Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

oaniao

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez oaniao

  1. jakieś dwa tygodnie temu, pisałam, ze Julia zaczęła kaszlec , a ona zawsze zaczyna chorowac na weekend. sobotę jakoś przeżyliśmy, a w niedzielę pojechaliśmy do lekarza, przepisała antybiotyk i kazała za kilka dni isc do kontroli. w poniedziałek niestety zaczęły się jakies duszności, taki ciężki oddech, przed sama 18 złapalismy ostatnią lekarkę w przychodni, a ona dała nam skierowanie do szpitala. nogi się pode mna ugięły... no i pojechaliśmy, na miejscu nie mogłam się dowiedziec, co jest z Julią, lekarze sa bardzo mało kontaktowi. przyjeli nas na oddział, założyli wenflon, zeby podawac antybiotyk dożylnie i zaczęli inhalacje (dopiero przy wypisie dowiedziałąm sie, ze to sterydy) warunki tragiczne: pierwsze dwie doby miałam spędzic na krześle, mąż na szczęście załątwił mi łózko polowe, pielęgniarka coś tam marudziła, że za duże, ale miałam to gdzieś, zresztą i tak nie pospałam, Julia budziła się co po chwila, az w końcu w srodku nocy urządziła godzinny koncert, nic nie było jej w stanie uspokoic... nie wiem czy zdawała sobie sprawe, ze nie jest w domu? chyba tak, bo przez cąłe nastepne dwa dni była bardzo niespokojna. zaczęły się z powrotem wymioty, to zalegająca flegma musiała zejsc, koszmar! po dwóch dniach zwolniło sie miejsce dostałam łózko i było coraz lepiej, Julia przyzwyczaiła się do szpitala, bawiła sie na łózku i coraz mniej kaszlała. w zeszłą niedzielę wyszłyśmy ze szpitala, tu się dowiedziałam, ze za mój pobyt trzeba zapłacic!!! za stołek 5 zł, a za łózko 12!!! (za dobę)jakiś absurd, mało, ze takie warunki, ja cały czas zajmuję się dzieckiem, wyręczam prawdę mówiąc pielęgniarki, to jeszcze człowieku płac (oczywiste jest to, ze i tak zostałabym z Julią, ale chodzi o sam fakt) w niedzielę spałam prawie cały dzień, dopiero wtedy wyszło ze mnie chyba całe zmęczenie, jeszcze wtedy nie wiedziałam, ze to nie koniec... ...w poniedziaek zaczęła sie biegunka, taki prezent za szpitala - rotawirus, Julia leciała przez ręce, nie nadążałam ze zmianą pieluch i znowu do lekarza i znowu skierowanie do szpitala tylko na oddział zakaźny, ale nie poszłam, bałam się, że znowu coś przyniesiemy. kolejne dni nie przynosiły poprawy, ale nie było tez gorzej. we czwartek znowu poszliśmy do lekarki, a ta się udarła , ze nie poszliśmy do szpitala i ...wystawiła kolejne skierowanie do szpitala. ze łzami w oczach pojechaliśmy, a tamlekarka powiedział, że mała się nie kwalifikuje, bo się na szczęście nie odwodniła i dopóki je i pije to jest dobrze. i tak dotrwaliśmy do dzisiaj... a dzisiaj normalna kupa:) już od soboty sie normalizowało. ale co przezyłam to moje:( problemem okazało się też karmienie piersią, przez to z e miała wprowadzone stałe posiłki, to mleka było mniej, a trzeba było ją karmic samą piersią, Julia płakała, ja płakałam, ale jakoś w koncu się udało, byle nie zapeszyc... ale sie spisałąm...ale wyciągnęłam jeden wniosek i Wam na przyszłośc tez radzę: nie bagatelizjcie najmniejszego kataru ani kaszlu, bo nie wiadomo co z tego wyniknie, a ze szpitala najzęściej wraca się z "Prezentami"
  2. witam dziewczyny, dawno mnie nie było, ale to niestety z powodu choroby Juleńki, później napiszę co i jak, jak bedzie spała, no i obowiązkowo Was doczytam :)
  3. witam dziewczyny, dawno mnie nie było, ale to niestety z powodu choroby Juleńki, później napiszę co i jak, jak bedzie spała, no i obowiązkowo Was doczytam :)
  4. Julia zaczęła w nocy kaszlec:( myślę, ze złapała coś od starszej zie córki, bo ta chodzi z katarem... na razie dałam jej cebion(wit. c) i nie mam nic wiecej, zobaczymy, co bedzie dalej...zawsze coś musi by, nigdy nie ma spokoju za to z tych radośniejszych chwil- Julia całkiem sprawnie pełza, potrafi sporo tak "przejsc", oczywiscie najlepsze sa te miejsca, gdzie jej byc nie powinno
  5. hej, noc koszmarna! wiedziałam, ze jak pochwale, to bedzie źle... Julia budziła się co chwila ze smokiem w buzi i płacz, jak puściła bąka, to spała dalej, a ajk nie , to płakała, dopóki...i tak w kółko. dopiero rano zrobiła dwie kupy i teraz śpi. przynajmniej tyle, ze znam przyczynę jej pobudek, ale nie wiem po czym, w sumie w kółko je to samo u nas pada śnieg z deszczem , więc nici ze spaceru, a widziałyście jaką pogodę zapowadają n a weekend? ciekawe czy się sprawdzi:) na rączce zrobiło się Julii jakieś dziadostwo, takie małe suche plamki, liszaje? nie wiem czym się tego pozbyc, na razie smarowałam bepanthenem, ale nic nie pomaga, miała jedną plamkę u lekarza(kazała odstawic kurczaka), teraz ma trz:(
  6. witam, chyba moja wczorajsza teoria się sprawdziła, byle nie zapeszyc! wczoraj Julia w dzień już ładnie spała i wieczorem poszła spac bez płaczu, sama zasnęła w łózeczku. noc też raczej spokojnie przemineła, bez ciągłych pobudek na smoka, za to ranna pobudka była kilka minut przed szóstą, o ósmej pierwsz drzemka, dzisiaj na pewno idziemy na spacer, zapowiada sie piękny dzień, nie mam w domu termometru, więc nie wiem, ile je stopni, ale słoneczko świeci
  7. witam, widzę, ze nadal puściutko...Bezu, aj też mam problem ze spaniem, ale oststnio zauważyłam, że głównie pojawia się on w weekend i poniedziałek, dzisiaj wtorek, to zobaczę czy moja teoria się sprawdzi... w tygodniu jesy ciszej, w sumie to prawie cały czas jesteśmy same, to Julia może sie wyspac, najdłużej to śpi rano, zasypia około 9 i dośpi nawet do 11, potem znowu na godzinkę około 13:30 i znowu ok.16, też około godziny, wyedy wieczorem kąpię ja o 19:30, kładę do łóżeczka, daję rękę i zasypia. a w weekend jest większy ruch, wielkie sobotnie sprzątanie i ona nie ma czasu sapc, przez to jest bardziej marudna, w niedzielę podobnie, a poniedziałek to echo weekendu... dzisiaj obudziła się jak zwykle z zegarkiem w ręku o 6:30, o 9 była dwugodzinna drzemka, zobaczymy co dalej... faktycznie jest w tym chyba racja, że jak dziecko się nie wyśpi w dzień, to nie chce tez spac w nocy, trochę nielogiczne a jednak! wieczorem jak jest wyspana, to jest spokojniejsza, mogę ją położyc do łóżeczka, rozgląda sie i w końcu usypia, a w weekendy wrzask i tylko rączki co do jedzenia, to moja je tak: 7:30 cycuś 11 - owoce z kleikiem albo biszkoptem 14 - obiad (zje tak około pół szklanki zupy, ale ja goyuję raczej gęste) 17- cycuś 19 - kaszka (zje ok. 120) około północy - cycuś około 4 - cycuś nie wiem czy to mało czy dużo, ale w nocy nie jestem w stanie jej oszukac , nie chce ani na ręce ani smoka , tylko jesc, zwłaszcza o północy, bo o 4 to raczej tak chwilę potrzyma i zasypia z powrotem w nocy i tak podaję jej kilka razy smaoczka, bo popłakuje, czy jeszce wróciy do przesypiania caej nocy , tak jak to było? kiedyś... na pewno!!!:)
  8. witam, jeszcze jedno sobie przypmniałam po wczorajszej wizycie: mianowicie lekarka zasugerowała kupno nocnika i żeby wysadzac Julię zawsze po spaniu, wiadomo że wtedy dziecko sika, ale ja mam watpliwości. przecież i tak takie małe dziecko tego nie zrozumie, ani nie nauczy się wołac, no chyba że sie mylę....ale kierowana doświadczeniem ze starszą córką wiem, ze czeka cierpliwie czekac. a Wy co otym sądzicie?
  9. Miki, gratuluję!!!!:) chociaz z drugiej strony, to znowu bedzie tłoczniej na drodze o jednego kierowce i jego samochód...:):):)
  10. wróciłyśmy od lekarza, Julia ma 68 cm i waży 7550:) następne szczepienie dopiero za pół roku, uff... pytałam lekarki o miesa i powiedziala, zeby nie podawac cielęciny i wołowiny, a najbezpieczniejszy jest królik. co do jogurtów to nie podawac, nawet tych co są w słoikach po 6 miesiacu, powiedziała , ze jest na to czas, z rybą też by się wstrzymała, bo co dopiero miała przypadek jak dziecko udławiło się kawałkiem ości!!!!!! sama z resztą powiedziała, ze nie jest zwolennikiem tak szybkiego podawania dzieciom wszystkiego, bo potem nie wiadomo na co są uczulone i zanim się wyeliminuje jakis składnik to mija za duzo czasu, jeśli dziecko się dobrze rozwija i przybiera na wadze to wystarczy podac troche kaszki, obiadku i owoca, i tu sie chyba pierwszy raz z nią zgadzam
  11. witam, a ja już dzisiaj jestem po dwóch pączkach:) mąż z samego rana poleciał po nie i znowu rosnę wszerz, a co tam! oglądałam wczoraj to o słoiczkach i nic ciekawego nie powiedzieli, poza tym co wszyscy wiedzą, ze to jedzenie jest bardzo drogie, żeby przeliczyc sobie cenę na kg, to wychodzi, ze np. owoce sa po 50 zł na kg! troche coś było o tym (ale bez przekonania), ze wszystko jest tam przetworzone, a wiec utraciło witaminy, żeby nie kupowac kaszek owocowych, tylko zwykłe i dokładac świeże owoce, i bardzo ważne to dokładnie przeczytac etykiety, zeby wiedziec co jest w srodku. przypomnieli jeszcze afere ze słoikami gerbera, które zawierało jakieś kości, pazury itp. odrzuty z drobiu ale nie wiem, czy taka inf. byłaby zamieszczona na etykiecie!
  12. Sortima dziękuję, a tą książką podzial się koniecznie, ajktylko dostaniesz:) Julia już zasypia przy karuzeli, jednak to dobry wynalazek
  13. Sortima, to jakie mięso dawac? Ty już zaczęłaś podawac czy jeszcze nie? ja w czwartek idę do lekarza, to popytam, no chyba że znowu zapomnę:)
  14. jutro w ddtvn mają mówic o jedzeniu w słoiczkach Niezapominajko , a wiesz co z pozostalymi mięsami, które i od kiedy można podawac?
  15. Ewusia , a te obiadki po 6 miesiącu są rozdrobnione czy mają już kawałki? bo u nas z gryzieniem to kiepsko...
  16. witam, a co nam to forum tak przymiera??? dziewczyny, meldowac się !!! moja Julia już ucina sobie pierwszą drzemkę, a ja mam trochę czasu dla siebie, obiad wczoraj już ugotowany, więc słodkie lenistwo:) szperam, szukam po necie w sprawie tego mięsa dla dzieci, ale nic sensownego nie mogę znaleźc, tak pomyślałam sobie, że chyba trzeba kupowac też słoiczki, bo przecież te nasze maluszki nie mogą jesc tylko drobiu i to indyka na zmianę z kurczakiem, a to właśnie najlatwiej i kupic i ugotowac ze spaceru znowu nici, mróz trzyma, a my w czwartek do szczepienia, to szkoda coś złapac, tym bardziej, ze coś oststnio znowu głośno o grypie
  17. byle nie zapeszyc, ale moja Julia chyba nauczyła się w końcu normalnie zasypiac przynajmniej wieczorem, bez żadnego noszenia, kołysania... po kąpieli trochę pociągnie cycusia i kłade ją do łóżeczka, włączam karuzelę, mamy taka z projektorem, ona patrzy na sufit, latające motylki, a ja ja trzymam za rączkę i tak usypia, a najważniejsze, ze nie udzi sie po pół godzinie i nie trzeba kołysac godzinami w weekend przyczytałam pamiętnik o laurze, naszła mnie taka myśl, tylko mnie źle nie zrozumcie!!! oczywiscie biedne dzieciatko, matka zasługująca na medal a może i nie?, bo czyż prawie kazda "normalna" matka nie byłaby skora do takich poświecen i walki o swoje dziecko? natomiast gratuluję jej zaradnosci, umiejętności nawiązywania kontaktów i umiejętności uzyskiwania pomocy z wszystkich możliwych stron. dobrze, ze pisze tego bloga, nagłaśnia całą historię licząc i wierzac, że pomoc może nadejś. najgorsze jest chyba jednak to, ze takich historii są tysiące i niestety nie każdy ma taką siłę przebicia, a za każdą taką historia czai się ludzki dramat...
  18. Dziewczyny powiedzcie mi, jakie mięso dajecie dzieciom do zupy i ile? jutro zamierzam ugotowac pierwszą miesną zupe, więc proszę, pomóżcie:)
  19. Ewusia, moja mała miała takie przesuszone miejsce na nóżce i smarowałam je kilka razy bepanthenem, bo bardzo ładnie natłuszcza i dośc szybko zeszło, a kąpię ją w oilatum, chociaż używałam też emolium, a ostatnio oillan, i jak dla mnie bez różnicy:)tzn, różnica jest, ale tylko chyba w cenie, no i moze w zapachu
  20. Olinek sprawdź poczte i zobacz czy doszło, próbowałam Ci wysłac namiary
  21. Miki, to musimy wymienic się "przepisami":):)marzy mi sie syn...
  22. Kafetko, no wreszcie zajrzałaś!!!!! Wpadaj chociaż od czasu do czasu:) ja bym po południu, jako ten brakujący posiłek, dawała mleko, w sumie to nie ma co dac innego, chyba że znowu kaszkę, ale po co? Ewusia, słusznie robisz, ponoc wciskanie jedzenia prowadzi w końcu do tego, ze dziecko w ogóle nie bardzo chce jesc. te nasze dzieci to jeszcze maluszki, ale mądre są i myśle, że dobrze same wiedzą czego i w jakiej ilosci im trzeba
  23. a to znalazłam w internecie, pisane przez dietetyka, bo któraś kiedyś pytała o żółtko:) Żółtko jest ważne dla dziecka, gdyż po 6 miesiącu życia kończą się zapasy żelaza które nagromadziło sobie za życia płodowego, należy więc podawać żółtko aby maluch nie miał problemów z anemią. Żółtko włącza się do diety dziecka około 6-7 miesiąca życia, w ilości pół żółtka co drugi dzień, dodawanego do zupy lub przecieru jarzynowego z mięsem. Od 10 miesiąca(gdy karmione jest naturalnie) lub od 9 (gdy karmione sztucznie),podaje się pół żółtka codziennie do posiłku obiadowego. Jak najbardziej można łączyć posiłki mięsne z żółtkiem. Od 11-12 miesiąca życia wprowadza się 3-4 razy w tygodniu całe jajko gotowane na twardo, w postaci jajecznicy przyrządzonej na parze lub sadzone na parze. Dziecku w wieku 1-3 lata, 1 jajko można podawać 4-5 razy w tygodniu. Jeśli jajko jest podawane na obiad zamiast mięsa, powinno otrzymać go więcej niż zwykle, tj. 1,5 sztuki. Dzieciom, które mają alergię na białko jaja kurzego zalecane są jaja przepiórcze lub całkowita eliminacja jaj. Ilość podawanego żółtka, zależy w dużej mierze od jego tolerancji przez dziecko, oraz upodobań smakowych, ale również od stanu zdrowia. Na przykład, w przypadku niedokrwistości, możemy stosować je jak najczęściej, w różnej formie ( gotowane, jajecznica na parze, w pulpetach z mięsem ). Ale podawanie go dwa razy w tygodniu, również może być sytuacją prawidłową. Najlepiej sposób, czas i ilość jego stosowania w diecie niemowlaka, skonsultować z lekarzem pediatrą opiekującym się dzieckiem, który skontroluje stan jego zdrowia i pomoże nam nie popełniać błędów. Ryby Wprowadzamy około 6-7 miesiąca życia, jeżeli dziecko nie ma alergii podajemy ryby 1-2 razy w tygodniu. Należy wybierać gatunki mniej narażone na zanieczyszczenia, np. łosoś, tuńczyk.
  24. witam, Julia też jescze nie ma ząbka, a ślini się od urodzenia:) Karolina już miała , jak była w jej wieku, ale co tam czekamy cierpliwie:) ja na razie postanowiłam trochę się za siebie wziac, jeśli chodzi o zdrowie. głowa to już prawie ciągle mnie boli, ciśnienie teżmam dosć wysokie, a jak szłam do mojej lekarki to ciagle mi wychodziło dobre, a moje wątpliwości szybko rozwiewała. teraz poszłam do innej, a tu ciśnienie 160/100! znowu mi dała dopegyt(ten zażywałam w ciaży, bo moja ginekolog też widziałą problem). zmieniłam też lekarkę, w ten poniedziałek też mi walnęło to ciśnienie. myślałam, ze z bólu padne, a ja raczj jestem dosć odporna na ból, do tego wymioty...a po kąpaniu trzeba nakarmić , położyć do spania, dobrze, ze małą spała w miare, bo nie wiem, co by było. dzisiaj znów ide na kontrolę, zobaczymy , co mi powie... a po niedzieli znowu do szczepienia, została nam żółtaczka, o ile dobrze pamiętam. czy to się szczepi w rękę czy w nogę? a co do zup dla maluchów. jakie mieso dajecie?
×