Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mena 27

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez mena 27

  1. Przepraszam nie doczytałam. Jeśli jesteś tydzień po transferze to na mój gust nie możesz dostac miesiączki. No chyba, że bierzesz inne leki.Trzymam kciuki, obys dostała miesiączki za całe 9 miesięcy.
  2. Aniu, ktoś gdzieś napisał, że przy luteinie dopochwowej miesiączka nie może wystąpić. Czy ty bierzesz luteinę? Nigdy nie usłyszałam tego od lekarza ale coś w tym jest.Ja miesiączki dostaję zawsze jakieś 3-4 dni po odstawieniu leków.Ne denerwuj się. A kiedy masz testować?
  3. Popłakałam się jak przeczytałam to co napisałyście. Dzięki że jesteście Strasznie ciepło się robi na sercu jak człowiek czyta tak miłe słowa z ust zupełnie obcych ludzi, choć w zasadzie nie tak obcych:) Boję się mówić, że się uda. Boję się nawet tak myśleć.Będę czekać na swój cud i przyjmę dzielnie to co mi pisane. Jeśli chodzi o leki to tym razem dr Zamora dał czadu: -folik 1x -encorton 1, 1.5 -estrofen 2x1 -luteina 10 -fraxiparine 1 ampułka Po transferze ma wejść jeszcze chyba aescin, ale mogłam przekręcić nazwę, bo jeszcze nie miałam tego leku. Dziękuje za kciuki, co 6 kciuków to nie dwa...........:)
  4. Cześć kobiety Wiktoria z tego co mi mówił lekarz polipy mogą być przyczyną niepowodzeń, bo mogą utrudnić zagnieżdżenie zarodka. A ja kochane w sobotę mam swój siódmy transfer.Może jednak do siedmiu razy sztuka. Trzymajcie proszę kciuki bo boję się coraz bardziej.
  5. No to i ja melduję się z powitaniem:) Ładnie to napisała capcha- my cię skarbie nie pocieszymy, bo moja historia w szczególności, raczej może pogrążyć, ale nie bierz tego do siebie bo każda z nas jest inna i każda historia może się skończyć inaczej. Tego ci życzę z całego serducha. Tak to jakoś jest, ze jak komuś się uda to jaśniej się robi na horyzoncie. Napisz coś więcej o sobie, czyją jesteś pacjentką, w czym jest u was problem, jak długo już walczysz? Takie forum to bardzo fajna sprawa. Często najlepsza terapia. Mi osobiście nic tak nie pomaga jak rozmowa z kimś kto wie jak cholernie boli zastrzyk w brzusio, co znaczy ból jajnika w czasie stymulacji i kto wie czym jest ból po kolejnej nieudanej próbie. Takie przykre niekiedy doświadczenia potrafią bardzo zbliżyć ludzi. Nie wiem jak wy ale ja odkąd zaczęłam leczenie cały czas myślę tylko o tym. Jak mam chwilę to szukam nowych informacji, zgłębiam wiedzę na temat leków i chcąc nie chcąc całe moje życie kręci się wokół tego jednego tematu.Czasem głupio jest mi rozmawiać z najbliższymi na ten temat bo mam wrażenie, że to nudne i że oni mają dość tego tematu.A wy żyjecie tym czym ja od 2 lat. W każdym bądź razie nie sugeruj się innymi bo u ciebie może być zupełnie inaczej. Jeden zarodeczek może dać ciąże. Mi raz podali 3 całkiem fajne i nic. Także trzymamy mocno kciuki. Pozdrawiam
  6. No cześć Histeroskopię miałam robioną w novum. Troszkę to kosztowało bo około 3 tyś. Jesteś usypiana jak do punkcji. Na początku za pomocą odpowiedniego sprzętu oglądają wnętrze macicy a potem jak cos jest nie tak to się tym zajmują. Ja miałam jakieś zmiany o charakterze polipowatym, które usunięto i ujście wewnętrzne kanału szyjki macicy miałam zwężone więc je poszerzono. Pan dr powiedział, że nie były to jakieś poważne zmiany i to nie jest przyczyna mojego niezachodzenia w ciąże. Pobierają ci też próbkę do diagnostyki i to badają czy nie ma jakiś zmian np. nowotworowych. Osobiście to chciałam żeby coś znaleźli. Często kobiety mają jakieś torbiele lub zrosty, które uniemożliwiają zagnieżdżenie zarodka. Zawsze to jakaś dodatkowa wiedza. Przynajmniej wiem, że zrobiłam wszystko aby poznać przyczynę swoich niepowodzeń. Pozdrawiam
  7. Penelopa cieszę się bardzo, że się odezwałaś.Patrz nawet nie wiedziałam, że ta rwa kulszowa to taki problem. Kuruj się zatem a ja życzę ci abyś jak najszybciej stanęła na nogi i poczuła się lepiej. W tonie twojego postu czuć jednak nadzieję, to dobrze, że ten najgorszy czas minął. Pewnie, że i dla nas zaświeci słońce. A jak już to nastanie to musimy urządzić mega imprezę. Może być u mnie. Tyle pozytywnej energii w jednym miejscu-oj działo by się:) Jakieś ognisko np, co wy na to? Powiem wam dziewczyny, że faktem jest , że nic tak nie zbliża ludzi jak wspólny cel i nie wiem jak wy ale ja to mam wrażenie jakbym was wszystkie znała od ładnych paru lat. Świetny pomysł to ognisko, latem się przypomnę. Trzymajcie się wszystkie ciepło Pozdrawiam:)
  8. Ja troszkę zamilkłam bo nie chciałam was zanudzać. A też się stęskniłam:) Też myślałam o świętach i jeszcze nie przyszły a mi już smutno.Masz rację Cyndi mądrzy ludzie nie pytają a z nimi pewnie można by pogadać.Ci bez taktu za każdym razem jak wracam po zwolnieniu pytają, czy już coś wiem i z kim jest problem, ze mną czy mężem. To mnie wkurza najbardziej. Ostatnio odważyłam się i odpowiedziałam, że nie chcę o tym rozmawiać.Najbardziej jest mi przykro, że powiedziałam o swoim problemie rodzinie męża, która ma to gdzieś. Nie dzwonią, nie interesują się a mnie jest jeszcze smutniej.Mimo iż od 2 lat opowiadam im o procedurze to w ogóle nie rozumieją o czym mówię. Nie mają ambicji poczytać czym jest zarodek a czym komórka, o różnicach między punkcją a transferem nie wspomnę.Moi najbliżsi przeżywają każdy zastrzyk, każdą wizytę a siostra dzwoni zanim zdążę wyjść z gabinetu lekarskiego bo sie denerwuje co tam mi dr powiedział. Na wizytę jadę w poniedziałek. To będzie mój 13 dc. Jak dobrze pójdzie w sobotę lub po niedzieli będę po transferku.Miałam robioną histeroskopię w marcu po 4 nieudanym transferze. A jak myślicie kobietki, zaryzykowaliby podanie 4 zarodków?Jesli nie to zapytam o podchodowanie bo zawsze mam podawane takie 3 dniowe. Jeśli chodzi o męża to ja mam takiego dzielnego rycerza-zero smutku, mega pozytywne myślenie i serce pełne nadziei. Jak czekamy na wizytę to opowiada mi jakieś głupoty abym sie trochę wyluzowała i czasem jak ludzie na nas patrzą to muszą myśleć, że coś bierzemy:) Czasem to działa.Pomaga mi we wszystkim, siedzi jak robię zastrzyki, pilnuje żebym brała leki. Nie płacze ze mną po porażce ale cierpi strasznie, trudno tego nie zauważyć. On ma wyrzuty, że to z jego powodu nie mogę spełnić największego życzenia.Ale powiem wam jedno.Jak tak siedzę czasem i myślę nad tym swoim życiem to dochodzę do wniosku, że nie jest ono znowu takie złe. Z dzieckiem było by pełniejsze ale bez niego nie jest znowu aż tak puste. Życia bez męża nie umiem sobie wyobrazić. Najważniejsze, że jest. Reszta jakoś się ułoży, musi się ułożyć. Wy też odzywajcie się częściej?Duże buziaki Am jesli poczytujesz forum daj znać jak twoi chłopcy, często o was myslę. Penelopa a ty tu czasem zaglądasz?
×