wiecznie_steskniona
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez wiecznie_steskniona
-
a nie ma żadnej części Ciebe, która chciałaby wrócić? ja nadziei sobie narobiłam i teraz mam za swoje. on siedzi jak grób. już nie mam siły, jeszcze ostatnio taka pogoda, że bym mogła spać cały dzień. nikt nie jest wart żebym na niego tyle czekała. chcę już weekend, chcę siedzieć i nic nie robić (chociaż z drugiej strony nicnierobienie=myślenie). bleh.
-
no trochę się o ten seks rozchodzi. chociaż z drugiej strony muszę się przyznać, że trochę się cieszyłam, że nie mogę. chyba wewnętrznie czułam, że nie powinnam, a normalnie nie potrafiłąbym powiedzieć NIE. normalnie bym się nei zgodziła na ten układ, u nas różnica jest taka, że seksu nigdy nie było, bo on nie chciał.ja zawsze chciałam. ale superbitch, masz rację, że pewnie zaczęłabym go jeszcze bardziej kochać (zresztą słyszałam, nie wiem czy prawda, że podczas seksu w ciele kobiety wydziela się jakaś substancja i dlatego kobiety się potrafią zakochać przez seks). ale widziałam go dzisiaj chwilę, byliśmy umówieni że wpadnę do niego po jedną rzecz i był taki jakby zdystansowany. nie zaprosił mnie żebym nawet ściągnęła płaszcz, miałam wręcz wrażenie że chciał żebym wyszła jak najszybciej. kto wie, czy on sam już nie zmienił z powrotem zdania. nie umówiliśmy się ani nic. a wiem, że ma wolny pokój na weekend. ale zaczynam wątpić że on się w ogóle ma zamiar odezwać pierwszy. ale cóż, ja też nie mam zamiaru. teraz zdecydowanie on powinien.
-
z tym analizowaniem to prawda, dokładnie tak z nim jest, zaczyna coś czuć to zamiast się cieszyć i puścić z tym uczuciem, zaczyna myśleć. muszę się mocno zastanowić co z tym zrobic. bo chłopak dobry i dobrze nam razem, ale go nie zmuszę przecież.. dam mu chyba trochę czasu, zobaczę czy coś knuje, a jeśli sytuacja się nei zmienie to faktycznie pozostanie zadać mi pytanie i albo wóz albo przewóz. ciekawe tylko czy ja będę potrafiła się nie odzywać ;]
-
a poza tym nie chce mi się wierzyć że on chce mnie po prostu wykorzystać. on jest serio takim uczciwym poczciwym chłopaczkiem. ech. mam skrajne myśli.
-
wszystkie poznają kogoś, dobrze :) no u mnie też się dzieje, ale oczywiście z eksem. w ogóle zabiegana jestem masakrycznie. ale do rzeczy. byliśmy wczoraj razem na zakupach. wyszło bardzo naturalnie, spotkaliśmy się na uczelni, zaczęliśmy gadać i od słowa do słowa poszło. okazało się że był naprawdę chory wtedy. aż mi się trochę głupio zrobiło, zatruł się, przez 3 dni nic nie jadł. no ale nic.na zakupach fajnie, przyjemnie, pochodziliśmy, pogadaliśmy, pośmialiśmy się. wymęczyliśmy się niesamowicie, odprowadził mnie, bo sama bym nawet z tymi tobołami się nie doczołgała (kolejny plus posiadania faceta :P ). u mnie zrobiłam herbatkę, obejrzeliśmy serial i zasnęliśmy ze zmęczenia razem. jak się przebudziliśmy to go nie wyganiałam, umyliśmy się i poszliśmy po prostu spać. no ale w nocy, razem, blisko siebie, trzeba by mieć niezłą silną wolę żeby do niczego nie doszło. było namiętnie i było trochę rozmów też. powiedział mi m.in. że żałował, że się nie kochaliśmy i że powinniśmy byli zacząć dawno i że marzył o tym i myślał że gdyby miał szansę to by się nie wahał. i byśmy się wczoraj kochali, gdyby nie to, że akurat teraz (pytanie czy to szczęście czy pech) ja nie mogę przez jakieś 2 tygodnie z powodu przypadłości ginekologicznej :P biorę leki i mam w przeciwskazaniach. życie :P ale to wszystko nieważne. dzisiaj sobie zdałam sprawę (już na spokojnie, bez tych wszystkich emocji, któe towarzyszyły mi ostatnie miesiące), że to jest naprawdę mężczyzna, z którym chciałabym spędzić resztę życia. nawet jak byliśmy razem, nigdy nie byłam tego tak pewna. przez ten jeden dzień zobaczyłam w nim ogromne zmiany. kiedyś, owszem, wyborażałam sobie nas razem, ale były pewne rzeczy, króre mi trochę przeszkadzały, takie życiowe powiedzmy, bałam się, że mogą wpłynąć na jakość życia codziennego, pomimo, że go kochałam. a on to wszystko naprawił. tylko nie wiem co on myśli i czuje. na pewno mu jakoś zależy, widać i czuć. ale czy dojrzał do końca? czy chciałby być ze mną? nie wiem. może czuje podobnie a może mu tak wygodnie jak jest teraz. wszystko możliwe. chyba poczekam i zobaczę jak się sytuacja rozwinie. dam mu trochę czasu na podchody, ale broń Boże nie mam zamiaru rezygnować z tego co sobie zbudowałam bez niego, z nowych znajomości, itd. inna sprawa też, że oboje jesteśmy bardzo zajęci ostatnio. ale dla chcącego nic trudnego. się zobaczy. jedno mogę powiedzieć - zerwanie było konieczne. jeśli do siebie wrócimy, to powiem, że nam dużo dało. jeśli nie wrócimy - nie mogliśmy tego tak ciągnać, to nie miało sensu.
-
gratulacje! :) oby tak dalej!
-
ja też myślę, że się ucieszył. w końu jakiś ruch wykonałas, a on się tyle napocił ze swoimi kropkami, itd ;] u mnie cisza, chociaż ciekawe, że on jest dostępny na gg od rana do wieczora, a nigy nawet tyle czasu nie miał komputera wlączonego. pewnie tez by się ucieszył jakbym coś napisała, ale figa z makiem. ja się mam dobrze :) zressztą zabiegana jestem, bo w pracy projekt do oddania i siedzę więcej niż powinnam. karpatka - tak trzymaj! :D
-
super, że Ci się układa :) trochę zazdroszczę ;) dużo czsu spędzacie razem? :> w ogóle już jesteście parą czy jeszcze nie? :)
-
spotkałam jego współloktora i jak zobaczył że kaszlę powiedział że eks "też chory". nie to, żeby to dużo zmieniało, ale przynajmniej nie kłamał ;p coś się cicho zrobiło, wszystkie tak zajęte? :D dziewczyny, co u was?
-
ja miałam miły, chociaz męczący weekend ;) prawie o nim nie myślałam! a teraz wykąpałam się, wracam do komputerka a tu co? wiadomość od niego na gg chce się jutro spotkać. ciekawe, ciekawe ;)
-
ja to już nie wiem co myślę :D co kto powie, jestem skłonna przyznać rację. widzę racje wszędzie, w każdym poście wyżej. ale jeśli będzie dalej tak jak teraz to fakt, w pewnym momencie stracę zainteresowanie nawet odnośnie takich pocałunków czy przytulanek. albo ktoś się napatoczy (mógłby się ktoś napatoczyć, bo brakuje mi faceta :D) . póki co - żyję sobie i nie jest mi źle. dzisiaj praktycznie cały dzień spędziłam we własnym towarzystwie, sama wyszłam, sama poszłam na spacer, sama poszłam na obiad, sama poszłam na zakupy i wiecie - zapomniałam już jak fajnie czasem pójść gdzieś samemu, być tylko z własnymi myślami :) zmęczona jestem :D
-
ja też widzę różnicę :) zresztą weekend a mi się chce życ :D słoneczko, dziekuję Ci za tą opinię, bo ja zawsze myślałam że mnie kocha, tylko nie wie czy coś w tym stylu, teraz się sama zgubiłam i nie wiem o co chodzi, ale miło słyszeć takie słowa :) ale co będzdie to będzie. piękna pogoda dziewczyny :D miłego weekendu :D
-
powiem wam, że mnie naprawdę uspokoiłyście :) soneczko, ja wlasnie się zastanawiam co to jest między nami, on nie wie co czuje, więc nie wiem czy możnapowiedzieć że to miłość. chociaż zachowuje się, hmm, no róznie :D ja miałam miły wieczór z sziszą i piwem :) jutro dzień pracowity, na niedzielę mam plany, więc wszystko spoko :) widzę, że optymizm tutaj coraz większy. i bardzo dobrze!
-
a jeśli chodzi o dzień mężczyzny to jest wymysł i w Polsce nie ma tradycji, a poza tym międzynarodowy to on jest kiedy indziej :P http://pl.wikipedia.org/wiki/Dzień_Mężczyzn
-
no właśnie, skąd wziąć tych fajnych facetów? ech, ja jestem zdołowana :/ najbardziej wkurza mnie to, że wiem, że nic z tego nie będzie a ciągle o nim myślę, ciągle gdzieś siedzi we mnie jakaś nadzieja czy cokolwiek :/ nie potrafię sobie wybić go z głowy. wszystko wróciło. a było już ok :O
-
mój m to samo! wczoraj się dowiedziałam że też nikomu nie powiedział :/ więc chyba nawet jego rodzina nie wie. a minęły prawie 3 miesiące. ja musiałam wszystkim znajomym mówić, nawet jego współlokatorom (też wspólni znajomi). ja na facebooku nigdy nie miałam informacji o związku, ale generalnie jest dużo osób które tak ja kw Twoim przypadku, wciąż nas mają za parę. a ja już jestem gotowa, by poweidzieć wszystkim. więc może to zrobię, chociaż zawsze byłam przeciwniczką pokazywania wszystkiego o sobie na portalach. a w pracy to często się widzicie? pracujecie w jednym pokoju? na piętrze? czy jeszcze inaczej?
-
no tym bardziej że Cię widział.. ja jestem zła na mojego, a co dopiero Ty.. brak słów.
-
masakra, to dopiero totalny brak klasy :/ ja myślałam o czymś w stylu "więcej się po tobie spodziewałam. mimo wszystko życzę ci szczęścia" (powodzenia albo czegokolwiek). bo tym, że nie złożył tych życzeń, stracił BARDZO dużo w moich oczach. nie wiem czy jutro bym tego nie żałowała, teraz by mi to pewnie pomogło. oczywiście i tak bym wysłała po północy, żeby nie było niedomówień. takie pożegnanie z mojej strony. bo ja się już nie będę wtrącać w jego życie. teraz to tylko chłód w oczach może dostać. ciekawe w ogóle czy jest w mieszkaniu. bo tak się składa, że ja muszę przechodzić obok jeo okna jak idę z uczelni. i jak wracałam to się nie świeciło w jego pokoju.
-
pogubił, pogubił, ale kurde mógłby trochę popatrzeć kogo rani :/// mam ochotę mu napisać co teraz o nim myślę, albo wręcz pójść i wszystko z siebie wyrzucić. jestem zła. nie spodziewałam się tego po nim. byłoby bardzo źle jakbym mu napisała coś niemiłego? ;] trochę załosne pewnie. grrr, idę się czymś zająć.
-
taaa, poddam się prowokacji - skad wiesz co mówisz? :P
-
chociaż wiecie co? nie! powinien napisać! z grzeczności chociaż. nie chcę dostawać kwiatków czy czekoladek, ale smsa napisać byłoby ładnie z jego strony. nie to, żeby mi jakoś zależało na tym, ale widać jak bardzo pieprzył od rzeczy o utrzymywaniu kontkaku, itd. ma mnie w dupie i tyle. przykro, ale cóż, już więcej mi się go szkoda nie zrobi. wkurzyłam się :P
-
no dokłądnie. nic dodać nic ująć. jestem zadowolona że się nie rzuciłam na niego, że nie zrobiłam nic głupiego, wszystko było raczej przemyślane i nie robiłam nic pod wpływem emocji, nie żaliłam się, nie skarżyłam, nie prosiłam. teraz czekam na jutro. wstanie słońce, pójdę do pracy i będzie wesoło :) zamierzam o nim nie myśleć. w ogóle mówiłam wam o tym koledze z pracy który mnie odprowadzał ostatnio - strasznie go lubię. raczej nie na tyle żeby była z tego relacja damsko-męska (nie jest w moim typie niestety, chociaż to mniej ważne, pracujemy razem więc to zbyt niebezpieczne), ale się bardzo dobrze dogadujemy i tak nabijamy z siebie troszkę, może nawet to flirt? nie wiem, za długo byłam w związku, nie rozróżniam :D i jakoś on stanowi dla mnie pewnego rodzaju klin, mimo że nic się nie dzieje specjalnego. po prostu bardzo się cieszę że poznałam osobę z którą łapię taki kontakt. potrzebne mi to teraz.
-
roza, ciekawosc go zżera :] odblokował z nadzieją, że może coś jednak zobaczy na Twoim koncie, coś się dowie i myślał że zdąży zablokować zanim zauważysz ;] nie docenił Cię. i faktycznie, nie pisz mu tego, mimo że rozumiem ochotę, bo o to mu chodzi - o reakcję.
-
właśnie gówno zrobił a nie krok, przyszedł, wyszedł i gdyby nie to że za nim wyszłam to żadnej rozmowy by nie było ;] poza tym co to za krok przynosić mi moje rzeczy? to bardziej znak że to definitywny koniec, już nie chcę oglądać twoich bibelotów walających się po moim mieszkaniu. ale napisałam mu przed chwilą smsa w jednej sprawie. miły, ale bez emotów, oczywiście zapewne źle zrobiłam, ale ma problem z jedną rzeczą i mu coś poradziłam, bo się akurat na tym znam że się tak wyrażę. ale to nie było pod wpływem emocji ani nic z tych rzeczy. ja to czasem naprawdę chcę za dobrze :/ jak chce jakiś krok robić to ma jutro szansę. ja na nic nie liczę, bardziej myślę o tym czy w pracy coś głupiego zrobią. niech się już ten dzień skończy..
-
też jestem ciekawa czy życzenia dostanę. jeśli tak to podziękuję ładnie, ale na pewno nie będę pytać co z nim, co wiem - ma jakiegoś doła jeśli nie depresję. i on sam nie wie czego chce. ale wie, że musi być pewny mnie żeby w ogóle coś robić. wie, że jeśli wróci i znowu spieprzy to mu już nie wybaczę. wie, że go przyjmę tylko i wyłącznie z poważnymi deklaracjami. aż mnie głowa rozbolała od tego wszystkiego ;)