wiecznie_steskniona
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez wiecznie_steskniona
-
no właśnie, ja mu raczej nie pomogę.. i w ogóle chyba to mnie najbardziej boli, że szanse że do siebie wrócimy są znikome. dzisiaj rano myślałam sobie że mam go w dupie i nie chcę wrócić, ale zawsze gdzieś ta myśl była że może on się namyśli, blabla.. ech, życie. napisałam do tego kolegi. nie wiem czy jestem taka dobra czy taka głupia, no ale to bardzo mądry chłopak, moze mu pomoże. superbich, teoria ciekawa, ale hmm, on serio ma doła i nie wiem czy wpadłby na takie coś. chyba że podświadomie. ale ja się oczywiście nie dam, zresztą chcę mieć fceta który o mnie zadba, a on w tej chwili nie potrafi zadbać o samego siebie. i na pewno nikogo o nic nie będę prosiła. już do tego na szczęście dojrzałam.
-
ej ale serio mnie jakaś chcica bierze, czuję się niewyżyta :P a wtedy zaczynają mi się "podobać" faceci na których normalnie bym nie zwróciła uwagi ;p to niebezpieczne :D
-
gratulacje!!! strasznie się cieszę Twoim szczęściem :) i trochę też zazdroszczę, chciałabym też takie coś poczuć :) ale najważniejsze że dajesz nadzieję :D tak trzymaj! i tylko spróbuj nie pisać co będzie dalej :> ja Cię wytropię i zakaptrupię :>> naprawdę sie cieszę że tak się to układa z nim :) kurdee, ja też chcę się całować pod klatką :D :D
-
w sumie racja, ja grzeczna jestem :D zresztą smsa nie w jego stylu, zdziwiłabym się gsyby napisał. albo przylezie albo nic nie zrobi. i fakt, brak kontkatku jest świetnym lekasrstwem. o wiele mniej o nim myślę a na pewno o wiele mniej w kategoriach jak to super bardzo tęsknię. a poza tym znajomość z pracy pozwoliła mi myśleć pozytywnie o przyszłości - jest jeszcze dużo osób na świecie z którymi będzie dobrze mi się gadać i złapię kontkat :) a w końcu trafi się taka osoba, z którą nie tylko złapię dobry konktakt ale też będzie mi się podobać :) byle do ludzi :D
-
właśnie z tymi znajomymi to kiepsko, ma w sumie dwóch lepszyc kolegów, ale nawet z nimi się nie widzi zbyt często, tak co 2-3 miesiące, poza tym to nie bardzo. z naszymi wspólnymi znajomymi to jest też tak, że paczka się bardzo rozluźniła w ciągu ostatniego roku i tak czy siak mało raczej wychodziliśmy a od imprezy wyjścia nie było żadnego. ale fakt też taki, że on mieszka z dwójką naszych wspólnych znajomych. on sylwestra spędził całkowicie sam i jak się go pytałam później czy mu to nei przeszkadzało, mówił że nie. chyba faktycznie potrzebuje teraz samotności bo innego wytłumaczenia nie widzę. i w nim siedzą dwie osoby. tak naprawdę to pewnie siedzi i się uczy.. ale trochę się o niego martwię. chciałabym wiedzieć jak się ma i co u niego. ale już postanowilam że ręki ja pierwsza nie wyciągnę, bo za dużo razy to robiłam. wiem, że jemu zawsze było ciężko z tym i nawet jak się pokłóciliśmy kiedyś i wina była z jego strony to ja zaczynałam rozmowę. w tej rozmwoie przyznawał rację i przepraszał, ale ja ją zawsze zaczynałam :/ strasznie mieszane mam uczucia. z jednej strony zaczynam coraz mniej tęsknić i radzić sobie sama i mam ochotę flirtować z innymi, z drugiej tęsknię za nim, martwię się co u niego i chciałabym się do niego przytulić, albo i zerwać ubrania z niego.męczy mnie to już :/
-
no to fajter gratulacje :) tylko pogadajcie szczerze co się nie udało żeby sytacja się nie powtórzyła :) ale super, że jesteś szczęśliwa :) mam nadzieję, że od czasu do czasu napiszesz co i jak :D i udowodnisz, że powroty są możliwe :) ja mam dobry humor, głownie przez moją pracę. w tej chwili uwielbiam tam chodzić, mimo że ostatnio nudne rzeczy robimy, to ludzie są ekstra :D taka zbijarska atmosfera, lubię taką ;) o eks coraz mniej myślę. jeszcze teraz pewnie jakby przyszedł to bym go przyjęła, ale z dnia na dzień jego ewentualny powrót jest coraz trudniejszy (w sensie dla niego), aż w końcu stanie się niemożliwy ;] zaczynam dostrzegać innych facetów wokół mnie. tylko mam problem jeden, zawsze miałam - nie potrafię poznawać fceta nie myśląc przynajmniej przez chwilę o nim jako o potencjalnym partnerze ;O i drugi - podobają mi się tacy naprawdę przystojni :] mój eks był takim "ciasteczkiem" właśnie. a swoją drogą założył sobie nowy nr gg, który ma tylko w celach że tak powiem, oficjalnych i pewnie nawet żaden znajomy nie ma tego numeru, nie pytajcie skąd ja go mam, ale dodałam go do kontkaktów i w miejscu "skąd" ma wpisane "dół". trochę mi go szkoda i nie czaje tego wszystkiego, już na pamiętnej imprezie odniosłam wrażenie że jest samoocena spadła jeszcze bardziej po rozstaniu, teraz się bunkruje i siedzi sam samiutki, ja to aż z czystoludzkiej dobroci mam ochotę do niego iść i go pocieszyć.. szczerze mi serce pęka jak myślę, że on ma doła, że siedzi sam, że pewnie chciałby się prytulić. ale przecież on mnie kopnął w dupę to nie mogę iść. na pewno mu mnie brakuje, ale skoro nie aż tak bardzo żeby się do mnie zwrócić o pomoc, to nie będę po raz kolejny się płaszczyć.. mimo, że ucieszyłby się. czuję i wiem, że ucieszylby siię. ale cóż, nie to nie. sam tak wybrał.
-
ja na razie nie jestem gotowa na nowy związek. nie potrafiłabym, mogłabym kogoś tylko bardzo nieładnie potraktować przez przypadek.. no i mówię sobie że mam czas, a teraz mnóstwo spraw na uczelni i nie tylko do załatwienia i zamknięcia :) miałam ten kryzys na początku tygodnia, ale teraz czuję się znacznie lepiej, wczoraj sobie zdałam sprawę że jest mnóstwo wspaniałych ludzi na świecie :D i są wszędzie, świetnie się bawiłam na tej imprezie mimo że nie znam dobrze tych osób :) a ex się zabunkrował (serio! oprócz współlokatorów to chyba nikt ze znajomych go nie widział) i siedzi sam. chociaż szkoda mi go i mimo wszystko wciąż tęsknię. ale niedługo będzie miesiąc jak się nie widzdimy! nigdy w życiu bym nie powiedziała że wytrzymam tyle bez pisania! w ciągu ostatnich kilku lat najdłuższa przerwa jak się nie widzieliśmy to było jakieś dwa tygodnie. a wted codziennie rozmawialiśmy. ech. trochę szkoda, bo kawałek życia z nim spędziłam, ale cóż zrobić. miłego dnia wszystkim ;)
-
zakrecona, 3 lata młodszy? :D szaleństwo :D co mu dpowiedziałąś? :D
-
i racja, różo, jakby mu zależało to by walczył.
-
jeśli chodzi o zajęcia to jestem przekonana, że nie chodzi o moją osobą. może nie na 100%, ale mocno bym się zdziwiła gdyby chodziło o mnie. dlatego, że dla niego w tej chwili nauka stoi na miejscu nr 1 i strasznie się zawziął i nic by mu nie przeszkodziło żeby robić przedmiot. ale fakt, dla mnie lepiej. wiem, że wykłady mu się pokrywały, może to to. zresztą nieważne. na wspólny wykład jestem przekonana, że będzie chodził, wiem, że miał wymówkę żeby nie przyjść na pierwszy (co oczywiście nie zmienia faktu, że gdyby chciał mnie widzieć to by przylazł), ale ja nei będę na niego chodzić :] i zgorzknieć też nie chcę :D na wszystko przyjdzie czas. i tak jak porównuję siebie sprzed dwóch miesięcy a siebie teraz to jest diametralna różnica. wciąż boli, ale rozum zaczyna przejmować kontrolę nad sercem :)
-
potrzebnie, niepotrzebnie, szczerze wątpię żeby miało to jakieś znaczenie. w sumie przestaje mi powoli zależeć. a przynajmniej tak mi się wydaje. przykro mi, to na pewno, ale dziwne gdyby mi nie było przykro. ale nie chcę być z kimś kto nie pragnie być ze mną. kij mu w oko, jestem przekonana, że będzie żałował kiedyś.
-
7 lutego ostatnio się widzielismy/całowaliśmy/rozmawialiśmy. później cisza. więc 3 tygodnie minęły. chociaż pewnie się zdziwił że się nie odezwałam :]
-
myślę że tutaj nei ma jakiegoś drugiego dna czy robienia komukolwiek na złość, żadnej premedytacji. po prostu mu wisi i tyle. szkoda tylko ze na mnie się odbija fakt, że mogę na niego wpaść w każdej chwili. ale trzeba z tym żyć.
-
my się nie widzieliśmy. wypisał się z tych zajęć które mieliśmy wspólne. w sumie ciekawe czemu.ale i tak mamy jeden wspólny wykład i gdyby faktycznie chciał mnie zobaczyć to by na niego wczoraj przyszedł. także jest mała szansa, żebyśmy się zobaczyli w ciągu najbiższych dwóch tygodni. jedynie do klubu idziemy w weekend ze znajomymi to może on się też pojawi. chociaż wątpię. on nie lubi klubów. jedyny powód dla którego by poszedł to właśnie żeby mnie zobaczyć. a to już wiemy, że jest marny powód. trochę mam doła przez to. beznadzieja.
-
wiesz co, masz rację z tymi wymówkami, ja się karmię nimi :D ale spoko, na czwartek mam już plany :) a stara to w porównaniu do studentów, miałam na myśli, że trzeba szukać klubów o wyższej średniej wieku :)
-
wiem. i to boli :/ na szczęscie jestem tak masakrycznie zmęczona że nie mam siły na nic, nawet na myślenie.. ale nie jest tak, że bał się moich maślanych oczu czy rozmów, zresztą ja nie miałam zamiaru niczego zaczynać. ech.
-
różo, ja myślę że on szuka konktaktu, może z ciekawości, może chce wybadać teren, ale chyba mógł się spodziewać że artykuł nic specjalnie Ci nie wniesie wiedzy? w ogóle robił tak często że cos Ci podsyłał? a mój nie przyszedł na zajęcia :] i szczerze, jestem wkurwiona. ja się stresuję, w nocy nawet niespecjalnie spałam, a on nie raczył się pojawić. widać, jak bardzo chciał mnie zobaczyć :] no jeśli jutro się też nie pojawi to raczej się do końca tygodnia nie mamy gdzie spotkać. złapałam na początku po zajęciach nawet doła który się zamienił w złość. i nawet nie wiem na co dokładnie jestem zła. ale fakt, że gdyby chciał mnie zobaczyć to by najzwyczajniej w świecie się pojawił. zobaczymy co przyniesie jutro. ja mam mnóstwo pracy, na jutro muszę sobie prowiant na cały dzień przygotować, mam nadzieję, że o nim nie będę już dzisiaj tak myśleć. :/
-
ja też się mam zamiar związać tylko na poważnie. zresztą najpierw muszę się całkowicie wyleczyć z eks. i znam to uczucie ;) ja miałam niedawno takie jak usłyszałam że ktoś do klatki wchodzi ;] a to była tylko współlokatorka która wróciła wcześniej. trochę się stresuję że go jutro zobaczę. w moim myślach już gościły wszystkie scenariusze, od tego że pada na kolana przede mną po taki, w którym mnie kompletnie olewa i udaje że jestem powietrzem ;) chciałabym być na wszstko gotowa, na wszystko mieć odpowiedź przygotowaną, no ale się nie da. tak, jak pisała zakręcona - postaram się być sobą i się uśmiechać. tylko z tego co wypatrzyłam, mam okienko w tym czasie co on i w dodatku żaden znajomy tego okienka nie ma :] będę musiałą się jakoś zgrabnie ulotnić. dzisiaj mam całkiem dobry dzień, mimo że myślę o nim bez przerwy. ale stwierdziłam, że debil z niego skoro się mnie pozbył ;) nie jestem najpiękniejsza, nie jestem najzgrabniejsza, nie jestem najinteligentniejsza, ale jak skompilujemy moją urodę, figurę i inteligencję, do tego dodamy mój spryt i zaradność i szczęście, które ludzie mi wypominają to tylko się mnie trzymać :] (może skromności mi brakuje, ale jak to mówią - jak się sam nie pochwalisz to nikt cię nie pochwali ;)) teraz pozostaje mi najcięższa część - nie zaspać :D
-
też mam jakieś debilne wizje, jak wy.. że przyjdzie do mnie, zapuka, rzucimy się sobie w objęcia.. po prostu iść sobie strzelić w łeb. tym bardziej, że przyłapałam się na tym, że dzisiaj nasłuchuję jak winda się na moim piętrze zatrzymuje :O bo wiem, że gdyby miał coś zrobić to właśnie dzisiaj :] smutno mi bo chyba faktycznie wierzyłam w to, że te trzy tgodnie dadzą mu coś do myślenia, no ale moja wina :] dobrze, że chociaż dojrzałam już do nie pisania. mimo, że wiem, że w tym momencie wystarczyłby jeden telefon i on za kwadrans by był :] bo wiem, że gdybym poprosiła to by przyszedł :] no ale taki rozwój sytuacji to ja mam w głębokim poważaniu.
-
mam nadzieję, że będę twarda. w sumie jestem w tej chwili na niego wściekła, więc to mi ułatwia całą sprawę :] będę miła, ale taka chłodna. ale z drugiej strony będę ślicznie wyglądać. już zapomniał jak wyglądam :] to sobie przypomni, hehe.
-
bo co to za "nie jestem gotowy na seks" kiedy się inne rzeczy robi które ten seks zastępuje.. bez sensu. albo rybki albo akwarium. oszukaństwo jak cholera.
-
owszem, jest mi żal. wątpię żebym żałowała. zresztą uważam, że seks (a raczej jego brak) był jednym z powodów dla któego nam się nie udało. i owszem, są takie osoby jak nAliatae i je szanuję, sama znam takie, zresztą ja też potrzebowałam sporo czasu żeby dojrzeć do tego, by być gotową na współżycie, bo to był mój pierwszy chłopak, ale w ciągu ostatniego pół roku związku już mnie to irytowało. bo on siebie oszukiwał i to mnie najbardziej wkurzało. nie stał twardo ze swoją decyzją od początku tylko zmianiał ją 1000 razy a do tego miał bardzo duży popęd :]
-
wczoraj byłam wściekła, dzisiaj tęsknię.. tak po ludzki tęsknię.. kiedy się skończą te wahania? sama nei wiem czego chcę.. szczerze mówiąc czuję się zawiedziona że się do mnie nie odezwał w ciągu tych 3 tygodni. bardzo mi przykro. ech.
-
jestem w szoku.. jak można być tak okrutnym i dwulicowym? :O dla mnie to przekracza ludzkie pojęcie. ale dobrze, że masz wszystko jasne. co za cham :/ trzymaj się!
-
to po co z nim jesteś? :? marnujesz czas chłopakowi, daj mu ułożyć życie. zachowujesz się egoistycznie :/