Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

aniol_38

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. z neta takie "suche, psychologiczne" wywody mogą mieć mały poklask, ja bym dodała coś od siebie:) a co do rozwódek - ludzie traktują takie osoby fatalnie czasami..
  2. hej dziewczyny, wczoraj mialam problem w domu z netem... ale sie wczoraj zdenerwowalam... ja to jednak jestem despotyczna :o... remont sie przedluzy, bo corki narzeczony nie bedzie mial tyle wolnego ile sobie planowal, wiec wczoraj sie unioslam honorem i powiedzialam im zeby sobie zrobili tylko corki pokoj, a przedpokoj niech zostawia i zrobi to jakis moj kolega. Nienawidze remontu, syfu, wszystko mam ukurzone, poczawszy od ubran w szafie, skonczywszy na poscieli, a mieli sie wyrobic w tydzien z tym pokojem a tu prosze juz drugi leci i nawet nie pomalowane. Co prawda robia to po swojej pracy, no ale nie cierpie takich deklaracji, ze skoncza, zdaza a pozniej i tak wszystko w praniu wychodzi...
  3. jak Cię nie będzie, to i tak zostawię Ci wiadomość :)
  4. samodzielna -> przepraszam że nie pisałam, ale w pracy wszystko wre! Okolice Katowic, mam gg ale nie w pracy, spisałam Twoje i napiszę jak wrócę :)
  5. mama 35 - ja też jestem ze śląskiego :)
  6. Witam Was! Wczoraj już nie udało mi się tutaj zajrzeć niestety, córka remontuje pokój, a właściwie jej chłopak, trochę im wczoraj pomogłam po pracy ale i tak byłam padnięta. Jak Wam minął wieczór? Buziaki :)
  7. dziewczynki, ja muszę wracać chwilowo do pracy, zaglądać będę jeszcze dziś, dzięki za słowa otuchy :)
  8. posiadanie faceta, to rzecz jasna nie priorytet, ale czasem tak po prostu człowiek tęskni, żeby się do kogoś przytulić.. ;)
  9. samodzielna mama -> no właśnie, takie głupie stany euforii a później zwątpienia. Ja jeszcze jestem meteopatką, zimę bym najchętniej przespała, latem budzę się do życia. A co do Evelli, to rzeczywiście ma nieskończone pokłady pozytywnej energii. Najtrudniej znaleźć tą radość w tych prozaicznych, codziennych czynnościach, momentach.
  10. Evela, tu się w pełni z Tobą zgadzam - masz rację, też czasami już tak myślę, że po co mi to wszystko? Dobija mnie tylko to, że sie czuje tak durnowato i bezradnie - np., zepsuje mi się auto, coś w domu itp. Wtedy reaguje moja córka, jej narzeczony, starają się od strzału naprawić, zaradzić. I wiem, muszę wyluzować, ale jestem zodiakalnym bliźniakiem, typowym - takie dwie osobowości w sobie. Raz sobie mówię - kurde, świat jest mój, życie zaczyna się po 40stce, a są momenty, kiedy chciałabym być takim kotem, zwinąć się w kłębek i mieć wszystko w różowym nosie. Fajnie, że mogę tu popisać i że macie dziewczyny taki power żeby mnie wirtualnie kopnąć w dupsko! :)
  11. najgorzej jest w te wieczory, które zbliżają się wielkimi krokami - te jesienne, deszczowe, kiedy córa z przyszłym moim zięciem są gdzieś poza domem, a ja sama z naszym kotem wpatruję się w monitor, bezsensownie... Czasem na tyle mnie to dobija, że ten humor przekłada się na wszystkich wokół, mam znajomych, owszem - ale są to pary, nie zawsze jest tak, że jestem tam tak do końca mile widziana, wiecie o co chodzi... Przepraszam, że tak nudzę, ale chciałam Wam trochę powiedzieć o sobie, mam nadzieję, że z Wami będzie mi trochę raźniej i cieplej w sercu.
  12. czytałam Wasz topik i powiem szczerze, że napełnił mnie pozytywną energią, której u mnie ostatnio trochę brak... jestem po rozwodzie już prawie 5 lat, sama od 6 w zasadzie - scenariusz typowy, mąż zakochał się w mojej koleżance, kłamstwa, nocne zmiany (dodam, że pracował w policji), 3 powroty z miłości do mnie i córki i chęci zaczynania wszystkiego od początku, w końcu jednak stwierdził, że to ją kocha i cóż, w walentynki przyszedł pozew rozwodowy, obyło się bez ceregieli, gdyż on zgodził się na wszystkie moje warunki, bo zależało mu na szybkim rozwiązaniu. Moja córka obecnie ma prawie 22 lata, a ja od momentu rozstania nie mogę z nikim się związać. Może jestem humorzasta, może zbyt wybredna, ale uwierzcie - nie spotkałam na swojej drodze nikogo godnego zainteresowania dotąd. Denerwują mnie moje stany dołów i radości, córka jest szczęśliwa ze swoim narzeczonym - cudowny facet, cieszę się jej szczęściem, ale mam takie poczucie, że ta samotność wypełniła mnie po krańce możliwości i to życie jest takie bardzo, bardzo puste...
×