ściągam pokarm i daję z butli od 6 tygodnia (obecnie ma 11 tygodni), gdyby mnie koleżanki nie zaopatrzyły w dobry laktator to bym już nie karmiła...dla mnie karmienie piersią to był koszmar i psuło mi to całą radość z macierzyństwa. Teraz wiem ile zjada, wiem że jest najedzony, od kiedy karmie butlą przesypia całe noce (na śpiocha go karmie 2 razy, ale sie nawet praktycznie nie przebudza)...a pierwsze tygodnie wspominam jak największy koszmar...wyłam z bólu, bo brodawki miałam poranione, przystawiałam co godzinę albo częściej, wiecznie nienajedzony, kiedyś po 30 minutowej sesji cyckiem postanowiłam sprawdzić i podałam mu mm z butli...2 tygodniowy maluszek zjadł mi wtedy 90 ml, więc labo miałam puste cycki, albo źle ssał...od tamtej pory dokarmiałam, i wreszcie był spokój...i na początku tez miałam wyrzuty sumienia, bo mnie teściowa laktacyjnie sterroryzowała...ale teraz już wiem że to było dla nas dwoje dobre przejście na butle, ja jestem zadowolona, mam dużo czasu dla siebie, mały też zadowolony i najedzony, a dostaje mój pokarm, więc wszystko jak trzeba :) i przytulam go na tyle że na pewno nie odczuwa braku bliskości :)