rozstalismy sie z moim chlopakiem dokladnie 10 dni temu mam ponad 18 lat a bylismy ze sobą dokladnie rok i 7 miesiecy.w sumie bylo tak ze to on podjal decyzje o rozstaniu ja nie chcialam,kocham go i on do czasu kochal mnie i to bardzo zawsze widzialam ze mu na mnie zalezy,czulam ze to cos na prawde powaznego.bylo kilka sytuacji kiedy go zranilam,ale nie zrobilam nic obrzydliwego,nalozylo sie kilka sytuacjia,on zamiast ze mna porozmawiac to tłumil to w sobie,a jestem pewna ze jak bysmy porozmawiali wszystko inaczej by sie ulozylo.on juz wczesniej byl przygotowany na to ze sie rozstaniemy,spotkalismy sie zeby porozmawiac,ale bylam dobrej mysli ze to sie ulozy,ale on juz podjal decyzje,jest bardzo wrazliwy ja mam niewyparzony jeezyk,powiedzial mi ze nie da rady juz tego ciagnac,ale jestem dla niego bardzo ważna i nie chce zrywac konaktu,przepklakalismy caly wieczor.mija kolejny dzien a mi go zajebiscie brakuje.rozmawialam z nim powiedzial ze czuje ulge ze to dobra decyzja ze sie rozstalismy.ja juz nie mam nadzei nie łudze sie.
ale tak zazwyczaj jest jedna osoba zrywa potrzeuje odpoczynku,najpierw troche cierpi,potem ulga,radosc,a potem uswiadamia sobie jaki bląd popelnil.
nie wiem czy to dobrze ze sie widujemy bez spotkan jest mi jeszcze ciezej ale wiem ze jak cos widzisz i nie mozesz tego miec to jest jeszcze gorzej
co o tym myslicie?