Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Agabi 2011

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Agabi 2011

  1. Postaram się wurzucić z głowy myśli o porodzie i pobycie w szpitalu, pewnie każda ma obawy więc czemu ja miałabym być wyjątkiem w tym względzie? Pozostaje mi wierzyć, albo wbijać sobie do głowy, że musi być dobrze, ale coraz częściej mam trudne do opanowania doły ...hmmm..nawet mało powiedziane że doły. Ważne że mogę to napisać chociaż tu, nie wstydząc się tego. Dziękuję wam :-)
  2. Justi, nie mam złego podejścia do pomocy psychologicznej, ale psycholog na wizycie domowej raczej odpada - mieszkamy z teściową, a wiem, ,że ona nie zrozumiałaby tego tylko ubodłoby ją to, bo w jej mniemaniu nie mam na co narzekać. Brałam kiedyś leki przeciw depresji (odstawiłam, gdy dowiedziałam się, że jestem po jajeczkowaniu i mogę zajść w ciążę) Wiem, że będę robić wszystko, by wynagrodzić mojej córci czas którego nie mogłam z nią spędzić, ale z noworodkiem będzie to trudne a znając siebie będę chciała sobie ze wszystkim poradzić jak supermama i takie podejście też nie jest zdrowe. Dziękuję wam za słowa wsparcia, to dla mnie wiele znaczy, że mogę wylać swoje emocje, dzięki temu czuję się trochę lepiej. Jesteście kochane :-*
  3. Mamita jesteś kochana i dziękuję ci za ciepłe słowa. Mój mąż i przyjaciólka wiedzą o moim stanie. Bardzo mi współczują i starają się wspierać. Z przyjaciółką mam kontakt tylko telefoniczny bo mieszka w Niemczech. Reszta rodziny jest niereformowalna i słyszę pretensje, że o co mi chodzi, że powinnam być wdzięczna i cieszyć się że ma mi się kto zająć dzieckiem. Więc milczę...Nie zmienia to faktu, że jestem większość dnia sama. Mój mąż prowadzi firmę i ma swoje obowiązki. I tak zajmuje mi się małą kiedy tylko może, nie mogę mieć pretensji. On nie wie, co mi powiedzieć, wie o moich uczuciach i martwi sie, ale to facet, cóż on może...:-(
  4. misia, trzymaj się ciepło i dużo odpoczywaj :-) Dziewczyny...nie mam komu się wyżalić, wydaje mi się, że nikt mnie tak nie zrozumie, jak druga ciężarna. Leżę plackiem już od 6 tygodni, przede mną jeszcze perspektywa 8. Moja roczna córeczka wychowuje się w zasadzie bez mamy, bo zajmują się nią teściowa i mąż :-( Na dodatek na wizycie ostatniej u gina dowiedziałam się, że to że miałam cesarkę rok temu, nie jest bezwzględnym wskazaniem do kolejnej i ostateczną decyzję podejmuje lekarz na dyżurze. Więc to że mój gin wpisze mi w kartę wskazanie do cesarki, wcale o niej nie przesądza. A ryzyko pęknięcia macicy podczas porodu sn po tak świerzej cesarce jest duże, a wychodzi na to że muszę powierzyć swoje i dzidzi życie i zdrowie nieznanej mi osobie. Jestem totalnie przerażona!!! Oczywiście mogę zapłacić za cesarkę ale nie stać mnie żeby wywalić conajmniej 2 tys., podczas gdy chcę zachować krew pempowinową. Moja kondycja psychiczna jest w opłakanym stanie. Nie dość, że to leżenie, to jeszcze dodatkowe problemy związane z porodem, strach przed opieką lekarską i pielęgniarską, bakteriami odszpitalnymi, komplikacjami poporodowymi itp. Mój próg odporności na stres właściwie już nie istnieje. Szybko się denerwuję i płaczę. Wiem, że to źle dla dzidzi i czuję się z tym jeszcze gorzej co tylko pogłębia mój stan. Mówię sobie że jestem beznadziejna bo nie potraqfię tego opanować i krzywdzę tym własne dziecko. Czuję, że dopadła mnie depresja. Przede mną jeszcze 8 tygodni a potem hormonalny "hi life" ,jak przy córce. Bardzo się cieszę na kolejną dzidzię, więc tym bardziej mam żal do siebie za swój obecny stan. Móm mąż stara się mnie wspierać, ale nic nie potrafi poradzić na moje emocje. Ja go rozumiem, jemu też jest ciężko :-( Do tego jeszcze te nocne koszmary!!! Dzisiaj np. śniło mi się, że urodziłam bliźniaczki i one spaliły się w piecu!!!! Wyciągałam je stamtąd martwe!!!!Jest mi tak ciężko, że czasem łapię się na tym, że wolałabym zasnąć i się nie obudzić! To chore!!! To powinien być najpiękniejszy stan w życiu kobiety a mi jest wstyd komukolwiek powiedzieć o tym, jak źle się czuję, bo wszyscy uważają, że jest mi wspaniale, bo sobie leżę, odpoczywam i ma mi się kto zająć dzieckiem. Trudno mi się "trzymać dzielnie', choć się staram. Jestem okropną matką :-((( Przepraszam was bardzo, że zepsułam wam nastroje, przepraszam!
  5. Dziewczyny!! Nie wpadajcie w panikę z tymi majtkami. Majtki trzeba zdjąć tylko na obchód. Nikt wam nie będzie zaglądał pod koszulę na korytarzu. Poza tym jak będziecie leżały i odpoczywały, to dla waszego krocza i komfortu będzie wygodniej jak sobie je zdejmiecie i będziecie wietrzyły krocze z podkładem poporodowym po sobą. A swoją drogą tyle się mówi o rodzeniu po ludzku, a ja mam 2 porody za sobą, czeka mnie trzeci i już mam gęsią skórkę jak sobie pomyślę, że jakaś pinda z położniczego miałaby być niemiłą bo ma akurat zły dzień, albo po prostu jest pindą. Naprawdę trafić na wspaniały personel jest bardzo ciężko, przynajmniej ja miałam pecha. Zawsze trafiały mi się skrajności, jak jedna pielęgniarka była super miła, to druga nadrabiała wredotą. Boję się też bakterii odszpitalnych opornych na antybiotyki mimo że nie miałam żadnych przejść, ale moja siostra miała z każdym swoim dzieckiem. Tyle się zresztą teraz o tym mówi...Moja Milenka też zresztą ma gronkowca złocistego, ale nie jest to przyrost patologiczny i mówią, że ponad 90% ludzi jest nosicielami. Moja ma szpitalnego :-(, a rodziłam przez cesarkę. Najzwyczajniej się boję tych dni w szpitalu, ale pocieszam się, że te kilka dni jakoś przetrwam i potem będę cieszyła się maleństwem w domku. Tak sobie myślę, że jak jakaś pinda mnie w szpitalu źle potraktuje, to jej nagadam, ale wiem że jak przyjdzie co do czego, to będę przerażona i zacisnę zęby, żeby się czasem nie odegrały na mojej dzidzi albo na mnie :-( BOJĘ SIĘ...
  6. Justi 80, to wiadome, że nikt nie ma czarodziejskiej różdżki i nie naprawi świata i żadne słowa typu "będzie dobrze" nie pomogą jeśli jest źle i Ty to wiesz najlepiej, ale jesteśmy tu po to by się mentalnie poprzytulać i nawet takie wylanie swoich frustracji, złych emocji bardzo pomaga, więc się nie krępuj. Jesteśmy z Tobą. Oczywiście każda z nas życzyłaby Ci żeby Ci się ułożyło z mężem, ale to czas i wasze decyzje o tym zadecydują. My możemy Cię przytulić na odległość i powiedzieć - NIE JESTEŚ SAMA :-)
  7. WOW titucha, dobrze że wezwałaś karetkę, bo rzeczywiście robiło się badzo nieciekawie. Miałaś wcześniej problemy z ciśnieniem??? Jeśli tak, to dziwię się że twój gin był był tak nierozważny i mimo braku przekonania do leku nie wysłał cię do szpitala na kilka dni żebyś była pod opieką. Trzymaj się i dużo zdrówka tobie i twojemu dzieciątku :-) Będę trzymała za ciebie kciuki !!
  8. mamusia 85 clotrimazolum jeszcze nie stosowałam, więc wypróbuję, dzięki :-)
  9. titucha, najgorszy jest pierwszy raz wziąść ten lek, potem serce kołacze ale nie ma takich rewelacji, po kilku dniach sytuacja wraca do normy. Ale jak mówię, ja brałąm pół tabl. co 4 godziny a nie całą. Terazm dopiero biorę pocałej co 4 godz, w nocy po pół. Macica mi się nie stawia. Najgorszej jest pierwsze pół godziny od wzięcia leku. Ja też właśnie miałam dokładnie tak jak Ty - dokładnie ta sama reakcja i tak mają wszystkie kobiety które zaczynają. Mój doktor jest bardzo doświadczony. Ma doktorat i nie ryzykowałby uszczerbkiem na zdrowiu pacjentki. Weź sobie pół tabletki a nie całą. Popół godzinie do godziny powinno ustąpić. A swoją drogą dziwi mnie sceptyczność twojego lekarza, bo to lek standard przy skurczach macicy. Nawet w szpitalach podaje się go w kroplówce żeby powstrzymać poród i to są dopiero dawki. Ale rozumiem że się boisz, też byłam pzreażona za pierwszym razem, ale zaufałam mojemu gin i leżę sobie spokojnie bez żadnych skurczy. Buziaki!!!
  10. Ja na początku brałam po pół tabletki co 4 godziny. Teraz mi zwiększył to jednej tabletki, bo zaczął twardnieć mi brzuch i jest super. Najgorzej czuję się rano, ale mówię Ci, zmniejsz sobie dawkę do pół tabletki a potem jak się przyzwyczaisz i nadal będzie twardniał ci brzuch to zwiększ do jednej tabletki.
  11. titucha!!! Ja kiedy pierwszy razwzięłam fenoterol, dzwoniłam do lekarza bo tętno miałam ponad 130, niskie ciśnienie, drżenie i zawroty głowy. Myślałam, że umrę i kazałam mężowi, by był przy mnie w razie czego gdyby tzreba było mnie reanimować. Na szczęście lekarz powiedział, że to normalna reakcja organizmu i minie po max 3 dniach, że nic mi ani dzidzi nie grozi a najważniejsze jest to żeby powstrzymać skurcze i nie dopuścić do dalszego skracania się szyjki. Miał rację. W poprzedniej ciąży też to brałam i mam zdrową 13 miesięczną córeczkę, która fantastycznie się rozwija bo ja na szczęscie urodziłam w terminie. Nie ryzykowałabym na Twoim miejscu. Możliwe że twoja dzidzia była niespokojna, bo ty taka byłaś i się źle czułaś. Ale wiesz..to twoja decyzja i ty będziesz z tym żyła gdyby co. Na Twoim miejscu z tak krótką szyjką i ciąłymi skurczami leżąłabym plackiem. Pozdrawiam
  12. domi-mak, ja też czasem czuję jakby dziecko miało drgawki i mnie to niepokoi. Często rusza się normalnie, wierci, kręci, kopie, ale czasem czuję takie szybkie i dość silne trzepotanie - właśnie jak drgawki. Za tydzień będę u gina to podpytam, chyba że Ty dowiesz się czegoś wcześniej to daj znać :-)
  13. titucha, wydaje mi się, że z ciśnieniem nie ma nic wspólnego, tylko podwyższa puls, ale to straszne uczucie trwa tylko ok pół godz. od zażycia leku i trwa kilka dni dopuki rganizm się nie przystosuje. Ja ogólnie w ciąży też mam niskie ciśnienie,ale najlepiej dopytaj gin.
  14. titucha mi bardzo pomaga fenoterol. Ja biorę co 4 godziny jedną albo połowę tabletki. Jak brzuch mi się spina to jedną. Na początku brania leku - przez ok. 3 dni serce o mało nie chciało wyskoczyć z piersi, cała się telepałam i byłam osłabiona. Miałam niskie ciśnienie i strasznie wysoki puls, ale lekarz mnie pocieszył, że to minie i miał rację. Poproś swojego o fenoterol i isoptin, są naprawdę skuteczne. Pozdrawiam :-)
  15. titucha trzymaj się dzielnie! Ja leżę plackiem już 5 tygodni i nie zanosi się na to żebym mogła chodzić, więc przede mną perspektywa 10 kolejnych tygodni leżenia. Moja szyjka miała 2,16 cm dwa tygodnie temu. Jestem na fenoterolu i isoptinie, nospie forte i to wszystko spore dawki. Nie będę miała zakładanego pessaru, bo mój lekarz nie chce ryzykować podrażnienia szyjki, infekcji i skurczy. Dla niego najepszym rozwiązaniem jest leżenie, a dla mnie to trudne, bo mam roczną córeczkę i bardzo mi jej brakuje. Nie mogę jej nosić, chodzić za nią i jej pielęgnować. Robią to za mnie teściowa i mąż i to jest chyba dla mnie najtrudniejsze, bo kocham ją straszliwie a czuję się jakbym oddała ją do częściowej adopcji. Poza tym mam w sobie ogromną potrzebę bycia dla niej najważniejszą osobą na świecie a już nie jestem :-( Mam nadzieję, że u Ciebie będzie wszystko ok. Pozdrawam :-)
  16. Witam wszystkie sierpniowe mamusie i kolejne brzuchatki. Dzisiaj kończy mi się 30 tydzień ciąży :-)
  17. Helo!!! Tu melduje się leżąca, ciężarna :-) Leżeć ciężko, szczególnie gdy moja Milenka repeci i broi. Niestety to teściowa albo mąż mogą za nią biegać, bo ja mam ścisłe leżenie. Tak strasznie brakuje mi mojej córci. Najgorsze jest to, że czuję jakbym oddała ją do częściowej adopcji. No i mam ogromną potrzebę bycia dla niej najważniejszą osobą, a coraz częściej widzę, że nie jestem :-( Ale jeszcze tylko 10 tygodni i wszystko sobie powoli nadrobimy. Tylko to leżenie wykańcza. No nic, muszę być silna dla drugiej córci. Zastanawiam się nad Wiktorią albo Emilią. Co o tym myślicie? Buziaki!!!
  18. Efka19840 Ja daję mojej małej tylko i wyłącznie mleko sojowe (isomil), bo na każde inne jest uczulona. Jestem przerażona tym co napisałaś! Skąd masz takie informacje? Kurcze...nie dość że psychika mi siada kompletnie, bo muszę leżeć plackiem ze względu na ciążę wysokiego ryzyka, i nie mogę zająć się wasną córcią, to jeszcze takie rewelacje czytam. Matko!!! Można się załamać :-(
  19. Ana32 dzięki za ciepłe słowa i otuchę. Trochę odpuściłam nerwowo dzięki Tobie :-) mama__ szczerze Cię podziwiam! Musisz być niesamowicie silną osobą, że tak dzielnie się trzymasz, bo z tego co widzę, straciłaś dwoje maluszków w tym jednego dosyć wysoko skoro znałaś już płeć a teraz jeszcze w ciąży i rozwód. Ja do końca nie pozbierałam się po utracie maluszka, który teraz niałby 6 lat, a to był ok 11 tydz. ciąży. Będę trzymać za Ciebie kciuki i za Twoje maluszki!!!! Buziaki!!!
  20. Ana32 to super że funkcjonujesz z taką szyjką i nic się nie dzieje. Wszyscy do okoła tylko straszą a Twoja sytuacja dała mi nadzieję, że również dotrwam. Mój gin kazał podwyższyć łóżko w nogach żeby odciążyć szyjkę, bo ciężar dzidzi również wpływa na to że szyjka się skraca, więc ja leżę pomimo tego, że również nie odczuwam bóli ani twardnień. Poza tym ja nie mam pessara, więc czuję się bardziej niepewnie. Ale ..to już 2 dzień 30 tygodnia, więc coraz bezpieczniej. Gorzej jak się mieszka na wygwizdowie i do porządnej kliniki jest ponad godzina drogi :-/
  21. Ana32 masz 1.5 cm szyjkę i możesz chodzić? WOW! A ja umieram z przerażenia, bo straszą jak jest poniżej 3 cm. Ja też biorę fenoterol 6 x 1/2 tabl, isoptin 3 x 1, i nospę forte 3 x 1. od tygodnia dodatkowo znowu duphaston. Leżę kołkiem a łóżko mam podniesione w nogach na ok 20 cm. Czy masz jakieś objawy skracającej się szyjki? np. bóle czy twardy brzuch? Czy szyjka nie skraca się pomimo chodzenia? Nie zamknęli Cię w szpitalu z taką szyjką? Mój gin odradzał mi pessar, bo twierdzi, że on zamyka tylko ujście szyjki wię ona i tak się skraca i tak i nie zapobiega to przedwczesnemu porodowi a jest niebezpieczne jak zaczynają się skurcze. Dodatkowo zakładanie go i gmeranie przy szyjce stymujują skurcze, ale wiesz...co lekarz to inna filozofia. Jest wiele kobiet które donosiły z pessarem czy szwem, więc nie wiem tak naprawdę. Pozdrawiam serdecznie
  22. Misia1126 jestem w dolnośląskiego. Mam nadzieję że któraś z mam z problemową szyjką się do mnie odezwie. Tymczasem życzę wszystkim miłego, niedzielnego wieczoru :-)
  23. Witam wszystkie grudniowe mamusie. Czy mogę do Was dołączyć? Mam termin na 8 grudnia. Spodziewam się dziewczynki :-) W zeszłym roku w sierpniu urodziła mi się córeczka, więc między siostrami będzie 16 miesięcy różnicy. Oprócz tego mam 9 letniego synka. Od 3 tygodni muszę leżeć plackiem, bo skróciła mi się szyjka. Obecnie ma 2.16mm, czyli bardzo mało a to dopiero początek 30 tygodnia. Czy któraś z Was też ma problemy z szyjką? Pozdrawiam :-)
  24. Dzęki za wsparcie dziewczynki. Leżę całkiem plackiem od wczoraj i wstaję tylko do kibelka. To będzie dla mnie trudny czas, bo jestem osobą energiczną i lubię wszystko robić sama. Ale zależy mi na tym, by malutka urodziła się w terminie i nie musiała leżeć w inkubatorze. __aga__ a Ty masz jakieś problemy z szyjką teraz? Masz jakieś niepokojące objawy? Co mówi lekarz? Pozdrawiam :)
  25. __aga__ Teraz nie mam żadnych objawów. Czuję się dobrze, nic się nie dzieje, nie twardnieje mi brzuch, nie napina się, nie mam żadnych bóli, dlatego nie wiem tak naprawdę jaka była przyczyna że sie skróciła. Myślę, że w dużej mierze może to być konsekwencją tego, że się nie oszczędzałam przy Milence.Wyprawiłam jej wielką imprezę i tego dnia bardzo bolał mnie brzuch. Przy następnej wizycie okazało się, że mam skróconą szyjkę i lekarz kazał mi się położyć. Dużo leżałam, szykowałam sobie tylko jedzenie. Przy kolejnej wizycie nic się nie zmieniło, no milimetr się wydłużyła, ale wydaje mi się że to może być kwestią pomiaru, bo cóż to jest milimetr. No więc leżę, choć nie tak bardzo plackiem, bo dbam o swój katering ;-) Ale mum to come mnie trochę nastraszyła... Z Milenką leżałam całą ciążę, ale z nią często bolał mnie brzuch, napinał się, był twardy i dość nisko. Trudno mi powiedzieć czy szyjka skraca się tylko wtedy gdy są dodatkowe objawy bólowe czy twardy brzuch. A jakie masz objawy? Ja mam termin dokładnie na 8 - 10 grudnia, ale cesarka będzie kilka dni wcześniej :-). Milenka urodziła się 9 sierpnia. A u Ciebie co będzie? Buziaki!!!
×