Znów_mama
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Znów_mama
-
Hej dziewczyny. Czy któraś ma wieści od DeeYaa? My tu z Natalią-tigero leżymy sobie w pokojach obok siebie i wyczekujemy wieści od nowych, rozpakowanych majówek. Tymon i Zosia włączyli funkcje ssanie, więc za dużo ani pogadać, ani popisać się nie da. Zosia dzisiaj tak dzikowała w nocy, że szok. Od północy do czwartej nad ranem, w kółko ssanie i w ryk, bo za dużo zjadła, jak jej się odbiło i ulało to znowu ssanie i znowu w ryk. O czwartej wreszcie zasnęła i pospała całe półtorej godziny. Ech, głupolki te dzieci, jeszcze tyle się muszą nauczyć;-)
-
Zmiana stopki;-)
-
Hej, dziękuję za wszystkie gratulacje. Gratulacje ode mnie dla ateny i Aniołka. Zosieńka urodziła się dzisiaj o 10.30, waży 3160g. Obudziłam się jak ostatnio mam w zwyczaju około 6.00. Początkowo próbowałam jeszcze poleżeć, ale było mi niewygodnie, skurcze jak wiecie męczyły mnie już od dawna, więc doszłam do wniosku, że wstanę i zrobię sobie ciepłą kąpiel, może pomoże. Jednak kąpiel nie wyciszyła skurczów, więc zadzwoniłam do położnej z informacją, że niewykluczone, że dziewczynka jednak sie zdecydowała, bo mam skurcze co pięć-siedem minut i mam wrażenie, że się nasilają. Chociaż jak wiadomo, nie ma co się do tego przywiązywać, bo Zośka kapryśną dziołchą jest i może się jeszcze rozmyślić. Położna powiedziała, że ze spokojem, jak skurcze będą co trzy-cztery minuty to mamy przyjechać, bo wtedy już nie ma na co czekać, a tymczasem mamy zjeść śniadanie i się wyluzować. Ponieważ wczoraj byliśmy na zakupach i część rzeczy została w bagażniku, musiałam iść na parking po mleko do kawy. Jak swoim zwyczajem zbiegłam po schodach z trzeciego piętra to już wiedziałam, że to już, że to dziś. Skurcze ewidentnie się nasiliły. Gdy wróciłam do domu, Krzychu już wstał, więc powiedziałam mu, żeby się szykował, bez paniki, ale po śniadaniu jedziemy do szpitala:-) Dobre sobie, bez paniki:-D Zadzwoniła do mnie siostra, rozmawiałam z nią przez 15 minut i w tym czasie miałam trzy skurcze, kiedy usłyszała: "czekaj (oddech) czekaj(oddech) o ja p...dolę, k....wa mać!" to powiedziała, "ty już może jedź do tego szpitala";-) No więc wypiliśmy po kubku Inki, zjedliśmy po bułeczce mlecznej i ruszyliśmy do szpitala. Na izbie przyjęć chciałam być zabawna i mila i powiedziałam: "dzień dobry, przyszłam urodzić dziecko", na co pani już mniej miłym tonem: "objawy porodu są?". Na co ja, że no raczej, po dopełnieniu formalności w stylu "100 pytań do..." kazano nam czekać na niebieskim krzesełku, przyjdzie doktor i zbada. No więc siedzieli i czekaliśmy, aż przyszedł miły, młody i przystojny;-) pan doktor i zbadał i zdębiał i zapytał "jak pani to zrobiła? ma pani siedem centymetrów rozwarcia i przychodzi pani z uśmiechem na ustach, nie boli panią?". Na co ja, że trochę boli, ale daję radę:-) Pan doktor zarządził biegiem na porodówkę, no to pobiegliśmy. Tam przejęła nas nasza cudowna położna. Znowu tony papierów i 100 pytań do..., zgody, niezgody, podpisy. W końcu, około 10.00 trafiamy na salę porodową. Położna podłącza KTG, na 15 minut - mówi. W tym czasie mogę chodzić na tyle, na ile pozwala długość kabli. Po drugim skurczu czuję, że główka schodząc uciska żyłę główną i robi mi się słabo. Jednak wolę siedzieć. Ale jak siadam, to z kolei ucieka tętno małej i aparatura szaleje. W takim razie kładę się na boku, z podkurczoną jedną nogą. Tak jest ok. Jeden skurcz, drugi, trzeci. Kurde, juz następny? Dopiero co się skończył jeden. Położna bada położenie główki. Pytam, czy pęcherz jest cały, bo chyba wody mi się sączą. Na co ona, że chyba jest przerwany, ale jeszcze trzyma. Odwraca się i przy kolejnym skurczy pęcherz puszcza. Wody leją się jak z nowojorskiego hydrantu w upalne lato. Skurcze się nasilają, już nie chcę leżeć, chce kucać, położna biegnie po worek sako, który gdzieś zaginął, ale wraca z pustymi rękami. Kiedy wraca, ja już się nie mogę ruszyć, czuję jak schodzi główka małej. I wtedy świat zwalnia, położna wystawia głowę z sali i coś krzyczy, pojawia się więcej osób. To wszystko dzieje się jak w zwolnionym tempie, jakby obok. Ja czuje ból, wiem, że on ma sens, przeżywam go, krzyczę, robię miny. Czuję kojący dotyk dłoni Krzysztofa, gdy głaszcze mnie po głowie, po karku. Czuję jego kojącą obecność. Kochanie, rodzę nasze dziecko, owoc naszej miłości, nasz skarb. Z tego poczucia nierealności wyrywa mnie głos naszego anioła, naszej położnej: "poprzyj między skurczami, nie przyj, oddychaj, oddychaj", ha łatwo mówić. W końcu udaje się złapać rytm, rozluźniam się, znowu stroje miny, rozciągam i ściągam usta, oddycham, dmucham i czuję pierwsza ulgę, urodziliśmy główkę. Teraz mam ochotę przeć z całych sił, niech to już się skończy, ten ogień, piekący ból w kroczu, ale znowu słyszę "oddychaj, nie przyj", skupiam się na oddechu i nagle czuję wielką ulgę. Otwieram oczy i widzę moja piękna córeczkę, jest spokojna, nie płacze, pluje wodami. Położna kładzie mi ją na brzuchu i czuję jej ciepło, jej spokojny oddech. Patrzę na Krzysztofa, ta chwila jest tylko nasza i tylko dla nas. Wszystko inne się nie liczy. Chciałam po prostu napisać jak było, ale chyba szaleje jakaś burza hormonalna i wyszedł mi elaborat:-D Pierwszy dzień za nami, Zosia je i śpi - słodziak. Mnie trochę pobolewa obkurczająca się macica, ale do zniesienia. Krocze w zasadzie nie boli. Mam lekkie pęknięcie skóry w stronę odbytu, na którym mam założony szew i małe otarcie. W porównaniu z cięciem krocza, które miałam przy poprzednich porodach to nie ma o czym mówić, w ogóle tego nie czuję. W zasadzie to mogłabym już iść do domu, ale ze względu na małą wstrzymuję się do jutra:-D Pozdrawiam. Życzę wszystkim szybkich i pięknych porodów.
-
Ja też w dwupaku. Po wczorajszych spacerach i wieczornych masażach, które mi mój K. zafundował spałam jak niemowlę, a skurcze wyciszyły się zupełnie. tigero - ja do dowcipnisia boję się iść, bo się obawiam, że on mi będzie chciał wywołać poród, a ja nie chcę wywoływania:-( on ma teorię, że ja tak długo nie mogę z rozwarciem chodzić i może to uznać jako wskazanie, z drugiej strony wiem, że powinien mnie już zbadać, bo ostatnio byłam u niego dwa tygodnie temu, sama nie wiem, co robić. Chyba w końcu do niego pójdę, a jakiekolwiek interwencje mogę się po prostu nie zgodzić. Słyszałam już kilka takich historii, że kobiety umówione na wywołanie kilka godzin wcześniej zaczynały rodzić, chyba ze strachu przed kroplówką, może to i na mnie zadziała. Ale jak nie? W końcu Zosia jeszcze ma czas, może jest jakiś powód, dlaczego nie wyłazi. Może potrzebuje więcej czasu posiedzieć w brzuszku. Cholera, trudne to wszystko. Jutro 3 maja, czyli nów księżyca, kiedy to według statystyk rodzi się najwięcej dzieci:-D Atena - to jak? szykujemy się na jutrzejsze dyżury?
-
anjaaa - gratulacje ogromne! spora ta twoja kruszynka:-) x- fajnie, że się odzywasz, maluchy niech rosną i nabierają sił, kurcze, niefajna sprawa z tym paciorkowcem, aż strach się bać:-( Dziewczyny, mi też dzisiaj grillem pachniało, a zimne piwo to za mną chodzi już od paru dni. Ale nie mogę nigdzie dostać tego 0,0%, wszędzie jest tylko Lech Free, który wcale taki free nie jest. kari - fajnie, że już jesteście w domku, zazdroszczę:-) Justyna - no to same przyjemności was czekają;-) tigero - odezwij się babo, bo zaczynam podejrzewać, że poszłaś na porodówkę beze mnie;-)
-
atena - chyba nasze położne mają taki sam grafik. Moja też trzeciego ma dyżur, tym razem w dzień:-) A jaki kolor masz tego CabrioFixa?
-
tigero - u mnie też co 10 minut i też się zastanawiam, kiedy przejdzie, moja rodzinka chce "na wycieczkę" a ja już siły nie mam, może do botanika dam się skusić, dalej się nie ruszam:-P A Zosia niewykluczone, że dzisiaj ma zamiar wyleźć, bo przecież moja położna ma komunię chrześniaka i ze wszystkich dni ostatnio to właśnie dzisiaj jej nie pasowało. Więc Zośce może pasować jak najbardziej, to jakieś złośliwe stworzenie jest:-)
-
Emilia - no proszę, ja tu staram się pozytywnie myśleć;-)
-
Dziś Niedziela Miłosierdzia Bożego. Może przy tej okazji spłynie na nas boże miłosierdzie i wreszcie coś się ruszy;-)
-
Pół posta mi zżarło;-) No to się doktorek trochę pomylił, o jakieś pięć tygodni póki co:-P Wiesz, ja sobie tłumaczę, że przecież mamy czas, jeszcze termin z OM nie minął i jak dziewczynka zechce to wyjdzie i nie ma co jej popędzać. Ale nie ukrywam, żem zmęczona już tym oczekiwaniem i tymi cholernymi skurczami przepowiadającymi. Mam je przecież od trzech tygodni! Załamka. Już przestaję wybrzydzać. Ciągle mówiłam dziewczynce kiedy może się urodzić, a kiedy nie. Teraz nie, bo to, a wtedy nie, bo tamto, a mi by najbardziej pasowało wtedy. Koniec z tym. Niech wychodzi, kiedy chce, nawet dzisiaj, chociaż położna na komunii u chrześniaka,albo nawet jutro, chociaż to urodziny mojej siostry, albo kiedy sobie zażyczy:-)
-
Hej tigero - ja wczoraj wieczorem znowu spacerek na Sołacz zaliczyłam, miałam nadzieję, że w drodze powrotnej prosto na Polną pójdę, ale nic z tego, wróciłam do domu z bolesnymi skurczami, stwierdziłam, że się położę na godzinkę i zobaczę, czy się rozkręcą, czy wyciszą i spałam do rana:-) Masakra z tym dzidziakiem, naprawdę. Moja siostra dzisiaj wychodzi z maluchem do domu. A ja prędzej bym się diabła spodziewała, niż tego, że donoszę do 40 tygodnia, szok. Doktorek od początku mówił, że z tą moją zmaltretowaną szyjką, to jak donoszę do 35 tygodnia, to będzie sukces:-)
-
Niech ktoś to przetłumaczy mojej Zosi:-)
-
Hej laski. Niestety my ciągle w jednym kawałku:-( Moja położna też ma dyżur dziś w nocy i chętnie bym się na niego załapała, ale Zosia tego nie rozumie. Co za bezrozumne stworzenie;-) Od wczoraj mam skurcze i nic, wcale się nie nasilają, ciągle są takie same. Dupa blada. Jak mam przeżyć jeszcze jedna taką noc jak dzisiaj, to jutro zrobię sobie cesarkę kuchennym nożem:-P atena - ja mam CabrioFix w kolorze Total Black. Wózek mamy X-lander, w kolorze Carbon i ten czarny fotelik nam najbardziej pasował. tigero - mały Jasiu mojej siostry w końcu się zdecydował wstawić odpowiednio i urodziła silami natury, rodziła z inną położną niż ja, ale była zadowolona z opieki. Jeżeli chodzi o dowcipnisia, to ja cały czas mam nadzieję, że nie będę musiała się u niego pokazywać w duopaku, bo on będzie chciał mi poród wywołać, już ostatnio mówił, że się o mnie martwi, że ja z tym rozwarciem chodzę:-P A ja wychodzę z założenia, że jak dzidź zechce to wylezie i nie ma co go popędzać na siłę. Fakt, że ja się czuję niezbyt komfortowo nie jest dla mnie wystarczającym powodem do interwencji w naturę. Jestem w ciąży od prawie czterdziestu tygodni, jak trzeba będzie to wytrzymam jeszcze tych kilka dni:-) Choć oczywiście wolałabym, żeby to było kilka godzin.
-
Hej. Spać nie mogę, skurcze mnie męczą, zwariować można:-( Niech się wreszcie ta Zośka zdecyduje, w którąś stronę, bo szlag mnie trafi.
-
kari - gratulacje! tigero - zostałyśmy same na placu boju, moja siostra rozpakowana ;-)
-
Teraz dopiero przeczytałam, jak działają te testy i zastanawiam się, czy nie lepiej kupić sobie zastaw papierków lakmusowych, zasada działania ta sama, a koszt nieporównywalnie niższy:-)
-
Hej. Kari - trzymam kciuki, bo wygląda na to, że dzisiaj urodzisz, powodzenia:-D Ja ciągle w pakiecie. Moja siostra wczoraj urodziła, a miała termin osiem dni po mnie. Teraz to już w ogóle rodzinka mi spokoju nie da, już mnie męczą telefonami, z pytaniami, kiedy ja mam zamiar urodzić. Jak mnie to wkurza, to sobie nie wyobrażacie:-( Jakby tego było mało, mój Krzychu się przeziębił i w kółko pitoli, żebym teraz nie rodziła, bo on zarazi Zosię. Wrócił wczoraj z pracy wcześniej i oczywiście jest "umierający" - drapie go w gardle i ma katar:-O Chyba dzisiaj pojadę gdzieś do lasu i wyłączę komórkę, niech się wszyscy cmokną:-P Mój plan z rodzinną numerologią chyba nie wypali, bo Zosia nie daje żadnych znaków, że chciałaby dzisiaj się z nami spotkać. Chociaż jak rodziłam Anielkę, to rano jeszcze umawiałam się na zakupy z siostrą na 14 i ani trochę nie podejrzewałam, że to może być już, a o 20 mała była na świecie. Więc u mnie wszystko jest możliwe;-) Aniołek - to rzeczywiście trochę inna sprawa, jeżeli miałaś problemy w ciąży, ja po prostu jak słyszę o wywoływaniu porodu to krew mnie zalewa, bo często to jest właśnie "widzimisię" lekarza, albo pacjentki, niestety porody wywoływane sztucznie często są trudniejsze, boleśniejsze i kończą się cc, bo natura nie lubi takich ingerencji, mam nadzieję, że u ciebie będzie ok i organizm podda się "sugestiom" lekarza:-) Justynka - współczuję, leżenie w szpitalu to nic przyjemnego, ale czego się nie robi dla dobra naszych maluszków, życzę ci, żeby ten czas szybko zleciał:-) mamuskamaj - nawet nie chcę sobie wyobrażać, co przeżyliście, współczuję bardzo, mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie ok. i niedługo będziecie razem tulić maleństwo:-) Dziewczyny, jeżeli bardzo stresujecie się możliwością sączenia płynu owodniowego, to w aptekach można dostać testy wykrywające wyciekanie wód płodowych.
-
Aniołek81 - zrobisz jak zechcesz, ale ja bym się nie dała, jak nie ma powodu to po co wywoływać sztucznie poród? termin z OM jest terminem przybliżonym, spokojnie możesz poczekać jeszcze co najmniej tydzień i zacząć delikatnie się martwić w 42 tygodniu, tym bardziej z pierwszym dzieckiem, maluszek sam będzie wiedział, kiedy jest gotowy do spotkania z wami,
-
Cześć. Zosia dalej siedzi w brzuszku:-) Dzisiaj muszę z nią poważnie porozmawiać - ustaliliśmy deadline na jutro:-D Doszliśmy do wniosku, że się dziewczynka musi dostosować - jutro jest 29 dzień miesiąca, Krzychu się urodził 2, ja 9, Aniela 29, Mikołaj 29, Cyryl 18 (2x9). Zosia nie ma wyjścia i musi się wpasować w rodzinną numerologię:-P penelopa - ja się zastanawiałam nad Epino, bo dwa razy byłam cięta i teraz bardzo chciałabym tego uniknąć, według mojej położnej lepsze rezultaty daje regularny masaż, ale czytałam też pozytywne opinie na forum gazetowym: http://tnij.org/lk5m Mimo to nie zdecydowałam się na zakup, sama nie wiem, dlaczego, ale jakoś nie dałam się przekonać. kropeczko - współczuje bardzo, ale z drugiej strony rozumiem lekarzy, którzy nie chcą za wcześnie wykonywać cięcia, każdy dzień w brzuszku przed terminem porodu jest dla malucha cenny i jeżeli cc wykonuje się ze względu na matkę, a nie zagrożenie dziecka, to powinno się czekać do rozpoczęcia naturalnego porodu, istnieje teoria, która mówi, że impuls znoszący blokadę oksytocynową, czyli sygnał do rozpoczęcia porodu naturalnego, w zdrowej ciąży pochodzi od dziecka, a wysyłany jest wtedy, gdy maluch jest gotowy do przyjścia na świat, ile w tym prawdy - nie wiem, ale może warto jeszcze chwilę się przemęczyć. A ja się dzisiaj wyspałam. Codziennie chodzę po kilka kilometrów, żeby ta moja mała się zdecydowała i wczoraj już byłam tak padnięta, że spałam jak niemowlę:-) Miałam plan, żeby dzisiaj odpocząć, ale już mnie nosi:-P
-
Hej dziewczyny. Meldujemy się razem z Zosią w jednym kawałku. Wykończy mnie ta dziewczynka, znowu ciężka noc za nami. Wczoraj wieczorem mała tak parła w dół, że czułam to parcie wszędzie, na szyjkę, na odbyt, na pęcherz. Do tego doszedł nacisk na nerw kulszowy, więc co jakiś czas podskakiwałam, jak rażona prądem. Skurcze miałam coraz mocniejsze i ... wyciszyły się nad ranem:-( Ja się wykończę, naprawdę. Dzisiaj mam jakieś słabe skurczyki i tyle. Krzychu niby się cieszy, że Zosia od początku niepokorna po tatusiu;-) ale też już ma dosyć tego napięcia. Moja siostra w nocy trafiła na porodówkę, dowcipniś jej mówi, że do południa urodzi. Chociaż jak widać po moim przykładzie nawet dowcipniś może się mylić:-) Ale moja siostra jest z tych pacjentek, które dadzą sobie przyspieszyć poród, żeby mieć to za sobą, więc w jej przypadku może się udać. A ma termin na 14 maja. tigero - może moja Zosia czeka na Tymonka? miałyśmy iść razem na porodówkę ;-) pogadaj z chłopakiem, niech się pakuje i wychodzi, bo Zośka już trzy razy się przepakowała:-) x- nadal trzymam kciuki, Jasiu po prostu dżentelmen najlepsze kąski zostawia dla siostrzyczki i dlatego jest troszkę mniejszy, nadrobi po tej stronie brzucha, będzie dobrze:-) bunia - zazdroszczę pracy, ja nie pracuję od tygodnia i już na łeb dostaję, już zaczynam kombinować, że może by jednak wrócić na te parę dni do pracy, ale moja rodzina mi na to nie pozwoli:-( atena - do końca, ale w terminie to do 19 maja;-) mnie ta wizja przeraża, bo ja mam termin dzień po tobie, czyli do 20 maja to jeszcze u mnie w terminie, o mamo! Miłego dnia majóweczki i miłych spacerków tym, którym się spieszy;-)
-
Hej dziewczyny. Ja ciągle nie rozpakowana. Ta Zosia to naprawdę jakaś rekordzistka, dzisiaj mija tydzień odkąd lekarz mi powiedział, że "w jego ocenie poród już się rozpoczął":-D Przez ten tydzień dużo chodziłam, nic a nic się nie oszczędzałam, ale Zosia uparcie siedzi w brzuszku. Dobrze tam jej:-) Niestety moje samopoczucie znacznie gorsze. Mam mdłości, nie bardzo mogę jeść. Do tego te ciągłe skurcze macicy pobudzają jelita, co powoduje ciągłą biegunkę i nieprzyjemne bóle. Nie sypiam za dobrze nocami, bo budzą mnie skurcze, za to w ciągu dnia brak mi sił. Do doopy to wszystko. Ech, to ponarzekałam sobie:-P x - fajnie, że chociaż jedna noc w domku, trzymam kciuki i życzę siły aga_pelaga - gratuluję stylowa - powodzenia przy przeprowadzce, a wózeczek super:-)
-
Kasiula - wielkie gratulacje, mała jest przesłodka Zośka uparcie siedzi. Ja piekę ciasta jak szalona, biegam między domem, zakupami i szpitalem. Mam prawie 5 cm rozwarcia, a Zosia uparcie siedzi w brzuchu i ani myśli wychodzić. Dzisiaj już mam dzień beksy, bo nerwowo nie wytrzymuję tego napięcia. Nawet przestałam odbierać telefony, bo co chwilę ktoś dzwoni i pyta, czy to już. Pocieszam się tylko tym, że jak już jest 5 cm. to jak już się zacznie, to pójdzie z siłą wodospadu:-) No i dziewczyny, dziś 23 - okaże się, czy mamy wśród nas wiedźmę;-)
-
Kasiula - Trelevina ma rację, odpoczywaj jak najwięcej, możesz sobie nawet przysypiać między skurczami, porodu nie prześpisz, bez obaw:-) Chociaż byłoby miło obudzić się i mieć to za sobą:-D
-
No Televina - racja, racja, to ta moja Zośka jakimś ewenementem jest, pewnie chce się na mazurek czekoladowo-marcepanowy załapać cwaniara;-) Jak urodzę czekolady raczej nie tknę i ona to pewnie czuje.
-
Kasiula - na odejście wód to ty nie czekaj, jak skurcze będą regularne, częstsze niż co 5 minut i będą się nasilać to gnaj do szpitala, czasem błony płodowe pękają dopiero przy skurczach partych, więc bez paniki, ale mierz czas między skurczami i jak przyjdzie czas to jedź do szpitala, trzymam kciuki, żeby się akcja rozkręciła:-)