Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

lilly83

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Martinique - masz rację, jestem pasożytem albo na takiego wychodzę. Masz rację... Źle mi z tym, obecna sytuacja mnie dobija. Pozostaje mi albo się przekwalifikować albo zmienić miasto. Tylko tu pojawia się jedna kwestia - co to ma do uczuć? Bo gdybym zdecydowała się z nim być jednak, to w grę wchodziłoby, że muszę z nim zostać i w takim razie z powodu braku perspektyw w zawodzie, przekwalifikować się. Albo wyprowadzić się i spełnić się zawodowo. I tu te sprawy nachodzą na siebie. Bo pytanie - czy wyprowadzam się dla spełnienia zawodowego czy dlatego, bo nie chcę z nim być? Jak widać, sama nie wiem co robić. Jest trudno podjąć tak radykalne decyzje...
  2. marolinn - wiem, ale bardzo łatwo mówi się z boku. Trudniej jest, gdy jesteś w tym, jesteś zależna, nie masz szczególnych perspektyw... Wiem, że to mnie nie tłumaczy, ale jest rodzina, formalność związku, kredyt, itd... To nie jest takie łatwe... Chyba to jest tak, że potrzeba mimo wszystkiego jeszcze dojrzeć do takiej decyzji, była racjonalna i pewna w 100%. A tak przy okazji wiem, że dobrze obrazuję jedno powiedzenie : "Wrzuć żabę do garnka z wrzącą wodą, to ci od razu wyskoczy i ucieknie. Ale wrzuć tą żabę do garnka z letnią wodą i stopniowo podgrzewaj wodę, aż się zagotuje, to żaba się ugotuje". Coś takiego, może trochę to przekręciłam słownie, ale sens zachowałam. Może gdyby na samym początku znajomości było tak jak teraz, nawet nie chciałabym na niego spojrzeć...
  3. " L_0LEK No widzimy 30 stron to za mało, może nowy Topic przekroczy magiczną barierę 100 stron " Gratuluję inteligencji. Ciekawe jak to możliwe, by ktoś mógł mieć identyczny NICK jak ja - przecież nie mogą być dokładnie dwa takie same nicki. Więc gratuluję intelugencji i spostrzegawczości...
  4. Ja się nie muszę Wam tłumaczyć, jak zamontowałam podsłuch i gps. Kupiłam od detektywa, który kazał mi tylko pod pretekstem wziąść jego auto na godzinę. Udało się, wymyśliłam, że zgubiłam pilot do bramy wyjazdowej z garażu podziemnego i wzięłam jego auto pod pretekstem, że muszę jechac na uczelnię w ważnej sprawie podpisać aneks do umowy (blablabla). Autem pojechałam do detektywa, który zamontował gps. Dostałam też podsłuch, który jest w domu. Muszę tylko co 3dni zmieniać baterię. I na gps i na podcłuchu. Właśnie przed chwilą się kąpał, wzięłam szybko kluczyki od auta i wymieniłam szybko baterię. Udało się, nie zdążył wyjść z wanny. Zresztą, nie musicie wierzyć.
  5. Słuchajcie wpadłam na pomysł, że pójdę do jego psychiatry i zapytam o niego... Wiem do kogo chodzi od lat. Ten pomysł właściwie Mama mi podsunęła... przecież to lekarz, więc na pewno powie mi jako Żonie, co jest z nim grane. Dlaczego nie chce się ze mną kochać i tak naprawdę co mu dolega. Jutro umówię się na wizytę i dowiem się o co chodzi mam nadzieję... Acha - do tych, co uważają że mam coś z głową... dzięki. Ciekawe, czy jakbyśmy się spotkali w rzeczywistości też byście to stwierdzili - wątpię. Ale nie będę tu wojować z tymi, którzy ogólnie nie wierzą w moją sytuację.
  6. Gdyby kogoś interesowało - aktualnie sprawa ma się tak, że on w poniedziałek idzie do lekarza. Jeśli zaś chodzi o całą resztę mojego "nieudanego związku" potrzebuję mieć na niego dowody zdrady. Jakby ktoś źle przeczytał, powtórzę : DOWODY ZDRADY. Takie, które w sądzie przejdą jako DOWODY NA ZDRADĘ. Jakby ktoś miał wątpliwości, można w encyklopedii sprawdzić, co to są DOWODY i czym się różnią od określenia PODEJRZENIA.
  7. Dobra, w takim razie sądzicie ŻE CO POWINNAM ZROBIĆ??????????????????? PROSZĘ O JASNE I KONKRETNE ODPOWIEDZI. Dzięki za wyjaśnienie mi, że jestem głupia. Zaczynam w to wierzyć. Tak, jestem głupia i naiwna a ponieważ to choroba na głupotę powinnam przestać myśleć i czuć i rozpierdolić całe swoje małżeństwo? O co Wam chodzi z tą prowokacją? Cały dzień mnie nie było to od razu prowokacja - nie mogę przecież cały czas siedzieć na necie, ale zaglądam tu. Temat mnie interesuje i zależy mi na jakimś sensownym rozwiązaniu.
  8. Do : hghyh - fakt, jak czytam siebie są i jak cytujesz mnie, sama sobie współczuję. Ale uwierzcie, to nie jest takie łatwe... Raz że nie mam pewności, że mnie zdradza. Dwa, że go kocham... Na razie nie mamy dzieci a kupno domu mam trochę w dupie. To znaczy cieszę się, ale jak mnie walnie, wyprowadzę się - i tak prawie nic nie zarabiam, więc nie mam nic do stracenia... Najwyżej okaże się chujem. Nie mamy żadnych specjalnych oszczędności, nie mamy dzieci - rozwód w naszym wypadku to zwykłe podpisanie zwykłego papierka. Ja jestem uczciwa, kocham go - jeśli on nie, jeśli mnie zdradza, poszukam dowodów - prędzej czy później wpadnie. Nie wiem jak jest, czy zdradza czy nie, chciałabym by były to tylko głupie podejrzenia ale nie okłamuję się. Gdybym się okłamywała, nie byłoby mnie na tym forum.
  9. Matacz - obyć nie miał racji, że jak kupi ze mną dom, to mnie rzuci. Albo że będę zwykłą kurą domową, która pierze i gotuje a on sobie fika poza domem. Na takie coś na pewno się nie zgodzę. Powiedziałam mu to zresztą.
  10. Anna - a co Twoim zdaniem powinnam robić?... Wiem, że to naiwne pytanie, ale jakoś pomaga mi to, co piszesz... Naprawdę nie wiem jak powinnam z nim walczyć. Na dzień dzisiejszy to on się w ogóle obraził bo dodałam komentarz do zdjęcia mojego byłęgo faceta sprzed 100-lat i to jeszcze nie na temat zdjęcia, na którym on jest tylko na temat jakiegoś zwierzątka napisałam "cudny i słodki". A mój Mąż to zobaczył i zrobił wyrzuty czy chcę do niego wrócić i czy może chcę, by on ze mną zerwał. Jak dzieciak - czy on jest niepoważny??? Z powodu takiego durnego komentarza nie będę czuła się winna, bo nic złego nie zrobiłam - nie da się tego porównać z flirtem, jaki on prowadził i jak sam z siebie proponował i nalegał podwiezienie tej koleżance z pracy. Jedno jest pewne - próbuje zwalić winę na mnie...
  11. Nie twierdze, ze ma z nia romans, ale ... za wiele rzeczy do siebie pasuje. Tak samo z tym jego wyjazdem do Krakowa, odkrylam w jego mailach, ze ona akurat na te dni wziela urlop w pracy. A on jechal w delegacje... Odkrylam tez rachunek w jakims hotelu pod Krakowem a mowil, ze byl w innym hotelu w centrum Krakowa. Kolejne klamstwo... Moze akurat z nia byl i nie w Krakowie a tam pod Krakowem w hoteliku.
  12. Do "matacza" - no ale po co ta dyskusja o tych zarobkach i kupnie domu? Chcesz mi dać do zrozumienia, że on wcale nie chce tego domu ze mną kupić?...
  13. Matacz - ale ja nie mam dużo pieniędzy, ja pracuję tylko na doangaż, nie mam stałego etaty a moje zarobki są tragiczne. Przy mnie mój Mąż ma się nieźle i dlatego to on odkłada na dom, nie ja... No a wiesz, mój Mąż też nie zarabia nie wiadomo ile, by w ciągu miesiąca mógł sobie kupić dom za milion.
  14. do Mężatki - wiesz co, Ty masz myśl! bo czasami aż nie mogę uwierzyć w to wszystko, że człowiek może być aż tak zajęty... 57spraw w jeden dzień. Hmm. Zresztą to dobry pomysł by go wypytywać, bo ostatnio zastanawiam się nad tym, żeby szukać pracy w jakiejś firmie, nie tylko w zawodzie. No cóż, zresztą aktorzy zarabiają głodowe stawki i lepiej nie będę Wam pisać, co do za swiatek, bo jeszcze Wam obrzydzę dobre kino ;)
  15. do "to go czcij" - no właśnie nie wiem. Słuchajcie - pytanie, to odpowiadam. A nie jestem kłamcą, więc piszę prawdę. Taką, jaką znam od niego. Ale biorę pod uwagę, że może mnie okłamywać...
×