Może nie powinnam wam tego pisać, ale już naprawdę nie daje rady. 5 miesięcy temu straciłam bardzo ale to bardzo bliską mi osobę - przyjaciółkę... Weszła do wody, niestety cała z niej nie wyszła..(Wszyscy pewnie wiedzą o co chodzi).. A więc naprawdę już nie mam siły, nawet nie mam siły płakać.. już wylały mi się wszystkie łzy.. Bardzo mi jej brakuje.. Śni mi się bardzo często... Kiedyś nawet miałam sen , który mnie bardzo dobił... Że Ś.P Monia ożyła.. a ja mówiłam do niej takie słowa "Monia ... Nie odchodź więcej! Bardzo mi Ciebie brakuje..." Albo śniło mi się nawet że obudziła się w grobie... Nawet rozpłakałam się teraz jak to piszę . Naprawdę nie daje rady... Chciałabym teraz ją tak bardzo mocno przytulić i powiedzieć jak ją mocno kocham.. i Jak bardzo za nią tęsknie ... Czemu Bóg zabrał mi właśnie ją ? Miała zaledwie 17 lat, które skończyła w Październiku... Chciałabym teraz powiedzieć jej , jak bardzo mi ciężko żyć bez niej .. Proszę pomóżcie..Nie wytrzymam.
Wcześniej też zadałam to pytanie. Ale nie napisałam tam to co trzeba.. Przepraszam ale jestem pierwszy raz na tej stronie...:(