Anuszka4
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Anuszka4
-
Anula nie szczepiłam. Ze względów finansowych: 200 zł za jedną dawkę a trzeba 2 razy zaszczepić. Jak Krzyś zachorował lekarka proponowała żeby zaszczepić Marysię (podobno szczepionka podana w ciągu 72 godzin od kontaktu z chorym może uchronić przed zachorowaniem), ale Marysia akurat wtedy była podziębiona i miała 38 temperatury więc nie zaszczepiłam. Lekarka mówiła że nawet jeśli by zachorowała to przebieg byłby łagodny. W sumie powiem Wam, że był moment że trochę żałowałam że nie zaszczepiłam dzieci. Krzyś narazie ma na bródce 2 dziury po krostach i na nosku też ma ślad. Nie wiem czy mu się to jeszcze zabliźni czy nie... U Marysi trudno stwierdzić bo dopiero jej odpadają strupki. Mam nadzieję że nie zostaną jej żadne blizny... Ospa sama w sobie nie jest zła ale to że mogą zostać jakieś blizny jest niefajne :/ Anula i Ewelina - cieszę się dziewczyny bardzo, że jesteście w ciąży i życzę Wam wyłącznie radości i dobrego samopoczucia ale wiecie co?... Cieszę się że ja mam to już za sobą :D Ciążę, poród i ten pierwszy rok, a teraz to już jakoś lżej :) Dzieciaki dają dużo radości, naprawdę. Cudownie jest patrzeć jak razem dokazują i rodzi się między nimi więź. Śmiesznie się dogadują, Marysia coś gada po swojemu coś w stylu: "kaka ka kakaka" a Krzyś ją rozumie :) Czasem się kłócą, psocą sobie nawzajem, a za chwilę ganiają się ze śmiechem i przytulają się :) Słodkie to i warto żyć dla takich chwil :) Pestycyda - Aleks pewnie Cię testuje, sprawdza na ile może sobie pozwolić. U nas też się tak zdarza że mówimy że czegoś nie wolno, a Krzyś i Marysia i tak robią swoje z szelmowskim uśmiechem i tylko czekają na reakcję. Tłumaczymy do czasu aż w końcu trzeba bardziej zdecydowanie zareagować albo po prostu zwrócić ich uwagę na coś innego. Gdzieś kiedyś przeczytałam że zadaniem rodziców jest stawiać granice, a zadaniem dzieci jest próbować te granice przekroczyć bo w ten sposób się rozwijają i uczą. I że jak się o tym pamięta i spojrzy się np. na depczącego świeżo kładzione płytki Aleksa :) jak na wykonującego swoje zadanie trzylatka, to jest wtedy łatwiej. Hmmm nie wiem czy łatwiej... Ale może spróbuj?... Spokojnej nocy Dziewczyny! Całusy!!!
-
A u nas ospa :/ Krzyś przeszedł ją bardzo łagodnie w sumie gdyby nie krosty to w ogóle bym nie zauważyła że jest chory. Zero gorączki, gorszego samopoczucia... 3 tygodnie siedział w domu, teraz już chodzi do przedszkola ale coś słyszę że pokasłuje w nocy. Mam nadzieję że nic mu się tam nie lęgnie... Natomiast Marysia nie dość, że gorączkowała to wysypało ją okropnie!!! Wszędzie ma wielkie krościska! Pupa to jedna wielka krosta. We włosach, w uszach, w nosku, nawet na ustkach! Teraz już powoli zaczynają jej zasychać i jakoś zaczyna to wyglądać... No cóż, przynajmniej będę mieć to już za sobą :) Jak tam samopoczucie przyszłych mam? :) Brzuszki rosną? Jak się macie?
-
O Matko!!!!! Ewelina i Anula!!! Jak się cieszę!!!!!! Super, że się udało!!! Trzymam kciuki żeby do końca było wszystko ok!!! Super! Super! Super!!!!!!... Na kiedy macie terminy? Wczoraj udało mi się dojechać na tą zbiórkę krwi i przy okazji zarejestrowałam się jako dawca szpiku (jako dawca krwi nie mogłam bo za mało ważę...). Chociaż lekarka która mnie badała powiedziała, że małe szanse że mnie wezmą w razie czego ze względu na przyjmowane leki antydepresyjne. No cóż, w sumie się nie dziwię. Ale jak już zakończę leczenie to będę mogła uaktualnić swoje dane i może się kiedyś nadarzy okazja żeby komuś pomóc... Ściskam Was mocno!!!
-
Aguś - o matko, u Ciebie to nieustanny armagedon!!!... Ewelina - maleństwo???!!! Będzie maleństwo???? Kurcze nie wychwyciłam tej informacji wcześniej!!!! Cudownie! Gratuluję! Ja nie odzywałam się dłuuuugo, za długo. Wybaczcie. Trochę się działo-nie działo, pozmieniało. W listopadzie wybrałam się do lekarza psychiatry i p. doktor stwierdziła u mnie początki depresji więc od ponad 2 miesięcy łykam antydepresanty. Brzmi to strasznie ale jest ok i cieszę się że poszłam. Czuję się i funkcjonuję o wiele lepiej niż wcześniej. Jestem spokojniejsza, bardziej cierpliwa i bardziej wyrozumiała w stosunku do dzieci. Trudno to wytłumaczyć ale w głowie czuję się po prostu zdrowiej. Dzieci ok, są kochane:) Krzyś właśnie skończył brać antybiotyk bo miał zapalenie oskrzeli i po 2 tygodniach przerwy wraca do przedszkola. Marianna zdrowa, ale uparciuch z niej rośnie taki że szok! Ale cieszę się że mamy ich dwoje, mimo że pierwszy rok był mega ciężki to jednak teraz jest coraz lepiej z wszystkim i mam nadzieję że będzie coraz lepiej. Z Krzysiem wybieram się do laryngologa bo lekarka zasugerowała, że może mieć przerośnięty 3-ci migdał (oddycha przez usta i pochrapuje w nocy). Zobaczymy... Szycie jakoś sobie narazie odpuściłam. Brakuje mi czasu i przede wszystkim sił. Jednak ogarnięcie domu gdy się chodzi do pracy i wszystko jest praktycznie na twojej głowie - nie jest łatwe... Ale nie chcę narzekać. Czasami mam gorszy moment i narzekam ale później przechodzi. A jutro zamierzam jechać na zbiórkę krwi bo 3miesięczny chłopiec chory na białaczkę i potrzebuje przeszczepu szpiku. Trzymajcie za mnie kciuki. Dziewczyny, życzę Waszym dzieciom zdrówka!!! A Wam siły w codziennych zmaganiach ze wszystkim. Jejku, gdyby nie kobiety to chyba jednak świat uległby zagładzie;) Całusy!
-
Ja zaglądam ale padam na twarz i oczy mi się same zamykają i idę spać. Dopadło mnie jakieś mega zmęczenie... Może jutro coś napiszę...
-
Eeee tam, ja już nie idę do lekarza. Chyba, że się pogorszy albo nie przejdzie im w ciągu najbliższych 3 dni... Kaszlą i smarkają pomimo syropków, psikania do nosa i w ogóle... A jak robicie te inhalacje? Nigdy nie robiłam i jestem ciekawa jak to się robi. Dziś wyszliśmy w końcu na spacer, po 2,5 tyg kiszenia się w domu. Wyszliśmy i szybko musieliśmy wracać bo się zrobiła listopadowa ulewa! No ale z 15 min byliśmy na świeżym powietrzu :)
-
Krzyś też kaszle. Zamiast być lepiej to mam wrażenie że jest gorzej, a przynajmniej bez zmian. Pije tyle syropów różnych i nic. Pneumolan, Neosine, prawoślazowy, Sambucol wzmacniający niby odp***ość... A wczoraj i dziś miał stan podgorączkowy:( Marysia też kaszle paskudnie, ona pije flavamed, tyle ile uda jej się wcisnąć... Okazało się też, że Krzyś troszkę spadł na siatkach centylowych jeśli chodzi o wagę. Zawsze był w okolicach 50 centyla i przybierał w normie. Jak wyzdrowieje to zrobię mu badania krwi żeby sprawdzić co się dzieje. Jeśli chodzi o czapy to oczywiście szyję sama. Czasu mało na dopracowanie wszystkiego i często łapią mnie wątpliwości czy to wszystko ma sens no ale póki co i tak zamówień nie ma więc chyba szyję tak sama dla siebie:) Oczywiście, że czapki są również w rozmiarze na nasze dzieci starsze:)
-
Hej Dziewczyny Moje Kochane!!!! No ja od 1.10 wróciłam do pracy. Jest ok, rozkręcam się:) Po 3 latach przerwy muszę sobie wiele rzeczy przypomnieć (na szczęście dużo mi z głowy nie wyleciało:)) i wielu rzeczy nauczyć. Ale jest dobrze. Chyba nawet lepiej niż przedtem. Mniej stresu. Jakoś bardziej na luzie podchodzę do wszystkiego. No ale to dopiero 3 dni, zobaczymy jak będzie dalej. Szefowa jest wobec mnie baaaaardzo oficjalna, praktycznie w ogóle ze mną nie gada, ledwie dzień dobry odpowie... Trochę mnie to boli gdzieś tam w środku, ale generalnie przyjęłam zasadę, że robię swoje i spadam do domu, bez zbytniego wczuwania się w relacje między nami. W sumie powinnam się cieszyć, że właściwie bez większych problemów przyjęła mnie z powrotem. Z pracą przecież jest kiepsko... Zwłaszcza matce po wychowawczym, z dwójką dzieci. Wiem, że muszę się trochę wykazać i udowodnić, że mi zależy i w ogóle. Zobaczymy co będzie. Najgorszy jest narazie brak czasu na cokolwiek innego. Na pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy, szycie... Ale może to się jakoś poukłada. Krzyś znów chory. 3 dni pochodził do przedszkola (bardzo chętnie idzie, tylko ciężko mu wstać rano), a dziś już został w domu. Katar, lekki kaszelek, stan podgorączkowy, więc chyba nic poważnego no ale nie puszczę go takiego do przedszkola. No a wczoraj nasza Marianna skończyła roczek!!!!!! Uwierzycie???!!! Jak to zleciało!!! W sobotę robimy małe przyjęcie z tej okazji:) A moja mama nie zadzwoniła ani na jej urodziny, ani pierwszego dnia jak poszłam do pracy... Chyba jej to nie interesuje:( Anula i Ewelina - trzymam kciuki za Wasze 2 kreski!!! Niech się pojawią!!! Pestycyda - ja też pamiętam Pana Niezdecydowanego i strasznie się cieszę że się zdecydował!!! Głupi by był jakby się nie zdecydował! Taka śliczna dziewczyna z Ciebie! A łobuziak Alex słodki i też śliczny :) Wszystko się poukłada, zobaczysz. Ściskam Was mocno!!!
-
Hej Dziewczyny! Co tam u Was? Dziś Krzyś poszedł wreszcie do przedszkola ale po 1,5 tyg w domu znów było rano trochę płaczu przy rozstaniu, nie chciał jeść, nie chciał spać, zsiusiał się na dywan i ogólnie nie słuchał pań. Ehhh... A Marysia zaraziła się od Krzysia i niestety dostaje antybiotyk :( Ogólnie spoko. Mój powrót do pracy zbliża się wielkimi krokami. Boję się z jednej strony a z drugiej strony się cieszę. Zrobiłam sobie ostatnio konkretne zakupy ciuchowo-butowe i od razu się poczułam jak człowiek :D Całusy!
-
Ja nie szczepiłam przeciwko ospie ani przeciwko pneumokokom. Mam nadzieję że nie będę żałować... U nas ciężka noc, Krzyś kaszle ale dziś ma lepszy humorek niż wczoraj więc mam nadzieję że wkrótce wyzdrowieje, ale za to Marysia złapała wirusa, w nocy gorączkowała i męczyłyśmy się obie, bo nurofen nie zadziałał więc czekałam aż temp jej sama spadnie (zimne okłady nie miały szans bo mała wszystko ściągała sobie z główki a czopków nie mam na stanie...). No i w końcu temp spadła troszkę i zasnęła bidulka. Dziś jest taka markotna. Krzyś podśpiewywał dziś sobie piosenkę z przedszkola :))) A ja dostałam obuchem po głowie bo szefowa owszem zgodziła się żebym wróciła do pracy na część etatu ale zaproponowała mi takie godziny pracy że się zastanawiam co z tym zrobić i jak się poukładać żeby było dobrze. Ja chciałam przychodzić do pracy codziennie ale kończyć ok. 14.30 żeby Krzysia odbierać wcześniej z przedszkola (przynajmniej przez jakiś czas zanim się nie przyzwyczai do wszystkiego), a szefowa zaproponowała poniedziałek wolny ale reszta dni do 16. Nie jest łatwo mate polce wrócić do pracy, nikt mi nie powie że jest łatwo!!!
-
Anula - o matko, pierwsze słyszę o wirusie bostońskim!!! Co to takiego?... Może Krzyś też to ma bo od czwartku ma stan podgorączkowy (raz nawet 38,5 st!) i póki co nic więcej. Dziś pojawiła się lekka chrypka, zobaczymy co będzie dalej... Oczywiście w piątek już nie poszedł do przedszkola i pewnie przynajmniej cały tydzień będzie siedział w domu. Byłam z nim u lekarki i ona mówi że możliwe że to trzydniówka, ale narazie trzy dni minęły a wysypka się nie pojawia więc chyba to nie to. Zobaczymy. Piękny wrześniowy weekend więc minął nam głównie na siedzeniu w domu, a mieliśmy plan jechać do zoo albo gdzieś indziej na miła rodzinną wycieczkę.
-
Cześć Dziewczyny!!! No my pierwszy dzień w przedszkolu mamy za sobą! Oj, się działo!!! Postanowiliśmy, że w ten pierwszy dzień odwieziemy Krzysia razem, ja i mąż, Marysię chcieliśmy zostawić z opiekunką, żeby skupić się tylko na Krzysiu (i na własnych nerwach:) ), ale niestety w ostatniej (dosłownie!!) chwili niania przysłała smsa, że niestety nie dojedzie (wrrr!) no więc szybka akcja: budzenie Marysi, karmienie, ubieranie, szykowanie no i pół godziny poślizgu... Potem trochę korków po drodze ale w końcu szczęśliwie dotarliśmy. Od rana panował akurat spory harmider, dzieci grupami szły do łazienki na siusiu i mycie rączek przed śniadankiem, Krzysia to wszystko chyba zestresowało bo nie chciał najpierw nic zrobić beze mnie, nie chciał wejść do sali, a jak w końcu go namówiłam to i tak zaczął płakać bo pani go prosiła żeby usiadł do śniadanka a on chciał się bawić... No więc jak wychodziłam z przedszkola to słyszałam jego piski i płacz i rozpaczliwe wołanie: "Mama! Mama!" Uuuuh, chyba nie muszę Wam pisać jak okropnie się czułam...Na szczęście mieliśmy kilka spraw do załatwienia i jeździliśmy to tu to tam więc nie myślałam tak intensywnie, aczkolwiek z tyłu głowy ciągle kołatało: co tam się dzieje? jak się czuje mój bidulek?... Jak dojechaliśmy do domu to nie mogłam usiedzieć w miejscu. Wyobrażałam sobie, że zastanę go upłakanego, obsiusianego i w ogóle nieszczęśliwego, ale na szczęście nie było źle. Powitanie - bezcenne!!! Bardzo się ucieszył, opowiadał... Ehhh!... Mój zuch!!! Ciekawe jak będzie jutro :) Dziś mówił wieczorem przed zaśnięciem do mojego męża: "Urosłem wiesz?" :) A jak tam u Was początki przedszkolne?...
-
Dziś drugi dzień w przedszkolu. Krzyś zachowywał się duuuużo lepiej, pomagał sprzątać zabawki jak pani poprosiła i był grzeczny. Nie chciał co prawda nadal tańczyć i malować farbami i pić soczku razem z dziećmi przy stoliku no ale cóż. Natomiast pojawił się nowy chłopiec (wczoraj go nie było), który zachowuje się przeokropnie!!!! Bije dzieci bez powodu (tak po prostu, podchodzi i wali po głowie!), wrzeszczy wniebogłosy i wyrywa zabawki. Krzyś oberwał dziś od niego najwięcej i jestem bardzo niespokojna jak to będzie. Nie chcę żeby przez jednego dzikuska Krzyś się zniechęcił! Ten chłopiec był z ojcem i po kilku takich zachowaniach ojciec po prostu chłopca zabrał do domu, ale w poniedziałek na pewno będzie cały dzień! Pani przedszkolanka mnie uspokajała że na pewno nie pozwolą nikomu zrobić krzywdy blablabla ale moje matczyne serce jest bardzo niespokojne... Poza tym jechaliśmy dziś tramwajem (Krzyś po raz pierwszy), byliśmy na obiadku, a potem przy fontannie i Krzyś się przewrócił w wodzie. Na szczęście miałam ubranie na przebranie bo wzięłam do przedszkola i się przebieraliśmy na ulicy :) Fajny dzień. Marysia była w tym czasie z nianią, przywitała mnie stęskniona i przytulankom nie było końca :)
-
Hej Dziewczyny, Byłam dziś z Krzysiem w przedszkolu na tzw adaptacji (też macie coś takiego?). Byliśmy 2 godziny i jutro też idziemy. Przedszkole bardzo nam się spodobało i Krzyś od razu ruszył do zabawek. Nawet uroniłam łzę ukradkiem bo tak mnie wzruszenie chwyciło za gardło jak patrzyłam na niego jak się bawi fajnie z innymi dziećmi. No ale do czasu była sielanka bo jak pani poprosiła żeby dzieci posprzątały zabawki, bo teraz będzie muzyka i taniec to Krzyś narobił takiego wrzasku że aż się dzieci przestraszyły. Nie chciał tańczyć. No ok. Potem pani poprosiła, żeby dzieci poszły z nią zobaczyć łazienkę i umyć rączki to wszystkie dzieci poszły tylko Krzyś "nieeeeee!!! ja się bawię!". Dzieci wróciły, grzecznie usiadły przy stolikach, przyjechały soczki i ciasteczka, wszystkie piły i jadły, a Krzyś "nieeeeee!!!! nie chcę!!!", potem wszyscy szli na plac zabaw, wszystkie dzieci grzecznie poszły się ubrać, a Krzyś "nieeeeee! jeszcze się bawię!!!!". No mówię Wam! Załamałam się lekko ale myślę że to będzie kwestia przyzwyczajenia się do nowych zasad. Mam nadzieję, że Krzyś się dostosuje i będzie słuchał bo dziś był naprawdę najbardziej wrzeszczącym i nieposłusznym dzieckiem. I było mi momentami wstyd. No nic, czas pokaże. Od poniedziałku ruszamy pełną parą :) Ogólnie z wrażenia zapomniałam zapłacić za parking i dostałam mandat... Krzyś też liczy jeden, dwa, tsy, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć. I przestawia sylaby w niektórych wyrazach, np lomokotywa, pomaczarowy (na pomarańczowy).
-
Hej Dziewczyny, Wczoraj wróciliśmy do siebie wreszcie po ponad tygodniowym pobycie w rodzinnych stronach. Mieliśmy 2 wesela, przeżyliśmy, dzieci nawet dały się nam pobawić, aczkolwiek dopóki nie poszły spać to było latanie. Krzysia odwoziliśmy spać do mojej mamy, a Marysia z racji tego że budzi się często, zostawała z nami. Kładliśmy ją spać w wózku (usypiała oczywiście przy cycu...) i zostawialiśmy gdzieś w pomieszczeniu obok (oczywiście z włączoną nianią elektroniczną) i mimo naprawdę głośnej muzyki (jak to na weselu) spała bardzo dobrze! Nawet się śmiałam, że lepiej śpi niż w domu i że w domu chyba będę jej radio włączać do snu :) Tak więc było w porządku. Natomiast emocjonalnie ten tydzień był naprawdę trudny. Moja mama bardzo przeżywała i chyba nadal przeżywa ślub mojej siostry. Dotąd mieszkały razem (mój tata nie żyje od lat), a teraz siostra się wyprowadza do męża (niedaleko i będzie do mamy pewnie codziennie zaglądać, no ale jednak to nie to samo). I tak mi się wydaje, że dla mamy to trauma, którą okazuje w bardzo nieprzyjemny sposób, tzn wyżywając się zarówno na mojej siostrze, jak i przy okazji na mnie i moim mężu (na szczęście nie na dzieciach, chociaż Krzysiowi też się parę razy dostało). Tyle przykrości usłyszałam ja, a moja siostra jeszcze więcej, że naprawdę szok. Była na weselu ale cały czas się odgrażała, że nie przyjdzie, a po wszystkim powiedziała do mojej siostry, że powinna się cieszyć, że w ogóle przyszła. Ogólnie krytykowała wszyściuchno!!!! No mówię Wam, tak mi przykro było, że siostra musi tego wszystkiego słuchać... No ale mam nadzieję, że to jakoś wszystko minie i się poukłada i uspokoi. Tak poza tym ok, dzieci zdrowe i kochane mimo, że są momenty, że mam dość. Ale za chwilę zacznie się przedszkole więc pewnie będę tęsknić z Krzysiem, a potem zacznie się praca i będę tęsknić za obydwoma szkrabolami. Marysia zaczęła śmiesznie mówić "kaka" generalnie na wszystko i pokazuje rączką jak coś ją interesuje. Duuużo już rozumie i czasem nawet można się już z nią dogadać :) Ale najczęściej marudzi. Najlepiej jest jak siedzę na podłodze i ona się bawi, ale co rusz wejdzie na mnie i się przytuli albo mnie poliże, podgryzie... Jakiś kontakt fizyczny musi być. Nasza niania po pierwszych dniach wydaje się być ok, dzieci ją polubiły, ona sobie fajnie radzi z nimi, bardzo podobnie się zachowuje wobec dzieci jak ja (no z tym że nie krzyczy na nie tak jak ja czasem...), zwraca uwagę na ważne dla mnie rzeczy, o pewnych rzeczach nawet nie muszę jej mówić, a ona po prostu to robi. Jest pogodna i cierpliwa więc myślę, że będzie ok :) Aguś - zaczęłam czytać Twojego posta i myślę sobie: super! chrzciny! wreszcie coś pozytywnego u Was, ale im dalej tym gorzej już było, więc niestety bez zmian :( AniaWWW - pewnie jeszcze wiele ciężkich momentów i sytuacji przed Tobą i wiele razy będziesz się zastanawiała jak Natalce to wszystko wytłumaczyć, żeby jej nie skrzywdzić... A Twój były utrzymuje kontakt z córką czy odciął się zupełnie od Was? Ewelina - teściowa z najgorszych koszmarów. I jeszcze siostrunia na dodatek. Że też Ty tam jeszcze nie zwariowałaś!!!! Ewelina i Anula - trzymam kciuki za Wasze cykle (hihi) i żeby się udało :) Trzymajcie się Kochane :)
-
Hej Dziewczyny! Niania wybrana i chyba dobrze trafiliśmy. Mam nadzieję przynajmniej, że się nie zawiodę. Ogólnie kilka dziewczyn zrobiło dobre wrażenie i ostatecznie mieliśmy z mężem dylemat którą wybrać no ale w końcu decyzja zapadła. Dwa dni już u nas była po kilka godzin żeby się trochę zaznajomić z dziećmi (zwłaszcza z Marysią) no i narazie jest ok. W piątek wyjeżdżamy na tydzień, mamy dwa wesela w rodzinnych stronach do obskoczenia (ciekawe jak dzieci będą się zachowywać bo oczywiście idziemy z nimi). Poza tym gorąco że szok. Wolę jednak zdecydowanie chłodniejsze klimaty. Tak o 10 stopni chłodniej :) Pestycyda - trzymaj się! I w ogóle dziewczyny trzymajcie się :) Myślicie że dotrwamy do 300 strony?... :)
-
Anula - wszystkiego najlepszego z okazji imienin :) Odpoczywaj na urlopie ile się da :) U nas jest ogólnie lepiej. Coś się zmieniło, kiedy wprowadziłam jakiś większy rytm w ciągu dnia, przede wszystkim stałe pory posiłków, a dodatkowo przestałam Krzysia kłaść spać w dzień, a Marysia śpi tylko raz. No i teraz około godziny 20 dzieci nie ma:) Marysia jest w miarę wymęczona więc zasypia szybciej i lepiej śpi, a Krzyś też pada praktycznie od razu. Widzę, że dzieciom to służy i mi też bo jakoś wszystko mogę bardziej ogarnąć, ale oczywiście zdarzają się momenty kryzysowe. Ponieważ przestałam Marysię w ogóle karmić piersią w ciągu dnia, nabawiłam się małego zapalenia piersi. W sumie dziwne, bo jakoś nie gromadziło mi się tego pokarmu nie wiadomo ile przez cały dzień... Wczoraj nie czułam się najlepiej, pierś mnie bolała, i szyja i ręka i w ogóle byłam rozbita jakaś. Poszłam do lekarza, bo nie skojarzyłam, że to może być zapalenie piersi, no ale lekarka od razu mi to powiedziała i w razie czego zapisała antybiotyk. Póki co robię okłady z kapusty, antybiotyku nie muszę brać więc spoko :) Poza tym w ostatnich dniach przeprowadziliśmy casting na nianię dla Marysi, ciekawe doświadczenie :) Mamy w sumie 2 faworytki i przez weekend musimy zdecydować która będzie bardziej ok. A poza tym Krzyś zaczął raczkować razem z siostrą, wydaje odgłosy takie jak ona, zachowuje się tak jak ona... A poza tym najczęściej jej wszystko zabiera. Aczkolwiek są też momenty gdzie się fajnie do siebie przytulają, podgryzają sobie np. stópki i w ogóle :) Ogólnie słodziaki :) Ewelina - ja troszkę lodów Krzysiowi daję tak przy okazji jak my jemy. Ale on nie jest jakimś wielkim smakoszem lodowym. Jak w na wakacjach mu kupiliśmy kulkę loda normalnie w wafelku to w ogóle nie chciał :) A z mężem pokłóciliście się o drugie dziecko tak?
-
Anula - mam jeszcze pytanie odnośnie tych okładów z liści kapusty - czy Ty liście na piersiach nosiłaś przez te 2 dni non stop? Tłukłaś je najpierw żeby puściły sok? Chłodziłaś w lodówce? Mroziłaś? Właśnie zakupiłam wielką kapustę :D i szałwię i chyba dziś zacznę. Jestem zdesperowana.
-
Hej Dziewczyny, Jestem tak wyprana psychicznie, że nie wiem w sumie co pisać... Aguś i Anula - współczuję Wam przeżyć z dziećmi i nie tylko z dziećmi (Aguś). Anula ale ta gorączka musiała Wojtka bidulka wymęczyć, szok! U nas tylko katar u obydwu, więc nic takiego. Ale zostałam z nimi sama na dwa dni (i dwa wieczory) i już mam dość. Dziś wieczorem było jedno wielkie wycie. Krzyś wył dla zasady (bo był zmęczony i w ogóle z wszystkim jest na nie) i specjalnie bo jak on wył to Marysia też wyła bo nie wiedziała co się dzieje. Ciężko się z Krzysiem dogadać, jakiś dziwny i niedogodny się zrobił. Boję się jak będzie w nocy. Krzyś pewnie się obudzi i nie będzie chciał spać sam, więc znowu będzie wył, więc na pewno obudzi się Marysia no i też będzie wyła... Marysi przebijają się naraz dwa ząbki, poza tym ma katarek więc śpi baaaaardzo niespokojnie. Zresztą, co ja Wam tu będę smęcić o tym... Ogólnie mam dość. Nawet nie wiecie jak bardzo mam dość.
-
Hej Dziewczyny! Ło matko, chyba wszystkie na wakacjach jesteście że tak cicho :) Ja byłam z dziećmi tydzień u mamy, a teraz jesteśmy już u siebie, ale czasu mam wciąż za mało. Dzieciaki są coraz bardziej wymagające. Marysi już nie zadowala samo raczkowanie, tylko wstaje na nogi przy czym popadnie, więc muszę uważać bo już kilka razy upadła (bo np. samochodzik Krzysia jej odjechał albo stolik się odsunął). Krzyś jest teraz bardziej zazdrosny o siostrę, a ja też faktycznie mało mam czasu tak tylko dla niego, jedynie kiedy Marysia zaśnie w dzień to jest chwila na poczytanie książeczek albo zabawę, ale też chcę wykorzystać to, że ona śpi, żeby coś na spokojnie ogarnąć w domu. Więc mam nieustające dylematy matki polki. Co u Was? Jak tam Wasze pociechy? Zdrowe? Anula - nie wiedziałam, że okłady z kapusty powodują zanik pokarmu! A jak to było u Ciebie? Wojtek już nie chciał ssać czy Ty chciałaś go odstawić i dlatego robiłaś okłady?
-
Hej Dziewczyny! Przeżyłam rodzinne wakacje w górach :))) Było całkiem nieźle, jechaliśmy tam i z powrotem cały dzień, ale dzieciaki dzielnie wytrzymały i dały radę. Oczywiście musieliśmy się zatrzymywać a to na siusiu, a to na cyca, ale obyło się bez większych histerii. Co prawda jak jechaliśmy do Zakopanego to ostatni odcinek Marysia pokonała przy cycu, zapięta razem ze mną w pasy bo inaczej byśmy chyba nie dojechali, była już zmęczona i płakała. Za to jak tylko weszliśmy do naszego pokoju i położyłam małą na podłodze, to ta bujnęła się kilka razy w przód i w tył i ... ruszyła na czworakach!!! I sobie raczkuje już nasz mały pędrak :) Pogodę też mieliśmy nienajgorszą, dwa dni padało a tak to słońce i trochę chmurek, lepiej tak niż takie upały jak są teraz... Ufff, nie wiem jak Wy ale ja kiepsko znoszę takie gorąco. Na dodatek podejrzewam u siebie ospę!!!!! Jutro wybieram się do lekarza i mam nadzieję, że się okaże że to tylko jakaś alergia, ale jakoś tak mi się wydaje, że jednak ospa. Chorowałam co prawda jak byłam mała, ale podobno można zachorować drugi raz. Mam nogi całe w swędzących krostkach, trochę na rękach, na brzuchu, pośladkach, plecach... Co dzień mam ich więcej no i wyglądają na takie ospowe właśnie. Dziś zauważyłam też u Marysi pierwszą krostę więc zobaczymy co to będzie. Krzyś wymusza, żeby się z nim ciągle bawić i już nie wiem sama jak mam mu tłumaczyć, że nie zawsze mogę się z nim bawić, bo mam inne rzeczy do zrobienia i jest jeszcze Marysia. A Marysię próbuję odstawić od piersi, wyeliminowałam jedno karmienie w ciągu dnia, póki co jakoś się udaje bo usypiam ją w wózku na spacerze albo na balkonie, jak przyjdzie gorsza pogoda i będę musiała uśpić ją w domu to nie wiem co będzie. Zupełnie nie wiem jak sobie z tym poradzić. Chciałabym, żeby zasypiała sama w łóżeczku, żeby spała już u siebie, a nie ze mną, jestem już tym naprawdę zmęczona. Ale kiedy zaśnie i odkładam ją do łóżeczka to zaraz się budzi i jest płacz. Jakoś coraz trudniej mi to wszystko ogarnąć. Jak Marysia była malutka jakoś było łatwiej... A teraz jakoś tak się szarpię z wszystkim, z niczym nie mogę zdążyć, ciągle są nerwy...
-
Aguś - oj, znowu się u Was dzieje. Fatum jakieś czy co?... Mam nadzieję, że będzie dobrze w końcu i że wyjdziecie na prostą. Myślę, że nie powinnaś się przejmować mową Radka, bo wydaje mi się, że jest jeszcze czas żeby "ruszył" i się rozgadał. Wiadomo, że chłopcy ogólnie później zaczynają mówić niż dziewczynki, sama też słyszę na placu zabaw np niektórzy chłopcy starsi od Krzysia ledwo mówią albo mówią tak niewyraźnie że nie zrozumiesz ani w ząb. Więc wyluzuj w tym temacie. My jutro ruszamy na małe rodzinne wakacje do Zakopanego. Droga daleka, cały dzień w aucie, więc trzymajcie kciuki żebyśmy nie zwariowali. O Krzysia się nie martwię bo on da radę - albo będzie obserwował co się dzieje za oknem albo spał, gorzej z Marysią, która okazuje się być bardzo charakterną panną i obawiam się, że będzie histeria na pokładzie :) Także odezwę się pewnie dopiero za tydzień :) Całusy dla Was i dzieci :)
-
Hej Dziewczyny! Byłam przez półtora tygodnia na "wakacjach" u mojej mamy więc się nie odzywałam. Czasu miałam chyba jeszcze mniej niż normalnie w domu. Myślałam, że trochę bardziej odpocznę, odpoczęłam tylko od wymyślania i robienia obiadów, a tak to właściwie non stop coś się działo i coś trzeba było przy dzieciach ogarnąć. Moja mama nie jest niestety taką babcią co to bez reszty poświęca się wnukom. Zawsze ma jakieś swoje ważniejsze sprawy do zrobienia. Fizycznie też ciężko bo narzeka na kręgosłup, nogi i w ogóle. A i cierpliwość też w końcu zaczęła się kończyć i już jej wszystko przeszkadzało. Krzyś się wyszalał i wybiegał w obejściu, a to kury pogonił, a to kota, a to piaskownica, a to w ogrodzie... Marysia też praktycznie każdego dnia spała sobie w wózku pod morelą. Wszystko widziała tak naprawdę pierwszy raz (i kury, i kota, i psa, pies zdecydowanie najbardziej ją interesował). Ja też pooddychałam trochę wiosennym pachnącym powietrzem (bez, rzepaki.... ehhh!), posłuchałam skowronków, jaskółek... A teraz tydzień harówki i w przyszłą sobotę wyjeżdżamy do Zakopanego na tydzień. Z dziećmi!!! Szalony to nieco pomysł, bo droga daleka (z Poznania to ponad 500 km i cały dzień jazdy) i trochę zaczęłam się obawiać, bo Marysia nie należy do dzieci, które w aucie natychmiast zasypiają :) No ale jakoś to będzie. Oby pogoda dopisała. Co tam planujecie dla maluchów na dzień dziecka? Krzyś już dziś dostał zestaw autek (tak mu się spodobały, że chciał z nimi spać:) ), a Marysia dostała kubek niekapek :) Jako że gardzi wszelkimi zabawkami jakie się kupuje dla niej bo i tak woli podkradać autka Krzysiowi :) Poza tym jedziemy jutro do koleżanki, która ma domek z ogrodem za miastem, będzie szarlotka (właśnie wyłączyłam piekarnik), będą mega bańki mydlane, piaskownica, może jakieś lody, zapomniałam tylko o balonach:) I będziemy się bawić, bawić, bawić :) Całusy dla wszystkich dzieci, małych i dużych :)
-
U nas też po odstawieniu smoczka Krzyś na jakiś czas zrezygnował z drzemek, tzn był zmęczony, ale nie chciał spać, jakby się bał albo nie umiał bez smoczka. Czasem jak już był mocno zmęczony to nagle zasypiał na siedząco/półstojąco/leżąco między zabawkami na podłodze i to np. o 17 czy nawet później!!! Ale po jakimś czasie jak już się przyzwyczaił że nie ma smoczka to znowu zaczął spać w dzień. Tylko trzeba było z nim leżeć. A teraz zasypia sam, a czasem jak mu coś strzeli do głowy to nie chce spać i już. Natomiast niestety czy śpi w dzień czy nie śpi - bardzo późno chodzi spać wieczorem, ok. 21.30 - 22. Jak śpi w dzień no to rozumiem, że nie jest tak mocno zmęczony. Natomiast jak nie śpi w dzień, to wolałabym, żeby wieczorem położył się wcześniej, no przynajmniej ta 20.30. Ale mój mąż, który szykuje Krzysia do spania (ja zajmuję się Marysią, która zanim zaśnie też wyprawia różne dziwy więc z nią leżę) jakoś tak przeciąga to szykowanie Krzysia spać, że i tak kładzie się późno. I moje gadanie nić tu niestety nie zmienia.
-
Ewelina - dokładnie, tak trzymaj i nie daj się. My za Tobą stoimy murem:) To przykre, że m takie ma podejście. No miałaś pecha, że tak trafiłaś. tzn na taką teściową paskudną. No i w sumie na to, że m siedzi cicho jak mysz pod miotłą i mamuśce nie podskoczy. Aaa no bo nie napisałam Wam, że ja z maszyną do szycia nigdy w życiu nie miałam do czynienia i dopiero się uczę :)