małeRude

kurde wciągnełyście mnie strasznie. mam tyle roboty na jutro a siedze tu ;P

pfff oczywiscie chodzi o gorącą wodę :PP co za łajza;]

misterium zła cóż na pseudonim;] u mnie ze sportem to jest tak: codziennie latam na uczelnie z uczelni do domu, kilka rundek po schodach na 3 piętro i tak dwa razy dziennie hehe oto moj sport;P staram sie też biegać wieczorem po osiedlu w dresikach i polarku, tak żeby mnie nikt nie widział no i jeszcze czasem gimnastyka jakas. na siłownie i areobiki nie mam kasy...

wlasnie wrocilam z miasta. kupilam to hulahop w jakims sklepie z zabawkami ale to jest wlasnie takie zwykłe... zaplacilam 5 zł;P pozniej wieczorkiem moze uda mi sie to pojade do decatlonu bo mam w sumie nie daleko, to zobacze. bo ja bym wlasnie chciala to takie "lepsiejsze";]

a elektryczna waga to cos wspanialego. zwłaszcza, że pokazuje z cyferkami po przecinku. to nawet jeśli sie schudnie te 0.5 kg to juz radocha;] ja sie ważę co kilka dni żeby być pewną że cos idzie w dól o te pare deko. chyba zażyczę sobie na walentynki od mojegu ukochanego hula hop;] bo pokoik w którym teraz mnieszkam jest dosc mały i nie ma mowy na nic innego. myślalam o skakance, ale żyrandol przeszkadza;P a nie bede przecież mojej gospodyni kicać nad głową;]

izka mam ten sam balsam i muszę powiedzieć, że mi to aż zbyt zimno;] chyba poczekam z nim do lata a teraz kupię ten czerwony. a co do podjadania, to wcale tak nie jest że ja podjadam;p po prostu było przed 18 więc cos zjadłam. wiem że ziemniaki to masakra, ale nie było ich dużo (ok dużej łyżki). wiec chyba aż takiego wielkiego przestępstwa nie ma;p pozatym wieczorem jeszcze biegalam! tak tak;] a dzisiaj od razu jak wstalam to łykłam kapsułeczki, później pół świerzej papryki, 2 śliwki i owsianka nesvita wiśniowa. a teraz popijam sobie moj herbatkowy mix (figura+trawienie) z tableteczkami slodzika.

a leć leć masuj sie ;P

coraz żadziej tu zaglądacie. a głupio jest pisać samej do siebie. walczcie o swoje figury!

kurde tyle sie opisalam i cos mi sie usuneło. i nie chce mi sie jeszcze raz tego samego pisać;P tak w skrócie dodam tylko, że mój facet też był zawsze przeciwko mojemu odchudzaniu. w koncu wkurzyłam sie i w niedzielę mu wygarnełam, że każdy potrafi mnie tylko pouczać jak mam jeść wymądrzać sie i wpychać jedzenie na siłę. a nikogo nie obchodzi to, jak ja sie czuję i jak mi źle z tym (rodzice, On, dziadkowie itp). i w końcu go trochę nastraszyłam, że jeśli nikt nie potrafi mnie zrozumieć to w końcu wogóle przestanę jeść i ciekawe co wtedy zrobią. I chyba poskutkowało, bo stał sie wyrozumiały i zrozumiał że jeśli mówię że nie chce to znaczy że NIE CHCE;] oczywiście z tym niejedzeniem to tak tylko powiedzialam, bo wcale mi sie nie widzi wpaść w anoreksję.

widzę, że już chyba śpicie. to do jutra chudzielce ;]

chyba się trochę zapędziłam z tymi wyznaniami;/ jakby cos to przepraszam. wiem, że nie każdy lubi takie użalanie się

kobietki a ja tak sobie pomyślalam że mnie na wyznania zebrało. wiecie co, może i nigdy nie pomyślalabym, że jestem gruba, gdyby nie to, jak mnie traktowali inni ludzie. bo nadwagi jako takiej nie mialam nawet w dzieciństwie. żadne lekarz nic nigdy nie mowil ani mi, ani mojej mamie zawsze jak ze mną chodziła na wizyty. wszystko zaczeło się w jakiejś 5 klasie podstawowki. ni z tego, ni z owego stałam sie pośmiewiskiem "popularniejszych" bachorow. to był koszmar. nawe zdażyło się tak, że jeden z tych przygłupów rzucił we mnie cegłą krzycząc "wynoś się grubasie". ale dlaczego?? Boże... straszne jest to, że zwykłe dokuczanie tych gnojów może tak spiepszyć komuś życie, tak koszmarnie obniżyć samoocenę że czuje się odrazę do samego siebie. I chociaż juz mineło wiele lat to ja itak zawsze będę miała się za gorszą od innych, ale to juz nawet nie jest tak, że chce być chudsza żeby im pokazać. tamci ludzie mnie nie obchodzą, chociaż do tej pory ich widuję. to wszystko przerodziło się w takie ratowanie własnego poczucia wartości przed samą sobą. ehhh.... pogubiłam się w tym wszystkim bardzo. boję się tylko, że nawet jak schudnę, to nigdy się tego nie pozbędę. ale dosyć o mnie. czy wy też spotkałyście się kiedys z takim czymś? opowiedzcie cos o sobie. myślę że wyrzucenie tych złych emocji pomoże w naszym wspólnym dążeniu do celu.

poczytalam o tym occie i cóż.... ocet sam w sobie to ja uwielbiam! jakies salatki, ogórki konserwowe, grzybki marynowane, śledzie itp to mogłabym cały czas jeść. po prostu uwielbiam ten smak;q ale w kwestii zdrowotnej to to raczej nie dla mnie bo zżera krwinki a z racji tego, że ja itak jestem "biała" a moja mama miała kiedys anemię, to niestety moetoda nie dla mnie. chociaż, może jak kiedys będę w czarnej rozpaczy to spróbóję. ale narazie to zostanę przy kapsułkach. tylko wydaje mi się, że te 4 na dzień to jakby trochę za mało.

apropo octu... hmm nie probowalam tego nogdy. i wogole pierwszy raz o tym słyszę. jak on niby wpływa na odchudzanie? jak dziala?

alkohol też ma sporo kalorii ;P

o skutkach ubocznych nic nie pisze, ale nie można stosować u osób ze skłonnością do depresji, w czasie karmienia piersią, w czasie ciąży, z nadcisnieniem, itp itd. no i mają dużo kofeiny w sobie, więc jak ktoś wrazliwy to też raczej nie można.

lecę sobie do sklepu fajury kupię, bo nawet nie mam co palić. ehh no niestety może to i nie zdrowe, ale wolę sobie zapalić fajkę niż zeżreć jakiegoś batona. a strasznie mnie nęci..... niedługo będę buuuźki;*

wiecie co, mam świetny pomysł na zabicie głodu słodyczowego. zainwestujcie w gumy do żucia owocowe albo tik-taki! naprawdę to dziala;] a jak wiadomo nie mają dużo kalorii;] powiem wam, że ja kupuję sobie dużą paczkę 49g i wystarczy mi na ponad tydzień. kosztuje ok 3 - 4 zł wiec to czysty zysk ;)

witam po długiej przerwie. na wekend zawsze jeżdze do domku, a tam niestety nie zawsze mam dostep do neta. wspomagam sie kapsułkami therm line II. oczywiscie zawsze tak robię, że najpierw cos kupie a poźniej o tym czytam, ale na szczescie ludzie piszą o nich wiele dobrego, wiec mam nadzieję że są skuteczne. działają tak ogólnie wspomagająco na spalanie tłuszczu itp. łyka się po 2 przed śniadaniem i obiadem. kupilam je w realu za 20 zł wiec mysle że to nie jest jakas specjalnie wygórowana cena za 60 kapsułek. na miesiącć diety wystarczy;P ehh apropo diety... kurde nie lubię jeździc do domu bo tam czy chce czy nie chce to muszę jeść, bo zaraz się będą czepiać.

ehh moje drogie... ja wszystkie zasady zdrowego odchudzania znam na pamięć jak pacież. tak tak wiem ile sie powinno jesc co sie powinno jesc co pic kiedy pic ile pic itp itd czego nie zjadac. ale co ja poradze że mi sie nie chcialo jesc. nie czułam sie glodna wiec nie jadlam. a zmuszeć sie nie bede na pewno. a dzisiejszy dzien znowu zaczynam od kaspułeczek. tylko jakos tej wody nie moge tyle wypic z rana bo każą popijac. tak, wiem mam skurczony żołądek. ;P ide zrobic sniadanie. do zobaczenia poźniej ;*

dzień kolejny trzeba zacząć. hehe wstalam sobie 10 minut temu dopiero;P ale dietkę trzymać trzeba od rana juz! wiec poszły 2 kapsułki wspomagacza plus troche wody żeby to popić. zaraz lecę pod prysznic, tylko jeszcze zafajam i później śniadanko. pewnie jakis jogurt natural z otrębami albo gorący kubek. akurat minie jakies pół godziny od wzięcia kapsułek. i waga dziś rano wskazywała niecałe 60 kg;P. Boże! niczego nie pragnę w tej chwili tak bardzo jak tego, żeby w lecie móc założyć krótką kieckę, czy szorty i nie martwić sie że tu wyłazi, tam wypływa, tu się trzęsie... szkoda tylko, że najwiecej ciała mam tam, gdzie trudno się zrzuca(tyłek, nogi, biodra). no ale to nic! damy radę!!! musimy. trzeba twardo się trzymać i nie popuszczać.