Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Megi8844

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Megi8844

    Moja nerwica...

    Oprócz terapii w ogromnej mierze do lepszego samopoczucia przyczynił się mój obecny narzeczony. To, jaki jest, kim jest dla mnie i fakt, że jestem dla niego ważna i wyjątkowa sprawia, że chce mi się żyć, pracować, walczyć, mieć nadzieję. Wracając jeszcze do przyczyn nerwicy, depresji i wszelkich stanów lękowych są wg mnie nieprzeżyte złe emocje, nierozwiązane problemy, sprawy, z którymi nie chcemy się pogodzić, konflikty w rodzinie (głównie związane z rodzicami), jakieś frustracje. Choć od 5 lat ciągnie się to wszystko za mną, to wierzę, że kiedyś skończę "przeżywać" te wszystkie emocje, pogodzę się z przeszłością, rozwiążę nierozwiązane i wtedy nerwica po prostu zupełnie zniknie. Wiem, że tak będzie.
  2. Megi8844

    Moja nerwica...

    WItam. Wielokrotnie pojawiałam się tutaj na forum, ale jeszcze nie odważyłam się czegokolwiek napisać. Problemy z nerwicą zaczęły się u mnie ok. 5 lat temu. Nie chcę tutaj pisać biografii, historii życia z tym zaburzeniem. Bywało różnie, raz lepiej, raz gorzej, brałam tabletki (afobam, fluoksetyna, pramolan) pomagały, na jakiś czas, potem wszystko od nowa, w pewnym momencie postanowiłam pójść na terapię. 3 miesiące terapii, codziennie od poniedziałku do piątku od 16:15 do 20. Pomogło. Miewam dziwne stany (ataki lęku, głównie w kościele, stany depresyjne, derealizację, wrażenie, że zaraz oszaleje albo, że jestem chora na coś poważnego - coś z sercem albo schizofrenia), ale radzę sobie z tym, oswoiłam się, wiem, że taka moja uroda i albo samo sobie kiedyś pójdzie albo będę się coraz bardziej oswajać. Lekarstw nie biorę od roku, czasami doraźnie pół tabletki afobamu, dla mnie to sukces. No i te ataki leku już nie są takie paraliżujące - to było najgorsze i w tym pomogła mi terapia. 3 miesiące ciężkiej pracy. Wychodziłam z domu o 6 rano do pracy i zaraz po pracy na terapię, wracałam o 21 do domu. Momentami było naprawdę ciężko, ale WARTO! Jeśli zastanawiacie się nad terapią, jeśli macie wątpliwości, nie wahajcie się!
×