Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mama Urwisa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Mama Urwisa

  1. Magio Kochana, bardzo dziękuję za bardzo miłe słowa pod moim adresem. Ty też jesteś super babka i faktycznie przydałby nam się kiedyś zlot:)... Opis, który wkleiłaś jest genialny poprostu!!!! Napisane dowcipnie i z fajnym dystansem.... Przyzam, że sporo "siebie" w tym odnajduję... Co do "strzelania sobie w stopę"....heh... i upadku życia towarzyskiego... coś w tym jest:). Nigdy nie byłam jakimś lwem towarzyskim. Owszem mam znajomych, nawet jakichś przyjaciół, ale to raczej kameralne grono... poza tym nie baluję, nie piję, nie palę... Ogólnie byłam bardziej spokojna niż rozrywkowa. Nie odnotowałam zatem jakiegoś dramatycznego spadku poziomu w zakresie życia towarzyskiego, ale jako, ze ośmieliłam się Piotra urodzić mając 25 lat..., to już niektórzy dalsi znajomi uznali mnie za "umarłą", choć raczej nigdy nikogo niedzieciatego nie zamęczałam opowieściami o zielonych kupach:) Faktycznie jest tak, że przeważają dwie grupy mam. Jedne mamy są młode, lub bardzo młode i po studiach, lub podczas studiów, lub bez studiów decydują się od razu na dziecko, pozostając jakiś czas w domu... Druga frakcja mam to mamy starsze, które po studiach pracują ładnych parę lat, a na dziecko decydują się najwsześniej na 30-ste urodziny... Zatem taki egzotyk jak ja, który zaraz po studiach zaczyna pracę, niedługo pracuje rodzi dziecko, ale nie rezygnuje z pracy tylko wraca po macierzyńskim, nie bardzo należy do jakiejkolwiek grupy.... Fajnie, że u nas na forum jest trochę takich mam, bo w moim otoczeniu jest ich bardzo niewiele. Ogólnie mój rocznik zazwyczaj jest w ciąży z pierwszym dzieckiem, ewentualnie ma pierwsze dziecko w fazie planów, a że jestem ufoludkiem świadczą słowa mojej kumpeli, notabene będącej obecnie w ciąży. W ubiegłym roku latem spotkałyśmy się po długim niewidzeniu:). Był ze mną mój syn, którego moja kumpela widywała jak był niemowlęciem....i padł supertekst.... :" Przyzwyczaiłam się, ze nasi znajomi powoli mają dzieci, ale że ich dzieci potrafią już mówić jest dla mnie szokiem":):):):):):):) .........ale... dopiero mając dzieci można dowiedzieć się co to za wyjątkowa sprawa je mieć:) Magio, wracam do pracy po macierzyńskim i po wykorzystaniu urlopu, muszę bo chcę dopiąć coś, na co pracowałam ponad 2 lata i wzięcie urlopu wychowawczego zapzrepaściłoby to. Zatem wracam choć trochę na raty... Najpierw wracam na początku maja, ale na dwa miesiące. Później dwa miesiące przerwy i powrót już na całego:) od września. Magio, wiesz... dobrze, ze wspomniałaś o tych omegach... Ja dopiero niedawno dowiedziałam się, ze lepiej, zeby suplementować omegi, bo niestety nawet jedząc sporo ryb może nic z tego nie być..., bo lepiej wchłaniają się omegi z suplementów niż z pokarmów.. Nie wiedziałam, ze Hipp też ma omegi, bo jednak są one ważne, ponoć działają na mózg, wzrok i odporność... no cud miód:) ale się okropnie rozgadałam... jak zwykle zresztą:) Mam też jedną dobrą naszą wiadomość... kontrolne usg wyszło dobre i odstawiamy dodatkową pieluchę:) Buziaki. Ściskam szczególnie kciuki za wszystkie mamy w dwupaku:)
  2. Superbureczku, wiem co to za skarb babcia:):):):) Instytucja babci jest nieoceniona... Magio, pytasz też o witaminy i kwasy omega. Dla Oli kupiliśmy kilka puszek tego nowego Nutramigenu, on ma kwasy DHA i ARA. Jest okropnie drogi, ale dostaliśmy kiedyś od bardzo życzliwej pielęgniarki na spróbowanie i chcieliśmy, zeby mała troszkę miała. Mieszamy ten Nutramigen ze zwykłym. A dla starszaka mamy omegi. Niemniej jedyne, które chciał tolerować to omegi z alg. Obojętne co mówią producenci i sprzedawcy wszystkie te preparaty z omegami z ryb okropnie smakują i śmierdzą.... Mały lubi witaminy w żelkach i żadne nie przechodziły. Kupiliśmy niby pomarańczowy Kidabion i lipa była totalna... załapał się na te algi jedynie:) No to idę spać... Magio, co do tego, co napisałaś o tej maleńkiej Madzi.... ja też współczułam tej kobiecie.... Takie tragedie niestety dzieją się, niemniej ta sprawa została tak nagłośniona, że nie sposób przejść obok tego obojętnie....Wszyscy zostaliśmy niejako wciągnięci w sprawę... Madzia na dodatek za sprawą włosków i ciemnych oczek poprostu przypomina mi moje szkraby....jak o tym słyszę to albo płaczę, albo ciśnienie mi się podnosi, ech...
  3. Emmi, Ty też pięknie piszesz... Jeśli chodzi o wychodzenie, to ja nie wychodzę. Trąbią wszyscy o tym hartowaniu za wszelką cenę... Bratowa męża chodzi z córką w każdą pogodę i co? i nic... mała jest na okrągło chora.... WIem, że podobno można chodzić na spacery do -10, ale ja nie chodzę. Mnie samą spacer przy mrozie męczy (sczególnie jak nie ma słońca, a jest wiatr), więc dzieci tym też nie męczę. Siedzimy teraz w domu poprostu, szczególnie, że jesteśmy po chorobach... Emmi kochana, piszesz o wrażliwości swojej... wiesz... ja kiedyś tu napotkałam topic o "przeczulicy" dobrze pojętej... też na to cierpię już od dawna... W związku z datą narodzin mojego syna potrafię cicho popłakać się w kościele podczas Świąt słysząc w kolędzie : "Płacze z zimna", "leży nagusieńki", jestem okropnie wruszliwa, ale chyba tak to już jest... Napisałaś o Madzi... przerażające.... Myślę, że kazda z nas, gdyby mogła to przewidzieć i miała dar jasnowidzenia, wzięłaby ją do siebie i wychowywała ze swoim maleństwem..... serce pęka i nóż w kieszeni się otwiera wobec sprawcy....
  4. Kushion, wielkie wielkie brawa!!! Poród tzw. ambulatoryjny!!! Chyba pierwszy taki u nas na forum. Jestem pod wielkim wrażeniem - pierwszy poród bez nacięcia i bez pęknięć, szczerze ogromnie gratuluję. Niechaj Ci się Dominik pięknie chowa!!!!! Wszystkiego dobrego dla Was!! Notabene.. piękne imię Dominik... Buziaki
  5. Hej hej:) Ja kontynuuję wczorajszą wypowiedź:):):) Ewo, ja również gratuluję synusia. Kulfoniku trzymam kciuki za połówkowe... Nie wiem o jakiej płci marzysz, o ile masz jakieś preferencje, ale jeśli to dzieciątko "wstydliwe jest", czyli się nie ujawnia, to może dziewczynka??:) Chłopcy chyba są bardziej bezpośredni:) Emmi, no Olcia ładnie je i jest w tym regularna, z tym, że jada w dużych odległościach czasowych. Co do wagi to nie umiem powiedzieć precyzyjnie, bo dawno nie była ważona, a wagi dziecięcej w domu nie mam. Tyle co mogę zważyć ją na swojej wadze ważąc się raz sama, a raz z Olą na rękach. Wygląda na to, ze waży jakieś nieco ponad 7 kg, ale jak pójdziemy do pediatry to się przekonam jak jest naprawdę. NIemniej ona od początku przybiera nieco ponad kilogram miesięcznie, więc zgadzałoby się to. Emmi, nie zamartwiaj się tym, że Julka je niewiele, a ładnie przybiera. Napisz może jak często jada, może nadrabia nieco częstotliwością?? NIemniej to, ze mała potrafi zjeść 90 ml na noc i przespać noc to jest niesamowita:) Ideo, super, że Twój Tomaszek taki żywiołowy i wesoły. Nie mam zamiaru umniejszać Twojej pracy, jaką wkładasz w opiekę i rozwój synka, ale z tego co piszesz to jawi mi się hasło mojej znajomej, której synek na początku sam zasypiał, jadł bez problemu, nie miał kolek, no nic kompletnie co martwiłoby rodzica. Z laktacją też bez problemu. Ona mawiała... wiesz... nam to się trafiło takie dziecko dla początkujących:) Ona81, moim szkrabom też nie wycierają się włoski, pomimo, że oboje spali na pleckach. Oboje urodzili się z czarnymi włoskami. Piotrusiowi lekko się przerzedziły ok. 3 miesiąca, a później już tylko coraz bujniejsze... jak to niektórzy mówią, ma włosy jak mały borsuk:) A Oli nie wytarły się włoski, a teraz zaczynają gęstnieć bardziej. Jak czytałam o tym, jak pisałaś o alarmie u Lenki i o Waszych reakcjach to przypomniałam sobie jedną swoją "przygodę". Dzieci co jakiś czas się krztuszą, ale Piotruś raz będąc maleńkim zakrztusił się tak, że nie mógł złapać oddechu. Była też u nas moja mama. Tylko mój mąż nie stracił zimnej krwi i u niego mały złapał oddech. Przyznam, że jak mąż wziął małego ode mnie i jeszcze chwilę to trwało to zrobiło mi się normalnie słabo ze strachu. Niunia, gratuluję jeszcze raz. Wszystkiego dobrego dla Was i super, że znalazłaś czas, żeby coś skrobnąć...Życzę Ci, żeby malutkie były grzeczne i żeby dały Ci odzyskać trochę sił... Wesoła, takie raczkujące szkraby są super. Rezcz jasna trzeba mieć oczy dookoła głowy, ale są fajniutkie, potrafią już naprawdę żartować, uciekać:) Z dwójką równocześnie to musi być niezła gonitwa cały dzień;) Maju kochana, bardzo chciałabym Ci jakoś pomóc... Strasznie mi przykro, że zamiast móc się cieszyć malutką, Ty się ciągle zamartwiasz... Słuchaj, wiem, ze nie odkrywam Ameryki, ale myślę, że Twoja córeczka nie tyle niczego nie lubi, co poprostu dolegliwości podczas jedzenia czegokolwiek zniechęcają ją do jedzenia. Ona być może poprostu boi się jeść. Mam nadzieję, że wreszcie jakieś leki podziałają. A powiedz, podajesz Malutkiej probiotyki?? Wiem, że refluks to osobna sprawa, ale może są jakieś, które coś zdziałałyby. Może Latopic, ten przeciw alergiom pokarmowym? Maju powiedz jakie mleko pije Twoja malutka. Wiem, że chodzisz do wielu lekarzy i z pewnością starają się pomóc, ale ze swojej strony chciałam coś tylko zasugerować, że może na refluks dodatkowo nakłada się jakaś alergia lub nietolerancja. W książce poświęconej alergiom przeczytałam, że bywają nieswoiste objawy alergii, sugerujące nerwicę bądź nawet pacjenci (oczywiście starsi) bywają posądzani o symulowanie, a im jednak nieustannie coś dokucza. Ponoć nieleczona skaza potrafi prowadzić do nasilonych wymiotów, osłabienia organizmu i braku przybierania na wadze przez dzieci i wielu innych objawów. NIe wiem co sama myślisz i co myślą dziewczyny, ale wydaje mi się, ze nie ma dziecka, któremu nic nie smakuje. U mojego synka sprawa była prosta i on też pomimo dolegliwości przybierał na wadze, ale pamiętam, że jak jadł zwykłe mleko modyfikowane (NAN HA), a później Bebilon Pepti, to widać było, ze jest głodny, rzucał się na butelkę, pociągnął dwa razy i płacz. Albo wił się tak, że ciężko było go na rękach utrzymać. Jak przestało mu dokuczać za sprawą zmiany diety to nagle niebo a ziemia. Poprostu mógł jeść bez bólu. Trzymam kciuki za Was i mam nadzieję, że leki Majeczce pomogą i lada dzień zacznie coś jeść... Kasiu trzymam kciuki. Kushion myślę o Tobie i Twoim synku. Green, Magio, Ines, Gosiu, Gośka odezwijcie się....
  6. WItajcie, Emko, dzięki, też mam nadzieję, że wreszcie wyjdziemy na zupełnie prostą:) Piszesz o codziennym czyszczeniu noska Fabianka. To jest normalne, bo maluchow zbierają się różne zanieczyszczenia. Problem pojawia się jak się pojawia wydzielina bardziej mokra. U nas odpukać nieźle. Strasznie szybko ten stan wodnistego kataru zów się zagęścił i mam nadzieję znika. Za radą pediatry Psikam Quixxem, pomimo, że mała nie ma 6 miesięcy i widzę, że faktycznie efektywniej oczyszcza się nosek niż przy innej wodzie morskiej. A co do szczepień w nóżkę to moje dzieci w dwóch różnych przychodniach też szczepione były głównie w nóżki. W rączkę z pierwszych szczepień to tylko przeciw gruźlicy, a tak to w udko. Fajnie, że macie szczepienia już za sobą na długi czas. Przed nami jeszcze dwie serie... a na dodatek strasznie odległe teraz są terminy na dzieci zdrowe u nas... Już "zaklepuję" terminy w ciemno dużo wcześniej, bo proponowane terminy są na... 5 tygodni do przodu....jakaś paranoja panuje wszędzie chyba.... Kushion, ja też ściskam kciuki mocnooooooo:) Miholicholku, uszka do góry. Wszystko jest dobrze i tak pozostanie. Mój gin też mówił, że zdecydowanie większość zakażeń toxo to niedopieczone, niedogotowane, bądź grilowane mieso (grilować nie powinno się w ciąży, bo to nie jest wystarczające zabezpieczenie przed zarażeniem), ewentualnie niemyte owoce/warzywa. Z tym, że on twierdził, ze to mniej, bo jednak kobieta w ciąży stara się dbać i myje owoce, a mięso, jak "potraktowane" tepmeraturą, to uważane jest za bezpieczne, a z tym różnie bywa, tak, ze trzeba być dokładnym. Koty, jeśli uważasz, nie masz styczności z ich odchodami, a Twoje zwierzaki nie mają kontaktu z innymi kotami, powinny być jak najbardziej bezpieczne.... Dziubasku, nikt nie ma zamiaru Cię krytykować. To, że się martwisz, świadczy tylko o tym, że jesteś wrażliwą osobą i dużo wiesz.... Opowiem Ci coś... Odkąd mała zachorowała na zapalenie oskrzeli, stałam się przewrażliwiona. Ola kaszlnie przy odbijaniu, a mnie się ręce trzęsą. Podobno "męczę" dziecko różnymi zabiegami, bo poprostu panicznie boję się kataru po antybiotyku u takiej malizny. Naczytałam się o powikłaniach typu - zapalenie uszu i ciągle mam schizy, czy czegoś nie przegapiam, nie przeoczam niepokojących symptomów. Wczoraj już się zagalopowałam zanadto i zaczęłam czytać o powikłaniach zapalenia uszu i przed monitorem zaczęłam płakać jak zobaczyłam stwerdzenia typu: zapalenie opon mózgowych, ropień mózgu!!! i to, że co drugie dziecko do 2 roku życia przechodzi zapalenia uszu. Dziubasku, trzeba się odciąć od nadmiaru wiedzy medycznej, bo to powoduje lęki, strach, czasem wręcz panikę. Zagrożenia z różnych stron są obecne cały czas, ale nie możemy na tym się koncentrować i tylko o tym myśleć, bo życie stanie się nie do zniesienia. Wiem, że nie jest łatwo "wyluzować się", "odstresować", czy skupić się na oglądaniu komedii. Postaraj się jednak pomyśleć choć troszkę pozytywnie. Nic się złego nie wydarzy i już!!! Jejku, przypomniałam sobie, że chyba nie odpowiedziałam na pytanie, czy jak chodziłam do dr Ch to czy płaciłam za badania, czy chodziłam też do innego gina, który przepisywał mi badania. Płaciłam za badania, nie chodziłam na nfz. Ona81. Fajny pomysł wymyśliłaś z tym mlekiem AR i myślę, że i tak super, że Lenka przesypia Ci noce, a Maja budzi się raz. Ja też nie narzekam. Ola ładnie śpi, choć chodzi spać dość późno, ale mi to odpowiada. Chodzi spać ok 22.00 i budzi się na jedzenie w takim układzie generalnie między 4.00, a 5.30. Oleńka je, odbija i idzie dalej spać, albo chwilę "pogada" i dalej śpi. Jak zle około piątej i zle 180 ml to budzi się ok. 9.00, 9.30. Co mi odpowiada, bo "rozmija" się wstawaniem z Piotrusiem, więc mi łatwiej:) Co do usposobienia dzieci i ich bycia absorbującymi to owszem można dziecko rozpuścić, ale myślę, że dużo zależy od samego dziecka. Mój synek będąc mautkim był tak wymagający, że chwilami ciężko było się umyć, jak było się z nim samemu, a Oleńka jest zupełnie inna. Ona akurat dużo czasu spędza w łóżeczku. Bywają dni, że mniej śpi, ale generalnie dużo jeszcze śpi. Teraz np. śpi sobie od 13.00 już prawie 3 godziny. I co zauważyłam (pewno pomyślicie, że jestem głupia), że jak Ola zaśnie na rękach ( nie lulamy jej celowo), ale np. odbiła i zaraz zasnęła, albo wzięło się ją do "pogaworzenia" i zasnęła po chwili, to jeśli odkładam ją do łóżeczka i nie zagrzeję łóżeczka to od razu się budzi i marudzi, a jak ogrzeję jej łożeczko ciepłym powietrzem z suszarki i dopiero wówczas położę, to pięknie śpi. Dziwi mnie to w sumie, bo u nas w domu jest ciepło, chwilami wręcz walczę z tym, bo u nas łatwo robi się gorąco. Najwyraźniej księżniczka taka wrażliwa jest:) Maju, Sabibo piszecie o siadaniu. Piotrusiowi dłuuuuugo zeszło nim usiadł samodzielnie. Podobno było mu trudno ze względu na swoją nieco nadmierną długość. Posadzony siedział już dawno świetnie, pełzał, raczkował, a nie siadał. Usiadł samodzielnie dopiero mająć 10,5 miesiąca. Z tym, ze to było tak, że usiadł danego dnia i od razu to umiał bez problemu. Zaczął chodzić mając 15 miesięcy, więc w normie. Nigdy nie chodził w chodziku, nie używaliśmy skoczków itp. Poprostu jak postawił samodzielny krok to umiał chodzić, nie wymagał prowadzania za rączki do góry. Tak, ze spokojnie, to siadanie z innej pozycji jest trudne;) Muszę zmykać... Buziaki, do napisania
  7. Hej, Emko, miło mi i dzięki za dobre słowo... Mała niestety dziś kichała jak bombowiec i sama nie umiem powiedzieć, czy to coś nowego (oby nie), czy czyszczą się stare "pokłady"... Chyba jednak te stare, bo podczas choroby ciagle miała gestą wydzielinę, trudną do odciągania, prawie nie kichała i ciągle, pomimo czyszczenia coś jej wysoko w nosku zalegało. A teraz kicha i jest bardzo wodnista fontanna. Plus taki, że schodzi ładnie, ale mam nadzieję, że to wszystko się jakoś skończy sprawnie.....ech.... Piszesz o szczepieniach... my właśnie z nimi do tyłu. My szczepimy jak na razie hexą i prevenarem. Czy Wy szczepicie też na rotawirusy?? Acha, chciałam też zapytać, kiedy szczepicie malucy przeciw meningokokom?? Zawsze myślałam, że jest to szczepienie powyżej 1 roku życia i tak był szczepiony mój synek. A okazuje się, że można szczepić wczesniej, tylko wówczas jest potrzeba więcej dawek. Jak doradzają Wam lekarze?? Przy okazji... przeczytałam, że Scanmed Multimedis szczepi dzieci powyżej roku do trzech i sześciolatki w Krakowie darmowo. My jak na razie się nie łapiemy, pomimo, że tam mamy pediatrę, bo Oleńka za młoda..., ale może posprawdzajcie dziewczyny u siebie, może akurat któryś roczniaczek się załapie:) Ona, ja tez rozszerzalam dietę nawet o odrobinę kleiku dopiero po ukonczeniu 4 miesiąca przez Piotra. Szczerze mowiąc, wiem że przyświeca Ci dobra idea, ale może lepiej się wstrzymać, szczególnie, że dziewczynki urodziły się nieco wcześniej i brzuszki mogą być delikatniejsze... Pozdrawiam serdecznie
  8. Hej hej:) Moniu123, przepraszam, nie chciałam się wcinać z jakimiś mądrościami. Najważniejsze, że masz częste badania i trzymasz rękę na pulsie. I za Twojego szraba i za Maję Mai będę ściskać kciuki, żeby wszystko było dobrze. Podobnie jak Kulfonik zażywałam Femibion, ale pod koniec ciąży już nie, bo lekarz na podstawie badań zalecił odstawienie suplementów. Zostały mi wówczas tylko leki tarczycowe. Miholicholku, nie jestem żadna kopalnia wiedzy. To jest taka wiedza, która poprostu jest codziennością od kilku lat, więc siłą rzeczy jakoś trzeba sobie radzić:) A co do "sprzętu" do nosa, to to, o czym piszesz, że jedna końcówka jest pry nosku, a druga w ustach rodzica to jest Nose Frida. Bardzo fajny i prosty sprzęt. Do Piotra używałam tylko tego i ogólnie przez 4 lata mi wystarczał. Jednak teraz przy chorobie Oli moje płuca okazały się mało wydolne... i raczej to nie powód to uśmiechu, bo to oznacza, że biedactwo chorowało tak, jak Piotruś nigdy dotąd. Katarek jest właśnie do odkurzacza. Wiadomo, ze nie można szarżować i ustawia się ssanie odkurzacza na minimum, ale to dobry sprzęt do "większych wyzwań" jakim jest gęsty katar i leżący bobas. A co do Twojej refleksji, że czas kompletować torbę, to chyba fakt... Nigdy nie mogłam się do tego zmobilizować, a trzeba:):):), zatem dopinguję:) Tak w ogóle Tobie Miholicholku i Ewie bardzo współczuję tych problemów żołądkowych... musi być to niesamowicie uciążliwe... Kulfoniku:)Z tymi pępkami jest chyba jak z kobietami, każdy ma inne zwyczaje:), niemniej raczej w III trymestrze to już chyba u każdej pani pępek radykalnie zmienia kształt:) Super, że czas Ci szybko leci - pracusiu i że starasz się tak dużo ruszać i do tego mobilizujesz mężą, wspaniale!!!! A co do rozmiaru, to poczekaj... wróci:) Kushion, no nieźle, ogród.... ale... ponoć aktywność do ostatnich chwil sprzyja łatwemu i bezproblemowemu porodowi. Czego Ci z całego serca życzę:) Maleńki Twój zresztą też po wadze z 37 tygodnia chyba nie szykuje się na jakiegoś kolosa, więc pójdzie gładko!!! A tak w ogóle, to przepraszam za literówki, ostatnio coś mi się od nich roi Buziaki, dobranoc:)
  9. WItajcie, Jak miło, coś jakiś ruch nastał:) Kushion, no to faktycznie wiadomo, ze nie byłaś jeszcze wczoraj na porodówce... za to co do NIunii to nie wiadomo:) Miholicholku, rozchwianie emocjonane, to jak najbardziej norma... Dzięki, ze pytasz o maluchy. W zasadzie wszystko jest w porządku. "Czyścimy" szczątki katary u małej, z tym, że to jest dziwny katar. NIe ma zatkanego noska, nie kicha, ale siedzi jeszcze coś gdzieś wysoko, więc mała złości się przy czyszczeniu. Jeśli poczyszczę katarkiem porządnie, ale niezbyt często, gdzieś ze 3-4 razy w ciągu dnia to jest super. Jeśli uznam, że nic nie ma w nosku, to jakoś później zbiera się więcej..., czyli jest jeszcze jakaś końcówka paskudy... Ogólnie nebulizujemy się teraz wszyscy:) Co do rozchwiania, to czasem się zastanawiam, czy zaraz po porodzie nie jest ono nawet większe niż w ciąży;) Ewo, piszesz, że to już 4 miesiąc... a w sumie pod względem "ciągnięcia się" to pierwszy trymestr i końcówka ciąży ciągną się najdłużej... czyli teraz dopiero u Ciebie przyspieszy:), a po porodzie to już popędzi:):)):) Magio kochana, cieszę się, że coś pomogłam. Co do oklepywanie, to nie chodzi o to, żeby zabieg trwał 15-20 minut, ale żeby zacząć w takiej odległości czasowej od inhalacji, żeby wydzielina zdążyła się rozrzedzić. Co do witaminki D, to ja daję Devikap. Kiedyś była taka rewelacyjna witamina D - Vigantol, uratował Piotrusia mogę tak powiedzieć. Później była jakaś afera z opakowaniami i w zasadzie teraz już pediatrzy nie chcą tego wypisywać. Obserwuj małą, czy nie poci się jej główka z tyłu i czy na potylicy nie ma takiego syndromu piłki ping - pongowej, czyli, zę tam jest takie miejsce sprężynujące do wewnątrz i zewnątrz. Piotrek zażywał w pierwszym okresie życia Devikap (wtedy nie było tych wynalazków w postaci kapsułek do wyciskania) i jak maił 4 miesiące okazało się, ze mimo wszystko grozi mu krzywica, bo rósł na potęgę, był dzieckiem zimowym, dieta bezmleczna powoduje większe zapotrzebowanie na wit. D i ogólnie było tego dla niego za mało. Dostał Vigantol i wszystko się "wyprostowało". Szkoda, że teraz ta witamina nie jest wypisywana. Maleńkiej powieś jeszcze na łóżeczku świeży rozdrobniony (w gazie) ząbek czosnku i nakrop na podusię 3 kropeki Olbas, też działa. Co do kaszlu nocnego to interweniuj u lekarza. Nie jestem znawcą, ale ten kaszel zawsze jest niepożadany i generalnie zaleca się syropy, czy krople, które hamują kaszel w nocy (np. Sinecod krople są od 2 miesiąca życia). A jeśli maleńka ma kaszel tylko od kataru, to niestety, ale budź ją w nocy i odciągaj katarek. Nie pozwalaj, żeby spływał w niższe partie, bo to własnie dziecku najbardziej zagraża jeśli chodzi o rozwój choroby..Mam nadzieję, że szybko i na długo pozbędziecie się tych przeziębień. Monia123, piszesz o wadze. Nie odbierz mnie źle, bo nie mam złych intencji. Wiem też, że początkowo Twoja ciąża była leżąca, ale jeśli nadal będziesz przybierać 1 kg tygodniowo (wiem, ze teraz jest przerwa) to naciskaj lekarza na rozmaite badania nie w odniesieniu do dziecka, tylko do Ciebie. WIele zależy od kobiety i jej nawyków, ale myślę, ze takie tempo powinno lekarza skłonić ku gruntownym badaniom, bo jak rozumiem test obciążenia glukozą już miałaś. Ja miałam jednorazowo taki skok między 16, a 20 tc, kiedy przytyłam prawie 3 kg, to lekarz wiedząc o cukrzycy ciążowej w pierwszej ciąży od razu wysłał mnie na test obciążenia glukozą. W sumie robiłam go w tej ciąży dwukrotnie. Nie chcę Cię niepokoić, ale dla własnego zdrowia teraz i w przyszłości warto wszystko sprawdzać. Pozdrawiam serdecznie
  10. hej, Dzięki raz jeszcze za wsparcie i otuchę. Kushion,Micholihol, Ideo, Emmi dzęki. Tak, jak pisałaś Kushion, człowiek śpi nasłuchując i sprawdzając czy malutka oddycha. Odpukać, wchodzimy z tego. Polecam szczerze zakup nebulizatora. Ja dopiero teraz dowiedziałam się co to za dobrodziejstwo, ale widzę, że i dla dzieci i dla dorosłych to super rzecz. Micholihol. co do twardnienia, to zawsze warto to sprawdzić. Ja na coś takiego nie zażywałam nospy nigdy, natomiast miałam zaserwowany b. mocny magnez i w pierwszej ciąży również fenoterol, ponieważ szyjka się skracała zbyt wcześnie. Nie stresuj się jednak. Będzie wszystko dobrze Napewno też nie forsuj się teraz. Pamiętam jak w ciąży z Olą gdzieś z miesiąc przed porodem "wyskoczyłam" do sklepu w przerwie w pracy, bardzo się spiesząc, to szczerze mówiąc już w sklepie (kawałek od pracy) na tyle macica zaczęła się stawiać, że wystraszyłam się, czy nie narobiłam kłopotów i czy już się nie zaczyna akcja. Oszczędzaj się, napewno dostanież końskie dawki magnezu, być może jakieś jeszcze specyfiki i wszystko będzie dobrze. Olafasola, my dawaliśmy Oli oi 15 kropel Sab-simplexu, z tym, że ona niezbyt często jada. Teraz jesteśmy na etapie zmniejszania dawki. Nie dawaliśmy do butelki, tylko z łyżeczki. Ewa, nie mam doświadczeń z kolką. Bardzo współczuję takich doznań. Ideo, myślę, że u Ciebie to zima na całego... U nas też się zaczęło....śnieg, mróz i zima na całego. Zmykam teraz. Buziaki dla wszystkich!!!
  11. Dziękuję dziewczyny, strasznie kochane jesteście. Ona, Niunia, Miki, Ideo, Wesoła dzięki. Ona, ja Tobie też wspołczuję katarków... Ty masz dwójkę i ja mam dwojkę, jednak o niebo łatwiej sobie poradzić z katarem, czy kaszlem u 4-latka, bo umie siąkać nos, odkaszliwać porządnie itd., a z takim biedactwem malusim, to nawet z najlżejszym przeziębieniem nie ma żartów....acha, i gratuluję uśmiechów:) W pierwszej kolejności napiszę, że trzymam mocno kciuki za Niunię i Kushion, wszak obie na końcówce!!!! Olafasola, super, że u Was tak dobrze:) Ja tak dziś na szybko. U nas dalej działamy. Mały jest już ok, mała też lepsza, choć nadal jeszcze mamy antybiotyk, no i inhalacje, oklepywania... U takiego malenstwa to jednak nie tak łatwo pozbyć się tych wszystkich wydzielin paskudnych... ech...gdybym mogła to odkaszliwałabym za Oleńkę. Mam nadzieję, że nidługo się wykuryjemy i zaczniemy na nowo żyć normalnie;) Na razie zmykam... Acha Miki, ja miałam bóle spojenia i pachwin, gdzieś od 20 tc. W pierwszej ciąży później. NIe było to nic groźnego. Poprostu destabilizacja miednicy, przygotowująca ciało do porodu. Myslę, że u Ciebie jest podobnie, ale jednak skonsultowałabym to z lekarzem. Pozdrawiam!!!
  12. Cześć, Miholicholku, dziękuję Ci bardzo. W takich chwilach jak obecnie naprawdę dobrze jest przeczytać jakieś dobre słowo. Bardzo Ci dziękuję... Rybciu, Maju, Gosiu32, Superbureczku,Emko dziękuję Wam bardzo serdecznie za dobre słowo. Emko, super, że u Ciebie mały nie zaraził się od taty. U nas też jak był tylko Piotruś to chorowaliśmy dużo zmężem jak był malutki, ale bez problemu dało się to opanować. Teraz też maleńka nie złapała ode mnie, ani od męża, był niedawno chory... najtrudniej jednak zdyscyplinować dziecko. Dziecko od dziecka często łapie, bo można pilnować i robiliśmy to, ale jednak dziecko samo z siebie nie pilnuje sie tak jak dorosły niestety..... A u mnie co do dzieci, to mam wrażenie, że ostatnie 9 dni mam wycięte z życia, odkąd Piotruś się rozchorował. On jest już w bardzo dobrej formie. Kaszle jeszcze, ale w nocy nic, w dzień niewiele. Ciągniemy jeszcze antybiotyk, syropy, wziewy, oklepywanie i lek przeciwwirusowy. Jako, ze mały nie chce rzecz jasna współpracować, więc wszystko jest przemycane, a to, czego się nie da przemycać - antybiotyk i syropy jest wymuszane...Małemu jednak dopisuje humor. Jak do tego dodam wszystkie zabiegi Oleńki, to mam wrażenie, że gonię od jednej inhalacji do drugiej, do syropu itd.....pilnując godzin, czy coś nie przegapione. O Oleńkę nadal drżę, bo kaszle i ma katar, pediatra wczoraj kazał obserwować sposób kaszlu, czy malutka nie wystawia języczka w trąbkę, czy nie czerwienieje za bardzo przy kaszlu i nakazał liczyć oddechy na minutę (co jakiś czas). Ostatnio pediatra u nas gości co drugi dzień. A ten cudowny strajk lekarzy spowodował, że odmówiono mi wizyty domowej u dziecka 2,5 miesięcznego.... Naprawdę zastanawiam się szczerze dlaczego jak każdy jestem zmuszana do płacenia składek zdrowotnych, skoro nic mi ztego tytułu nie przysługuje i chcąc zadbać o dzieci wołam pediatrę prywatnie. Co do mleczka to wzięłam się na sposób, co polecam wszystkim - Akif, Emmi... Szukam ogłoszeń o sprzedaży na necie. Dogadałam się z paroma osobami już i wychodzi znacznie korzystniej niż obecnie w aptece.... trzeba sobie jakoś radzić;) Miholicholku, piszesz o wozkach... Jesteśmy w trochę podobnej sytuacji. Ja mieszkam na 2 piętrze i trzymam wózek w garażu, a maleńką znoszę w "torbie". Emmaljunga ma coś co nosi nazwę quadrolift. to jest coś takiego, co może być nosidłem do wózka bez gondoli, może być dodatkowym śpiworem w godnoli (idealnie pasuje), a później "rośnie" razem z dzieckiem i jest śpiworem do spacerówki z opcją zima/lato. Wiem, że ceny emmaljungi zwalają z nóg... Nie wiem jak daleko masz do Czech, ale tam ceny sa inne. Szczególnie, że teraz zawieszono w przypadku Emmaljungi sprzedaż z wysyłką i na tereinie Polski trzeba jeździć po odbiór osobiście. Wózek miałam po synku, ale "torbę" chciałam kupić. U nas obecnie to koszt 830 złotych!!!!! - porażka. W Ostrawie, dogadując się wcześniej mailowo kupiłam za niecałe 300 złotych w przeliczeniu (jedyną niedogodnością był ograniczony wybór kolorystyczny do trzech kolorów). Nie tylko akcesoria, ale wózki też są w innych cenach. Moj mąż śmiał się, że gdyby nie gabaryty wózków, to opłacałoby się je przywozić do Polski i sprzedawać. Tak, że szczerze polecam sprawdzenie oferty "sąsiadow";) Serdeczbe pozdrowienia dla Twojego pasażera Jasia... Co do jego wagi, to jeszcze kolos z niego nie jest:) Obstawiam plus/minus 1500 gram:), niemniej wiem, że nawet taki maluch w brzuszku potrafi dawać czadu:) Acha, a co do karmienia po cc. Dwukrotnie po obu porodach byłam na sali z dziewczynami po cc. Jedna z nich chciała karmić i nie było problemu. Karmiła najpierw przy niewielkiej pomocy położnych, a później na siedząco. Nie było problemów z brakiem pokarmu. Druga dziewczyna nie chciała karmić. Miała przeciwskazania i zaraz po porodzie przyjęła Dostinex wg wskazań endokrynologa, kolejny po 12 godzinach i o ironio względem wielu kobiet nie mających pokaru, po lekach i bez przystawiania dziecka pokarm się pojawił. Musiała mieć robione kolejne zabiegi, żeby pokarm zlikwidować... Monia 123, może przewrażliwiona jestem, ale ja bym jednak pokusiła się o specjalne specyfiki do prania np. Jelp lub lovela. Jesli wypierzesz w mleczku i płynie, to może się okazać, że nie trzeba prasować, bo ubranka są bardzo miękkie i dobrze rozwieszone po praniu nie mają zamięć.:)Chyba, ze chcesz je prasowaniem "wyparzyć" po kupnie, ale później już nie trzeba:) Kulfoniku dziękuję za pozdrowienia i odwzajemniam się tym samym dla Ciebie i malenstwa:) Ale-Ola, Emmi pozdrowienia dla Was. :) Akif, ja podobnie jak Emmi, robię orientacyjną ilość mleka. Moja mała nie zjada szybko, ale jeśli widzę, że zje, chwilkę wydaje się być zaspokojona, a później znów zaczyna "szukać" to dorabiam "dajadkę":) Jak orientuję się, że dana ilość ileś razy z rzędu jej nie wystarcza i Oleńka chce dokładki:) to przerzucam się na nową wielkość podstawową.Współczuję Ci przykrych doznań, a szczególnie pobytu w szpitalu. Trzymam kciuki za udane chrzciny:) Niuniu, to za niecały miesiąc wg planu Twoje maleńkie będą już z Tobą po drugiej stronie:):):) super. Pozdrowienia:) Na dziś kończę i serdecznie proszę o ciepłe myśli dla moich maluchów! Buziaki
  13. Oooo miło widzieć dawno nie widziane dziewczyny... Ja podobnie jak ale Ola polecam Emmaljungę, jest superrwygodna i nie do zdarcia;), ale jak kiedyś już rozmawiałyśmy, to każdej osobie pasuje inny wózek:) Czytam Was dziewczyny, ale nie mam nawet czasu zaglądnąć... Napiszę co u nas... Dzięki tak w ogóle za życzenia zdrowia i wsparcie... bo chyba zwariuję niedługo.... U Piotrusia dziś znaaaaczna poprawa. Wczoraj jeszcze kaszel jak u gruźlika i gorączka rano zbijana, bo 38,5 i w nocy dochodząca do 38, więc nie zbijana, a od rana dziecko niemal zdrowe. Kaszle jeszcze, ale inaczej i dużo mniej no i wreszcie przestał gorączkować.... To z plusów... a minusów jest niestety więcej. Mój mąż się zaprawił niesamowicie, chyba złapał od Piotrusia i co najgorsze i spędzające mi sen z powiek zachorowała też Oleńka... Boję się o nią okropnie. Chyba popadnę w nerwicę niedługo. Wczoraj rano obejrzał ją lekarz jak przyszedł skontrolować Piotrusia, bo o 4 rano wczoraj zaczęła kaszleć..., z tym, że kaszle tak dziwnie, sucho, ale tak jakoś inaczej niż normalny suchy kaszel, taki gadłowy bardzo. Jako, że kaszel u takiego malucha to nie lada zagrożenie, więc od razu kontrola. Lekarz zalecił zawieszenie czosnku, syropek prawoślazowy, skropienie kroplami Olbas chusteczki i włożenie do łóżeczka i odrobinę Oscilococcinum. Nie gorączkowała, cieszyłam się, ale podobno wcale nie ma powodu do radości, bo wyczytałam, że takie maluchy często nie gorączkują przy również poważnych chorobach... Dziś pojawił się katarek, kaszel nadal jest. Konsultowałam się z pediatrą z przychodni i poleciła kupić nebulizator i nawilżać drogi oddechowe solą fizjologiczną no i często kontrolować osłuchowo.... Jutro rano przyjdzie lekarz i mam nadzieję, że zaleci coś, np. jakiś delikany lek do nebulizacji. Powiem Wam dziewczyny, że niby mam drugie dziecko, ale jestem żółtodziób. Piotr pierwsze przeziębienie miał mając prawie 1,5 roku, więc to zupełnie co innego. Teraz stresuję się okropnie. Jeszcze naczytałam się o tych wszystkich bezobjawowych zapaleniach płuc, braku gorączki itd.... ech... Jutro postaram się napisać normalnie, a nie tylko o sobie.... A wszystkim mamom, dzieciom, tatusiom i dziadkom życzę dużo dużo ZDROWIA!!!!!!!
  14. Witajcie... Miholicholku dziękuję serdecznie:):):) w imieniu Piotra. Iwi, Emka, gratulacje!!! Bardzo wcześnie Wasze maleńtwa ząbkują. Ciekawe, czy wszystkie ząbki pójdą "za ciosem", czy ząbki będą wychodzić w większych odstępach. Pamiętam, że Piotruś zaczął ząbkować jak miał skończone 6 miesięcy (bodaj 6,5 miesiąca miał), a jak miał roczek to już miał ich 8 i szły kolejne, tak, ze w jego przypadku to był ekspres.... Magio, wiesz ja też wrócę do pracy jak Oleńka będzie mieć pół roczku, z tym, że wrócę na 2 miesiące, później 2 miesiące przerwy i wracam tak pełną parą jak mała będzie mieć 10,5 miesiąca... Będę za Ciebie ściskać kciuki i za superburka, z tego co pamiętam też za niedługo wraca do pracy.... Co do choróbska Piotrusia to jestem przerażona. Dziś wezwałam ponownie lekarza do domu. Mały ogólnie jest bardzo silny, poważnie chorował z gorączką ponad rok temu, więc jak na dziecko w tym wieku to nieźle. Dziś zaczął już okropnie kaszleć i znów pojawiła się gorączka popołudniu. Lekarz stwierdził zapalenie tchawicy. Dał mnóstwo leków wziewnych, syropów i innych, a ja i tak stosuję już co mogę, bo nie wszystko mu "przemycę", bo on nienawidzi wprost zażywać czegokolwiek.... Dał receptę na antybiotyk Klacid, w razie gdyby się nie poprawiało... Powiem Wam, że może jestem złą mamą, ale spanikowałam i postanowiliśmy z mężem włączyć ten antybiotyk od razu. Mały jest chory od rana w piątek. Ja kończę przeziębienie, mąż niedawno był przeziębiony. Chodzę prawie bez przerwy w masce osłaniającej, żeby na maleńką nie "chuchać", ręce myję już tak obsesyjnie, że skóra mi pęka na dłoniach. Mały Oleńki nie dotyka nawet nie podchodzi, choć nadal chciałby ją ciągle całować, ale nie pozwalam, ale tak jak lekarz mówił, żeby Piotruś nosił maskę lub żeby zawsze przy kaszlu zatykał buzię to już to nie jest takie proste.... choć mały dużo rozumie i chyba widzi, że i my się staramy, żeby malutkiej nie zarażać... Powiem Wam, że okropnie się boję, szczególnie że lekarz stwierdził, że najlepiej byłoby Piotrunia gdzieś "wywieźć", no gdzie przepraszam??? Poza tym, jak on biedak by się tam czuł... poza tym ja sama chcę dopilnowywać, czy zdrowieje, co mu podaję itd..... kurcze straszył, że zarażenie się takiego maleństwa może oznaczać szpital... chyba zacznę brać coś na nerwy.... Przepraszam..., ale muszę się wygadać.... Do tego ten piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii system zdrowotny w państwie już sfiksował.... Mleko mojej małej od wczoraj przestało być refundowane.... Emmi, czy wiesz coś o tym?? Co mówi Wasz lekarz o nutramigenie i braku refundacji?? No mnie akurat udało się otrzymać tuż pzred Sylwestrem zaświadczenie, że mała ma pić to mleko akurat, a od wczoraj brak refundacji.... Alergolog twierdzi, ze to przeoczenie i że lekarze wymuszą ponowne wpisanie go na listę leków refundowanych...ale ja już w nic chyba nie wierzę... Ludzie, jakem abstynent to chyba czas zacząć pić, czy coś w ten deseń.... Jak to mawia mój mąż... "co nas nie zabije, to nas wzmocni", oby się nie mylił;);) Buziaki
  15. Hej hej:) No to zacznę od Rubci!!!! Rybciu zabiegana byłam ostatnio bardzo, więc na tamto forum nie zdązyłam zaglądać. Strasznie się cieszę i baaaardzo gratuluję. Z całego serca życzę Ci, aby ten 2012 rok przyniósł Ci spokojną, szczęśliwą ciążę, rozwiązanie i super grzeczne dzieciątko, a może dzieciątka?? Nie wiem, czy mogę tu się wypowiadać w ramach przyjmowania, ale ja witam Cię z otwartymi ramionami:) Iwi, nie ma za co. Jeśli tylko mogę pomóc, to polecam się na przyszłość.... Niunia, oooooo to dobrze, że Ci się nie spieszy. Ja co prawda jestem po ciążach pojedynczych, ale chyba potrafię sobie wyobrazić, że w bliźniaczej jest jeszcze "weselej" na koniec... Końcówka się dłuży, ale w zasadzie jeszcze tylko chwila i maleńkie będą z Tobą. Dziękuję Ci za dobre życzenia i za współczucie niedomagań. Mój biduśnik gorączkował w nocy, przeboje były z podawaniem leków, ale dajemy radę. Dla Ciebie też serdeczne zyczenia zdrowia dla Ciebie i dziewczynek:):):):):) Dziubasku biedny, postaraj się choć troszkę mniej denerwować... Dziecko na tym etapie ciąży jeszcze ma sporo swobody. Napewno to przypadek, że na usg jest ciągle w podobnej pozycji.... Co do ruchów, to byc może faktycznie masz usytuowane łożysko tak, że słabiej czujesz ruchy. U mnie w dwóch ciążach łożysko było usytuowane raz na tylnej ścianie, a raz na przedniej i odczucia są faktycznie rózne wówczas. Pomijając już fakt, że nie raz "ginęło" tętno na ktg, lub trzeba było go długo szukać pomimo, że ja dziecko czułam. Właśnie z Olą miałam łożysko na przedniej ścianie i tego typy przygody zdarzały się od czasu do czasu. Pozdrawiam Cię cieplutko.... Gośka, fajnie, że się odezwałaś. Jak tam Milenka i Sabinka?? Gosiu, to fantastycznie, że Agatka taka grzeczniutka. Nie martw się, nie zrobisz jej krzywdy. Poza tym podrośnie nim się obejrzysz. Między naszymi córciami są równe 2 miesiące, a ja nawet nie wiem kiedy to zleciało.... Dużo zdrówka dla Was:):):):) Miholichol i mężu Miholicholka - dużo zdrowia dla Was i Jasia. Popieram w 100%, że ojcowie są super ważni, potrafią cudownie zajmować się maleństwem i większym dzieckiem. Są ogromnym oparciem dla mam. Faceci są niezbędni:):):):) Dziewczyny, dużo dobrych zdarzeń w nadchodzącym NOWYM 2012 ROKU.... Aby przyniósł same pozytywy. Niech ten rok będzie rownie dobry dla wszystkich dziewczyn, którym obecny rok przyniósł szczęście, a o wiele lepszy dla tych dziewczyn, których rok 2011 jego poskąpił.... Dla wszystkich dziewczyn w ciąży - szczęśliwego rozwiązania, dla wszystkich mam - pociechy z maluchów, a dla wszystkich dziewczyn czekających na szczęście, oby wreszcie się spełniło!!!
  16. Iwi, część mam używa na początku tych silikonowych naparstków na palec. Przyznam, że miałam takie, ale nie używałam. Początkowo przemywałam ząbka gazikiem nawilżonym wodą przegotowaną. Później zaczęliśmy myć ząbki taką maleńką szczoteczką do 2 lat i odrobiną pasty elmex dobranej wiekowo. Po "wyszczotkowaniu" przemywałam dalej gazikiem z wodą, choć dentystka twierdzi, że te pasty są tak bezpieczne, że dziecko mogłoby bez problemu całość pasty (tej małej porcji) połknąć i jest to zupełnie bezpieczne dla zdrowia. A elmex jest najwyraźniej tak wciągający, że mały do tej pory nie chce żadnej innej pasty. Teraz ma elmex 1-6 lat i żadna inna nie wchodzi w rachubę;) Karola, może jestem nie w temacie, ale co z mężem?? tak w ogole to pozdrowienia dla maluchów:) Superburku, trzymam kciuki za Tymonka... gronkowiec to nie przelewki. Obyście się go szybko pozbyli. Życzę tego z całego serca. Emmi82 jestem nadal pod wrażeniem Twojej Julki, bo co prawda Ola nie dokucza nam specjalnie, bo budzi się na takie prawdziwe nocne jedzenie zazwyczaj raz w nocy, ale jednak maluszek, który mając niespełna 2 miesiące regularnie przesypia noce to rzaaaaaaadkość:) A co do lęku separacyjnego... Myślę, że zdecydowanie przy grzecznym, spokojnym dziecku takie sprawy łatwiej zauważyć jak własnie zmiany spowodowane kolejnymi etapami rozwoju, czy też skoki rozwojowe. Przy bardziej "brojącym" maluchu nie jest to tak widoczne. Nasz synek do spokojnych i grzecznych niemowląt nie należał więc reakcji na zbyt wiele bodźców, obcych ludzi itp. jakoś niespecjalnie zauważaliśmy. Podobnie z lękiem. Mały własnie mając 6 miesięcy mieszkał chwilowo ze stosunkowo dużą ilością osób, bo aż z 5 dorosłymi osobami. To miało miejsce przez 2 miesiące. Później przeprowadziliśmy się i zamieszkaliśmy we trójkę. Piotruś dostał swój pokój mając 8,5 miesiąca i nie było problemu ze spaniem w pokoju. Zasypiać rzecz jasna nie chciał o przyzwoitych porach i nie zasypiał w łóżeczku, tylko poza nim, ale to wszystko zbieglo się też w czasie z moim powrotem do pracy, niemniej nigdy nie denerwował się tym, że jest sam w pokoju, nie płakał w nocy jak się przebudził. Tak, że co maluch to inne zwyczaje. Teraz po Olci widzę, że są dzieci, które potrafią być położone do łóżeczka i umieją same zasnąć, nie muszą być lulane... owszem nie zawsze, ale generalnie różnica jest ogromna... Nic to, uciekam i pozdrawiam
  17. Witajcie, Kasiu, Iwi, Edysiu, Gosiu32, Maju, Magio bardzo dziękuję za życzenia urodzinowe dla Piotrusia:) Edysiu, pozwól, że zrewanżuję się dla Twojej coreczki również życzeniami wszystkiego co najlepsze i przede wszystkim zdrówka... Gosiu:) miło mi było czytać o tym, że "nie zdążyłaś" napisać życzeń 18 grudnia...super się to czyta... akurat mój synek też rodził się popołudniu i wieczorem był już z nami, więc znam to skądś... wszystkiego dobrego dla Was.... Kasieńko, podziwiam Twoją siłę i życzę Ci całego serca, żeby przestał Was los wystawiać na takie straszliwe próby... jest to niesamowicie niesprawiedliwe... nie wiem, czy cokolwiek więcej mogę powiedzieć....ogromnie współczuję..... Iwi, zniknęłam na chwilę, bo starałam się jakoś przetrwać Święta... Ogólnie wszystko się udało, ale dzień przed świętami rozchorowałam się, więc naszpikowana czym się da, chodząc przy Oleńce w masce starałam się robić dobrą minę padając na nos.... Chrzciny się udały, maleńka była przegrzeczna i ogólnie był to dobry dzień, choć też bardzo forsowny... Mały podłapał teraz lekkie przeziębienie, a ja jeszcze się leczę... jak najbardziej przydadzą się wszystkie życzenia zdrowia....odpukać... Oleńka zdrowa i oby tak zostało... trzeba tylko Piotrusia skutecznie izolować od niej, co nie jest łatwe.... ech, narzekam, a nie powinnam pewno... chociaż jak z nosa kapie to taki jakiś średni humor.... Iwi, pytałaś, czy mała nadal tak szybko rośnie... Tak, rośnie niczym błyskawica, bardzo się zmienia wizualnie, choć pod względem zachowania nadal bardzo dużo śpi (odpukać) i jada bardzo rzadko (jak na mój gust), za to sporo... Wczoraj np. zjadła o 6.45, 13.00, 18.30, 21.00 i 03.45 o 21 zjadła 110 ml, a pozostałe razy to 190 - 200 ml. Mała jeszcze nie ma konkretnego rytmu. Wszystko zalezy od karmienia nocnego. Często wypada ok 3-4 godziny i wtedy karmienia w ciągu dniu sa bardziej przewidywalne, natomiast tak jak poprzedniego dnia mała przespała noc, stąd to karmienie przed 7 rano. Śpi bardzo dużo. Generalnie okresy aktywności ma w okolicach karmienia i najczęściej polega to na tym, że je z przerwami uroczo się śmiejąc w międzyczasie, albo po jedzeniu zasypia na moment tylko i chce się bawić i rozglądać. Taka aktywność trwa zazwyczaj, o ile nic sie nie dzieje złego maksymalnie do 2 godzin, ale zdarza się nadal, że mała zje i zasypia do kolejnego karmienia....Rozpisuje się o tym,bo po pierwszym mało śpiącym dzidziusiu taka grzeczna istotka to dla mnie zaskoczenie:) Byliśmy też na usg bioderek. Mamy nieznaczną asymetrię i w związku z tym 6 tygodni pieluchowania, ale nie jest źle, bo obraz kliniczny jest zupełnie prawidłowy. Kulfoniku, ja polecam ze swojej strony inhalacje na przeziębienie np. argolem i nacieranie zatok amolem, mnie to pomagało. No i zdrowia życzę... Niuniu, nie spiesz się tak z tym rozpakowywaniem... im dłużej malutkie u Ciebie posiedzą, tym lepiej... szczególnie, że jesteś już bliska granicy donoszenia nawet jak dla pojedynczych ciąż. Wiem, że ciąże bliźniacze zazwyczaj rozwiązują się trochę przed czasem..., ale o ile sobie przypominam to np. Wesoła (mam nadzieję, że nie pomyliłam) urodziła bliźnięta już jak najbardziej donoszone i z tego co pamiętam spore jak na dwójeczkę!, tak, że nie spiesz się zanadto:) Kushion, wtrwała kobieto, gratuluję, że dałaś radę z pracą... już zaledwie 5 dni tylko!!! Super... pozdrawiam serdecznie:) Magio, jak ten czas leci... ale , tak jak ale-ola myślę, że to fajnie, że będziesz pracować na razie w domu i faktycznie myślę, że niania się przyda, bo ciężko się skoncentrować i zorganizować w pracy opiekując się jednocześnie dzieckiem Przepraszam, że się tak rozpisałam o sobie... Jeszcze raz przeczytam wszystkie posty i postaram się niczego nie ominąć... Dziubasku, pozdrawiam Cię serdecznie... Ja też się ostatnio spłakałam okropnie... cieplutko pozdrawiam.
  18. Hej hej:) Gosiu, wielkie gratulacje!!!!!!!! Data urodzenia Twojej Agatki jest mi szczególnie bliska:):):) Gratuluję z całego serca. Będziesz mieć absolutnie wyjątkowe i wzruszające Święta. Wszystkiego dobrego i żeby wszystko unormowało się z karmieniem. Czy piers, czy mm, ale żeby było dobrze i spokojnie:) Green, cieszę się, że u Was dobrze i spokojnie:):):):)) Nasze dzieciątka mając 6 tygodni ważyły co do grama tyle samo:) Ona81, dobrze, że już w końcu jesteście w komplecie w domu. Dzięki za informację o stosowaniu u dziecka glukometru. Nie mierzyłam małemu poziomu cukru glukometrem, byliśmy w laboratorium, ale z racji, ze dziecku ze strachu nie leciała krew z żyły, koniec końców pobrana została z paluszków. Tak w ogóle nawiązując do karmienia... Wyobrażam sobie, że z bliźniętami jest niezły sajgon. Ja Oleńkę również karmię butelkami dr Browna i miałyśmy ten sam problem, co Ty z Lenką. Ola musiała odbijać co chwila i jadła baaaaaaardzo długo. Pozdstawową porcję potrafiła jadać półtorej godziny, powoli ssąc, musząc ciągle odbijać, przysypiając.... Jak się zdecydowała na "dojadkę" jeszcze to już całkiem siedzenie godzinami... Zastanawiałam się, co by było gdybym ją karmła inną butlą, bo też jestem zdania, że Brown's są najlepsze.... Zauważyłam, że u Oli się to zmienia... tzn., jak chce "doajdki" no to nie ma wyjścia i trwa to wszystko długo, ale zaczęła szybciej jadać. Nie odbija już tak często. Czasem wystarczy karmienie podzielić np. na dwie raty..., kiedyś było tych przerw mnóstwo... Bardzo możliwe, że zmiana butelki podziałała, ale myślę też, że to, ze Lenka jest coraz starsza też ma znaczenie. Ola budzi się najczęściej raz w nocy, ale do niedawna oznaczało to np. "balowanie" z nią dwie, dwie i pół godziny, żeby zjadła, odbiła i poszła spać. Tej nocy udało się zmieścić ze 150 ml i dwukrotnym odbiciem i zaśnięciem w 50 minut. Jak dla nas to duży sukces:) Piszę o tym, bo zastanawiałam się z czego to wynika.... , najważniejsze jednak, że mija:) Trzymam za Was mocno kciuki i życzę dużo sił Ewciu, Superburku, Maju dużo zdrówka dla Waszych dzieci, żeby wszystkie dolegliwości minęły... Superburku, jestem zaskoczona tym, że dopiero drugi lekarz wychwycił to zapalenie... przecież pediatra przed szczepieniem też osłuchuje dziecko... ech..., no chyba, że wszystko się rozwinęło już po. Dziewczyny kochane dużo zdrowia dla Was, dla Maluszków i tych, które są już na świecie i tych jeszcze w brzuszkach z okazji nadchodzących Świąt... Dużo radości, spokoju i atmosfery rodzinnej oraz maierzyńskich wzruszeń dla Was wszystkich... Dla mam, których godzina "0" jeszcze nie nadeszła życzę spokoju do końca ciąży i szczęśliwych, możliwie łatwych rozwiązań.... Pozdrawiam Świątecznie:)
  19. Ewciu, rozumiem.... Słuchaj, sama przerabiałam swego czasu problem stulejka, czy nie.... Z tym, że u nas nie było problemu zakażeń układu moczowego. Również stwierdzono, że stulejki nie ma. Z tego, co pamiętam to u małych chłopców właśnie wskazaniem do nacięcia lub czasem nawet wręcz do obrzezania jest nawracające zakażenie z powodu utrudnionego odpływu moczu. W sumie to zastanawiające, dlaczego tamten chirurg się nie zdecydował. Trzymam za Was kciuki mocno. Ale_Ola, zgadzam się z Emmi, że mleko mamy zwiera laktozę bez względu na dietę. Noabene jest to mleczko o bardzo wysokiej zawartości laktozy. Też przyłączam się, że dietę masz zaleconą ze względu na ewentualną skazę, niemniej poza tym, że obserwujesz śluz, bądź oby nie krew w kupce, to pozostałe objawy, które opisujesz są bardzo delikatne. Piszesz, że bywa, że maleńka marudzi przy jedzeniu. Moja córcia czasem marudzi jak chce odbić, natomiast mój syn wił się wręcz. Dopiero po jakimś czasie poznałam określenie "piskorzenia się" podczas jedzenia. Wił się cały, kwękał, rzucał główką na prawo i lewo w taki sposób, że trudno było go w ogóle nakarmić. Ten objaw ustępował bardzo powoli, aż organizm się oczyścił. Naprawdę wiele tygodni od wprowadzenia diety bezmlecznej. Zmiany na buzi miał bardzo widoczne i suche, po kąpieli wręcz purpurowe, do tego niemal całodniowe niepokoje związane z problemami brzuszkowymi. Wiem, że każde dziecko jest inne i objawy też mogą być różne, ale pod względem zachowania, wydaje mi się, że nie wskazuje za wiele na to, że maleńkiej coś szkodzi i życzę Ci, żeby wszystko było dobrze z córcią. Kulfoniku, niestety również nie potrafię pomóc... pozdrawiam serdecznie. Panterko, mam nadzieję, że rok 2012 przyniesie Ci dobrą nowinę!!! Sabibo, pozdrowienia dla Ciebie i Gabrysi. Pozdrawiam Was wszystkie dziewczynki.... Green, Gośka odezwijcie się czasem. Mamy maleństwa urodzone w bardzo podobnym czasie, jak tam u Was, jak maluszki??
  20. Ideo, Emmi, Ale_ola, wielkie dzięki za życzenia:) Ideo, rozbawiło mnie jak pisałyście o swoich maleństwach jak mówią tata. Mój synek też najpierw mówił tata. a mama znaaaaacznie później....;) jakoś ci tatusiowie trafiają maluchom bardzo do serca:) Gosiu, trzymałam wczoraj mocno kciuki. Mam nadzieję, że od wczoraj cieszysz się maleńką i że dobrze się czujesz, na ile to możliwe. Emmi, 18-tego Twoja córcia skończyła 4 miesiące, mój synek 4 latka, a córcia 2 miesiące:)wszystkiego dobrego dla Was!!! Ewciu, przykro mi, że maleńkiego znów dopadło zapalenie... Myślę, że jedyną radą jest udać się do chirurga prywatnie, lub do urologa również prywatnie. Przydałoby się zrobić wszystko, żeby małemu ograniczyć antybiotyki. Mam nadzieję, że macie antybiotyk celowany, bo jeśli nie, to może dlatego te bakterie po chwili spokoju znów się namnażają. Życzę Wam bardzo dużo zdrowia i tego, żeby mały jak najmniej już cierpiał.... Maju, nie wiem jak to jest, ale skoro małą coś sypało i były to szorstkie plamy, to tak często objawia się skaza i najczęściej plamy pojawiają się najpierw na buzi. Mojemu synkowi też nie schodziło to z buzi, aż dostał maść ze sterydem, pomimo zmiany mleka. Może u Twojej maleńkiej nakłada się refluks z reakcją alergiczną i dziecko reaguje wzmożonymi wymiotami?? Napiszę później coś więcej jeszcze, ale maleńka mnie woła... Buziaki
  21. Hej kobietki, Ja tak tylko na chwilę.... Maju, kiedyś pisałam nawet, że może Twoje maleństwo ma refluks... cieszę się, że macie diagnozę. Wiem, że ta dolegliwość jest bardzo prykra, ale mam nadzieję, że szybko minie.... Kasieńko, wielkie wielkie gratulacje:):):):):) Niunia, to dobrze, ze cukry sie unormowały i współczuję insuliny, ale najwazniejsze, że wszystko pod kontrolą...wszystkiego dobrego dla Was.... Ideo, faktycznie pomyliłam z Nadzieją..., ale to chyba przez to, że obie macie takie pozotywnie kojarzące się nicki:).... dobra idea i nadzieja na dobre:) Piszecie dziewczyny wszystkie o maluchach ile ważą i mierzą... Moje dziecię... jak to określiła pediatra.. rośnie jak burza:) Z tego co widzę, to rośnie jak brat.... i pewno też w swoim czasie przerośnie siatkę centylową. Waży 5440, czyli od wagi urodzeniowej przybyło jej 2270g. Długości nie miała mierzonej, bo jeszcez jesteśmy przed usg bioderek, ale rozmiar 62 jest już na styk, czyli pewno jak brat rośnie centymetr tygodniowo. Ma zmienioną wit. D i zwiększoną dawkę...no i kolejne szczepienie za nami....Maluchy rozrabiają ile wlezie, szczególnie starszy....., a dziś mamy święto z torcikiem... ogólnie jeden wielki pęd....:) Przepraszam, że tak tylko głownie coś o sobie, ale jest straszna godzina....;) Ale_ola, Iwi i wszystkie dziewczyny serdecznie pozdrawiam... Gosiu, zaciskam kciuki i nie puszczam do wtorku:):):):) Pozdrawiam:)
  22. Kruszynko, dziękuję również bardzo serdecznie za życzenia dla Piotrusia:) Bardzo mi miło i aż mi trudno uwierzyć, że on ma już 4 lata:) Ideo, fajnie, że możecie mieszkanko urządzać na spokojnie i gratuluję nowego gniazdka:) Kasiu, fajnie, że się odezwałaś:) Do zobaczenia na allegro, też je obecnie przeszukuję w sprawie prezentów:) Miki, żylaki bywają jednym z "normalnych" powikłań ciążowych. To jedno z rutynowych pytań u lekarza, a odpowiedź jest wpisywana do karty ciąży. Żylaki, obrzęki świadczą o tym, że układ krążenia jest bardzo obciążony. To ważna rzecz, choć częsta w ciąży . Pod koniec drugiej ciąży, ze względu na pojawienie się siatki żył i naczynek na łydkach i kostkach, lekarz polecił mi zażywać Diosminex, żeby zapobiec ewentualnym żylakom. Możesz zadzwonić do lekarza, zapytać, czy na obecnym etapie ciąży możesz coś zażywać na to, czy nie. Natomiast na wizycie obowiązkowo powiedz o tworzących się żylakach. Życzę Ci, żeby jednak Cię ominęły...
  23. Miholichol, jescze raz Ci wielkie dzięki. Fajny przykład z tym kotem. Te same mechanizmy, co u człowieka. Widzę, że "wziął Cię" nastrój świąteczny:) U nas, tak jak pisałam, będzie trochę pracy..., jeszcze za tydzień urodziny Piotra, tuż po Świątach usg bioderek, teraz jeszcze szczepienie w środę, ale później do Sylwestra odpoczywamy:) Dziubasku biedny.... Bardzo Ci współczuję.... Wyobrażam sobie jaki straszny stres przeżywasz. Mam jednak nadzieję, że obie z Maleńką obronicie się przed wirusem i Maleńkiej nic nie zagrozi. Zabrzmi to aż dziwnie, ale miałam poniekąd podobną sytuaję, choć o tyle inną, że synek był wóczas noworodkiem. Piotruś miał 3 tygodnie, jak odwiedziła nas teściowa na weekend. Za dwa dni po wyjeździe zadzwoniła z wiadomością, że ma półpasiec... odchodziłam od zmysłów, bojąc się, że mały złapie ospę. Przecież babcia brała go na ręce, tuliła... Udało się... mały nic nie złapał. Życzę Ci z całego serca, abyś Ty również się nie zaraziła i Twoja córeńka była bezpieczna. Pozdrawiam
×