Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Jadwinia_84

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Teścik ja też dzisiaj odebrałam wyniki. Mam ciutkę gorsze niż Ty. Hematokryt mam 34 i hemoglobinę 11,6 - niby może to oznaczać lekką anemię, ale zawsze sobie dokładam poziom żelaza do badania (kiedyś chorowałam na anemię) i do niedokrwistości mi daleko. Więc może po prostu jakieś witaminki dostane. Neutrofile też mam podwyższone - 7,2. Generalnie te odchylenia są bardzo niewielkie, więc myślę, że nie jest najgorzej. Bardziej martwi mnie to, że mi jednoznacznie wyszło jakieś zakażenie dróg moczowych:( Leukocyty w moczu mam 10-20, norma jest 0-5 i mój wynik( wg internetu) świadczy o zakażeniu właśnie. W poniedziałek idę do lekarza, więc się okaże czy na pewno, bo żadnych dolegliwości nie odczuwam.
  2. Katrin śliczny Łobuziak:) Aśka, Twoje koleżanki się nie znają;) Ja oficjalnie ruchy poczułam 8 stycznia, a nie oficjalnie to jakiś tydzień wcześniej, tylko myślałam, że to w jelitach małe rewolucje się dzieją;)
  3. Masakra z tymi porodami... Ale na pocieszenie znalazłam taki wątek: http://www.babyboom.pl/forum/ciaza-porod-polog-f14/porod-na-wesolo-7030/ Uśmiałam się po pachy:)
  4. Mini, trzymam kciuki:) Dotka ja miałam "niedowcipne" USG robione od drugiego trymestru. Generalnie to bardziej mi się te "dowcipne" podobają, bo dzieciaczka lepiej widać. Mąż był ze mną na każdej wizycie. Za pierwszym razem po stwierdzeniu lekarza: "Proszę się przygotować do badania" troszkę byliśmy zdezorientowani. Mężuś zapytał czy ma wyjść. A lekarz powiedział, że to ode mnie zależy;) Więc westchnęłam i powiedziałam: "to już zostań";) Na drugiej było już lepiej, a od trzeciej ani ja, ani on już się nie krępowaliśmy. Teraz, patrząc z perspektywy czasu, jesteśmy zadowoleni, że tak wyszło. Oswoiliśmy się z taką sytuacją, tym bardziej, że planujemy rodzić razem:)
  5. Mami super, że już w domku jesteście:) Dziewczyny czytam, że Wasze Dzieciaczki wyskakiwać nie chcą, aż sama się zastanawiam, czy mój na pewno nie pomieszka sobie dłużej. Termin wprawdzie na czerwiec, ale tak mi to teraz głowę zaprzątnęło;) Lekarz mi obiecał, że na bank będzie wcześniej, bo Kruszynka duża jest, ale ja nie zauważyłam, żeby moja dzidzia coś lekarzowi morsem wystukała, że na pewno wcześniej wyskoczy;)
  6. Evvvve, cieszę się, że jest już dobrze. Masakryczne są te "leniuchowe" dni naszych dzidziusiów... Rilla, zgadzam się z Tobą w 100%. Ten jeden raz za mało może się okazać tragiczny...
  7. Miło Cię powitać wśród nas Agatka:) A co do ubranek to mi się tak skojarzyło, że jak już się ma dzidziusia to można centymetr krawiecki ze sobą zabrać i zmierzyć długość ubranka;) Gorzej tylko, jak akurat się "okazję" zobaczy i tego centymetru nie będzie;) Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała co do tycia. Jeżeli chodzi o ciążę to moja wiedza głównie bazuje na książce "W oczekiwaniu na dziecko". I tam podano, że tycie w ciąży powinno wyglądać tak: pierwszy trymestr - 1,5-2 kg drugi trymestr - 6-7kg (0,5 kg na tydzień) trzeci trymestr - 4-5 kg (0,5 kg w 7-8 miesiącu, i 0,5 kg chudnięcia na tydzień w 9 miesiącu) Więc teścik, te 4-5 kg w ciągu 20 tygodni mieści się w normie:) Co się składa na dodatkowe kilogramy (wartości przybliżone)?: Dziecko 3,5 kg Łożysko 0,7 kg płyn owodniowy 0,9 kg powiększenie macicy 1 kg gruczoły piersiowe 0,5 kg Objętość krwi matki 2,0 kg płyny komórkowe 2,0 kg tkanka tłuszczowa 3,5 kg razem 13,5 kg A książkę bardzo polecam. Pomijając wskazówki odnośnie diety (jak bym je zaczęła stosować to bym na bank schudła a nie przytyła;)) książka jest rewelacyjna. Mi rozwiała wiele wątpliwości, a jak mi coś w niej nie pasowało, to pytałam mojego gina:) Autorki to: Heidi Murkoff, Arlene Eisenberg i Sandee Hathaway B.S.N. (tytuł "W oczekiwaniu na dziecko"). Agatka jak byś miała możliwość, żeby ktoś Ci tą książkę podesłał z Polski, to wydaje mi się, że bardzo by Ci pomogła. Minus jest taki, że trochę warzy, bo ma prawie 600 stron...
  8. Rilla dzięki Ci, troszkę mi spokojniej:) Mój Mężuś też czeka, aż poczuje jak się Kruszyna rusza. Ja zresztą też bym chciała, żeby on już czuł;) Na razie słyszy tylko bulgotki, jak przyłoży ucho do brzucha;) No i dzieciaczek, tak jak u Was, też ma tendencję do uspokajania się jak tatuś rączkę położy. Ale tą pięknie wyciszającą umiejętność tatusia wykorzystam jak się dzidziuś urodzi, szczególnie, gdy będzie w nocy płakać:P Oczywiście gratuluje córeczek:)
  9. Moja Kruszyna jakby od wczoraj spokojniejsza, a ja przez to niespokojna... Dlatego mam pytanie do dziewczyn w bardziej "doświadczonej" ciąży. Pierwsze ruchy dziecka poczułam dwa tygodnie temu. Do tej pory moja Kruszynka ruszała się w miarę regularnie - rano i wieczorem, dłuższą chwilę. Poza tym, jak usiadłam, to czułam ruchy także w dzień. Teraz jest tak, że tylko troszkę porusza się rano i wieczorkiem. Zdarzyło się Wam coś takiego? Acha, jestem w 21 tygodniu ciąży.
  10. Tak czytam u Was o tym USG połówkowym i się zastanawiam, kiedy mi lekarz będzie je robił. Na wizycie byłam w zeszłym tygodniu (19 tydzień ciąży) i USG trwało dość krótko. Nawet zapomniałam zapytać jak duży jest dzidziuś. Na następną idę dopiero 14 lutego, więc to będzie już 23 tydzień. Muszę o to zapytać. A do szkoły rodzenia idę z Mężulkiem w kwietniu. Udało nam się zapisać do tej przy szpitalu w którym będę rodzić:) Mi szkołę doradził lekarz, mówił, że dziewczyny lepiej sobie wtedy radzą z bólem i przebiegiem porodu. I ja też generalnie jestem z tych, które lubią wiedzieć co i jak ma przebiegać. Raczej się nastawiam, że się dowiem jak mogę sobie "ulżyć w cierpieniu" niż się przerażę. Tym bardziej, że powoli przestaję reagować na fotki z porodu z przerażeniem w oczach;) Moja dzidzia trochę spokojniejsza dzisiaj. Miałam męczący dzień, trochę biegałam za zakupami, bo w lodówce pustki i obiad późno jadłam, a w brzuchu mi burczało dość głośno. Mam nadzieję, że jej nie zaszkodziłam tymi moimi dzisiejszymi ekscesami...
  11. Dotka, super, gratuluje Ci:) A z pęcherzyka na pewno będzie dzidziuś:)
  12. Hej Kobietki, tak sobie myślę, jak to jest z tym porodem. U mnie wielki przełom zrobiło to forum (zresztą też wklejone przez jedną z dziewczyn tutaj na forum): http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3241856&start=0 Jakoś się wtedy przełamałam i zaczęłam czytać o porodach naturalnych. I co najważniejsze, przestałam się bać. Owszem czuję lekki niepokój, ale ogólnie wiem, że damy z Mężulkiem radę. Nie raz już się przekonałam, że mogę na nim zawsze polegać. Nawet jak okres dostawałam w nocy i masakrycznie bolał mnie brzuch to mogłam go obudzić, żeby mnie wymasował:) Na razie myślę, jak to zrobić, żeby poród był bardziej rodzinny, żebyśmy to razem rodzili, a nie żebym ja rodziła, a on był przynieś-wynieś-pozamiataj. W końcu na świat będzie przychodzić nasze, a nie tylko moje dziecko;) Do cesarek na życzenie jestem sceptycznie nastawiona. Wiadomo, że jak będzie trzeba, to nie będę się stawiać, że nie. Mój punkt widzenia jest jednak taki: tyle się mówi, że nacięcie krocza jest niewskazane, że przecina się poprzecznie mięśnie, że rana o dziwo się ciężej goi niż po naturalnym pęknięciu (oczywiście jeśli nie dojdzie do pęknięcia 3 i 4 stopnia). Cesarka to też poprzeczne przecięcie mięśni! I rekonwalestencja po niej trwa dłużej. Także ja bym baaardzo chciała jej uniknąć. Staram się przygotować krocze do porodu ćwiczeniami. Z mięśniami Kegla wielkiego problemu nie ma, wcześniej dość często je ćwiczyłam - ku uciesze mojego Męża;) Teraz próbuje z pozycją krawca. Trochę mnie nogi bolą, ale myślę, że to kwestia wprawy. Ech... Mam nadzieję, że z tym porodem na spokojnie i z mężulkiem na marzeniach się nie skończy;) Dotka gratuluję ciąży. Moja druga kreska na teście ciążowym też była słaba. Tylko u mnie w instrukcji było wyraźnie napisane, że jeżeli druga kreska jest ledwie widoczna, to to i tak oznacza ciążę. Mi kiedyś pani w aptece tłumaczyła, że testy ciążowe generalnie rzadko się mylą. Po prostu czasami jest tak, że robi się test, wychodzi pozytywny a i tak po kilku dniach jest okres. Wtedy mogło dojść do poronienia. Ja do lekarza poszłam najszybciej jak się dało, po tym jak test wyszedł pozytywny. Na USG zobaczyłam tylko kropeczkę, ale lekarz mi powiedział że jestem w ciąży i nie zastanawiałam się czy jestem w ciąży czy nie. Jak się przeziębiłam, to też sama leków nie brałam, tylko poszłam do mojej rodzinnej. Najpierw kurowała mnie delikatnie, kazała co cztery dni przychodzić na kontrole. Niestety i tak skończyło się na antybiotyku, ale wiedziałam, że nie zaszkodzę Kruszynce. Teraz też bym tak zrobiła. Moje Kochanie instrukcji też nie czyta;) i o drogę nie pyta;) Evvve gratuluję odblokowania i ustawienia pralki. Kobiety jednak silne są:D
  13. Evvvve, jak tak czytam czego Cie nie wolno, to mi się normalnie przykro robi. Do tej pory nie doceniałam aż tak bardzo, że wszędzie mogę pójść i wszystko zrobić. Trzymam za Ciebie kciuki, żebyś dobrze się czuła i po porodzie szybko wróciła do formy:). A z planowaniem czasu remontów, to różnie bywa. Jak wchodzi ekipa, to zwykle dużej obsuwy nie ma. Ale ja z moim Mężulkiem chcieliśmy remont w łazience w dwa tygodnie zrobić (bo ile przecież można remontować łazienkę w bloku, która ma 3 m kw.) Wyszło z tego dwa miesiące, a bo to rurki przeciekały, a bo to na kabinę prysznicową trzeba było czekać itp. Ale jak już się udało i był koniec, to jesteśmy zadowoloni z efektu:)
  14. Temat rewelacyjny. Ja jestem w 20 tygodniu ciąży i przestałam się bać porodu po jego przeczytaniu. A uśmiałam się do łez z niektórych opisów:D
  15. Kreska ja jestem z lubuskiego. Ale numer, że nam się terminy zgrały. Zobaczymy czy nasze dzidziusie wysiedzą do tego dnia;) Mi lekarz już zapowiedział, że mam się przygotować na nieco szybsze przyjście Kruszynki na świat. Na USG już od samego początku ciąży miałam wcześniejsze daty podane niż wyliczenia według okresu. A z remontami to masakra. Myśmy z Mężulkiem wzięli się we wrześniu za remont łazienki i toalety. Zrezygnowaliśmy z wanny i mamy teraz prysznic. Na początku byłam zachwycona, że tyle miejsca w łazience przybyło, ale teraz chętnie bym sobie w cieplutkiej wodzie poleżała... Nie pozostaje mi nic innego, jak polewanie ciepłą wodą kręgosłupa i posiedzenie na basenie w jacuzzi. Ja rozstępy mam na piersiach. Miałam je już wcześniej, ale teraz się trochę powiększyły. Zaczęłam brzuch i piersi smarować oliwką. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Może na brzuchu nie wyjdą... Ostatnio się przeraziłam, jeżeli chodzi o wagę. Jestem w 20 tygodniu, a od ostatniej środy przytyłam 2,4 kg. Do tej pory było tak, że tyłam do pół kilograma na tydzień - a teraz taki skok. Dodam, że diety nie zmieniłam - dużo warzyw i owoców, fast foody mnie odrzucają (to na plus, bo zawsze miałam z nimi problem;)) Tylko więcej pije, a z toalety nie korzystam częściej. Czy jest możliwe, że to Kruszynka tak szybko rośnie i że mi wód płodowych przybywa? Bo brzuch mi też masakrycznie wystrzelił ;). U mnie w szpitalu nie wiem jak jest ze znieczuleniem. Ja bym baaaardzo w wodzie rodzić chciała, więc znieczulenie już odpada. Na początku byłam do takiego porodu sceptycznie nastawiona, ale gdzieś od miesiąca chodzę regularnie na basen i czuję się w wodzie rewelacyjnie. Mam nadzieję, że się uda. A jak nie, to chcę spróbować na taborecie porodowym, albo na stojąco. Zobaczymy co z tego wyjdzie;) A tak na marginesie, to od jakiegoś czasu czuję się rewelacyjnie. To chyba ta odwilż na mnie tak podziałała;)
×