Znów_mama
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Znów_mama
-
Witam weekendowo. Wczoraj zaczęłam trzynasty tydzień. Jakoś kiepsko się czuję, niby wszystkie nieprzyjemne objawy minęły, nie mam już mdłości, piersi nie bolą, w nocy lepiej sypiam. Powinnam się cieszyć, a ja chodzę i beczę po kątach. Wszystko mnie denerwuje, ciągle się ze wszystkimi kłócę. A potem beczę. Dziś jest ładna pogoda, obiecałam dzieciom, że pójdziemy na spacer do Starego Zoo. Oni już nie mogą się doczekać, a ja siedzę w piżamie, choć już prawie pierwsza i tylko płakać mi się chce. K. pojechał do Warszawy, wróci późnym popołudniem i dobrze, bo na pewno znalazłabym pretekst, żeby się pokłócić. I wcale nie jest mi z tym dobrze. Sama na siebie się złoszczę, że jestem taka okropna. Do tego czuję się gruba i brzydka, na twarzy wyskakują mi jakieś krostki, mam strasznie przesuszona skórę, żadne kremy, ani balsamy nie pomagają i w ogóle do niczego to wszystko:-(((
-
Eni teoretycznie do końca pierwszego trymestru, czyli 14 tygodnia nie powinno się stosować znieczulenia. Ale czasem nie ma wyjścia, stomatolog podaje wtedy mniejszą dawkę, tylko trzeba mu powiedzieć o ciąży. Mi w poprzedniej ciąży tez ukruszył się ząb, a ja nie dam się dotknąć dentyście bez znieczulenia:-) Chociaż ubytek był malutki mój dentysta zastosował niewielką dawkę znieczulenia. Chyba bardziej dla mojego spokoju;-)
-
elcia1984 - wiem, że ćwiczenia są wskazane, tylko, że ja przeleżałam prawie cały wrzesień z powodu plamień, teraz jest lepiej, ale nadal mam łykać Duphaston, zakaz współżycia i większej aktywności, dlatego napisałam, że siłka odpada:-( mam tylko nadzieję, że będzie jeszcze lepiej i dostane zgodę na zwiększenie aktywności:-)
-
Eni - ja tez prenatalne, stąd nerwy. Jak już pisałam moja siostra straciła dziecko z powodu wady genetycznej i wtedy, gdy się to działo naczytałam się sporo na ten temat. Teraz myślę, że lepiej było nie mieć tej świadomości. Ja też ledwo dopinam jeansy, ale to wina tych dodatkowych kilogramów. Mam nadzieję, że teraz już będzie wszystko w porządku i będę mogła wrócić do dawnej aktywności. Muszę zapytać tego mojego doktorka, czy mogę pływać, bo siłka to na pewno odpada, a bez ruchu do maja to ja sobie nie wyobrażam.
-
Ja też USG w przyszły wtorek i chyba Eni też wtedy, o ile się nie mylę.Staram się nie denerwować, ale kiepsko mi to wychodzi. A to jeszcze cały tydzień. Ja na razie tyję. Mam juz 2 kg na plusie, a przy mojej budowie to od razu widać. Trochę mnie to martwi, bo w tym tempie to chyba dobiję do 70:-(
-
Olcia - tylko, że żadna z nas jeszcze nie zna płci;-)
-
A ja nie chcę zapeszyć, ale zaczynam czuć się super. Mdłości przeszły mi zupełnie, mam coraz więcej energii, chociaż czasem jeszcze utnę sobie drzemkę w ciągu dnia, jak mogę sobie na to pozwolić:-) Ale generalnie, jedynym objawem, który mi pozostał to częste siusianie i większe piersi. Cóż, coś za coś;-) Mam nadzieję, że tak już pozostanie i teraz już będę tylko cieszyć się ciążą bez jej uciążliwości, czego i wam życzę drogie Panie na nadchodzący tydzień:-)
-
Eni, spóźnione, ale najszczersze życzenia z okazji drugiej osiemnastki:-D Też 26 mam USG genetyczne. I też zaczęłam 12 tydzień, na szczęście czuję się już znacznie lepiej. Mdłości mam już tylko czasami, naprawdę rzadko. Za to kompletnie zmienił mi się smak. Jadam jakieś papki, ryż na mleku, budynie, owsianka:-) Ten kalendarz płci chyba nie działam za dobrze. Wpisuje datę urodzenia, a on mi mówi, że "Chinka mająca 30 lat, zapłodniona w 7 miesiącu księżycowym powinna mieć... " Ale ja nie mam 30 lat;-)
-
Eni, ja mam termin na 6 maja, ale szanse na donoszenie do terminu są nikłe. Zawsze rodziłam wcześniej i teraz tez już mi lekarz powiedział, że z moja poharataną szyjką będziemy się cieszyć jak do 38 tygodnia dotrwam:-) Wygląda więc na to, że ja jeszcze w kwietniu się rozpakuje, ale tego nikt nie wie, każda ciąża jest inna i wszystko się może zdarzyć:-) Nie ma co się nastawiać na termin, bo tylko 5% dzieci rodzi się w terminie. Tak naprawdę nasz termin to jest data wyznaczona z OM plus/minus dwa tygodnie:-)
-
Mi to badanie robi mój lekarz, akurat jest specem:-) więc będę je miała na normalnej wizycie, 26 października. Niby się nie boje, ale im bliżej tym więcej o tym myślę. Moja siostra rok temu straciła dziecko właśnie z powodu ciężkiej wady genetycznej. Mam stracha:-(
-
Dziewczyny, ale my tu chyba rozmawiamy o nieinwazyjnych badaniach, czyli tzw. USG genetycznym. To jest normalne badanie USG, trochę bardziej dokładne, na lepszym sprzęcie i wykonane przez przeszkolonego położnika. Dopiero, gdy wyniki tego badania są niedobre robi się testy z krwi i amniopunkcję. Chyba, że kobieta obciążona jest bardzo wysokim ryzykiem, na przykład w poprzednich ciążach ujawniła się wada genetyczna robi się biopsję kosmówki już w 9 tygodniu ciąży. Ja wiem, że wszystkie chcemy, żeby nasze dzieciątka urodziły się zdrowe, ale po to chodzimy do lekarza, robimy wszelkie zalecone badania, chodzimy na USG, żeby wiedzieć, że wszystko rozwija się prawidłowo. Mam nadzieję, że żadnej z nas to nie spotka, ale nie zawsze tak się dzieje i dobrze jest wiedzieć to wcześniej.
-
Cześć dziewczyny. U mnie dzisiaj wróciły mdłości, kilka dni był spokój, odzyskałam trochę siły, zaczęłam powoli normalnie jeść, a dzisiaj od rana jakaś masakra. Nie mogę wejść do kuchni, bo mnie cofa:-( Wiele wątków widzę się pojawiło:-) Imiona - u nas wybrane już dawno temu, jak dziewczynka to Zośka, jak moja mama, a jak chłopiec to Franio - jak dziadek mojego K :-) Co do zabiegów przed porodem, nigdy nie miałam lewatywy, ani mnie nie ogolono. Natomiast przy obu porodach byłam delikatnie nacięta na trzy szwy. Wydaje mi się, że z dwojga złego lepiej być naciętym w bok, niż pęknąć wzdłuż. Zawsze myślałam, że gdybym pękła wzdłuż, po linii do odbytu to chyba bym musiała przejść na płynną dietę na dobrych kilka tygodni. Nie wyobrażam sobie usiąść na kibelku i... aaaaaauuuuuaaaaa ;-) Jeżeli chodzi o poród rodzinny to ja jestem jak najbardziej za. Ja to najchętniej urodziłabym w domu, ale mój K. nigdy się na to nie zgodzi:-( Wybierzemy zatem kameralny oddział, gdzie wiem, że położne są wtedy, gdy istnieje taka potrzeba, a lekarz pojawia się już w ostateczności, czyli na sam koniec:-) Będziemy przynajmniej mieć wrażenie, że to nasze i tylko nasze przeżycie:-) penelopa - nie wiem jak z różyczką, ale cytomegalię to z tego co pamiętam robi się później, ja na razie dostałam skierowanie na toxo, VDRL, HBS i ogólne badania,
-
A Duphaston też biorę ze względu na niski progesteron. Ale już zmniejszam dawkę i powoli będę odstawiać. Teraz biorę już tylko jedną tabletkę na dobę, jeszcze przez trzy tygodnie.
-
Penelopa, czy chodzi o USG genetyczne? Bo jeśli tak, to teraz chyba robi się wszystkim ciężarnym. Ale może mi się tylko wydaje... Ja mam umówione na 26 października.
-
Byłam u lekarza i nie muszę już leżeć!!! Wszystko w najlepszym porządku, dzieciątko rośnie, macica się odgięła w przód, kosmówka się odsunęła od ujścia, torbiel zmalała do dwóch centymetrów:-D :-D :-D Dzisiaj mam cudowny nastrój. Nie mogę jeszcze biegać, ani podnosić nic ciężkiego, muszę się oszczędzać, no i ciągle celibat :-( ale i tak jest dobrze:-))) Justynka_87 - 6 tygodni i 42 mm? to nie pomyłka? ja tez byłam dzisiaj na usg i mój maluch ma 29 mm i ta wielkość odpowiada wiekowi ciąży, a u mnie to już skończony 9 tydzień
-
Cześć dziewczyny, widzę, że coraz więcej majowych mamuś:-))) Ja póki co też łykam tylko kwas foliowy, witaminy ewentualnie od drugiego trymestru, ale też nie na pewno. Przed ciążą miałam rewelacyjne wyniki badań krwi, więc, możliwe, że nie będzie potrzeby dodatkowej suplementacji. Ewentualnie później, zimą, kiedy zabraknie świeżych warzyw i owoców. Na razie korzystam z darów natury:-) asia - to zabawne, ja też mam na Polną najbliżej, co oznacza, że mieszkamy całkiem blisko siebie:-))) zaraz się okaże, że mamy dzieci w tej samej szkole;-) moje chodzą do dziewięćdziesiątki, chociaż twoja starsza to pewnie już w gimnazjum?
-
wkradły się jakieś błędy errata:-) patologii ciąży (nie ciąż) i oddział (a nie odział) Cześć rubinkowa:-) może pocieszy cię fakt, że ja jestem w ciąży trzy tygodnie później i powoli mijają mi te nieprzyjemne objawy, wiem, że nie ma reguły, ale w większości przypadków to pierwsze trzy miesiące są najgorsze, damy radę:-)))
-
Hej, pewnie, że będę się trzymać. Boże chroń nas od konowałów:-))) Nad szpitalem zastanawiam się od czasu do czasu, ale decyzję podejmę jak już będzie bliżej niż dalej:-) Na Polnej rodziłam 12 lat temu i wspominam to jako największy koszmar. Sześć godzin byłam przykuta do łóżka podpięta do KTG, chociaż wcale nie było takiej potrzeby. Po prostu tak im było wygodniej, a ja byłam młoda i niedoświadczona i robili ze mną, co chcieli. Młodszego syna rodziłam w Świętej Rodzinie przez przypadek. Poszłam tam na badania, bo miałam najbliżej a okazało się, że zaczął się przedwczesny poród i musiałam zostać. Leżałam dwa miesiące pod kroplówką na podtrzymaniu, a skończyło się na cięciu cesarskim w 37 tygodniu. Szpital sam w sobie wspominam bardzo dobrze, jednak to było 9 lat temu i od tego czasu dużo się tam zmieniło. Na pewno sie na niego nie zdecyduje ze względu na to, że dzieci są tam na oddziale noworodkowym, a na odwiedziny kobieta musi wyjść na korytarz i siedzieć na plastikowym krześle (jak była cięta, albo popękała to mało komfortowe przeżycie), nawet jak przychodzi ojciec dziecka. Już pomijam, że rodzinie dziecko jest pokazywanie przez drzwi oddział noworodkowego. Są oczywiście kobiety, którym taki system odpowiada, ale to nie nie dla mnie. Córę z kolei rodziłam w szpitalu Raszei i ten wspominam najlepiej. Zarówno pobyt na oddziale patologii ciąż, jak późniejszy poród i odział poporodowy. Nie mam nic do zarzucenia. W czasie porodu położne wręcz zachęcały do zmiany pozycji, proponowały prysznic czy masaż. Córę urodziłam spokojnie, bez znieczulenia i ogłupiających środków przeciwbólowych. Po tym porodzie myślałam, że jeżeli jeszcze kiedyś to tylko w Raszei. Teraz wiem, że przez ostatnie lata pozmieniało się na Polnej. Siostra rodziła dwa lata temu i była zadowolona z opieki. Ja jednak wciąż się waham. Myślę sobie, że jeżeli wszystko będzie w porządku, poród w terminie i bez znanych nam wcześniej komplikacji to zdecyduję się na szpital Raszei. Ale gdybym tylko podejrzewała, że coś może pójść nie tak, to wybiorę Polną. W końcu mój lekarz tam pracuje, może mnie przekona:-)
-
Witaj asia76:-) Widzę, że też jesteś z Poznania? Co to za lekarz? Żebym przypadkiem nigdy do niego nie trafiła;-) Poszłam dzisiaj na krótki spacer. Co prawda lekarz kazał leżeć do kolejnej kontroli, ale nie wytrzymałam. Teraz biegam co chwilę do toalety, żeby sprawdzić, czy nie plamię, ale jest ok. Niestety ten krótki spacer mnie wykończył i chyba muszę się zdrzemnąć:-) Życzę miłego sobotniego popołudnia wszystkim mamom:-)
-
Dzięki dziewczyny, trochę mi lepiej. Pogadałam z siostrą, poczytałam parę wątków na kafe i humor mi się poprawił:-) Tak już bym chciała, żeby mi lekarz pozwolił chodzić, chociaż trochę. Do wtorku jeszcze wytrzymam, wtedy mam wizytę, ale przeraża mnie myśl, że będę musiała się położyć na kolejne dwa tygodnie. Fizycznie czuję się już całkiem dobrze. Trochę jeszcze bolą mnie piersi i brzuch mam jak balon po każdym posiłku, ale ogólnie nie jest źle. Gorzej z psychiką. Mam mnóstwo spraw do załatwienia, które nie wymagają szczególnego wysiłku, ale mojej obecności. Trochę poszalałam z planami i na ten sam czas zaplanowałam ciążę i otwarcie kawiarni:-) Wielkie otwarcie na razie musi poczekać, ale pewne rzeczy trzeba niestety załatwić. I to takie, które muszę załatwić osobiście:-( Chociaż i tak jestem z siebie dumna, że odpuściłam trochę i pozwoliłam, żeby moja siostra wybrała materiał na zasłony i poduszki do lokalu:-) Teraz szukam kogoś, kto mi położy tapetę na jednej ścianie i nie zedrze ze mnie, jak za kapitalny remont:-) Najgorsze jest to, że w tym kraju nie można zaufać podwykonawcom. Nie mogę dać kluczy ekipie i wierzyć, ze zrobią wszystko porządnie. Niedawno wpuściłam do lokalu ekipę, która wymieniała ościeżnicę w ubikacji. A oni wychodząc zabrali sobie komplet moich śrubokrętów, które tam zostawiłam, żeby poprzykręcać gniazdka po malowaniu. Nie wierzę, że zrobili to przez pomyłkę, w końcu te śrubokręty leżały wraz innymi moimi narzędziami. Każdego trzeba pilnować i patrzeć na ręce. Ech... ale się rozpisałam. Wybaczcie, ale czasem trzeba ponarzekać, tak dla zdrowia:-)))
-
Mam doła dzisiaj. Bez powodu. Wszystko mnie denerwuje, rano pokłóciłam się z moim K, o pierdołę, szukałam pretekstu tak naprawdę. A jak już wyszedł do pracy to pożałowałam i teraz siedzę i ryczę. Mam dosyć tego leżenia, tego, że jestem taka "do niczego". Jak tylko wstanę i próbuję coś zrobić, to zaraz słyszę "zostaw, połóż się". Nawet dzieci korzystają z tego, że jest babcia i to z babcią chcą odrabiać lekcje, z babcią grać w gry i bawić się." Mama niech leży i gapi się w sufit". Jedynie najstarsze dziecko jeszcze mnie zauważa i to do mnie przynosi do sprawdzenia zadania z matematyki, kochany chłopak.
-
Justynka - o jak ja ci zazdroszczę tej plaży :-))) Eni - tobie zazdroszczę tych gór na horyzoncie :-))) Pigula - ja myślę, że to hormony ciążowe spowalniają trawienie, dlatego masz te kłopoty, ja mam podobnie, lekarz kazał pić kefir i jeść otręby, ale to niestety nic nie daje:-( rano jem kubek kefiru z otrębami i suszonymi śliwkami, zagryzam jabłkiem i popijam rumiankiem a i tak wydaje mi się, że każdy posiłek trawię sto lat 2010/2011 i Kankuun - witajcie:-)
-
Jak widać, nada nie mogę spać, dziś już "na nogach" od piątej. Szkoda, że nie mogę chodzić, wiedziałabym jak wykorzystać ten czas. A tak, siedzę od godziny na allegro o oglądam ciuchy zimowe dla dzieci:-) Dziś wielkie święto, Mikołaj kończy 9 lat. Wczoraj mama według moich wskazówek upiekła biszkopt, na dzisiaj został krem i zdobienie tortu. Będzie czekoladowy z malinami, jak co roku. Mikołaj nie zmienia podobań od lat:-) Odkąd się obudziłam mam przez to trochę nostalgiczny nastrój. Przypomina mi się jak się darłam na cały szpital, że mają mi przynieść dziecko. Urodził się przez cc, po którym miałam leżeć przez 12 godzin na oddziale pooperacyjnym, a mały był w tym czasie na noworodkowym. Cięcie było 15 minut po północy, a ja już o czwartej zaczęłam wyć, że chcę do mojego maluszka:-))) Dzięki temu po ośmiu godzinach, tuz po obchodzie przenieśli mnie na oddział położniczy i przynieśli małego, żebym już przestała marudzić. Ech... na wspomnienia mi się zebrało...;-)
-
To może wreszcie ja się dopiszę:-) ad888888.........Ada..........22........Pszczyna.....8.05./tydzień w stopce. PaulinaKiss.......Paulina......23........Kraków........4.05./tydzień w stopce. annjaa............Ania.........28........Gdańsk.........03.05/ tydzień 7 kaka80............Kaśka..... .30....... Kraków....... 05.05/ tydzień 7 elcia1984.........Ela...........25........Londyn........01.05/ tydzień 8 ENI_35............ANETA.......35........BIELSKO-BIAŁA.....05- 05-2011 8 tydz bunia3...........................30........Toruń.........08.0 5/7 tydzień Asiula1381........Asia.........28........Skarżysko.....08.05/ 7 tydzień Lorien.............Beata.......23........Kraków......25.05 Justynka_87.....Justyna.....23........Nad morzem....31.05/ 6 tydzień Migrena73........Monika......37........Warszawa......24.05/7 tydzień aleksandria88....Olka.......22..........Ruda Śląska.......23.05 Znów_mama......Alicja........32........Poznań............06.05
-
Mi objawy też jakby trochę zelżały. Zostały bolesne piersi, ale przeszły mdłości. Z kolei nowością jest brak apetytu, a w zasadzie to nawet nie jest brak. Chodzi o to, że mogę jeść tylko naprawdę minimalne porcje, bo jak tylko trochę zjem, czuję się obżarta. Wymyśliłam, że to przez to leżenie, organizm po prostu spowolnił rytm i mniej potrzebuje pokarmu. Nie wiem. Trochę mi szkoda, bo ciągle ktoś przynosi mi jakieś smakołyki, a ja nie mogę jeść:-( Takie trochę uczucie, jak po świętach u mamy. Jak jestem na świętach u mamy to jestem tak najedzona, że zawsze znajdzie się coś, czego nie spróbuję. A potem jak już wracam po świętach do domu, to żałuję i myślę o tej potrawie, której nie zjadłam. Wiem, pokręcone to trochę. Ale ja naprawdę lubię jedzenie:-))) Na szczęście nigdy nie miałam problemów z wagą. W każdej ciąży tyłam maksymalnie 10 kilo i po porodzie raz dwa wracałam do wagi sprzed ciąży.