Mama Urwisa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mama Urwisa
-
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Emmi 82, No to dałaś mi do myślenia:) Ja wiem, że ta tzrecia opcja jest najlepsza. Mój gin, który pracuje w tym szpitalu, w którym mam zamiar rodzić też twierdzi, ze wg niego to najlepsza opcja. Przyznam, że jestem zaskoczona, ze we Wrocławiu nie ma opcji SN z ZZO. Jestem z Krakowa, mam zamiar rodzić w Rydygierze i jest to jeden z wielu szpitali, w którym dostępne jest zzo. Nie mam pewności jedynie (bo nie przeszłam na własnej skórze) czy faktycznie na życzenie pacjentki, czy wg własnego uznania lekarza, choć gin zapewnia, że nie ma problemów z uzyskaniem zzo. W Krakowie, z tego co wiem, to jedynie Żeromski ortodoksyjnie przystaje przy braku znieczulenia przy porodzie SN. Notabene jest to szpital, który zawsze dostaje nagrody fundacji "rodzić po ludzku"..... A co do naturalności porodów, to rzadko one są faktycznie naturalne, ingerencje w czas trwania są niesamowicie częste.... Dzięki Ci za odpowiedź, bo sama biję się z myślami. A co do wagi urodzeniowej mojej i męża, to mój mąż ma bardzo pocieszającą:), bo mniejszą niż moja... Moje chłopie liczyło sobie 53 cm i ważyło 3300 g, ja 60 cm i 3500 g, a nasz maluch 53 cm i 3540g. Z mojego skromnego doświadczenia i z doświadczenia bratowej wynika, że dzieci bardziej są w "rozmiarach" wagowych mamy, niż tatusiów. U Brata męża to on - 52 cm i 3150 g, ona = 55 cm i 4000 g, a córcia 55 cm i 3900 g. Swoją drogą zawsze się śmieję z tych wymiarów, bo mój mąż i jego brat to "chłopy jak dęby", a tacy delikatni przy urodzeniu:) Pozdrawiam -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Paula, Basiuniaaaa witajcie:) Superburku, co do wymazu to jest to naprawdę superważne badanie. Miałam je robione i całe szczęście, bo okazało się, że pod koniec ciąży przyplątało mi się właśnie to paskudztwo (choć nigdy w innych okolicznościach tego nie miałam). Przed porodem zdążyłam przejść antybiotykoterapię i wybić tego paskudę, bo inaczej, jeśli dopiero przy porodzie okaze się, że coś takiego jest, to maluszek musi dostawać antybiotyk tuż po urodzeniu. Superbureczku, może zastanów się nad wizytą jeszcze gdzieś z usg, żeby być pewną ułożenia i szacunkowej wagi oraz stopnia dojrzałości łożyska przed porodem. Pozdrawiam -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Cześć dziewczyny:) Ale_ola, Ines, ale klocuszki z tych Waszych mężów były.... Myślę, że Wasze maluchy nie będą takie duże. po pierwsze to będą pierwsze dzieci, a ponoć każde kolejne ma szanse być większe, zwraca się teraz uwagę na to, żeby jeść dla dwojga, a nie za dwoje no i obowiązkiem jest test obciążenia glukozą. Myślę zategm, że 5-kilowce Wam nie grożą;) Przykład mam w rodzinie. Kobieta ma dwie córki - obie 5000 g!!!! Jedna z tych córek już ma synka - urodzony w 42 tygodniu 3330 g, więc zupełnie w normie:) Magio - ściskam kciuki:) Ale_Ola, dla mnie też poszwa na kołderkę 100x135 poczatkowo była znacznie za duża, ale są też pościele o wymiarach kołderki 90x120 i wbrew pozorom ta różnica jest spora. Super pasuje na kocyki. U mnie mały spał bardzo długo pod kocykiem obleczonym w poszewkę, początkowo tę małą, po jakimś czasie większą. Normalną kołderkę dostał kilka tygodni temu. Co do pościeli planuję może kupić z jeden śpiworek - spróbować i jakąś jedną pościel też pewno kupię:) Ale_ola. Co do cesarki, to myślę, że masz pewien komfort, bo wiesz dokładnie w jaki sposób Twoje maleństwo przyjdzie na świat i że jest to dla dziecka super bezpieczne rozwiązanie. Myślę, że nie ma co się bać, tylko właśnie pozytywnie nastawić:):):):) Iwi, współczuję Ci samopoczucia. Jedyne pocieszenie, to to, że już niedługo.... Sabibo, bardzo Ci współczuję. Wiem, jak dziecko potrafi (nawet bez powodu zupełnie) płakać u lekarza i wiem, jaki to jest niesamowity stres dla mamy. Mój synek mając jakieś 10 miesięcy próbował lekarkę nawet gryźć. Dodatkowo wyobrażam sobie, jak jest ciężko podczas ćwiczeń, gdy dziecku coś dokucza. Trzymam kciuki za wizyty u neurologa i neurochirurga....będzie dobrze:) A co do nas, to jak na razie jest ok. Niczego nie kupuję na razie, choć te śliczne pościele i inne rzeczy ciągle oglądam. Jestem po spotkaniu z położną. Zrobiła na nas bardzo dobre wrażenie. U nas położna kosztuje 1000 złotych, ale jest to na zasadzie oficjalnej umowy ze szpitalem. Biorąc pod uwagę, że nie jest to opieka tylko podczas porodu, ale taki rodzaj "monitorowania" pacjentki od 36 tygodnia, jakieś spotkania, to myślę, że cena ok. Ciekawa jestem, choć to taka ciekawość z dreszczykiem, jak tym razem to będzie wyglądało. Rozmawiałam z nią, opowiadałam o poprzednim porodzie, bo pytała i nie wiem, czy to element strategii dobrego nastawiania psychicznego, ale powiedziała mi, ze mam silną psychikę, skoro poprzedni poród wspominam w miarę ok. W zasadzie to teraz się zastanawiam. Ta babka preferuje porody jak najbardziej naturalne, czyli niepospieszne i twierdzi, że błędem jest ocenianie porodów po długości trwania (przyznam, że trochę się z nią zgadzam). Twierdzi, ze nie lubi pospieszania, prowokacji itp. Wg niej dziecko ma do pokonania długą drogę i brak pośpiechu jest lepszy. Mój poprzedni poród był przyspieszany maksymalnie, 2 butle oksytocyny, masaże szyjki itp.Co za tym idzie, przy takiej dawce oksytocyny, praktycznie nie ma przerw między skurczami. Teraz zastanawiam się, czy faktycznie nie lepiej, żeby trwało to nieco dłużej, ale mniej boleśnie, z chwilami na regenerację... Pytałam ją też o zzo.Twierdzi, że jest dostępne bez problemu, ale żeby się nie nastawiać, że nie da się urodzić bez zzo, bo nie zawsze jest potrzebne. Dziewczyny, jako, że znam tamtą babkę, która odbierała mój pierwszy poród i znam jej metody oraz poznaję tę kobietę, mam w sumie możliwość wyboru pomiędzy dwoma skrajnymi podejściami do sprawy. Co tak naprawdę wolałybyście: poród niespieszny, ale jak długi tego nikt nie wie i być może mniej bolesny, bardziej naturalny?, czy poród błyskawica, mający dużo cech brutalizmu. Przy pierwszym mam opcję wyboru pozycji i ewentualnej pionowej, przy drugim nie mam takiej opcji. Plusem tego drugiego jest to, że zzo dostaje się napewno, ale za to przy takiej dawce oksytocyny to nie jest zniesienie, a jednynie zmniejszenie bólu. Ech rozgadałam się.... Pozdrawiam serdecznie wszystkie dziewczyny!!! -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Magio, WIem, że się stresujesz, ale nie bój się. Ja również miałam podaną oksytocynę na "podkręcenie" porodu i akurat tego nie wspominam źle. Pewno własnie dlatego rodziłam 6 gdzin, a nie 16, czy 26. Jeśli byłaby potzreba podania mi drugi raz oksytocyny, to akurat tego się aż tak nie obawiam. Będzie dobrze, zobaczysz. Najważniejsze, że będziesz pod wnikliwą opieką.. Pozdrawiam Was obie:) -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Hej dziewczyny, To ja również przyłączam się do apelu, zeby Kasia dała znać co u niej... Emmi, dzięki za odpowiedź. Poczytam sobie o oktainsepcie. Co do "szczypania" spirytusu to chyba akurat nie o to chodzi;), bo ta tkanka przestaje pulsować kilka minut po porodzie i zaczyna wysychać. W ogóle co do tego, to w różnych szpitalach są różne (były) zwyczaje. Z tego co wiem, to dziewczyny najbardziej narzekają na gencjanowanie, jeśli gdzieś jest polecane, bo ze względu na kolor, jak coś zaczyna się "paprać" to późno można się zorientować. A co do opatrywania to byłam zaskoczona, bo np. synek kuzynki męża (kilka miesięcy różnicy z moim) miał w szpitalu pępowinę zaciśniętą czymś w rodzaju nici, a my mieliśmy całkiem sporych rozmiarów klipsa. Co kraj to obyczaj najwyraźniej.... Ines, Iwi dzięki za info o feretti, może się skuszę, bo wzornictwo piękne:) Superburku i Ines, niesamowicie mnie zaskoczyłyście opowieścią o desce... Przyznam, że mam taki zwyczaj stawania na desce, nawet robiłam to dzić, bo mam półki we wnęce nad geberitem i tak najłatwiej mi je ścierać. Nieraz też zdarzyło mi się też w ten sposób siadać... Jakoś myślałam, że połamanie deski to jakaś całkowita abstrakcja i jak mąż mnie o to upomina, to śmiałam mu się w oczy dosłownie... no ale teraz mam przestrogę i całe szczęście, że nic Wam nie jest.... Kamcikos, kopniaczki już nadchodzą wielkimi krokami, a i czas do usg połówkowego zleci szybko. Swoją drogą co do płci, to mi gin już dwukrotnie powiedział, a ja i tak się zastanawiam, czy czasem się nie pomylił...;)Ale to chyba przez przypadek koleżanki, u której w drugiej ciąży lekarze do 37! tygodnia mówili o dziewczynce, a urodził się chłopczyk;) Pozdrawiam serdecznie -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Ines, nie znam pościeli Feretti, jedynie z netu. Jak Ci się podobał gatunek, bo opinie są różne, a pościel kusi, bo wzorów mają tysiące:) Zazdroszczę Ci w sumie, że apetyt masz "umiarkowany", choć nie zazdroszczę rzecz jasna sensacji żołądkowych... Wiesz, piszesz o zapachu maluchów... wiesz, czasem trzeba z tego najpiękniejszego zrezygnować, bo co innego jest ważne. Pamiętam, że po Oilatum mały wcale nie pachniał tak, jak po wszystkich rozmaitych fajnych płynach, ale i tak prędzej, czy później człowiek się doczeka pachnidełka o aksamitnej skórce:) Za to szampon Oilatum jest bardzo fajny:) -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Hej hej:) SUperburku, szare mydło też jest bardzo dobre na wszelkiego rodzaju gojenie, więc dla młodej mamy też odpowiednie. Najwyraźniej kosmetyk - cud:) Emmi, zdradź mi proszę co to jest oktainsept?? Nie słyszałam o takim specyfiku. Z chęcią dowiem się czegoś o pępkach, bo jak rodziłam syna to też były różne szkoły. Mnie uczono właśnie ze spirytusem 70%. Wg tej metody dokładnie dookoła pępka smarujesz czymś tłustym, jak wazelina, żeby chronić skórę. Później okręcasz gazikiem nasączonym spirytusem kikut pępowinowy i na koniec zakładasz jeszcze jeden gazik suchy zabezpieczający na całość razem z klipsem. Im częściej zmieniasz ten nasączony gazik, tym szybciej wysycha. U nas odpadł jakoś w 6 - 7 dobie, więc było fajnie:) A co do pielęgnacji pupy, to widzę, ze Twoja siostra lubi te same specyfiki co ja;) Jak piszesz o pościeli, to tak jak napisała Superburek, Drewex też jest fajny. Używałam tej pościeli z ochraniaczem i przybornikiem i jest bardzo fajna. Świetnie, że mebelki są takie fajne. Emka, uważaj bardzo na siebie i mąż ma rację - nie rób nic. Za niedługo już przejdziesz w etap, kiedy maluch jest już dojrzały, więc wtedy jeszcze się napracujesz, a teraz te powiedzmy 5 tygodni odpuść sobie:) Pozdrówki:) -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Superburku, zgadzam się z Twoją koleżanką, szczególnie, ze szare mydło jest naprawdę super i przy maluchu zawsze się przydaje:), jak nie do mycia, to do plam na ubraniach:) Możesz też zapytać w szpitalu, w którym chcesz rodzić, jakich kosmetyków używają, zeby dziecka nie przestawiać po trzech dobach na coś innego. Niemniej kup w małym opakowaniu, bo faktycznie nie wiadomo, czy nie trzeba będzie zmieniać. Oliwki też nie stosowałam nigdy. Jakiś delikatny kremik, emulsja, ale to po jakimś czasie. Pozdrawiam:) -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Hej dziewczynki:) Magio, dzięki za wywołanie mnie:) Ja się nie odzywam, bo jak tylko wróciliśmy z weekendu, to chyba padłam ofiarą "syndromu wicia gniazda". Nagle w domu zobaczyłam tyyyyle brudu, nieporządku i w ogóle, że rzuciłam się w wir. Zamarzyły mi się remonty, ale zaczęłam od gruntownego sprzątania, chowania bibelotów i ogólnie "odchwaszczam mieszkanie":) Najbardziej w sumie cieszę się z tego, że znalazłam super firmę czyszczącą dywany i tapicerkę. W domu czyszczę dywany piankami, płynami itp., ale dywan w salonie, gdzie najwięcej przebywamy i najbardziej bryka synek przestał się poddawać moim zabiegom. Narożnik też czyszczony doraźnie, niby odkurzany itd., ale jednak to nie to. Byli wczoraj u mnie dwaj panowie z supersprzęrem i nie mogę się nacieszyć. Mój narożnik wygląda jak sprzed trzech lat, nówka:), ale wolę nie pisać co z niego wychodziło, dywan to samo:) Ale się rozpisałam o porządkach, ale jakoś mnie ostatnio wciągają:) Magio, a co do Ciebie, to coraz intensywniej myślę o Tobie i trzymam kciuki:) Kushion, gratuluję:) i wierzę, że odczułaś niesamowitą radość:):):):) Iwi, ale Ci namieszał ten glukometr, ech. Dobrze, ze jest dobrze. Ines, wiesz co, co do preparatów, to w sumie warto czytać ulotki, ale czasem stosuje się wiele rzeczy intuicyjnie. Mój syn nigdy nie miał typowych odparzeń. Miał natomiast problemy z pupą przy alergii (krostki) i przy ząbkowaniu, ale to już pisałam. No i stosowałam poczatkowo maść Alantan,a później Sudocrem i on jest generalnie tak przyjemny w użyciu, ze ciężko się odkleić od niego. Dobry, skuteczny, ładnie pachnie, bardzo wydajny i koniec końców ciężko z niego zrezygnować:) W sytuacjach najbardziej kryzysowych przy ząbkowaniu był jednak za delikatny i wówczas pomagała maść Tormentiol stosowana przez jakieś 2-3 dni. Jak się poczyta ulotkę do tormentiolu, to jest tam zapis, że bodajże nie wskazana dla dzieci poniżej 2 roku życia, a w sytuacji kryzysowej poleca ją pediatra... A co do Oilatum to się zgadzam, ze nie trzeba od razu od tego zaczynać. Jak zaczną się problemy skórne, to zawsze się zdąży do apteki;) A co do tego, co piszesz o wózkach, to z nimi jest nieco inaczej. Nie tyle im droższy, tym większy, co im bardzo ma tradycyjny wygląd tym jest większy. Wózeczki wyglądające nowocześnie często są dość małe i dopiero musiałam się przekonać "na własnej skórze", żeby o tym wiedzieć. Z wózeczków o nieco bardziej modernistycznym wyglądzie dużą spacerówkę ma Jane Nomad, ale za to np. nie można przekładać siedziska. Masz rację, że wszystko tzreba samemu pooglądać, pomacać i zmierzyć, bo wymiary też są podawane różnie. A tak w ogóle, to wypoczywam, rosnę i rozmyślam. Zastanawiam się nad usg u jeszcze jednego lekarza, nie wiem w sumie, czy powinnam robić echo serduszka, czy nie. Gin na połówkowym zapewniał mnie, że wszystko jest dobrze i że nie ma takiej potrzeby, a do mnie czasem coś jednak tak wraca i rozmyślam. Myślę, zeby przejść się do babki, która robiła mi ostatnie usg w ciąży. Przez ten czas, jak czytam opinie, to stała się jednym z "guru" w moim mieście, faktycznie była wówczas też świetna. Pamiętam, że zaskoczyła mnie niesamowicie, bo tak oszacowała wagę małego na za 2 tygodnie prawie co do grama. Ma babka talent i tyle:),nie wiem tylko, czy iść do niej na sam koniec, czy może teraz jakoś i później pod koniec jeszcze raz... Ech muszę pomyśleć. Zobaczę też, czego dowiem się na wizycie, ale to dopiero za dwa tygodnie.... Na wtedy też zapowiedziała się rodzinka, której nie było u nas od ponad 3 lat, czyli tu gdzie obecnie mieszkamy nie byli nigdy, ale będzie wesoło, bo przyjadą z kuzynką małego, a maluchy się uwielbiają:) Wiecie co dziewczyny, opowiem Wam jeszcze coś, co mnie w sumie zadziwiło.... Jak nasz synek skończył 3 miesiące to chodziliśmy z nim na pływanie dla bobasów. Zajęcia są super, choć z takim bączusiem nie jest to łatwe. Myślałam, że to dobrze rozwija dziecko fizycznie i oswaja z wodą, ale to jest coś więcej... ale do rzeczy. Niestety jak mały miał pół roku to wszystko się skończyło, bo grupa wiekowa, do której miał należeć już nie była w soboty, a przy dwojgu pracujących rodzicach nie jest łatwo pojechać w piątek na 16..., żeby nie powiedzieć, że jest to nierealne. Jakoś zaprzestaliśmy, bo gdzie indziej woda była chlorowana, a nie ozonowana i przestaliśmy chodzić z małym, aż do zeszłego weekendu. Poszło dziecko na basen z moim mężem (dobrze pływa, w przeciwieństwie do mnie) i zachwycony. Super naturalnie zachowuje się w wodzie, jakoś intuicja go prowadzi, nie umie pływać, ale zachowuje się zaskakująco. Był trzy razy i czyni szybkie postępy, sam bierze deseczkę do pływania, wie jak się ustawiać, co robić. To chyba wpływ tamtych zajęć z niemowlęctwa. Ogólnie to się cieszę, bo basen to fajny, zdrowy ruch, świetna umiejętność i chciałabym, żeby mały się nauczył.... Buziaki dla Was dziewczynki i przepraszam za gadulstwo.... -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Hej hej:) Ja tak na krótko. Jadę dziś na weekend do teściowej, mały się bardzo cieszy na wizytę u babci i fajnie:), no ale czeka nas dłuuuga droga i odezwę się dopiero na początku następnego tygodnia. Ona 81, gratuluję dwóch córeczek!!!! A co do imienia Lena, to faktycznie ostatnio staje się zawrotnie popularne i dobrze, bo ładne:) Magio, ja tam trzymam za Ciebie kciuki, żeby ta Twoja mała nie ociągała się zbytnio... A co do bólu spojenia, to mój gin, w przeciwieństwie do Twojego zainteresował się tym, ale ogólna konkluzja była podobna. Pytał, czy po porodzie się to nie nasiliło, jako, ze nie, to ok. Ja mam też takie śmieszne odczucia, że lewa noga "pzresuwa się" na zewnątrz i gin mówił, ze rzadko się zdarza, żeby kobieta umiała to precyzyjnie określić i żeby to tak klarownie odczuwała, ale, że wszystko się zgadza, bo więzadła się rozluźniają, miednica "destabilizuje" i faktycznie po lewej stronie te ruchy są znaczniejsze. Ni mniej, ni więcej, rzadko się zdarza, żeby działo się to świadomie, ale jest to normą:):):):):) Milka, jak widać każda kobieta ma inne "przygody" porodowe... Faktycznie, tak jak piszesz, u większości kobiet łożysko to pikuś, ale faktycznie jest bardzo ważne, zeby zostało wydalone w całości.... Emka, nie stresuj się tak. Często tu mówimy o nacinaniu (np. ja) i że nie jest to fajne, ale rzecz jasna są sytuacje, w których jest ono konieczne. Często bywa robione rutynowo, tak jak pisała Kushion i tak nie powinno być, podobnie jak nie powinny się zdarzać takie sytuacje, jakie opisałaś. Bądź dobrej myśli.... Pozdrawiam serdecznie:):):):) -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Hej dziewczyny, KASIU, wielkie ogromniatse gratulacje:):):):) Bardzo się cieszę!!! Pytasz, jak się czuję. Dziękuję, dobrze, ale to chyba przez to, że mam teraz czas na to, żeby odpoczywać, bo mam wolne:) Wczoraj byłam w innym mieście na wyjeździe. Pojechaliśmy z synkiem do pediatry - przyjaciela moich rodziców. Nigdy nie byliśmy u niego z nim, a to bardzo dobry fachowiec. CHcieliśmy małamu zrobić taki "przegląd" na jaki nie mamy za bardzo szans u naszej pediatry i faktycznie wyoglądał go, wszystko jest ok. Poradził fajne ćwiczenia na nóżki i doradził, żeby zmienić małemu lek przeciw uczuleniowy, bo ten, którego używamy wzmaga apetyt, a u niego jest to niepożądane, bo jest i tak duży, waży sporo i apetyt dopisuje mu wręcz nadmiernie. Cieszę się, że tam pojechaliśmy, bo byłam tego nieświadoma. Dowiedziałam się też ciekawostki, bo podobno dwulatek osiąga połowę swojego wzrostu docelowego. Jeśli to by się potwierdziło, to faktycznie będę mieć dwumetrowego wielkoluda:) Ale_ola, nie szalej tak kobieto. Na zwolnieniu miałaś chyba nieco odpocząć, a tymczasem wygląda na to, że obroty jeszcze podkręcasz i faktycznie u Ciebie wszystko jak w kalejdoskopie:) Emmi 82:):):):), ja też nie wiem dlaczego czasem jest tak, ze wystarczyłoby niewiele wysiłku, żeby było lepiej, a nie jest. Też mam nadzieję, że będzie lepiej tym razem i zmieniam też "taktykę". Synka urodziłam w prywatnej placówce, którą prowadzi lekarz, który opiekował się mną pod koniec ciąży. Myślałam, że tam będzie wszystko super i o nic nie pytałam, a powinnam. Położną zobaczyłam dopiero podczas akcji. Teraz dlatego zmieniłam plan. Chodzę do innego gina, mam jak na razie zamiar rodzić gdzie indziej i umówiłam się już z położną, żeby się poznać. Poprostu na spokojnie mam zamiar porozmawiać nim cokolwiek się zacznie o moich doświadczeniach i o tym, czego chciałabym uniknąć. A co do huśtaweczki, to jest badzo fajna. Ja mam leżaczek Chicco, taki w sumie zwykły. To co jest w nim fajne, to to, że ma możliwość ustawiania oparcia bodajże pod trzema kątami. Początkowo, nim mały zaczął siedzieć, a już jadał łyżeczką, super sprawdzał się do karmienia. Teraz myślę jednak dokupić też huśtawkę... Przyznam, ze tyle się nasłuchałam od mam mających huśtawki, szczególnie te z wibracjami, że jest to genialne, żeby dziecko przez chwilę było spokojne, nie absorbując nikogo, że chyba mając nie tak dużo wydatków wyprawkowych, skuszę się:) Ale_ola, co do łóżeczka, to przyznam, ze szczególnie jak tak podsyłacie linki do różnych cudeniek, to aż chce się kupować, ale też staram się być rozsądna i odnowić łóżeczko, zamiast kupować nowe, skoro mam całkiem dobre;). Materacyk chyba kupię ten lateksowy, może faktycznie lepszy?? A co do pościeli, to poszewki się przydają, ja oblekałam kocyki, poza tym tak naprawdę łóżeczko ślicznie wygląda np. z ochraniaczem, ale co do wsadu, to np. kołderki nigdy nie używałam. Wolałam małego cieplej ubierać i jakoś kocyk wydawał mi się bezpieczniejszy, bo kołderka na początek wydaje się gigantyczna i puchata i w stosunku do łóżeczka i przede wszystkim do dziecka:) Piszesz o tym, że będzie z Tobą Twój mąż i będzie "trzymał rękę na pulsie". DLa mnie też to jest bardzo ważne, ale nie jest to wcale takie proste. Co innego, jeśli dzieje się coś naprawdę złego, poród źle postępuje, lub kobieta fatalnie się czuje i mąż "interweniuje". Jednak jeśli poród postępuje ok i wszystko jest niby dobrze, to ten biedny facet też nie może wypytywać o wszystko personelu medycznego i nie może kazać się im spowiadać ze wszystkiego co robią, bo zwyczajnie będzie im przeszkadzał w pracy. Poród to takie dziwne w sumie zdarzenie, które jest naturalne, ale myślę, że z punktu widzenia niedoświadczonego obserwatora dość drastyczne. Taki biedny mąż myślę, że nie do końca też wie, co jest w tym zdarzeniu normą, a co już jej przekroczeniem. Ja i tak w sumie tych mężów/partenrów - towarzyszy, podziwiam:) Acha, pytasz o leżaczek. Nasz jest od pierwszego miesiąca i kupiliśmy go właśnie jak mały miał miesiąc i polubił go od razu:) Nadziejo, dużo zdrówka dla Małej. U nas też zęby szły po 4 równocześnie, to ponoć skłonności genetyczne (u mnie po mężu). Jedyny plus z tego taki, że koniec końców te ząbki dziecko ma bardzo szybko i w wieku, kiedy inne dzieci jeszcze ząbkują, "4-zębowce" już dawno zapominają o tym, co to ząbkowanie. Trzymam za Was kciuki. Iwi, dziękuję:), Tobie też życzę dobrych wspomnień porodówkowych. Współczuję Ci cukrzycy. Ja na nią, że tak powiem... "czekam", bo za pierwszym razem była. Słuchaj, nie znam się na tym, ale jesli masz tak, ze głód w nocy aż Cię budzi, to może za bardzo spada Ci cukier. Iwi, je sli trzeba będzie to będziesz brać insulinę. Teraz masz taką motywację, ze dasz radę wszystko. Nie martw się tak bardzo. Ja też się zamartwiałam, bo myślałam, ze może to było coś nie tak od początku, a dopiero w 28 tygodniodiu wykryte, bo wtedy robi się test obciążenia glukozą. Wszystko okazało się jednak dobrze i u Ciebie też tak będzie, zobaczysz. Ideo, ależ Ty jesteś zawziętą osobą jeśoi chodzi o zrzucanie kg, jestem pod wrażeniem:) Super, że "załapałaś" się chociaż na jaki taki rosyjski w szkole. Ja go nie znam wcale i trochę żałuję. Kushion, nie damy się. Myslę, że w miarę możliwości warto będąc już w szpitalu, oprócz podpisania dokumentów, w których jest napisane "zgadzam się na wszystkie niezbędne zabiegi medyczne", wspomnieć o tym, żeby faktycznie były one niezbędne, lub pomimo tego, żeby o każdym kroku informowano nas. Lub, jeśli ktoś umawia się z położną indywidualnie, to żeby wczesniej omówić pewne sprawy. Kushion, nie wiem gdzie Cię obejrzeć:), bo nie wiem, gdzie wrzucacie fotografie, ale jak piszesz, to dopiero 10 tydzień:), to juuuuż 10 tydzień. Ledwie się obejrzysz, a już pierwszy trymestr będzie za Tobą, a później, to jest już tylko ciekawiej i weselej:) Tak w ogóle to fajny masz termin. Synek mojej przyjaciółki przyszedł na świat właśnie 1 lutego:) Malinko, pozdrawiam serdecznie Sabibo, trzymam kciuki za Cibeie i za Twoje Maleństwo. Życzę Ci, obyście tylko zawsze trafiały na rozsądnych lekarzy. Bycie mamą to nie same radości, a im bardziej dziecko kochamy i dbamy o nie, tym więcej jest też tych niepokojów i nieraz łez. Tak, ze przynajmniej w moim odczuciu wcale nie wprowadzasz tu nastroju smutku, a realizm poprostu. Wszystkiego dobrego dla Was. Magio, zaciskam kciuki, może tu już tuż tuż:) Pozdrawiam serdecznie:) -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
WItajcie, Nadziejo, trzymam kciuki za Twoją malutką, żeby biedactwu wreszcie ulżyło... Pozdrawiam Cię serdecznie. Karola - wspaniale bliźnięta chłopczyk i dziewczynka. Swego czasu marzyłam o bliźniakach. Trzymam kciuki za Waszą trójkę. Dobrze też, ze maluszki jak na bliźniaki już są dość spore:):):) Superburku, gratuluję kuzynki Tymusia. Faktycznie maleńka - 47 cm, taka kruszynusia:):):) Ines, fajne kolorystycznie te łóżeczka. Wiesz co, ja bym w sumie chyba skłaniała się do jakiegokolwiek rozwiązania (czasem to jest opuszczany bok), które może umożliwić nieco starszemu dziecku swobodne wyjście z łóżeczka. U mnie przy wyborze to była jedna z kluczowych spraw i faktycznie się przydaje bardzo. A jak już piszecie o łóżeczkach to ja mam też Klupś z szufladą, z dwoma szczebelkami wyjmowanymi i z trzema poziomami montowania materacyka, ale takie zwykłe raczej, bez żadnych ozdób. Wymaga teraz renowacji, bo to jednak delikatne drewno i kilka razy skręcane i rozkręcane wymaga odnowienia ze względu na ślady po śrubach, czy ślady po mocowaniu karuzeli. Magio, podziwiam Twoje nastawienie i samopoczucie. Jesteś w znakomitej formie... Trzymam kciuki za szybkie i pomyślne rozwiązanie. Emmi82, apropos artykułu, to ja też nie jestem za powrotem do jaskiń. Zgadzam się z Tobą, że należy korzystać z dobrodziejstw nowoczesnej medycyny i artykuł też temu nie przeczy, pokazując, ze jako jedyni wśród ssaków dobrze reagujemy na zzo itp., nie wpływa to na naszą relację z dzieckiem. Co do medycyny to raczej myślę po tej lekturze nie tyle o korzystaniu z dobrodziejstw współczesnej medycyny, co o pilnowaniu, by w imię medycyny nas nie krzywdzono. W mniemaniu wielu kobiet nie powinnam powiedzieć nawet jednego złego słowa o moim pierwszym porodzie, bo trwał niecałe 6 godzin, rodziłam od pewnego momentu z zzo i synek dstał 10 pkt Apgar. Ogólnie rzecz biorąc pełen sukces i oby tak zawsze. A z drugiej strony wszystko działo się poza mną. Nim się zorientowałam, pomimo, ze postęp porodu był ok dostałam kroplówkę z oksytocyną. Niczego nie piłam, nie jadłam, a nagle decyzja, że podłączają mi cewnik (rzadkość przy sn, mnie niestety to spotkało, co zaowocowało koszmarnym stanem zapalnym i gorączką po porodzie), choć nawet nikt mnie nie zapytał, czy pójdę do łazienki. Zadecydowano za mnie. Najboleśniej wspominam badania położnej, a tymczasem w kluczowym momencie pełne rozwarcie zauważył anestezjolog (cudowny facet) i poszedł po położną. Opieprzała mnie, że marnuję skurcze, choć synka urodziłam chyba przy 4 skurczu partym, nacięcie czułam, pomimo tego, ze podobno jeśli jest robione z właściwych przyczyn, to się go nie czuje. Na koniec, nie czekając na dakę znieczulenia zszyła mnie na żywca, ale wtedy to ja już ją ochrzaniłam. Ogólnie cały personel był super, do nikogo nie mam żadnego ale, za wyjątkiem osoby dość kluczowej - położnej. Była fachowa, bo pomimo dość sporej główki synka i początkowo złego wstawiania, urodziłam sn, ale uważam równocześnie, ze ta kobieta wyrządziła mi również sporo niepotrzebnego bólu i krzywdy, czemu mam nadzieję uda mi się przeciwdziałać przy drugim porodzie. Trzymam kciuki za wszystkie dziewczyny, nie dajmy się:)!! Też przepraszam za weryzm, no ale w końcu każda z nas tego doświadcza. Pozdrawiam serdecznie -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Hej:) Iwi, onieśmielasz mnie naprawdę... Emmi, łóżeczko masz przepiękne i bardzo funkcjonalne. Nie widziałam takiego szczerze mówiąc. To jest wspaniałe i posłuży lata:) Nadziejo, współczuję... A powiedz, smarujesz malutkiej czymś dziąsła?? Dzieciaki są biedne z powodu tych ząbków. Mój mały też cierpiał, zęby szły mu szybko, nie gorączkował, ale za to miał jak to mówiliśmy kupy "zębówy". Prawie zawsze kolejnym zębom to towarzyszyło, a było jak z kwasem. Po dwóch dniach z takimi kupami miał biedak pomimo smarowania czym się da i przewijania w locie praktycznie rany na pupie. Trzymaj się... Ines, dzięki za link. Zgadzam się z komentarzami pod artykułem. Jest ciekawy, ale dziwnie oskarżycielski. Tym czasem prawdą jest to, co napisała jedna z dziewczyn pod artykułem... sobie odmówisz rzeczy najpotzrebniejszej, a dziecku kupisz z najbardziej renomowanej firmy, żeby tylko miało najlepsze... Najgorsze są sprzeczne opinie;) Coraz bardziej podobają mi się te lateksowe materace. A co dziewczyny myślicie w ogóle o tych materacach termoelastycznych?? My jakiś czas temu inwestując w pierwszy materac z prawdziwego zdarzenia w życiu;) wypróbowywaliśmy taki w sklepie. Dla mnie był trochę śmieszny, ale fajny, za to mój mąż (kawał chłopa) twierdził, że lezy się nieźle, ale wstanie z tego jest strasznie trudne:) Dziecko faktycznie mało waży, więc chyba takiego problemu nie ma. Czy któraś z Was ma jakieś doświadczenia z takimi materacami np. do standardowych łóżek?? Akif, z preparatów do prania stosowałam Lovela mleczko do prania i płyn do płukania, Jelp proszek i Jelp Mild płyn do płukania, płyn do prania Dreft i płyn do prania Biały Jeleń, no i niezawodne szare mydło w kostkach:) Ogólnie preparaty fajne. Dreft wypróbowałam niedawno i ciężko mi go polecić dla dziecka, ale nie mam też "dowodów" przeciw niemu. Coś małego uczula i nie wiem jak na razie co to jest. Jedną z rzeczy do wyeliminowania miał być nowy płyn, żeby sprawdzić. Tak, ze tego nie polecam, nie odradzam. Cała seria tego jest w Carefour i nasze ubrania fajnie się w tym piorą, małego też, tylko nie wiem, czy jest faktycznie wystarczająco delikatny. Pozostałe preparaty nie powodowały żadnych uczuleń. Koniec końców najkorzystniej z tych rzeczy cenowo wychodzi płyn do prania biały jeleń+płyn do płukania Jelp (allegro). Proszek Jelp jest dość drogi, ale napewno bardziej ekonomiczny niż Lovela. Lovela jest bardzo fajna i stosowaliśmy ją jak P. był najmniejszy, ale ten płyn drożeje bez opamiętania niestety.... A co do szarego mydła to jak dla mnie nie ma nic lepszego na plamy, bo silnych środków obawiam się stosować na ubrankach malucha:) Ech, napisałam elaborat pralniczy:) Ciekawa jestem jakich preparatów używają dziewczyny i jakie są opinie:) Pozdrawiam serdecznie::):) -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Emmi, jeśli tylko zamówiłaś łóżeczko, w którym są wyjmowane szczebelki i obniżany poziom, czyli, ze dziecko jest w stanie samo się wydostać z łóżeczka i dziecko łóżeczko polubi, to takie o wymiarach 130 na 70 może Ci posłużyć znacznie dłużej niż dwa lata. My mamy łóżeczko 120 na 60 i służyło bite 3 lata. Mały nie chciał się z nim rozstać, ale zdecydowaliśmy, ze potrzebne mu większe i że poradzi sobie na takim "normalnym". A mój mały facet to kolos. Pod względem wzrostu jest ciągle 4-5 cm powyżej siatki centylowej dla swojego wieku. Teraz śpi na takiej sofce rozkładanej do przodu, szerokość 100 cm i ma super wygodnie. Nie wiem w jaki materacyk zainwestujesz, ale warto "połamać" nad tym głowę, bo to raczej zakup długodystansowy:) Superrburku, pozdrawiam serdecznie:) -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Hej dziewczynki, Kasiu, to trzymam nadal kciuki.... Ines, buziaki:):):) Ale_Ola, Po Twoim poście obejrzałam te materacyki lateksowe. To, co bardzo mi się w nich podoba to to, ze są zrobione tak jak dobry "dorosły" materac, czyli mają grubą część zewnętrzną na zamek, którą można wyprać. Niestety materacyka, który mieliśmy wyprać nie można. Zastanawiam się też jak teraz wszyscy się zapatrują na tzw usztywniane rożki (czyli za czasów moojego synka te niby najlepsze), czyli z wkładem kokosowym. Ale_Ola, to jest tak.. Mówisz, ze nie masz doświadczenia itd. Ja niby jakieś mam, a i tak człowiek jest głupi. Ciężko dyskutować z nowymi opiniami ekspertów. Mój syn przespał 3 lata na materacyku gryczano - kokosowym. Nigdy nie pocił się w łóżeczku, materacyk niby się sprawował super, nie odkształcił się, ale czy nie lepiej byłoby mu na lateksie to nie mam pojęcia. Może byłoby mu wygodniej, lepiej?? Dał mi do myślenia Twój wpis, dzięki:) Emka, żeby powstał na materacyku prawdziwy "grzyb" to naprawdę trzeba nieuważać, bo nawet jak maluch ma tendencję do ulewania to okresowo można założyć czy specjalny ochraniacz na materacyk, czy miejscowo podłozyć pieluchoceratkę flanelową pod prześcieradełko i będzie dobrze. Ale z drugiej strony akuart pościel i materace nawet niezabrudzone są siedliskiem roztoczy i grzybów i jeśli można to jakoś odświeżać to znacznie lepiej, niż jeśli nie można....;) Co do terminu, to ja trzymałabym się terminu OM najbardziej. Bo usg wylicza termin na podstawie wymiarów, które do pewnego momentu są zbliżone u wszystkich dzieci, a później coraz bardziej indywidualne. Termin usg to raczej "badacz wielkości" niż przewidywacz daty urodzenia:) Gocha G, to czy będziesz chodzić do jednego czy dwóch ginów, to zależy od Ciebie. Nikt nie wymaga chodzenia do gina na NFZ w żadnym szpitalu itd.. Jeśli jednak chcesz liczyć na jakieś bezpłatne badania (np. usg genetyczne) to można na to liczyć chodząc tylko do gina państwowego. Kushion, cieszę się, że artykuł Ci się spodobał. Szczerze mówiąc wiele artykułów o porodach, w których przedstawia się wyższość sn nad wszystkim i gdzie mówi się o tym, że kobieta ma rodzić i już, bo jak nie tamtędy, to inaczej kobiety miałyby suwaki w ciele, poprostu mnie irytują i mam wrażenie, że jest to propagandowy bełkot. Ten artykuł przykuł moją uwagę jakimś rodzajem prawdziwości. Też pewno nie odnajdę błogosłwawieństwa w moim cierpieniu, jak to mówisz:), ale znalazłam tam coś, co pomaga mi myśleć o tym, co mogę zrobić, zeby dziecko było jak najbardziej bezpieczne, a cierpienie jak najkrótsze.... Przeczytałam ten artykuł i stanęły mi w pamięci sceny, które świadczą o tych instynktownych zachowaniach, z których kobieta nie zdaje sobie sprawy, a po takim artykule wie, że są ważne.... Pozdrawiam Was dziewczyny bardzo serdecznie:) -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Cześć dziewczyny, Ja tylko na chwilę. Iwi, trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze i nie szarżuj tak... Kasiu jak tam, zrobiłaś test?? Emka, serdecznie gratuluję siostrzeńca:):):):) Dziewczynki kochane, co do materacy to ja miałam materacyk, który kupiłam razem z łóżeczkiem. Materacyk był gratis - gryczano - kokosowy. Teraz myślę kupić nowy, bo tamten już się wysłużył sporo, ale pomimo, ze mój synek bardzo szybko rósł i jest mocnej budowy, więc stosunkowo dużo ważył, to materacyk jest w bardzo dobrym stanie. Nic się nie odkształciło, wszystko ok, a mój syn spał w łóżeczku blisko 3 lata. Co do twardości, miękkości, to chyba ciągle zmienia się zdanie. Przyznam, że w łóżeczku nie stosowałam nawet poduszki. Mały spał na prześcieradełku i pieluszce flanelowej pod główką i było super. Ponoć to jest tak, że dziecko potrzebuje poduszki, dopiero jak samo po nią sięga. Sama już nie wiem. Zaciekawiło mnie to, co pisała Ale-Ola. Ja w sumie myślałam nad kupnem takiego samego, a teraz to już sama nie wiem... A tak z innej beczki, to przeczytałam genialny artykuł Warto to przeczytać i przemyśleć. http://www.rodzicpoludzku.pl/Wokol-porodu/Narodziny-ludzkiego-ssaka.html Przyznam szczerze, że pomimo, że mam jeden poród za sobą, nie zdawałam sobie w sumie sprawy, ze w tej sytuacji tak naprawdę coś od kobiety zależy i że decyduje o przebiegu porodu coś więcej niż fachowość personelu i "zrządzenie losu"... Bardzo mi ten artykuł otworzył oczy, jak wiele zachowań jest instynktownych. U mnie np. było coś takiego, że wciśnięto mi w ręce ankietę na poczatku porodu. Ankieta i dokumenty,że zgadzam się na niezbędne zabiegi itp. A w ankiecie, czy jestem szczepiona na to i tamto, czy w rodzinie chorują na coś tam itp. Automatycznie dałam tę ankietę mężowi i jak tylko czegoś nie wiedział, to odpowiadałm na pytania. Dopiero dziś zorientowałam się po lekturze artykułu, że starałam się za wszelką cenę, żeby nic mnie nie rozpraszało. Tak w ogóle na wizycie w środę zahaczyłam mojego gina, co sądzi na temat cc bez wskazań medycznych. On podszedł do sprawy w ciekawy sposób. Mówił, ze ogólnie cc jest bardzo potrzebne i rózne bywają przyczyny, ale po pierwsze nie można szkodzić. On twierdzi, ze optimum to poród sn z dobrą położną i zzo. Ogólnie rozmowa była interesująca o tyle, że mogłam z kimś bardzo w temacie podyskutować. On był ciekaw dlaczego rozważam cc. Przyznam szczerze, że po tej rozmowie zamiast się załamać, to jakoś podchodzę optymistyczniej i nawet porozmawiałam wstępnie z położną, którą mi polecono. Chyba z powrotem zmieniam zdanie co do porodu;) Dziewczyny zauważyłam, ze piszecie o szacowanej wadze maluchów. Sięgnęłam do dokumentów mojego syna (m. in. usg:) i co prawda nie znalazłam kiedy ważył 2 kg, ale znalazłam jego ostatnie usg przed urodzeniem wg OM 36 tygodni i 5 dni, ale jak sprawdziłam to wymiarami główki "wyprzedzał" o 2 tygodnie (i faktycznie urodził się ze sporą główką i w sumie zgadzałoby się, bo urodził się 13 dni później. Wg usg ważył 3213 g. Urodził się z wagą 3540 g. Podobno pod koniec ciąży maluchy przybierają na wadze 200 gram tygodniowo (co od tego ostatniego pomiaru do porodu u mnie zgadzałoby się), więc mój syn 2 kg chyba ważył w 31 tygodniu. Myślę sobie, że nie ma się co bać wagi 2 kg w 32 tygodniu. Przy porodzie to chyba będzie całkiem "ludzka" waga:) Tak w ogóle to przepraszam, ze tak ogólnie piszę, ale wpadłam w sumie tylko na chwilę. Serdeczne pozdrowienia:) -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Witajcie, WItaj Gosiu, po Twoim wpisie jakoś wzięły mnie dziwne refleksje.... Napisałaś, że będziesz mogła już niedługo gromadzić od nowa wyprawkę, a masz córeczkę dużo młodszą od mojego syna... Tymczasem ja czuję jakiś taki błogi spokój, przekonana o tym, że prawie wszystko mam i tylko jakieś szczegóły kupię..., a teraz zaczynam tak myśleć, że może nie mam??:) W sumie to chyba muszę kupić nowe butelki, smoczki, jakieś kosmetyki, pieluchy, nowy rożek, zastanawiam się nad poduszką klinem, przy Piotrusiu nie miałam, a myślę, ze może być fajna, śpiworek, coś z ubranek (muszę zrobić remanent tego co mam), nową foczkę do wanienki, opatrunki i spirytus 70% do pępka i chyba tyle. Może jeszcze jakichś nowych pieluszek tetrowych i flenalowych. Sama nie wiem, czy ja prawie wszystko mam, czy jakaś niefrasobliwość mnie nachodzi. Jest jeszcze trochę fajnych gadżetów nad którymi się zastanawiam, jak niania elektroniczna. NIe miałam tego, a teraz się zastanawiam, bo jednak przy jednym dziecku w domu, to domownicy są na nim w pełni skoncentrowani, a już przy dwojgu, to zawsze można coś nie daj Boże przegapić. Ines, masz rację, dokształcanie się w ciemno chyba nie ma sensu, bo tylko są to koszty (czas, finanse), których ktoś może w ogóle nie docenić. Piszesz też o różnicy wieku u dzieci i o tym, czy jedno, czy więcej. Ja też mam siostrę z różnicą wieku 3 lata. Zawsze podobały mi się małe różnice wieku między dziećmi i tak planowałam, ale życie weryfikuje pewne sprawy. Początkowo myślałam o różnicy wieku 2 lata, ale przy chęci powrotu do pracy po pierwszym dziecku, jest to mała róznica, poza tym nie czułam się wtedy gotowa. Chciałam różnicę 3 lata, ale natura nie sprzyjała i wyszło w sumie, że różnica wieku u moich maluchów będzie prawie równe 4 lata. Mam nadzieję, że złapią kontakt, no a ja zamierzam wrócić do pracy po macierzyńskim. Zgadzam się z Tobą, że rodzinom, gdzie jest jeden żywiciel rodziny często jest dość ciężko, choć nie zawsze. Z drugiej strony, są rodziny, w których bez względu na różnicę wieku między dziećmi kobieta decyduje się nie pracować zawodowo. Zdarza się też przeciwnie. Mam w pracy koleżankę, dla której mam naprawdę dużo uznania. Bardzo się stara, jest na medal, nigdy nie wymikuje się od różnych spraw, jak wiele osób, które nie mają zobowiązań i jej udało się pracować pomiędzy dziećmi i zaraz po drugim macierzyńskim również, pomimo tego, że jej synków dzieli zaledwie półtora roku. Różnie bywa;) Kushion, biedactwo, aż nosem.... ech, bardzo współczuję... Kasiu, trzymam kciuki mocno:) Magio, przyznam, że Cię podziwiam. Jeśli mnie jakaś położna namawiałaby na cc i to do tego położna zaangażowana w sprawę emocjonalnie (przyszła babcia) to żadna siła chyba nie skłoniłaby mnie do prób sn. Powiem Wam dziewczyny, że czasem nachodzą mnie takie myśli, czy czasem już w tej kwestii nie "wykazałam się" już w życiu wystarczająco i czy nie decydować się na załatwienie cc. Fajnie się słucha opowieści o porodach które trwają chwilkę i bolą jak okres, ale to zazwyczaj zdarza się innym;) Też czasem mam takie naloty myśli, że może akurat uda się w godzinę, na stojąco, bez nacinania itd..., a po chwili jednak mam refleksję, że "życie to nie film":) i że wiele optymistycznych rozwiązań podpowiada nam psychika pod wpływem hormonów. Gdyby nie ich zbawienne działanie, to kobieta wykończyłaby się chyba nerwowo na myśl o porodzie. Hormony działają i odsuwają złe myśli. Nie chcę być tu złym duchem siejącym ferment, ale myślę, że porody obojętnie jakie, nigdy nie są przeżyciem miłym, czy w pełni bezpiecznym. Nie rodziłam wiele godzin, nie miałam porodu zabiegowego i nie opowiadam koleżankom o martyrologii porodu, ale przyznam, że rozważam czasem na co się decydować i czy nie decydować się na cc. Magio, zapytałaś mnie, czy nie boję się na myśl o wstawaniu i od nowa tych samych obowiązkach. Czasem sobie z tego z mężem żartujemy, że najgorzej jest za pierwszym razem, bo nigdy później człowiek już nie ma takiego błogiego spokoju, jak wcześniej, więc przestawić się najtrudniej:). Modlę się tylko, żeby malutka urodziła się zdrowa i żeby jako maluszek nie chorowała, bo z innymi sprawami chyba damy radę. Śmiejemy się, że Mały dał nam taką szkołę, że różne rzeczy nam nie straszne. Synek nie chciał spać, jadł godzinami, uśpienie go to czasem była totalna masakra, do jakichś grzecznych, czy mało wymagających nie należał, więc specjalnie się nie boję:) Oby tylko było zdrowe. Najtrudniejszy wg mnie czas to ten, kiedy dziecko już przesypia całą noc i jest mobilne, a jeszcze na tyle malutkie, że dla siebie niebezpieczne, czyli ok. 15 - 24 miesięce. Już duże, biegające, buntujące się i potrafiące wszystko na siebie ściągnąć. Cały czas trzeba pilnować, żeby nie zrobiło sobie krzywdy. Nasz Mały w tym okresie chodził też strasznie późno spać, bo ja kończę pracę zazwyczaj ok. godziny 20 - 21 i synek na tyle się przestawiał, żeby jeszcze ze mną pobyć. W ogólnym rozrachunku padaliśmy równo z nim, nieraz budząc się w środku nocy na podłodze. Mąż zanosił Małego i oboje czołgaliśmy się do łóżka... Niemniej dzieci są różne, tryb życia rodziców też, poza tym takie zawirowania nie trwają wiecznie i ogólnie nie jest źle:) Emmi82, mam jedno dziecko i do tego małe, co to za doświadczenie;), niemniej miło mi, że uważasz moje myśli za przydatne:) A co do reakcji, ja też czytałam o tym, żeby maluchowi za wcześnie nie mówić, bo w sumie zniechęci się czekaniem. Z naszym szkrabem jest tak, że on chyba nie dowierza skąd ten maluszek ma się wziąć. Dziś mówię mu, że siostrzyczka mieszka u mnnie w brzuszku i że jak dostatecznie urośnie, to zapuka i pojawi się na świecie... na co Piotruś pokazuje swój brzuszek i mówi, popatrz mamusia, tam jest chlebek, nie ma żadnego dzidziusia, u Ciebie też nie ma, zaraz Ci pokażę:):):)!!! Dla malucha to abstrakcją, którą jakoś rozumie na swój sposób, bo z drugiej strony z pełną dumą pokazuje moje zdjęcia sprzed pierwszego porodu i mówi, o a tu u mamusi jest Piotruś:) Maluchy są pocieszne:) Ideo, fajnego masz łobuziaczka, nie dziwię mu się, że się złości jak złapiecie zabawkę... psujecie mu wszystko:):):):):) Fajnie, ze jest z niego taki chochliczek. My właśnie zauważyliśmy, ze mały ma poczucie humoru jak jeszcze raczkował, już wtedy robił nam psikusy i się zaśmiewał, jak mu się udało:) Akif, słuchaj, jesli masz możliwość coś skądś dostać to tylko się cieszyć... Ten Twój leń ma też swoje plusy - jesteś oszczędna:) U na sbyło tak, ze zarówno w mojej rodzinie, jak i męża nasz syn był pierwszym maluchem od 100 lat:), więc nie mieliśmy znikąd nic, ale jeśli można inaczej to bardzo fajnie, bo wiele rzeczy kupuje się, bo musi być, a później nie używa się tego wcale.. Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za elaborat;) -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Hej dziewczyny, Czytam Was z dużym zainteresowaniem.:) Magio, co do spojenia, to ja też czytałam i słyszałam o różnych katastrofach, rozejściach i schodzeniach się przez długie miesiące, gdzie kobieta jest przykuta do łóżka. Szczerze mówiąc nie znam się na tym, ale wydaje mi się, że taki problem może nastąpić w momencie, kiedy w efekcie ciężkiego porodu do rozejścia dochodzi w ciągu kilku godzin. Myślę, że te bóle spojenia to przygotowywanie się rozluźniających się więzadeł do porodu. Nie mam absolutnie żadnych podstaw do tego, żeby wysnuwać wnioski, że nie ma powodu do żadnych obaw, bo jedyny przypadek takich dolegliwości jaki znam, to ja. W pierwszej ciąży pojawiło mi się to ok. 30 tc i tak już zostało do końca. Martwiło to moją mamę, bo ona nigdy nie miała takich odczuć, ale też jesteśmy skrajnie różnie zbudowane jeśli chodzi o budowę bioder. Teraz, w drugiej ciąży pojawiło się to dużo wcześniej, bo praktycznie w połowie ciąży. Mój mąż się śmieje, że jak się nie rozpadnę całkiem do porodu to będzie dobrze:) Na pociechę powiem tylko tyle, że pierwszy poród przeszłam sn i nic się nie rozeszło, a dolegliwości spojenia wraz z porodem ustąpiły. Ideo:) w ciekawe rejony Cię zaniosło... rzadko kto z Polaków teraz mieszka w Moskwie... większość wyjechała na Wyspy....:) Pytasz, czy powiedzieliśmy Piotrusiowi. Tak:) Mówimy mu przy różnych okazjach, żeby mu taką myśl utrwalać i mały coraz fajniej reaguje. Ostatnio lepił z plasteliny bałwanka i ulepił mu siostrzyczkę, później się rozwinął i ulepił też braciszka:) Kiedyś znalazł w szafie butki na noworodka (kupione dla niego i nigdy nie używane, bo za małe od początku) i niesamowicie się tym ucieszył. Wszystkim pokazywał, ze ma butki dla dzidziusia, a jak mój mąż powiedział mu, tak to butki dla siostrzyczki lub braciszka (wolimy czasem tak mówić, bo jak go nastawimy na siostrę, a lekarz pomyliłby się, to jeszcze powie, że brata nie chce;), to się biedactwo zmartwiło, że nie ma więcej, skoro ma być i braciszek i siostrzyczka. Odkręcaliśmy to od razu, ale powiem szczerze, ze reakcje Piotrusia są przeurocze... A tak w ogóle to zauważyłam, ze Twój Tomaszek i mój Piotruś są spod tego samego znaku:) Czy Twój to też taki trochę nieusłychany rozrabiaka??:), a równocześnie słodziak?? Pewno jest troszkę za maleńki jeszcze, żeby coś konkretnie powiedzieć o charakterze, ale chętnie się dowiem:) Ines, piszesz o pracy. Ja jestem nietypowym, ale belfrem:) Pracuję w dwóch szkołach. To fakt, ze można więcej zarobić, szczególnie pracując w więcej niż jednym miejscu pracy, ale tu też akurat permanentne dokształcanie się jest wręcz pożadane... system awansu i inne cuda na kiju;) Niemniej, trzymam kciuki, żeby udało Ci się zmienić pracę na taką, o jakiej myślisz. Dziewczyny do sterylizatora Avent mieszczą się butelki TT, ale nie w takiej ilości jak Avent, bo są szersze. Niemniej ogólnie rzecz biorąc ten sterylizator jest super i tak naprawdę to bardzo proste urządzenie, więc co za tym idzie, też "elastyczne":) Co do podgrzewaczy to ja mam Canpol, ale kupiliśmy po jakimś czasie. Przez dlugi czas poprostu podgrzewaliśmy w czajniku (kupiliśmy osobny) wodę Żywiec, mieszaliśmy na oko z przegotowanym i wystudzonym Żywcem. Kontrola temp. na nadgarstku i było wszystko dobrze:) Piszecie też o pieluchach i wanienkach. U nas sprawdziła się najzwyklejsza wanienka plus foczka na przyssawkach. Stelarz to super rzecz, mam i polecam. A co do pieluch najpierw mieliśmy Pampers (newborn), później dalej też, ale zmienili ten preparat chłonący i jakoś dziwnie pachniały te pieluchy, zmieniliśmy na Huggies i przez długi czas były rewelacyjne. Później mały podrósł, a oni zmienili trochę wycięcia na większe i zdarzało nam się, że pielucha po nocy była przesikana i zmieniliśmy na koniec na Happy. Ogólnie po żadnych z tych pieluch nie dostał żadnych uczuleń, odparzeń itd. Wszystkie te rodzaje pieluch są dobre, ale dziecko się zmienia, dzieci mają różną budowę, więc każdy rodzić musi dopasować:) A co do pępuszków to nie muszą być pieluchy z wycięciem. Mnie poradziła pięlegniarka, żeby podwijać przedni brzeg pieluchy do wewnątrz, nie na zewnątrz i że pieluszka jest poniżej pępka i dodatkowo zawinięciezabezpiecza przed kontaktem z moczem. Sprawdziło się w 100%. Z tego co myślę dotyczy to pewno w szczególności chłopców, ale dla dziewczynek też pewno niezły pomysł. Piszecie też kobietki o skazie. Mój mały ją miał. Przeszło na mleku Nutramigen. Długo je pił, ale najważniejsze, że teraz może jeść nabiał. Najlepiej nie przesadzać z ilością, ale jest OK. Pozdrawiam serdecznie:):):):):) -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Cześć dziewczynki kochane, znów mam zaległości:):):) u Was... Magio i Kushion, bardzo mi miło, że pytacie jak się miewam... Właśnie od trzech dni wypoczywam i przyznam, ze się miewam, odpukać jakoś lepiej niż dotychczas. Poza jedną rzecza, chyba bardziej charakterystyczną dla dalszego etapu zaawansowania, ale cóż... taka moja uroda. W pierwszej ciąży gdzieś około 30 tc zaczęło się coś, co utrudniało mi trochę chodzenie. Jakoś tak pociesznie rozchodziły mi się więzadła miednicy i chyba spojenia, że po każdym dłuższym spoczynku, a pod koniec na stałę miałam taki bardziej kaczy chód niż normalny. Teraz to się już zaczęło. Po dłuższej przejażdżce autem, czy po śnie wstaję i nim się "rozchodzę" to chodzę bardziej kiwając się na boki niż normalnie:), ale nie ma co narzekać. Chyba odpoczynek sprawia, że jakoś mi lżej i w ogóle, oby to też oznaczało, ze z maleństwem też dobrze:) Kushion, Twoja historia, którą opowiedziałaś jest niesamowita. Też podziwiam Twoich rodziców no i Ciebie. Też leczyłabym dziecko za wszelką cenę, ale przyznam, że chyba początkowo nie wierzyłabym w powodzenie... Wspaniale, że tak się skończyło i że jesteś zdrowa!!! Co do szczepienia, o którym mówisz, nie ryzykowałabym. Jeśli chodzi o zwykłą grypę to w ciąży jakichś kategorycznych zakazów szczepienia nie ma. Przed pierwszą ciążą szczepiłam się na grypę co roku, więc i w ciąży jesienią (przełom 2 i 3 trymestru) zastanawiałam się nad szczepieniem i w sumie dwu ginekologów mi to odradziło. Jeśli nie jesteś w jakiejś szczególnej grupie ryzyka to odpuść... Cieszę się, jak piszesz, ze jesteś w 7 niebie:) Magio, ściskam kciuki to już prawie prawie:), a co do karmienia piersią to nigdy nic nie wiadomo. Jedne kobiety to uwielbiają, inne uważają za większy koszmar niż całe rodzenie;), jednym przychodzi to tak łatwo, a inne borukają się to z kryzysami, to z zastojami itd. itd., co człowiek to inny i najlepiej chyba podejść bez konkretnego scenariusza:) Bardzo dzielna z Ciebie dziewczyna, znosisz ten trzeci trymestr wspaniale i dzielnie:) Kasiu, super, że już po transferze, trzymam kciuki:) Dziewczyny, któraś pytała o szczepienia. Szczepiłam małego szczepionkami skojarzonymi Infernix, DTpa i jeszcze mmnóstwem pewno innych rzeczy, ale nie mam teraz przed sobą jego książeczki. Byłam bardzo zadowolona. Mały nigdy nie miał ani odczynów poszczepiennych, ani nie gorączkował, nic. W zasadzie żadnych skkutków ubocznych dotyczących szczepień. Jedynie pamiętam, że miał odczyn po szczepieniu na gruźlicę, ale to normalne, że wystąpi po czasie i o tym uprzedza pielęgniarka. Z drugiej strony nie szczepiłam go innego typu szczepionkami i nie wiem, być może te inne też tak dobrze znosiłby. Napewno jednak jest to ułatwienie i dla dziecka (mniej kłucia) i dla mamy. Jakoś nigdy nie znajdowałam przyjemności w nawiedzaniu przychodni, więc jeśli można to ograniczać:), to byłam na to chętna. Szczególnie, że maluch zimowy, więc tego ubierania i rozbierania w przychodni mnóstwo, a mój syn do spokojnych i cierpliwych nigdy nie należał:) Nie szczepiłam synka przeciw rotawirusom. Zaszczepiłam na pbeumo i meningokoki, ale jak już był starszy i miał szansę zetknąć się z dziećmi przy zabawie. Teraz planuję szczepienie na ospę, ale to tak szczerze mówiąc raczej zapobiegawczo ze względu na malucha. Muszę wnikliwie poczytać, co dziewczyny piszecie, bo jak na razie ja mam pierwsze wolne od dłuższego czasu, a mój mąż długi weekend i leniuchujemy do bólu:) Buziaki -
CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)
Mama Urwisa odpisał -Kasia- na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Cześć dziewczyny, Maju, bardzo się cieszę, że ze słuchem Małej jest dobrze:) Kasiu, trzymam kciuki za maluchy:):):):) Ja nareszcie nadrobię zaległości, bo będę mieć trochę wolnego i już cieszę się na lekturę... Magio, co do butelek, to różnie bywa. Ja od samego początku je miałam, podobnie jak sterylizator do mikrofali - super sprawa, jeden z najbardziej udanych zakupów:), bo sprawdzał się na okrągło. Z karmieniem piersią róznie bywa. Ja chciałam karmić, teraz z perspektywy czasu mam wątpliwości, czy chcę karmić za drugim razem. Z Piotrusiem uważałm, ze będzie to naturalne i w ogóle innej opcji nie brałam pod uwagę. Butelki miałam, bo inne dziewczyny też kupowały... Tymczasem pomimo mitów, że po cc karmienie jest utrudnione, a po sn pokarm jest natychmiast, dziewczyny u mnie na sali po cc miały nawały pokarmu, a ja nic. Położna po porodzie się dziwiła, nie było nic kompletnie, doradca, też próbowała jakichś masaży itp. i nic. Małego dokarmiono, za moją zgodą. Jakoś nie uważam, zeby w imię karmienia piersią dziecko głodzić. Dokarmiano go, ale przed każdym karmieniem była próba naturalna. Po powrocie do domu próbowałam różnych sposobów i niewiele to dawało, więc mały był dokarmiany. W 6 dobie po porodzie rozchorowałam się poważnie i potrzebna była antybiotykoterapia. Koniec końców karmienie nim się zaczęło to się skończyło. Dochodzę do wniosku, ze nie każdej kobiecie dane jest karmienie i nie ma z tym co walczyć. Jakoś mój synek odpukać nie chorował jako niemowle wcale, więc nie zawsze też tak dostrzegalne są te plusy karmienia piersią. Warto mieć butelki na wszelki wypadek, bo później i tak się po jakimś czasie przydadzą. Ja początkowo miałam 4 butelki najmniejsze. 2 Aventu i 2 TT. Mały zaczynał od małych dawek pokarmu i wystarczyło na jakiś czas. Póxniej dokupywałam mu większe butelki i inne smoczki... Ech rozgodałam się... Buziaki dla Was -
LISTOPADÓWKI 2011 - kto dołączy?
Mama Urwisa odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
A co do magnezu też biorę cały czas. W pierwszej ciąży jak pojawiły się skurcze miałam najpierw inny magnez, a później mocny - Magnex B6, a teraz biorę Blue Mag B6 i wystarcza:) -
LISTOPADÓWKI 2011 - kto dołączy?
Mama Urwisa odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Karolciu biedactwo, Ja mam problemy z zębami, a dokładnie z dziąsłami. Na poczatku ciąży (gdzieś 7 - 10 tydzień) miałam okropne bóle z jednej strony i spuchnięte dziąsło i myślałam, że mam jakieś ubytki. Okazało się, że nie. Dent, do której chodzę na stałe stwierdziła, że właśnie dziąsła są w nienajlepszym stanie przez hormony i tendencje rodzinne do słabych dziąseł i że prawdopodobnie mam też podrażniony nerw. Dostałam pastę i płyn Meridol, pastę na dziąsła AJONA (genialna pasta) i zalecenie zmiany szczoteczki na soniczną. Dokupiłam do tego jeszcze Dentosept i płukałam to dziąsło wodą utlenioną. Pomogło. Na razie się nic nie odzywa z tamtej strony, czyli chyba bóle adaptacyjne, tak jak mówiła dentystka. Niemniej co do krwawienia dziąseł to są niemal krwotoki przy myciu. W pierwszej ciąży tak nie miałam. Krwawienie dziąseł w ciąży jest podobno spowodowane wysokimi stężeniami hormonów, czyli niby dobrze, bo ciąża jest bezpieczna, ale jest to bardzo dokuczliwe i musi być pod kontrolą. Co do leczenia kanałowego to nie wiem, bo u mnie nie stwierdzono takiej potrzeby. Możliwe też, że u Ciebie też nie ma ubytku. Nawet nie wiedziałam, ze dziąsło, tudzież podrażniony nerw może aż tak boleć. Też byłam pewna, że to jakieś ubytki. Pozdrawiam cieplutko