Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

fobia to ja

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Zrobiłam sobie ten test. Wyszło mi ponad 95 pkt. Z jednej strony ten wynik mnie nie dziwi, bo dla mnie niemal wszystko stanowi problem. Z drugiej nie biorę tego testu do końca na poważnie. To jest to o czym pisał Matias. Są pewne niejasności. Co do spotkania to wciąż jestem na nie. Oprócz fobii są sprawy, które mnie ograniczają. Rodzice na poważnie rozpoczęli akcję szukania mi pracy, ponieważ ja się boję i sama niczego nie załatwię. W sumie to mają rację. Moja mama nawet chodziła po różnych miejscach i pytała, ale albo nikogo nie potrzebują, albo potrzebują z doświadczeniem, którego mi brak. Ja bym się nie odważyła tak chodzić i pytać co też rodzice mi wypominają, ale to dobrze, że mama się tego podjęła. Przynajmniej nie będą mieć wątpliwości, że ich nie oszukałam i nie chodziłam sobie po mieście dla przyjemności. Jakby to kiedykolwiek było dla mnie przyjemnością.
  2. Zazdroszczę wam tych spotkań :O Ja nie mam na to odwagi. Wiem, że to dziwne, bo w końcu jesteście podobni do mnie. Ale jednak. Odnoszę wrażenie, że ostatnio jest ze mną coraz gorzej. Z tą pracą chyba w końcu nic nie wyjdzie. Powinnam się cieszyć, bo ze strachu jej nie chciałam, ale znowu zacznie się nagonka. Dobrze, że chociaż u was jakoś leci.
  3. A ja wczoraj miałam kiepski dzień. Brat na mnie naskoczył. Gdyby mógł to chyba zabiłby mnie wzrokiem. W sumie dziś wcale nie jest lepiej. Minionej nocy nie mogłam zasnąć. Serce waliło mi jakbym coś wzięła. No i to tyle. Jutro kolejny dzień użerania się ze sobą.
  4. U mnie ta trzęsawica nasiliła się na studiach. I tak to zostało. Ale żeby było śmiesznie, po pijaku nigdy mi się nie trzęsą :)
  5. Matias - mój brat jakiś czas temu przyszedł do domu i powiedział, że w pobliżu jego pracy jest jakiś biurowiec i szukają osoby do sprzątania. Patrzę się na niego i mówię: no i co? Chesz złożyć CV? Wkurzył się na mnie niesamowicie. Stwierdził, że jak zwykle nic nie rozumiem i nie znam życia. Poleciała cała wiązanka epitetów. Oczywiście wiedziałam, że chodzi mu to, żebym to ja złożyła swoje CV, ale udałam głupią. A on chłopak po studiach przecież taką pracą by się splamił. Mimo tych wyzwisk w moją stronę, których zresztą się spodziewałam, miałam wielką radochę, że tak go wkurzyłam :) Ja się też czerwienię, ale najbardziej wstydzę się tego, że trzęsą mi się ręce. Chyba już o tym kiedyś pisałam.
  6. CallMeBlondiee - nigdy nie mów nigdy, może kiedyś najdzie mnie ochota, żeby wyjść za mąż, ale to pewnie odległe czasy. Mi jednak nie marzy się typowy ślub, a wesele to już w ogóle. Najlepiej byłoby iść załatwić sprawę do kościoła czy samego urzędu i tyle. I chyba nie chodzi tu nawet o moją fobię, ale jakoś te białe suknie i cała otoczka nie robią na mnie wrażenia. Ja tak naprawdę tylko raz byłam na ślubie i weselu. Było to dawno temu i niewiele pamiętam, bo z wesela zawinęłam się po jakichś trzech godzinach. Od tamtej pory zawsze odmawiam i ciągle dziwię się, że ludzie jeszcze mnie zapraszają. Pewnie myślą, że nie wypada inaczej. Matias - ja dziś właśnie jestem na dnie. To przez te wczorajsze odwiedziny, chociaż ja uciekłam. Ale wiem, że dyskutowali o mnie. Fajnie, że się przełamałeś. Zawsze to jakieś doświadczenie dla fobika.
  7. UgaaaBugaaa - tylko skąd tę wiarę w siebie wziąć? Matias - no właśnie cały problem w tym, że ja siebie również nie akceptuję i z tej sytuacji też wyjścia nie widzę. vjhbjbjk - widzisz, to jest tak, że gdybym miała powiedzieć komuś to wszystko co napisałam w tym temacie - fobikowi czy normalnej osobie - to postarałabym się to streścić w trzech słowach, czyli nikt niczego by nie zrozumiał :) Poza tym nie wszyscy stąd się spotkają (np. ja), więc nie muszę mieć oporów. Jednak co innego jest rozmawiać twarzą w twarz, a co innego siedzieć sobie spokojnie i pisać, gdy nikt cię nie widzi. No i masz czas na zastanowienie się co chcesz przekazać. lokoes - no właśnie. Ojciec często mi powtarza, że ludzie po podstawówce pracują, a ja nie mogę dać sobie rady. To znaczy nie chcę, bo jestem leniem, pasożytem i taki stan mi odpowiada. Chociaż mówi też, że boję się ludzi, ale ja wtedy ucinam temat. Co do założenia rodziny to tak sobie myślę, że nie chcę jej zakładać. Nie chcę spędzić życia samotnie, ale mąż i dzieci to raczej nie dla mnie. Co ja bym mogła dziecku przekazać? Nie wyobrażam sobie mieć takie plany będąc fobikiem. Ale ja sobie wielu rzeczy nie wyobrażam. A chodząc do lekarza zawsze mam obawę, że spotkam kogoś znajomego. Obcy ludzie może aż tak bardzo mi nie przeszkadzają, chociaż też bym wolała z nimi nie rozmawiać. Czasem będąc już w gabinecie, jak mam wielki stres to nie bardzo mogę zapamiętać co mówi do mnie lekarz. Na przykład wypisuje receptę, tłumaczy co i jak, a ja potem i tak nic nie wiem. Nawet jeśli zapisze mi jak mam brać leki to nie mogę się połapać. Wczoraj zaliczyłam kolejną ucieczkę. Odwiedziła nas rodzina. Była to niezapowiedziana wizyta, a ja takich wręcz nienawidzę. Co innego jeśli wcześniej wiem, że ktoś przyjdzie i mogę oswoić z tą myślą. Stać mnie było tylko na to, żeby się przywitać i uciekłam do siebie. Na szczęście nikt nie wchodził do mojego pokoju. Pewnie znowu sobie wszyscy pomyśleli, że dzikus jestem.
  8. CallMeBlondiee - najpierw musiałabym wyjść do ludzi, żeby kogoś poznać. A fobia jeżeli sobie odejdzie to nie od razu. Pewnie upłynie sporo czasu. Zresztą ja nie jestem ani łada, ani zgrabna, więc i tak sprawa jest trudna. Może wpadnę później.
  9. A ja nie wyobrażam sobie, żebym mogła z kimś być, spędzić życie. Związku dwojga fobików też jakoś nie widzę. Myślę, że to tylko by pogłębiło chorobę (o ile by mogło). Zresztą w moim przypadku nawet poznanie kogoś jest niemożliwe.
  10. UgaaaBugaaa - zaczerniłam się dosyć niedawno po pijaku :) Muszę wam napisać, że moi rodzice nie są od początku do końca złymi ludźmi. Coś na pewno się wydarzyło, że są jacy są. I dziś już na 100% wiem, że mój ojciec jest niezrównoważony psychicznie. Przyjechał z pracy, pokłócił się z moją matką, potem z moim bratem, następnie znowu miał jakiś problem ze mną i w końcu uspokoił się, przyszedł do mnie i dał mi parę groszy. Miałam unieść się honorem i nie brać, ale pomyślałam sobie, że skoro już tak daje to wezmę. Jakby nie było to on traci. Tylko kazał nic mojemu bratu nie mówić. Co do myśli samobójczych to mam je codziennie. Wiem, że zabicie się wymaga odwagi, dlatego jeszcze żyję. Megi89 - za jakiś czas skończę 25 lat. Sympatii nigdy nie miałam i nie mam. Ze mną nie jest tak, że nigdzie niczego absolutnie nie załatwię, ale zawsze mam stres i boję się. Nie pracuję. Skończyłam tylko staż w 2009 roku. W tej chwili nieco humor mi się poprawił, zjadłam cukierka :)
  11. Ja też sporo nr wykasowałam, ale tak naprawdę zastanawiam się po co niektóre w ogóle miałam.
  12. Matias - mój ojciec zabiera głos wtedy kiedy trzeba mi przypomnieć, że muszę iść do pracy i kiedy trzeba mnie zrównać z ziemią. Kiedyś bardzo się z nim awanturowałam przez co wiele razy dostałam po głowie i nie tylko. Ale któregoś dnia postawiłam się i powiedziałam, że nie ma prawa mnie bić. Powiedziałam tylko tyle, ale on chyba bardzo wziął to do siebie. Czasem mówi, że podejdzie i mi przypierdoli, ale na słowach się kończy. Za to wciąż zdarza mu się sprzedawać bęcki mojemu starszemu bratu. A tamten też sierota, ale chociaż ma studia skończone i pracę. No i prowadzi życie towarzyskie. Megi89 - ja to mam nawet gorzej. Wczoraj wysłałam CV i od razu wyciszyłam telefon.
  13. Na domiar złego wczoraj musiałam wyjść z domu i w pewnym momencie słyszę jak ktoś krzyczy "cześć". Odruchowo odwróciłam się, zobaczyłam kto to, odpowiedziałam i uciekłam czym prędzej. To była znajoma z którą już ponad rok się nie widziałam. Oczywiście bałam się, że zacznie się gadka z serii "co u ciebie słychać?". Potem cały wieczór rozmyślałam co ona sobie pomyślała. Paranoja.
  14. Matias - ja podobno też ciągle szukam wymówek. Ojciec często powtarza, że jakie ja mogę mieć problemy? Siedzę sobie w domu, powinnam się wziąć za jakąś robotę i tyle. Też nikomu nie mówię o fobii. Nie ufam własnej rodzinie. Wczoraj rodzcie jak zwykle się pokłócili. Coś tam padło o mnie i później mama powiedziała, żebym poszła do jakiejś pracy, bo ojciec mnie zniszczy. A ja myślę, że gorzej już być nie może. To jest bardzo agresywny człowiek, nietolerancyjny. On pewnych rzeczy nie przyjmuje do wiadomości. Gdyby najlepszy specjalista na świecie powiedział mu, że jest coś takiego jak fobia społeczna to tylko by się zaśmiał. No nie mam z nim o czym rozmawiać. Matka jak to matka, na pewno trochę jest za mną, ale też potrafi dowalić. Z bratem w ogóle nic nie mam wspólnego. Czasem sobie myślę, że to niemożliwe, żebyśmy byli rodzeństwem. A więc jestem sobie sama. Męczy mnie to ciągłe rozmyślanie jak będzie wyglądało moje życie. To znaczy wiem, że nie za dobrze, ale szczegółów nie potrafię sobie teraz wyobrazić. Wiem, że muszę iść do jakiejś pracy, ale jak pomyślę, że będę musiała wyjść do ludzi na te osiem godzin to nie jest to dla mnie wesoła perspektywa. Coraz rzadziej mam optymistyczne nastawienie do wszystkich i wszystkiego. Ty przynajmniej masz jakieś plany i chyba wiesz co byś chciał w życiu robić. Ja żyję sobie z dnia na dzień i tylko myślę, że będzie źle. Na pewno za dużo myślę.
  15. U mnie w zasadzie od ostatniej wizyty tutaj nic się nie zmieniło. Dalej sobie wegetuję. Chociaż nie. Jedna rzecz się zmieniła. Złapałam jeszcze większego doła. Wczoraj rodzice znowu się kłócili. Dodać do tego moje problemy... U Matiasa pojawiła się pewna myśl, a we mnie siedzi ona od bardzo dawna. Tylko że nic z tego nie wynika.
×