Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

-- Tula --

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez -- Tula --

  1. -- Tula --

    MAJ 2011

    Cześć Pojawiam się po takim czasie, że większość z Was pewnie mnie nie kojarzy. Ale widzę, ze mój katalog jeszcze na poczcie jest, więc nie wyrzuciłyście mnie całkowicie jeszcze ze swojego grona ;) Zaraz się tłumaczę. U mnie ciężko z pisaniem, bo mam jeszcze w domu 3-latka. Tak jak Tigero i Bunia, które też rzadko już zaglądają. Z dwójką maluchów jest kupa roboty w domu i czasem tylko znajdę czas, żeby Was poczytać, ale z pisaniem już trudniej. No ale od 1 września mój synuś poszedł do przedszkola i wreszcie mam choć parę godzin "wolnego", hihi. Póki co z aklimatyzacją ciężko, codziennie rano płacze, że nie chce iść do przedszkola. Mam nadzieję, że wkrótce polubi tam chodzić. No i właśnie, ponieważ mam już trochę luzu, to spróbuję do Was wrócić i trochę popisać, jeśli oczywiście nie macie nic przeciwko. Wyślę też parę nowych zdjęć Gabrysi na pocztę. Widzę, że zaczynacie z karmieniem, ja jestem z tym do tyłu, w czwartek szczepienie to podpytam pediatrę. U mnie jest tak, że starszy synek ma alergię i Gabrysia prawdopodobnie też będzie alergikiem. Dlatego wolę dokładnie podpytać lekarki jak i co podawać, żeby nie zrobić czegoś źle. Mam jeden problem, może któraś z Was mi pomoże. Moja córeczka zaczęła często budzić się w nocy. Jakiś czas temu już było tak, że budziła się po raz pierwszy dopiero o 4-5 rano, a teraz mam pobudkę o północy, a potem średnio co 1,5 godziny. I tak od 3 tygodni. Chodzę jak zombie. Dodam, że karmię tylko piersią. Nie wiem, co zrobić, żeby się tak często nie budziła. Zwłaszcza, że chyba nie jest ciągle głodna, bo czasem tylko wypije parę łyków i zaśnie. Miała tak któraś z Was? Wiecie jak na to zaradzić? Pozdrawiam Was serdecznie i obiecuję pisać częściej, jeśli znów mnie do siebie przyjmiecie :)
  2. -- Tula --

    MAJ 2011

    Cześć Mamuśki Ja jak zwykle pojawiam się i znikam :) Czytam Was w miarę regularnie, ale z pisaniem gorzej. Odniosę się do kilku poruszonych tematów. Co do trzymania główki po jednej stronie. Moja koleżanka miała tak ze swoim synkiem, że lubił obracać główkę tylko w lewo, była u kilku lekarzy i wszyscy to bagatelizowali. Jak miał kilka miesięcy i wzięło się go na ręce, to też patrzył tylko w jedną stronę. No i po jakimś czasie okazało się, że z jednej strony ma przez to spłaszczoną główkę i nie da się już nic z tym zrobić. Teraz mały ma roczek i jest z nim wszystko ok, ale idealnego kształtu głowy już nie będzie miał. Dlatego jeśli zauważacie u swoich dzieci taką preferencję, to starajcie się je kłaść również na drugim boku, zagadywać z drugiej strony, pokazywać ciekawe rzeczy, tak żeby dziecko nie patrzyło ciągle tylko w jedną stronę. Z tym rozmiarem 42 to mnie bardzo pocieszyłyście :) Ja co prawda nie wiem, jaki mam rozmiar, bo noszę głównie luźne spodnie dresowe, ale w swoje ubrania jeszcze chyba długo nie wejdę. Póki co nie robię żadnej diety, bo karmię piersią, ale staram się nie jeść za dużo i słodycze jem tylko raz w tygodniu. Dzięki temu udało mi się schudnąć 1,5 kilo w miesiąc. Nie jest to może imponujący efekt, ale ważne, że powolutku idzie w dół. Jeszcze sporo zostało do zrzucenia niestety :( Dobrze wiedzieć, że nie jestem osamotniona z tym problemem. Pisałyście, że dzieci karmione piersią nie chcą butelki ani smoka - u mnie tak samo. Przyczyna jest prosta - podczas picia mleka z piersi dziecko wysuwa język do przodu. Przy ssaniu smoka / smoczka od butelki trzeba wciągnąć język do środka. Stąd wrażenie, że dziecko "wypluwa" smoka - tak naprawdę to jest jego wyuczony odruch, gdy ma coś w buzi. Z butelką u nas też ciężko, ale wychodzę z założenia, że jeśli mała będzie bardzo głodna, a mnie nie będzie, to w końcu da się przekonać do butli ;) Pisałyście jeszcze o tym, kto planuje kolejne dzieci. Ja mam dwójkę i do tego jeszcze parkę, więcej mi nie trzeba :) W tej chwili jest ciężko, bo starszy, który ma 2.5 roku wymaga ciaglej uwagi - wręcz mam wyrzuty sumienia, że z Gabrysią spędzam za mało czasu. Nie mogę się nią za bardzo zachwycać, żeby synek nie był zazdrosny. A o wypoczynku moge zapomnieć. W nocy pobudki na karmienie, a w dzień nie ma mowy o drzemce, chyba że cudownym trafem oboje zasną w tym samym czasie. A tak to cały czas na najwyższych obrotach. Lekko nie jest, ale nie zamieniłabym tego na nic innego :) Pozdrawiam
  3. -- Tula --

    MAJ 2011

    Kari - http://parenting.pl/noworodki-i-niemowlaki/2063-skoki-rozwojowe-1-rok-zycia.html Ja już z podpaskami się pożegnałam dawno temu, wystarczą wkładki - ale te jeszcze codziennie muszą być. Huśtawki nie mam, tylko leżaczek z wibracjami, ale jak mała ma zły dzień (czyli np dziś) to nic nie pomaga, uspokaja się tylko na rękach. W ogóle coraz częściej wymusza noszenie na rękach, mała terrorystka. Nie odmawiam jej tego, bo to zrozumiałe, że potrzebuje czułości, ale boję się, że się przyzwyczai i będę miała później kłopot :o
  4. -- Tula --

    MAJ 2011

    Cześć Widzę, że wszystkie mamusie już rozpakowane, gratuluję Tempo pisania wyraźnie spowolniło i nic dziwnego, bo wszystkie mamy zajmują się swoimi maluszkami :) U mnie ciągle chaos, więc też trudno zabrać mi się za pisanie. Gabrysia skończyła już miesiąc, więc nie jest już noworodkiem, ale ten czas zleciał! 5 tydzień to czas pierwszego skoku rozwojowego - i rzeczywiście, u nas się zgadza, bo mała jest bardziej marudna i niespokojna. Jeśli ktoś jest zainteresowany, więcej informacji na temat skoków rozwojowych znajdziecie tu http://parenting.pl/noworodki-i-niemowlaki/2063-skoki-rozwojowe-1-rok-zycia.html. Skoki rozwojowe to takie okresy, kiedy dziecko nabywa nowe umiejętności i ta nowa wiedza powoduje u nich niepokój i rozdrażnienie. Z doświadczenia powiem, że ten wykres naprawdę zgadza się z rzeczywistością. Lepiej wiedzieć, kiedy taki skok nastąpi, żeby przygotować na niego specjalne pokłady cierpliwości ;) Esti - ja mam tak samo, Gabrysia prawie codziennie o 6 rano spina się i płacze. Czasem masowanie brzuszka pomaga, a czasem nie. Nie wiem, co to jest i dlaczego dzieje się zawsze rano. Moim zdaniem to nie są kolki. Kiedyś dużo czytałam na ten temat. Żeby mówić o kolce musi być spełnione kilka warunków. Z tego co pamiętam, to kolki zawsze są wieczorami i muszą trwać ileś godzin. A bóle brzuszka i spinanie to normalne u takich maluszków. Ich układ pokarmowy nie jest jeszcze do końca ukształtowany i nieraz mają problemy z trawieniem. Albo coś mocno przeżywają i dlatego płaczą. Kasiula - przykro mi z powodu tej skazy białkowej, dobrze że tak szybko zareagowałaś. Tigero - co tam u Ciebie i męża, sytuacja się poprawiła? Masz czas nas czytać? Muszę Ci podziękować - uświadomiłaś mi, że jak Krzyś pójdzie do przedszkola, to Gabrysia będzie dodatkowo narażona na choroby - dlatego zdecydowałam się, że zaszczepimy ją na rotawirusy. A Krzysia na pneumokoki. Lekarka jeszcze doradza meningo, ale nad tym jeszcze muszę się zastanowić. W każdym razie już wiem, na co pójdzie becikowe :/ No, jak już się odezwałam, to może uda mi się teraz pisać i odpowiadać na bieżąco :) Pozdrawiam Was wszystkie cieplutko
  5. -- Tula --

    MAJ 2011

    Hej Nie było mnie parę dni, więc gratuluję wszystkim nowym mamusiom. Rzeczywiście jest nas coraz więcej. U mnie problem z zapaleniem piersi zażegnany. Znów_mamo - dziękuję za ofertę pomocy, ale już skontaktowałam się z panią z poradni laktacyjnej (całe szczęście, że odebrała telefon w sobotę i przyjechała do mnie już w poniedziałek rano). Zrobiła mi masaż guzków, który zrobił mi się w piersiach i gorączka natychmiast minęła. A było już krytycznie, bo zapalenie objęło obie piersi i mała nie miała co jeść. Ja już powoli wpadałam w depresję i wciąż płakałam, z bólu i bezsilności. No ale na szczęście to już za mną i mam nadzieję, że się nie powtórzy. Teraz czekam, aż laktacja mi wróci, bo po tej chorobie zmalała. Czasem dokarmiam Gabrysię mlekiem modyfikowanym. Penelopa - Ty chyba pytałaś o skuteczny środek na zaparcia? Ja w ciąży miałam ten sam problem i żadna z "naturalnych" metod mi nie pomagała, i te syropy też nie. Dopiero w szpitalu po porodzie poznałam skuteczny środek - parafinę w płynie. Tam mi ją podawali 3x dziennie, bo byłam popękana i ważne było, żebym mogła łatwo się wypróżnić. Jak wyszłam ze szpitala, to kupiłam sobie tę parafinę w aptece (koszt jakieś 3 zł) i co 2 dni jem sobie jedną łyżkę. Na mnie działa fantastycznie. Nie wiem, czy to można zażywać w trakcie ciąży, ale jeśli można tuż po porodzie, karmiąc, to w ciąży chyba też. Co do szczepionek - to trudny temat. Jak się policzy te wszystkie szczepionki 5 w 1 czy 6 w 1, a do tego rotawirusy, pneumokoki i nie wiadomo jeszcze co, to wychodzą kwoty rzędu kilku tysięcy. Nie każdy może sobie na coś takiego pozwolić. Ja przy pierwszym dziecku zastosowałam zwykłe szczepionki, te co dają w przychodni i teraz chyba zrobię tak samo. O pneumokokach myślałam, żeby podać wtedy, gdy dziecko będzie szło do przedszkola, bo po pierwsze dawka jest mniejsza (1 szczepienie zamiast serii kilku), a po drugie dopiero w przedszkolu tak naprawdę jest narażone na rozmaite infekcje. Póki siedzi w domu i ma mały kontakt z ludźmi, to jest małe prawdopodobieństwo złapania wirusa. Wielkie gratulacje dla tych, co weszły w spodnie sprzed ciąży. U mnie wciąż to pozostaje w sferze marzeń. Wczoraj z ciekawości nałożyłam takie spodnie i ucieszyłam się, że w ogóle udało mi się je wsunąć na tyłek ;) Ale o zapięciu guzika nie ma mowy. Trzeba będzie nad tym popracować ... A do słodkiego tak ciągnie, ehh... Julietta - mi stopy nie puchną po porodzie, to chyba nie jest typowy objaw, lepiej zapytaj położną. Ja z kolei koszmarnie się pocę w nocy. Któraś też tak ma? Położna powiedziała mi, że to nie jest powód do niepokoju i że tak działają hormony. Ale to nieprzyjemne!
  6. -- Tula --

    MAJ 2011

    Cieszę się, że poruszyłyście temat zazdrosnego starszego rodzeństwa/kuzynostwa. Widzę, że to częsty problem. U mnie powoli coraz lepiej, mój 2,5-letni synek zaakceptował siostrzyczkę i już nie wpada w histerię z byle powodu. Jak mała leży na kanapie, to Krzyś przynosi swoje samochody i nimi jeździ, a jednocześnie przygląda się, jak Gabrysia je obserwuje. Miło jest patrzeć na takie scenki. W nocy też już śpi lepiej, więc chyba nasze życie powoli wraca do normy. Chociaż teściowa już się wtrąciła, że powinniśmy pójść z nim do psychologa :o Moim zdaniem on po prostu potrzebował czasu i tyle. Widzę, że nie przeniosłyście zdjęć mojej Gabrysi do katalogu z dzieciaczkami - mam nadzieję, że to przeoczenie, a nie celowe wykluczenie ;) Przesyłam Wam jeszcze kilka zdjęć mojego 2-tygodniowego już dzieciaczka. Obejrzałam dokładnie Wasze zdjęcia i wszystkie dzieci są przecudne, nie mogę się na nie napatrzeć :) Już kilka razy wracałam na pocztę, żeby je sobie pooglądać. Co do wagi - gratuluję tym, którym już spadło kilkanaście kilo. U mnie póki co -6 i od paru dni waga stoi. No ale pocieszam się, że zostało już tylko drugie 6 :) X- jesteś superdzielna, że tak długo wytrwałaś i nie dałaś się konowałom. Już niedługo urodzisz duże, zdrowe dzieciaczki! Emilia, Ty też jedziesz jutro do szpitala, więc trzymam mocno kciuki za Ciebie. Kropeczko - no tak to jest niestety, że wciąż się zamartwiamy o nasze dzieci i to się już nigdy nie zmieni, nawet jak będą dorosłe. Cieszę się, że tak szybko "zaprzyjaźniłaś się" ze swoją córeczką. I fajnie że pokarm wrócił. Atena - miło słyszeć, że ktoś jest zadowolony ze swojego życia i czuje się w nim spełniony. Wszystkim nam życzę, żebyśmy mogły tak o sobie powiedzieć. Stylowaa - przykro mi, że jednak Ci wyszła ta cholestaza, ale jak wynik jest niski to może nie ma jeszcze powodu do niepokoju. I nie wierz zabobonom !!! Wszystko będzie dobrze !!! Tigero - no niezły ten opis porodu, byłaś naprawdę dzielna, w przeciwieństwie do Twojego męża ... Mam nadzieję, że chociaż teraz jest mu wstyd, że nawiał! Trzymajcie się, zwłaszcza te, które wciąż jeszcze czekają i wypatrują objawów porodu! Najedzcie się koniecznie truskawek !!!
  7. -- Tula --

    MAJ 2011

    Hej Nie odzywałam się jakiś czas, bo obowiązków w domu sporo, a u mnie z pisaniem zawsze jakoś ciężko ;) No ale wreszcie znalazłam chwilę i postanowiłam nadrobić zaległości. U mnie nieciekawie - złapało mnie zapalenie piersi. Z jednej piersi pokarm w ogóle nie chce płynąć, zrobił się jakiś zastój. Jest zaczerwieniona, a ja mam gorączkę (dziś w nocy miałam 38,7 st). Zaczęło się w sobotę. Zadzwoniłam do położnej, dała mi kilka rad (masowanie i ogrzewanie piersi, paracetamol na zbicie gorączki) ale nic nie pomogło. Wczoraj pojechałam do szpitala, w którym rodziłam (dla zainteresowanych - Poznań, Polna), bo tak doradziła mi koleżanka. Tam potraktowali mnie jakbym przyjechała z zadraśniętą skórką i powiedzieli, że oni mi nic nie mogą pomóc, a w ogóle to ja wcale nie mam zapalenia i wszystko jest ok. Powiedziałam, że ta gorączka mnie niepokoi - to mi w końcu z łaską dali antybiotyk, "żeby nie doszło do zapalenia". Później udało mi się dodzwonić do pani z poradni laktacyjnej i jak jej opisałam objawy, to powiedziała że to jest na 100% zapalenie. W przypadku takiego zastoju mleka trzeba je odciągnąć, żeby rozładować ten zator, a moje piersi są absolutnie niepodatne na działanie laktatora. Mam w domu 3, w tym jeden elektryczny, i udaje mi się ściągnąć nimi tylko kilka kropelek. Taką mam jakąś dziwną budowę, że po prostu nie idzie. Jak ja zazdroszczę tym mamuśkom, które "po prostu" sobie codziennie odciągają mleczko... Ile ja łez przelałam nad laktatorem przy poprzednim dziecku, eh, szkoda gadać. W każdym razie jak dziś Gabrysi nie uda się rozładować tego zatoru (przystawiam ją do obu piersi, ale z jednej mleko nie płynie), to jutro ta pani do mnie przyjedzie i spróbuje to ręcznie rozmasować i odciągnąć pokarm. Aż boję się myśleć, jakie to będzie bolesne :o Powiem Wam jeszcze, skąd to się wzięło - Gabrysia jest ogromnym śpiochem i często nie budzi się po 3 godzinach na jedzenie. Ja czasami ją wybudzałam, a czasami nie, bo tak słodko sobie spała. No i okazało się, że gdy jej nie wybudzałam wystarczająco często, naprodukowało mi się tyle pokarmu, że zrobił się ten nieszczęsny zastój. Także mamuśki śpioszków, bądźcie czujne.
  8. -- Tula --

    MAJ 2011

    Hej Mój niepokorny synuś u dziadków, mąż w pracy, córeczka śpi, a ja właśnie nałożyłam sobie maseczkę na twarz :) Normalnie bajka :) Wczoraj zamówiłam sobie w sklepie internetowym peeling do ciała i krem ujędrniający, bo widzę, że moja skóra już zaczyna odreagowywać po ciąży i porodzie i robi się bardzo sucha - nie mówiąc już o brzuszku-flaczku ;) Atena - ja jeszcze ani razu nie odciągałam mleka i nie planuję tego, chyba że będę musiała wyjść gdzieś bez Gabrysi. Sutki bolały mnie przez pierwsze kilka dni, ale Bepanthen bardzo pomógł i teraz nie są już takie wrażliwe. Zazdroszczę Ci tego tarasu. Ja mieszkam w bloku, a na spacer jeszcze nie mam siły. Jak jestem za długo na nogach to odczuwam silny ból tam gdzie byłam szyta, dlatego jeszcze na kilka dni sobie odpuszczę. Widzę, że najbardziej aktywne są te z nas, które jeszcze czekają na swoje maleństwa :) Mam nadzieję, że nowe mamusie wkrótce do nas wrócą i podzielą się swoimi wrażeniami z pierwszych dni macierzyństwa.
  9. -- Tula --

    MAJ 2011

    Weska, Esti, bartolenka - gratulacje dla kolejnych mamusiek !!! Klara - bidulko, to już 4 dni po terminie, wyobrażam sobie, jaka jesteś podenerwowana. Widać oferujesz bardzo komfortowe warunki w Twoim brzuszku, skoro dzidzia nie chce wyjść ;) Bunia - oby i u Ciebie jak najszybciej ruszyło. Lorien - powodzenia!!! Na pewno wszystko będzie dobrze. fauletka - pytałaś, jak wygląda brzuszek tydzień po porodzie. U mnie z dnia na dzień jest mniejszy, teraz określiłabym go na jakiś 4-5 miesiąc ;) Skóra w ciąży była bardzo rozciągnięta i potrzebuje trochę czasu, żeby się z powrotem zejść. Właśnie nie wiem, czym mogę ją smarować. Póki co stosuję zwykły balsam do ciała. Czy któraś z dziewczyn może polecić jakiś specyfik ujędrniający? W okresie karmienia chyba nie wszystko można stosować. x - to dzisiaj wreszcie Twój wielki dzień? Cieszę się bardzo, że tak długo dotrwałaś w tej ciąży. To ogromny sukces, chociaż okupiony dużym cierpieniem z Twojej strony. Wiesz, ja na sali leżałam z dziewczyną, która urodziła bliźniaki, poród odbył się siłami natury, a dziewczynki miały 2000 g i 1600 g. Urodziła w 32 tygodniu. Twoje dzieciaczki są już dużo bardziej odchowane, a to wielki sukces!
  10. -- Tula --

    MAJ 2011

    Cześć Dzięki za miłe słowa odnośnie Gabryśki. Rzeczywiście czuprynkę ma imponującą. Wczoraj skończyła tydzień moja gwiazdka :) Wciąż jest grzeczna jak aniołek, a ja mojego porodu już prawie nie pamiętam. Wszystkim nierozpakowanym życzę, żeby poszło Wam też tak szybko i sprawnie. W sobotę byliśmy już na pierwszym spacerku. Co prawda wróciłam z niego dość obolała, bo mam jeszcze kilka szwów i jeszcze tam się wszystko dobrze nie zagoiło, ale cieszę się, że już tydzień po porodzie mogę sobie pozwolić na krótki spacer. Co do karmienia, to karmię piersią, chociaż wciąż się boję czy mi się to uda, bo przy pierwszym dziecku miałam z tym duże problemy. Teraz położne w szpitalu uczuliły mnie na to, żeby nie dawać dziecku smoczka przez pierwsze 6 tygodni żeby się nauczyło dobrze ssać pierś, więc się do tego zastosuję. Może tym razem uda mi się dłużej karmić. Brodawki już nie bolą, kryzys był po 3-4 dniach, ale Bepanthen bardzo pomógł. Jakoś obeszłam się bez kapturków. Ponawiam prośbę o hasło na maila. Widziałyście już moją maluśką córeczkę, a ja bardzo bym chciała zobaczyć Wasze maleństwa. Tigero, mam do Ciebie pytanie, bo my w podobnej sytuacji jesteśmy. Jak zareagowała na brata Twoja Majka? Bo mój synek wyraźnie sobie nie radzi z emocjami. Niby kocha siostrzyczkę, głaszcze ją i miło do niej przemawia, ale od kiedy ona jest z nami, to zaczął wpadać w jakieś dziwne histerie, nie chce w ogóle spać w dzień, a potem jest przemęczony i podenerwowany. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Boję się, co będzie, jak zostanę sama z dwójką - póki co jeszcze mąż jest w domu albo dajemy synka do dziadków na parę godzin. Mój Krzyś, który zawsze był aniołkiem, teraz nagle zaczyna rzucać zabawkami jak mu się coś nie spodoba, zrobić histerię o to, że każę mu założyć paputki albo porozrzucać wszystko co stoi na stole. Boję się go zostawić samego przy Gabrysi, żeby nie zrobił jej krzywdy. Czy u Ciebie jest podobnie?
  11. -- Tula --

    MAJ 2011

    Wysłałam kilka zdjęć małej Gabi na adres majówek :) JaTuśka - gratulacje! Sporo się namęczyłaś, ale na szczęście już wszystko za Tobą. Wyczekującym mamom życzę dużo cierpliwości. Te ostatnie chwile ciąży naprawdę potrafią wykończyć.
  12. -- Tula --

    MAJ 2011

    Hej U mnie dziś była położna, powiedziała że jutro już możemy iść na spacerek z Gabrysią :) Zdjęła mi kilka szwów i czuję się jak nowo narodzona. Gabrysia to mały śpioch, śpi po 3-4 godziny, potem je i znowu śpi. Czasami można zapomnieć, że w ogóle z nami jest :) Ale dzięki temu mam więcej czasu dla synka. Chyba ciężko przeżywa zmiany, bo stał się wyjątkowo niegrzeczny, histeryzuje i denerwuje się byle czym. Musimy mieć do niego anielską cierpliwość. Ponoć jest w wieku, który jest najtrudniejszy do akceptacji nowego rodzeństwa (2,5 roku) - młodsze dzieci jeszcze nie rozumieją, co się stało, a starsze mają swoich kolegów, zabawy i nie widzą już zagrożenia w młodszym rodzeństwie. Cóż, mam nadzieję, że to nie potrwa długo. Chętnie prześlę Wam zdjęcia Gabrysi, ale nie znam adresu mailowego ani hasła. Napiszcie do mnie na j.janas@poczta.fm.
  13. -- Tula --

    MAJ 2011

    Trelevinaa - u mnie do samego konca było dzikie szaleństwo ;) Akurat byliśmy u znajomych i oni obserwowali ciągle jak brzuszek faluje. I tam właśnie zaczęły się moje skurcze. Więc nie ma zasady. Wszystkim Wam bardzo dziękuję za gratulacje. Bardzo się cieszę, że Gabrysia jest już z nami.
  14. -- Tula --

    MAJ 2011

    Hej Możecie mnie przepisać do drugiej tabelki :) 1 maja urodziła się Gabrysia :) Poród był iście ekspresowy. Pierwsze skurcze zaczęły się o 19.30, o 21 pojechaliśmy do szpitala bo skurcze były już co 2 minuty. Tam czekałam chyba kwadrans na izbie przyjęć, a gdy wreszcie lekarka mnie obejrzała i uznała, że trzeba iść na porodówkę, to zaczęły się skurcze parte. Więc "biegiem" na salę porodową. A tam od razu faza druga, która trwała 10 minut i Gabrysia już była na świecie. Mąż nie zdążył nawet założyć fartucha ;) Mała dostała 10 punktów, miała 3310 i 54 cm. Ja niestety trochę popękałam bo nie zdążyli mnie naciąć, ale formę mam dużo lepszą niż po pierwszym porodzie. Nic dziwnego, bo nie zdążyłam się nawet za bardzo zmęczyć ;) Malutka póki co jest bardzo grzeczna. Od kiedy przyjechaliśmy do domu to grzecznie śpi z przerwami na karmienie. W nocy budziła się co 3 godziny więc nawet się wyspałam :) Niestety nie dam rady nadrobić tego co napisałyście od 1 maja. Widzę, że sporo mam się już rozpakowało, więc wszystkim serdecznie gratuluję. Super, że coraz więcej maluszków jest już z nami.
  15. -- Tula --

    MAJ 2011

    Hej Tigero, rzeczywiście wiele nas łączy, Twoja córeczka miesiąc młodsza od mojego synka, teraz termin mamy prawie taki sam i obie będziemy miały parki :) Ciekawe, czy faktycznie urodzimy w podobnym terminie. Jakby któraś z Was mogła dopisać mnie do tabelki, to będę wdzięczna. Jest tak dopracowana, że boję się coś w niej zepsuć :) Moje dane: --Tula-- /Asia / 32 / Poznań / 05.05 / córeczka Gabrysia. Dzięki. Trelevina - piszesz, że masz zatkany nos w nocy - ja miałam to samo przez całą ciążę i niedawno kupiłam nawilżacz powietrza. Od tego momentu mój problem z nosem zniknął. Nie wiem, może Tobie też by pomogło? Kasiulaaa - to super że masz dużo mleczka i że sobie dzielnie radzisz. Nie martw się tą szyną, to dla dobra małej, ten czas szybko zleci, a dzięki temu Julka będzie miała piękne nóżki modelki :) mamuskamaj - ale pech z tym wypadkiem, i to akurat teraz. Najważniejsze, że z mężem wszystko ok. Łatwo powiedzieć, żebyś się nie stresowała ... Trzymam kciuki, żeby mąż doszedł szybko do siebie. Justyna - szkoda, że takie smutne wieści przyniosłaś od lekarza. Oby to jednak nie było zatrucie ciążowe. Trzymaj się i zachowaj pozytywne myślenie. Daj znać co u Ciebie. Ale się na tej końcówce śpioch zrobiłam. Codziennie robię sobie drzemkę pół godzinki i chodzę wcześniej spać. Widać organizm przygotowuje się na ciężkie czasy, które niedługo nastaną ;) Dobranoc wszystkim :)
  16. -- Tula --

    MAJ 2011

    Hej U mnie też bez zmian. Wczoraj zaliczyłam kolejny długi spacer, ale nic nie ruszyło ;) Dziś synka zabrali moi rodzice na pół dnia, więc mam "dzień matki". Nie pamiętam, kiedy tak długo mogłam sobie poleniuchować. Aż nie wiem, co z tym czasem zrobić! Pewnie zabiorę się za jakieś porządki :P Mi termin 29 kwietnia też idealnie odpowiada, bo synka też urodziłam 29-go, a termin miałam na 5-go, czyli dokładnie tak samo jak teraz (tylko inne miesiące). A jeśli nic z tego nie wyjdzie, to coś czuję, że zrobię się bardzo nerwowa... Dziś mi się śniło, że urodziłam i że w ogóle mnie nie bolało :D W tym śnie dzwoniłam do mamy i siostry i opowiadałam im ze zdziwieniem, że poród odbył się bez bólu. Ehh, żeby to był sen proroczy ;) Kropeczko, biedna jesteś z tymi bólami - ja ostatnio byłam na KTG, miałam skurcze do 60 i też ledwo co je czułam. Widać Twój organizm zupełnie inaczej reaguje. Przykre, że tak się męczysz. Może wreszcie się nad Tobą zlitują. x - daj znać co u Ciebie. Dobrze że masz takie wsparcie w mężu i że on walczy o Twoje prawa. Aż nie chce mi się wierzyć, jak czytam, jak Cię tam traktują w tym szpitalu. dla Ciebie. A co do wagi to po świętach jeszcze nie sprawdzałam, bo się boję co tam zobaczę. Być może już w ogóle nie wejdę na wagę przed porodem, bo tylko się niepotrzebnie stresuję ... Ostatnio tempo przybierania miałam naprawdę wysokie, ponad kilo na 2 tygodnie, więc boję się myśleć, ile mam teraz, zwłaszcza że w święta najadłam się słodkiego.
  17. -- Tula --

    MAJ 2011

    Cześć U mnie wszystko bez zmian, święta przetrwałam w dwupaku. Gratulacje dla Kasiuli i agi_pelagi!!! Fajnie, że macie to już za sobą. A my tylko wciąż niecierpliwie wypatrujemy wszelkich możliwych oznak porodu ;) Moim marzeniem było urodzić w tym tygodniu, tzn. przed weekendem majowym - ciekawe czy się uda. Zostały mi jeszcze 4 dni, hihi. W każdym razie nie oszczędzam się już, dziś zrobiłam sobie długi spacer po raz pierwszy od baaaaardzo dawna - bo póki ciąża nie była donoszona, to miałam nakaz jak najwięcej leżeć i się oszczędzać. W tym tygodniu wreszcie pochodzę z synkiem na spacerki :) Dziś metą naszego spacerku była niestety przychodnia - dostał wysypki na całym ciele i wciąż się drapie. Okazało się, że to alergia na pyłki. Biedaczek. Ja też mam, tyle że u mnie objawia się to katarem. Pani doktor przepisała syropki, mam nadzieję, że pomogą. Pozdrawiam Was wszystkie. Czuć, że atmosfera na forum robi się już coraz bardziej nerwowa :) Już niedługo się zacznie :)
  18. -- Tula --

    MAJ 2011

    Penelopa - tak, to są właśnie te skurcze, kamienny brzuch, a potem to napięcie mija. Przepowiadające są bezbolesne, tylko nieprzyjemne. Ja przy poprzednim dziecku miałam je już od połowy ciąży i musiałam przez to leżeć. A skurcze porodowe są takie same, z tym że one już są bolesne. Ja pamiętam, że jak zaczął mi się poród, to oglądałam TV i w pewnym momencie ból przy skurczach był już taki, że przestałam rozumieć treść filmu. Przy drugim dziecku mam zupełnie inaczej, mam takie skurcze tylko kilka razy w ciągu dnia, kilka razy były trochę bolesne i wczoraj lekarz mi powiedział, że wtedy właśnie mi się szyjka skróciła. Napisałam, jak to było u mnie, ale nie wiem, czy u każdej jest tak samo. Mam nadzieję, że cokolwiek pomogłam :)
  19. -- Tula --

    MAJ 2011

    na 5 maja - jest w stopce :)
  20. -- Tula --

    MAJ 2011

    Klara - jak dla mnie to dzidzia w sam raz, bo mój synek jak się urodził to miał tylko 2900, a urodził się w 39 tc :)
  21. -- Tula --

    MAJ 2011

    Hej Ja też miałam dziś wizytę u lekarza, u mnie sytuacja jest taka: kończę 38 tc, szyjka się skróciła i zgładziła, ale rozwarcia nie ma - więc teraz tylko na to rozwarcie czekamy. Mam chodzić na KTG raz w tygodniu. Widać organizm powoli przygotowuje się do porodu. I dobrze :) Wg USG dzidzia ma około 3 kg. Dzięki za porady odnośnie imienia. Chyba w końcu zdecyduję się na tą Gabrysię, dzięki Wam. Ale i tak nie jestem do końca przekonana, hihi :D Znów_mamo - trzymam kciuki za udany i szybki poród, myślałam, że może spotkam się z Tobą na Polnej, ale widzę, że nie ma szans. To rzeczywiście niewiarygodne, że jedna kobieta może mieć tak różne porody. Czekamy na informacje! Kropeczko - przykro mi, że masz nieprzyjemne wspomnienia ze szpitala. Już sam w sobie szpital przyjemny nie jest. Dobrze, że wypuścili Cię do domu na święta. x - trzymam kciuki za Ciebie i Twoje maleństwa, nie przejmuj się kochana, pamiętaj, że plan minimum już zrealizowałaś!
  22. -- Tula --

    MAJ 2011

    CV - właśnie głównie o to chodzi, że dane imię kojarzy nam się z jakąś osobą i przez to je lubimy albo nie. Mi ani Gabrysia ani Milenka z nikim się nie kojarzy, więc dlatego mi się podobają :) I raczej nie wierzę w to, że jak zobaczę dziecko to "będę wiedziała" jak ma na imię, bo z synkiem też do ostatniej chwili nie mogłam zdecydować i jak w szpitalu pytali mnie o imię, to odpowiadałam kompletnie bez przekonania, "Krzyś ? ". Teraz oczywiście już nie wyobrażam sobie, żeby miał na imię Jaś, a taka była druga opcja ;)
  23. -- Tula --

    MAJ 2011

    kurcze, wiecie, że my wciąż nie mamy imienia wybranego? Moje ulubione wszystkie odpadły, bo mężowi się źle kojarzą ... on chciałby imię po swojej mamie, ale mi z kolei ten pomysł też się nie podoba (zwłaszcza że już 2 imiona w najbliższej rodzinie się powtarzają i wciąż są nieporozumienia, o kim jest mowa). No i musimy gdzieś znaleźć kompromis. Mamy 2 imiona, które podobają się nam obojgu: Gabrysia (to woli mąż) i Milenka (to wolę ja). No i wciąż nie możemy wybrać. Naprawdę codziennie po kilka razy się nad tym zastanawiam i próbuję wymyślić, które imię lepsze. Jak mówię znajomym i rodzinie o tych dwóch opcjach, to większość jest za Gabrysią. No ale to nie inni ludzie powinni decydować o imieniu dla mojego dziecka. Już czasem myślę, że pozostanie nam rzucić monetą. Termin coraz bliżej, a ja wciąż nie wiem... Zazdroszczę tym z Was, które "od zawsze" wiedziały, jak dadzą na imię swojemu dziecku. Nie macie pojęcia, jaki to może być problem :) A z tą wodą na działce - z tego co wiem, to pozostaje tylko czekanie, aż wsiąknie głębiej. Ale popytam jeszcze, czy gmina może coś pomóc. Dzięki za rady.
  24. -- Tula --

    MAJ 2011

    Cześć Tyle piszecie, że z czytaniem ledwo nadążam, a o pisaniu już nie wspomnę. Nie pamiętam połowy tego, co chciałam napisać. Więc będzie chaotycznie i pewnie trochę bez sensu ;) Przede wszystkim chciałam nam wszystkim pogratulować, że tak długo wytrwałyśmy nierozpakowane :) Maj coraz bliżej i coraz większa szansa na to, że nasze ciąże będą donoszone :) Czytam o tych Waszych skurczach i też ciarki mnie przechodzą. Ciekawa jestem, jak to się u mnie zacznie. Coraz bardziej się boję. Mój mąż mnie wspiera jak może, ale co on tam wie o porodzie :0 Mój plan na ten tydzień to kosmetyczka i fryzjerka, potem już mogę rodzić, hihi :D Najbardziej bym chciała między świętami a długim weekendem, ale cóż, nie da się tego zaplanować... W sobotę umyłam okna, ale przyjęłam plan minimum - tylko szyby, a ram prawie wcale nie ruszyłam. Zrobiłam to na 2 raty (4 okna) i nawet się zbytnio nie zmęczyłam. Bardziej męczą mnie zakupy w markecie. Kurczę, chcemy budować się w tym roku, a na naszej działce wciąż stoi woda - tzn nie na powierzchni ziemi, ale jak się wykopie dół to na 50 cm napływa już woda. I wykonawca nie może się zabrać do pracy. Umowa o kredyt już podpisana, wykonawca gotowy do pracy, a wszystko stoi. I nie wiadomo, kiedy sytuacja się poprawi :( Dzięki dziewczyny za pocieszenie odnośnie wagi. Mam cichą nadzieję, że tym razem zrzucenie pójdzie mi łatwiej niż po pierwszym porodzie ... Najdziwniejsze jest to, że mniej jem niż w pierwszej ciąży i mniej sobie dogadzam, a już mam więcej na plusie niż wtedy. :( DeeYaa - po Twoim wpisie uszykowałam na wszelki wypadek też ubranka na 62 cm, hihi, zaskoczyłaś mnie tą różnicą u Ciebie i siostry :) To tyle z mojej strony, spróbuję dziś pisać na bieżąco to może bardziej sensowne posty mi wyjdą ;)
  25. -- Tula --

    MAJ 2011

    kurcze, na wadze mam już +12 i bardzo mnie to martwi, bo się boję, że nie będę mogła tego zrzucić. Trudno w to uwierzyć, ale po urodzeniu pierwszego dziecka straciłam tylko ... 4 kg :o Potem dopiero jak przeszłam na dietę pół roku później to zrzuciłam kolejne 5, ale do swojej wagi (i spodni :( ) nigdy nie wróciłam. Boję się strasznie, że teraz będzie tak samo. Szlag mnie trafiał jak widziałam dookoła dziewczyny, które bez żadnego wysiłku wracały do formy. Te dodatkowe kilogramy to chyba moja największa trauma związana z porodem :( Mimo że staram się jeść mało słodyczy i w ogóle sobie nie dogadzam w tej ciąży, to przytyłam tyle samo co w poprzedniej. A jeszcze parę tygodni przede mną :o
×