mena 27
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez mena 27
-
Captcha bardzo się cieszę i gratuluje. Wymarzony prezent świąteczny.Teraz już będzie tylko lepiej:)Wykorzystaj ten czas jak najlepiej, odpocznij, wyśpij się, tak na zapas:) Ja na deficyt snu raczej nie mogę narzekać. Mała w zasadzie przesypia już noce, czasem przebudzi mnie na jedzonko ale zawsze z uśmiechem na twarzy. Ostatnio z mężem mieliśmy ubaw bo o 5 nad ranem zaczęła sobie gaworzyć w łóżeczku i śmiać się sama do siebie. Dla takich chwil warto wstawać rano. Jak ja funkcjonowałam bez niej? Już nie potrafię sobie przypomnieć. Rośnie mi mała klucha. Na ostatnim szczepieniu, w dniu w którym skończyła trzy miesiące ważyła 7100. Ładnie co? Szkoda tylko, że ja znowu jestem chora i tylko patrzeć jak niunia zacznie się smarczeć.Chodzę w masce, omijam ją jak mogę ale ostatnio nie wyszło więc nie wiem czy tym razem coś pomoże.No ale trzeba myśleć pozytywnie. Pozdrowienia dla wszystkich, trzymam kciuki za staraczki i czekające na wynik.
-
Captcha Wynik bety śliczny. Ja w 12 dpt miałam 99,41. Pytałaś o acard. Ja brałam przy ostatnim transferze. Lato Przeziębienie już minęło, całkiem szybko sobie z nim poradziłyśmy, dzielna z niej dziewczynka. Niestety po miesiącu od wyeliminowania produktów mlecznych i zawierających białko podjęłam próbę rozszerzenia diety i chyba klapa.Tak jak kazała pani dr zjadłam serek i po 3 dniach znowu reakcja alergiczna. Coś mi się wydaje że to jednak skaza białkowa.Ja to jakoś przetrwam choć nie jest łatwo, tak mi się chce mleka że szok ale szkoda mi tej małej.Nie mam żadnej wiedzy na temat żywienia dzieci ze stwierdzonym AZS i jestem z lekka przerażona. Może zna któraś z was jakąś dobrą książkę na temat alergii pokarmowych?
-
Captcha nawet nie wiesz jak się cieszę.Wiedziałam że tak będzie:)Super wiadomość.Teraz już się niczym nie zamartwiaj tylko ciesz się ta chwilą .Ja świętuje razem z tobą.Teraz już będzie tylko dobrze.
-
Kobiety spokojnie.Z jednej strony doskonale was rozumiem bo ja tez szalałam z robieniem testów ciążowych ale z doświadczenia wiem, że nie ma to najmniejszego sensu.W 12 dpt możecie wykonać test z krwi, żadnych sikańców. Tobie Captcha to zabraniam wręcz robienia zwykłego testu. Ja zrobiłam tak z ciekawości po pozytywnej becie i wyłam bo drugiej kreski nie było prawie widać. Test zrobiłam 14 dpt.Gdyby nie pozytywna beta to nigdy bym nie uwierzyła, że jestem w ciąży. Powtórnie wykonany w 16 dpt był nie wiele lepszy. Takim testem można się tylko zadręczyć. Po zbadaniu krwi macie czarno na białym wynik. Trzymam kciuki za pozytywne wyniki.Ty mirmilka musisz się uzbroić w cierpliwość:)Będzie dobrze.
-
Captcha Smaruj tym clotrimazolum. To idealna maść na takie stany zapalne. Ja jej tez używałam. Na początku ciąży cały czas mnie coś łapało i kazał mi lekarz smarować bez obaw. Zawsze mam ją pod ręką bo jak już sie raz złapie takie świństwo to niestety często powraca.Mi lekarz powiedział, że taka jestem delikatna, ze nie wiele potrzeba i łapię takie paskudztwa. Stan zapalny tworzy sie wewnątrz organizmu i dopiero efektem są swędzenia i pieczenia na zewnątrz. Musisz zadziałać od środka żeby przeszło. Bez obaw smaruj wewnątrz i na zewnątrz i przejdzie szybko.Miałam ostatnim razem dokładnie tak jak ty. Dostałam też jakiś lek w postaci globulek, silniejszy. 3 globulki i praktycznie się wyleczyłam. Może poproś lekarza o coś mocniejszego bo się zamęczysz.A w ulotce sama wiesz,muszą napisać wszystko tak na wszelki wypadek.
-
Captcha Jak mi zadałaś to pytanie to zaczęłam się zastanawiać. Boże jakie to dziwne. Tak niedawno to było a ja już prawie nie pamiętam. Nie było to duże krwawienie na pewno bo znając mnie to bym od zmysłów odchodziła, że okres przylazł.To musiała być jakaś niewielka plamka. Tak sądzę, że było to plamienie implantacyjne bo nigdy wcześniej przy transferach nie plamiłam . Na bank jakieś śladowe ilości. No ja rzeczywiście nie mam za wiele czasu. Co gorsza zaraziłam małą jakimś przeziębieniem i ma biedulka straszny katar i kaszel przy okazji. I mimo to tak rozkosznie sie śmieje, że nie mogę przestać na nią patrzeć. A tak w ogóle to ja na twoim miejscu poczekałabym do 12 dnia z tym testowaniem ale to moje skromne zdanie. Po co się denerwować bez sensu. Trzymam kciuki.
-
Captcha No pewnie że możesz zmienić,bez zastanawiania się.A jak czekanie?Kiedy testujesz?
-
Captcha No pewnie że możesz zmienić,bez zastanawiania się.A jak czekanie?Kiedy testujesz?
-
Captcha Ja ostatnim razem pracowałam zaraz po transferze.U mnie grudzień to bardzo intensywny okres w pracy i nie mogłam zwyczajnie pójść na zwolnienie. Niestety jak dostałam plamień musiałam leżeć i wtedy nie było już mowy o pracy. Spędziłam prawie miesiąc w łóżku i jak plamienia ustały to wróciłam do pracy. Trzy miesiące przed datą porodu poszłam znowu na zwolnienie.Nie wiem czy pamiętasz ale mnie też dopadło straszne cholerswto w 7 tygodniu ciąży i dostawałam antybiotyk. Małej jak widać nie zaszkodził.No ale to nie było żadne przeziębienie tylko coś poważnego, miałam jakieś zmiany w płucach. Czasem to miałam wrażenie, że mnie ten kaszel zwyczajnie udusi, że płuca wypluje. Aż się dziwie, że ta moja lalcia to wytrzymała.Jeśli ciebie złapało przeziębienie to ten augumentin powinien ci pomóc. Rozumiem, że bierzesz go ze względu na nacięcie otoczek, tak?Trzymam za was bardzo mocno kciuki. Róża Ty też się oszczędzaj. Teraz dzidziuś jest najważniejszy.
-
No i dobrze,niech gadaja:) Ją miałam akupunkturę.Fajna sprawa,na maxa rozluznia.Dobrze,że wykupiłas sobie te 2 zabiegi.Ją po 1 czułam się jak po kilku głębszych i głupio się smialam.Czyli jak widać pomogło. Jestem jutro z tobą.Musi być dobrze.
-
Captcha 7 komórek to dobry wynik.Kiedy zatem transfer?Dziś czy jutro?
-
Captcha to trzymam jutro od samego rana bardzo mocno kciuki.Zobaczysz że będzie dobrze. Róża ja tez wybierałam się do Pana profesora ale wycofałam się, bo stwierdziłam, że będę chodzić do niego całą ciąże, wydam masę kasy a nie mam żadnej pewności, że odbierze mój poród. Taki człowiek jest na pewno świetnym specjalistą ale ja osobiście najbardziej bałam się rozwiązania. A jeśli tego dnia pan prof. bedzie miał jakieś sympozjum naukowe albo inne ważniejsze sprawy to co wtedy?Ja chciałam być w dobrych rękach również w dniu porodu a może przede wszystkim w tym dniu. Nie mogłam wybrać lekarza z miasta rodzinnego z oczywistych względów. Rodziłam w Wołominie i powiem szczerze, że lepiej trafić nie mogłam. Fantastyczny, ciepły i miły człowiek, też wykonał cesarkę na moje życzenie,nie próbował dyskutować ani przekonywać o zaletach porodu naturalnego.Rozumiał co przeszliśmy. Wizyty były czystą przyjemnością. Razem z mężem uwielbiamy tego lekarza. I mimo iz mam do Wołomina spory kawałek nie wyobrażam sobie teraz chodzić do kogokolwiek innego.Poza tym gość ma nieprzeciętne poczucie humoru. Zawsze jak czekałam na wizytę słychać było śmiech z gabinetu. Sama też wychodziłam z bolącym brzuchem:) Super lekarz. Z tego co wiem przyjmuje też w Warszawie ale pracuje tylko w Szpitalu w Wołominie.
-
Róża poproś lekarza o duphaston. Ja brałam zawsze luteinę dopochwową ale po tylu miesiącach stosowania nabawiłam sie jakiś stanów zapalnych, które nie chciały ustąpić. Potem dostałam tą podjęzykową ale przy 12 tabletkach dziennie miałam cały czas mdłości i odruch wymiotny. No i jak opisałam te dolegliwości lekarzowi to przepisał mi duphaston. Nie wiem czemu ale novum jakoś preferuje luteinę. Odpoczywaj kochana i ciesz się tym czasem. Nie zdążysz się obejrzeć a maleństwo będzie ci płakać po nocach:) Captcha będzie dobrze. Dzielna z ciebie dziewczyna, dasz radę. Oj życzę ci z całego serca tych wszystkich "problemów" z którymi my mamy musimy się zmagać. Mimo tego, że moja córcia płacze dziś calutki dzień, a w zasadzie to krzyczy w niebogłosy a ja nie wiem co jej jest, moje ręce wysiadają od ciągłego kołysania a głos siada od śpiewania -nie zamieniłabym tych chwil na najspokojniejszy w świecie dzień.Czasem jak wstaję nieprzytomna w nocy a ona uśmiecha się gdy nachylę się nad łóżeczkiem to znika całe zmęczenie.Tak to już jest i ty też niedługo poczujesz to na własnej skórze:) Pozdrawiam-buziaki
-
Captcha, to trzymamy mocno kciuki. Moja mała rośnie jak na drożdżach, waży już 6 kg. Mała klucha mi rośnie. Dopadła ją ostatnio jakaś marna wysypka i jestem teraz na ścisłej diecie. W zasadzie to głodna chodzę ale cóż aby tylko to paskudztwo przeszło jak najszybciej. Lekarz mówi że to rodzaj jakiejś atopii ale u tak małego dziecka trudno odpowiedzieć na pytanie co to dokładnie. Zastosować musiałam zatem wszystkie środki ostrożności włącznie z odstawieniem wszystkiego co zawiera mleko, jajka no i wszystkie potencjalne produkty alergizujące, których de facto i tak nie jadłam od dnia porodu.Powiem wam, że nawet nie zdawałam sobie sprawy, że w co drugim produkcie spożywczym jest białko lub jajka. A właśnie może któraś z was miała podobnie i wie co można jeść w takiej sytuacji. Wszędzie znajduja sie informacje czego spożywać nie wolno i po przeczytaniu tej listy odnoszę wrażenie, że chleb i woda zostają:) A tak poza tym to słodka z niej istotka. Patrzy już na mnie i nawet zaczyna się świadomie uśmiechać-piękne to chwile.
-
Róża hura hura hura. A nie mówiłam:) Dbaj teraz o siebie i maluszki bo też czuję, że masz w brzuszku dwóch lokatorów. I przestaw się na kawę inkę. Ja też byłam kawosz i teraz wypijam hektolitry inki, jest całkiem całkiem, no i chociaż odrobinę smakuje jak kawka. W końcu forum ożyje. Brakowało tu takich newsów. Cieszę się razem z tobą.
-
Róża i ja trzymam bardzo mocno kciuki. Będzie dobrze, myśl pozytywnie:)
-
U mnie całkiem nieźle. Ja czuję się o niebo lepiej. Wieczorami czasami pobolewa mnie brzuch-to efekt noszenia małej przez cały dzień. A moja mała wcale nie taka mała:) Córuś grzeczna jak ma ochotę. Całkiem ładnie przesypia już nocki. Budzi się 2 razy, o stałych w miarę porach. To chyba nieźle jak na 3 tygodniowe dziecko.W dzień jest bardziej marudna ale z dwojga złego wolę jak mi da wycisk za dnia.Czasami w ogóle nie chce zasnąć. Ostatnio męczyła się od rana do 17-tej.Aż się bałam że coś się dzieje.Rodzina twierdzi, że zdążyłam ją już przyzwyczaić do noszenia na rękach. Może i faktycznie mają rację ale nie potrafię powstrzymać sie jak tylko zacznie grymasić. Tyle czasu na nia czekałam, że mam ogromne wyrzuty sumienia jak na czas nie podbiegnę do łóżeczka. Pracuje nad sobą ale to silniejsze ode mnie.No i mnie cwaniara wykorzystuje:) Mała nie ma jeszcze miesiąca a ja już nie potrafię wyobrazić sobie życia bez niej. Jest słodka, śliczna i tak cudnie patrzy tymi swoimi wielkimi oczami. Wszystkim wam kobietki życzę takich pieknych chwil. Róża trzymam mocno kciuki.
-
Dziękuje wam wszystkim za ciepłe słowa. Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Miałam problemy z karmieniem ale i to zaczyna się normować. Codziennie będzie lepiej. Mąż ma pietra:)Żartuje, że czas na zmiane pieluszki a on prosi żebym mu dała jeszcze kilka dni.Sama zresztą zauważyłam,że jak przyszedł czas pierwszej kąpieli to nie zdążyłam się obejrzeć a doświadczone ręce mojej mamy już wyjmowały małą z wanienki.Poza tym staram się robić wszystko sama, bo nie mogę sie nią nacieszyć. Jestem jeszcze mocno sfatygowana po tej cesarce ale jakoś radzę sobie z bólem i wiem, że to tylko kwestia czasu i będę znowu zasuwać jak dawniej. Przez ten kilka ostatnich dni czułam się trochę wybrakowana. Nie miałam siły wstać i przewinąć małą a co dopiero wziąć ją na ręce. Teraz jest zdecydowanie lepiej. Róża 77 trzymam kciuki. U mnie drugie podejście było owocne czego i tobie życzę. M81 ciesz się tym czasem bo on naprawdę minie jak błyskawica. Ja na tym etapie ciąży czułam się już znacznie lepiej i bardzo fajnie go wspominam. Potem przyszły różne dolegliwości ale i tak był to cudowny okres mojego życia. Do niedawna myślałam że najwspanialszy:) Tego co czułam w momencie jak usłyszałam pierwszy płacz córki nie da się porównać do niczego innego na świecie. No i właśnie ktoś mi tu cudownie kwęka i chyba jest głodny. Trzymajcie sie wszyscy ciepło. Pozdrowienia od nas.
-
Witam wszystkich Dzisiaj wróciłyśmy do domu:) Mój skarb przyszedł na świat przez cesarskie cięcie. Mała jest duża-60 cm i 4100 wagi a dla mnie to mała kruszynka.Na razie uczymy się siebie nawzajem. Nie spuszczam jej z oczu i nie mogę przestać się jej przyglądać.Jestem przeszczęśliwa i mimo ogólnego słabego samopoczucia po cesarce tryskam energią.Nie spałam 3 dni i nie czuje zmęczenia i w ogóle świat jest jakiś piękniejszy od kilku dni:) Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie
-
Cyndi-taki mały człowiek to musi być coś pięknego. Ja nie umiem sobie wyobrazić naszej córki i mimo, iż myślę już tylko o niej trudno mi sobie uświadomić jak to będzie jak nie będę jej czuła w brzuchu.Tutaj wiem, że jest bezpieczna, no i nie płacze:)Czasem zwyczajnie boję się czy sprostam tej roli. Ale to chyba normalne przy pierwszym dziecku, co? Mój mąż często mówi jak będzie z nią jeździł na rowerze, zabierał na wycieczki, tak daleko wybiega w przyszłość.A ja nie mogę uwierzyć, że ten czas tak szybko zleciał i za chwilę przytulę ją do siebie i zobaczę co to wyrosło z tego ślicznego kwiatuszka, którego zobaczyliśmy po raz pierwszy na zdjęciu 18 grudnia.Pamiętam jak mój mąż powiedział wtedy "że z tego ładniejszego będzie na bank dziewczynka" :):):) Lato 76 Pamiętam doskonale co przeszłam i mimo, iż podświadomie próbuję to jakoś wymazać z pamięci wiem jak to jest pragnąć dziecka ponad wszystko na świecie.Pamiętam jak pierwszy raz weszłam na forum, jak zostałam przywitana i ile ciepłych słów usłyszałam wtedy od innych.Poza najbliższą rodziną z nikim nie mogłam na ten temat rozmawiać, więc to forum traktowałam jako rodzaj terapii.To przeżycia innych dziewczyn dawały mi siłę do tego, że warto walczyć bo kto zrozumie nas lepiej jak nie my wzajemnie. Dlatego w miarę możliwości zaglądam tu czasem aby którejś z was nie przyszło do głowy, że cały ten trud jest bez sensu. Każda z nas będzie mamą, będę to powtarzać wiecznie i do znudzenia. Trzymajcie kciuki za moja kruszynkę.Oby cała, zdrowa i o czasie przywitała ten świat.
-
marla0000 Zdziwiło mnie to co napisałaś bo ja spotkałam się z zupełnie odwrotnym zachowaniem. Pierwsza moja wizyta w novum u dr Wolskiego wydawała mi się być z góry przesądzona. Wiedziałam, że przy ilości nasienia 200 tyś czeka nas tylko in vitro. Mieliśmy z mężem świadomość, że tak fatalny wynik nie daje nam wielkich szans również przy tego rodzaju zapłodnieniu. Lekarz jednak zalecił kolejne badania, przepisał szereg bardzo drogich leków i kazał czekać na rezultaty.Powiedział, że rzadko się zdarza aby te parametry mogły się poprawić ale trzeba spróbować, bo inseminacja to koszt wtedy ok. 800 zł a in vitro kilku tysięcy. Z jednej strony byłam zadowolona, że dał nam jakąś nadzieję. Szczególną radość widziałam w oczach męża, który dostał wiatru w żagle, z drugiej bałam się, że tracimy czas. Dopiero po 8 tygodniach kuracji i wykonaniu dodatkowych badań, gdy okazało się, że wyniki poprawiły się zaledwie o 100 tyś padła diagnoza-in vitro.Może każdy lekarz ma inne podejście. Ja zawsze spotykałam się z wyjątkowo wyrozumiałością. Kiedyś jak sama zaproponowałam lekarzowi, że chcę histeroskopię to zasugerował mi że to dodatkowy koszt i obciążenie, ale od razu zaznaczył, że mogę to badanie wykonać gdzieś poza kliniką. Za każdym razem jak przygotowywali mnie do crio przyjeżdżałam do nich na monitorowanie cyklu i każdy z lekarzy pytał dlaczego nie robię tego u siebie tylko jadę taki kawał drogi. Także jak widzicie co człowiek to opinia. Szkoda tylko, bo masz prawo po takim zachowaniu zniechęcić się do leczenia a to może wydłużyć starania o dziecko. Ja w każdym bądź razie życzę powodzenia i upragnionej kolejnej ciąży poczętej w naturalny sposób. Jakby na to nie patrzeć in vitro to nie tylko ogromniasty koszt ale i duże obciążenie dla kobiety-zarówno fizyczne jak i psychiczne.I jeśli jest taka możliwość powinni ci tego oszczędzić. m81 Mam nadzieje, że infekcja juz cię opuściła. Ja na początku ciąży jeszcze w pierwszym trymestrze byłam strasznie chora i lekarze z novum kazali mi natychmiast zarzyć antybiotyk. Teraz wiem, że gdyby nie te leki, to najprawdopodobniej wykończyłabym i siebie i dziecko, bo było ze mną naprawdę kiepsko.Czasami brak leczenia może być poważniejszy w skutkach niż same leki. Tak było u mnie a mała rozwijała się od początku wzorcowo. lato76 A ja odliczam dni. Mam nadzieję, że za jakieś 2 tygodnie, góra 3 wezmę na ręce naszą wyczekaną niunię.Nie mogę się już doczekać i z całych sił chciałabym mieć już to wszystko za sobą. Ostatnie tygodnie są ciężkie: jestem duża, obolała, nie sypiam ale to nic.Mogłabym tak jeszcze długo aby tylko mała urodziła się zdrowa.Dla takich chwil warto.
-
Lato Ja zawsze w tej kwestii słuchałam tego co mówił lekarz. A że nie widział nigdy przeciwwskazań to podchodziłam zawsze miesiąc w miesiąc. Raz zrobiłam przerwę na histeroskopię przed ostatnim transferem z pierwszej punkcji. Poza tym próbowałam non stop-bez przerw bo nie chciałam tracić czasu.Gdyby lekarz sugerował inny tryb najprawdopodobniej bym się zastosowała.U mnie można było bez przeszkód próbować co miesiąc.Decyzja oczywiście należy do ciebie. Pozdrawiam
-
Limako Gratuluje pierwszego sukcesu i trzymam kciuki za kolejna próbę. Przygotowania do crio są bardzo podobne jak przy świeżych zarodkach.Robią ci monitorowanie i już:)Ja brałam tylko encoroton a przed samym crio wchodziła luteina.Resztę znasz z doświadczenia. To super, że udało ci się za pierwszym razem. Takie historię są niewiarygodne. Życzę wam córeczki:) Lato 76 Niestety takich historii jak ta limako jest zdecydowanie mniej ale jak widzisz się zdarzają.Ja musiałam przejść 2 punkcje i aż 7 transferów i też nie było łatwo.Było dużo łez, zwątpienia, były momenty załamań.Ale walczyłam, bo wierzyłam, że będę mamą. Podawali mi piękne zarodki, które nawet po rozmrożeniu jeszcze się dzieliły a ciąży nie było. Nie ma jak widzisz reguły. Niejednokrotnie słyszałam od lekarzy, że czasem dwukomórkowy zarodek rozwinął się pięknie i kobieta zaszła w ciążę.Ponieważ nie miałam przy pierwszej próbie transferu świeżego( byłam przestymulowana) głęboko wierzyłam, że może kolejna próba będzie szczęśliwa. Wmawiałam sobie,że być może mój organizm nie toleruje mrożonych zarodków. Nawet nie wiesz co czułam jak po drugiej punkcji, po świeżym transferze test pokazał jedną kreskę.Mój świat się zawalił.Myslałam, że już nie ma dla mnie szansy. Nie wierzyłam w powodzenie kolejnych prób. Choć miałam w sercu nadzieję, ta trzymała mnie przy życiu. I w końcu wyszło słońce i za parę tygodni będę trzymała na rękach moje wyczekane szczęście. Trzeba wierzyć, to jedyne co mogę ci powiedzieć.Nigdy nie wolno się poddawać. I w twoim życiu zaświeci kiedyś takie słońce jak zagościło u mnie. Trzymam kciuki i życzę dużo sił.
-
Julciaa Ja miałam kontakt z dr Starosławską kilkakrotnie, choć nie była nigdy moim lekarzem prowadzącym. Moje spostrzeżenia są podobne-bardzo ciepła, miła kobieta.Zawsze przy transferze czułam sie z nią bezpiecznie. Ona wytwarza taką aurę spokoju, która udziela się pacjentowi. Ja zawsze jak usłyszałam, że mam u niej wizytę lub bedzie przeprowadzać transfer czułam , że jestem w dobrych rękach. Cyndi No rzeczywiście mój brzuch jest coraz pokaźniejszy. I o ile na początku ciąży chudłam to teraz ze strachem wchodzę na wagę.Aż się boje końcowego wyniku.Upały są straszne, to fakt, ale jakoś sobie radzimy.Staram się nic nie robić, leniuchować i nie forsować się ale trudno mi to wychodzi. Za każdym razem jak zrobię cokolwiek, to następnego dnia mam problemy z chodzeniem, ciągnie brzuszek i ogólnie gorzej sie czuje.Ale z drugiej strony to leżenie też jest męczące i wcale nie takie wygodne na tym etapie.A tak a propos wagi dużo przytyłyście dziewczyny w ciąży? W każdym bądź razie chciałabym już mieć moją małą po zewnętrznej stronie brzuszka.Dla jej dobra chcę aby wytrzymała w nim jak najdłużej ale już nie mogę sie doczekać. Syndrom wicia gniazda chyba też już się uruchomił. Ciągle mam jakieś obawy, że o czymś zapomniałam albo, że nie zdążę czegos zrobić na czas. A czy któraś z was miała pod koniec ciąży anemię?
-
Ja również spieszę z gratulacjami. A u mnie wszystko ok, poza małą anemią. Nic jednak nie szkodzi, szybciutko nadrobimy niedobór żelaza.Oczywiście, że płeć nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. W novum czeka rodzeństwo dla naszej córci także męskie koszule mogą się jeszcze przydać:) No i jestem coraz większa. W ogóle nie przytyłam w biodrach ani tyłku za to brzuchol mam potężny. Wszyscy ze mnie żartują, że na początku idzie mój brzuch dopiero ja:) Jak ja bym chciała już urodzić.