Znów_mama
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Znów_mama
-
atena - ja mam książkę Tombaka - prezent od mojej first teściowej;-) - niegłupio facet gada, mój fryzjer spektakularnie schudł na diecie nie łączenia, ja to wystarczy, że ograniczę węgle, bo to jet moja zmora, niestety uwielbiam makaron, mogę go jeść codziennie i żaden razowy mi niestety nie podchodzi - tylko włoski z pszenicy durum, do tego kropla oliwy, świeże zioła i odrobina startego parmigiano, albo grana i żyć nie umierać:-D tylko że mój organizm o wiele lepiej radzi sobie z kawałkiem ścierwa z sałatą, mięcho trawię bezresztkowo, a pasta idzie w boczki, ech ta myśliwska grupa 0:-(
-
Cześć dziewczyny. U nas słynny kryzys laktacyjny, więc będę tu dzisiaj dyżurować, bo swój pierwszy wolny dzień od miesięcy przeznaczam na karmienie i karmienie i karmienie:-D Proszę tu nie kusić słodkościami, bo ja i tak mam trudno, bo codziennie w kawiarni narażona jestem na pokusy, a wiem, że to właśnie przez te ciasteczka, te cholerne, dodatkowe cztery kilogramy nie chcą mnie opuścić. Już zaczęłam kombinować z takimi trochę zdrowszymi wypiekami, z mąki razowej, płatków owsianych, nasion i orzechów, łudząc się, że one trochę mniej tuczą;-)
-
U nas też ciemności egipskie zapanowały i leje, grzmi i błyska. penelopa - moja Zosia kombinuje w drugą stronę, z pleców na brzuch, parę dni temu jej się udało, a teraz chyba zapomniała jak to było:-) przewraca nóżki i dupkę i nie wie co z głową zrobić i krzyczy: aaaaaa
-
x - już ja wiem, gdzie mam te kilogramy, tam, gdzie nie powinno ich być:-) ale nie łudzę się, że się ich pozbędę szybko - właśnie wydudlałam kawę z lodami i bitą śmietaną - mniam:-D
-
Hej, dziewczyny. U nas straszna duchota, ciężko wytrzymać, nie chce mi się dzisiaj siedzieć w kawiarni, zamknęłabym, ale w domu montują kuchnię, więc wolę tu, bo spokój. Dzięki za opinie o fryzurce. Nosiłam takie krótkie włosy przez całe studia, potem zapuściłam, ale powiem wam, że w krótkich najlepiej się czuję. Nigdy nie miałam dłuższych niż do ramion, zawsze mi przeszkadzały te włosy, a już najgorzej się czuję, jak mi spadają na twarz. Jak mam trochę dłuższe to odruchowo je biorę za ucho, co nie wygląda zbyt dobrze. tigero - sprawdź sobie tutaj: http://www.ilemogewypic.pl/alkomat.php po osiągnięciu poziomu zero ja bym jeszcze jedno karmienie odpuściła, bo po przetrawieniu alkoholu pozostaje we krwi aldehyd octowy, który jest bardziej toksyczny od samego etanolu. Ja tam piję piwko bezalkoholowe i nie mam problemu;-) Co do rozszerzania diety, ja nie widzę powodu, żeby wcześniej wprowadzać stałe pokarmy. Moja Zosia bardzo dobrze przybiera na wadze, do tego jest mi wygodniej z karmieniem piersią, nie muszę się martwić o obiadki, łyżeczki, kaszki, szczególnie jak jestem w pracy. To jest mój wybór. Ale... Dziecko to nie komputer, który ma zaprogramowane że w dniu kiedy skończy 6 miesięcy ma dostać marchewkę, potem ziemniaka, a potem jabłko. Schematy, ilości spożywanego pokarmu czy kolejność wprowadzania trzeba stosować indywidualnie, dostosowane do potrzeb dziecka. To, że dziecku przez pierwsze sześć miesięcy wystarcza mleko nie oznacza, że inne pokarmy mu zaszkodzą. Jeśli kupa jest ok, nie boli brzuszek, nie ma wysypki to znaczy, że dziecko dobrze toleruje nowe pokarmy. W sytuacjach wyjątkowych, jak na przykład wczesny powrót mamy do pracy, dietę rozszerza się po 4. miesiącu także piersiowym dzieciom. Ja do wszystkich schematów, zaleceń podchodzę z dystansem. Dzieci są różne, mają różne potrzeby, nie wszystkie dają się włożyć w ramy schematu. Ważne, żeby mama potrafiła wsłuchiwać się w potrzeby dziecka i miała więcej zaufania do swojej intuicji, niż do zaleceń Instytutu Byleczego pod Batem Wielkich Koncernów Farmaceutycznych. Takie jest moje zdanie. Mamae - prowadzę własną działalność i wróciłam do pracy po miesiącu od porodu, na szczęście profil działalności pozwala mi na zabieranie małej ze sobą, illayla - hormony muszą być dobrane indywidualnie, jedna kobieta będzie się świetnie czuła po Cileście, a druga będzie miała myśli samobójcze;-) A i dziękuję za opinie o mojej figurze, ale ja mam jej jeszcze sporo do zarzucenia - całe cztery kilo;-)
-
atena - poszło:-D
-
aaa, w poniedziałek, miałam zamknięte - jesteś rozgrzeszona:-)
-
DeeYaa - oj ty niedobra, pięć godzin byłaś w Plewiskach i na kawę do Mamy Czas nie zajrzałaś;-)
-
A i mi włosy też wypadają - potraktowałam je maszynką:-P Dowód do wglądu na facebooku:-)
-
Cześć dziewczyny. Pobieżnie nadrobiłam zaległości, ale nie dam rady odpisać wszystkim. Wybaczcie. Ostatnie tygodnie się pakowałam przed przeprowadzką, w sobotę się przeprowadziliśmy, a teraz się rozpakowuję. Wieczorami, bo do 19 pracuję. Oczywiście nie udało się wszystkim zmieścić w terminach i od soboty mieszkamy bez schodów na poddasze, bez drzwi wewnętrznych i najważniejsze, bez kuchni. Kuchnia na szczęście jutro będzie skończona, schody będą montować w przyszłym tygodniu, a z drzwiami coś ściemniają, bo miały być jutro, a kiedy będą, tego nikt nie wie. Ale i tak jest fajnie w nowym domku:-) Tylko czasu nie ma na kafe;-) A od jutra to już w ogóle będzie sajgon, bo K. wyjeżdża do Warszawy. Ja zostaję z Zosią, będę pracować, w sobotę jeszcze mam imprezę i muszę przypilnować tych wszystkich fachmanów od kuchni, drzwi i schodów. Chyba nie jestem aż tak twarda, żeby to bezkolizyjnie znieść. Będę wpadać wieczorami na kafe się wypłakać;-) Jak czytam ile ważą wasze maluszki to stwierdzam, że Zosinek jest niezłym klocuszkiem, 6600 g. żywej wagi:-D Idę spać, bo padam na twarz.
-
izamaj - pojawienie się rodzeństwa zawsze jest dla dzieci stresujące, niezależnie od tego ile ma się lat i ile rodzeństwa jest już w domu, zawsze to jakiś "obcy", który zagarnia mamę dla siebie. Pamiętaj, że "za każdym "złym" zachowaniem człowieka stoi jakaś ważna, niezaspokojona potrzeba" (Marshall Rosenberg). To są tylko dzieci, czasem robią nam "na złość", żeby się przekonać, czy mimo wszystko ich kochamy.
-
Hej dziewczyny. Ja tylko na moment, bo za tydzień przeprowadzka, więc czasu brak na wszystko. Już zaczynamy pakowanie - masakra, ile my mamy rzeczy. Połowę gratów wywalam, nie będę sobie nowego domku zaśmiecać, ale i tak jest tego od cholery. Tak na szybko - my już po drugich szczepieniach, Zosia waży 6400 g i wsio ok. Pozdrawiam i będę zaglądać, jak się uda w pracy.
-
Dziewczyny! Co tu się dzieje? Co to za doliny? Przywołuję was do porządku!!! Baby, nosz kurrr... Urodziłyście dzieci, wasze życie zmieniło się o 180 stopni, szczególnie przez pierwsze miesiące życie matki kręci się wokół dziecka. Zapewniam was, że nie będzie tak zawsze, że odzyskacie swoje życie, czas dla siebie. Cierpliwości, jeszcze niejedna impreza przed wami:-)
-
penelopa - ja dzięki bogu też nie dostałam i mam nadzieję, że jeszcze długo nie dostanę;-)
-
Trele - przetarta marchewka Gerbera kosztuje średnio 2,5 zł. za 130 g., to wychodzi ponad 19 zł za kilogram, Kilogram ekologicznej marchewki kosztuje 8 zł. Mnie nie stać na słoiczki:-P
-
O słoiczkach: http://tnij.org/mvde I tu: http://tnij.org/mvdf Trele - to, że im bardziej przetworzone, tym mniej wartości odżywczych jest argumentem przeciw słoiczkom;-)
-
No i wysłało się za szybko:-) Ja zawsze stosowałam i stosować będę ten sam schemat - wyłącznie pierś przez pierwsze sześć miesięcy, potem stopniowe rozszerzanie diety, według zasad BLW. Żadnych słoiczków, chyba że w sytuacji awaryjnej, jakiś wyjazd, czy inna okoliczność, w której nie będę mogła przygotować posiłku dla dziecka. Więcej na temat BLW tutaj: http://babyledweaning.pl/ W warzywa zaopatrywałam się w sklepie z żywnością ekologiczną, ale teraz mam łatwiej: http://www.vegebox.pl/
-
A co do rozszerzania diety to mam takie same zdanie, jak Penelopa. Nie rozumiem, nie widzę sensu wcześniejszego wprowadzania stałych posiłków, a już robinie tego na własna rękę, bez konsultacji z pediatrą uważam za ryzykowne. Jedyną okolicznością, kiedy wcześniejsze rozszerzanie diety ma uzasadnienie jest słaby przyrost wagi, poniżej 700 g. miesięcznie.
-
jaTUŚKA - moja Zosia też dzikuje, myślę, że dużo się u niej zmienia ostatnio i trochę tego nie ogarnia, po pierwsze odkryła na dobre swoje rączki i ich przeznaczenie - służą do pakowana wszystkiego do buzi;-), od kilku dni tez głośno się śmieje i to wyraźnie wzbudza jej niepokój, bo zdarza jej się rozpłakać zaraz po tym, jak się głośno roześmieje, głupolek mały:-) Dziewczyny, ja nie wiem zupełnie o co chodzi z ta moją wagą. Po wyjściu ze szpitala mieściłam się tylko w jedne spodnie, a waga pokazywała 6 kilo więcej, w stosunku do wagi z przed ciąży. Teraz wchodzę we wszystkie spodnie i obcisłe kiecki (tylko się w cyckach nie dopinam:-P ), a waga dalej ledwo drgnęła. Mam kilogram mniej niż po wyjściu ze szpitala. Przecież cycki nie ważą pięciu kilo;-) Już nic nie kumam. Jeżeli chodzi o pracę, to wiecie, że ja już od dwóch miesięcy na posterunku, ale ja nie musiałam Zosi zostawiać. Czasem tylko klienci się dziwią, że z dzieckiem do pracy przychodzę, ale wtedy mówię, że to nowy pracownik na przyuczeniu:-D
-
Hej. kropeczko - my chrzcimy małą u Karmelitów Bosych i nie płacimy, jak chrzciłam starsze dzieci w parafii to też nie płaciliśmy, nasz ksiądz twierdzi, że za sakramenty się nie płaci, a jak ktoś ma potrzebę dać więcej to od tego jest taca, ale ja miałam zawsze szczęście do porządnych księży, nie wszędzie tak jest:-) x - Jasiu potrzebuje pewnie troszkę więcej czasu, miał przecież trudniejszy start, był malutki, dużo już nadrobił, główkę też zacznie trzymać, wszystko w swoim czasie, a z tym krwawieniem to może rzeczywiście badanie krzepliwości by się przydało, bo strasznie długo to trwa, bierzesz jakiś preparat z żelazem? żebyś się nie nabawiła anemii przy tak długim krwawieniu:-( A moja Zosia jakaś marudna się zrobiła, nie chce za bardzo jeść, a jak już bardzo zgłodnieje, to rzuca się na pierś i je pod korek, a potem strasznie ulewa. Do tego niewiele śpi w ciągu dnia, zasypia na najwyżej 20 minut. Potem w nocy też nie lepiej, bo jest tak wymęczona, że zasypia przy piersi i zaraz budzi się głodna. Od dłuższego czasu miała dwie stałe pobudki w nocy, a teraz budzi się nawet pięć razy. Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys.
-
Kuurna, mam winowajcę! Mała nie chciała spać, trochę marudziła, nie wiedziałam o co chodzi. Aż zaczęła produkować kupki, jedna za drugą, śluzowate, płynne, lekko pieniste. Coś musiałam pożreć, co jej nie przypasowało ewidentnie. Tylko co? Na liście podejrzanych są maliny, nektarynki, winogrona. Najbardziej obstawiałabym maliny, bo już wcześniej je jadłam i wydawało mi się, że małej te maliny nie leżą. Ale mi szkoda tej kruszynki:-( Mam nadzieję, że teraz już poczuje się lepiej.
-
Hej. Ja tylko podczytuję, bo moja Zosia dzisiaj nie chce spać. Zawsze ładnie spała przed południem, a po południu była bardziej aktywna, tak od dwóch dni się przestawiła i nie chce spać.
-
atena - chłop ma rację, wczasy to nie czas na diety, co to by były za wczasy, nad morzem trzeba i rybkę wciągnąć i lody i obowiązkowo gofry z frużeliną i bitą śmietaną :-D
-
czarna_kcrk - zapraszamy, pisz:-) Moja Zosia śpi z cyckiem w buzi, a jak próbuje jej zabrać to zaciska dziąsła i się uśmiecha i śpi dalej. Co za paskuda słodka :-)
-
kropeczko - ja nie pomogę, bo moje wszystkie na piersi były i na butelkowych dzieciach się nie znam:-( izamaj - moje nie będą do świetlicy chodziły, najstarszy to już duży chłopak, idzie do gimnazjum i jest całkowicie samoobsługowy, a młodsze idą teraz do podstawówki, prowadzonej przez fundację "Familijny Poznań", gdzie dzieci godzinę po zajęciach zostają w szkole i odrabiają zadania domowe, a potem są odwożone do domów. Muszę jeszcze się dowiedzieć jak z obiadami w tej szkole, bo dotychczas niechętnie jadły, ale w ich poprzedniej szkole (a była to publiczna podstawówka) obiady były paskudne, tak twierdziły. Może w nowej szkole będzie lepiej. Jak wrócą ze szkoły, to przy ładnej pogodzie mogą do mnie przyjść do kawiarni, bo to dwie ulice od domu, albo posiedzieć w domu ze starszym bratem. O 19 będę zamykać kawiarnię i po powrocie do domu będzie czas na wspólną kolację i po prostu bycie razem. Tak to widzę, a czy się uda to wyjdzie w praniu;-)