Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Anuszka4

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Anula nie szczepiłam. Ze względów finansowych: 200 zł za jedną dawkę a trzeba 2 razy zaszczepić. Jak Krzyś zachorował lekarka proponowała żeby zaszczepić Marysię (podobno szczepionka podana w ciągu 72 godzin od kontaktu z chorym może uchronić przed zachorowaniem), ale Marysia akurat wtedy była podziębiona i miała 38 temperatury więc nie zaszczepiłam. Lekarka mówiła że nawet jeśli by zachorowała to przebieg byłby łagodny. W sumie powiem Wam, że był moment że trochę żałowałam że nie zaszczepiłam dzieci. Krzyś narazie ma na bródce 2 dziury po krostach i na nosku też ma ślad. Nie wiem czy mu się to jeszcze zabliźni czy nie... U Marysi trudno stwierdzić bo dopiero jej odpadają strupki. Mam nadzieję że nie zostaną jej żadne blizny... Ospa sama w sobie nie jest zła ale to że mogą zostać jakieś blizny jest niefajne :/ Anula i Ewelina - cieszę się dziewczyny bardzo, że jesteście w ciąży i życzę Wam wyłącznie radości i dobrego samopoczucia ale wiecie co?... Cieszę się że ja mam to już za sobą :D Ciążę, poród i ten pierwszy rok, a teraz to już jakoś lżej :) Dzieciaki dają dużo radości, naprawdę. Cudownie jest patrzeć jak razem dokazują i rodzi się między nimi więź. Śmiesznie się dogadują, Marysia coś gada po swojemu coś w stylu: "kaka ka kakaka" a Krzyś ją rozumie :) Czasem się kłócą, psocą sobie nawzajem, a za chwilę ganiają się ze śmiechem i przytulają się :) Słodkie to i warto żyć dla takich chwil :) Pestycyda - Aleks pewnie Cię testuje, sprawdza na ile może sobie pozwolić. U nas też się tak zdarza że mówimy że czegoś nie wolno, a Krzyś i Marysia i tak robią swoje z szelmowskim uśmiechem i tylko czekają na reakcję. Tłumaczymy do czasu aż w końcu trzeba bardziej zdecydowanie zareagować albo po prostu zwrócić ich uwagę na coś innego. Gdzieś kiedyś przeczytałam że zadaniem rodziców jest stawiać granice, a zadaniem dzieci jest próbować te granice przekroczyć bo w ten sposób się rozwijają i uczą. I że jak się o tym pamięta i spojrzy się np. na depczącego świeżo kładzione płytki Aleksa :) jak na wykonującego swoje zadanie trzylatka, to jest wtedy łatwiej. Hmmm nie wiem czy łatwiej... Ale może spróbuj?... Spokojnej nocy Dziewczyny! Całusy!!!
  2. A u nas ospa :/ Krzyś przeszedł ją bardzo łagodnie w sumie gdyby nie krosty to w ogóle bym nie zauważyła że jest chory. Zero gorączki, gorszego samopoczucia... 3 tygodnie siedział w domu, teraz już chodzi do przedszkola ale coś słyszę że pokasłuje w nocy. Mam nadzieję że nic mu się tam nie lęgnie... Natomiast Marysia nie dość, że gorączkowała to wysypało ją okropnie!!! Wszędzie ma wielkie krościska! Pupa to jedna wielka krosta. We włosach, w uszach, w nosku, nawet na ustkach! Teraz już powoli zaczynają jej zasychać i jakoś zaczyna to wyglądać... No cóż, przynajmniej będę mieć to już za sobą :) Jak tam samopoczucie przyszłych mam? :) Brzuszki rosną? Jak się macie?
  3. O Matko!!!!! Ewelina i Anula!!! Jak się cieszę!!!!!! Super, że się udało!!! Trzymam kciuki żeby do końca było wszystko ok!!! Super! Super! Super!!!!!!... Na kiedy macie terminy? Wczoraj udało mi się dojechać na tą zbiórkę krwi i przy okazji zarejestrowałam się jako dawca szpiku (jako dawca krwi nie mogłam bo za mało ważę...). Chociaż lekarka która mnie badała powiedziała, że małe szanse że mnie wezmą w razie czego ze względu na przyjmowane leki antydepresyjne. No cóż, w sumie się nie dziwię. Ale jak już zakończę leczenie to będę mogła uaktualnić swoje dane i może się kiedyś nadarzy okazja żeby komuś pomóc... Ściskam Was mocno!!!
  4. Aguś - o matko, u Ciebie to nieustanny armagedon!!!... Ewelina - maleństwo???!!! Będzie maleństwo???? Kurcze nie wychwyciłam tej informacji wcześniej!!!! Cudownie! Gratuluję! Ja nie odzywałam się dłuuuugo, za długo. Wybaczcie. Trochę się działo-nie działo, pozmieniało. W listopadzie wybrałam się do lekarza psychiatry i p. doktor stwierdziła u mnie początki depresji więc od ponad 2 miesięcy łykam antydepresanty. Brzmi to strasznie ale jest ok i cieszę się że poszłam. Czuję się i funkcjonuję o wiele lepiej niż wcześniej. Jestem spokojniejsza, bardziej cierpliwa i bardziej wyrozumiała w stosunku do dzieci. Trudno to wytłumaczyć ale w głowie czuję się po prostu zdrowiej. Dzieci ok, są kochane:) Krzyś właśnie skończył brać antybiotyk bo miał zapalenie oskrzeli i po 2 tygodniach przerwy wraca do przedszkola. Marianna zdrowa, ale uparciuch z niej rośnie taki że szok! Ale cieszę się że mamy ich dwoje, mimo że pierwszy rok był mega ciężki to jednak teraz jest coraz lepiej z wszystkim i mam nadzieję że będzie coraz lepiej. Z Krzysiem wybieram się do laryngologa bo lekarka zasugerowała, że może mieć przerośnięty 3-ci migdał (oddycha przez usta i pochrapuje w nocy). Zobaczymy... Szycie jakoś sobie narazie odpuściłam. Brakuje mi czasu i przede wszystkim sił. Jednak ogarnięcie domu gdy się chodzi do pracy i wszystko jest praktycznie na twojej głowie - nie jest łatwe... Ale nie chcę narzekać. Czasami mam gorszy moment i narzekam ale później przechodzi. A jutro zamierzam jechać na zbiórkę krwi bo 3miesięczny chłopiec chory na białaczkę i potrzebuje przeszczepu szpiku. Trzymajcie za mnie kciuki. Dziewczyny, życzę Waszym dzieciom zdrówka!!! A Wam siły w codziennych zmaganiach ze wszystkim. Jejku, gdyby nie kobiety to chyba jednak świat uległby zagładzie;) Całusy!
  5. Ja zaglądam ale padam na twarz i oczy mi się same zamykają i idę spać. Dopadło mnie jakieś mega zmęczenie... Może jutro coś napiszę...
  6. Eeee tam, ja już nie idę do lekarza. Chyba, że się pogorszy albo nie przejdzie im w ciągu najbliższych 3 dni... Kaszlą i smarkają pomimo syropków, psikania do nosa i w ogóle... A jak robicie te inhalacje? Nigdy nie robiłam i jestem ciekawa jak to się robi. Dziś wyszliśmy w końcu na spacer, po 2,5 tyg kiszenia się w domu. Wyszliśmy i szybko musieliśmy wracać bo się zrobiła listopadowa ulewa! No ale z 15 min byliśmy na świeżym powietrzu :)
  7. Krzyś też kaszle. Zamiast być lepiej to mam wrażenie że jest gorzej, a przynajmniej bez zmian. Pije tyle syropów różnych i nic. Pneumolan, Neosine, prawoślazowy, Sambucol wzmacniający niby odp***ość... A wczoraj i dziś miał stan podgorączkowy:( Marysia też kaszle paskudnie, ona pije flavamed, tyle ile uda jej się wcisnąć... Okazało się też, że Krzyś troszkę spadł na siatkach centylowych jeśli chodzi o wagę. Zawsze był w okolicach 50 centyla i przybierał w normie. Jak wyzdrowieje to zrobię mu badania krwi żeby sprawdzić co się dzieje. Jeśli chodzi o czapy to oczywiście szyję sama. Czasu mało na dopracowanie wszystkiego i często łapią mnie wątpliwości czy to wszystko ma sens no ale póki co i tak zamówień nie ma więc chyba szyję tak sama dla siebie:) Oczywiście, że czapki są również w rozmiarze na nasze dzieci starsze:)
  8. Hej Dziewczyny Moje Kochane!!!! No ja od 1.10 wróciłam do pracy. Jest ok, rozkręcam się:) Po 3 latach przerwy muszę sobie wiele rzeczy przypomnieć (na szczęście dużo mi z głowy nie wyleciało:)) i wielu rzeczy nauczyć. Ale jest dobrze. Chyba nawet lepiej niż przedtem. Mniej stresu. Jakoś bardziej na luzie podchodzę do wszystkiego. No ale to dopiero 3 dni, zobaczymy jak będzie dalej. Szefowa jest wobec mnie baaaaardzo oficjalna, praktycznie w ogóle ze mną nie gada, ledwie dzień dobry odpowie... Trochę mnie to boli gdzieś tam w środku, ale generalnie przyjęłam zasadę, że robię swoje i spadam do domu, bez zbytniego wczuwania się w relacje między nami. W sumie powinnam się cieszyć, że właściwie bez większych problemów przyjęła mnie z powrotem. Z pracą przecież jest kiepsko... Zwłaszcza matce po wychowawczym, z dwójką dzieci. Wiem, że muszę się trochę wykazać i udowodnić, że mi zależy i w ogóle. Zobaczymy co będzie. Najgorszy jest narazie brak czasu na cokolwiek innego. Na pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy, szycie... Ale może to się jakoś poukłada. Krzyś znów chory. 3 dni pochodził do przedszkola (bardzo chętnie idzie, tylko ciężko mu wstać rano), a dziś już został w domu. Katar, lekki kaszelek, stan podgorączkowy, więc chyba nic poważnego no ale nie puszczę go takiego do przedszkola. No a wczoraj nasza Marianna skończyła roczek!!!!!! Uwierzycie???!!! Jak to zleciało!!! W sobotę robimy małe przyjęcie z tej okazji:) A moja mama nie zadzwoniła ani na jej urodziny, ani pierwszego dnia jak poszłam do pracy... Chyba jej to nie interesuje:( Anula i Ewelina - trzymam kciuki za Wasze 2 kreski!!! Niech się pojawią!!! Pestycyda - ja też pamiętam Pana Niezdecydowanego i strasznie się cieszę że się zdecydował!!! Głupi by był jakby się nie zdecydował! Taka śliczna dziewczyna z Ciebie! A łobuziak Alex słodki i też śliczny :) Wszystko się poukłada, zobaczysz. Ściskam Was mocno!!!
  9. Hej Dziewczyny! Co tam u Was? Dziś Krzyś poszedł wreszcie do przedszkola ale po 1,5 tyg w domu znów było rano trochę płaczu przy rozstaniu, nie chciał jeść, nie chciał spać, zsiusiał się na dywan i ogólnie nie słuchał pań. Ehhh... A Marysia zaraziła się od Krzysia i niestety dostaje antybiotyk :( Ogólnie spoko. Mój powrót do pracy zbliża się wielkimi krokami. Boję się z jednej strony a z drugiej strony się cieszę. Zrobiłam sobie ostatnio konkretne zakupy ciuchowo-butowe i od razu się poczułam jak człowiek :D Całusy!
  10. Ja nie szczepiłam przeciwko ospie ani przeciwko pneumokokom. Mam nadzieję że nie będę żałować... U nas ciężka noc, Krzyś kaszle ale dziś ma lepszy humorek niż wczoraj więc mam nadzieję że wkrótce wyzdrowieje, ale za to Marysia złapała wirusa, w nocy gorączkowała i męczyłyśmy się obie, bo nurofen nie zadziałał więc czekałam aż temp jej sama spadnie (zimne okłady nie miały szans bo mała wszystko ściągała sobie z główki a czopków nie mam na stanie...). No i w końcu temp spadła troszkę i zasnęła bidulka. Dziś jest taka markotna. Krzyś podśpiewywał dziś sobie piosenkę z przedszkola :))) A ja dostałam obuchem po głowie bo szefowa owszem zgodziła się żebym wróciła do pracy na część etatu ale zaproponowała mi takie godziny pracy że się zastanawiam co z tym zrobić i jak się poukładać żeby było dobrze. Ja chciałam przychodzić do pracy codziennie ale kończyć ok. 14.30 żeby Krzysia odbierać wcześniej z przedszkola (przynajmniej przez jakiś czas zanim się nie przyzwyczai do wszystkiego), a szefowa zaproponowała poniedziałek wolny ale reszta dni do 16. Nie jest łatwo mate polce wrócić do pracy, nikt mi nie powie że jest łatwo!!!
  11. Anula - o matko, pierwsze słyszę o wirusie bostońskim!!! Co to takiego?... Może Krzyś też to ma bo od czwartku ma stan podgorączkowy (raz nawet 38,5 st!) i póki co nic więcej. Dziś pojawiła się lekka chrypka, zobaczymy co będzie dalej... Oczywiście w piątek już nie poszedł do przedszkola i pewnie przynajmniej cały tydzień będzie siedział w domu. Byłam z nim u lekarki i ona mówi że możliwe że to trzydniówka, ale narazie trzy dni minęły a wysypka się nie pojawia więc chyba to nie to. Zobaczymy. Piękny wrześniowy weekend więc minął nam głównie na siedzeniu w domu, a mieliśmy plan jechać do zoo albo gdzieś indziej na miła rodzinną wycieczkę.
  12. Cześć Dziewczyny!!! No my pierwszy dzień w przedszkolu mamy za sobą! Oj, się działo!!! Postanowiliśmy, że w ten pierwszy dzień odwieziemy Krzysia razem, ja i mąż, Marysię chcieliśmy zostawić z opiekunką, żeby skupić się tylko na Krzysiu (i na własnych nerwach:) ), ale niestety w ostatniej (dosłownie!!) chwili niania przysłała smsa, że niestety nie dojedzie (wrrr!) no więc szybka akcja: budzenie Marysi, karmienie, ubieranie, szykowanie no i pół godziny poślizgu... Potem trochę korków po drodze ale w końcu szczęśliwie dotarliśmy. Od rana panował akurat spory harmider, dzieci grupami szły do łazienki na siusiu i mycie rączek przed śniadankiem, Krzysia to wszystko chyba zestresowało bo nie chciał najpierw nic zrobić beze mnie, nie chciał wejść do sali, a jak w końcu go namówiłam to i tak zaczął płakać bo pani go prosiła żeby usiadł do śniadanka a on chciał się bawić... No więc jak wychodziłam z przedszkola to słyszałam jego piski i płacz i rozpaczliwe wołanie: "Mama! Mama!" Uuuuh, chyba nie muszę Wam pisać jak okropnie się czułam...Na szczęście mieliśmy kilka spraw do załatwienia i jeździliśmy to tu to tam więc nie myślałam tak intensywnie, aczkolwiek z tyłu głowy ciągle kołatało: co tam się dzieje? jak się czuje mój bidulek?... Jak dojechaliśmy do domu to nie mogłam usiedzieć w miejscu. Wyobrażałam sobie, że zastanę go upłakanego, obsiusianego i w ogóle nieszczęśliwego, ale na szczęście nie było źle. Powitanie - bezcenne!!! Bardzo się ucieszył, opowiadał... Ehhh!... Mój zuch!!! Ciekawe jak będzie jutro :) Dziś mówił wieczorem przed zaśnięciem do mojego męża: "Urosłem wiesz?" :) A jak tam u Was początki przedszkolne?...
  13. Dziś drugi dzień w przedszkolu. Krzyś zachowywał się duuuużo lepiej, pomagał sprzątać zabawki jak pani poprosiła i był grzeczny. Nie chciał co prawda nadal tańczyć i malować farbami i pić soczku razem z dziećmi przy stoliku no ale cóż. Natomiast pojawił się nowy chłopiec (wczoraj go nie było), który zachowuje się przeokropnie!!!! Bije dzieci bez powodu (tak po prostu, podchodzi i wali po głowie!), wrzeszczy wniebogłosy i wyrywa zabawki. Krzyś oberwał dziś od niego najwięcej i jestem bardzo niespokojna jak to będzie. Nie chcę żeby przez jednego dzikuska Krzyś się zniechęcił! Ten chłopiec był z ojcem i po kilku takich zachowaniach ojciec po prostu chłopca zabrał do domu, ale w poniedziałek na pewno będzie cały dzień! Pani przedszkolanka mnie uspokajała że na pewno nie pozwolą nikomu zrobić krzywdy blablabla ale moje matczyne serce jest bardzo niespokojne... Poza tym jechaliśmy dziś tramwajem (Krzyś po raz pierwszy), byliśmy na obiadku, a potem przy fontannie i Krzyś się przewrócił w wodzie. Na szczęście miałam ubranie na przebranie bo wzięłam do przedszkola i się przebieraliśmy na ulicy :) Fajny dzień. Marysia była w tym czasie z nianią, przywitała mnie stęskniona i przytulankom nie było końca :)
  14. Hej Dziewczyny, Byłam dziś z Krzysiem w przedszkolu na tzw adaptacji (też macie coś takiego?). Byliśmy 2 godziny i jutro też idziemy. Przedszkole bardzo nam się spodobało i Krzyś od razu ruszył do zabawek. Nawet uroniłam łzę ukradkiem bo tak mnie wzruszenie chwyciło za gardło jak patrzyłam na niego jak się bawi fajnie z innymi dziećmi. No ale do czasu była sielanka bo jak pani poprosiła żeby dzieci posprzątały zabawki, bo teraz będzie muzyka i taniec to Krzyś narobił takiego wrzasku że aż się dzieci przestraszyły. Nie chciał tańczyć. No ok. Potem pani poprosiła, żeby dzieci poszły z nią zobaczyć łazienkę i umyć rączki to wszystkie dzieci poszły tylko Krzyś "nieeeeee!!! ja się bawię!". Dzieci wróciły, grzecznie usiadły przy stolikach, przyjechały soczki i ciasteczka, wszystkie piły i jadły, a Krzyś "nieeeeee!!!! nie chcę!!!", potem wszyscy szli na plac zabaw, wszystkie dzieci grzecznie poszły się ubrać, a Krzyś "nieeeeee! jeszcze się bawię!!!!". No mówię Wam! Załamałam się lekko ale myślę że to będzie kwestia przyzwyczajenia się do nowych zasad. Mam nadzieję, że Krzyś się dostosuje i będzie słuchał bo dziś był naprawdę najbardziej wrzeszczącym i nieposłusznym dzieckiem. I było mi momentami wstyd. No nic, czas pokaże. Od poniedziałku ruszamy pełną parą :) Ogólnie z wrażenia zapomniałam zapłacić za parking i dostałam mandat... Krzyś też liczy jeden, dwa, tsy, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć. I przestawia sylaby w niektórych wyrazach, np lomokotywa, pomaczarowy (na pomarańczowy).
  15. Hej Dziewczyny, Wczoraj wróciliśmy do siebie wreszcie po ponad tygodniowym pobycie w rodzinnych stronach. Mieliśmy 2 wesela, przeżyliśmy, dzieci nawet dały się nam pobawić, aczkolwiek dopóki nie poszły spać to było latanie. Krzysia odwoziliśmy spać do mojej mamy, a Marysia z racji tego że budzi się często, zostawała z nami. Kładliśmy ją spać w wózku (usypiała oczywiście przy cycu...) i zostawialiśmy gdzieś w pomieszczeniu obok (oczywiście z włączoną nianią elektroniczną) i mimo naprawdę głośnej muzyki (jak to na weselu) spała bardzo dobrze! Nawet się śmiałam, że lepiej śpi niż w domu i że w domu chyba będę jej radio włączać do snu :) Tak więc było w porządku. Natomiast emocjonalnie ten tydzień był naprawdę trudny. Moja mama bardzo przeżywała i chyba nadal przeżywa ślub mojej siostry. Dotąd mieszkały razem (mój tata nie żyje od lat), a teraz siostra się wyprowadza do męża (niedaleko i będzie do mamy pewnie codziennie zaglądać, no ale jednak to nie to samo). I tak mi się wydaje, że dla mamy to trauma, którą okazuje w bardzo nieprzyjemny sposób, tzn wyżywając się zarówno na mojej siostrze, jak i przy okazji na mnie i moim mężu (na szczęście nie na dzieciach, chociaż Krzysiowi też się parę razy dostało). Tyle przykrości usłyszałam ja, a moja siostra jeszcze więcej, że naprawdę szok. Była na weselu ale cały czas się odgrażała, że nie przyjdzie, a po wszystkim powiedziała do mojej siostry, że powinna się cieszyć, że w ogóle przyszła. Ogólnie krytykowała wszyściuchno!!!! No mówię Wam, tak mi przykro było, że siostra musi tego wszystkiego słuchać... No ale mam nadzieję, że to jakoś wszystko minie i się poukłada i uspokoi. Tak poza tym ok, dzieci zdrowe i kochane mimo, że są momenty, że mam dość. Ale za chwilę zacznie się przedszkole więc pewnie będę tęsknić z Krzysiem, a potem zacznie się praca i będę tęsknić za obydwoma szkrabolami. Marysia zaczęła śmiesznie mówić "kaka" generalnie na wszystko i pokazuje rączką jak coś ją interesuje. Duuużo już rozumie i czasem nawet można się już z nią dogadać :) Ale najczęściej marudzi. Najlepiej jest jak siedzę na podłodze i ona się bawi, ale co rusz wejdzie na mnie i się przytuli albo mnie poliże, podgryzie... Jakiś kontakt fizyczny musi być. Nasza niania po pierwszych dniach wydaje się być ok, dzieci ją polubiły, ona sobie fajnie radzi z nimi, bardzo podobnie się zachowuje wobec dzieci jak ja (no z tym że nie krzyczy na nie tak jak ja czasem...), zwraca uwagę na ważne dla mnie rzeczy, o pewnych rzeczach nawet nie muszę jej mówić, a ona po prostu to robi. Jest pogodna i cierpliwa więc myślę, że będzie ok :) Aguś - zaczęłam czytać Twojego posta i myślę sobie: super! chrzciny! wreszcie coś pozytywnego u Was, ale im dalej tym gorzej już było, więc niestety bez zmian :( AniaWWW - pewnie jeszcze wiele ciężkich momentów i sytuacji przed Tobą i wiele razy będziesz się zastanawiała jak Natalce to wszystko wytłumaczyć, żeby jej nie skrzywdzić... A Twój były utrzymuje kontakt z córką czy odciął się zupełnie od Was? Ewelina - teściowa z najgorszych koszmarów. I jeszcze siostrunia na dodatek. Że też Ty tam jeszcze nie zwariowałaś!!!! Ewelina i Anula - trzymam kciuki za Wasze cykle (hihi) i żeby się udało :) Trzymajcie się Kochane :)
×