Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pingwin w niebieskim

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez pingwin w niebieskim

  1. Hej, jak to nic nowego? Samo nowe jest, nawet jak się po staremu nazywa. Coraz bardziej g***wniane kołdry, pościele, zasłony. Oglądaliście pod światło dreamery? Więcej tam prześwitów niż puchu. Flowery wracają w reklamacjach, bo się wypełnienie "skleja" po praniu, pościele coraz cieńsze i rzadziej tkane. Zasłony... szkoda gadać. Oglądał ktoś devony? Połowa jest urypana na brązowo. Nie wiem, czy ktoś kto to szyje d*** sobie tym podcierał, czy podłogę mył, ale wstyd to sprzedawać. Rozlewające się baterie w badziewnych hotspotach, żenada. Mainy w cenie luxów ale o połowę rzadsze. Poszewki poduszek ozdobnych rozłażące się w palcach, koce sys, które są żałosnym wspomnieniem po softy (kto pamięta te koce, to będzie wiedział o czym mówię), fokus, do niedawna z dobrym materacem sprężynowym, teraz zdegradowany do gąbki poliuretanowej, tylko trochę grubszej niż w trine. Można by listę zrobić gigantyczną. Gardło się zaciska w proteście przed proponowaniem klientowi tego badziewia.
  2. U mnie od stycznia poleci jedna osoba. Najgorsze jest to, że kierownik z DM doszli do słusznego w ich mniemaniu wniosku, że poinformuje się tę osobę pierwszego stycznia. Fajny prezent na Nowy Rok, co nie? Duńczycy mieli przyjechać. NA sklepie szaleństwo, malowanie trawy na zielono w czasach komuny się chowa ze wstydu przy tej panice, jaka była wśród kierownictwa. Dziewczyny na klęczkach pod regałami odkurzały po dziesięć razy. W magazynie pudła pod linię ułożone. Dostawy nie można ruszyć, bo a nuż wpadną do sklepu jak będzie jakiś karton rozpakowany i co wtedy? Tragedia porównywalna do zatonięcia Titanica.
  3. Mnie tam wali impuls. Nie proponuję. Mam głęboko w poważaniu te kretyńskie pomysły, żeby wciskać jakieś g*** klientom. Jak dla mnie to wystarczy, że ten badziew straszy przy kasie. U mnie jest taka klientela, że patrzy tylko na to, żeby coś taniej kupić. Te syfiaste poduszki to hit sezonu. Tylko donosimy z magazynu nowe pudła, a mohery łapią ile w paluchach się zmieści i dawaj, pchać się do kasy. "Pani ty nie stała" - jak za komuny normalnie.
  4. Sorry, że malkontenctwem tu zajadę, ale zjednoczenie wszystkich w jednym dniu jest tak samo możliwe jak wyrobienie premii w listopadzie. Niby teoretycznie dałoby się, ale praktyka pokazuje, że ni chu***ja. I nawet tajny na stówę nie pomoże. Ktoś wspomniał o związkach zawodowych, że nic nie robią. No jak mają robić, jak tam może ze 40 osób się zapisało. Przy taaakiej masie to co najwyżej na piwo można wyskoczyć.
  5. Jak siedzę w kuchni na śniadaniu to muszę rękami machać co jakiś czas nad żarciem, bo lampa gaśnie, jak nie podryguję. Cholera bierze. Czujniki sprawdzają się w kiblu czy szatni, ale w kuchni to raczej pomyłka. Zwłaszcza jak się ma kuchnię przechodnią.
  6. No hej, to co robi Twój kierownik jak wraca ze szkolenia? Nie dzieli się "mądrościami" zasłyszanymi od gamoni? U mnie od razu był strzał z grubej rury i "radosna nowina", jak szefostwo wróciło po szkoleniach do pracy. Mam wrażenie, że to straszenie zwolnieniami to raczej na zasadzie przysłowiowego kija i marchewki. Z tym że w Jysku w 99% korzysta się z kija, a tylko w 1% z marchewki. To zupełnie tak, jakby gamonie mieli do czynienia z przedszkolakami a nie z dorosłymi ludźmi. "Nu, nu, nu! Jak nie będziecie grzeczni to wam zabierzemy słodycze, postawimy do kąta, a jak to nie pomoże zamkniemy w piwnicy".
  7. W ogóle ten kryzys to jedna wielka ściema lansowana przez głupich redaktorków z telewizji i gazet, bo temat fajny i nie trzeba się wysilać, żeby coś o nim opowiedzieć. Przedsiębiorcy podchwycili, no bo głupi nie są, interes jak złoto. Obetnie się ilość zatrudnionych, reszcie sie powie, że kryzys, więc nie będzie podwyżek, bony się przytnie albo zlikwiduje, zmniejszy ilość kasy na firmowe imprezy, a jak się komuś nie podoba zapier***lanie 10 godzin dziennie to wynocha, na jedno miejsce mamy przynajmniej dziesięciu chętnych. Co z tego, że nowy pracownik będzie użyteczny po dwóch-trzech miesiącach. Statystyki są najważniejsze i to na nich opiera się porąbana ekonomia gamoni na najwyższym szczeblu.
  8. W piątek po wolnym tłum tłoczył się pod sklepem już na pół godziny przed otwarciem. Potem było jeszcze gorzej. Kolejka na pół sklepu zmniejszyła się dopiero koło 15. A tu jeszcze system cenowy się walnął i z początku trza było ręcznie rabaty robić, bo na kasę wchodziły ceny podstawowe. Do tego impuls, payback, "dziędobry", "miłegodnia", Franeeeeek! Do magazynu!, Wiesieeeeek! Korektę do faktury trzeba!, Franeeeek! Pan z reklamacją przyszedł!, skarpety są na końcu po prawej, druga kasa nie działa, bo koleżanka przychodzi na drugą zmianę, nie nie można poprosić kogoś innego, bo nie będzie komu towaru z magazynu wydawać, tak, kołdrę musi sobie pani sama do kasy przynieść, to jest sklep samoobsługowy; jak na półce nie ma, to nie ma, może w magazynie jest, ale w tej chwili i tak nikt nie da rady tego wyciągnąć, dlaczego?, bo wczoraj było wolne i dostawa nie jest rozładowana. I tak do piętnastej. Potem było 40 min. przerwy, bo śmieciarze poszli na obiad i hajda, od początku aż do zamknięcia. Chlew sprzątaliśmy dwie godziny i udało się jedynie przyklepać.
  9. Taa, pamiętam te akcje. I na pogorzelców i na powodzian. Współczuję ludziom, stracili wszystko, ale do cholery to nie sprzedawca ma wyciągnąć pomocną dłoń do poszkodowanych, ale firma, która zbija kokosy na wyzysku pracowników. Ile udało się wam uzbierać? U mnie było chyba z 50 zł wszystkiego, bo z czego niby można dać, jak się samemu ledwie wyrabia na życie? Ktoś mi powie, że jak to, że przecież ludziom trzeba pomóc. Owszem, ale zbieranie po pracownikach, którzy harują za grosze to jakby trochę groteska. A propos groteski, przypomniało mi się, jak w zeszłym roku na tapecie był temat kryzysu i regionalni naciskali, żeby każdy sklep znalazł u siebie coś, na czym mógłby oszczędzać. Pomysłów mieliśmy pełno. Niestety dotyczyły prawie wyłącznie obcięcia bonusów ludziom na wyższym szczeblu. Regionalnemu bardzo sie to nie spodobało. Oj bardzo. Natomiast uradowała go propozycja zrezygnowania z wynajmowania firmy do mycia okien. No bo przecież 180 złotych polskich raz na 2 miechy, to oszczędności że ho, ho!
  10. Pogadać z kierownikiem na temat zastępcy. NAjpierw takie rzeczy załatwia się na swoim podwórku. Jak to nie pomoże, to zwrócić się do regionalnego. W końcu jak zastępca pokazuje brak motywacji do robienia czegokolwiek, to szeregowy pracownik tym bardziej ma wszystko w d***. No chyba że to siostrzeniec siostry znajomego zastępcy z liceum. No to się takiego nie ruszy. :D Wypisywanie zadań na kolejne dni to bujda na resorach. Kolejne 10 minut dodatkowej zbędnej roboty dla kierownika, bo i tak wszyscy wiedzą, co mają robić. W końcu nie pracuje nas 20 osób a 8, więc rozpisywanie co, kto, gdzie i kiedy jest z gruntu zbędne.
  11. No u mnie to się nudzić nie da. Każdy jakoś tak jest zmotywowany, że jak jest w robocie to robi coś związanego z robotą. Dziewczyny na kasie się nie nudzą, bo albo ceny robią, albo dziergają cenówki na promocję, albo oklejają/pakują to, co syfiarze (klienci) rozp***rzą. Chłopakom się czasem nie chce robić, ale jakoś ściemniają tak, żeby nie rzucało się w oczy, że się opindalają.
  12. No to przynieść mu wór z obrusami do składania albo rozpie***nymi zasłonkami i z radosnym uśmiechem powiedzieć: To, żebyś się nie nudził. U mnie taki system zawsze działał. Nawet na chłopaka, który chował się w kiblu, żeby na komórce w gierkę popykać. Jak go przydybaliśmy na kasie, że się opitala, to dostawał "worek z niespodzianką".
  13. A zastępca często stoi na kasie?
  14. Jest opcja, ale o tym to na privie możemy pogadać, bo wcale by mi się nie podobało zmieniać teraz sposobu liczenia, który działa u mnie od początku i jest git. Wiadomo, jakiś nadgorliwy gamoń przeczyta te nasze dywagacje, zacznie węszyć kto, gdzie i od kiedy i upier**li to, co dobrze działa i co się sprawdza mimo omijania procedur (debilnych zresztą, bo jak teraz nawet regionalny nie ma wpływu na taki banał jak choćby zmiana czasu pracy - wiadomo, są różne wypadki losowe - to co mówić o reszcie kretyńskich zasad?).
  15. Ja już widzę, jak jeden z drugim gamonie zaczną przyglądać się raportom, kto, kiedy i o której inwentaryzację zatwierdza i wyjdzie, że w połowie sklepów jest ona robiona podczas otwarcia sklepów. Ewentualnie rozłożona na dwa dni, że jednego liczy się magazyn a drugiego sklep. To co pisze khkhkh to jest już teoria spiskowa, ale ja lubię grzebać się w takim g***nie i podpisuję się pod tą teorią obiema rękami. Tu mamy dwie pieczenie upichcone na jednym ogniu. A w zasadzie trzy. Po pierwsze kolejka przy kasie i brak personelu na sklepie - klient błąka się, obija o regały jako ta sierota, tu coś znajdzie (do koszyczka), tam coś znajdzie (do koszyczka) i w efekcie zamiast zapłacić 15 zł zapłaci 32 zł. Po drugie jak mało personelu to mniej ludzi na utrzymaniu. Robią to samo, co robiliby gdyby ich było więcej, ale dają sobie jakoś radę, to nic zmieniać się nie będzie - myślą gamonie. Czysty zysk! Po trzecie (ale boję się, że nie ostatnie, co zaraz ktoś mi udowodni w kolejnym poście) mało personelu to słaba obsługa tajnego. A słaba obsługa tajnego to brak punktów za tajnego. A brak punktów za tajnego to brak premii. Jeszcze czystszy zysk, nie? Ostatnio chodzą słuchy, że indeksów nie wyrabiamy i będą cięcia etatów. Ktoś z piszących tutaj się ostatnio brandzlował nowym systemem premiowania, to może mi teraz łaskawie powie, czy tylko ja tu widzę jedną wielką ściemę, czy może nie wiem czegoś, o czym wie on?
  16. Wydaje mi się, że tu nie chodzi o kablowanie, tylko o zwrócenie uwagi Regionalnego na to, że coś jest nie tak. Mój Regionalny sam poprosił o taką listę, jak się dowiedział, że takie akcje podczas inwentaryzacji się dzieją. W końcu nie wytkniesz nikogo konkretnie po nazwisku tylko dasz komuś tam, na górze, do myślenia. Oni przecież mają co i rusz spotkania, na których trochę o tej robocie rozmawiają, więc jak się jeden wygada a kilku innych podejmie temat to może do czegoś dobrego to doprowadzi.
  17. No to powodzenia panie Ryszardzie. Oby było lepiej niż w naszym grajdole. Święta w magazynie... jeszcze. Ale pewnie zaczniemy wykładać w przyszłym tygodniu.
  18. Jak się dostawa opóźnia nie kilka godzin tylko dwa dni, to faktycznie nie tylko meksyk, ale i kongo, sajgon i inne egzotyczne miasta...
  19. No ba. Heca to mało powiedziane. No bo niech mi kto wytłumaczy dlaczego podczas inwentaryzacji potrafi brakować po 5-10 kartonów różnego typu towarów? Na pakliście są, w magazynie nie ma. Nikt z zewnątrz nie ściągnie tuż po dostawie, bo wszystko owinięte streczem. A jak któryś z pracowników z palety coś ściąga, to od razu streczuje, żeby nikogo łapki nie świerzbiły (pamiętam akcję dwa lata temu, jak prosto z palety gość gwizdnął karton kołder. Dobrze, że to jakieś gó***niane były, a nie dreamery, bo by było w plecy nieźle). Po dostawie palety do magazynu jadą, magazyn zamykany jest na cztery spusty. Nie ma fizycznej możliwości, żeby w ciągu miesiąca znikło kilka kartonów. Pracownicy zaufani, klient kołdry pod pachą raczej nie wyniesie (choć zdarzają się różne akcje, ale to może jedną, dwie sztuki, ale nie 5 kartonów). No więc o co kaman, pytam się?
  20. No ja sobie zdaję sprawę. Ja dla przykładu mam trzeciego regionalnego odkąd pracuję w jysk. I wiem, że to wcale nie rekord, bo w ciągu dwóch-trzech lat w niektórych regionach potrafiło być bardziej gorąco. U mnie jak w drużynie z Baldur's Gate. Jest silna grupa "pod wezwaniem", która nie zmienia się od ładnych paru lat no i są ci, co przychodzą i odchodzą. Będzie tak ze 4 miejsca, na których ciągle jest rotacja. Co jest o tyle idiotyczne, że zanim się jeden nowy z drugim przyzwyczai do pracy, nauczy czegokolwiek, stanie się przydatny, to już go nie ma i na jego miejsce przychodzi kolejny, zdarza się że gorszy.
  21. Zaraz zaraz... gdzie to się szarady pracownicze robi od jakiegoś czasu... Na Spacerowej chyba...
  22. Tak z ciekawości, w jakim regionie startowałeś ryszardzie_ochucki?
  23. Mnie zawsze ciekawiło, co ludzie niezwiązani z pracą w handlu mogą myśleć o pracy w takim Jysku.
  24. A propos imprezki... Kiedy ostatnio mieliście jakąś imprezę zakładową? Bo ja jakoś nie mogę sobie przypomnieć kiedy była u mnie, czyli musiała być dawno, dawno, het, het. Hasło "KRYZYS" to jednak fajna sprawa. Można pyski pracownikom zamknąć na każdy temat.
  25. Administrację za ścianą to ma 202 a nie 201. Przy okazji pozdrawiam załogę z Grunwaldzkiej i dziękuję za koleżeńskie podejście, bo naprawdę tyle razy pomagali bez kręcenia nosem, że aż miło się robi na podołku. Alek, już Ci mówię. W Jysk nie ma podziału na magazyniera, sprzedawcę czy sprzątaczkę. Tu jesteś wielofunkcyjny i wielozadaniowy. Chyba że jesteś dziewczyną, to odpada Ci noszenie ciężkich paczek z meblami (choć czasami, jak grafik jest totalnie spartaczony, to też się zdarza). "- Gdzie kierownik? - A tam, odkurza właśnie pod regałami". Teraz przeciętna pensja nowego pracownika to pewnie jakieś 1700 brutto. Trzy lata temu zaczynało się od 1400 brutto. A więc, po odliczeniu podatku, kokosy to nie są. Do tego dochodzi premia za wyrobiony plan. Albo i nie dochodzi. Najczęściej nie jest to więcej niż 200 zł brutto. W zeszłym roku o tej samej porze było znacznie lepiej ze sprzedażą, więc w tym może być ciężko z premią w październiku.
×