Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Jarzębinka 999

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Jarzębinka 999

  1. Takie mądrości wypisuję a sama m.in. dla większej kasy chyba jeszcze zostanę w moim związku :P:P Jednak gdyby nie kredyty dałabym radę sama, ostatecznie wcześniej zanim go poznałam mieszkałam sama z dziećmi i nie brakowało nam niczego, nie wyjeżdżalismy co roku na wakacje ale na ciuchy zawsze miałam :P
  2. Podjęłam decyzję - dlatego właśnie wczoraj chyba pisałam że kobieta powinna miec pracę i być niezależna dla swojego własnego dobra. Pewnie że wygodnie jest siedzieć sobie w domu ale jak się psuje w związku albo jak mąż umiera kobieta zostaje z niczym. Sama jak owdowiałam byłam na urlopie wychowawczym więc wiem coś o tym. Nie możesz podjąć żadnej pracy? Uniezależnić się? Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji. Jest aż tak źle w tym związku? Dla mnie polskie może jest za zimne. Lubię morze, lubię klimat nadmorskich miejscowości, jeżdżę tam, ale kąpiel wykluczona! Natomiast kocham Egipt i morze czerwone i ogólnie kraje arabskie.
  3. Ja mam 450 km do Zielonej Góry. Samo centrum - Warszawa. Wiecie, ja po prostu lubie zakupy. Nawet takie zwykłe, codzienne, spożywcze. Nie wyobrażam sobie żeby ktoś miał za mnie to robić.
  4. Kiedys uwielbiałam zebry, jak zobaczyłam coś w zebrę, spódnicę, tunikę, torebkę kupowałam to. Teraz jak zrobiło się to dość modne już mi przeszło, ale troche tego w szafie zostało.
  5. No... kolczyki musza być! Nie koniecznie duże, ale musza, bez kolczyów czuje sie naga :P:P O tym że kocham ciuchy i buty już chyba pisałam. Postanowiłam w lutym oszczędzać i nic sobie nie kupować. Bedę tez pisac wydatki, to tak na wypadek gdybym została sama, musze wiedzieć ile potrzebuję na podstawowe rzeczy, bez szaleństw. Potrafie ostatnie pieniądze wydać na ciuch, na to mi nigdy nie szkoda. Jak cos mi sie podoba nie potrafię sie powstrzymać, muszę to mieć. Nie kupuję drogich rzeczy, ale zawsze jakaś sumka sie z tego uzbiera.
  6. Efa czyli odkąd zakładałaś topik, wiele sie zmieniło na lepsze? Trzymam kciuki żeby było OK? Czy dobrze doczytałam że jestescie razem 14 lat? U mnie tez pomału do przodu. Ciągle dzwoni, duzo rozmawiamy, chciałby juz dzisiaj wrócic do domu. Chce go przetrzymać chociaż do weekendu. Boje sie reakcji dzieci:O:O
  7. Jakoś zawsze trafiali mi sie młodsi a mnie to odpowiada bo zdecydowanie lepiej sie z nimi dogaduję nie mówiąc o wyglądzie, a na to zwracam szczególna uwagę. Żeby nie wiem jaki facet był dobry, bogaty itp. jak mi się nie podoba fizycznie do niczego bliższego nie mogłoby dojść ! Miłego dnia! Dzisiaj postanowiłam sumiennie popracować.
  8. Mam koleżanke która kiedys sama jedna pojechała nad morze. Ja wolałabym siedziec w domu, dla mnie byłoby to okropne, tymbardziej że na takich wyjazdach są tylko rodziny albo szczęśliwe zakochane pary. Ale ona jest troche typdem samotnicy, ja absolutnie nie. Nie lubię nawet być sama w domu. W tym roku planowaliśmy wyjazd do Egiptu ze wszystkimi naszymi dziecmi - czyli w 6. Jesli sie z nim rozstanę to pojadę sama z dziećmi. Ja tez mam luzy w pracy
  9. Chciałabym trafic na jakąś terapię dla kobiet które nie potrafią byc same, nie wiem czy jest cos takiego. Są kobiety którym facet do szczęścia nie jest potrzebny. Chciałabym byc taka. Niestety mi jest potrzebny. Chodzi o bliskość, przyjaźń, oparcie, pomoc, choćby w drobnych przyziemnych sprawach jak popsuty prysznic, czy kontakt nie mówiąc juz o samochodzie, o wspólne wyjścia, wyjazdy. Nie wyobrazam sobie jechać sama na wakacje :(:( Jak żyć samemu i byc szczęśliwą? Zastanawiałyscie sie nad tym?
  10. Widze po sobie, że coraz gorzej znoszę te kłotnie i za każdym razem jak go wyrzucam jestem coraz bliżej definitywnej decyzji o rozstaniu. Nie chcę się totalnie wyniszczyć jak inne żony alkoholików. Cały czas mimo kłopotów jestem pogodna, nie zdołał zniszczyć we mnie radości życia. Potrafię sie beztrosko smiać i czerpać radość z choćby pary nowych butów :P:P Cieszę się że trafiłam na terapie. Żałuję tylko że nie wcześniej, byłabym już o wiele mądrzejsza na ten temat. Jak on miał wszyty esperal to problem był jakby odsunięty i nie zajmowałam się tym, choc teraz wiem, że jego zachowanie wtedy to był głod alkoholowy i musiało dojść do zapicia bez fachowej pomocy. Ja też popełniałam mnóstwo błedów, duzo przy nim piłam, on mi kupował mój ulubiony alkohol, robił mi drinki, jak bylismy w maroku to przynosił mi drinki z baru a sam chodził apatyczny, widziałam że cos jest nie tak. Przyznał mi sie niedawno że tam go bardzo ciągnęło do alkoholu, no i po około miesiącu od powrotu zapił i tak to trwa od 3 miesiecy :(:(:(
  11. Wczoraj czekał na mnie pod poradnią jak skończyłam terapie. Oczywiście jak gdyby nigdy nic mówi że dzisiaj wraca do domu, że wie, że jest głupi słaby ale mnie kocha i chce sie poprawić - takie manipulacje. Potem wieczorem przez telefon powiedziałam że na razie nie chcę żeby wracal bo mu nie ufam. Powiedziałam żę od pół roku myslę o rozstaniu przy każdej kłótni i że to takie przeciąganie na siłe. On na to, że w takim razie żebym zakończyła to raz na zawsze. Ja z kolei chcę żeby to on zakończył bo ja nie potrafię. Jedno co mnie w nim ujmuje to że zawsze bierze winę na siebie. Nigdy mi nie powiedział, że pije przeze mnie że to moja wina, zawsze że to jego głupota a ja jestem wspaniała. Potrzymam go na dystans, niech pomieszka jeszcze trochę u siebie i zobaczymy.
  12. Cześć dziewczynki. Bumba matka twojego byłego powinna iśc na terapie dla współuzaleznionych bo doprowadza swojego syna do... śmierci. Pomaga mu w ćpaniu i piciu a to niestety prowadzi do zgonu. Cholernie trudno jest mieć syna uzależnionego, na mojej grupie są 2 matki alkoholików i szczerze mi ich żal. Mąż to co innego - w sumie obcy człowiek, można ich miec wielu ale dziecko... Nata65 - sama nie wiem co mam robić. Piszesz że 3 miesiące to krótko, dla mnie to cała wieczność. Jestem niecierpliwa i wszystko chcę mieć już. Gdyby on sumiennie podszedł do leczenia i sie starał to tak to byłaby szansa, ale ja czuję że nie jest gotowy. Cały czas mi obiecywał ale nawet gdyby do tego doszło to byłoby jakby pod przymusem, dla mnie a wtedy terapia nic nie daje.
  13. Psim obowiązkiem każdego faceta jest łożyć na dom, i na rodzinę. Bardzo źle bym sie czuła gdybym to ja miała "dokładać" jeszcze do faceta. Zgadzam sie natomiast że nieodpowiedzialnością jest nie pracować i całe zycie być na utrzymaniu męża, bo nigdy ne wiadomo co się może zdarzyć (np. smierć męża). Kobieta dla własnego dobra musi mieć własne pieniądze. Poza tym z nudów można by chyba oszalec !! Dziewczynki miłego spokojnego popołudnia wam życzę. Ja kończę pracę i jadę w korkach przez pól miasta na moje ukochane terapie. Pa
  14. Witaj Kasia. To że facet lubi piwo to nic złego. Z tego co piszesz to nie ma nic niepokojącego. Drach gdybym była tak ustawiona finansowo jak ty to bym inaczej pattrzyła na zwiazki na małżeństwo ale niestety w młodosci nie chciało sie uczyć to teraz trzeba liczyć na faceta :P:P Troche przesadzam, ale jednak wiążąc sie z kims zawsze chciałam mieć lepiej finansowo. Mój mąż jak sumiennie pracuje to potrafi zarobić 2 razy tyle co ja ale jak popada w te ciągi to nie pracuje i jeszcze długów sobie narobił. Wczesniej aż tak nie było, dopiero 3 miesiące temu zaczął sie ten koszmar ! Kurcze jak mozna byc tak nieodpowiedzialnym, ma 2 dzieci na które płaci alimenty, nasze kredyty bankowe które trzeba spłacać regularnie, swoje składki, ciekawe co by to było gdyby obie strony takie były, bankructwo normalnie.
  15. Bumba normalnie tchu mi brak po przeczytaniu twojego posta. To przerażające! Drach ma rację, powinnas iśc na jakieś terapie bo wiążesz sie z nieodpowiednimi typami. Na pewno na początku były jakieś niepokojące znaki a ty je zlekcewazyłaś. Dobrze że koniec z twoim związkiem - oby tylko dał ci spokój nie nachodził cię nie dręczył. Mój wyszedł z ciągu. Przyjechał odebrac dokumenty które mi wczoraj zostawił, wyszłam z pracy na 10 min. Pogadalismy. Dzisiaj trzeźwiutki, ogarnia się i jutro rusza ostro do roboty nadrabiać te straty. Nie u mnie oczywiście. Siedzi w swoim domu.
  16. Witajcie. Zmiana miejsca zamieszkania nie wchodzi w grę. Dlaczego ja mam uciekać, ponosić koszty albo zmieniac sobie na gorsze - czyli mniejsze mieszkanie - żaden facet nie jest tego wart. Mam fajne spore mieszkanko w super dzielnicy blisko rodziców którzy są mi wsparciem. On lada dzień skończy z tym ciągiem i coś ustalimy, rozwód, separacja, nie wiem, ale to facet który nie bedzie z kobieta która go nie kocha. Jesli prosto w oczy po trzeźwemu mu powiem, żę to koniec i że nie kocham to zniknie z moijego życia na zawsze (tak mi kiedys powiedział). Problem w tym, że jak nie pije i jak się nie kłocimy to nie potrafiłam nigdy tak powiedzieć. Rozstawałam sie i wyrzucałam go pod wpływem emocji, złosci lub jego picia.
  17. Wiecie, dla mnie najgorszy jest stres, nerwy. Jak już jest definitywny koniec to nigdy tak nie cierpiałam, jak wy opisujecie, bardziej przedtem, zanim do czegoś dojdzie. Teraz tak samo, jak z nim mieszkałam i wiedzial że zapije to nie potrafiłam o niczym innym myśleć, denerwowałam się, pisałam mu obraźliwe smsy, itp. Jak się go pozbyłam z domu to czuję już tylko spokój. Jak przychodzi i mąci mi w głowie - znowu stres. Dlatego najlepiej zakończyć to definitywnie, raz na zawsze. Idę spać, choć nie wiem czy zasnę. Miłych snów!
  18. Właśnie Efa jutro mam terapię na ten temat i spytam czy dobrze robię. Choć wiem że bardzo dobrze. Współczuję kobietom których dzieci są alkoholikami, narkomanami - nie wyobrażam sobie postąpić tak z własnym synem, a też tak trzeba - dla ich dobra.
  19. Ciężko jest przerwać ciąg alkoholowy ale ja nie zamierzam go wpuszczać. Mój dom to nie izba wytrzeźwień. Moje zdrowie i mój spokój jest ważniejszy a on sam sobie jest winny. Stacza się na samo dno i o to chodzi. Trzeba osiągnąć dno aby się odbić. Myślałam że osiągnął je już wcześniej, ale sie myliłam. Nie raz czułam się jak idiotka że mu zaufałam a on znowu zapił. Teraz nie uległam a czuję się podle. Wiem że tak trzeba - tego uczą na terapiach, konsekwencji, nie pomagania, zostawiania ich samych z ich piciem, ale kurcze to mnie boli.... czyżbym coś czuła do niego? Nie to nie miłość, ale zwyczajnie szkoda mi go jako człowieka bo ta choroba jest okrutna. Kiedys byłam z nim na mityngu AA, prawie każdy kto tam się wypowiadał miał za sobą próby samobójcze bo już nie mogli życ z tym nałogiem a nie potrafili przestać
  20. U was lepiej a u mnie gorzej. Mój spokój został zburzony. Mam stres bo mój M. przyszedł i chiał pogadać. Nie wpuściłam go, wyszłam z nim na dwór. Oczywiście pijany, zapłakany. Cały ten tydzień pije, nie pracuje i teraz nie ma się gdzie podziać. Na początku nocował u siebie bo słysząłam jego sygna a dzisij powiedział żę się tam pokłocił (w jego mieszkaniu została jego była z dziećmi) wyzwali go i nie chce tam spać. Alimentów nie zapłacił. Jednak nikt łaski mu nie robi, to on im robi łaskę żę mogą tam mieszkać. Nie powinno mnie to obchodzić, ale.... zrobiło mi się go po prostu żal. Ja zostałam ze wszystkim, z dziećmi, z rodzicami, w swoim mieszkaniu u siebie a on traci wszystko. Zostawił mi wszystkie dokumenty. Wzięłąm żeby nie zgubił, teraz żałuję bo przyjedzie żeby je odebrać. Powiedziałam żeby nie przyjeżdżał po alkoholu. On twierdzi że dojdzie do siebie jak będziemy razem, że chce z tego wyjść. Kur.. słyszałam to kilkakrotnie w ciągu ostatnich 3 miesięcy. Wpuszczałam go do domu, za 2-3 dni się ogarnął pracował po czym za 1-2 tygodnie znów zapijał. Już nie ufam...
  21. A ona ona odważna jesteś. Ja się kiedyś bałam latać. Teraz latam na wakacje, ale tak często bym się jednak bała. Nadal nie czuję bólu, tęsknoty, NIC. Nie kocham go już to pewne. Za dużo rozczarowań przeżyłam zeby nadal go kochać, za co? Jedynie podoba mi się fizycznie, to wszystko. Idę niedługo na moje terapie. Ciekawe czego się dowiem, wcześniej mówiono mi że wysyłam mężowi sprzeczne sygnały. Raz mu mówię że go nienawidzę, życzę mu śmierci, raz, że chcę dać mu szansę, raz się rozchodzę to znowu go przyjmuję i tak w kółko. Nie chcę być sama ale nie chcę też byc z facetem który pije i jest chorobliwie zazdrosny. Jutro z kolei mam terapie dla wspóluzależnionych, całe 3 godziny. Czekam zawsze z utęsknieniem na te 2 dni w tygodniu.
  22. A ona ona nie powinnaś się dołować tym co on ci powiedział - ludzie mówią różne bzdury żeby komuś dogryźć, sprawić przykrość, co innego ból po rozstaniu to normalne, ale nie bierz do siebie jego słów. Wiesz dobrze jaka jesteś i nikt z zewnątrz nie powinien mieć wpływu na poczucie twojej własnej wartości. Drach dopóki nie wyleczysz się z ex każdy facet będzie dla ciebie mdły, nieciekawy może cie wręcz drażnić. Kiedyś próbowałam odkochać się chodząc na randki, myślałam, że ktos mnie zauroczy i tamten przestanie istnieć. Z każdej randki wracałam zdegustowana wściekła, żaden nie dorastał mu do pięt. Tamten był moim ideałem, oszalałam na jego punkcie, 10 miesięcy tak się z nim męczyłam, raz euforia, nadzieja, raz stres i rozpacz że on mnie nie chce. Ja jako kobieta z wyglądu charakteru, mu odpowiadałam była między nami niesamowita chemia, ale on chciał miec własne dzieci i popadał w jakieś depresje, nie odzywał się po 1-2 tygodnie. W tym czasie chodziłam intensywnie na randki bo myślałam że to już koniec. Zamiast lepiej się poczuć to jeszcze bardziej byłam zdołowana po każdym spotkaniu. Stratę tamtego faceta najbardziej przeżyłam w życiu.
  23. Nie ma nikogo :(:( Dziewczyny współczuję wam tego cierpienia wiem jak to jest. Ja 3 miesiące temu jak pierwszy raz wyrzuciłam męża z domu (policja go wywiozła na izbę wytrzeźwień a ja w tym czasie rzeczy mu spakowałam i załadowałam do samochodu) to wyłam z rozpaczy, płakałam. Nie byłam na to przygotowana - to zapicie spadło na mnie jak grom z jasnego nieba (bo przecież miał wszyty esperal). Teraz chyba do konca nie dociera do mnie że to KONIEC !!! może dlatego nie cierpię. Nie wierzę do końca że on by tak odpuścił.... przeciez kiedys szalał na moim punkcie. Były problemy, kłotnie ale czułam że miłość mu nie minęła :(:(:( Lece do domu bo jeszcze w pracy siedzę. Miłego wieczoru
  24. Cześć dziewczyny. Nie rozumiem postępowania mojego męża. Codziennie późnym wieczorem przyjeżdża i dzwoni domofonem tylko żeby powiedzieć dobranoc, ewentualnie przepraszam. Nie ma z czego dzwonic. Wczoraj przełozył kartę do aparatu swojego syna i napisał smsa żebym nie pisała do niego bo ma doła a wieczorem normalnie przyjechał. Dzisiaj dzwoniłam na słuzbowy nr bo chiałam spytac o co mu chodzi - to nie odebrał. Wczoraj złapałam sie na tym że chciałabym aby mnie błagal, aby obiecał leczenie a ja żebym dała mu jeszcze szansę. Na spokojnie mysląc to nie ma sensu. Skoro nie cierpię, nie płaczę nie stresuję się to lepiej niech tak zostanie.
  25. Chyba to nie ja pisałam, bo mój od pewnego czasu mówił, że zacznie się leczyć tylko zbiera się na odwagę żeby otworzyć się przed grupą (chodził do terapeuty indywidualnie). Jemu samemu już to picie zaczęło przeszkadzać bo po I psują się nasze relacje, wie że mnie traci po 2 popada w długi, zaniedbuje prace a ma zobowiązania, wyrzucam go z domu, itp Wy jesteście jeszcze bardzo młodzi i życie przed wami. Ja myślałam że to mój ostatni związek. Pierwszy mąż zginął w wypadku, po roku związałam się z 2 który był dla moich dzieci jak ojciec, utrzymywał całą naszą rodzinę, ja zajmowałam się tylko domem, ale przerosło go to wszystko. Potem ok. 8 lat z nikim nie mieszkałam, trochę zmienialam facetów, szukałam ideału, ale jak znalazłam ideał i się zakochałam - to on mnie nie chciał na stałe bo chciał własną rodzinę, własne dzieci a nie "cudze". W końcu zakochałam się ze wzajemnością - to trafiłam na alkoholika !! Można się zniechęcić !!
×