Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Qantanamera

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Qantanamera

  1. Pomidorową bardzo lubię, racuchy troszkę mniej. A truskawy, to już rozkosz prawdziwa. Nawet te zamrożone.
  2. No właśnie, nie lubię, czyste wywary wolę. A czy Ty Margolko posługujesz się gadu? :)
  3. Marguś, o tych farfoclach to ja napisałam. :(
  4. Margolko czy Ty masz gg? :)
  5. Słyszałam, że wątroba i nerki są największym syfem. Pełnią przecież role oczyszczalni. :(
  6. Syf? Nie wiedziałam. Nie na skrzydełkach, a na czym?
  7. Marguś dzięki! Następnym razem taką zrobię, będzie kolejne urozmaicenie. Następnym, bo nie mam kaszy manny, ale zakupię. :)
  8. Hej Margoluś! No... takiej wersji kalafiorówki nie znałam. Fajna! Koniecznie muszę wypróbować. Czy dobrze rozumiem, że Ty i mannę i jeszcze potem lane kluseczki do tej samej zupki dajesz? Manna jako zagęstnik, lane jako ozdobnik? :)
  9. Dzień dobry! Witam i na kawkę zapraszam. \_/> Podobno upały nadchodzą. Z jednej strony fajnie, z drugiej jednak trochę to męczące. Ale mam na to sposób. Nie jest on mój, tylko Jarosława Kreta. Kilka lat temu ktoś na Kafeterii napisał, że Jarosław często w tropiki jeździ i tam podpatrzył zachowanie tubylców. Aby wyrównać, zachwiany przez upały, pozom elektrolitów powinno się odpowiednio nawadniać. Mieszkańcom tropików doskonale do tego służy taka prosta mikstura. Letnia (koniecznie letnia, a nie lodowata!) woda, szczypta soli, szczypta cukru, szczypta sproszkowanego imbiru i sok z cytryny. Przygotowuje się dzban tego napoju i co chwilę, po małym łyczku, popija. Ja tak, w czasie upałów, od lat robię. Gdy wychodzę z domu, to zamiast mineralnej, wlewam sobie ten właśnie napój do butelki i na mieście łyk, łyk, łyk. Polecam, to naprawdę działa! Lepiej się człowiek czuje i żar lejący się z nieba łatwiej znieść. Co dzisiaj na obiady planujecie? Bo my mamy ochotę na kalafiorową. :) Dwa skrzydełka kurczaka, albo kawałek indyczego, włoszczyzna, sól, odrobina cukru i niech się wolno gotują. Potem wywar przecedzę (nie znoszę takich mięsnych farfocli w zupach) i różyczki kalafiora wrzucę. Po ugotowaniu wyjmę kilka kalafiorków, wrzucę wcześniej wyjętą włoszczyznę i sposobem Margolki zblenderuję, może nie trzeba będzie śmietany dodawać. :) Na koniec wrzucę te wyjęte różyczki i sporą garść koperku. Do tego osobno ugotowane świderki. Mężowi dodam na talerz mięcho, tylko jemu, bo ja wolę zupkę bez. A Wy Kobietki, jak kalafiorówkę robicie? :)
  10. Grabulka Margolko! Niech żyje wszystko to, co zielone! :) A mój mąż co dziennie wypija kefir, jogurt i maślankę. I te produkty świetnie mu służą. Także podszywacz kulą w płot trafił! :P
  11. Wczoraj o oliwkach, dzisiaj o innej mojej miłości... http://jejkuchnia.pl/wlasciwosci-bazylii
  12. Joela dzięki! Nie znałam takiego sposobu! :):)
  13. Margolko, a ja dzięki Tobie nauczyłam się zupy miksować. Faktycznie nie trzeba wtedy mąką, ani śmietaną zaprawiać. Niedawno ogórkową gotowałam i Twoim sposobem na koniec 3/4 zupy zmiksowałam. Taka piękna, aksamitna się stała i bardzo smaczna. Dziękuję za tę podpowiedź. :)
  14. Hej Dziewczyny! Uuu... Wasi panowie alergią na zielone reagują. :(:(:( Mój, kiedy moim się stał, też tak miał. :P Ale lata życia w mim towarzystwie, zmieniły go. :D Owszem, dalej mięcho, ziemniaczki i wszelkiego rodzaju kluchy uwielbia, ale do zieleniny przekonał się. :) Np. wczoraj zrobiłam taki obiad. Dużo rukoli i roszponki, dymka, koper, pomidor, czosnek, fasola czerwona, kukurydza, kurczakowy filet, troszkę jogurtu naturalnego, sól morska i pieprz. Wszystko to wymieszałam w dużej misie i tak podałam. Do tego porządna porcja chłodnego kefiru. Mąż był zachwycony i ja też. :):) A dzisiaj, dalej sałatowe szaleństwo. Masłową kupiłam. Dodam do niej rzodkiewkę, ogórek zielony, szczypior, odrobinkę soli morskiej, szczyptę cukru, troszkę soku z cytryny i jogurt naturalny. Ugotuję młode ziemniaki i jajka sadzone zrobię. Do picia chłodna maślanka będzie. I znowu uśmiech na męża buziaku zobaczę. :)
  15. Popatrzcie, to jest to co kocham! :) http://jejkuchnia.pl/wartosci-odzywcze-oliwek
  16. Margolko, mój żołądek też nie toleruje tego typu leków. Prazol osłonowo działa i z nim jest lepiej.
  17. Wiem, że dźwiganie jest zabronione. Ale mąż też nie powinien. I co począć? Ech, życie...
  18. Atramko, mój pan rehabilitant stanowczo zabronił mi przewijania i podnoszenia dzieci bez tego pasa!
  19. Moje bóle kręgosłupa też podłoże reumatyczne mają. :( Doszły do tego rotacje, osteofity i przepukliny jądra miażdżystego wszystkich tarczy w odcinku szyjnym. Z lędźwiowym też mam problemy. :( Bez leków nie mogłabym egzystować. Ani w dzień nic robić, ani w nocy spać. Ketonal Duo i Zaldiar są dla mnie zbyt słabe. Rantudil Retard mnie ratuje. Jest świetny, ale żołądek masakruje. Koniecznie trzeba razem z nim Prazol brać. Ot, dobrały się reumatyczne dziewczynki! :D:D:D Pozdrawiam!
  20. Artamko, skopiowałam i wklejam. Poczytaj o tym pasie. cena: 85.00 PLN cena netto: 79.44 PLN Pas stabilizująco-wzmacniający plecy i kręgosłup(bez wkładki magnetycznej) - Przyjaciel przy wszelkich bólach kliknij aby powiększyć TAKI PAS POWINIEN MIEĆ KAŻDY W DOMU, BEZ WZGLĘDU CZY BOLĄ GO PLECY CZY NIE(PROFILAKTYKA)!!! Skutecznie chroni kręgosłup i plecy przed urazami, dyskopatią, rwą kulszową. Przyjaciel przy wszelkich bólach i słabostkach w nogach i plecach. Ogrzewa, energetyzuje, trzyma stabilnie odcinek lędźwiowo-krzyżowy zapobiegając nieprzewidzianym wypadkom podczas intensywnego wysiłku. Dla sportowców, osób starszych i otyłych. Ten pas nie osłabia mięśni, gdyż trzymając je razem pracuje z nimi. Można w nim wykonywać ćwiczenia, skłony, skręty, ugięcia. To najlepszy pas na dolny odcinek pleców i kręgosłupa. Pas stabilizująco-wzmacniający skutecznie kompensuje osłabione stabilizatory kręgosłupa lędźwiowego. Ułatwia wdrożenie rehabilitacji ruchowej, szczególnie dla pacjentów z: - niestabilnością lędźwiowo-krzyżową, - zmianami dyskopatycznymi w odcinku lędźwiowym, - klinicznymi objawami zespołu rzekomokorzeniowego i korzeniowego. W sprzedaży posiadamy następujące rozmiary: S --> 65 - 78 cm M --> 79 - 91 cm L --> 92 - 96 cm XL --> 97 - 108 cm XXL --> 109 - 125 cm XXXL --> powyżej 125 cm Wykonanie: Pas wykonany jest z pianki termoizolacyjnej, zabezpieczonej warstwą bawełny pokrytej materiałem bistor. Mocowanie pasa zapewnia system zapięć rzepowych. PRZY SKŁADANIU ZAMÓWIENIA PROSIMY ZMIERZYĆ OBWÓD PASA I WYBRAĆ ROZMIAR(zgodnie z w/w skalą)!!!
  21. Uuuu... nie da się przeczytać. :( Kropko, tak jak mówię, omnibusem kulinarnym nie jestem i nie widzę różnicy miedzy białym barszczem, żurkiem i zalewajką. Dla mnie to jedno i to samo. I tu prawdziwe gospochy rykną z Qanty gromkim śmiechem! :D
  22. Artamko, o tutaj dobry opis znalazłam. :) http://ziola-zycia.eu/pl,product,1363645,pas,stabilizujco,wzmacniajcy,plecy,i,kregoslupbez,wkladki,magnetycznej,przyjaciel,przy,wszelkich,bolach.html?partner=1988&utm_source=nokaut.pl&utm_medium=cpc&utm_campaign=2011-05&utm_content=1363645#nclid=9b2147dbf3ce48b7a858dabfc3a1fb39
  23. Kropa8, ja tam wielką znawczynią nie jestem, ale białego barszczu z mąki pszennej nie robię. Żytnią żurkową kupuję. :) Chcesz, to powiem Ci co i jak. :)
  24. Margolko, dziękuję! :):):) Twoje porady, podpowiedzi są wprost bezcenne. Cieszę się, ze sałatka smakowała. A u nas obiad tak wyglądał. Reszta wczorajszej cielęcej pieczeni i faszerowany filet z piersi kurczaka. Nacięłam go lekko wzdłuż, włożyłam suszone pomidory i plastry czosnku oraz posypałam przyprawą do kurczaka i suszoną bazylią. Całość ścisnęłam. Do parowaru wsypałam paczkę warzywnej mrożonki, a na nią te moje nadziane filety. Całość pokropiłam oliwą, posypałam lekko solą morską i jeszcze przyprawą do kurczaka. Parowar nastawiłam na 20 minut. Po czym wyjęłam mięso, przykryłam je żeby nie wystygło i na 5 minut dosypałam do uparowanej mieszanki warzywnej po puszce zielonego groszku i kukurydzy. Tej ostatniej nie powinnam jeść ze względu na grupę krwi. Jednak, jak już mówiłam, nie trzymam się sztywno tych zasad. Kukurydzę uwielbiam i czasem z wielką radością zajadam. ;) W tym czasie podgrzałam wczorajszą reszteczkę kaszy jęczmiennej. Na półmiski wyłożyłam po wielgachnej porcji ciepłych warzywek, mięso (podzieliłam się z mężem i do jego cielęcej pieczeni dodałam jeszcze pół mojego faszerowanego filetu) i po łyżce kaszy. Hmmm... pyszne...! Mąż zrewanżował mi się i na podwieczorek przyniósł moje ulubione lody czekoladowe. Podałam z owocami i kruchymi ciasteczkami. Sobie polałam procentami :D mężowi nie mogłam, bo ze względu na bolące kolano silne leki bierze. Artamko, ja ćwiczeń na kręgosłup nie znam. Jednak mogę Ci coś podpowiedzieć. Od kilku dobrych lat na te problemy wspomagam się pasem stabilizująco-wzmacniającym. Jest wspaniały. I do samochodu i do ogródka i do sprzątania odkurzaczem i do wyjmowania maluszków z kąpieli. Na prawdę polecam gorąco. Kupiłam go od mojego pana rehabilitanta, ale widzę, że i przez internet chyba można. Naprawdę gorąco Ci polecam! Wart swojej ceny. Bardzo mi pomaga. Zobacz. http://www.sport-shop.pl/pas-stabilizujaco-wzmacniajacy-p-2892.html
  25. Kawy! Kawy, kawy, kawy! Królestwo za filiżankę mocnej, gorącej, pachnącej kawusi! Przy takiej pogodzie zapominam jak się nazywam. Spałam nieprzytomnie długo. Przed chwileczką oko mi się otworzyło. Jedno. :D A drugie ciągle jeszcze śpi. Co to się dzieje? Miśka fiśka - z Krakowa, jak fajnie, że jesteś! :):) Margolko, no jasne, że filet indykowy pasuje. Napisałam o kurczakowym na parze, bo takie najczęściej jadam. Rękaw posiadam, o indykowe mięsko po niedzieli postaram się, a Ciebie Kochana proszę o podpowiedź jak tę pieczeń robisz. Ciekawa jestem, czy u Was też tak pada? Pogoda, jak zwykle ostatnio, na świąteczny czas brzydkiego psikusa zrobiła. Poczłapię do kuchni, może odrobina prawdziwej kawy gdzieś się znajdzie...
×