Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mama Urwisa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Mama Urwisa

  1. Hej Kobietki, Czarnulla, całe szczęście, że coś lepiej. Mam nadzieję, że niedługo zapomnisz o tym zakażeniu i że lepiej się poczujesz. Niunia, gratuluję dwóch pannic, przepraszam, że wczesnej nic nie napisałam.... Superburku, może nie powinnam się wypowiadać, ale popieram Maję, która akurat w karmieniu sondą ma z nas największe doświadczenie, bo i konieczność ją zmusiła.... Przyznam, że jestem w szoku. Może wiele dziewczyn się ze mną nie zgodzi, ale przyznaję, że szokuje mnie obecne podejście niektórych medyków.... Czymże jest ten magiczny odruch ssania, żeby nakazywać matce karmienia sondą zdrowego dziecka?? Zdarzyło mi się spotkać w życiu dzieciątka, którym butla nie przeszkadzała w dobrym ssaniu również z piersi. Poza tym, może z butli łatwiej jeść i dziecko mniej pracuje policzkami, ale jednak przełyk pracuje i jest to bliższe jakimś normom. Superburku, nie wiem co myślisz o karmieniu sondą swojego dziecka i nie mam zamiaru ingerować w Twoje poglądy, ale pamiętaj to TWÓJ SYN, a Ty pomimo, że jesteś młodą mamą i doświadczenia z dzieckiem nie masz, to jednak swój zdrowy rozsądek tak. kieruj się swoim instynktem i rozsądkiem. Warto poddawać refleksji wszystkie rady, również rady połoznych, czy pediatrów. pozdrówki serdeczne.
  2. hej hej:) Ja też dziś chyba tak w miarę tylko o sobie, wybaczcie dziewczynki. Ines, super, że załatwiłaś co zamierzałaś, będziesz mieć spokojną głowę. Co do terminów, to ja zostatniegfo usg też mam 24.10:), więc chyba powinnyśmy się we trzy umówić z Ines i z Gośką i brac się do dzieła równocześnie:) Akif, nie wiedziałam, że masz wesele wyjazdowe, wtakim razie to zrozumiałe, że się nie wybierasz:) Czarnulla, bardzo bardzo współczuję i przyznam, że podziwiam Was dziewczyny za wytrwałość. Ja tak wytrwała nie byłam. U mnie jak pojawiło się mega zakażenie ukł. moczowego, ból krocza, cewki i 40 st gorączki to nie miałam wątpliwości. pokarmu było mało, więc nawet się nie zastanawiałam co z tym zrobić, tylko od razu przyjęłam "propozycję" antybiotyku. Cięzko mi było jakoś znosić tę chorobę i chyba za bardzo się bałam jakoś..... Emmi, mój mały robił zielone kupy po Nan HA, z tym, że u niego z czasem rozwinęła się skaza, więc pomogły dopiero mleka "bezmleczne". A tak w ogóle to tez nie wiedziałam, że żelazo może mieć aż takie skutki uboczne. Akurat nigdy nie brałam.... A co do mnie, to mała rozrabia ile wlezie... zaczęłam 36 tc, robię zakupy na allegro, czeka mnie jeszcze sporo prania itp., muszę urządzić kącik małej u nas w sypialni, ale łóżeczko się jeszcze odnawia, jakoś dużo tego mam na głowie. Nie narzekam jakoś, ale śpi mi się coraz gorzej. Biodra mnie też bolą, mała ciśnie gdzie tylko się jej podoba. Aktywności zawodowej też już mam serdecznie dość, ale muszę jeszcze trochę wytrwać, jak już tyle mi się udało. Czuję, że robi się ze mnie taki "słonik" i wszystko zmierza ku jednemu..... Green, podziwiam Cię za spokój, choć ja też staram się nie panikować. Niemniej to, jak reagujemy to chyba tylko i wyłącznie hormony. W pierwszej ciąży też pod koniec nabierałam przekonania, że kto jak nie ja da radę, pomimo, że wczesniej zarzekałam się, że urodzić się nie da i ja rezygnuję:) Zmykam dziewczynki.... Akif, jakby coś, to ściskam kciuki:):):):)
  3. Cześć kobietki kochane:) Widzę ruch na forum i fajnie:) Kushion, wreszcie się odzywasz:)Problemów może być dużo i w sumie nie tak łatwo wszystko ogarnąć, bo czasem nie przychodzi Ci do głowy nawet, że coś problemem jest, lub, że powinnaś się czymś głębiej zainteresować, ale będzie dobrze, zobaczysz. Część spraw, tak jak najczęściej profilaktyka wobec asymetrii jest tylko i wyłącznie profilaktyką. Jak wiele znam mam, tyle zazwyczaj w poradniach słyszało, że nalezy dbać o przekładanie dziecka, obserwować, czy nie ma przykurczów itd. i w zasadzie niewiele więcej, plus oglądanie co jakiś czas dziecka.... A co do mnie, to toczę się toczę:). Tzn. nie jest tak źle w sumie, bo zgodnie z moimi przewidywaniami w 3 trymestrze tyję mało, ale mimo wszystko nawet chód się zmienia:) Niemniej, nie poddaję się i pracuję, choć teraz to już chyba tylko z przekory, chcę chyba ustanowić swój prywatny osobisty rekord:) A tak w ogóle, to świetnie "widzieć" Cię w tak promiennej i radosnej formie:):):):) Iwi, dzięki, że pytasz co u mnie i jak się miewam. Lekko się ostatnio zdziwiłam, bo jakoś tak poczułam, że mała jakoś tak zeszła niżej i dość mocno uciska wszędzie. Mojego gina nie było, więc pojechałam do innego, którego znam i stwierdził, że mała jeszcze nie zeszła do miednicy mniejszej (i dobrze), ale stwerdzł też, że szyjka już miekkawa i żeby się nastawiać raczej na scenariusz jak z moim synem (urodziłam go w w 39 tc, a dokładnie 38+3), no i lekko zgłupiałam.... Ech, czyżbym nie miała aż tyle czasu:) jak mówiła Superburek???? Mój mąż w związku z tym jakoś dostał dopingu i odnawia łóżeczko, ja się wzięłam i robię zakupy na allegro brakujących rzeczy:), bo ogólnie rzecz biorąc coś mnie fantazja ponosi i 35 tydzień, a ja o żadnej torbie do pakowania nawet nie myślę...;) A u Was widzę, że już macie sporo za sobą i szczepienia i ortopedę, niesamowicie ten czas leci:) No i gratuluję formy:):):):) Akif, co do kciuków, to masz jak w banku, a co do torby, to ja też miewam ten problem i on lezy chyba w psychice, jakbym mogła to wszędzie ze sobą zabrałabym tonę wszystkiego na wszelki wypadek i na zapas.... Akif, jeśli ten ślub w tę sobotę macie na miejscu, to może idź na ten. Będzie to znacznie łatwiejsze niż pójście 15.10,przynajmniej wg mnie. Maju, gratuluję pierwszego ząbka, no i trzymam kciuki za 12.10. Ja idę wtedy na ostatnie większe usg. Wiem, że to nic w porównaniu z operacją, ale nieśmiało o jakieś kciuki też proszę. Ona_81, faktycznie, jakoś jak człowiek nie ma bliźniąt to nie myśli o tym, że faktycznie wszystko się przemnaża, no i szczepienia też. Początkowo czułam się z tym jak dziecko we mgle, dopiero chyba po całym cyklu szczepień jakoś poukładałam sobie dokładnie co i jak:) Emka, dobrze się stało z tym cc, szkoda tylko, że tyle Cię wymęczyli... notabne co do krzyków zza ściany, to wiem jakie to robi wrażenie. Rodząc Piotrusia miałam przyjemność rodzić bez takich odgłosów i nawet nie wiedziałam jak to działa na głowę... odkąd odwiedziłam porodówę w lipcu na wizycie u położnej, nie mogę wyrzucić z głowy tych krzyków... Siedziałam tam i powtarzałam sobie w myslach, że przecież wiem, jak to wygląda, a mimo to byłam nieźle wystraszona.... Życzę Ci duzo spokoju z małym i żeby tak Wam nie płakał nocami.... Emmi82, wiem, że karmienie piersią dla wielu kobiet jest poświeceniem i przejawem miłości, dla innych bywa przyjemnością, ale uwierz mi, że miłość to nie sposób karmienia. Nie bądź wdzięczna za to, że nikt Cię na forum nie potępił. Pielęgnujesz swoje dziecko najlepiej jak tylko potrafisz i to się liczy!!!! Superburku, fajny patent z pasem:), przyznam, że nie uzywałam i nie wiedziałam, że mozna stosować go tak wczesnie po porodzie. A co do pępka, to pisałam juz kiedyś. Podobnie jak Ines, jestem wierną fanką spirytusu. Nam nie zalecano wietrzenia, odcinania klamry, ani innych specifików niż roztwór spirytusu 70%. nie stosowalismy też żadnych nasączanych gazików, tylko sami je nasączaliśmy spirytusem. Robiliśmy poprostu takie okłady ze spirytusu, owijając na wierzch suchym gazikiem i super sie goiło. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, to skonsultuj się z lekarzem, bo lepiej zareagować jak tylko masz jakieś wątpliwości, niż jakby miało (odpukać) zaczać się coś paprać. Własnie Ines, tak czytam, o napisałaś, jak Twoja wizyta w sprawe cc?? Napisz coś więcej. Muszę też chyba dołączyć do Was dziewczyny do "tajnego klubu" i popodglądać te zdjęcia Ines:):):):):) Ewciu, sama nie wiem, co Ci doradzić...., skoro mały jest przepajany nawet przy karmieniu piersią. Co do czopków to nie tyle chodzi o to, że one się rozpuszczają, co o odruch "pupny" że tak powiem, który pod wpływem czopków się wykształca. Wiem, że kuzynka męża miała powazne problemy z synkiem właśnie z zatwardzeniami. Był karmiony w sposób mieszany, mały sie bardzo męczył i wiem, że jakąs ulgę przynosił do picia specyfik "Plantex". Pewno teraz jest coś jeszcze lepszego, bo ten maluszek, to równieśnik mojego małego, więc to info sprzed 4 lat. Mam nadzieję, że wszystko się poprawi.... Pozdrowienia serdeczne dziewczynki:)
  4. Cześć dziewczyny:) Superburku, trzymaj się dzielnie, jeszcze raz wielkie gratulacje:):):):) Ten tekst Twojego męża, że drugi raz też DACIE radę:), to trochę przypomnial mi teksty mojego męża, choć widzę, że mężczyźni faktycznie to strasznie jednak przeżywają. Mój był bardzo dzielny i podobnie jak Ty swojego, pokochałam mojego męża na nowo podczas porodu. Też powiedział, że ile razy będzie trzeba, tyle razy będziemy na sali porodowej razem i damy radę, a teraz widzę, że ma nieco inne podejście. Jak najbardziej chce mi towarzyszyć, ale chwilami namawia mnie, czy by nie spróbować załatwić cięcia, pyta czy nie byłoby łatwiej. Miałam faktycznie wcześniej takie myśli, a teraz działają hormony i jakoś nastawiam się na sn. Niemniej imponuje mi mąż, który mając już na spokojnie przetrawiona wiedzę, czym jest sn, poprostu chyba się trochę boi o mnie i małą. Green, nie ma sprawy z pytaniem. Mam wrażenie, że tu opowiadamy sobie tak intymne rzeczy, że pytanie o czop to pestka:) U mnie było ekspresowo. Co prawda zastanawiałam się, czy czop to czop i do dziś pamiętam, że miałam wrażenie, że ta spora ilość wydzieliny to czop i zaczęłam rozczytywać się w necie na ten temat, uzyskując rozmaite wiadomości. Intuicja mnie jednak nie myliła, pomimo, że pewna nie byłam. Po 24 godzinach mniej więcej od tego czasu Piotr był na świecie. Green, co do szkoły rodzenia, może na świeżo faktycznie lepiej?? Emmi, dobrze, ż u Was coraz lepiej:):):):):) Co do pieluszek flanelowych, to faktycznie są bardzo przydatne i miłe dla dziecka. Również za tetrą nie przepadam;) Podziwiam Cię za prasowanie. Ja też prałam wszystkie nowe ubranka do pewnego czasu (długo), ale prasowanie dość szybko zarzuciłam na rzecz płynu do płukania, wirowani na niskich obrotach i dobrego naciągania przy wieszaniu:):):) Ewciu, biedny ten Twój syneczek z brzuszkiem. Skonsultuj może sprawę z pediatrą jeszcze raz, jeśli mu ufasz, a tak na swoją rękę to może spróbuj regularnych masaży brzuszka i plecków, pracy nóżkami małego, regularnie kilka razy dzennie i nie wiem, czy karmisz tylko piersią, ale może zapytaj też o ewentualne przepajanie plus specyfiki przeciw gazom. Nie jest za dobrze ciągle stymulować malucha do oddawania stolca, bo zwyczajnie wytwarza się mechanizm, że bez bodźca się nie da. Jak na mój gust, to albo u małego zbiera się na tyle dużo gazów, że nie umie sobie z nimi poradzić i stąd kłopot z kupą, albo jest zbyt mało luźna jak na jego obecne możliwości. Mam nadzieję, że znajdziecie sposób, żeby ulzyć małemu i sobie... Akif, trzymam kciuki:) Pozdrawiam:):):)
  5. Hej kobietki, Akif, pytałaś o urodziny. Ja mam urodziny dwa dni po Twoim wyznaczonym terminie:), tak, ze możemy sobie podać ręce w klubie "wag":) Ines, co do książki "Język niemowląt", to 15 złotych nie majątek, ale wiem, że "szwęda" się też po kafeterii co jakiś czas wersja elektroniczna i dziewczyny przesyłają sobie. Jeśli tolerujesz książki w wersji elektro, to może looknij w necie za tym. Olafasola, co do szczepień jeszcze, to jest jeszcze jedna sprawa. Jeśli chodzi o pneumokoki i meningokoki, czyli Prevenar i Neisvac, to ilość dawek, a co za tym idzie - koszt uzależniona jest od wieku dziecka. Jeśli maleństwo spotyka się z dużą ilością dzieci (np. żłobek) to jeśli rodzic rozważa szczepienie to warto o tym pomyśleć w możliwie najwcześniejszym okresie, kiedy można szczepić. Niemniej, jeśli dziecko jest w domu, nie idzie do złobka, nie ma rodzeństwa, które może coś "przynieść" paskudnego np. ze szkoły itd., to wtedy można poczekać ze szczepieniami, bo już szczepiąc dziecko ponad roczne na pneumokoki obowiązują dwie, a nie trzy dawki, podobnie jest z Neisvackiem. Jeśli dziecko ma skończone 2 lata to na pneumo stosuje się zazwyczaj inną szczepionkę - Pneumo 23, a ta jest wręcz tania, bo jakiś czas temu koszt to było ok 60 złotych. Szczepienia są koszmarnie drogie i wiem, że często pojawia się dylemat na tle finansowym, ale można spróbować właśnie wykombinować jakąs nieco inną strategię i jest nieco lepiej:) Gośka, ja też mam porodowe "myślenice". Jednak za drugim razem wiesz co Cię czeka i strach jest nieco bardziej realny.... Pozdrowienia dla wszystkich serdeczne
  6. Hej, Ja tak tylko na chwilkę.... Jutro przeczytam wszystko, ale zauważyłam, że sporo piszecie o przepajaniu dziecka i o karmieniu mm. Herbatki jako takie nie są konieczne, konieczne jest przepajanie i to nie tylko ze względu na brzuszek, ale też na to, żeby dziecku nie pojawiły się pleśniawki w buzi. My początkowo próbowaliśmy herbatek Hipp, ale na koper źle reagował, po rumianku biedaka sypało, więc pozostała sama woda i było ok. Co do wody, to tak samo dobra jest Żywiec, czy Nestle Aquarel. Wiadomo, ze są jeszcze wody Gerber itd, ale jakoś nie zauważyłam róznicy, poza ceną;) Niemniej dla noworodka i niemowlaka taką wodę się gotuje również. Piszecie o podgrzewaczu. My podgrzewacz nabyliśmy, ale dużo dużo później. Pierwsze miesiące nie stosowaliśmy podgrzewacza i było całkiem ok. Zawsze mieliśmy przegotowaną, ostudzoną wodę dla niego w szklanym dzbanku + wodę też przegotowaną butelkową w czajniku (mały ma osobny czajnik). Podgrzewaliśmy mocno odrobinę wody w czajniku plus ta z dzbanka i wymieszana zawsze wychodziła ok i jest to sposób szybki. Co do wyparzacza do mikrofali, to rzeczywiście jest to genialny wynalazek, sprawdził się w 200%:) Z podgrzewacza też później korzystaliśmy. Nie wiem, może mam badziewny - Canpol, bo niby się sprawdzał, ale jak woda dłużej stała podgrzewana, żeby utrzymywała temp., to wytącał się osad w wodzie butelkowej.... Czarnulla, jeśli pytasz po jakim czasie jest ok z nacięciem, to wg mnie po 2 tygodniach. Tak było przynajmniej u mnie. Po tym czasie mogłam odstawić dmuchane kółko i normalnie funkcjonować. Różnie z tym jest, bo i różnego rodzaju są nacięcia i różne ilości szwów. Ja miałam nacięcie boczne i 9 szwów, czyli tak średnio na jeża. Życzę Ci, żeby Ci jak najszybciej przestało dokuczać. Akif, wg mnie nie ma co żałować 600 złotych, to nie taki majątek. Poza tym dzieci nie rodzi się piętnaściorga w życiu. Pomyśl, ile czasem wydaje się na głupoty. Poza tym ja np. wolę nie jeździć na wakacje i faktycznie nie jeżdżę (może kiedyś pojedziemy:), a w zamian za to w takich sytuacjach nie kierować się oszczędnościami, a bezpieczeństwem, czy komfortem:) Pozdrawiam serdecznie i jutro wszystko przeczytam:)
  7. Hej hej:) Edysiu, słuchaj, nie jestem w żadnym razie lekarzem i trudno mi oceniać terapie stosowane przez lekarzy, ale właśnie o to chodzi, że często antybiotyki są przepisywane niepotrzebnie. Cieszę się, że malutka super zareagowała, ale większość chorób, na które zapadają dzieci i my to wirusówki, na które antybiotyki przepisywane są tylko , gdyby przerodziło się w coś gorszego, bo na samą inf. wirusową nie mają wpływu, stąd mój zachwyt specyfikiem innego typu, który pomaga walczyć, a antybiotykiem nie jest. Zdrówka dla Was:):):):) Iwi, jak fajnie, że się odezwałaś i to w takim radosnym tonie. Masz przegrzeczną córeczkę, nie ma zarwanych nocy!!! wspaniale, gratulacje:):):):) Wszystkiego dobrego z okazji urodzin:) Akif, podziwiam za przezorność z tymi przychodniami. Ja wcześniej zapisałam tu, gdzie wydawało mi się "najbezpieczniej", czyli najbliżej i z miarę znajomym pediatrą, a jak widać, mogłam zrobić lepiej.... no ale człowiek się uczy cały czas..... Akif, co do porodu, to Twój termin jest znowuż blisko moich urodzin, wierzę, że będzie szczęśliwie:):):):)... Ja też tak odliczam..... wygląda na to, że w kolejce jesteś Ty, następnie Green, Ines i ja z Goską..... ech leci leci:) Green, To dobrze, że to skurcze przepowiadające, choć mały też pewno napiera, ale dobrze, ze wszystko w normie:) Ines... my chyba chodzimy "razem" na wizyty, ja też mam 3 października następną. Trzymam kciuki za efekty tej wizyty 27.09... a co do kg,.... to mam podobnie, stuknęło mi 12 na plusie. Zapytałaś o odbijanie.... Wiecie co, w ramach ciekawostki powiem o czymś. Zawsze staraliśmy się odbijać synka, bo wiadomo "bezpieczniej", aon wielokrotnie nie chciał i trwało to i trwało i szczególnie było kłopotliwe nocami. Część mam zaczytuje się w różnych poradnikach...., przyznam, że nie bardzo miałam na to czas, ale 'wpadł" mi w ręce "Język niemowląt", tam było coś ciekawego o odbijaniu, że wystarczy w pionie dziecku masować bodaj lewy boczek (musiałabym sprawdzić) takim ruchem bylko do góry, takie "pociągnięcia" ręką trochę nad bioderkiem. Bałam się chyba za bardzo i nie wychodziło mi. Moja mama była tym zaskoczona ( w końcu babcie trochę doświadczenia mają), spróbowała i efekt natychmiastowy. Póxniej ile razy było trzeba to to stosowaliśmy i naprawdę działało:) Emka, gratuluję synka... Widać, że relacja też zapowiada się na nieco straszącą, ale dobrze, że wszystko już za Tobą... Notabene mały faktycznie, jak zauważyła kibicująca całkiem spory facet!!!!! Gosiu 32, podobnie jak Maja mam zwykłą wanienkę ze stojakiem. Dokupywaliśmy do tego foczkę przyklejaną na przyssawki i to napewno musimy kupić. Tę wanienkę mam z tych większych, bo dziecko szybko rośnie... Przyznam jednak szczerze, że się 'rozbestwiam", jako, że jedną wanienkę mam i zastanawiam się, czy nie kupić tej tzw "profilowanej" malutkiej na początek, czy dziecku nie jest nieco wygodniej niż w foczce..., nie wiem jeszcze. Te zwykłe sprawdzają się, bo później dziecko siedzi w nich bez foczki, a jeszcze w kolejnej fazie dziecko przesiada się z niej do wanny, tak więc służy długo, dokąd trzeba:) Goska, zdrowia Wam życzę wszystkim i żeby malutkiej ulżyło, bo zęby + przeziebienie, to bardzo trudny czas dla małej no i dla rodziców też... Wybaw się na weselu:) Pieszesz, że starsza córeczka była spokojniejsza w łonie mamy, ja mam wrażenie, że mam podobne dwa "brykusie" i ta moja pannica też niezwykle rzadko śpi i rozpycha się jak chce:) Juka, serdeczne pozdrowienia dla Ciebie, niestety w temacie nie pomogę. Kibicująca, za jakiś czas chętnie i ja skorzystam z twojego doświadczenia odnośnie karmienia:).... Niemniej jak piszesz... rozmiar F... Zawsze się nad tym zastanawiam jak to ze mną jest, bo ja to w ciąży dobijam ledwo do czegoś na kształt 75C.... niektóre firmy z bielizną nie biorą nawet pod uwagę takiego rozmiaru w bieliźnie do karmienia:):):):) Czasem to się śmiejemy z siostrą, bo ją natura bez ciąży obdarzyła miseczką G....;) Pozdrawiam serdecznie:)
  8. Superburku, wielkie gratulacje:) Dobrze też, że mały okazał się nieco łaskawszy dla mamy pod względem wagi, niż wskazywało usg. Bardzo serdeczne gratulacje!!!!! Ola, super, że tak dobrze sobie radzicie. Co do szczepień, to zależy nad czym się zastanawiasz. Jeśli nad skojarzonymi, to trzeba szybko podejmować decyzję, jeśli nad rotawirusami to też, ale pozostałe - pneumokoki, meningokoki to zawsze możesz podjąć decyzję nieco później i również jest na czas, można zacząć cykl szczepień po ukończeniu roku, czy później. My dziś akurat zaliczyliśmy drugą dawkę szczepienia przeciw ospie i następne szczepienia w ogóle dopiero po 5 roku życia:), a najbliższa obowiązkowa wizyta to bilans 4-latka. Tak w ogóle dziewczyny, przepisałam synka do pediatry (w ramach NFZ) do Scanmedu i jestem bardzo zadowolona. Co prawda jesteśmy tam od niedawna, ale obsługa milsza i bardziej pilnująca. We wcześniejszej przychodni niestety mieli olewający stosunek. Chodziłam tam, szczególnie dlatego, ze pediatra mieszkała z nami po sąsiedzku, ale to chyba był błąd nie jeśli chodzi o zdrowie, ale o wpisy. W książeczce prawie żadnych wpisów odnośnie bilansów, jedynie wklejali naklejki odnośnie szczepień, bo muszą. A tu pani przypomina o bilansie, podpowiada co kiedy, sprawdza, czy wszystko czasowo dobrze zorganizowane ze szczepieniami, przy okazji powiedziała mi jak załatwić sprawy odnośnie drugiego maluszka i że do nich najlepiej już zgłosić się jak dziecko ma jakieś 2, góra 3 tygodnie. Godziny pracy mają znacznie dłuższe niż w wielu przychodniach. Żałuję, ze wcześniej nie wiedziałam, że można być tam na NFZ zarejestrowanym, myślałam, ze tylko prywatnie, lub abonamenty. Rozgadałam się, ale przyznam, ze teraz widzę różnicę w przychodniach.... Nic kobietki, znikam, bo za 2 godzinki zaczynam robótkę i siedzę do 20... ech, a trzeba było rano wstać i chyba do końca dnia zasnę;) Kushion, co u Ciebie?? Pozdrawiam Was kobietki serdecznie:)
  9. Magio, a tak w ogóle to jak się sprawuje chusta?? Nigdy nie miałam, a wiem, że wiele kobiet bardzo chwali. Jak jest u Ciebie?? A co do małej, to obstawiam, że raczej już powoli wyrasta z rozmiaru 62, o ile już tego nie zrobiła:) Maju, uszka do góry. Napewno malutkiej się poprawi, jak już będziecie po operacji. Będzie dobrze!!!
  10. Witajcie:) Superburku, myslimy tu o Tobie intensywnie!!!!! Trzymaj się bardzo dzielnie!!!! Wesoła, cieszę się, że coś mogłam pomóc:) Mam nadzieję, że smoki się sprawdzą:) Maju, super, że nie "wypadłyście" z kolejki i życzę Ci, żeby kolejnego terminu juz nic nie zakłóciło. W chwilach kiedy łapiesz dół, pomyśl też o tym, że niewiele mam potrafiłoby radzić sobie tak dobrze jak Ty, jesteś bardzo dzielna. Ines, miło mi, że pytasz:) Mój synek jest taki uroczy, że czasem się aż roztkliwiam, bo wśród domowników, których wymienia, że ich kocha, wymienia też siostrzyczkę:) Choć zadnego imienia nie chce zaakceptować, żadnego też nie chce zaproponować sam:), on poprostu twierdzi, że mała ma się nazywać "Siostrzyczka Piotrusia":). Pyta też malutki, kiedy siostrzyczka wyjdzie.... więc chlapnęłam tak trochę nie wiedząc co odpowiedzieć, że jak spadnie śnieg:) no i .... mały pyta mnie regularnie, kiedy ten śnieg wreszcie spadnie:)... Takie te maluchy gaduły są słodziaki:) A tak w ogóle, to idę go jutro zaszczepić i już mam obawy, czy znów będzie chciał bic, tudzież gryźć lekarkę;);) Green, dzięki, niemniej wiesz... ja mam tylko jedno dziecko i wiem, że z perspektywy mamy po raz pierwszy wydaje się, że to jest doświadczenie przez wielkie D:), ale to nieprawda:) Z czasem nabiera się trochę pokory. Pamiętam jak mój kumpel opowiadał mi, że jego żona znakomicie się zna na dzieciach, bo pisała pracę mgr na temat przedszkolaków. Nie mieli wtedy jeszcze dzieci, mój mały miał ponad rok. Powiedziałam mu wtedy, że ja się na dzieciach nie znam, jedynie... świetnie przewijam:) Pewno pomyślał, że coś mi gorzej, ale tak jest... Nabywa się pewnej sprawności w "technicznej" obsłudze małego człowieka, zna się specyfiki, nabywa się jakiejś tam wiedzy, ale to i tak mało. Każdy maluch może być inny.... Ja Cibeie w tej gotowości szczerze podziwiam:) Czarnulla, przeżyłaś swoje, jeszcze raz gratuluję:) Swoją drogą przyznam, że nie dziwię się dziewczynom Ines i Gosi, że mówią o cc... Magia też pisze o już zaklepywaniu drugiej cc:):):):), bo jakoś jak się czyta to człowiek reaguje na tyle empatycznie, że strach oblatuje. Łapię się na tym, że niby wiem, co to poród sn i zastanawiam się, czy może on był zbyt dawno, bo już nawet myslę, że mniej boję się własnych wspomnień niż aktualnych relacji.... Ivetto, trzymam kciuki za badania i fajnie, że masz już 'stały" kontakt z maleństwem w postaci ruchów:) Magio, dziękuję, Ty również nie ignorujesz moich wpisów, za co również dziękuję:) Notabene miło się Ciebie czyta, bo bije z Ciebie taki fajny optymizm. Świetnie się czyta o dniu świstaka... wiem, co masz na myśli.... Zgadzam się też z Tobą, że mamy mniej się udzielają, ale mnie to w sumie nie dziwi.... Początki nie są łatwe, czasu nagle malutko i dzień zdezorganizowany, z własnym ciałem też często nie tak łatwo dojść do ładu, a maluchy bywają kapryśne i często niechętne do współpracy:) O tym, o czym piszesz do Idei i Nadziei też się zgadzam.... To jest forum ciążowe... niemniej w życiu jakoś tak bywa, że historia lubi się powtarzać... Jest owszem wiele mam, które planują jedno dziecko, ale też często się zdarza, że prędzej, czy później już mama staje się na nowo przyszłą mamą.... Przyznam, że podoba mi się na tym forum. Myślę, że byłoby fajnie, gdyby mamy pozostawały i nowe dziewczyny też dołączały. Jeśli potrafimy się dogadywać będąc na róznych etapach ciąży, to dlaczego nie móc się dogadywać mając dzieci w róznym wieku. Ideo, Nadziejo, myślę, że w dużej kwestii sprawa leży w granicy pomiędzy ciążą, a macierzyństwem, czyli w porodzie. Jest to tak ważne wydarzenie, tak bardzo ekstremalne, budzące lęki, pytania, obawy, wątpliwości, choć też i stany euforyczne (świadomość spotkania z dzieckiem), że w sumie trudno się dziwić, że dziewczyny będące jeszcze w ciąży są tym, zaaferowane mocno. Myślę też, że im więcej będzie tu aktywnych mam, tym bardziej wszystkie będą się rozumieć:) może być fajnie:) Jedna z dziewczyn pytała o skurcze przepowiadające, czytam teraz drugi raz posty i jakoś przegapiłam, nie wiem, która dziewczyna pytała, przepraszam.... Te skurcze chyba bywają bardzo rózne, od twardnień tylko do takich, że dziewczynom wydaje się, że to już poród. Ja nigdy nie odczuwalam takich, że myślałam, że rodzę. U mnie są to twradnienia, czyli chyba typowe skurcze Braxtona - Hicksa. W pierwwszej ciąży pierwszy taki mial miejsce w 18 tc i wtedy gin kazał przyjechac do niego, sprawdzić, czy nic sie nie dzieje, a teraz też jakoś od połowy, z tym, że jest to dla mnie "normalniejsze":) pozdrawiam serdecznie i przepraszam za gadultwo:)
  11. Ideo, skoro tak, to przepraszam, nie gniewaj się...... Zostań, taka optymistyczna z Ciebie mama!!! Sabiba, podziwiam Cię, jesteś zuch mama i cieszę się z postępów Gabrysi:) Superburku, słuchaj, nie odbierz mnie na opak, ale wiesz.... zastanawiam się, czy nawet nie byłoby lepiej, żeby jednak Tymek wyszedł na świat drogą cc... Z tego, co pisałaś Twój Maleńki już kiedyś na usg dawał znaki, że może być całkiem spory, poza tym teraz też, przy dbrych przepływach w łożysku nadal dobrze przybiera.... Niedługo po swoim pierwszym porodzie rozmawiałam z położną i wyszedł temat wagi noworodka... Wiem, że waga to nie wszystko, bo liczy sie też i długość i obwód główki no i ogólnie budowa mamy itd., niemniej babka ta mówiła, że bezpieczny poród sn, u kobiety, która rodzi pierwszy raz to tak max do wagi dziecka 4100 - 4200 i to u mamy o sporych możliwościach. Może Twój bobas wie co robi?? A apropos rycynusu... jakoś nabrałam sobie do głowy, że pewno tym razem ciąża z przekory będzie przenoszona i już o tym rycynusie czytałam...., niemniej biegunka to nie to co chciałoby się tym uzyskać.... Myślę o Tobie intensywnie..... Wesoła, przepraszam, nie pamiętam dokładnie w jakim wieku są maluszki Twoje. Jeśli skończyły 4 miesiące to bez obaw z kleikami, z tym że wypróbuj może najpierw kukurydziany, bo jest nieco lepiej trawiony. Smoczki - drogą eksperymentu..., nie wiem, jakich teraz używasz. Pamiętam, że nam się sprawdziły Avent I, II, III, te o róznych przepływach w zalezności od ułożenia butelki, o takie http://www.familyshop.com.pl/towar.php?id_tow=136 Niemniej, był też taki czas (mały już był duży), kiedy lubił gęstą kaszkę:), ale koniecznie z butli i trzeba było (wiem, że tego niby robić nie wolno) dziurawić smoka. Ona 81, wspaniale, że masz tyle pozytywnych wrażeń z tego usg:) Dla mnie to też niesamowite, że dziewczynki podwoiły wagę w ciągu 5 tygodni, no ale blixnięta to zawsze jeszcze większa zagadka niż ciąża pojedyncza. Akif, Green, wiem, że mam w sumie sporo więcej czasu niż Wy (sporo jak sporo, rzecz wzgędna) jeśli chodzi o termin, ale chwilami mam wrazenie, że jakoś taka chodzę nieświadoma. Chwilami, jak sobie uświadamiam, że kończę 34 tc, to jakoś nie dowierzam... czas mi umyka straszliwie szybko, zdecydowanie szybciej niż z Piotrusiem..... Green, teraz dopiero dostrzegłam, że planujesz dla synka imię Igor.Pamiętam z pierwszego porodu, że trafiłam do sali z mamą Igorka własnie. Był urodzony tego samego dnia, co mój synek, też czarniutki.... A najzabawniejsze, że był 200 g cięższy niż mój syn przy urodzeniu i jakimś dziwnym trafem wydawał mi się jakiś duży:) Teraz śmieję się z tego:) Natomiast był wtedy też na oddziale chłopczyk z wagą urodzeniową o 700 g większą niż mój mały i ten to już faktycznie był facet słusznej wagi, prawie 4300!! Pozdrawiam Was serdecznie dziewczynki
  12. Witajcie:) Nie było mnie chwilę, ale zabiegana jestem bardzo.... Ines, bardzo mi miło, że o mnie pomyślałaś:) Czarnulla bardzo serdeczne gratulacje dla Ciebie:) i dla Asiorka. Też niestety nie pomogę, bo w zasadzie bolesności piersi nigdy w ciązy nie odczuwałam.... Wesoła, pytasz o kleiki. Ja wprowadziłam kleik, jak mały skończył 4 miesiące i były to na zamianę kleik Nestle ryżowy i kukurydziany. Do tej pory mały je czasami jada, natomiast zadnych innych kaszek, kaszek z owocami i innych smakowych nie zaakaceptował. Początkowo dawałam po odrobinie na noc, ale działaniem kleików byłam zachwycona, bo mój synek do końca 4 miesiąca regularnie jadał co 3 godziny bez względu na to, czy to był dzień, czy noc, po podobaniu kleiku, sen w nocy zaczął się nieco wydłużać:) Przegapiłam i nie mogę znaleźć, która z dziewczyn pytała o karmienie. No ja mogę powiedzieć, że wcale nie karmiłam, a dokładnie karmiłam przez 6 dni, dokarmiając mm, więc doświadczenia mam zero..... Emmi82, bardzo Ci współczuję i zastanawiam się, czy miałabym tyle samozaparcia co Ty. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko to związane z karmieniem radykalnie się zmieni. A co do mm, to nie jest wcale takie złe. Mój mały pierwszy katar złapał mając półtora roku, pomimo tego, że od początku był na mm.... Trzymam kciuki za Ciebie i że u Ciebie też zagości spokój, który u mnie akurat pewno za parę tygodni zniknie na długo;;) Superburku, oby u Ciebie już niedługo czas wyczekiwania zamienił sie na czas radości z synka:) Edysiu, faktycznie "katarek" jest polecany. Przyznam, że mam, choć nigdy nie użyłam. Zawsze pomaała nose frida i większy kaliber nie był potrzebny, a później mały już nauczył się sam siąkać nosek. Z moich skromnych doświadczeń to mogę poradzić, żebyś zapytała może pediatrę, czy są dla dzieci w wieku Twojej córeczki "wspomagacze" układu immunologicznego w walce z wirusami. Z tego co widzę, nie ma skuteczniejszej metody walki z jakimkolwiek paskudztwem (chyba, że jest bakteryjne). Dla starszych dzieci to są np. Groprinosin (mój specyfik nr 1) i Neosine (to samo tylko w zawiesinie, więc trudniej "przemycić"). Jak mój mały pierwszy raz dostał taki lek (fakt miał trzy lata), ale efekt był piorunujący, zdrowiał w oczach i po 3-4 dniach nie ma śladu choroby. Może dla mniejszych dzieci też są takie specyfiki. Gosiu 32, Kushion, Magio dzięki:):):) Kushion, też Ci życzę wytrwałości w pracy:) Myślę, że chcieć to móc:), no rzecz jasna, jeśli nie występują jakieś przeciwskazania zdrowotne. Mnie się już chce coraz mniej, ale odnajduję motywację w tym, że skoro tyle czasu się udało, to teraz szkoda i że juz nie tak długo zostało:):):):) Ideo, bardzo lubiłam Twoje wpisy i w ogóle podziwiam to, jak radzisz sobie jako mama i przepraszam Cię za to, co powiem, ale nie potrafię Cię zrozumieć w odniesieniu do tego konkursu. Nie głosowałam i nie wypowiadałam się na temat Twojego apelu, ponieważ nie mnie sprawę oceniać. Niemniej ja poprostu jestem z gruntu przeciwna takim konkursom, zamieszczaniu zdjęć swoich dzieci w internecie, tak by dostęp do tego miała jakaś większa ilość osób. Nieskromnie powiem, że też mam ładnego syna i nigdy nie zamieszczałam jego zdjęć nigdzie. Nie popieram takich działań i przepraszam, ale w żadnych tego typu konkursach nie głosuję. Nadziejo, też myślę, że nie należy się obrażać i wycofywać. Szkoda przecież.... pozdrowienia serdeczne:):):):):):)
  13. Hej dziewczyny, Strasznie kochane jesteście:) Maju, strasznie mi przykro, że dopadło Was przeziębienie i odsunęło w czasie operację... Mam nadzieję, że uda Ci się załatwić jak najbliższy kolejny termin. Podziwiam Cię, jak sobie radzisz z Malutką, oby Wam było coraz lżej... Ines:), dzięki wielkie. Wspaniałe jest to forum i bardzo empatyczne. U mnie dzień udany, u gina wszystko ok. Chwalił mnie nawet:) Co prawda na usg nie dowiedziałam się ile mała waży, bo tylko rzucił okiem na ilość wód i akcję serca, ale ogólnie jest ok. Jedynie mówił, że dno macicy jest na wysokości 35 tygodnia, ale za pierwszym razem też było do przodu, więc chyba w normie:) Wspaniale, że u Ciebie remont tak dynamicznie postępuje:) Mężowie potrafią się "sprężyć":) Acha, Ines, co do zdrobnień to bardzo jest ich wiele. Piotrek, Piotruś, Piotrunio, Pietraszek, Pietruszek, Piotruńka, Pietruszka, Piotrusinek, a czasem też Piotr i Zbójaszek też:) Gosiu32, wiem, że się stresujesz badaniem tolerancji glukozy, szczególnie mając jakiekolwiek przesłanki do tego, żeby podejrzewać, że może być coś nie tak. Nastaw się pozytywnie. po pierwsze cukrzyca ciążowa jest do opanowania, jeśli się jest jej świadomym, a po drugie, tak jak zauważyła Kushion - niczego nie można brać za pewnik. Ja uznawałam kwestię cukrzycy ciążowej za pewnik u siebie. W pierwszej ciąży cukrzyca była, przed drugą ciążą organizm radził sobie niby z obciążeniem glukozą, ale insulinooporność miałam na poziomie osoby bardzo otyłej, ważąc 55 kg.... a jednak troszkę się z tym udało. Nie jestem dużo poniżej górnej granicy normy po obciążeniu, ale jednak poniżej. Trzymam za Ciebie kciuki.... A co do cen, masz rację, 4 lata to długo, wszystko mogło się zmienić... Superburku dziękuję, a Tobie przesyłam same dobre myśli, żeby poród był lekki i szybki, a dzidziuś bardzo grzeczny:) Emmi82, dzięki. Ja Tobie też życzę dużo wytrwałości.... Piszesz o dwójeczce dzieci:) Ja się bardzo cieszę i bardzo chciałam drugiego dziecka, a i tak czasem strach mnie oblatuje, jak sobie poradzimy i czy poradzę sobie z tym, żeby dzieci się lubiły, żeby nie było zazdrości, żebym nie skrzywdziła Piotrusia zbytnio go obciążając itd.... obawy są zawsze, ale nie zawsze takie same. Myślę, że na drugie dziecko musi przyjść właściwy czas. Jedne kobiety sa na to gotowe bardzo szybko, a dla innych to nie do pomyślenia. Mnie nachodziło na drugie dziecko, jak mój synek miał kilka miesięcy i chyba Opatrzność nade mną czuwała, że tak się nie stało. Nie miałam pojęcia o czym myślę i czego chcę. jak wróciłam do pracy, a mały później zaczął być coraz bardziej mobilny, jak próbowałam wszystko ogarnąć, a mały rósł i był coraz bardziej absorbujący, to na myśl o drugim dziecku byłam przerażona. Później z czasem to wszystko jakoś oswoiłam, mały też zaczął się zmieniać. Nadal jest małym rozbójnikiem, ale nie jest dla siebie generalnie groźny, jak dziecko kilkunastomiesięczne. Prawdopodobnie, jeśli marzy Ci się dwójka, to kiedyś, we właściwym czasie zapragniesz drugiego, jak tylko nieco lepiej poczujesz grunt pod nogami i nieco odpoczniesz:) Tymczasem powiem Ci, że Twója Maleńka skoro potrafi przespać kilka ładnych godzin w nocy to jest supergrzeczna, naprawdę.... A co do karmienia, nie śmiem nic mówić, bo nie mam doświadczenia, ale myślę, że jeśli jakiś czas jeszcze potrwają trudności, szczególnie ten dojmujący ból, to może rozważ nakładki, lub odciąganie i podawanie butelką, choćby kosztem zmniejszenia laktacji i konieczności dokarmiania. Myślę, że więcej krzywy wyrządza skojarzenie karmienia z nieustannym bólem, niż karmienie dziecka mlekiem modyfikowanym. Niunia, a może te wyniki spadły dlatego, że dwójeczka u Ciebie grasuje?? To pewno znacznie jeszcze większe obciążenie dla organizmu niż ciąża pojedyncza Itak jakby ona była małym obciążeniem;).... Oby aż na bramie nie musiało się kończyć:):):):) Ideo, dzięki i miło mi, że pytasz o męża. Jest nieporównanie lepiej, chodzi do pracy, choć nadal musi bardzo uważać i widzę, że plecy muszą mu odpoczywać. Za niedługo będzie robił zdjęcie i zobaczymy co dalej.... Zdrówka dla Was, szczególne dla maleńkiego!!!!! Olafasola, oby tak dalej, pozdrowienia dla Was:) Kushion, dzięki. Imię Nataniel też mi się podoba, szczególnie jeśli występuje w takiej sytuacji jak Wasza, czyli łączy to samo imię w dwu krajach. Mam koleżankę Brytyjkę, której mąż własnie to imię nosi:):):):) Podziwiam Twoje talenty kulinarne, ja za grosz ich nie mam i nie rwę się do kuchni;);)..... no ale cóż....jakoś muszą się chłopaki z tym pogodzić:) A co do tygodni u mnie to właśnie kończę 33 tydzień. Emko, oby Twoje Maleństwo zechciało się pofatygować już na świat i nie zwodził już mamy, no i żeby wszystko przebiegło lekko... A co do cukrzycy ciążowej w kolejnej ciąży, to nie martw się tym. Może się okazać, że jej nie będzie. To co napewno zmieniłam już długo przed drugą ciążą to zrezygnowałam ze smażonego, z panierowanego, z jakichkolwiek słodzonych napojów, może to troche pomogło?? Nie mam pojęcia.... U Ciebie też będzie super.Sciskam kciuki:) Superburku, tak jak pisze Olafasola, często każdy radzi co innego.... Pamiętaj, nie trać własnej głowy... Młoda mama się boi i nie wie i chce porad, a tymczasem jest nieustannie między młotem, a kowadłem.... trzeba się wówczas nieco spróbować otrząnąć i włączyć swój rozsądek i działać:) Buziaki dziewczyny serdeczne:)
  14. Witajcie:) Niunia, Ines, ja też Was serdecznie pozdrawiam:) Gośka, dobrze, ze masz pomoc.WIem, że są kobiety, które jakoś sobie radzą z roczną różnicą wieku, ale nawet to bezpieczniej, że masz pomoc. Mój syn z racji wieku:) nie każe mi się nosić, rozumie co i jak, z resztą jest naprawdę dużym dzieckiem i bez bycia w ciąży nie jestem go już w stanie nosić. No i z takim dzieckiem kobieta w ciąży może sobie w miarę poradzić sama, bo on też z moim przytrzymaniem tylko sam wejdzie, czy wyjdzie z wanny, nie trzeba używać wózka itd., a mimo to i tak taki niespełna 4-letni figlarz też potrafi zmęczyć:) Akif, straszne to co napisałaś o tej kobiecie, która życzyła sobie cc na początku 8 miesiąca. Nie bardzo potrafię sobie wyobrazić matkę, która skazuje dziecko na wcześniactwo (i siebie też) dla swojej wygody... Ciężko mi też zrozumieć personel medyczny, który się na to godzi... czyżby dla pieniędzy wszystko?? Magio...., dałaś mi do myślenia..... Zazwyczaj można przeczytać wypowiedzi kobiet po cc, że płacenie za cc, czy "marzenie" o cc jest głupotą i że kobiety nie wiedzą co mówią... Ty mówisz zupełnie inaczej.... Przyznam, że daje mi to do myślenia. Choć ja, chyba niepoprawna optymistka, jakoś staram się nastawić pozytywnie do porodu sn... chyba jestem bardziej naiwna niż wypada być, skoro już wiem jak wygląda poród i nadal się staram pozytywnie nastawić....;) Przyznam szczerze, że jedynie mam nadzieję, że dziecko nie okaże się większe niż np. wg przewidywań usg i nie przyjdzie mi rodzić sn 4-kilowca, lub więcej.... Gosiu32, ceny w prywatnych placówkach są różne chyba w zależności od miejsca... Ja rodziłam w prywatnej placówce (bardzo niewielkiej) pod Krakowem. 4 lata temu poród sn kosztował tam 3000 zł, a cc 3500 zł. Ponoć coś podrożało, ale nie sądzę, aby do 8000 tysięcy dobili... Zdecydowałam się tam rodzić, bo nie bardzo umiałam sobie gdzieś indziej "ugadać" położną, czy lekarza, który nie byłby przypadkowy. Podobnie z zzo, też raczej nie można było na to liczyć w ogóle. Teraz więcej szpitali ma normalne usługi "komercyjne". W szpitalu, w którym zamierzam rodzić usługa "prywatnej" położnej kosztuje 1000 złotych i jest to załatwiane oficjalnie. Przyznam, ze gdyby była cena za zzo i wówczas byłoby ono zagwarantowane to też bym się zdecydowała. Zapłacić za zzo jednak się nie da i chyba pozostaje mi liczyć na to, że nie odmówią mi go. Pozdrawiam Was serdecznie i toczę się dalej... Przyznam, ze zaczyna mi się robić ciężkawo....ale jeszcze muszę być cierpliwa:):):):)
  15. Hej dziewczyny, Na początek serdecznie witam nowe koleżanki:) Gosiu32, Dziubasku, super, że zdecydowałyście się dołączyć:) tu faktycznie jest bardzo miło:) Czarnulla, współczuję samopoczucia.... Często można usłyszeć, że mężczyźni są mniej od nas wytrzymali, mniej odporni na ból, mniej odporni psychicznie itd.... coś w tym jest i zawsze wydaje się nam, że zgadzamy się z tym i wiemy o co chodzi, ale okres okołoporodowy dopiero uświadamia tak rzeczywiście, jak "kobiecość" potrafi dokwierać.... Oby już jak najkrócej:) Dziubasku, trzymam kciuki, żebyś uporała się z nawrotami nerwicy... Z drugiej strony... chyba każda dziewczyna denerwuje się, czy z maluchem wszystko dobrze.... Powiem Ci, że zyję chwilą, pędzi dzień za dniem, a jak mam chwilę refleksji to lęki wracają, czy napewno wszystko dobrze, czy to pierwsze usg miało jakieś znaczenie, czy nie, oby nie..., oby pozostałe wszystkie badania się nie myliły.... strach zawsze towarzyszy.... Akif, słuchaj. najwazniejsze tylko, żeby dobrze twojego Bąbelka ocenili na usg, żeby nie był "niedoważony". Jak faktycznie będzie ponad 4 to będzie cc i wszystko jasne.... Będzie dobrze:) Acha, piszecie dziewczyny o HIV. Lekarz mi to zlecił do zrobienia w pierwszej turze badań, na początku ciąży. podobnie było w pierwszej i póxniej juz nie powtarzałam. Superburku, dalej trzymam:) Emko, przykro mi, że Cię tak wymęczyli.... chociaż nie wiem co to teraz dzieje się w tych szpitalach.... Tu gdzie chcę rodzić, też jak czytam opinie to okazuje się, że b. często wywoływanie nie przynosi skutków. Wiem, że każdy przypadek jest inny, ale jak mi podłączyli oksytocynę, to szło jak burza. Jakoś do niedawna wydawało mi sie, że na każdą kobietę to tak działa, o ile ciąża jest donoszona.... Gośka296, podziwiam Cię jak sobie radzisz z takim maluszkiem i na tym etapie ciąży. Widać, że są supertwardzielki na tym świecie:) No i szczerze gratuluję pierwszych kroków i to do tego w urodziny. Myślę, że cała rodzina to zapamięta:):):):):) Ja co prawda nie zaczęłam chodzić w urodziny, tylko nieco później, ale za to 1 stycznia i faktycznie jest to strasznie miłe, ale rodzinka wspominała to nieraz zrozrzewnieniem:) Gosia32, żeby rodzić w prywatnej placówce faktycznie trzeba mieć skończony 36 tc i dziecko powyżej 2,5 kg no i ogólnie dobre wyniki, ale cukrzyca ciążowa, to zależy jaka. Jeśli jest regulowana dietą, to nie jest przeciwskazaniem. Za pierwszym razem rodziłam w prywatnej placówce, z tym, że poród był naturalny i miałam cukrzycę ciążową na diecie i nie było to przeciwskazaniem. Emmi, Bardzo się ucieszyłam czytając Twój wpis. Tzn. to, że masz się psychicznie lepiej i że maleństwo na dobrej drodze. Po świecie niestety chodzi dużo chciwych ludzi, którzy uprawiają żer na sytuacji innych... Dobrze, że już z Wami lepiej... Dużo zdrowia dla Was!!!!!!!!!!!!!!!!!! A co do porodu i tego jaki to moment, to podziwiam tych, którzy są wszystkiego w pełni świadomi. Mój mąż znalazł w swoim telefonie komórkowym po kilku miesiącach od urodzenia Piotra filmik, fragment tuż po porodzie. Na filmie nic nie widać prawie, słychać mnóstwo głosów itd. Dowcip polega na tym, że mój mąż wymazał z pamięci to, że coś w ogóle filmował, ja też tego nie zauważyłam. Znaleźlismy to po kilku miesiącach zupełnie zszokowani:) Olafasola, wielkie gratulacje dla świeżo upieczonej mamusi. Super, że tak dobrze zdecydowali w szpitalu i Cię nie męczyli....trzymajcie się cieplutko:):):):):) Kushion, super, że wszystko dobrze, no i gratuluję kawalera:):):):) Dziewczyny, bardzo ciekawie piszecie o krwi pępowinowej.... My za pierwszym razem się nie zdecydowalismy, a teraz zaczęłam to rozwazać. Czytałam bardzo ciekawy artykuł na ten temat..., ale z drugiej strony to co piszecie.... człowiek nie wie co myśleć.... A co do mnie to toczę się. Jakoś ostatnio ten brzuszek szybko rośnie, choć ja na wadze dzięki Bogu nie tak źle:) Mały zdrowieje... Czas ucieka strasznie szybko. Nie mam czasu zabrac się za zakupy tych rzeczy, których nie mam, jakos nie wiem, ale wydaje mi się, że mam jeszcze duuuużo czasu... łóżeczko nie odnowione... ech, no trzeba się będzie jakoś kiedyś za to wziąć:) A w poniedziałek wizyta i może podglądnę swoją pannicę:) Pozdrawiam serdecznie
  16. Ideo, niesamowicie "gorący" opis. Super, że jesteście zadowoleni, wszystko dobrze się skończyło i było nawet lepiej niż miało być wstępnie, ale podziwiam Cię.... Chyba bym się w międzyczasie poddała, chyba nie na moje nerwy takie niesamowite przygody z bąblem. Zresztą nasz bąbel w wieku Waszego w prostej 300 kilometrowej drodze do babci wymiotował 3 razy, więc o żadnych lotach nie było mowy. Podziwiam i gratuluję fajnych wakacji.
  17. Hej hej:) Olafasola - wielkie gratulacje, chłop na schwał:) Superbureczku, trzymam mocno mocno i nie puszczam. Ivetta, Niunia, fajnie, że piszecie:).. szykują się wam małe zodiakalne Rybki:) fajnie. Ivetta, piszesz, że lekarz zalecił, że L4 od września ze względu na pracę w szkole. Czy chodzi o ewentualne choroby?? Czy o coś innego?? Ja też pracuję w szkole, z tym, że prowadzę indywidualne zajęcia, a nie z klasą, ale tych dzieciaków też przewija się mnóstwo i przyznam szczerze, że nie rozmawialiśmy z ginem na ten temat, żeby moje miejsce pracy było jakimś zagrożeniem. Było owszem, w pierwszej ciąży, gdyż wczesniej nie chorowałam na cytomegalię, ale o tym nie wiedziałam i też pracowałam długo. Teraz też dalej walczę i dlatego też dużo mniej piszę, bo poprostu nie wyrabiam. Moj mały do tego się przeziębił coś...., ale jakoś tam dajemy radę. Ines, Twoj malutki spory:), ja idę na wizytę "w ślad za Tobą", czyli w nastepny poniedziałek, zgodnie z naszymi terminami;), zobaczę jak tam mój klocuszek:):):) Pozdrawiam serdecznie:) P.S. kushion, wychodź z tych krzaków, wychodź:)
  18. Hej dziewczyny, Kacimkos, jesteś niesamowicie dzielna. Pisz do nas i mam nadzieję, że niedługo doczekasz się szczęścia. Ale_ola, to w sumie 'dobrze", że okazało się, że problemem jest żółtaczka, bo ona nie bez przyczyny nazywa się żółtaczką fizjologiczną. Będzie dobrze. Jaka dieta Cię czeka?? Malutka ma podejrzenie o alergię?? Jeśli tak, to też nie najgorzej. Alergie są uciążliwe, ale teraz tak powrzechne, że mam wrażenie, że większość ludzi jakieś alergie ma, a pozostali są w mniejszości... Życzę Wam dużo zdrówka i spokoju!!!! Czarnulla, być może u Ciebie to początki porodu, szczególnie te bóle jak na @. Bo co do parcia na pęcherz i trudności z chodzeniem, to niestety zgadzam się z Superburkiem. Pod koniec pierwszej ciąży ciężko mi było przejść z samochodu do domu, czy gdziekolwiek. Miałam wrażenie, że mały niemal "wypada', a i tak potrwało to dobrych kilkanaście dni. Będzie dobrze, plus jest taki, że maluch jest już prawdopodobnie na tyle nisko, że "przypiera". Można mieć nadzieję, że jak przyjdzie co do czego to sprawnie wejdzie w kanał rodny. Trzymam kciuki:)
  19. Ale_ola, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, że lekarz skierował Malutką do szpitala tylko dlatego, że jest noworodkiem i lepiej dmuchać na zimne. Rozumiem Twoje nerwy, oby szybciutko mała wyzdrowiała i żebyście wróciły domu szybciutko. Kamcikos, myslę podobnie jak Green i również wierzę, że Bóg ma dla wobec Ciebie plany macierzyńskie. Co do tego, że napisałaś, że nigdy nie pomyslałabyś, że w wieku 26 lat będziesz chodzić na grób swojego dziecka... przyznam, że te słowa dają bardzo do myslenia. Żadnej kobietcie to chyba nie przechodzi nawet przez myśl..... Każda ma nadzieję, że jej dzieci ją przeżyją.... Los doświadczył Cię niesamowicie, mam nadzieję, że będzie się starał wynagrodzić Ci tę krzywdę..... A co do upicia się trzema piwami.... Wiesz, ja całe życie jestem prawie abstynentką. Od kilku lat w ogóle nie piję przy żadnej okazji. Na studiach zdarzało mi się wypić małe piwo, czy lampkę szampana i faktycznie u osoby, która nie pije, alkohol działa bardzo szybko. Swego czasu podczas Sylwestra wypiliśmy z mężem po dwie lampki szampana i ja natychmiast zasnęłam, jakbym wypiła chyba całą butelkę.... Akif, ja rodziłam w kosuli nocnej, takiej kończącej się powyżej kolan, swobodnej dużej, jak wieeeelka koszulka bawełniana z misiem:), ale jednak koszula. Tak jak kiedyś pisałam. Nie wem jakim cudem była po porodzie zupełnie czysta, za to skarpety masakra. Teraz zamierzam rodzić w czymś podobnym. Nie wiem, może warto mieć ze sobą duzy T-shirt jeśli np udałoby się przeć w jakiejś pozycji wertykalnej, no ale to w ostateczności można się na ten moment przebrać. Chodząc w T-shircie męża (też mam dużego chłopa) czułabym się niekomfortowo zupełnie. Pozdrawiam Was dziewczynki ciepło:)
  20. Hej dziewczyny, Widzę, że dyskutujecie o czyszczeniu noska. U mnie było tak, że soli fizjologicznej w ogóle nie stosowalismy. Oczka przemywalismy przegotowaną wodą, później mineralną, a jeszcze później zwykłą, a do noska od początku stosuję mega wydajny spray Disne Mar. Nosek czyści się jak jest taka potrzeba, ale generalnie jest częsta. Mój synek nie miewał katarów przez długi czas, ale że tak powiem mój synek miał tendencję do dużej ilości 'kóz":) Początkowo często zdarza się, że dzieciom tworzą się takie zanieczyszczenia z pokarmu. Dziecko niby nie ulewa noskiem, ale pokarm mimo wszystko jakoś tam krąży i trzeba nosek czyścić często. Akif, z tego co wiem, to dzieci zdecydowanie uspokajają się niemal tuż przed porodem, kwestia dni, u niektórych kobiet nawet tylko 1-2 dni, tak, że Twój maluszek może jeszcze poszaleć. Maju, ja uwielbiałam body długo, bo jak dziecko raczkuje i później jak jest starsze również, to też ciągle te plecy "wychodzą", a w bodziakach nie:) Green, to ja mówiłam o metrze. Uzywał róznych metod i usg i ktg i metra. Myslę, że dokładnie sprawdzał wysokość dna macicy bo na oko miałam malutki brzuch, ale być może miał to w zwyczaju na stałe:) ale_ola, mam nadzieję, że to nic powaznego z tymi kupkami u Twojego Maleństwa. Przykro mi, ale nie pomogę, bo na zielonych, żrących itp. kupkach to jeszcze ciut się znam, ale na wodnystych nie. Nigdy u nas nie było takich. Generalnie nie było nigdy biegunek, natomiast jak coś delikatnie niepokoiło to zawsze pomagały probiotyki takie jak Lacidofil, czy Diclofor, ale nie wiem, czy u takiego maluszka mozna stosować. pozdrawiam
  21. Hej hej, Kamcikos, trzymam za Ciebie kciuki. Myślę, że wiele jeszcze przed Tobą wahań psychicznych i zmian, wlotów i dołków. Bardzo chciałabym Cię jakoś wesprzeć. Po porodzie krwawiłam tak regularnie przez 3 tygodnie, a później też to trwało do 6, ale to już tak "w kratkę" Niunia, ja też szczerze mówiąc oki zrywałam, jak Cię czytałam:):):)Duzo zdrowia dla całej Twojej rodzinki!!! Dzięki dziewczyny za wsparcie. Obecnie jest trochę lepiej u nas. Mój mąż jeszcze obolały, ale chodzi, wczoraj nad nim pracował masarzysta..... Mojej mamie lekarz wmawiał pogryzienia, a wczoraj zaczęły wychodzic kolejne cętki i na własną rękę lecze mamę Zyrteciem, który miałam w domu i pomaga. Chyba trzeba odiwedzić lekarza raz jeszcze, bo już wiadomo, że to napewno uczulenie. Ja jestem już w pracy na pełnych obrotach i oby tak dalej dać radę:) Ines, nie pocieszyłaś mnie, ale w sumie zdaję sobie sprawę z tego, że pilnować trzeba będzie bardzo. Nie przez złą wolę dziecka, ale przez nieświadomość róznic i tego, co dla niemowlaka może być groźne. Między moim mężem, a jego bratem jest nieco ponad 3 lata różnicy i też mój mąż z dobrego serca chciał się podzielić z nowonarodzonym bratem swoim smakołykiem...... parówką.... Magio, co do ciuszków to co mama to inne upodobania. Ja uwielbiałam bodziaki i tu nasz punkt wspólny, ale dla maluszka nie lubiłam żadnych spodni itd, bo średnio mi się to ubierało, za to pajace z napami uwielbiałam:):):):) Co mama to upodobania:) Znikam teraz dziewczynki lecę do pracy. pozdrówki:)
×