Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mena 27

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez mena 27

  1. Karinka gratuluje.Czekamy kobiety na zdjęcia. W miarę możliwości oczywiście.
  2. Agniren serdecznie gratuluję niech się Stąd zdrowo chowa.Bebe niesamowita historia,trzymam kciuki za całe 9 m-cy.
  3. Bubu bardzo mi przykro.I ja tak myślałam a jak widzisz mam już roczną córeczkę. Będziesz mieć dzieci tylko walcz kochana. Karinka trzymam kciuki:)
  4. Kordianka podaj maila to ci wyślę
  5. Co znaczy do brzuszków? Na zdjęciu tego tak nie widać bo jest zrobione z innej perspektywy ale nawet nie potrafię sobie wyobrazić takiego maluszka. Może gdybyś trzymała ich na ręku widać by było jak bardzo są malutcy. A kiedy w ogóle można wyjąć takie dziecko z inkubatora? Nie mówię tu o takim wyjęciu na potrzeby jakiś badań czy podłączania sprzętu tylko o to kiedy ty będziesz mogła przytulić synów? Dwa małe cuda co?
  6. Zuziu dziękuje. O Boże jakież to maleństwa. Są śliczni.Normalnie zły mi się w oczach zakręciły. Takie kruszynki i takie bezbronne w tych inkubatorach. Swoją drogą jakie to szczęście, że żyjemy w czasach kiedy takie małe dzieci mogą się rodzić i są bezpieczne. Jak sobie teraz wyobraziłam, że moja córka ważyła 4100-4 razy więcej szok. A czy ty ściągasz mleko? Jak oni je karmią? Mlekiem czy dostają tylko jakieś kroplówki? Szczerze mówiąc nic na ten temat nie wiem.Czy ty możesz chociaż je dotknąć czy absolutnie nie wolno?
  7. Zuzia najważniejsze, że z chłopcami wszystko dobrze. Szkoda, że nie możecie już być razem i wspólnie jechać do domku. Trzymam kciuki żeby rośli jak na drożdżach a ty wykorzystaj ten czas na odpoczynek. Też go potrzebujesz żeby dojść do siebie. Ale może niema tego złego. Zdążysz wydobrzeć i będziesz mogła sama zajmować się dziećmi. Ja nie zapomnę jak wróciłam do domu i pierwsza noc to było coś strasznego. W szpitalu była ze mną mama i to ona wstawała do małej. W domu robiłam juz wszystko sama a próba zwleczenia się z łóżka po cesarce to dla mnie był nie lada wyczyn. Troche to trwało zanim zaczęłam funkcjonować na pełnych obrotach.Także zbieraj siły kochana bo będą ci potrzebne. Jak już się jakoś ogarniesz to czekamy na zdjęcia małych skarbów.
  8. Przeoczyłam, że ty Karina też masz już termin. Wydawało mi się, że za chwilę. Ależ nam się tu dzieciato zaraz zrobi. Kciuki oczywiście zaciśnięte. Agniren to ty widzę, że Staś w moją pannę idzie-czyt.duży chłop:)
  9. Monka gratuluję,super wiadomość. Ja marzyłam o bliźniakach choć teraz jak już córcia jest na świecie nie wyobrażam sobie jak to by było. Zuziu jak u ciebie?Wiem, że jesteście w szpitalu ale może jakieś szczegóły porodu ktoś nam zdradzi. Agniren trzymam kciuki. Widać syn woli twój ciepły brzuszek niż tą naszą szarawą już rzeczywistość:)
  10. Ojej jak wcześnie. Gratulujemy Zuzi i jej M i mocno trzymamy kciuki za chłopców. Niech szybciutko i zdrowo rosną.
  11. Agniren ale ten czas zleciał. A dopiero co zaszłaś w ciąże.Trzymam kciuki, żeby wszystko przebiegło sprawnie i bez komplikacji. Moja mała już była w tym czasie po drugiej stronie brzuszka.
  12. U mnie lekarze mówili, że o ile psychicznie dam radę to nie ma przeciwwskazań medycznych. Dlatego ja próbowałam praktycznie miesiąc w miesiąc aby nie tracić czasu. Teraz jak pojadę, w przypadku niepowodzenia, od razu podchodzę po następne.
  13. lena ja nie miałam, przykro mi nie pomogę
  14. b ubu Ja to wstyd się przyznać po punkcji pojechałam do knajpy i zjadłam pierogi z kapustą i grzybami.Był piątek a ja nie jem mięsa w piątki i tylko to mi przyszło do głowy. A, że kapusta i grzyby to raczej lekkostrawne nie są to się dowiedziałam później.Co mi ta wątroba dała to ja nigdy nie zapomnę. Ja miałam więcej niż ty komórek może dlatego u mnie nie ryzykowali i na transfer mi nie pozwolili. Na pewno wiedzą u kogo i kiedy ryzyko jest większe. Mam nadzieję, że u ciebie będzie ok. Z tego co pamiętam ewentualna ciąża nie jest zagrożona przez fakt przestymulowania. Jedynie ty możesz czuć się źle choć i na to mają swoje sposoby. Oby obyło się bez przygód.
  15. B ubu U mnie przy pierwszej punkcji było przestymulowanie. Lekarz zrobił mi taki wykład na temat konsekwencji, że nie mogłam się zgodzić na transfer choć marzyłam o tym i potem nie mogłam sobie darować, że nie zaryzykowałam. Nie wiem czemu tobie zdecydowali sie podać zarodek. Widać aż tak źle być nie może skoro podjęli takie ryzyko.Ja dodatkowo po puinkcji nie miałam zbyt dużej wiedzy na temat lekkostrawnego żywienia, że dodatkowo zafundowałam sobie ból wątroby. Było ciężo ale jakoś to przetrzymałam.Jeśli nie pomaga ci taka lekka dieta to może zapytaj czy możesz się wspomóc czymś . Albo zjedz codziennie kilka suszonych śliwek. Rozumiem że ty stosujesz się do tych ich zaleceń i jesz zdrowo?
  16. Nawet nie wiem co teraz napisać. Byłam pewna że się uda. Przykro mi skarbie
  17. Lato ja byłam przekonana, że nigdzie w Polsce nie niszczą zarodków. Dałabym sobie obie ręce odciąć, że wszystkie kliniki są w tej kwestii zgodne. Umowa z novum jest tak skonstruowana, że jeśli nie opłacisz przechowywania embrionów to klinika wzywa pisemnie to uiszczenia opłaty. Jesli w odpowiednim terminie od otrzymania tego zawiadomienia para nie zapłaci zarodki przechodzą na rzecz kliniki novum, która może je tylko i wyłącznie przekazać innej bezpłodnej parze. Ja tez jestem przeciwna niszczeniu zarodków i nigdy bym na to nie pozwoliła. Ale powtórzę raz jeszcze to bardzo trudny temat. Tak jak ty kochana dojrzałaś do adopcji komórki tak ja być może kiedyś dojrzeję do myśli o adopcji zarodków. Na razie jest to dla mnie trudne i dlatego jeszcze decyzji żadnej nie podjęłam tak na 100%.Ale skoro Julcia pytała to odpowiadam szczerze jak czuje.
  18. Nie myślałam. Nie miałam w mieście laboratorium i dlatego robiłam test siusiany. Wtedy pojechałam zrobić badanie z krwi bo mój brzuch i zresztą całe ciało nie było już w stanie przyjmować zastrzyków. Każdy kolejny dzień był koszmarem a był wtedy sylwester więc musiałabym brać te leki przez całe święta. Cały czas powtarzam sobie, że trzeba myśleć pozytywnie. Tak w zasadzie to uczę się tak myśleć bo jestem urodzoną pesymistką. Nie myśl żeby mnie ta wizja 7 dzieci nie przerażała. Przeraża ale może tak jak pisze bauli taki właśnie mój los.
  19. Igrek zawsze robiłam sikańca. Pierwszy raz zrobiłam betę po ostatnim transferze.
  20. bauli być może masz rację. Ja też tego nie rozumiem. Może właśnie ktoś chce nas sprawdzić. Jeśli masz wystarczająco siły na to by walczyć o swoje szczęście to w nagrodę zostanie ci ono dane. Jeśli jesteś słaby to się nie nadajesz. Nie wiem. Często o tym myślę i nie znam odpowiedzi. Do tej pory dzielnie znosiłam to co los dla mnie zgotował więc i teraz zrobie podobnie. Na pewno zmieniłam podejście i myślę tak jak napisałaś. Będzie co ma być. Wszystko się jakoś ułoży i nie ma co za bardzo kombinować. A jeśli mam być mamą 6 dzieci, czy w sumie 7 razem z moją obecną królową to będę na pewno najszczęśliwszą mamą pod słońcem. O i tego się będę trzymać:)
  21. No widzisz igrek skoro ja się doczekałam to i ty się doczekasz. W cuda trzeba wierzyć:)
  22. Gdybym ja kiedykolwiek zaszła w ciąże i np tak jak ty ewuś miała problem z jej donoszeniem może myślałabym inaczej. Mi podano w sumie 15 zarodków i dopiero jeden jakoś zatrybił.Poprzednie były lepsze, ładniejsze, w ogóle po pierwszej punkcji miałam i lepsze komórki i lepsze zarodki i co? I nic.Moja córcia to mój mały cud i nikt mi nie powie, że jest inaczej. Wzruszyłaś mnie tym co napisałaś. Ja myślę dokładnie tak jak ty. Skoro mrożenie dało szansę na życie mojemu dziecku to być może i na mnie jeszcze ktoś czeka.Chcę wierzyć, że tak jest i mimo, że szanse są marne to muszę to zrobić, żeby sie przekonać i żeby wiedzieć. Cholera i ryczę znowu jak dzieciak
  23. Ty igrek nie możesz tak myśleć. Zdiagnozowałaś problem i to jest twoja 2 próba. Jeszcze duże się może wydarzyć. Ja po prostu szybko zaczęłam działać i szybciej niż ty zdiagnozowałam problem naszej bezpłodności a i tak tyle prób musiałam przejść. Z zarodkami jest troszkę inaczej.Cały czas uważam, że narodziny mojej córki to jakiś cud bo gdybym miała być w ciąży to byłabym dużo wcześniej. Pisałam ci zresztą, że już wyczerpałam swój pakiet szczęścia. Drugie dziecko to już chyba za dużo jak na moją rodzinę. Choć marzę o tym nie będe ukrywać. Wydaje mi się, że u osób takich jak Julcia szanse na kolejne ciąże są duże.A u mnie to taki "szczęśliwy przypadek" i na tym koniec. Obym się myliła
  24. Ja dziewczyny musiałam wrócić do pracy bo sytuacja mnie do tego poniekąd zmusiła. Gdyby mąż na tamtym etapie nie miał problemu z pracą zostałabym w domu na wychowawczym.Stało przed nami widmo utraty pracy więc ktoś musiał zarabiać. Czasem jest mi żal bo czas tak szybko ucieka. Już tęsknię za tym co było a teraz najfajniejszy moment w życiu mojej córki a ja jestem w pracy.No ale cóż. Życie czasem wybiera za nas. Kiedyś planowaliśmy, że wrócimy po maluchy jak mała skończy 2 lata. W dużej mierze było to podyktowane tym, że straszna z niej łobuziara i nie wyobrażałam sobie jak dam radę z dwójką dzieci. Odkąd śpi w nocy zaczęłam myśleć inaczej:)Poza tym stwierdziłam, że co ma być to będzie i już. Kiedyś ja myślałam o zmianie pracy ale jak zaczeliśmy starania i leczenie to zrezygnowałam ze swoich planów bo przecież zaraz będę w ciąży. Teraz trochę tego żałuje bo kilka fajnych propozycji przeszło koło nosa. Teraz mam inne podejście. Za dwa tygodnie podchodzę do ważnego egzaminu. Jak wyjdzie to zostaje w swojej pracy i ruszam po dzieci. Jak nie wyjdzie szukam nowej pracy i też ruszam po dzieci.Reszta się sama ułoży. Jeśli chodzi o oddanie zarodków do adopcji to niestety nie dorosłam do tej myśli. Wiem, że to dziwne tym bardziej że chciałam kiedyś oddać komórki. Nie wiem dlaczego tak jest. Mam poczucie, że muszę po nie wrócić sama. Może kiedyś to się zmieni. Nie mówię kategorycznie, że nigdy przenigdy ich nie oddam.Jeśli teoretyzując następny transfer byłby udany i to np podwójnie to i tak za jakieś kilka lat podejdę jeszcze raz.Wiem natomiast, że czas działa na naszą niekorzyść i to nie jest tak, że wydumałam sobie, że za jakieś kilka lat zarodki nie będą się do niczego nadawały więc ciąży nie będzie. Na razie mam takie przeświadczenie, że mam wobec nich jakiś obowiązek, bo są moje.Nie wierzę zresztą, że mogłabym mieć jeszcze kilkoro dzieci. Straciłam już 13 zarodków więc jakim cudem te 6 miałoby dać kolejnych 6 ciąż. To w ogóle bardzo trudny temat. Mój mąż nie chce o tym rozmawiać nawet. Ja myślę często ale na razie nie podejmuje decyzji. Czas pokaże co zrobimy.Wiem, że moje sumienie byłoby spokojne gdybym wykorzystała sama to co mam. Igrek normalnie stresuje się za ciebie:)
×