krhr2010
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez krhr2010
-
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Do Kleopatra Masz rację, każdy wierzy na swój sposób a ten, który robi to prawdziwie nie będzie się tym afiszował. Jeżeli chodzi o Twoją siostrę to szczerze PODZIWIAM JĄ!!!! Wydaje mi się, że jest bardzoooo silną kobietą... Po co domysły czy była z kimś gdy mąż jeszcze żył, czy go kochała, jeżeli tak to jak bardzo? Liczy się tu i teraz. Wydaje mi się, że my najlepiej wiemy jak zgubne jest rozpamiętywanie, doszukiwanie się czegoś i planowanie. Nie warto!!! Oby Twoja siostra była szczęśliwa, oby ten związek okazał się jej kolejną fortuną wygraną na loterii. Wspieraj ją bo to, że zakłada nową rodzinę nie oznacza, że nie potrzebuję Ciebie. Może i w niej bije się milion myśli, karci siebie, obwinia, może sama nie potrafi odnaleźć się w zaistniałej sytuacji, bo wszystko potoczyło się jakoś szybko. Nawet jeżeli tak nie jest to bądź przy niej nigdy nie za wiele wpierających aniołków:D Ja czasami zazdroszczę kobietą, które potrafiły dać ten krok do przodu. Jak już ktoś napisał nie liczy się czas a czyn, bo układanie życia na nowo to cholerna praca! Oby wszystko było ok:) -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Do 234ania Pytanie o marzenia było kierowane do mnie? Pozwolę sobie odpowiedzieć nawet jeżeli nie:) Marzenia? Pogrzebałam je razem z mężem. Wydawało mi się tak do pewnego momentu... nie marzyłam a wręcz przeciwnie broniłam się przed nimi. Ostatnio miałam okazję nurkować, jak usłyszałam tą propozycję bez zastanowienia się zgodziłam. Zrealizowałam po części to o czym marzyłam .Dlaczego po części? Gdyż chciałam zrobić to z mężem, niestety to jest już niemożliwe. Odrodziło się to co głęboko zakopałam. Myślałam, że będzie to przełom, że zacznę myśleć teraz o tym czego ja chcę, czego pragnę, niestety... nie potrafię. Żyję z dnia na dzień... Kiedyś marzyłam i co mi po tym zostało? Może z biegiem czasu to się zmieni... Teraz brak marzeń i sensu życia doprowadza do tego, że brak mi sił. Już teraz to widzę, zaczyna mi to przeszkadzać, wkurza mnie monotonia ale z drugiej str nie umiem tego zmienić. Jak tylko staram się przełamać mam wyrzuty sumienia. Chociażby chodzenie na cmentarz. Teraz uczę chodzić się co drugi dzień bo tak musiałam codziennie. Oczywiście przepraszam męża, tłumaczę się dlaczego tak robię. Po prostu już tak mam... Mam nadzieję, że niejedna z Was mnie rozumie, albo wie o czym pisze bo w innym przypadku powinnam sądzić, że do reszty oszalałam. Pozdrowienia dla Was:* -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Witam po długim czasie... Niebawem minie 2 lata gdy usłyszałam, że mój mąż miał wypadek i to śmiertelny... Każdy z nas ma inne doświadczenia, inne sposoby na to jak sobie radzić z pustką, tęsknotą i bólem... Od wielu ludzi słyszałam, że muszę powierzyć swoje cierpienie Bogu, nie umiem choć teraz już tego się uczę...Bliższe mi było obrażanie Boga, obwinianie za wszystko teraz zmieniło się o tylko, że nie szukam winnych tego co się stało. Stwierdzam fakt, nie ma mojego kochanego Niunia i tyle... Obwiniałam siebie, tak naprawdę przychodzą chwilę gdy robię to nadal, co mi to daję? dobijam siebie, tłumaczę sobie, że nie spotyka to wszystkich, więc w jakiś sposób sobie na to zasłużyłam... Kiedyś od psycholog usłyszałam, że w swojej tragedii największe cierpienie zadaję sama sobie. Nadal jest smutek... Jak robię bilans z ostatnich dwóch lat to dochodzę do wniosku, że wiele się zmieniło. Poznałam wielu ludzi, którzy dodają mi siły, "starzy" znajomi byli w pierwszych chwilach potem z biegiem czasu zapomnieli... Pewnie każda z Was wiem o czym piszę... Egzamin przeszli nieliczni i to tak naprawdę przyjaciele męża... Dziękuje mu za to, że nauczył mnie wielu rzeczy, zmienił mnie i dzięki niemu poznałam ludzi, którzy okazali się wsparciem bo moi znajomi w 90% zawiedli. Kiedyś usłyszałam, że zaprzepaszczam to czego Heniek mnie uczył, cieszył się z każdej chwili i tego oczekiwał ode mnie... Z nim było to łatwe, ale bez? Nie potrafię... Czy jest mi lepiej? Czuję jakby wewnętrzny ból, taki który jest we mnie - głęboko. Dobija mnie samotność, wracam z pracy do naszego domu a tam co? PUSTKA... Życie stwarza wiele okazji aby uświadomić sobie, że zawsze może być gorzej! Jednak mimo wszystko żyję - niestety, bo wcale mnie to nie cieszy... staram się żyć z dnia na dzień. Większość z Was pisze o dzieciach, oddałabym wszystko aby je mieć, niestety nie udało się... Co chwilę dowiaduję się o ciąży kogoś bliskiego bądź znajomych. Staram się cieszyć, gratuluję a potem w samotności płaczę. Z zazdrości... Nie wiem czy kiedykolwiek będzie dobrze. Wiem, że to zależy ode mnie... Powinnam otworzyć się na innych, rozpocząć nowy etap życia, ale nie umiem, jakby to w czym tkwię teraz było silniejsze. Jak złamię schemat, w którym żyję mam wyrzuty sumienia. Wracając do wiary nie wiem czy ona pomaga, może właśnie obalanie jej sprawia, że nie czuję tego do końca. Wiem jednak, że Niuń jest przy mnie, powtarzam sobie to każdego dnia i rozmawiam z nim prosząc o wsparcie. Czasami załamuję ręce, mam złość na niego, bo nie tak miało być, albo teraz chciałabym aby było inaczej a tu nic... Jak się wygadam zawsze mi lepiej. Wiem, że zamykam się w swoim świecie, ale w pojedynkę nie umiem żyć w świecie innych. Tęsknie, brakuje mi przytulania, całowania i obecności. Świadomości, że jest ktoś kto zawsze będzie przy mnie nie tylko duchem ale i ciałem. Naprawdę wierzycie głęboko w to, że kiedyś jeszcze zaświeci słońce? Mnie wizja przyszłości przeraża, dobija więc bardzo rzadko o niej myślę. Życzę Wam siły i małych cudów, które sprawią, że zechce się Wam żyć:) -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Do Kola89 Tak Ciebie rozumiem... Ja też oddałabym wszystko aby w pierwszą rocznicę ślubu być razem z moim mężem, albo aby On był przy mnie. Niestety pozostał mi tylko płacz nad Jego grobem. To było straszne... Dlaczego? Niedługo rocznica śmierci, nie wiem kiedy to minęło, ale mam wrażenie jakbym stała w miejscu... To może nienormalne, ale mam chwile i to nawet często, że nie wierze, że Go nie ma. Jakby to wszystko nie dotyczyło właśnie mojego męża. Nie chcę mi się żyć, nie wiem co tutaj jeszcze robię. Może mam coś zrobić dla kogoś? Tylko najgorsze jest to, że od zawsze ważniejsi dla nas byli inni, zawsze dobro innych było ponad nami i jaką mamy za to zapłatę? Musimy żyć osobno... Nienawidzę siebie i życia... Moja koleżanka też brała ślub, pod wpływem tego chciałam obejrzeć naszą płytę weselną, ale nie umiem... Inne żyją przygotowaniami do ślubu- koszmar! Ja im zazdroszczę i nie potrafię zrozumieć dlaczego mi to szczęście odebrano, czy sobie na to zasłużyłam? {Pewnie tak! Kochane życzę wiary w lepsze jutro- mi tego brakuje! -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Do Sun 89 Opisałaś rewelacyjnie co dzieje się umie... oj bardzo podobnie to wszystko wygląda... piszę to, bo nie można nazwać życiem takie trwanie i oczekiwanie na śmierć... Źle mi... Ja tak samo nie jestem tą osobą, którą byłam przed wypadkiem męża. Każdego dnia poznaję siebie na nowo, czasami wstyd mi za samą siebie, a czasami stwierdzam, że stawiłam czoło czemuś co było niegdyś dla mnie niemożliwe. Tak jak już pisałam, mam jednak do siebie obrzydzenie za to "podwójne" życie... Dwojaka osobowość, choć jeszcze nie wychodzi mi owo udawanie zbyt dobrze, gdyż zdarzy się, że rozpłaczę się przy bliskich, bądź spotkamy się na cmentarzu, gdzie ja jestem w trakcie wylewania łez i wykrzykiwania żalu... Ahhh czy kiedyś będzie normalnie? Nie wiem... Najgorsze są te nieskończone ilości pytań, pozostające bez odpowiedzi. Kochane trzymajcie się:* -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Oj bardzo Ciebie rozumiem...u mnie jest podobnie... Jak płaczę to ciągle słyszę dlaczego? Dla mnie to oczywiste, jak można jeszcze pytać? Nauczyłam się udawać dla innych, ale kosztem obrzydzenia do samej siebie, bo to nie jest zgodne z tym co czuję! Jak słyszę komentarze typu, że lepiej wyglądam, że odżyłam itd to krew mnie zalewa! To,że czas sprawił, że ciało zaczyna dochodzić do siebie to nie znaczy, że to co we mnie też jest ok! Jak mnie to wkur.... Ale oczywiście najwięcej mają do powiedzenia Ci, którzy najmniej ze mną przebywają! Tak zawsze było i będzie! Marzyliśmy o dzieciach, oj bardzo, nie udało się (co mnie dobija strasznie)dlatego zazdroszczę każdemu kto je ma, ale wiem też że nie jest to lekarstwo na sytuację, w której się znalazłyśmy. Pewnie niekiedy jest jeszcze trudniej niż osobie samotnej, ale dzieci to żywa pamiątka po osobie która odeszła... Nie przejmuj się tym co mówią inni, nie mają prawa niczego od Ciebie oczekiwać, każdy radzi sobie inaczej... Inni nie mogą zawładnąć Twoim życiem, ty sobie narzuć tor po którym będziesz chodziła i tempo... Osoby, które nie zaznały tak ogromnej straty nigdy nas nie zrozumieją i może lepiej niech nawet nie próbują. Życie jest niesprawiedliwe... -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Chyba nie ma skutecznego sposobu na poradzenie sobie z bólem, żalem, nienawiścią. Ja przynajmniej go nie znalazłam... U mnie niebawem miną 10 miesięcy samotności. Czas, w którym wszystko wywróciło się do góry nogami. Nagle świat mnie otaczający stał się obcy, niedostępny. Nie umiem zacząć działać. mam wrażenie jakby wszystko toczyło się dalej, a ja jako bierny obserwator stoję i patrzę i czekam...na co? Na śmierć! Codziennie błagam mojego męża aby mnie wziął do siebie... Dobija mnie tęsknota, rozmowy do ścian i czekanie na odpowiedzi. Ja wierzę w to, że On jest przy mnie, jakoś mi to pomaga! Jak ja chciałabym cofnąć czas i być z Nim w tym samochodzie... Każdego dnia kładę się z nadzieją, że już nie stanę... Po takim czasie wszyscy w około wrócili do swojego życia, wspominając Niunia raz na jakiś czas, a ja nie potrafię... Niby w towarzystwie innych ludzi staram się rozmawiać, uśmiechać się, innych, mam na myśli stały skład osób mnie otaczających. Udaję, gram aby ich nie martwić a potem idę na cmentarz gdzie mogę się wypłakać, wykrzyczeć, bądź taką moją oaza jest nasz dom, który też stracił duszę. Gwar, żarty, plany o gromadce dzieci prysły w jedną chwilę, teraz jest cisza, smutek, zaduma i wspomnienia- które tak bolą! Nie wiem czy kiedyś będzie inaczej- wątpię. Myślę, że musimy się przyzwyczaić do danego stanu rzeczy i tyle. Nigdy tego nie zrozumiemy i nie znajdziemy odpowiedzi dlaczego? Ja staram się o tym nie myśleć, wiem, że nie jestem sama. wiele kobiet i mężczyzn cierpi z tego samego powodu- mi to dodaje jakoś otuchy- pewnie to okropne. Przeraża mnie najbliższa przyszłość, jak ja mam sobie bez niego poradzić? Nie wiem! wierzę w to, że mi pomoże- już mi pomaga- wiem o tym:) Nie myślę o przyszłość, bo nie chcę jej mieć, nie chcę żyć, On musi mnie zabrać do siebie, tylko pewnie coś mam tutaj jeszcze do zrobienia... Chciałabym Wam pomóc,ale nie wiem jak... Nie umiem nawet pomóc sobie... Zostaliśmy sami i po co? Dlaczego wszyscy nie mogą być szczęśliwi? Nam to źródło szczęścia odebrano czego nie jestem w stanie pojąć! Trzymajcie się gorąco:* -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Witam ponownie... Kola 86 zgodzę się z Tobą, że rozmowa z kimś obcym pomaga, jest to relacja zbudowana od początku na szczerych uczuciach i prawdzie. Psycholog nie ma uprzedzeń co do Twojej osoby, nie kieruje się przekonaniami co inni myśleli o Tobie, czy Twoim mężu... Podchodzi z dystansem do wszystkiego... Ja byłam bardzo przeciwna uczestniczeniu w terapii- oj bardzo oporna... Nie miałam jednak wyjścia- rodzina nie odpuszczała- teraz widzę (po przeszło pół roku) że ma ona jakiś sens. Można "przerobić" wszystko na nowo, wrócić do przeszłości i pracować nad poprawnym jej rozumieniem. Nie wiem czy macie tak samo jak ja, ale nieustannie o wszystko siebie obwiniam, widzę siebie w złych barwach przy czym mój najukochańszy mąż na świecie był wspaniałym człowiekiem. Psycholog pomaga spojrzeć na wiele sytuacji z różnych stron. Czasami i ona załamuje ręce, ale trudno jest żyć po tak ogromnej stracie... Do Oliwki: Różnica jest między psychologiem a psychiatra, byłam u jednego i drugiego. Spróbuj do psychologa. Psychiatra skupia się zazwyczaj nad doborem leków, podchodzi do naszego przypadku z medycznego punktu widzenia a psycholog całym sobą pomaga przejść przez naszą tragedię. Wiadomo, że to jak każda z nas sobie radzi to indywidualna sprawa. Ja głęboko wierze w to, że mój mężuś mnie zabierze do siebie, nienawidzę tego życia, nie chcę być tutaj bez niego i wiem, że w końcu mnie wysłucha- musi. Nie umiem się cieszyć i nie potrafię. Wraz z Nim wszystko się skończyło- teraz trzeba tylko czekać w samotności... Trzymajcie się kochani bardzo mocno:* Siły życzę:* -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Do Kola 86 Witam:) Pewnie niestety ale rozumiem co przechodzisz, ja straciłam męża 2 miesiące i 2 dni po ślubie- koszmar! Nie umiem się z tym pogodzić. Niby mija pół roku a wszystko jest we mnie jakby wydarzyło się wczoraj. Życie jest niesprawiedliwe, ale o tym każdy wie co ma coś wspólnego z tematem tego forum. Pozdrowionka dla Was wszystkich:* -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Do Niuniek Jak sobie radzisz, nie odzywasz się- mam nadzieję, że jeszcze jesteś wśród nas... Jak powrót do pracy? U mnie katastrofa! Wszystko oddałabym aby być z ukochanym:* Każdego dnia przekonuje się jak nie ma sensu życie bez niego... ahhhh czemu to się tak szybko skończyło? Oszaleje... -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Witam serdecznie... Kochani jak wiosna wpływa na Was? Mnie tak cholernie dobija!! Wszyscy w około się cieszą, a ja nie mogę powstrzymać łez... Tęsknota nie zna granic... Pozdrowionka -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Może to przeze mnie? Może sobie na to zasłużyłam, bo przecież mogłam żyć inaczej, mogłam doceniać każdą wspólną chwilą, dlaczego pochłonęło mnie takie przyziemne życie? Wiem, że spotkało mnie szczęście, za które powinnam dziękować, tylko że ja chciałabym go troszeczkę więcej. Czy to tak dużo? Za oknem słońce, wszyscy się cieszą, a ja nie mam siły wstać z łóżka. Wyobrażam sobie nasz wspólne spacery, czy jazdy na rowerze... Kochanie moje miało nauczyć się grillować, a teraz? Nie chcę nawet gości przyjmować.... Ach co zrobić aby było lepiej... ? Niuniek nie dziwię się co do tej pracy, bo ja mega podziwiam osoby, które potrafią wrócić do codzienności, zająć się pracą itd. Szczerze im zazdroszczę, bo oddanie się w wir pracy niby pomaga,ale ja nie potrafię. Nie umiem się skupić na konkretnych czynnościach no i tęsknota przepełnia moje serce i rozum.... Do dupy to wszystko....!!!! -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Ja słyszę to samo!! Nieustannie, jesteś młoda, ułożysz sobie życie- ale ja już je ułożone miałam... Miałam osobę, którą kocham nad życie i tak już pozostanie. Nie ma już żadnych celów, żadnych planów- życie z dnia na dzień. Jedynie siły mam do tego aby pójść na cmentarz- to daje mi przyjemność. Kochanie pamiętaj, będę czekała na swój cza, tylko po ta aby być z Tobą:* -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Kochani już nie daję rady!!!! Moja tęsknota nie zna granic... Po co mi takie życie? Dzisiaj moje urodziny ale cóż są one warte bez Niego? To mój Aniołek sprawił, że zaczęłam się cieszyć życiem, a teraz wszystko zadaje mi tak straszny ból... Myślałam, że już "jakoś" sobie radzę, ale nic bardziej mylnego... Nie umiem bez Niego żyć. Siedzę całymi dniami w naszym domu, jednym pokoju bo po co mi więcej? Nie ma nic gorszego jak siedzenie w pustym domu, w który wiąże się z wspomnieniami, tymi pozytywnymi i negatywnymi niestety. Jak mogłam przejmować się i denerwować bo ściana nie tak wymalowana, czy meble nie na czas zamontowane. Teraz nie mam po co tam wracać. Pustka w domu i pustka w sercu. Ostatnimi czasy choruję, chyba szlak trafił moją odporność, sama siedzę i w głowę mi zachodzi. Mój Niuniek tak zawsze się o mnie troszczył, potrafił w nocy przyjechać tylko dlatego, że czułam się coś nie tak. Nie odstępował mnie na krok gdy tylko coś się działo,a teraz? Nawet pisząc to łzy ciekną mi po policzku. Nie umiem już dalej, brakuje mi siły. Każdy z moje otoczenia ma swoją rodzinę. mają dla kogo żyć, co oni wiedzą co ja przeżywam? Mam tak straszne wyrzuty sumienia za swoje postępowanie, nie doceniałam Go, może to za karę? Kochanie kocham Ciebie nad życie, tak mocno jak to tylko możliwe. Tęsknie... Przyśnij mi się błagam!!! Powiedz, że jesteś szczęśliwy, bo tylko na tym mi zależy. Mam nadzieję, że nie długo do Ciebie przyjdę, bo życie tutaj nie ma już sensu. Odstaję od wszystkich, chcę być tylko przy Tobie. Kocham Cię mój Aniołku:*:*:* A miało być tak pięknie.... Kochani trzymajcie się:* U mnie to już chyba koniec...:( -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Witam:) Tak z pomorskiego okolice Sierakowic, kojarzysz? Może kiedyś się spotkamy? Może jakoś nam ulży... A jak kochani u Was z walką? U mnie jakoś marnie, tak jak już większość z Was pisała czym dłużej tym gorzej. Żale przepełnia moje serce i co najgorsze mam wrażenie, że z dnia na dzień staję się bardziej oschła, mniej uczuciowa, sytuację które kiedyś doprowadziłyby mnie do łez teraz wcale mnie nie ruszają. Czy też macie nieustanne wyrzuty sumienia, które są związane z codziennym życiem? Mam na myśli np. wyjazd ze znajomymi nad morze, bądź zrobienie czegoś dla siebie? Ja nie potrafię, gdyż ciągle myślę, że mi nie wypada, że nie powinnam. Przyjaciele i rodzina namawiają mnie abym zaczęła myśleć o sobie, zaczęła dbać o siebie ale ja nie chcę i co więcej jeżeli zaczęłabym to robić to już do końca znienawidziłabym samą siebie. Nie wiem czemu tak jest. Dobrze mi jest jedynie na cmentarzu, bądź gdy jestem gdzieś zaszyta w domu. Ciągle o Nim myślę, wszystko zrobiłabym aby być z Nim. Kochani gorące buziaki przesyłam dla Was. -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Współczuję Ci bardzo! Zarazem podziwiam, bo ja nadal nie wyobrażam sobie siebie wśród innych ludzi. Te spojrzenia, nieustanne pytania jak się czujesz, jak sobie radzisz mam już po dziurki w nosie. Tęsknota jest tak ogromna, że nie umiem nawet o niej mówić, ciągle słyszę jesteś młoda, ułożysz sobie życie, ale ja sobie już miałam je poukładane- wszystko runęło. Teraz pozostaje tylko czekać na śmierć. Nie mysle o przyszłości- żyję tu i teraz. Mam nadzieję, że za długo nie będę musiała tutaj być. Kochanie jeżeli tylko możesz to zabierz mnie do siebie. Każdego dnia walczę aby sobie nic nie zrobić, choć czasami zastanawiam się po co to wszystko? Boże zlituj się nad nami wszyskimi ile można cierpieć i po co to? Mowia wiara jest zasłaba aby to zrozumieć, aby się pogodzić, wszyscy wymagają ode mnie abym żyła dalej, ale nie chcę! Najlepiej co niektórzy to już by mi drugiego męża szukali- jakie to jest prostackie- chyba nie wiedzą co to miłość. Kochani trzymajcie się gorąco:* P.S. Jest może ktoś na tym forum z woj. pomorskiego? -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Ja tej książki nie czytałam jeszcze, jakoś nie jestem gotowa... Czemu to życie jest takie okrutne! Właśnie siedzę w koszulce męża, pachnie jeszcze tak jak On, jak ja chciałabym aby mnie przytulił. Ile oddałabym za przytulenie, za chociaż jeden pocałunek!!. Tęsknie.... P.S. Pomyliłam się mam książkę Życie po życiu... -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Boże jak Ja Ciebie rozumiem.... Nie śpiesz się z domem, przyjdzie na to czas, będziesz miał siłę aby tam pójść... Ktoś już pisał o książce Życie po śmierci, jeżeli chcecie ją przeczytać to piszcie na gg 1901057 bo mam ją w wersji elektronicznej. Nie wiem czy pomaga jakoś nie mogę zabrać się do jej przeczytania... -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
U mnie samopoczucie marne... Nie wiem jak żyć, jak sobie radzić... Każdy chce abym zachowywała się jak dawniej, abym żyła dalej ale nie umiem, nie CHCĘ!!! Chcę do niego, boże jak ja tęsknie! Ostatnio siedziałam na cmentarzu i chciałam tam już zostać na zawsze. Też ciągle zastanawiam się dlaczego nie walczył, dlaczego musiało się to tak skończyć. Tęsknota nie zna granic... Chciałabym zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Pytanie jak się czujesz, jak sobie radzisz, będzie dobrze mam już po dziurki w nosie. Nie wychodzę do ludzi, najlepiej czuję się przy moim Misiu, tam jest taka magiczna atmosfera. Czuję spokój i ciepło, mimo takich mrozów. Czemu to jest życie jest tak marne!!!!!!!!!!!!! Po cholerę taki życie, taka wegetacja!!! Trzymajcie się oby lepiej ode mnie!!! -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Do Niuniek Mów do niej to co chcesz jej przekazać, musisz uwierzyć w to, że Ciebie słucha- to pomaga. Idź nad grób i opowiadaj o swoich słabościach, tęsknocie, miłości i wszystkim tym czego nie zdążyłeś jej powiedzieć. Mój mąż odszedł nagle, w ogóle się tego nie spodziewałam, tzn. nikt się nie spodziewał. Nie było mnie przy nim, byłam w Trójmieście (na studiach), planowaliśmy u przyjaciółki imprezę, On miał dojechać, jednak nie doczekaliśmy się Go... Miała mu tak wiele do powiedzenia, obwiniałam siebie za wszystko i nagle poczułam potrzebę przeproszenia go za wiele rzeczy. Zrobiłam to i robię nadal, opowiadam mu wiele rzeczy i powierzam mu wiele spraw. Czuję, że jest przy mnie i mi pomaga. Wierzę w to głęboko. Chciałam sobie też odebrać życie (dwa razy próbowałam) i nie ukrywam, że teraz też nieraz przechodzi mi to przez myśl. Tylko jak już dziewczyny pisały chcesz przez własny pośpiech skazać się na wieczną samotność, bez Twoich Skarbów? Może warto poczekać na swój czas i być z nimi. Może niebawem on nadejdzie? A może masz być jeszcze na ziemi w jakimś celu... Pomyślałam także o mojej rodzinie, która walczy o moje życie. To im na nim zależy, bo mi nie... Nie mogłabym im wyrządzić takiej krzywdy, gdyż do końca życia żyliby z poczuciem winy, że mogli zrobić więcej. Tak naprawdę jak przez swój egoizm ściągnęłabym na nich ogrom nieszczęścia i bólu. Taka nagroda za troskę i pomoc, którą mi udzielili? Teraz też cierpią, też z Nim tęsknią, ale moją swoje rodziny, swoje życie, a ja ze swoją tragedią jestem sam na sam, nikogo nie obarczam- mam czyste sumienie. Nie można mówić o życiu ale o wegetacji i nieustannym czekaniu na swój czas. Ja każdego wieczoru kładę się z nadzieją, że mój ukochany zabierze mnie do siebie. Gorzej jest rano gdy się budzę, ale wtedy tłumaczę sobie, że nie wiem co tego dnia mnie spotka, że muszę żyć dla niego. Ja, moje życie, moje aspiracje i dążenia umarły wraz z Nim ale tłumaczę sobie,że jestem jego narzędziem działania tutaj na ziemi. Ofiarowałam się cała jemu, jestem jego przedstawicielem, dzięki czemu może on spełnić swoje cele i marzenia. Chciał żyć i tak bardzo cieszył się życiem i niestety musiał je tak szybko zakończyć... Tłumaczę sobie, że po to zostałam jego żoną aby innym o Nim przypominać. Mój brat chwilę po pogrzebie powiedział mi coś ważnego, otóż że muszę żyć bo jestem jedyną pamiątką, która po Nim pozostała. Bo po co jakieś rzeczy materialne, patrząc na mnie przypominają sobie jak wspaniałym był człowiekiem, jak wiele robił dla innych itd. Powtarzam sobie każdego ranka, że jest On z mną, przy mnie i we mnie i w chwilach słabości, których jest wiele przepełnia mnie ogromna miłość. Ona jest i będzie, ja go kocham z wszystkich sił i On o tym wie, trzeba żyć tak aby gdy nadejdzie w końcu czas spotkania powiedział mi, że jest ze mnie bardzo dumny. Daj sobie szansę poczuć obecność Twojej żony przy Tobie, bo to piękne. Jestem pod opieką psychiatry i polecam taką pomoc, powiedziała mi dwie ważne rzeczy: daj sobie czas, bo odebrać sobie życie zawsze zdążysz i że jeżeli bardzo kochałaś męża jesteś mu winna rok żałoby i tego się trzymam. Myśl o odejściu Twojej żony i maleństwa nie jako koniec wszystkiego tylko jako rozpoczęciu nowego rodzaju związku. Oni są przy Tobie tylko inaczej. Nie widzisz ich ale daj sobie szanse odczuwać ich obecność. Pamiętaj Im też na pewno jest ciężko. Twoje życie musi nieustannie dowodzić o miłości jaka Was łączyła. Może Tobie pomoże kontakt z innymi ludźmi, praca itd. Ja nie potrafię spotykać się z kimś poza najbliższą rodziną, czy przyjaciółmi, którzy pomyślnie przeszli tak trudny egzamin. Nie pracuję i na razie nie wyobrażam sobie jakbym mogła to robić- choć wiele osób namawia mnie do tego, niby to najlepsze lekarstwo. Tylko że ja nie chcę wyleczyć się z tęsknoty, miłości itd. chcę to odczuwać bo to naturalne, zwyczajne. Dopiero po 3 miesiącach odważyłam się wejść do naszego domu, który wykańczaliśmy, każda ściana, każdy cm podłogi ma swoją historię, co sprawia, że tam najbardziej czuję jego bliskość. Na początku chciałam go sprzedać, nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek tam wejdę, ale przyszedł ten dzień kiedy poczułam tęsknotę za tym miejscem i wewnętrzną siłę, że muszę tam pójść. Teraz wiem, że byłby to błąd moje życia gdybym go sprzedała... Chcę pokazać, że na wszystko przyjdzie czas, nie śpieszcie się i nie słuchajcie innych, którzy mówią powinnaś to a i powinnaś tam to... Rodzina ze strony męża bardzo mnie ponaglała ze wszystkim, ale ja nie mogłam, nie umiałam, teraz jestem dumna, że zrobiłam coś z własnej potrzeby a nie nakazu. Codziennie proszę Go o siłę i pomoc bo inaczej nie dam rady i naprawdę to czuję... Czuję Go i to jest najpiękniejsze, dla mnie on odszedł na chwilę... -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Jak dalej żyć? Nie ma recepty... Żyć trzeba z dnia na dzień.. Zazdroszczę wszystkim tym którzy mają dzieciaczki, choć zdaję sobie sprawę, że nie macie łatwiej...Może samotność nam wszystkim jest pisana? Mam żyć wspomnieniami i oczekiwać na spotkanie w niebie z naszymi połówkami. -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Do Iglakowa Piękne słowa:) Łzy lecą mi same... Chyba jedynym sposobem na przetrwanie czasu, który został nam dany tu na ziemi jest powtarzanie sobie i wiara w to, że nasi ukochani mężowie/ ukochane żony są przy nas. Dziewczyny ja podobnie nie potrafię zrozumieć celu i pobudek, którymi kieruje się Bóg, sprawiając wielką krzywdę tak wielu osobom. Nie wiem czy już o tym pisałam, ale Ksiądz na pogrzebie powiedział takie słowa: Pamiętajcie śmierć tak młodego człowieka, tak wspaniałego człowieka nie może pójść na marne. Po coś ona była, tylko po co? Czy można kiedyś to zrozumieć? Czy można pogodzić się ze stratą tak ważnej osoby? Nie wiem czy uważacie podobnie, ale mam wrażenie że tragedie, nieszczęścia spotykają osoby dobre. Takie które trzeźwo patrzą w przyszłość troszcząc się przy tym o innych, osoby które wiedzą co to miłość i szacunek do drugiej osoby. Ból jako nagroda z dobre sprawowanie? To za trudne aby zrozumieć... Niby Bóg doświadcza osoby silne, które wie że sobie poradzą, ale w moim przypadku chyba się pomylił..:( Mam nadzieję, że mój mężuś będzie mi nieustannie pomagał i towarzyszył- to dodaje mi siły... "Ci, których kochamy nie umierają, bo miłość jest nieśmiertelna" -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Do Niuniek. Nie rozumiem dlaczego takie tragedie muszą się zdarzać... Ja już ponad 3 miesiące walczę z samotnością... Nie daj rady, nie umiem żyć dalej.. Tak strasznie tęsknie za moim najukochańszym na świecie mężulkiem!! Ja każdego dnia obwiniam siebie za to że nie mamy dziecka...Boże to tak wiele by załatwiło... Nie wiem co Ci napisać aby było lżej, bo nie ma słów pocieszenia... Czym później tym gorzej, tak mi się wydaje... Wszyscy inni wpadną w swój tryb życia codziennego a Ty zostaniesz sam, zabłąkany niczym owieczka, która odeszła od stada. Ja przynajmniej tak się czuję...Nie raz słyszę "już niczego nie zmienisz, musisz żyć dalej"- tylko, że ja nie chcę... Już nic nie ma dla mnie sensu. Przez pierwsze 2 miesiące też byłam nieustanie monitorowana przez rodzinę, na początku nawet tego nie zauważałam,ale czym więcej czasu mijało tym bardziej doprowadzało mnie to do szału... Mam na to sposób, udaję, że jakoś sobie radzę, a w głębi duszy runęło wszystko i nie mam ochoty nawet tego odbudowywać... Chcę do mojego Niunia (tak go nazywałam) Płaczę w samotności i prowadzę długie rozmowy z mężem na cmentarzu. Czuję, że jest ze mną... Podziwiam ludzi, którzy potrafią tego typu tragedie unieść na swoich barkach. Każdy dzień oferuję mojemu mężowi, jak tylko wstaję mówię mu że go kocham i że ten dzień jest dla niego...Tak łatwiej przetrwać na tym ziemskim padole. Życzę siły, bo ona jest najbardziej potrzebna. Trzymajcie się wszyscy!!!!! -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Witam po czasie. Kochane jak się trzymacie? U mnie mija już prawie 3 miesiąc samotności. Czuję się paskudnie! Dzisiaj weszłam po raz pierwszy od śmierci męża do naszego domu. Myślałam, że po takim czasie będzie łatwiej, ale to straszne uczucie. W głębi duszy cały czas oszukiwałam się że on tam jest, czeka na mnie, a teraz pozostało jedynie rozczarowanie. Przenikliwa cisza, jego rzeczy zostawione tak jakby zaraz miał wrócić, jego zapach- wszystko to tak bardzo boli! Jak mam sobie z tym poradzić? Co zrobić z miłością, która nadal jest i zawsze będzie. Wiele razy łapie się na tym, że czekam na niego, że czekam aż mi pomoże.... Pisałyście ostatnio o żalu do Boga, zgodzę się że chyba każdy kogo dotyka taka tragedia go ma. Zrozumiałam jednak jedną rzecz, że samobójstwo w niczym mi nie pomoże. Może naprawdę jest życie po życiu i nie wyobrażam sobie jakby przez pośpiech skazać siebie na samotność także tam po drugiej stronie...Wmawiam sobie, że jestem jego przedstawicielką tutaj na ziemi, ale jak zreszta same wiecie w te dobre dni to pomoże dla już w trochę gorsze nie.. Dużo czasu spędzam na cmentarzu, mówię mu o swoich troskach i zmartwieniach, o tęsknocie, miłości, która jest ponad wszystko itd. gdzieś głęboko w duszy czuję, że mnie słyszy. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę siły na każdy nowy dzień. -
Bardzo młode wdowy!
krhr2010 odpisał TRIXXI na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Do Iga29 Tak doskonale Ciebie rozumiem... Święta to był jeden wielki koszmar i jeszcze Ci otaczający mnie ludzie patrzący z wielkim żalem bądź brakiem zrozumienia, bo przecież powinnam się cieszyć, ile można płakać itd. Tylko tak się nie da. Słyszę Ciągle, że niczego nie zmienię, że mam się wziąć za siebie a nie użalać się, tylko jak? Fajnie mówi się komuś kto nie zaznał takiej straty... Dobijają mnie oczekiwania bliskich, niby rozumieją a tak naprawdę nie wiedzą co to za ból. Co mam robić, ile można udawać? nie potrafię... Jakbym chciała być z nim, chyba śmierć z wyboru to najlepsze rozwiązanie. Dziewczyny myślałyście już o tym, czy tylko ja jestem tak zdesperowana? Choć większość z Was ma dzieci, my nie zdążyliśmy...