Ok, no to moja wpadka. Obciachowa jak jasna cholera, ale mogę sobie tłumaczyć to tym, że była dzieckiem. Wprawdzie nie ma nic wspólnego ze sraniem czy szczaniem, ale to nie zmienia faktu, że była dla mnie KOSZMAREM, który jak się miało okazać nie został szybko zapomniany.
Miałam około 11 lat kiedy dostałam swój pierwszy okres. Muszę zaznaczyć, że byłam pierwszą dziewczyną w klasie (a przynajmniej tak myślałam), której się to zdarzyło i strasznie się tego wstydziłam. Do tego stopnia, że nikomu, oprócz mamy się do tego nie przyznawałam i gdy koleżanki gadały o okresie, udawałam, że czekam na ten pierwszy raz razem z nimi.
Pewnego dnia z moją przyjaciółką pojechałam na noc do mojej babci. Spałyśmy razem w dwójkę w jednym łóżku. Rano gdy się obudziłam, poczułam, że coś jest nie tak. Kumpela zrzuciła z nas kołdrę i naszym oczom ukazała się wielka zaschnięta czerwona plama na moich białych majteczkach. Koleżanka zaczęła dopytywać się co to jest, a ja jej wkręciłam, że tak farbują moje czerwone sztruksy. Nie wyglądała na przekonaną... :-/ Dodam jeszcze, że u mojej babci spędzałyśmy weekend od piątku do niedzieli, który przechodziłam w tych samych okrwionych gaciach, bo zapomniałam wziąć z domu bielizny na zmianę, a wstydziłam się poprosić o nią babcię. Nie mając podpasek, wpychałam sobie w te brudne majtochy papier toaletowy.
Po kilku latach, kumpela przy jakieś na luzie rozmowie, przypomniała mi tą sytuację, pytając czy miałam wtedy okres. Oczywiście wyparłam się i zrzuciłam ponownie winę na farbujące spodnie. Tak samo jak wtedy, nie wyglądała na przekonaną. xD