wiecznie_steskniona
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez wiecznie_steskniona
-
hej :D zdrówko już lepiej? :) nie piszę, chociaż.. grrr :/ zajęłam się obiadkiem na jutro do pracy ;)
-
fajter, ale do czegośtam doszło? :>
-
nie, to jest przedmiot specjalistyczny, jest jedna grupa. ale on nie musi tego przedmiotu robić. ma cały plan wyrobiony. tylko na ambicje mu wjechało na 5 roku :/ ale mnie kusi żeby do niego napisać. ale wiecie co? nie dlatego że tęsknię tylko dlatego że mam ochotę się wyżyć :] grrrr nawet nie wiem na co dokładnie jestem zła. ale chyba na to, że mieliśmy razem mieszkać ://
-
ech :] mój umieścił ogłoszenie że szuka współlokatora w miejscu gdzie oficjalnie mogę je zobaczyć :] mam ochotę mu napisać że ja jestem chętna :] tylko po to żeby go zakłopotać i zobaczyć co odpisze :] jestem na niego wkurzona.
-
fuck! właśnie zobaczyłam, że eks zapisał się na ten sam przedmiot, co ja :/ a miałam nadzieję, że będziemy mieć jedynie jeden wspólny wykład :/ po co się zapisywał?? nie musi nic już robić :// a teraz zamiast jednej godziny tygodniowo (a nawet mniej, bo wykład mało ważny, miałam zamiar nie chodzić zbytt dużo) będziemy mieć 3h i to regularnie. fuck fuck!
-
to ja się też muszę wziąć za siebie :D przynajmniej wszędzie chodzę na nogach, to plus. oglądacie może How I met you mother? dzisiaj był fajny odcinek i cytat, któego też dobrze się trzymać: "eggs are already broken, let's make sure we get a pretty good omlet out of it" :)
-
łał, niezła historia :) czyta się z zapartych tchem. no cóż, nie ma zbyr dużo do dodania, sama dobrze oceniasz całą sytuację, bo masz już do niej dystans. facet okazał się niezłym draniem.. czyli on wrócił wtedy do tamtej dziewczyny? a wiesz coś wiećej, w sensie czy ona wiedziała o Tobie i jak dużo? czy wrócili do siebie? poza tym dziękuję, że napisałaś, takie wpisy naprawdę dodają siły nam, które teraz przechodzą ciężkie chwile. ja powoli przyzwyczajam się do życia jako signielka i chociaż bardzo kocham i bardzo tęsknię to staram się dostregać plusy. największy plus to taki, że poznałam, kto z moich znajomych jest prawdziwym przyjacielem :) za bardzo byłam w Niego zapatrzona, za dużo dla niego poświęcałam, za mało skupiłam się na sobie.nadrabiam zaległości. boję się, że nikogo nie spotkam, ale to normalne chyba ;) tak z ciekawości - ile miałaś lat jak go poznałaś? i ile czasu minęło zanim się na nowo zakochałaś? :)
-
malijka, jak rozmowa wyglądała? kurde, na ten alkohol trzeba uważać.. pewnie jakbym ja była wczoraj na % to też bym coś głupiego zrobiła, bo ledwo się na trzeźwo powstrzymałam.. chociaż już takiego kaca moralnego przeżywałam i faktycznie niezbyt miłe :/ zdołowało mnie to, że on jest z powrotem, 10 minut ode mnie i ani me ani be. w sumie nie powinno ,bo czemu. ale cóż, rozum a uczucia to co innego. ale boli że ma w dupie jak u mnie. Lola, witamy :) jak masz ochotę to napisz więcej. muszę nadrobić czytanie :)
-
fajnie, że przeczytałaś/eś pierwszą stronę, ale widzisz, piszesz głupoty. witm wszystkie nowe dziewczyny. ja się miałam całkiem ok, ale od wczoraj czułam że on wrócił z domu. przeczuwałam bo bardzo znikomych przesłankach. a później, zupełnie przypadkowo, natknęłąm się na jego ogłoszenie że szuka współlokatora z dzisiejszego dnia. czyli intuicja mnie nie zawodzi. złapałam doła. nie wiem, może w głębi czekałam że jak wróci to się odezwie? przyjdzie do mnie? smutno mi cholernie, mam ochotę do niego zadzwonić. nie, nie zrobię tego. strasznie mnie boli to, że jestem teraz sama, że płaczę zamiast się śmiać. że mnie tak zranił. z drugiej strony jestem wkurwiona. że nie potrafił zaufać. że nie potrafił docenić. już nie wiem czy chciałabym z nim być. ale wszystko tak BOLI. a w dodatku za tydzień go zobaczę już na pewno :/ i znowu rozdrapie to rany. w tej chwili nienawidzę weekendów. chce mi sięryczeć. ja tylko chcę być szczęśliwa.. i też, jak wy, boję się że mogę nie spotkać nikogo. nie lubię chodzić do klubów, znajomych mam, ale tych samych, zacznie się praca i praca. i co? mam liczyć że wpadnę na tego jedynego na ulicy???
-
na przeziębienie dobra mailnowa herbatka :) ja słucham swojej ulubionej od dobrych 5 lat piosenki. tekst bardzo w tej chwili pasuje do rzeczywistosci ;] a potańczyć idę jutro. cały dzień mam zajęty i bardzo dobrze.
-
wydaje mi się, że póki co to się usprawiedliwia i sobie wszystko w głowie układa. zabieg kosmetyczny, więc raczej przeżyję ;D
-
też mówię dobranoć.. w ogóle dzisiaj jakoś wczesnie padam ;p ja stwierdziłam że może jutro do galerii pójdę na końcówkę wyprzedaży. skoro są te walentynki to może większość kobiet będzie gdzie indziej :]
-
kochamciezycie - wiesz, ciężej Ci zerwać kontakt, bo on go szuka ;] więc trochę to nie fair. nasi eks chociaż milczą. mój co prawda wiem że tęskni i widywałam go, ale nie proponował żadnych spotkań sam na sam. także musisz się uzbroić jeszcze w większą siłę. może to nie przyjdzie od razu, chociaż im szybciej tym lepiej, ale w końcu do tego dojdziesz..
-
karpatką, mądrze gadasz :) i fakt, ja ciągle myślę o swoim, bo sama się przed sobą nie przynaję, że to może być koniec :] po prostu jak próbuję myśleć że nie wrócimy do siebie to mnie zaczyna tak kłuć że zmieniam sposób myślenia ;] nie wiem czy mi to na dobre wyjdzie.. kochamciezyciemimo, ja robiłam dokładnie takie same rzeczy.. zreszta jak cztalas to wiesz. a to do apteki, a to po mnie na dworzec.. i bylo mi pozniej jeszcze gorzej. pomyśl, że wiesz, że on tęskni. albo zapisz soie na kartece "ON TĘSKNI". bo tego jesteś pewna. i nie odzywaj się. jutro będzie tydzień jak się nie widzimy. kurde, dla mnie to szmat czasu. wczoraj sobie myślałam, że wy miałyście głupie sny, a dzisiaj mój chyba wasz przebija ;p jechaliśmy autobusem (gdzie - nie wiem). 3 głowne postacie to ja, siedzący obok mnie mój eks i siedzący przede mną chłopak (nazwijmy go A), który kiedyś mi wpadł w oko na uczelni (ja jemu chyba też, to się czuje, ale wtedy nic nie robiłam bo byłam w związku). no i tak sobie jedziemy. i wiadomo, jak to w snach, nagle siedziałam trochę bardziej z tyłu autobusu, a A się obejrzał i zaczęłam się do niego uśmiechać, on odwzajemniał uśmiech. chwilę póżniej siedziałam znowu obok eks i nachyliłam się do niego i powiedziałam że jeden chłopak się do mnie uśmiecha :P a on pokazał na to siedzenie przede mną i mówi "ten?". ja nic nie odpoweidziałam, a on zaczął kopać w to siedzenie :D :D jak przestał to A się odwrócił i spytał z takim łobuzerskim spojrzeniem czemu tamtemu powiedziałam. a ja (też z łobuzerskim spojrzeniem) że nie wiem :P no i on zaczął się nachylać powoli (nagle oparcie zniknęło :P) w moją stronę i mnie pocałował i się zaczęliśmy tak całować obok eks :P a eks w okno się patrzyl :D nagle była jakaś przerwa i staliśmy na jakimś zajeździe. ja poszłam z A na spacer. nie pamiętam spaceru, ale jak wróciliśmy to już nie do autokaru tylko do domu moich rodziców w którym była jakaś impreza :P na miejscu, gdzie stoi tv, stał komputer, przed komputerem siedział eks i.. czytał ten temat na kafe :D pamiętam że był na stronie 14 (aż sprawdzę zaraz co tam jest, hehe). ja się wystraszyłam, podbiegłam, dosłowni skoczyłam mu na kolana i zaczęłam wciskać alt+f4 ;p powyłączałam wszystko i zaczęłąm się pytać skąd wiedział. a on coś że mówiłam kiedyś że piszę na forum i że mnie po niku znalazł (nikt tego niku nei zna ;p). i znowu była jakaś chwila później i ja mu mówiłam że myślałam że pojechał do domu a on że jednak nie. i tyle. :P ciekawe czy to ktoś przeczytał :D ale mi się chce śmiać :D
-
głupio jej pewnie już było :) ja jestem okropnie ciekawa czy mój powiedział w domu co się stało. tzn. jeśli powiedział cokolwiek to pewnie tylko że nie jesteśmy razem i wsio. albo nic. a jego mam mnie też lubiała, nie tak jak powyżej, ale u niego w domu mówili że jestem dla niego odpowiednią dziewczyną bo czasem trzeba go na ziemię sprowadzić ;) nie poszłam, al myślę o nim jak głupia. zaczynam bardzo nie lubić weekendów :P chyba pjdę wcześnie spać ;p
-
zakrecona, widzę, że masz tak jak ja - jak widzę parę to im zazdroszczę.. i czasem się natrętnie przyglądam, czasem też mam ochotę wyjąć jakiś karabinek i ich wystrzelić, ale to już rzadziej ;) kochamzyciemimo, on faktycznie zachowuje się dziwnie. bardziej dziwnie od mojego, co jest ciężkie w sumie. niby nie chce ale nie potrafi się nie spotkać.. chyba faktycznie najlepiej będzie zrobić cięcie i jakoś przeboleć.. jeżeli chodzi o mój weekend to sobota dla mnie i dla mojej mgr ;] a jutro koleżanka przyjeżdża do mnie.. a późnej cały tydzień sama.. wszyscy znajomi wyjechai na ferie. przynjamniej ci lepsi, z którymi mogłabym gdzieś ew. wyjść. ale nie narzekam. pracuję więc nie jest tak, że jestem całkowicie odizolowana od świata ;] a w ogóle to przed chwilą dopiero wstałam ;p
-
witamy :) wydaje mi się, że Ty musisz sobie odpowiedzieć na pytanie czy taka sytuacja Ci naprawdę wystarcza.. bo sama piszesz, że jak wychodzi to bierze połowę Ciebie.. i ja to rozumiem, miewałam takie uczucia kilka razy :( ale zastanów się czy nie lepiej zerwać jednak ten kontakt.. wiem, że człowiek w takich chwilach chwyta się brzytwy, byle tylko złapać te chwile szczęścia, kiedy to jest z osobą którą kocha.. ale może akurat zatęskni i stwierdzi że bez Ciebie nie może życ.. heh, ja sama nie jestem odpowiednią osobą by dawać rady, bo tęsknię.. zczególnie że piątek. te piątki są dla mnie okropne, chociaż dzisijeszy jest zdecydowanie najlepszy jak do tej pory. może dlatego że nie ma go w mieście? bo mam mieszkanie dla siebie, chyba jakby był te 10 minut drogi stąd to bym nie dała rady i chciała jakąś chwilę ukraść. chociaż z drugiej strony wciąż czuję taką siłę po tej imprezie.. jak mi gorzej to zamykam oczy i przypominam sobie pocałunek i mi lepiej o dziwo. przypominam sobie na nowo, że to on musi coś zrobić, jeśli miałoby się cokolwiek udać. zakrecona, nie przejmuj się, nie analizuj, wiadomo że tak się dzieje. pamiętaj, że zrobiłaś bardzo dobrze i powinnaś być dumna z siebie! nie każdy potrafiłby zachować na tyle zimnej krwi :) dziewczyny, jakie plany na weekend? :) p.s. to może też zacznę krakać? MÓJ EX SIĘ NIE ODZYWA :[ ;)
-
a ja jestem w pracy ;p mamy kupę czarnej roboty ;p oczy mi wymiękają ;p i pogoda taka do dupy że szok :o karpatka, ale sobie kraczesz z tym pisaniem że on milczy :D haha, ciekawski jest, dobrze że nic nie odpowiedziałaś, niech sobie myśli czy ktoś się kręci ;D w ogóle jestem ciekawa co Ci odpisze na życzenia :)
-
Muffinku, nie, nie odezwał się. i pewnie się nie odezwie, to by było nie w jego stylu w sumie :) prędzej by wsiadł w autobus i pojawił się u mnie przy drzwiach. zdziwiłabym się gdyby napisał/zadzwonił. a najpewniej nic nie zrobi.. to ja polecam wszelkie zapiekanki z kaszą jaglaną, a naleśniki zapiekane to np. ze szpinakiem i tuńczykiem i fetą w beszamelu. albo wzamiast naleśników cannelloni :D albo tą zapiekankę: http://www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/pomidory/zapiekanka_z_cukinia/przepis.html małgosiu, strasznie przykre to, co Ci zrobił.. bo co innego jak ktoś odchodzi, bo przestaje coś czuć lub prosi o przerwę bo potrzebuje czasu by dojść do tego co się chce w życiu, a co innego jak odchodzi do innej, szczególnie, jak podkreśliła Szoszo, że on wie z czym to się je.. nie potrafię sobie wyobrazić jak się czujesz, trzymaj się.
-
ale mnie te nadchodzące walentynki wkurzają :/ nigdy ich nie lubiłam, nawet jak byłam w związku, ale nie muszą mi na każdym kroku wszędzie przypominać o tym, że ktoś ze mną zerwał :/ grrrr
-
faktycznie, historia niezła :D czasem wystarczy się rozejrzeć wokół :) karpatka, rozumiem Cię.. ja mam to samo.. no i kiedyś była ta myśl, że cokolwiek by się ne działo, mogę do Niego zadzwwonić, mogę napisać, że On tam gdzieś jest i jest mój. a teraz dupa. najgorsze ranki i wieczory. a w ogóle pochwalisz się gdzie pracujesz czy to już nie informacja na forum? :) ja na szczęście zaczęłam chodzić z powrotem do pracy więc dzień mi minął szybko. jeszcze obiadek na jutro zrobić i jutro też szybko minie, plany do wieczora samiutkiego :)
-
i po to to forum jest.. żeby sobie ulżyć.. Ty karpatka nie w pracy? :) aniula, dziękuję za wypowiedź, Twój ex to był dopiero przypadek! żeby się pół roku nie odzywać. ale kolejna osoba która znalazła szczęście gdzie indziej (w ogóle jeśli będziesz miała czas to z chęcią usłyszałabym więcej szczegółów odnośnie Ciebie, eks i później męża :)) to mi daje do myślenia. i wiem, że chcę być z kimś kto chce być ze mną. nie wiem czy to będzie On. jeśli nie będzie potrafił powiedzieć że jestem najważniejsza to nie widzę tego. ale teraz w ogóle nie potrafię określić co w tej chwili czuję.. superbitch, no on zdecydowanie pretenduje do takiej osoby i chciałabym żeby się ogarnął już dla samego siebie, wydaje mi się że jeden z powodów dla którego zerwał ze mną jest to, że myślał, że nie jest szczęśliwy bo ja mu nie daję tego szczęścia. a teraz się okazało, że nie jest szczęśliwy ze sobą. Szoszo, to wy się znaliście tyle lat?? jest gdzieś Twoja historia opisana bardziej szczegółowo na kafe? chętnie przeczytam :)
-
dokładnie tak :)
-
no ok, ja właśnie wróciłam z imprezy (dosłownie 10 minut temu) i od razu wskakuję na forum bo sprawy przybray dziwny obrót. ale po kolei. kieckę ubrałam w końcu kolorową :) wykąpałam się, nałożyłam wszelakie mazie i czułam się znacznie lepiej, stwierdziłam że wyglądam i pachnę bosko i wyszłam zadowolona. początek imprezy jak to początek, nudnawy, ale szybko się rozkręciło (to była domówka swoją drogą). byłam z sieie zadowolona, bo zachowywałam się całkowicie naturalnie. z nim praktycznie nie gadałam bo siedział w kącie i zamulał i generalnie z nikim nie gadał (ludzie coś zagadywali do niego, ale widać było że humor ma co najmniej zły). tak po ok. 3h stwierdziłam że się przysiądę (wódka+solenizant namawiający mnie żebym tak zrobiła). i było ok, zaczeliśmy rozmawiać jak zwykli koledzy. temat jednak zszedł na pracę, chodzi o to że on chciał pracować w jednej firmie, ale dalej nie złożył papierów, bo cośtamcośtam. ja coś zaczęłam mówić że powinien złożyć bo zdolny jest, blabla, gadka szmatka i chwilę później on powieedział że w sumie nieważne bo i tak chce jechać do innego miasta. mnie zatkało i cały mój luz poszedł się kochać, spłynęło coś na mnie i poczułam łzy napływające, więc po prostu wstałam i wyszłam na korytarz. przeszłam kilka kroków, oparłam się o ścianę i zobaczyłam że wyszedł za mną. podszedł i zaczął coś mówić w stylu żebym tak nie robiła. ja na to że czego mam nie robić i że nikt mu nie kazał wychodzić za mną i żeby sobie wracał z powrotem. i zaczęłam iść dalej. przeszłąm kolejne 20 metrów i znowu stanęłam i znowu zobaczyłam że stoi obok (nie słszałam jak idzie, bo ja miałam obcacy a on był w skapetkach i szczerze się zdziwiłam że polazł). popatrzyłam na niego i ze złością powiedziałam coś o tym mieście. a on "ok, masz rację, boję się tu złożyć papiery" (nieważne czemu). ja mu na to, że wiem że się boi, że znam go lepiej niż mu się wydaje i kilka innych zdań na temat tego że nie może się wiecznie bać nowych rzeczy bo że jak coś nowe to człowiek zawsze się boi, że jest zdolny i inteligenny i żeby sobie to uzmysłowił bo szkoda żeby to zmarnować. on mnie wtedy przytulił i wyszeptał "brakuje mi ciebie". staliśmy tak przytuleni dobre kilka minut, przytuleni i z czołami stykającymi się patrząc w oczy i nawet w pewnym momencie podniół mnie żebym się zaplotła wokół niego żeby uścisk był mocniejszy. później jeszcze chwilkę rozmawialiśmy. powiedział, że dużo ostatnio myslał o nas, że to jego wina że było źle bo od początku nas przekreślił, że się nie starał. powiedział też że był zbyt kościelny i zbyt konserwatywny. i że potrzebuje teraz spokoju. wróciliśmy i reszta imprezy była dalej spoko, chociaż czułam się lepiej, wiadomo. wracaliśmy też razem. w sumie większość drogi w ciszy, bo o czym mówić? doszliśmy do mojego bloku, spytał się czy moja współlokatorka jest (po co - nie wiem, ale była, więc się nie dowiedziałam, może chciał zostać?). ale wszedł ze mną do klatki, wjechał na górę ze mną windą. wyszliśmy i dalej bez słów, popatrzył mi w oczy, patrzyliśmy tak kilka minut, później znowu mnie przytulił a potem nasze usta się spotkały.. najpierw muśnięcia. później namiętny pocałunek. bardzo namiętny. wiedziałam jedynie że to ja chcę zakończyć ten pocałunek i tak było. otworzyłam drzwi do mieszkania, wróciłam się do niego i jeszcze raz dałam mu namiętnie się pocałować, po czym się odwróciłam i weszłam do środka.stał przed drzwiami na pewno z 5 minut (słychać czy ktoś wychodzi drzwiami a tym bardziej widnę). potem słyszałam te drzwi. ale kto wie czy jeszcze nie stał na półpiętrze (stał tam kiedyś jak się pokłóciliśmy). no i w sumie tyle. sama nie wiem co mam myśleć, w sumie nic nie myślę bo jest późno a ja trochę wypiłam. ale mi lżej, bo wiem, że brakuje mu mnie. to spora pociecha. i jakby nie patrzeć, trochę romantyczn to było ;) no ale cóż, ja nic robić więcej nie będę. jeśli cokolwiek kiedykolwiek ma się stać to musi być to jego inicjatywa. a, i on w środę jedzie do siebie do domu więc z myślą że nie ma go 10 minut drogi ode mnie, jest mi łatwiej. generalnie nie wiem kiedy go zobaczę.
-
to ja do was dołączam.. od dwóch dni jest fatalnie. fatalnie. też ciężko mi spać, przestałam jeść. naet czuję głód, ale jak zaczynam coś brać do ust to odruch wymiotny. i też koniec sesji i jedyny problem jaki mi został to ON. swoją drogą ciekawe jak się on czuje, bo potrafił się pochnłonąć nauką a też sesja się skończyła. widziałam go dzisiaj, ale dosłownie sekundę, wchodził po mnie na egzamin, ja wyszłam, uśmiechnął się, powiedziałam "powodzenia" i poszłam. wieczorem znowu go zobaczę. i wcale nie mam ochoty wkładać kiecki którą planowałam. bo ona kolorowa, ze wzorkami, nie mam ochoty. założę coś czarnego pewnie zgodnie z humorem. i mnie by taki sms rozwalił.. ja już nie chcę nic od niego słyszeć. chyba że byłoby to "ogromnie żałuję, jesteś jedyna, wyjdź za mnie". szystko inne jest złe. może was pocieszę jedynie tym, że podobno 3-4 tygodnie po jest zwykle kulminacja. tzn. tak gdzieś przynajmniej wyczytałam.. zakręcona, gratuluję postawwy!! moim zdaniem on chciał Cię zobaczyć, a jak zobaczył to coś mu trochę wrociło, ale nie chciał sam podchodzić, no bo zerwal.