Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

betty842

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez betty842

  1. dominika Ja ci powiem,że pierwszy raz wydepilowałam się (okolice intymne) przed pierwszym porodem i od tamtej pory (mineło 5 lat) depiluję się regularnie i teraz już sobie nie wyobrażam zapuścić "futerka":).Ja uwazam,że o wiele łatwiej jest utrzymać higienę przy wydepilowanym kroczu.Mój mąż kiedyś był oburzony faktem,że maż mojej kuzynki goli sobie pachy.Jakież było moje zdziwienie kiedy pół roku temu nagle mój mąż stwierdził,że ogoli sobie pachy.I ogolił! Teraz goli je regularnie bo sam widzi,że nawet jak sie spoci to tego tak nie czuć.
  2. danny Ja również rozumiem twoje obawy.Tez je miałam.Pierwsze dziecko rodziłam w państwowym szpitalu (sn 12h).Nie wspominam mojego porodu jakoś źle-bolało ale dało sie wytrzymać;).Przy drugiej ciąży zdecydowałam sie na eskulap tylko dlatego,że było ryzyko,że mimo moich usilnych starań poród zakończy sie cc ponieważ w wypadku złamałam spojenie łonowe.Wiec jak sobie pomyślałam,że bede 12h rodziła a potem (w razie gdyby np dziecko sie zaklinowało-przez to złamanie) zamiast nagrody zrobią mi cesarkę to aż cierpłam na samą myśl.Uznałam,że wolę esklap bo dzieki znieczuleniu nie bede sie męczyła bólami i wiem,że jesli coś bedzie nie tak to od razu zrobią mi cesarkę.A w normlanym szpitalu to własnie zwlekają z cc. Też miałam obawy,że dziecko bedzie miało żółtaczkę (pierwszy syn miał) ale pocieszyłam się,ze w razie czego bede dojeżdzała (nie wiem czy tak idzie ale tak słyszłam).Na szczęście "eskulapowy" maluch żółtaczki nie miał. Ogólnie przeanalizowłam wszystkie za i przeciw i tych za jednak było wiecej.Nie żałuję swojej decyzji ani trochę i jeśli przyjdzie mi rodzić kolejny raz to tylko i wyłącznie w eskulapie-no chyba,że dojdzie do tego,że w państwowych szpitalach znieczulenie do porodu bedzie standartem. Z pierwszego porodu nie mam złych wspomnień ale poród w znieczuleniu to bajka:). A co do lekarzy to wydaje mi sie że najlepszy jest biernacki ale manderla również.Na wizycie byłam u biernackiego i u niego miałam rodzić ale mały sie pospieszył i porod odbierał manderla i bardzo sobie go chwalę. Aha,jeszcze jedno co mi sie podobało w esku to to,że manderla sam od siebie powiedział,że postara sie ochronić krocze bo mam elastyczne.A niby w esku rutynowo nacinają....Niestety i tak lekko pękłam ponieważ w miejscu poprzedniego szycia skóra była mniej elastyczna.Jeśli miałabym ci coś doradzić to jak bedziesz rodziła to powiedz,że prosiłabyś o ochronę krocza (lekkie pękniecie jest super w porównaniu z nacięciem) ale jesli istnieje ryzyko mocnego pęknięcia to wtedy niech natną (lepsze nacięcie niż pękniecie aż po odbyt).Sorki,ze pisze ci o takich rzeczach bo może cie to ciut przerazić ale lepiej mówić o takich rzeczach niż przemilczeć.
  3. Jesli chodzi o depilacje to ja używałam i używam tylko kremów depilujących (najlepszy jest veet).Już nie pamietam ale chyba w ciązy też jakoś sobie z tym radziłam-tak na wyczucie sie smarowałam;) Co do lewatywy- w esku nie praktykują tego,mojej znajomej połozna strzeliła wykład na temat lewatywy (czemu nie praktykują-w normlanym szpitalu) i po przemyśleniu całej sprawy doszłam do wniosku,ze pewnie coś w tym jest i na własną rękę lewatywy nie robiałam.Rodziłam sn dwa razy i żadna "niespodznianka" mi sie nie przytrafiła:) danny a czemu eskulap wydaje ci sie złym pomysłem? Jeśli chodzi o to kładzenie dziecka na brzuch po porodzie to w mało którym szpitalu kładą dziecko na dłużej niż kilka minut,o godzinie to nawet nie wspomne.Pierwszego syna (rodziłam w normlanym szpitalu) wogóle nie położyli mi na brzuch bo urodził sie w kiepskiej formie:(.Na szczęście drugiego syna rodziłam w esku i na chwilke na brzuchu mi go położyli.Wogóle śmieszna rzecz bo jak go urodziłam to spojrzałam na lekarza a on dziecka w rękach nie ma!I sie wystraszyłam-spadło mu czy co?! a po chwili zorientowałam sie że mały lezy na moim brzuchu:) nawet nie wiedziałam kiedy mi go tam położył;).
  4. marta hmmm....chyba raczej cie nie pocieszę.....Ja przy pierwszym dziecku byłam nacieta (w normalnym szpitalu) a przy drugim manderla sprawdził i stwierdził,że mam elastyczne krocze wiec postara sie mnie naciąć.Ale i tak pękłam (lekko). Manderla powiedział,że pękłam dlatego,że skóra wokół poprzedniej blizny jest mniej elastyczna.Tak wiec myśle,że jeśli też masz blizne to w tym miejscu skóra może być mniej elastyczna....Ale moze jak sie samemu pęknie to ta blizna jest inna niz jak ja byłam nacięta przy pierwszym....Nie wiem.No ale nie zaszkodzi ci spróbować z tym masażem.A nóż widelec....
  5. aha,a jeszcze ktoraś z was narzekała,że dziecko ciągle glodne.....Jeśli ciągle wisi na cycu to moze ma silną potrzebę ssania a cyca traktuje jak smoczek? Butelkę z mlekiem też może dziecko ciągnąc tylko dlatego,ze ma silną potrzebę ssania.No chyba,że dziecko używa smoka-uspakajacza a i tak domaga sie mleka to chyba faktycznie głodne jest....Niestety nie wiem co w takiej sytuacji doradzić.Wiem,ze niektórzy lekarze zalecają ograniczanie dziecka.Np.jesli jest karmione mm to dawać co 2-3h mleko a w miedzyczasie wode lub herbatke.No ale jeśli jest karmione cycem i mm to nie wiem....
  6. Jesli chodzi o nutriton jako zagęszczacz do mleka to faktycznie super sie sprawdza przy ulewaniu. Tyle,ze trzeba być faktycznie pewnym,że dziecko ULEWA a nie wymiotuje.Bo jak wymiotuje to widocznie coś mu w tym mleku nie pasuje wiec wg mnie lepiej nie dawać nutritonu.No i dodatkowo zielone kupy to też znak,ze mleko dziecku nie odpowiada.Wiec albo zmienić na inne albo pozostać przy karmieniu piersią jeśli po cycusiu jest w porządku.Jeśli chodzi o odbijanie to ja czekałam czasem i godzine a małmu (jednemu i drugiemu) sie nie odbiło.A jak położyłam było bulk! i połowa mleka ulana.Tak wiec odpuściłam i nie dawałam odbijać.Kładłam dzieci zawsze na boku i pilnowałam żeby nie leżały na płasko,żeby w razie bulknięcia nie zachłysnęły sie. Pierwszego syna karmiłam mm i ulewał strasznie.Dopiero po 4 miesiacach męczarni (po zmianie lekarza pediatry) p.doktor doradziła mi nutriton i po nim było super.A drugiego karmiłam piersią i też ulewał ale ciut mniej niż pierwszy.Tak jak już pisałam "nie odbijałam" ich bo długo czekałam a i tak sie nie odbiło albo sie odbiło i równocześnie ulał.Ale niektórzy mi doradzali,że jeśli chce sie żeby dziecku sie odbiło (napewno i szybko) to trzeba je tak ułożyć na ramieniu,zeby dupka była ciut wyżej od głowki,ze wtedy napewno mu sie odbije.Nie wiem,nie próbowałam bo bałam sie,że odbije mu sie i zaraz i tak uleje.
  7. zielona aha:),no ale skoro nie miałaś wpisane w karcie cc na życzenie tylko ułożenie poprzeczne o chyba nikt nie bedzie wnikał czy miałaś cc na życznie czy z powodu złego ułożenia.Fakt jest taki,że pierwszą miałaś cesarkę i masz prawo wyboru w kwestii porodu i napewno w esku nikt nie bedzie robił ci problemów.Przynajmniej ja tak myślę.
  8. ja nie brałam żadnego ręcznika do przykrywania i w esku nic takiego nie chcieli....Połozyli małego ma moim brzuchu na chwilke i nawet nie pamietam czy był golutki czy czymś przykryty.Dziecko kładą naprawdę na chwilke wiec myśle,że ten ręcznik nie bedzie potrzebny.
  9. zielona Przy położeniu poprzecznym miałaś cc na życzenie??? Przecież to jest wskazanie do cc i nikt by ci nie kazał rodzić sn przy takim ułożeniu. Z tego co wiem to jeśli miałaś pierwszą cesarkę to przy drugim porodzie masz prawo wyboru czy chcesz rodzić sn czy przec cc (ale w państwowych szpitalach różnie to bywa-niby masz prawo wyboru ale i tak mogą ci kazać rodzić sn).Ale w esku napewno nikt nie bedzie ci robił problemu.Mogą ci delikatnie sugerować poród sn ale jesli nie bedziesz chciała to powiesz,że chcesz cc i koniec.Wydaje mi sie,że że nie bedzie problemów,
  10. Jeśli chodzi o naswietlanie przy żółtaczce to już dziewczyny pisały,ze jeśli żółtaczka pojawi sie w czasie tych 48h kiedy jesteś w esku to wtedy zostajesz razem z dzieckiem na naświetlanie a jesli pojawi sie w domu to wracasz z dzieckiem do eska i prawdopodobnie dziecko zostanie ale ty juz nie.Z koleji słyszałam jeszcze o wypożyczaniu lamp i naswietlaniu w domu lub dowożeniu dziecka na naświetlanie do eska.
  11. Mi sie wydaje,że napewno jest ciut gorzej z karmieniem piersia po cc ale reguły na to nie ma. Znam wiele dziewczyn,które miały cc i karmiły swoje dzieci bardzo długo.Tak wiec napweno sie da ale na początku może być ciężej.Ja rodziłam sn dwa razy i za każdym razem pokarm przychodził mi poźno (urodziłam w środę to pokarm przychodził w niedzielę).I nie miałam żadnego nawału. Przy drugim dziecku byłam mądrzejsza niż przy pierwszym i wrzuciłam na luz-często przystawiałam młodego do piersi aby pobudzić laktację ale mm.jak widziałam,ze już jest bardzo głodny to dawałam mleko m.Tak wiec też nie miałam lajtowo ale udało się i karmiłam piersią.A przy pierwszym dziecku mi sie nie udało-za duży stres,za wielka chęć karmienia piersią itp.
  12. miało być "o możliwym nowotworze" a nie nowotworu;) he he
  13. A mi sie wydaje,ze czasem choć wyniki wydają sie nam nie dobre a gin nic nie mówi tzn,ze nie jest tak źle.Moja kuzynka jak była w ciąży i zrobiła sobie morfologie to jak była u swojego lekarza rodzinnego to ten złapał sie za głowe,że ma tak złe wyniki.Ale jak poszła do gina to on powiedział,ze te wyniki nie są super dobre ale jego zdaniem są w normie bo inne są wyniki dla kobiety w ciąży a inne dla "nie w ciązy". Z koleji jak ja byłam w ciąży to też doszukiwałam sie interpretacji w necie i wg netu wyniki nie były dobre a mój gin powiedział,że są w normie.Z koleji jak robiłam morfologie mojemu synowi i przeczytałam interpretacje w necie (morfologia dla dzieci) to aż mi sie słabo zrobiło bo jedną rzecz miał bardzo wysoką (już nie pamietam co to było) i wg netu świadczy to o możliwym nowotworu lub białaczce (brrrr!).Ale pani doktor zajrzała w wyniki i stwierdziła tylko lekką anemię.Jak sie potem okazało w pewnym wieku poziom tego co mnie zaniepokoiło jest bardzo wysoki ale potem stopniowo to maleje. Tak wiec wg mnie nie należy sie aż tak przejmować informacjami zawartymi w necie. Chociaż z drugiej strony jak byłam w pierwszej ciaży to w moczu wyszło mi e.coli.W necie wyczytałam,że ta bakteria może być niebezpieczna dla kobiety w ciaży i należy sie jej pozbyć.Moj gin zerknął na wyniki i nie powiedział ani słowa.Jak już miałam wychodzić to pytam go co z tą bakterią? A on:no to przepiszemy antybiotyk.Gdybym sie nie upomniała to nic by mi na to nie dał.Gdybym nie poczytała o tym w necie to myślałabym,że to nic takiego.No ale może wg mojego gina ta bakteria to nic takiego? Wiadomo-co lekarz to inne ma zdanie. No ale jesli kogoś coś niepokoi i boi sie,że lekarz coś przeoczył to jak najbardziej lepiej to sprawdzić i sie upewnić że wszystko jest ok. Czasem sobie tak myśle,że lepiej nie siedzieć na necie i nie czytać.Bo czasem wyobraźnia za bardzo zaczyna pracować.No ale czasem nie idzie sie powstrzymać.Ja też jak tylko coś mnie niepokoi to biegne do doktora "google".Czasem to jest dobre a czasem nie;).
  14. gwiazdka Ja sie tam zbytnio nie znam na karmieniu piersią (chociaż drugie dziecko karmiłam rok),nie wiem czy moje brodawki są dobre czy nie ale jak zabierałam sie do karmienia (pierwszego dziecka) to zupełnie mi to nie wychodziło.Przystawiałam małego a on wogóle nie umiał złapać sutka.Dziewczyna która ze mną leżała (drugie dziecko urodziła) podeszła do mnie chwyciła mój sutek,scisnęła go (tak żeby sie spłaszył) i włożyła małemu do buzi a mały zaczął ssać.Normlanie gdyby nie ona to chyba w życiu bym nie zaczłe karmić.No i potem to już tak robiłam za kazdym razem,że sciskałam sutek i wkładałam małemu do buzi.No ale ja nie mam pojęcia jak wyglądają płaskie czy wklęsłe brodawki wiec takie ściskanie sutka to może nic nie dać.A przez kapturki też nie umiałam karmić bo albo mały nie umiał sie za to zabrać albo ja robiłam coś nie tak bo mi ten sutek wogóle do tego kapturka nie chciał wejść wiec młody ciagnął powietrze (a wypróbowałam dwa rodzaje). Aha, a była u ciebie w esku doradca laktacyjny? Bo jak u mnie była to mi akurat przydała mi sie jej rada co do pobudzania laktacji.Może tobie też to mówiła/pokazywała,że żeby pobudzić laktację należy masować sutek (bardziej głaskać bym powiedziała) ruchami od otoczki sutka ku samym brodawkom (czubkami palców),tak jakby sie chciało pociągnąć za sutek.Mi to chyba pomogło ale mi i tak póżno pokarm przychodzi bo tak w 4 dobie po porodzie (jak urodziłam w srode to w niedziele dostałam pokarm-przy obu synach). Możesz spróbować ale przede wszystkim wrzuć na luz.Powiedz sobie:sprobuję karmić piersią ale jak sie nie uda to trudno. Ja przy pierwszym dziecku miałam takie parcie na karmienie piersią ale mi sie nie udało i jak mąły miał 3 tyg.przeszłam na mm a przy drugim wrzuciłam na luz,na początku troche dokarmiałam go mm i nie ubolewałam nad tym a po jakimś czasie dokarmianie okazało sie już zbyteczne i tylko cycem karmiłam (rok). Tak wiec mam dwoje dzieci jedno wychowane na butelce drugie na cycu.Nie żałuje,że przy pierwszym podałam butlę bo przynajniej mogłam sie cieszyć macierzyństwem a nie płakać razem z małym bo miał takie kolki po moim mleku.Ale również bardzo sie cieszę,że jednak drugie udało mi sie karmić piersią-jest to piękna sprawa.Tak wiec wrzuć na luz-nic na siłę.A jak ci sie nie uda karmić piersią to nie masz co rozpaczać-dzieci na butli tez sie zdrowo rozwijają i są mądre;).
  15. najpierw tak chcecie W sumie nie powinnam odpisywać bo myśle że i tak nic do ciebie nie dotrze ale może jednak.... Jak ja byłam z pierwszym dzieckiem w ciąży i słyszłam od swojej mamy,ze za jej czasów dziecko zabierali i przynosili tylko na karmienie to byłam tym oburzona.Cieszyłam sie że teraz tak nie jest i dziecko jest z matką cały czas.Jak urodziłam zabrały mi dziecko na pierszą noc.Nad ranem juz sie o małego upomniałam,że chcę go przy sobie.A potem to aż płakałam z bezsilności.....Mały wył prawie non stop! Byłam niewyspana bo tej pierwszej nocy i tak nie spałam z wrazenia.Mały wył i wył a ja łykałam łzy bo juz nie wiedziałam co robić.Pielegniarki też sie nie kwapiły do pomocy.Tylko jedna przychodziła i malego nosiła,masowała brzuszek ale i tak niewiele to dało.W kazdym bądź razie pobyt w szpitalu wspomianam koszmarnie.Marzyłam wtedy,zeby choć na chwile pielęgniarki zabrały małego,zebym mogła odpocząć.Wtedy zrozumiałam,ze to nie jest wcale taki miód jak dziecko jest ciągle przy matce zaraz po porodzie.Nie twierdę,że chciałabym żeby było tak jak kiedyś,że tylko na karmienie przynosiły ale faktycznie na pierwsża noc czy chociaz na godzinke czy dwie mogły by dzieci zabierać,żeby mama trochę odpoczęła po porodzie.W domu juz przecież dziecko bedzie miało matke do dyspozycji 24h/dobe.Wiec chociaż w szpitalu troche by wypoczęła. A jak urodziłam drugie dziecko (już w esku) małego miałam cały czas przy sobie.Spał sobie słodziutko wiec nawet przez myśl mi nie przeszło,że pielęgniarki miałyby go zabrać.Ale ja i tak nie spałam-chyba tak ja po pierwszym porodzie-z wrażenia. Wiec gdyby nie to,że pierwszy syn tak dał mi w kość (do roku dał mi popalić) to może uważałabym inaczej ale "dzięki" niemu uważam,że jednak powini choć na chwile zabierać dzieci ,żeby matka mogła wypocząć-no chyba,ze któraś nie chce.
  16. Gratulacje! Widzisz,rozważałaś cc ale jednak spróbowaś rodzić sn.No ale los zdecydował jednak inaczej.Ale chociaż spróbowałaś:).
  17. Ani w pierwszej ani w drugiej ciązy mój gin nie robił mi ktg. Miałam ktg jedynie jak sie już zaczęło.
  18. Tez o tym myślałam,ale z tego co sie dowiedziałam to jakbyś pojechała do pobliskiego szpitala z żółtaczką to mogą powiedzieć,że masz jechać tam gdzie rodziłaś.No ale są kobiety,które jadą do eska nawet kilkaset kilometrów (na cc na życzenie) wiec nie wyobrażam sobie jechać z powrotem tyle kilometrów tylko po to ,żeby przez 1-2 dni dziecko ponaświetlali. No ale w sumie jakby tak pomyśleć to zaraz jak wróci sie do domu to dzwoni się po położną,która przychodzi żeby sprawdzić jak tam dziecko i matka.Wiec ciekawe jakby położna stwierdziła żółtaczke to czy czasem ona nie odeśle do pobliskiego szpitala.Bo jak do mnie przyjechała to własnie patrzyła czy nie ma żółtaczki (na szczęście nie miał).Kuzynka jak wróciła do domu z eska i mała zaczęła robić sie żółta to położna (ale nie wiem czy z eska czy ta środowiskowa) kazały jej postawić łóżeczko pod okno tak,zeby jak najwiecej światła na małą padało.Pomogło.No ale musiała tą zółtaczke nie mieć silną.Mój pierwszy syn miał żółtaczkę ale nie wymagała naświtlania.Ale jak jest mocna to wiadomo,że trzeba.
  19. Ja jak patrze na moje wypowiedzi to az mi wstyd,ze tak sie rozpisuję;P,ale ja to z natury gaduła jestem wiec moze temu tak sie rozpisuję. Co do sprzętu ratującego życie to własnie ja też tak myśle,ze oni MUSZĄ coś mieć bo inaczej nie dostaliby "pozwolenia" na odbieranie porodów.Niby niektórzy straszą,ze w razie kłopotów przewożą do wojewódzkiego ale w innych szpitalach też czasem muszą przewieźć dziecko do innego szpitala.Tak wiec wg mnie nie ma na to zasady i nawet jakby urodziło sie gdzieś indzej niż w esku nie jest powiedziane,ze nie bedzie komplikacji albo,że nie trzeba bedzie przewozić dziecka do innego szpitala. A ja kiedyś słyszałam,że jak dziecko ma żółtaczke i wymagałoby naświetlania (a matka nie mogłaby zostać w esku) to można je na to naświetlanie przywozić do eska.Że niby przywozi sie dziecko na 2h naświetlania i do domu i tak 2-3 dni. Jest to prawda? Słyszałyście coś na ten temat? Bo ja jak szłam tam rodzić to byłam nastawiona,że jakby mały miał żółtaczke to bedę go dowoziła do eska(mam 45km).
  20. gloretta poród odbiera lekarz i później szyje w razie czego.A położna stoi obok (i chyba pediatra).Położna dogląda cie i zajmuje sie tobą przez cały czas trwania porodu ale samą końcówkę wzywają lekarza-przynajmniej ja tak miałam. Możesz zastrzec,ze nie chcesz kleszczy ani próżnociągu.Możesz też powiedzieć,że prosiłabyć o ochronę krocza.ALE jeszcze bym dodała,że jesli dziecko jest duże i jest ryzyko mocnego pęknięcia to lepiej niech natną .Lepiej być naciętą niż pęknąć aż po odbyt ale jeśli jest szansa na ochronę krocza to super.Mi mandrla sam powiedział,że mam elastyczne krocze i postara sie je chronić,ale przez to,że przy pierwszym porodzie musiałam być nacięta to i tak lekko pękłam obok blizny. Co do usg to raczej ci zrobią.Jak ja byłam na wizycie to sie upomniałam bo chyba nie miał zamiaru mi zrobić (biernacki).No ale zrobił,wagę określił na normalną ("jakiś kolos to z niego nie jest"powiedział) a mały urodził sie z wagą 3900g 12 dni przed terminem.Ale mój gin też twierdził,że dziecko nie bedzie duże.Tak wiec z tą wagą to róznie bywa.
  21. Jeśli chodzi o samodzielne zasypianie. Moje dzieci tylko na początku spały z nami w łożku (pierwszy 3 tyg.,drugi nieco dłuzej bo był piersiowy i na początku czesto pił w nocy a mi nie chciało sie wstawać),a potem w łóżeczku.Nawet jak młody zasnął w naszym łożku to przekładałam go do łóżeczka.No i wiadomo smok i pieluszka musiały być.Pierwszego syna kładłam do łożeczka i siadałam obok.Czasem śpiewałam kołysanki (choć nie mam głosu to i tak zasypiał).Czasem głaskałam go.Ale często siedziałam i sie nie odzywałam.Jak zasypiał wychodziłam.Jak płakał chwile go ponosiłam,potuliłam i z powrotem do łożeczka.Potem kładałam go i wychodziłam nawet jak nie zasnął.Aha,przypomniało mi sie,ze nakręcałam mu też takie słoneczko-pozytywkę (puszczałam mu ją nawet jak był w brzuszku i poźniej nawet w wózku ją woziłam),wiec pewnie to go również uspakajało.No ale NIGDY nie robiłam tak,ze dziecko wyło a jak je zostawiałam.Z pierwszym nie powiem-troszke sie potrudziłam ale było warto.A z drugim na początku kładłam sie z nim w łożku i tak leżałam (nie odzywałam się).Mały wstał a ja znow go położyłam.I tak konsekwentnie aż zasnął.A potem przekładałam go do łóżeczka.Potem jak już przeszłam na butlę (jak młody miał rok) była kąpiel,do łózeczka i dostawał butle.Wypijał,dostał smoka i pieluchę i tak zasypiał.Jak spać nie chciał to wstawał i płakał wiec wiedziałam,że spac nie bedzie.Wiec sie bawił a za jakiś czas znów probowałam go położyć.Jak był spiący to zaspiał.Nie wiem,może te moje metody coś dały a może mam po prostu taki typ dzieci.W kazdym bądź razie bardzie się z tego powodu cieszę.Ale wydaje mi się,że naukę samodzielnego zasypiania powinno sie zacząć tak jak dziecko ma conajmniej pół roku.Wczesniej to chyba nie ma sensu....Pierwszym krokiem do samodzielnego zasypiania jest NIE USYPIANIE W WÓZKU i bez kołysania na rękach (choć czasem nie idzie sie bez tego obejść).Ale chyba ten wozek to jest najwiekszą przeszkodą w samodzielnym zasypianiu.No ale nie chce sie wymądrzać bo moze mi sie trafiły takie "łatwe" egzemplarze i może te moje sposoby przy innych dzieciach by sie nie sprawdziły.No ale probować warto;).
  22. Tak,wierze,że da sie wychować dziecko bez smoczka. Jeśli ktoś nie widzi potrzeby aby podawać dziecku smoczek to pewnie,ze nie warto go dziecku dawać. Ale wazne jest wtedy (wg mnie) aby dziecko nie wyrobiło sobie nawyku zasypiana przy piersi.Potraktuje to jak taki smoczek do zasypiania i potem bedzie ciężko uśpić dziecko przez kogoś innego niż mama.Aha,dodam jeszcze,że moje dzieci do zasypiania miały(młodszy dalej ma) smoczek i pieluszkę tetrową;).Nie wiem czy słyszałyście o pieluszce-przytulance.Ja nie miałam o tym pojęcia i to moja mama mi powiedziała,ze dzieci lepiej zasypiają/uspakajają sie jak cos sobie miętoszą w rączkach.I faktycznie-jak starszemu wyrzuciłam smoka to została mu jeszcze pieluszka dzięki której sie uspakajał.Młodszy też ma pieluszkę i smoka.Dostaje to i to,kładę go do łóżeczka i wychodzę z pokoju a mały zasypia.Ze starszym miałam tak samo.Absolutnie nie twierdzę,ze to zasługa smoczka! Trochę ich uczyłam samodzielnego zasypiana.Wiec pewnie kilka czynników zbiera sie na to czy dziecko zasypia samo czy nie.Podsumowując-jesli nie ma potrzebyto smoka nie dawać a jeśli dziecko ma silną potrzebę ssania lub jest małym krzykaczem to dać i nie mieć wyrzutów sumienia;).Aha tylko jak dawać to tylko do zasypiania bo potem moze być faktycznie kłopot z oduczaniem lu krzywym zgryzem.Woglóle to jak widze, dziecko 2-3 letnie ze smokiem (np w sklepie) to bardzo mi sie to nie podoba i najchetniej bym mu tego smoczka wzieła;).
  23. Jeśli chodzi o smoczek. Ja przy pierwszym dziecku smoczek kupiłam ale zastrzegłam,ze spróbuje bez. Ale mały był mega wrzaszczkiem wiec smoka dostał od razu (nawet pielęgniarki kazały przywieźć z domu smoka bo nie mogły sobie z nim poradzić-rodziłam w państwowym).Ale mały smoka nie chciał.Stwierdziałam,że to oleję i bez smoka sie obejdę.No ale moja mama przestraszona wizją zajmowania sie małym krzykaczem bez smoka usilnie wciskałam mu smoka do buzi aż po dwóch tygodniach załapał.potem byłam jej wdzięczna za to,że nauczyła młodego ssać smoka.Oduczyłam młodego smoka jak miał 16m bez najmniejszych problemów-odcięłam końcówkę (tak,ze tylko dziurka powstała) i mały od razu smoka nie chciał-włożył do buzi skrzywił sie i wyrzucił go.Nie uronił ani łezki. Przy drugim dziecku już byłam przekonana do smoka i dostał już w esku.Teraz ma rok i 3m,na razie smoka nie planuję wyrzucić bo jeszcze w sierpniu czeka nas wyjazd nad morze wiec w podróży smok może być wybawieniem.Nikogo nie namawiam do smoczka.Ale czasem naprawdę smoczke jest bardzo pomocny.No i nie ma obawy,ze dziecko zacznie ssać palce,co jest wg mnie gorsze do oduczenia.
  24. gwiazdka Myśle,że i tak wywalisz to usztywnienie z rożka.Też miałam przy pierwszym dziecku usztywniany rożek i zaraz wyciągnęlam to usztywnienie.Wg mnie gorzej sie nosi dziecko w takim rożku.Ja sie jakoś pewniej czułam jak czułam ciałko dziecka.No ale może akurat u ciebie sie ten rożek sprawdzi.Weź go do eska-nie zaszkodzi. pestkaxx Mi sie organizm oczyszczał przez 2-3 tygodnie (przed porodem).Co jakiś czas miałam biegunke i wymioty.I też ciągle myślałam,że lada dzień urodze.Moja kuzynka też w 9.miesiącu wymiotowała i miała biegunkę i też myślała,ze to objawy nadchodzącego porodu (urodziła 2 dni przed terminem). Tak,może organizm oczyszczać się na kilka dni przed porodem ale równie dobrze może to trwać nawet 3 tygodnie przed porodem.
×