 tc i powiedziała, że jeden z przepływów jest wyraźnie zmieniony na przedporodowy i nie myliła się. Ola urodziła się nie za trzy tygodnie, a za 6 dni od tamtego czasu i jeszcze druga sprawa. Ona robi pomiary dziecka, komputer wyllicza wagę, dostaje się to na wydruku, po czym ona na podtsawie swojego oka robi korektę i zapisuje wagę skorygowaną. Jestem pod wrażeniem, bo ta babka się nie myli i ta waga skorygowana jest bliższa prawdy. Onaaa, ja też serdecznie witam:):):):) Powiedz, czy próbowałaś stosować jakieś probiotyki?? Może to pomogłoby też trochę. Poza tym lekarzowi łatwo powiedzieć - raz będzie lepiej, a raz gorzej. Jeśli to wynikałoby z podrażnień zewnętrznych to powiedzmy można przełknąć, bo nie rzutuje to faktycznie na zdrowie dziecka, ale jeśli jednak jest to spowodowane jedzeniem to gorzej. Chyba nie pozostaje nic innego, jak udać się do alergologa dziecięcego z powołaniem i z doświadczeniem. Największy problem jest w tym, że u takiego malucha testy alergologiczne są niemiarodajne, dlatego doświadczenie lekarza może jedynie tu pomóc. Trzymam kciuki.... A u nas.... leczenie ciąg dlaszy:) Wczoraj Piotruś miał stawiane bańki... oj działo się działo, ale się udało. Super babka do nas przyszła, bo lekarz był za tym, zeby stawiać ogniowe. Bezogniowe mamy, ale z ogniowymi trochę się obawiałam....Wg babki na płucach nie bardzo coś jest, ale zapalenie oskrzeli potężne. Faktycznie, ślady na wysokości oskrzeli, szczególnie po prawej stronie były bardzo ciemne.... No nic.... kontynuujemy wziewy i antybiotyk i zobaczymy, albo będą bańki raz jeszcze w czwartek, albo nie...... A Olcia śmieje się od uszka do uszka... jest bardzo pogodna i codziennie się modlę, żeby nic nie złapała.... Pozdrawiam serdecznie:)
  5. Emmi to mleko sojowe, o którym wspominasz to Isomil?? Kulfoniku nie stresuj się. Wszystko z Twoją kruszynką dobrze. U mnie jedno było nieco ponad 400 g, drugie chyba nawet poniżej. Oboje urodzili się ok 2 tyg przed czasem i oboje z wagą powyżej 3000g, więc wszystko dobrze. :)
  6. Hej dziewczyny, Miholicholku, Ale_Ola nie jestem żadną skarbnicą wiedzy, tylko tak jak pisała Miholichol ja te przygody przeszłam i nie wiem jedynie dlaczego nastąpił tzw. marsz alergiczny u małego, czyli wyrósł z alergii pokarmowej a wszedł we wziewną..., no ale prawdopodobnie będziemy go odczulać szczepionką... Onaaa, wiem, że masz problem. Myślę, że lekarz Was zbył, chciał się pozbyć problemu i kazał wrócić do bebilonu comfort. Trzeba szukać co dziecku szkodzi. Wyleczyć zmiany skórne tak (być może sterydem) pzrestawić znów na nutramigen, ograniczyć dotykanie twarzy dziecka szczególnie swoją twarzą, ustami. Warto zmienić pieluchy tetrowe na flanelowe przy odbijaniu jeśli dziecko ma tak wrażliwą skórę, bo są delikatniejsze. Zmienić preparaty do prania ubanek i mycia dziecka. Kup może probiotyk Latopic (nie stosowałam, ale jest polecany przy alergiach pokarmowych). Jeśli po kilku tygodniach nie wróci wszystko do normy to chyba trzeba zastanowić się nad mlekiem Bebilon Neocate, lub sprowadzanym z USA Elecare. NIestety te preparaty są już niewyobrażalnie drogie (150 zł puszka), Elecare tańszy. Trzymam kciuki, żeby nie trzeba było uciekać się do tych mieszanek i żeby maleństwo wyzdrowiało. ALe_Ola, Akif dobrze prawi.... Wielu lekarzy chce mieć święty spokój i to nie taki, który objawia się zdrowymi pacjentami, ale tym, żeby nie musieć się tłumaczyć. Jest nakaz propagowania karmienia piersią, więc będą Cię utwierdzać, że dla alergika jest to szczególnie niezbędne. Jeśli trzeba, nawet wzbudzać poczucie winy, że decydujesz się na coś innego. Rzadko zdarzy się lekarz życiowy, który przyzna rację, że Nutramigen może być dla dziecka lepszy. Tak samo sprawa ma się z mieszankami mlekozastępczymi. Obecnie pediatrzy muszą się tłumaczyć z zalecania takich mieszanek, wymaga się od nich podparcia zaświadczeniem od alergologa, więc jeśli jest tylko opcja żeby przepisywać tego mniej, lub wcale to będą do tego dążyć. ALe_Ola to dobrze, że u Hani kupki się poprawiły. Zwróciłam jedynie uwagę na to, że wystąpiła (o ile dobrze myślę) prawidłowa kolejność reakcji alergicznych. U takich maleństw najczęściej bedzie kolejność - ukł. pokarowy, skóra, ukł. oddechowy. Albo zatrzyma się na skórze, bo dolegliwości ukł. oddechowego najczęściej pojawiają się u kilkulatków.. I jeszcze jedno... Z mojego skromnego doświadczenia wynika, że mamy często mają dobrą intuicję. Jeśli mama nie ma jakiejś traumy, że coś dziecku było i za następnym razem panikuje, to najczęściej intuicja ją wiedzie. Nie chcę szerzyć wrogiej propagandy względem lekarzy, bo są też wspaniali i oddani pacjentom, ale trzeba brać pod uwagę, że dla lekarza jesteśmy tam którymś tam pacjentem, a młode mamy często uważa się za niewiele wiedzące panikary, a dziecko jest nasze jedyne, więc trzeba główkować często samemu, żeby było dobrze. Ewo, Mihiliholku, Ale_Ola bardzo Wam dziękuję. Leczenia u nas trwa nadal. MAm nadzieję, że przy dobrych wiatrach i Waszych myślach jakoś z tego wyjdziemy..... Ewo, krzywa cukrowa... nic miłego, ale trzeba. Niesamowite, ze u CIebie to już półmetek. Jakoś termin lipcowy wydawał mi się odległy, ale faktycznie to chyba przez to, ze sama jestem tak zakręcona, że nie dostrzegam upływu czasu;) Pozdrawiam
  7. Hej, Ale_Ola dziękuję za dobre słowo. Po totalnej załamce w środę teraz jakoś się trzymam. Piotrek nie gorączkuje, w nocy nie kaszlał o dziwo, moj mąż też zaczął się leczyć z głową, a nie ciągłym Theraflu i Ferwexem i syropami, które mu zalecam;), tak, że jest szansa na to, ze będzie lepiej. Moja mama chyba teraz nagorzej. Mamy też dobry sposób na dzień. Bo moi chłopcy są u mojej mamy w dzień, żeby jakoś ograniczyć tą kotłowaninę chorób... widzimy się na skype i mały mniej tęskni.... Obyśmy już z tego porządnie wyszli, bo mam dość....... Ale do rzeczy z Twoją maleńką.... Pamiętam już jak rozmawiałyśmy o tym, że mała ma śluz w kupce i sama Ci mówiłam, że to treba sprawdzać... W takim razie sprawa z wysypką też ma się inaczej.... NIe skojarzyłam w pierwszej chwili i myślałam, ze ta wysypka pojawiła się i już, a jeśli był ten śluz wcześiej, to znaczy, że mała jest eksponowana na alergen już naprawdę długo. Tym bebilonem zwykłym tylko dolałaś oliwy do ognia, nie jest to główny sprawca, bo gdyby mała nie była wystawiana na alergen to skutek alergii pokarmowej pojawiłby się po tygodniu, może po większym czasie.... NIe wiem, co zdecydujesz czy nadal karmić, czy nie, ale jeśli tak to wyrzuć wszystko z nabiału, nawet wszelkie produkty z mlekiem w proszku itp. Tzreba się też zastanowić, czy małej służy Bebilon Pepti, bo to mleko "pietrwszego rzutu", bo jest hydrolizatem serwatkowym. Nutramigen - kazeinowym i jest mniej uczulający jeszcze niż Pepti, poza tym nie ma latkozy, którą Pepti ma. Są jeszcze najbardziej rozbite hydrolizą mleka, które są mają łańcuchy wolnych aminokwasów, ale to już naprawdę bardzo ciężki kaliber.... Nie zabieraj Małej jabłka i zupek, bo po zabraniu jabłuszka może mieć znów innej natury problemy z kupą, skoro się już do niego przyzwyczaiła. Jeśli dziecko jest eksponowane na alergen przez 6 miesięcy to potrwa jakiś czas zanim organizm się oczyści i jeśli zabierzesz jej jabłuszko to wróci naprawdę za 2 miesiące, a szkoda. Do potraw dla małej nie dodawaj masła. Jeśli wprowadzałaś gluten to go wycofaj, bo to silny alergen. NIe wiem jak poradzić sobie dokładnie z odnaleziem alergii karmiąc piersią, bo jednak sporo niepozornych produktów może uczulać, albo wywoływać reakcje krzyżowe, tu musiałabyś się poradzić dobrego lekarza. Ze swoim pediatrą lepiej nie omawiaj strategii, bo jeśli nie kazał Ci wycofać mleka do kawy, to ja bym mu nie ufała..... Musicie dojść do ładu z alergią, żeby mała nie wpadła w astmę. Nie jestem lekarzem i nie mam doświadczenia z wieloma dziećmi tylko ze swoimi... Mój Piotruś nie szedł na Pepti. Przy silnych objawach skórnych, ze str. ukł pokarmowego i ewentualnie z pokaszliwaniem przeszłabym na Nutramigen. Jeśli obawiasz się diety u siebie, to przejdź zupełnie na hydrolizat, być może na Nutrę, a co do ewentualnego wycofania innych pokarmów poradź się dobrego lekarza, może alergologa (wymuś skierowanie u pediatry), a wcześniej idź prywatnie. Liczy się czas, żeby małą wyprowadzić na prostą, bo największa ilość alergików zapada na astmę do 4 roku życia. Trzeba przed tym umknąć. Nie straszę, ale musisz postępować teraz stanowczo i umiarkowanie ufać lekarzom. Buziaki
  8. NIe doczytałam tego, co radziła Ci Emmi... Ale_Ola, jedno słowo tylko... jeśli to faktycznie skaza, to nie zwykłe mm, ani nie dawaj HA, bo to nic nie da. Wówczas jedyne dwie opcje to Bebilon Pepti lub Nutramigen...
  9. Hej, Ale-Ola... może nie przesadzaj z grubością warstwy maści, ale ogólnie nie bierz sobie tak do głowy tego, że posmarowałaś dziecko maścią, którą przepisał Ci lekarz, a nie Ty wpadłaś przecież na ten pomysł!!! Uszy do góry.... Jeśli te plamy są suche, czerwienieją bardziej po kąpieli, tworzą właśnie taki rodzaj skorupy to bardzo prawdopodobne, że to reakcja na mleko... Dziwię sie, że lekarz wyklucył tylko ser z Twojej diety. Jeśli Hania zareaguje na maść prawidłowo (ustąpi świąd, zmiany zaczną blednąć) to posmaruj, aż do zniknięcia zmian, dawaj również Zyrtec, ale ze swojej diety wyrzuć wszystko co zawiera krowie mleko, być może z wołowiną i bułkami kajzerkami włącznie. A to, że malutka kaszle, to oczywiście warto sprawdzić u lekarza i osłuchać, ale bardzo też możliwe, że to na tle alergicznym. Małą sterydem posmarowałaś jednokrotnie. To raczej nie steryd, a alergen działający już długi czas mógł wywołać taką reakcję. Trzymam kciuki za Hanię i Ciebie!!! Będę zaglądać, co u Was.... A teraz szybko o sobie... Ja mam katar - chodzę w maseczce, mój syn, mąż i mama mają antybiotyk, każde inny.... Piotrek zareagował na antybiotyk. Dziś pierwszy dzień bez gorączki. Kaszlał dziś okropnie, ale na wieczór trochę się uspokoiło i oby tak było, że jest lepiej....Oleńka jak na razie zdrowa i oby tym razem niebiosa się nad nami zlitowały i żeby nie zachorowała... Przepraszam, że tak skrótowo i prawie wyłącznie o sobie, ale u mnie sajgon....
  10. Ale_Ola, Miholicholku dziękuję... Ja też mam wielką nadzieję, że uchronię Oleńkę.... U nas źle. Moja mama chora na całego, a małemu wróciła temp i dziwny kaszel. Lekarz zaordynował dziś Summamed, twierdząc, że mniej osłabi go antybioytyk niż pełnoobjawowe zalapenie płuc... wg lekarza są już początki zapalenia. Normalnie zwaliło mnie z nóg. Chyba tamta choroba nie była w pełni wyleczona. Pomimo wielu wizyt lekarza, chyba jednak nie do końca się wszystko wyczyściło. Zdecydowałam się postawić małeu bańki... choćbym miała go do łóżka przywiązać. Lekarz to sugerował ostatnio, a my ulegliśmy małemu, nie mogę sobie tego wybaczyć.... ech.... Ale_Ola, słuchaj to jest tak, że świąd powinien być pierwszym czynnikiem który ustępuje po lekach antyhistaminowych, więc zmiany mogłyby się utrzymywać, ale swędzieć już nie powinno, a napewno nie tak, że maleńka budzi się z tego powodu... My mieliśmy Zyrtec w związku ze zmianami skórnymi związanym z uczuleniem na białko mleka krowiego. Zmiany nie ustąpiły po zmianie mleka, unormował się wówczas tylko ukł pokarmowy. Dostaliśmy Zyrtec i tu muszę Cię zmartwić... Po Zyrtecu nie ustąpiły zmiany, musieliśmy zastosować robioną maść ze sterydem, ale za to przy Zyrtecu dosłownie chyba posmarowaliśmy 3 razy i ustąpiło i dzięki Zyrtecowi efekt był trwały.... Każdy boi się zastosować antybiotyk, czy coś ze sterydem szczególnie dla małego dziecka. Nie namawiam, ale może jednak warto posmarować choć raz. Być może nawet ten jeden, czy dwa razy wystarczy i wóczas zmniejszona dawka Zyrtecu wystarczy, by utrzymać efekt... Pozdrawiam serdecznie
  11. Wesoła kochana, dziękuję.... Jakoś wyżaliłam się i ciut mi lepiej.... Jeśli chodzi o maskę, to dużo daje. Jak Piotruś był maleńki to ja przechodziłam chyba jakiś kryzys ukł. immunologicznego... do momentu jak miał 6 miesięcy byłam 5 razy chora. Mój mąż też łapał, ale do małego podczas jakiegokolwiek symptomu naszej choroby szliśmy tylko w masce i nigdy nie złapał. Ja Tobie też strasznie współczuję... widzę ile mi los oszczędził podczas maleńkości Piotra... Do momentu jak miał 3 lata był chory tylko raz i było to zwykłe przeziębienie. Skończyło się na odciąganiu katarku, syropach, tyle. Szczerze mówiąc nie zaznałam tego, co wiele mam przechodzi... Teraz biedak jest w tym niewydarzonym wieku przedszkolnym... Nie chodzi do przedszkola, ale to okres wzmożonej zapadalności względem wcześniejszego dzieciństwa. Niemowlę też, jeśli jest tylko ono (nie ma więcej dzieci) to też łatwiej chronić. Nie dotknie tego, czego mu nie podasz, możesz zawsze podejść w masce, a takiego kilulatka, jak ktoś jest w domu chory to trudniej uchronić...., a mój biedny mąż w tym sezonie, a dokładnie od początku grudnia już jest chyba 4-ty raz chory.... Ech, wszystkim zmagającym się życzę dużo sił....i zdrowia... Buziaki
  12. Mały od wczoraj mało gorączkuje już i przy inhalacjach kaszle niewiele i nie wiem. Oj ONA 81 zazdroszczę Ci lekarza w domu. Nie mogę przecież lekarza wołać codziennie.... Do tego strasznie mi przykro, bo on woła gdzieś schowany Olusia, Olusia, czuje się biedny taki odepchnięty, a ja nie mogę inaczej postępować. Panicznie boję się, że mała złapie i w ogóle mam meeeeeeega doła....
  13. Hej... Ja też tylko o sobie... Znów nas choroby nękają, a ja już chyba niedługo w nerwicę wpadnę.... Mały rozchorował się w sobotę. Staramy się jak się tylko da izolować go od małej. Chodzę w masce i zajmuję się głównie małą, do Piotra mam pomoc mojej mamy, która też złapała i mój mąż też.... Mały niesamowicie gorączkował od nocy z sob. na niedzielę przez dobę... Walczymy. Mały ma szmery w płucach. Lekarz straszy, ze może się udać i przejść bez echa, a może wywiązać się zapalenie. NIe wiem dlaczego tak jest, że jak mały był jedynakiem to prawie wogóle nie chorował, a teraz już drugi raz, a ja drżę.... Boję się tego, co lekarz mówi "obserwować". Obserwuję i się boję, że nie daj Boże nie zauważę, że nie zaalarmuję na czas... Mała mi zakaszlała dwa razy od rana. Niby nic, a mi się ręce trzęsą i nie wiem, czy to już jest źle, czy nic się nie dzieje... Siedzę i płaczę. Chyba jestem słaba psychicznie, bo mąż mówi przestań, a jak on dzwoni z pracy do mnie to ja z nerwów płaczę.... Dzięki, że do Was zawsze można napisać i się wyżalić.....
  14. ooooo widzę, ze Malenkie podonie reagują na te fajne pluszaki jak moja Ola na pieska. To ja też dam link: http://allegro.pl/kurier-dhl-fisher-price-szczeniaczek-uczniaczek-i2105551604.html Teraz doczytałam o czym pisałaś Emmi. Tzn. o tym, że Julka mówi tata i co na to babcia... Mój synek też mówił tata już świadomie, zdecydowanie wcześniej niż mama... i albo się to nie sprawdza..., albo jeszcze nie wszystkie moje dzieci są na świecie i będzie miał brata:)
  15. Hej, Chyba rozpętałam burzę w sprawie kotów. Nie mam nic przeciw kotom... Znam jedynie przypadek , kiedy pies zwrócił się przeciw swoim domownikom... Nie był prowokowany, był fantastycznie traktowany. Pogryzł mojego przyjaciela, z którym wychowywał się od dziecka. Później jescze raz zaatakaował inną osobę w rodzinie i został uśpiony. Być może dlatego podchodzę do zwierzaków z pewnym dystansem...Niemniej nikogo nie chciałam urazić... Dziewczyny piszecie, że moja Oleńka jak na drożdżach... a i owszem... Ma to plusy i minusy.... Plusy takie, że np. jak Piotruś zaczął chodzić to jakoś nie musiałam się do niego specjalnie schylać...;)Niemniej takie rośnięcie to duże obciążenie dla dziecka, większe zapotrezbowanie na witaminę D, duże obciążenie dla nóżek przy nauce chodzenia, większe trudności dla dziecka w rozwoju motorycznym w początkowej fazie. Poza tym akurat dziewczynce nie życzę, zeby miała 190 wzrostu.... nic to, zobaczymy.... Ale-Ola, super, że się odezwałaś i świetnie, że u Was tak dobrze.... Co do Zyretcu, to Piotruś brał go przewlekle praktycznie od ukończenia okresu noworodkowego. Wasz lekarz nie bardzo przejął się tym, co jest napisane w ulotce Zyrtecu odnośnie wieku, w jakim jest dopuszczalny, bo to zostało zmienione niedawno. Wcześniej Zyrtec w kroplach był jak najbardziej dozwolony dla niemowląt. Poza tym, w zasadzie nie ma innego, mniej inwazyjnego leku, który można stosować w okresie niemowlęcym. Myślę, że Hani nic nie będzie z tego powodu, że go przyjmuje. Kibicująca, podziwiam Twoje podejście... Wiesz, wczesne wspomaganie myślę, że w żadnym razie nie zaszkodzi, natomiast co do synka i diagnozy...Lekarze wyrokując w sprawie dzieci, jeszcze gdy to jest przed badaniami, czasami wydają błędne decyzje... czasem wręcz nie wiadomo czym podyktowane. Mam nadzieję, że u Was to również jedna ze zbyt pochopnych diagnoz... Dziewczyny piszecie o rzeczach które się super sprawdziły, co zapoczątkowała Emmi:) To ja też się dorzucę:) Po pierwsze tak jak u Emmi - -wyparzacz... jedne z najlepiej wydanych pieniędzy...:) -Vaxol - preparat do higieny uszu. Można stosować u niemowląt (jets napisane, że po 1 roku życia, lub konsultować z lekarzem... nie mają nic przeciw stosowaniu go) Jest bardzo dobry. -kocyki Drewex -rożek dla noworodka (moje dzieciaki, fakt zimowe raczej, ale bardzo rożek lubiły) -torba Red Castle http://www.tanimarket.pl/torba-podrozna-red-castle.html Jest rewelacyjna - usztywniona, nic się nie przewraca, z teroopakowaniem, z przewijakiem i ma tyle miejsca ile trzeba, zeby wyskoczyć, czy do pzrychodni, czy do znajomych z maluchem:) Mam czarną i można jej też używać zwyczajnie, w podróży. A co najważniejsze... używam jej kilka lat i nie ma żadnych oznak użytkowania:) - śpiworek do fotelika Wallaboo http://www.hipkids.pl/wallaboo-spiworek-dla-niemowlat-nore/55-wallaboo-spiworek-niemowlecy-z-kapturkiem-0-12-mcy.html Miałam do fotelika taki oryginalnie dodawany, ale to nie to. Ten w tym sklepie jest drogi, ale można na allegro znaleść sporo taniej, jak jest do wyboru mniej kolorów. DLaczego polecam?? Bo jest super wygodny, miękki, lekki, świetny do utzrymania w czystości, a do tego tak ciepły, że nie mamy potzreby używania żadnego kombinezonu. Wkładam Oleńkę w welurowym pajacu, w czapeczce, okrywam przy szyjce, zasuwam śpiworek i w drogę przy mrozach. Jak dla mnie bomba. - nebulizator:), prędzej czy później przyda się każdemu członkowi rodziny:) - szczotka do butelek Avent... Może to drobiazg, ale jak przy Piotrusiu bez przerwy rozwalały mi się szczotki, to było to nieco irytujące.... Z tą ni się nie dzieje, a jeśli już to po nieporównywalnym czasie:) - smoczki do butelek dr Brown's (są zdecydowanie miększe niż np. Avent i dziecku nie robi się na usteczkach taki carakterystyczny bąbelek) - przewijak nakładany na łóżeczko, jak dla nas bardzo wygodny - wanienka tego typu http://allegro.pl/wanienka-anatomiczna-jak-onda-stelaz-promocja-i2148025064.html (mamy taką na stelażu i kąpiemy malutką w pokoju. Dla Piotrusia miałam zwykłą z taką wkładką na przyssawki, ale ta jest dużo wygodniejsza dla dziecka) - łóżeczko z wyjmowanymi szczeblami (dwoma) i z kilkoma poziomami na materacyk - Oilatum soft do mycia (brak konieczności dodatkowego natłuszczania całego dziecka - super sprawa) -kojec (tu zgadzam się z dziewczynami, że bardzo się przydaje. Mamy taki mniejszy dla szkraba mało mobilnego i wieeeeeeelki, taki rodzaj ogrodzenia. Wygradzaliśmy część pokoju, żeby móc jakkolwiek kontrolować dziecko, bo gdy dziecko jest mobilne, jeszcze mało rozumie, a trzeba np. choćby odwiedzić toaletę, to bywa to bez kojca trudne:) - Wózek z dużą gondolą i spacerówką (wiem, że moje dzieciaki są specyficznie wielkie (choć rodzą się niewielkie 53 cm i 3540g oraz 52 cm i 3170g), ale pamiętam jak przy Piotrze niestety zmieniałam wózek, bo skuszona lekkością i gabarytami, kupiłam wózek, z którego Piotruś wyrósł mając 3 miesiące.... - zabawki markowe (Lego, Fisher Price)....Z moich skromnych doświadczeń wynika, że zabawki dopuki dziecko nie dorośnie do zabawek intelektualnych (gry planszowe itp.) to warto kupować markowe, lub wcale, a za to pomyłowo wykorzystywać to co się posiada tak mimochodem.... Zabawki FP, czy np. klocki Lego są bezpieczne i WYTRZYMAŁE:). Nie raz zdarzyło się, że mały poprostu bawiąc się, nie rzucając zabawką w jakiś straszny sposób, potrafił ją niestety znicszczyć w kilka minut po rozpakowaniu... FP można tłuc ile wlezie i nic:) Poza tym zdarzyło się nam też autko, w którym stopiły się baterie.. bardzo niebezpieczna sprawa...tanie, ale beznadziejne... A czasem warto się zastanowić, czy w ogóle kupować zabawkę... Jak czasem patrzę jak mały uwielbia bawić się kartonowym pudłem, robiąc autobus rakietę itp., a uszczęśliwiają go klej, nożyczki, taśma, farby, plastelina i tektura, to myślę, że to są super zabawki... bo jeszcze pobudzają kreatywność, a nie podsuwają papkę...:) A z fajnych zabawek to mała dostała na chrzciny (tak przyszłościowo) Pieska "Szczeniaczka - uczniaczka". Piotruś oczywiście go odpakował, dlatego piesek zaczął funkcjonować, zamiast czekać, aż Ola do niego dorośnie... Okazało się jednak, że mała uwielbia tego pieska, aż się do niego wyrywa i gaworzy do niego obłędnie poprostu:) To chyba tyle:) Acha, Miholicholku..., dobrze, ze wybrałaś coś innego niż leżak na miejsce w którym mały ma spędzać prawie cały dzień. Leżaczek to może być na chwilę, bo jednak nie jest zupełnie płaski, poza tym ogranicza dziecku ruchy. Gratuluję kołyski:) A co do materacyka, podobnie jak Emmi mam Hevea... Jeśli to on sprawia, że Oleńka tak ładnie śpi, to wart zdecydowanie więcej niż jego cena wynosi:)):):):):) Kulfoniku..., my tez często "macamy coś w sklepie stacjnarnym" , a później kupujemy przez net, generalnie o wiele korzystniej:) Buziaki:)
  16. Przepraszam za ortografa... Chaotyczne oczywiście....
  17. Acha, Emmi, my dawaliśmy chrupki od skończonego 8 miesiąca, ale tym się nie kieruj, bo to nie były jakieś wytyczne, tylko tak wyszło. Zresztą wtedy mały ich nie lubił, a teraz... uwielbia...
  18. Hej, Nowy Nutramigen jest dostępny w Polsce, tylko nie wiem dlaczego lekarze na ten temat milczą. Nikt o tym nawet nie wspomni... To, że jest to preparat drogi, to nie znaczy, że w ogóle nie należy o tym mówić chyba.... Myślę, że większość aptek ma, lub może sprowadzić. Wiem napewo, że ma ten nutramigen sieć "Dbam o zdrowie" i apteki Ziko. Cena jest taka jakby "negocjowana". Np. Doz na stronie internetowej podaje cenę 68 złotych za puszkę 400g.... W Ziko udało mi się wynegocjować przy zakupie 10 puszek cenę 56 złotych za puszkę. Wiem, że to bardzo drogo, dlatego karmimy małą częściowo jednym nutramigenem, a dodajemy tego nowszego trochę... Notabene z tym, zeby kupić 10 puszek też było trochę dziwnych zabiegów. Zależało mi na tym, żeby móc kupić nieco więcej, żeby własnie cena była niższa. Poprosiłam lekarkę, ale ona oczywiście nie chciała wypisać większej ilości. W aptece mają prawo sprzedać 2 puszki bez recepty...więc babka sprzedała mi 4 na receptę (bo na choć trochę recepta musiała być), a 6 rozbiła na 3xpo 2 puszki i tak mogła mi sprzedać... trochę zalatuje to jakimś obłędem, ale u nas wszystko możliwe jest... Emmi, apropos, "u nas". Tak, mieszkam w Polsce, w Krakowie. A cp do kaszek, nie sprecyzowałam. Piotrek rósł na potęgę i bardzo dobrze przybierał i dlatego lekarka doradzała kleiki, bo są bardziej "dietetyczne" niż kaszki. Jeśli dziecko słabo je i przydałoby się je "podkarmić" to podobno poleca się bardziej kaszki. Co do suplementacji omeg, to napewno można preparaty podawać dzieciom od ukończenia 1 roku życia. Czy jest coś dla młodszych prócz tych zawartych w mleku, nie wiem... Najgorsze to tylko to, ze te suplementy, choć doskonałe jakościowo to naprawdę śmierdzą i dzieci nie chcą tego jeść, ani pić (bo są kapułki do żucia, żelki i syropy). Jedyne naprawdę smaczne omegi to robione na bazie alg, ale te zdobyć to jest coś. Są bardzo trudno dostępne.... Przestaję się mądrzyć i idę spać.... Pozdrawiam:)
  19. Cześć:) Miholichol, czas na pakowanie torby, więc fajnie, że masz akurat teraz "zew":) Co do podkładów, to te do przewijania są super. Mnie bardzo odpowiadała wiekość 40cmx60 cm. A co do podkładów poporodowych dla Pań, to po pierwszym porodzie miałam Bella i średnio mi odpowiadały. Tym razem kupiłam Hartman - rewelacja, szczerze polecam, podobnie majtki siatkowe też Hartman - super. A jeśli chodzi o butelki, to nie kupuj ich na początek wiele, bo a nuż uda się karmić wyłącznie piersią?? A co do wyboru butelek to trzeba celować w ciemno, a później i tak się okaże, czy dziecku odpowiadają, czy nie. Przy Piotrusiu mieliśmy Avent i TT. U nas TT słabo służyły. Avent do końca, ale też miałam trochę zastrzeżeń, szczególnie w początkowym niemowlęctwie (później to już dziecko sprawniej, umiejętniej je, ma mniej problemów zbrzuszkem, ulewaniem itd....i dobór butelki nie ma aż takiego znacznie). Tym razem wybraliśmy dr Brown's. Wg mnie z tych co mieliśmy są najlepsze, ale i tak producent obiecuje więcej;) Emmi, wiesz co, akurat tego, że kilkulatki siusiają do basenu to chyba nie obawiałabym się. Nie sądzę, żeby dzieci tak robiły, chyba że nieodpowiedzialni rodzice nie zakładają pieluszki dziecku, które jeszcze jej potrzebuje. Mój syn to zbój jakich mało, ale na basenie zawsze wołał, normalnie tak jak w domu. Wychodziło się z nim szybciutko z basenu i zdążał do łazienki. Akif, słuchaj. Szczerze mówiąc, z tym rozszerzaniem diety na nutramigenie to o kraj to obyczaj. Przyznam, że zaskoczyła mnie Emmi, bo u nas było zupełnie inaczej. Po pierwsze i Nutramigen i Bebilon Pepti to w pełni wartościowe produkty mlekozastępcze, więc nie może być mowy, że mają mniej składników odżywczych niż mm. Co więcej, są łatwiej przyswajalne, więc jest szansa, ze dziecko przyswaja z nich nawet więcej niż ze zwykłego mm. My rozszerzaliśmy z Piotrusiem dietę po ukończeniu 4 miesiąca, nie wcześniej, podobnie zamierzam z Olą. Znam natomiast teorię o późniejszym rozszerzaniu diety u dzieci z nietolerancjami i alergiami. Córcka kolegi, karmiona nutramigenem miałą rozszerzaną dietę po ukończeniu 6 miesięcy. Generalnie zasada jest taka, żeby dawać dziecku najpierw produkty jednoskładnikowe, obserwować reakcje i wprowadzać powoli (czyli kilka dni ta sama rzecz, nawet do tygodnia i dopiero coś następnego). Na temat rozszerzania jest sporo teorii, w które aczynam powoli wątpić.... Jeszcze 4 lata temu nie zaczynało się od marchwi, bo twierdzono, ze dziecko może dostać zatwardzenia. Zaczynało się od owoców, konkretnie jabłek, podobnie ma się sprawa z glutenem. Jeszcze 4 lata temu wskazane było go podawać po 10 miesiącu życia, a teraz już w 6 miesiącu.... Szczerze mówiąc chyba nie są to w takim razie wskazania ortodoksyjne. Chyba najważniejszą zasadą jest powoli, stopniowo i zaczynać od prostych, mało złożonych nowości:) Co do masła, to najpierw spróbuj nie dodawać. Masło wprowadź tak jak "nowość". Jeśli będziesz podawać dany produkt bez masła przez np. 5 dni i będzie dobrze, a później dodasz masło i pojawi się skutek niepożadany, to bedziesz więdziała, że szkodzi, inaczej trudno do tego dojść. Ona81, ja i tak zazdroszczę medyka w domu, mimo, iż nie pediatra... U nas medykiem domowym jestem ja, a z medycyną nie mam nic wspólnego..., a tak to lekarz (szczególnie specjalista ukł oddechowego) podpowie coś odpukać wzlędem alergii, osłucha, jakby coś... super:) Juka, trzymam kciuki:):):) Miki, 10 tygodni to taka dziwna wielkość i mało i dużo. 30 tydzień to już ciąża bardzo zaawansowana i brakuje już tylko 10 tygodni.... a z drugiej strony 10 tygodni, to nie licząć urlopu dodatkowego, to połowa urlopu macierzyńskiego.....ech.... Pozdrawiam serdecznie:)
  20. Hej, Odwiedziłam dziś moją pracę, szkolenie było i wpadłam do nich na chwilę, jak to miło wyjść do ludzi czasem:):):) Emmi, jeśli to aquapqrk to powinien być chociaż brodzik dla maleństw. My chodziliśmy właśnie do aquaparku i tam był brodzik dla niemowląt i dzieci. Podczas zajęć dla niemowlaczków była tam woda podgrzana do wyższej temperatury niż normalnie w niecce i oczyszczana ozonem. Poza zajęciami była chłodniejsza,ale też ozonowana... A co do pytania o skórę... no cóż... jak już kiedyś wspomniałam jakoś jako mama mojego pierworodnego mniej myślałam niż teraz. Jak usłyszałam, ze woda ozonowana, to nie myślałam o innych zagrożeniach, które niesie ze sobą basen. Niemniej nic się nie stało. Nie wchodziły do tej wody dzieci większe, nie było możliwości wejść z dzieckiem bez specjalnej pieluszki i mały nie miał podrażnień po basenie ani skóry, ani oczek, nic. Piszę o oczach, bo podczas zajęć niemowlęta zanurza się również całe w wodzie, a one wcale niekoniecznie zamykają te oczka. Emmi dopytaj koniecznie, czy nie ma takiego "zakątku" dla najmłodszych.... Ona81, wiesz, że nigdy na to nie wpadłam..., zawsze wydawało mi się, że jak np. mój mąż brał któreś z dzieci i się uspokajało, to myślałam np., że maleństwo wyczuwa, że mama się denerwuje i przejmuje emocje, a mężczyzna, wiadomo , bardziej opanowany i to koi dziecko. Rewelacyjny detektyw z Ciebie. Nie przyszło mi do głowy, ze to męski tembr głosu sprawia, że dziecko się uspokaja:):):)) A mój bobas zrobił mi dziś niespodziankę nocną:) Jak poszła spać przed 22.00, tak obudziła się o 7.30 i to bez krzyku o jedzenie....a zjadła przed snem mniej niż zwykle... nieprzewidywalne te szkraby.:) Niuniu, Kushion, jak się miewacie?? Pozdrowienia dla wszystkich:)
  21. Hej, Emmi, wpadłam jeszcze zobaczyć co i jak i widzę, że zapytałaś o basen. My chodziliśmy z Piotrem na zajęcia dla niemowląt, odkąd skończył 3 miesiące. Później się to niestety urwało, bo niestety zajęcia przeniosły się na kosmiczne godziny w tygodniu, ale ad rem. Jeśli idziecie na basen to dopytaj, czy jest tam woda ozonowana. Jest jszcze jedna metoda oczyszczania wskazana dla niemowląt, ale przyznam, ze na basen z wodą chlorowaną nie brałabym niemowlęcia, bo jednak maluchy sporo tej wody na basenie piją i mają wrażliwe oczka, a stary nie raz ma czerwone oczy po chlorze na basenie... Pytasz co się przyda.... wiem, ze Twoja Julka niejadek, ale basen z dzidziusiów straszne głodomorki robi... prócz pieluszek swimmers, ręcznika, albo dwóch, zgrabnej torby na rzeczy, to jeszcze WIELKA BUTLA:) A co do uszu... Mieliśmy w rodzinie traumę uszną... Moja siostra była z mamą długo w szpitalu po urodzeniu (komplikacje mamy po cc i dwa tygodnie w szpitalu). Wtedy były takie czasy, ze prócz karmienia wyłącznie zajmowały się dzieckiem pielęgniarki. Nie dopilnowały i siostra przygięła jedno uszko. NIestety po tych dwóch tygodniach było już trwale odkształcone (drugie normalne).Później jako nastolatka przeszła operację na to ucho. Zatem pilnowaliśmy. Piotrek nie miał w ogóle zakładanej czapki w domu, nawet po kąpieli. Niemniej jako, ze te uszka początkowo są cieniutkie jak z papieru, to ilekroć sobie je zagiął (nagminnie), tyle razy odginaliśmy je pod główką. Uszy rzecz jasna "umięśniły się", ale nigdy nie odstawały. Oli zakładamy czapeczkę na chwilę po kąpieli (tak nam teraz poradzono) i też pilnowaliśmy tych papierowych uszek w początkowych tygodniach, bo też lubiły się zaginać i odginaliśmy je. Uszka nadal delikatne, ale już nie takie wiotkie. Nie zaginają się już podczas spania i nie odstają. Na noc żadnemu z dzieci nie zakładaliśmy czapek. Buziaki
  22. Hej, Ja teraz tak na szybko:) Jowanka, super, że się odezwałaś... Przyznam, ze zachwycona metodą czytania, o czym kiedyś myślałam dla Piotra, żeby napisać nazwy oszczególnych sprzętów i ponaklejać na nich, kupiłam zestaw nauki czytania. Będę praktykować na obojgu:) Dzięki za współczucie... No różnie bywa, teraz odpukać OK. Widzę, ze Ty jesteś totalnie wciągnięta przez synka, zakochana na maxa ale wcale się nie dziwię. Przyznam, ze zaskoczyłaś mnie tymi kupkami. Moja mała jest co prawda na Nutramigenie i probiotykach (biogaja i zawarty w Nutramigenie LGG) i robi kupki też bezproblemowo ale 2 do 3 razy dziennie. Podobnie jak dziewczyny, myślę, ze wprowadzenie jabłuszka i śliwek suszonych będzie dla Leosia super sprawą:) My z Olą za Wami tak tuż tuż, bo w końcu tylko 4 dni różnicy w dacie urodzin. Moja córa akurat odpukać jakaś łaskawa teraz. Ostatnio co prawda nie może zasnąć wieczorem po jedzeniu (myślę, że zaczyna mieć potrzebę zagęszczania), ale jak już zaśnie ok 22.30 - 23.00 to śpi do 6.00, lub 6.30, je i idzie dalej spać i budzi się ok. 9.00, więc gdybym szła spać jak tylko mała zaśnie, to byłabym wyspana jak nigdy dotąd:):):):):):):) Magiu, Wesoła, dzieci są nieodgadnione.... Sama patrząc na synka i córeczkę nie wiem dlaczego Piotruś przespał pierwszy raz w życiu od 00.00 do 7.00 rano dopiero jak skończył 7 miesięcy. Później to nadal nie było regularne, ale myślałam, ze normalnie padnę z radości, bo już podobnie jak Wesoła, byłam nieco wygłodniała snu....;) Mały się ładnie unormował mając jakieś 8,5 miesiąca, choć nadal "ciężko zasypiał", co mu zresztą zostało na dłuuuuuuuuuuuuugi czas (ok 2 lat), ale miał tak, ze jak już zasnął, to jadł o 5.00 przez sen i nie budził się do ok.8.00 - 9.00. Nigdy natomiast nie budził się na zabawę w nocy i tego przyznam, nie zazdroszczę.... Superbureczku, jak Ci się pracuje?? Napisz coś więcej.... Magste, W ty artykule napisane jest, by unikać zarażenia cytomegalią. Nie jest to możliwe i na dodatek rozpoznanie choroby również bardzo trudne. Co gorsza, jest to na tyle "silny" wirus, że poziom Igm może opadać aż przez 18 miesięcy!!!! Wówczas myśle, ze stres dla kobiety w ciąży, której igm wyjdzie dodatnie jest kolosalny, a wirus wcale nie musi być "świeży". Mnie się z ytomegalią udało, jak ślepej kurze ziarno.... W pierwszej ciąży nie miałam odporności, czyli byłam przed pierwszym zakażeniem, ale byłam na tyle "łoś", ze nie byłam świadoma skali zagrożenia. Bez strachu pracowałam w miejscu, w którym mam do czynienia z mnóstwem ludzi, w tym z dziećmi w różnym wieku.... Miałam to szczęście, że nie złapałam wirusa przed narodzinami syna... Złapałam między ciążami i przeszłam być może jako "grypę", a być może bezobjawowo. Dowiedziałam się o tym w drugiej ciąży. Igg miałam bardzo wysokie, a Igm zdążyło spaść już całkowicie... Lekarz obstawiał, że prawdopodobnie mój synek gdzieś złapał od innych dzieci i zaraziłam się od niego. Dziękuję Bogu za to, ze tak sprawę "załatwił".... Buziaki, na razie lecę, ale być może jutro coś skrobnę:)
  23. Ona81, przyłączam się do Emmi... Ja też lubię czytać o Twoich malutkich, chyba właśnie tym bardziej, ze choć od samego początku są razem, to pokazują, że charakterek może ujawniać się od noworodka:) Też się zastanawiałam nad huśtawką, ale nie kupiłam.... Nasz synek był trudniejszym niemowlaczkiem niż Ola (a może my sobie gorzej radziliśmy) i jak tylko Ola się urodziła to zaczęłam myśleć o hustawce... no bo jak to będzie...., ale wstrzymałam się, bo okazało się, że panienka tym razem mniej wymagająca niż kawaler:) Emmi, apropos jedzenia dzieci... jestem w kontakcie z kobietą, którą poznałam w szpitalu. Urodziłyśmy tego samego dnia dzieci o tej samej wadze:), ona chłopczyka, a ja Oleńkę.... Myślałam,że moja Olcia dużo je, a tymczasem ten gagatek jada 210 wody plus mleczko na każde karmienie i na dodatek ma już zagęszczane mleczko na noc, bo inaczej nocy nie przesypia, a wcześniej przesypiał... Jak widać te dzidziusie chodzą swoimi drogami.... A o tym jak piszesz o córci to można się upajać... pięknie... Buziaki
  24. hej hej:) Ideo, to widzę, że jesteśmy rówieśniczkami:) U nas akurat Piotr zawitał do nas bez najmniejszych problemów, dlatego też zawitał jeszcze w 2007 roku. Tak naprawdę to myślałam sobie w cichości ducha, że nie ma co na to liczyć, i że najwcześniej to będzie 2008 rok, ale los pisze własne scenariusze, często nieprzewidywalne i w tym przypadku bardzo szczęśliwe:) Miki, bezpośrednio po porodzie (obojętne jakim) rozpoczyna się połóg. Najpierw faza wczesnego połogu, a później dalszy połóg. Tak z zasady określa się okres 6 tygodni po urodzeniu dziecka i tyle też ma prawo trwać krwawienie. U mnie po obu porodach trwało to dość długo, chyba ok 5 tygodni. Po to też potrzebne są takie wynalazki jak podkłady na łóżko, czy też podkłady poporodowe (Bella, Hartman itp.), szczególnie, że w pierwszych chwilach to krwawienie zazwyczaj jest bardzo intensywne. Eewo, Magio, co do wyparcia to wcale się nie dziwię... było minęło, spełniło swoją funkcję i można o tym zapomnieć i już. Teraz czas na nowe wyzwania. Magio kochana, jestem z Krakowa, szkoda, bo do Wrocławia kawałek....ale może kiedyś w pół drogi... Magio 31 lat to nie stara mamuśka, czemu tak piszesz... Nie miałam na celu wywoływać takich podziałów, bo już wystarczająco na kafe jest podziałów typu: przed 30-stką rodzi tylko patologia, po 30-stce mama-babcia... Tu jest dużo takich chorych tematów, których chyba nigdy nie zrozumiem... i najlepiej wtedy być mamą, jaką była moja babcia... pierwsze dzieko w wieku niespełna 25 lat, a ostatnie... w wieku 42:) Sama też widzę różnicę w samej sobie przy pierwszym i drugim dziecku... Nie wiem, na ile ta różnica wynika z tego, że ma się już doświadczenie z dzieckiem, a na ile z wieku, ale jestem mniej wystraszona, bardziej spokojna, pewna siebie, pewna swojej roli.... a to ważne... Tak naprawdę to chciałabym być obecną sobą w wieku 25 lat... Kiedyś usłyszałam coś takiego, że na pierwszym dziekcu człowiek zawsze się uczy, choćby chciał jak najlepiej to i tak radzi sobie gorzej niż za kolejnym razem i że rodzic pierworodnemu powinien płacić odszkodowanie:) coś w tym jest.... A jeśli chodzi o tekst to jest znów rewelacyjny.... jakbym czytała o sobie.... Nie chcieliśmy nawet Piotrusiowi "ujawniać" nazwy nutella, więc do teraz mówi "czarny pasztet" no i ten nieszczęsny czarny pasztet to jedna z najlepszych rzeczy na świecie.... Człowiek zamierza dziecko żywić jak najlepiej itd i czasem się coś uda, bo mój kocha zieloną fasolkę szparagową, ale.... ale tak naprawdę codzienność, to bronienie się rodzica przed tym, zeby podawać czarny pasztet i możliwie ograniczać częstotliwość podawania...., żeby ograniczyć bajki... U nas jedyny plus to taki, ze mały nie ma agresywnych zabawek, uff...., pytanie jak długo..... A żelki?? znalazłam sposób i mały dotaje je codziennie... dostaje witaminy w żelkach, a te takie "zwykłe" udało nam się całkowicie wyrzucić z jadłospisu... Nie ma też w nim żadnych gazowanych, słodkich napojów, ale.... i tak walka z podjadaniem, z czekoladą i nutellą trwa.... Walka o jedzenie warzyw również trwa....;) Dlatego też jak czasem otrzymuję od Was dziewczyny komplement odnośnie radzenia sobie... to myślę, że zupełnie niesłusznie.... bo ideałów nie ma.... W niektórych aspektach... rodzicielstwo to walka o przetrwanie;):):):):)
×