Anuszka4
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Anuszka4
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7
-
Ewelina - ja Ciebie podziwiam, że dajesz radę z tym babsztylem pod jednym dachem!!! I już sama nie wiem co gorsze: to, że nazwała Cię kretynką, czy to że Twój m uważa, że miała prawo Cię tak nazwać. Kurwa! Gdyby mi mąż coś takiego powiedział to bym w papę dała jak nic!!! Tak jak piszesz: nikt nie ma prawa nikogo wyzywać, nie ważne ile ma lat! Kurde, nasrać za przeproszeniem na środek pokoju też by Ci mogła bo jest starsza?! Boże, co za myślenie!!!!.. Jestem zdruzgotana! Ale masz mi się tam trzymać i nie dać temu babolowi!!! Anula - trzymam kciuki, żeby wyniki były ok, ale chyba faktycznie lepiej będzie przebadać Wojtka dokładanie skoro już nie pierwszy raz lekarze zwracają uwagę na tą nerkę. Co to jest w ogóle ta podwójna nerka?!... Pestycyda - dobre i 2-3 dni w tygodniu i nawet na parę godzin. Zawsze to jakaś odskocznia od domu i codzienności. A Alex z kim wtedy zostaje? Fajny z niego chłopak :) U nas ok, weekend minął szybko. Mąż pracował wczoraj i dziś od rana do samiutkiego wieczora, więc czuję, że końcówki nerwowe mam mocno przeciążone dziećmi:) Jakkolwiek by nie były kochane, to trzeba czasem i od dzieci odpocząć i pobyć chwilę tylko ze sobą. Ja mam takie chwile jak już wszyscy idą spać, o tak jak teraz, cisza, spokój, piję melisę i mogę o czymś pomyśleć. No i czasem coś uszyć :) Jak coś mi fajnego wyjdzie się to się Wam pochwalę :) Na razie wciąż więcej się uczę :)
-
A w ogóle to kupiłam sobie maszynę do szycia i w tym całym rozgardiaszu rodzinnym wykradam jeszcze chwile, żeby coś uszyć :D Wariatka prawda? :)
-
Cześć Dziewczyny :) U nas spokojnie. Byliśmy wszyscy przeziębieni, Marysia jeszcze ma katar, a tak to już po wszystkim. Tylko przeziębienie ale cholernie upierdliwe. Wiecie jak to jest. Wszyscy źle się czują, dzieci marudzą, człowiek najchętniej zakopałby sie pod kocykiem i wgapił w tv, ale jednak trzeba być ciągle na chodzie. Pogoda zrobiła się wreszcie piękna i majowa, mleczyki i kwitnące drzewa cieszą oczy :) Ale już kolejny dzień nie wyszłam z dziećmi na spacer tylko wypuściłam na balkon :) Lenistwo!!! Ale mam nadzieję, że liczy się to, że są na tym "świeżym" miejskim powietrzu :) Jakoś się nie mogę ostatnio zorganizować. Ciągle jest coś do ogarnięcia w domu. Zrobienie obiadu to ostatnio wyczyn. Krzyś miał przedwczoraj kryzysowy dzień jeśli chodzi o załatwianie swoich potrzeb i ciągle siusiał w majty i kupę też walnął w majty. Na szczęście już wszystko wróciło do normy. Też u Was tak było? Pestycyda - od razu inaczej "brzmisz", jakoś tak łagodniej i spokojniej, jak się z kimś spotykasz i coś się dzieje :) I Alex też pewnie dzięki temu że Ty jesteś w lepszej formie to też jest grzeczniejszy. U nas to reguła: jak ja jestem zmęczona/rozdrażniona/wkurzona to dzieci automatycznie są bardziej marudne a Krzyś złośliwy. Pestycyda, a jak z pracą? Kiedyś wspominałaś że coś zaczynasz na część etatu. Wypaliło? Anula - mam konto na fb, ale w ogóle się nie udzielam, więc jeśli chodzi o mnie to nie ma sensu :) Martysia - mam nadzieję, że angina szybko przejdzie. Nie martw się na zapas. Taka pora faktycznie. A przy chorobie też i apetyt mniejszy. Dawaj dużo picia i będzie ok. Całuję Was i ściskam!!!!!
-
O matko, Aguś, u Ciebie ciągle niespokojnie!!! Przykro mi z powodu Twoich koleżanek. Zwłaszcza z powodu tej, która odebrała sobie życie. Straszne i smutne... A ta druga to chyba nie ma się co przejmować, że ją "straciłaś" - rozumiem, że mogła się zdenerwować, że Twój Radek "atakuje" jej dziecko, ale bez przesady, żeby od razu takie epitety! Chyba można w jakiś inny sposób zwrócić uwagę. U nas ok, dzieci dają żyć, chociaż czasem panujący chaos i zamieszanie mnie dobija i wkurza i czasem przydałby się klon :) Krzyś już na spacery nie chce zakładać pieluszki i póki co daje radę, siusia dopiero jak wrócimy do domu. Dziś natomiast zdarzyły się dwie wpadki: raz siusiu poszło w majty, a raz kupa (bleeee!). Za jednym i drugim razem karmiłam i usypiałam akurat Marysię w pokoju obok i prosiłam Krzysia, żeby na mnie poczekał w swoim pokoju, powiedziałam że jak Marysia uśnie to do niego przyjdę. No i bidok tak czekał aż się zsiusiał i skupczył :) Potem mu tłumaczyłam, że oczywiście jak chce mu się siuisu to ma zawsze przyjść i mi powiedzieć i nie ważne co akurat robię i jak będę akurat karmić Marysię to przestanę i pójdziemy na sedes. Dziwne, bo wcześniej zawsze przychodził, zaglądał ciuchutko do pokoju i mówił, że siusiu, a dziś jakoś mu się odmieniło... Wreszcie się zazieleniło i zakwitło!!! Sezon w piaskownicy rozpoczął się na dobre. U nas na placu zabaw tłumy!!!
-
Ewelina - sama się czasem zastanawiam jak daję radę, no ale jakoś daję :) Nie jest najgorzej. Czasami w domu panuje totalny chaos i sama nie wiem za co się chwycić, ale jakoś już pół roku tak zleciało to chyba kolejne pół też przeżyję :) Tak, Krzyś dostał się do przedszkola. Jakoś nieoczekiwanie to na nas spadło bo byliśmy pewni, że się nie dostanie, a tu jednak taka niespodzianka :) Krzyś za bardzo nie wie o co chodzi z przedszkolem no bo niby skąd ma wiedzieć, ale na hasło przedszkole zaczyna opowiadać co tam w tym przedszkolu będzie (niestworzone rzeczy!!! oczywiście mnóstwo samochodów i klocków i nawet stacja benzynowa:) ) Anula - wracam do tej samej pracy. Też miałam skrupuły zanim zaszłam w drugą ciążę, bałam się jak szefowa zareaguje, pogodziłam się z tym, że może nie chcieć na mnie tak długo czekać i mnie zwolni. Jak na razie wydaje się że jest ok, powiedziała że jak będę gotowa to mam wrócić, ale z drugiej strony od koleżanek słyszę co się dzieje w pracy i jakie są sytuacje to już sama nie wiem co będzie. Postanowiłam w ogóle wrócić na część etatu, ale szefowa jeszcze o tym nie wie i jestem ciekawa co na to powie... Chyba musi się zgodzić prawda jak wracam po wychowawczym? U nas sukcesów pieluszkowych ciąg dalszy: byliśmy w odwiedzinach u znajomych bez pieluszki, za to z zestawem ciuchów na przebranie w razie czego :) Krzyś pił mnóstwo soku malinowego no i oczywiście siusiał jak najęty. Raz nie dał rady i poleciało na podłogę ale tylko trochę a reszta do nocnika. W domu Krzyś siusia na sedes i kupę też już bez problemów robi. Strasznie jestem z niego dumna :)
-
Anula - no to gratulacje!!!! Na pewno mu się spodoba, zwłaszcza że nie będzie siedział w przedszkolu do późna. Nawet się nie obejrzy a już ktoś po niego przyjedzie. Super :) My w poniedziałek będziemy znać wyniki rekrutacji i czy Krzyś się dostał do państwowego przedszkola. U nas dziś już 3-ci dzień kiedy Krzyś chodzi bez pieluszki. Całkiem nieźle na razie nam idzie nauka, Krzyś co prawda zaczyna robić siusiu w majty ale zaraz przybiega i mówi: Zrobiłem siusiu w majteczki. I resztę siusiu robi już na sedes. Nawet raz udało się, że zrobił kupę na sedes. Na spacer i do spania jeszcze zakładamy pieluchę ale np po spacerze albo drzemce w dzień jest sucha (przypominam mu że ma trzymać siuśki w środku :D ). Jestem więc dobrej myśli :) Pozdrawiam Was cieplutko :)
-
Sorry, o popisywaniu się to do Martysi miało być :)
-
Ja po świętach zostałam tydzień u mamy, więc najpierw było wieeeelkie pakowanie, a potem ogarnianie się na nowym miejscu, dlatego się nie odzywałam. Trochę odpoczęłam, chociaż nerwów też nie brakowało. Na pewno dobrze mi i dzieciom zrobiła zmiana otoczenia. Po ponad pół roku wyjechałam z domu!!! :) Co do porannego ubierania to ja mam taką taktykę: po całej długiej nocy Krzyś jest strasznie stęskniony za swoimi zabawkami :D więc pozwalam mu się najpierw troszkę nimi nacieszyć a potem zarządzam ubieranie. Wyjątkiem jest gdy np. przecieknie mu pielucha i ma mokre pidżamko, no ale wtedy to nie protestuje. Ostatnio też ustalamy w jakiej kolejności się ubieramy, tzn pytam go kto pierwszy ma się ubrać, ja czy Marysia czy on (z reguły budzimy się mniej więcej w tym samym czasie więc i w tym samym czasie się ubieramy). Oczywiście zawsze Krzyś ma być na końcu, więc zanim ogarnę siebie i Marysię to on już się troszkę nabawi i potem bez problemu się ubiera. A w razie jak się bardzo upiera i nie chce, to mówię, że tylko dzieci, które już zdjęły pidżamkę i się ubrały mogą iść na śniadanie/oglądać tv/układać puzzle - w zależności co akurat Krzyś chce robić. Pestycyda, Aguś - fajnych macie tych małych facetów :) Pestycyda - no faktycznie temperamentny ten Twój Alex. Mam nadzieję, że wyrośnie z takich zachowań szybko i będziesz miała już z niego tylko pociechę. Trzymam kciuki za pracę i za nową znajomość :) Możesz napisać coś więcej kogo poznałaś?... W tym roku zabrałam Krzysia do kościoła pierwszy raz ze święconką. Wcześniej mu opowiadałam co zrobimy itp, myślałam że będzie to dla niego frajda, ale jak tylko doszliśmy pod drzwi kościoła ten w ryk niesamowity, że on nie chce, próbowałam mu tłumaczyć aż w końcu wzięłam na ręce i zaniosłam do środka. Wszystkie dzieci cichutko pilnują swoich koszyczków, a Krzyś na cały kościół "nieeeee!!!" W końcu jakaś dziewczynka dała mu czekoladowe jajeczko i dopiero się uspokoił.
-
Dzięki dziewczyny za podpowiedzi :) Na pewno skorzystam:) Anula2500 - u nas ze słodyczami problemu nie ma. Krzyś oczywiście przepada za czekoladą, ale dostaje ją naprawdę rzadko. Poza tym jego jedzenie np. ciastek wygląda tak, że nagryzie ciastko i oddaje mi. Ze "słodyczy" najwięcej wcina rodzynek, a ostatnio żurawinę. Nie mamy dziadków na miejscu więc nie miał kto go nauczyć jedzenia słodkiego, ale mam koleżankę, której córeczka też jadłaby tylko słodycze - dzięki dziadkom oczywiście :) Dzieci mają jakiś szósty zmysł do słodyczy :) Krzyś jak ogląda reklamy w tv i jest reklama jakiegoś batonika to zawsze się rozmarzy: "oo ale kojojadka. Krzyś by zjadł taką kojojadkę" :) Pachnie u Was już świętami? U mnie kiepsko z wszystkim, może jutro uda mi się jakieś wielkanocne ozdóbki wyciągnąć i coś ogarnąć, bo w ogóle nie czuję że święta tuż tuż...
-
Anula2500 - a mleko krowie dajesz takie z kartona uht czy świeże? Bo jeszcze słyszałam, że najlepiej dawać świeże... Raz kupiłam takie (chyba pół litra) i zrobiłam Krzysiowi kakao właśnie, na drugi dzień już nie miał ochoty na kakao i reszta mleka była do wylania (ja nie piję ze względu na Marysię, a mój mąż też tylko do kawy ale oczywiście zapomniał jak mu powiedziałam, że trzeba to mleko wypić w pierwszej kolejności), bo ono ma bardzo krótki termin przydatności. Więc jak dla mnie to świeże to jakaś kiszka. A jeszcze Anula napisz mi (może to wyda się śmieszne ale naprawdę nie wiem...), czy takie krowie mleko trzeba wcześniej przegotować czy wystarczy podgrzać? U nas problem jest taki, że Krzyś jest anty wszelkim nowościom, że boję się, że krowie mleko nie przejdzie (jednak ma trochę inny smak), no ale trzeba spróbować. Słyszałam, że od Wielkanocy ma być zdecydowanie cieplej więc jest nadzieja, że ta zima się skończy. Tylko jak się nagle stopi to wszystko co ostatnio napadało, to popłyniemy wszyscy :/ Ehhh...
-
Anula2500 - u nas też jeszcze nie ma piątek. Ja jeszcze w temacie picia mleka: czy Wasze dzieci piją już mleko krowie czy nadal mm? Ostatnio usłyszałam od znanej pani dietetyk z telewizji że nie ma żadnych przeciwwskazań żeby mleko krowie zacząć podawać już po 1 roku życia, nasza lekarka mówi, że po drugim, a jeszcze gdzieś słyszałam, że lepiej zaczekać do 3 lat... Jaka jest Wasza wersja? Ja cały czas Krzysiowi daję modyfikowane i czaję się, żeby dać mu to krowie z kartona, ale jakoś nie wiem jak się za to zabrać...
-
Dziewczyny, ja bez Was żyć nie mogę, więc zaglądam tu i będę zaglądać chyba już zawsze. Niestety nie zawsze jest czas, żeby coś napisać... Z dwójką maluchów radzę sobie hmmm jakoś :) Chyba nie najgorzej, chociaż raz lepiej raz gorzej. Teraz dobija mnie już ta przedłużająca się zima i mam serdecznie dość wszystkiego i czuję przeciążenie na łączach nerwowych :) Na dodatek Krzyś jest znowu chory - już drugi tydzień go trzyma, miał zapalenie gardła i przeziębienie, lekki kaszelek, lekarka nie dała antybiotyku i w sumie się cieszę, ale teraz to już się martwię, że tak długo to trwa. Jutro mąż pójdzie z nim znowu na kontrolę czy wszystko ok. Ja też byłam trochę przeziębiona, Marysia na szczęście się trzyma :) Kurde, weź tu się skup i coś napisz! Już trzy razy się odrywałam od pisania, bo Marysia niby śpi, ale nyży i muszę jej dawać cyca, żeby spała dalej. Jak tylko wstaję od niej to od razu marudzi. Tak więc see you, bo znowu marudzi więc chyba napiszę coś później... Ściskam Was :)
-
AniaWWW - kurcze, tak mi przykro i smutno... Po operacji w końcu poczujesz się lepiej. Fizycznie. Mam nadzieję że psychicznie też dasz radę. No nie jest łatwo. I nie jest łatwo realizować się w tym kraju jako matka. Ogólnie nie dziwię Ci się że jesteś zdołowana. Mam nadzieję że Natalia jest dla Ciebie i zawsze będzie wystarczającą mobilizacją, żeby się starać o fajne życie dla Was. Kurcze, jajnik?!!! Zawsze pozostaje jeszcze drugi gdybyś chciała w przyszłości mieć jeszcze dziecko ale zawsze też to 50% szans mniej... Ewelinaer - co u Ciebie? Się nie odzywasz kobieto...
-
Hej Dziewczyny, U nas z jedzeniem też niewesoło. Krzyś naprawdę mało je, i tu nie przesadzam. Najchętniej jadłby suchą bułkę, jogurty i rodzynki. Na obiad najchętniej zupa, ale też ostatnio coś wydziwia i w ogole usiedzieć nie może przy obiedzie. Nie wiem czy to taki wiek czy co... Nie chodzę za nim z obiadem, jak mówi że nie to nie. Gdzieś kiedyś słyszałam, że jak w domu jest pełna lodówka to na pewno dziecko z głodu nie padnie więc nie panikuję. Dodatkowo ostatnio znowu ma katar więc może też przez to apetyt jeszcze mniejszy niż zazwyczaj. Krzyś w ogóle nie je obiadów typu ziemniaki+mięso+surówka. Dlatego staram się żeby jak najczęściej była dla niego zupa. Anula - u Twojego Wojtka to niejedzenie obiadów to na pewno reakcja na teściową... Co do mycia włosów to u nas też był dramat i histeria. Też myjemy Krzysiowi łepetynkę raczej raz w tygodniu (pewnie latem będzie częściej). U Krzysia był problem z wodą lecącą do oczu, za nic nie słuchał nas kiedy prosiliśmy żeby patrzył do góry. No masakra!! Zawsze był ryk jak byśmy mu głowę urywali i nasze nerwy w końcu. Aż znalazłam taki oto wynalazek: http://allegro.pl/abakusbaby-kubek-do-mycia-splukiwania-glowy-i3031806603.html Dwa mycia z magicznym kubkiem mamy za sobą i pierwszy raz trochę popłakiwał a dziś było mycie zupełnie bez płaczu!!! Kupiliśmy mu też okularki takie do pływania ale narazie nie chce ich w ogóle założyć :) Co do ciemieniuchy to Krzyś też miał takie ciemnobrązowe łuski na samym czubku głowy. Szorowanie szamponem nic nie dawało, ale któregoś razu wydrapałam mu to tak na sucho grzebieniem, potem umyliśmy głowę i jest ok. Pestycyda - Krzyś też jeszcze w pieluchach chodzi. Myślę że jest gotowy na nocnik (codziennie sadzamy go i zawsze zrobi siusiu, ale nie woła), ale czekam aż zrobi się troszkę cieplej i wtedy będzie ostry trening. Niedawno też pożegnał się ze smoczkiem więc nie chciałam robić mu tak od razu kolejnej "traumy" :) U nas tematy przedszkolne też na czasie. Krzyś najprawdopodobniej pójdzie do przedszkola niepublicznego, które mamy po sąsiedzku w bloku. Jest to oczywiście droższa sprawa niż państwowe, ale jak dla nas jednak wygodniej. Poza tym nie mamy gwarancji że się dostanie do państwowego, więc tak czy tak zaklepujemy mu miejsce właśnie w niepublicznym. A Marynia prawdopodobnie od października pójdzie do żłobka. A ja wracam do pracy :)
-
Pestycyda - koniecznie musisz coś zmienić bo naprawdę wpędzisz się w deprechę!!! A mama? Nie mogłaby Ci trochę pomóc? Zająć się Alexem z godzinkę któregoś wieczora, żebyś wyszła gdzieś chociaż do sklepu albo tylko na spacer, przewietrzyć głowę, pomyśleć, oderwać się!! Też mi się wydaje że zachowanie Alexa może być troszkę spowodowane Twoim nastrojem. Dzieci są jak barometr normalnie, wszystko wyczują. Ja też zauważyłam u siebie, że jak jestem pogodna i cierpliwa i się nie złoszczę to i dzieciaki jakieś bardziej do dogadania, Krzyś mniej na "nie" i jest dobrze. A jak tylko zaczynam marudzić to od razu jest więcej nerwów. A może pomyślisz o pójściu do pracy a Alexa zostawisz w żłobku albo z opiekunką? Masz szansę na takie rozwiązanie? Pewnie marnym pocieszeniem będzie fakt, że jesteśmy z Tobą kochana i trzymamy kciuki. Ciężko jest samej. U mnie jest mąż, który pomaga i od czasu do czasu siostra wpadnie z odsieczą ale i tak bywa ciężko, a co dopiero gdy jesteś skazana sama na siebie... U nas ok, wirusy odpuściły, Krzyś już zdrowy, Marysia już tylko troszkę pokasłuje więc ufff!... Mam do Was pytanie: jak wygląda u Was zasypianie wieczorem? Wasze dzieci zasypiają same czy muszą mieć towarzystwo? O której chodzą spać i ile śpią w dzień? U nas jest tak, że Krzyś nie zaśnie sam. Chodzi naprawdę późno spać bo ok 22, czasem dopiero przed 23 zasypia. Marysia też ma seanse przy cycu wieczorem i też zasypia na dobre dopiero ok 23 więc wieczoru nie mamy z mężem w ogóle... Przestawiam powoli Marysię na sztuczne mleko, ale jest ciężko!!! Nie za bardzo jej to odpowiada. Mam nadzieję, że da się przekonać... I wyobraźcie sobie że mała ma już dwa zęby!!! Dziś kończy dopiero 4 miesiące a już jej się wyrżnęły dolne jedynki!!! I to dwie naraz!!! W ogóle jest taka pocieszna, już się kula na boczki i jest gaduła ciekawska. Fajny z niej bobas :) A to moje dwa bąble, zdjęcie w sumie jest sprzed miesiąca, Marysia już się troszkę zdążyła zmienić :) http://pokazywarka.pl/640561/
-
Aaaa i jeszcze muszę Wam powiedzieć, że Krzyś rozgadał się zupełnie!!! Pięknie wszystko powtarza, składa już całkiem niezłe zdania i w ogóle gaduła z niego. Hit ostatnich dni: usłyszał jakiś hałas i mówi: "Co to było? Chyba jakiś gigabąk". Ulubione jego słowo to jednak "nie" :) Taki wiek...
-
Hej Dziewczyny, U nas wirusy, wirusy i jeszcze raz wirusy!!! Wszyscy jesteśmy chorzy. Najpierw padł mój mąż (chyba przywlókł coś z pracy), potem Krzyś (kaszel i katar nie z tej ziemi!!!), później zaczęła pokasływać Marianna a dziś jest już zupełnie zawalona, smarka i kaszle. Mnie na szczęście dopadł tylko katar. Byliśmy dziś na kontroli u lekarki, na szczęście dzieciaki osłuchowo czyste, Krzyś niby już wychodzi z tego, ale jak to kreśliła doktórka oddech ma "ciężki", natomiast Marysia może się jeszcze "rozkręcić":( Mam nadzieję, że wyjdzie z tego szybciutko i bez problemów. Ale jak słyszę co się dzieje u dzieci znajomych to mi ciarki przechodzą po plecach. Zapalenia płuc, oskrzeli, szpital... Ehh, mam nadzieję, że u Was zdrowo :) Poza tym mam styczniowy spadek formy. Jakiś dół mnie dopadł. Mam za mało cierpliwości dla dzieci, denerwuję się o byle co... Zrzucam to na pogodę i monotonię dni, brak możliwości wyrwania się z domu. Oby szybko skończyły się te choroby i zima.
-
Miracle2010 - jeszcze apropos "mądrych książek" :) Ja tam wolę najpierw posłuchać swojej intuicji zanim sięgnę do książki, zwłaszcza napisanej przez amerykańskich specjalistów.
-
Miracle2010 - nie wiem czemu piszesz o przedszkolu, bo ja nic nie wspominałam o tym, że chcę Krzysia dać do przedszkola bo sobie z nim nie radzę czy coś. Też jestem zdania, że to rodzice są od wychowywania dziecka a nie szkoła czy przedszkole! U nas kryzys chyba minął. Albo przynajmniej powoli mija... Co prawda Krzyś nadal nie chce spać w dzień, no ale trudno. W ogóle mało śpi. Wczoraj np. zasnął dopiero 22.30, a obudził się już ok. 8. Dziś w dzień nie spał znowu, a poszedł spać dopiero po 21... Ja rozumiem, że Krzyś może być zazdrosny i że chce być jak najwięcej ze mną, ale powiedzcie mi co w takiej sytuacji robić, żeby jemu nie zaszkodzić - biec na każde jego zawołanie czy nie?! Zawsze mu tłumaczę: słuchaj, mama teraz musi zrobić to i to, jak skończę to do ciebie przyjdę i się pobawimy, ale rzadko to pomaga. Wiadomo, że pewne rzeczy w domu ogarnąć trzeba (obiad, jakieś porządki, pranie...) Z jednej strony nie chcę, żeby czuł się pozostawiony sam sobie, a z drugiej strony nie chcę, żeby miał poczucie, że mama jest na każde zawołanie i moje zajęcia czy obowiązki są nieważne bo jest tylko on! Czy czasem go zignorować kiedy tak jęczy "mamaaaa, mamaaaaa" czy nie?... Z rzeczy innych: wczoraj chrzciliśmy Marysię. Chrzciny zorganizowaliśmy w tydzień ze względu na stan zdrowia teścia - ma mieć niedługo operację po której nie wiadomo jak będzie się czuł. Marynia była cały czas bardzo grzeczna i spokojna. Acha, mała bestyjka zaczyna ssać kciuka! Smoczka wypluwa na przeróżne sposoby, ale paluszki jej smakują :)
-
Ehhh, u nas też dziś dzień nerwów, płaczu i histerii. Jednak pożegnanie ze smoczkiem - po początkowym spokoju - przebiega dość burzliwie. Na tyle burzliwie, że zastanawiam się czy do smoczka nie wrócić. Naprawdę. Każda z Was pewnie powie, że skoro już kilka dni Krzyś wytrzymał bez smoczka to lepiej już do niego nie wracać. Niby tak, ale... Krzyś nie domaga się smoczka, ale strasznie mu się odmieniło zachowanie. W dzień nie chce spać. Do tej pory zasypiał bez problemu sam, a teraz płacze, nie chce zostać sam. Dziś zaproponowałam, że położymy się wszyscy razem (tzn ja z Marynią przy cycu i Krzyś), ale gdzie tam, wariował, kręcił się wiercił w końcu wstał. Wiedziałam, że jest zmęczony ale jak nie to nie, ale potem już było coraz gorzej. Nic mu nie pasowało. Jeden wielki ryk o byle co, raz chce klocki, za chwilę już nie, raz tak a raz siak. Masakra!!! W końcu zostawiła Marysię w jednym pokoju (na szczęście nie płakała tylko sobie pokwękiwała) i położyłam się z Krzysiem w jego łóżku no i po chwili zasnął. Naiwnie sądziłam, że jak się obudzi to już będzie w dobrym humorze. A gdzie tam?!... Był chyba przez 5 min. A potem znowu histeria i ryk o byle co. A to, że chcę mu pieluchę zmienić, a to że chce mu obiad dać. Potem zaczął się płacz o bajki. Chciałam, żeby dokończył zupę a on że "baja". No i tak ja swoje a on swoje. No inny jest ten mój syn. I ciągle mnie nawołuje. Nie mogę NIC spokojnie zrobić (nawet siku czy umyć zęby) bez jego nawoływania "mamaaaaaa, mamaaaaaa". Najlepiej, żebym ciągle przy nim była. Nie wiem czy to normalne i właściwe. Powoli doprowadza mnie to do szału. Tak więc zobaczymy co będzie jutro, pojutrze, ale nie wykluczam powrotu do smoczka.
-
Dziewczyny, i ja Wam życzę wszystkiego najlepszego na Nowy Rok. Żebyśmy czuły się spełnione, szczęśliwe i doceniane :) A tak na marginesie to Wam powiem, że fajnie by było, żebyśmy kiedyś się zebrały i zorganizowały spotkanie w realu :) Może może?... Nam rok rozpoczął się średnio, bo Krzyś i ja zachorowaliśmy znowu na jakąś jelitówkę. Co za koszmar! Marianka na szczęście się nie zaraziła. Mnóstwo osób teraz choruje, z kim nie rozmawiam to zawsze komuś coś dolega. Paskudne wirusy :/ Dość nieoczekiwanie i my pozbyliśmy się smoczka. Tzn Krzyś sam się go pozbył :) Wczoraj to nastąpiło. Wieczorem nie chciał zasnąć, wariował trochę i wrzucił smoczek za łóżko. Zrobił to tak niefortunnie, że smoczek wpadł głęboko i go nie widać. Najpierw naprawdę szukaliśmy tego smoczka, ale potem powiedzieliśmy Krzysiowi, że smoczka nie ma i że poszukamy rano. Wiercił się, wiercił, ale nie płakał i jakoś zasnął. Dziś rano znowu mu wytłumaczyłam, że smoczka nie widać i że nie wiem gdzie jest. Drzemka była bez smoczka i teraz wieczorem też zasnął bez większych problemów! Żadnych płaczów i histerii!!! A więc to jest jednak możliwe!!!!! :)
-
Dziewczyny, wszystkiego najlepszego na Święta, zdrowia dla dzieciaczków, a dla mam spokoju i odpoczynku :) My jutro ubieramy choinkę. Jestem ciekawa jak Krzyś będzie się zachowywał. Teorię zna, bo mu opowiadałam jak to będzie w święta ale ile ta mała główka zrozumiała to nie wiem :) Bombki mamy na szczęście plastikowe. Aaa i w tym roku po raz pierwszy piekłam pierniczki (Krzyś "pomagał" je wykrawać) i dziś kilka dekorował. Nawet fajnie mu wyszło z moją małą pomocą oczywiście :) Najbardziej podobało mu się posypywanie malutkimi perełkami, a jeszcze bardziej ich wyjadanie:)
-
No właśnie, super są zabawki Wadera, więc Anula nie dziwię się, że Twój mąż miał problem, który pojazd wybrać :) My mamy wóz strażacki, ale nie gigant tylko taki średni, ale póki co wyjechał na balkon bo w mieszkaniu nie ma miejsca. Pod choinkę natomiast kupiłam Krzysiowi - też Wadera - takie małe autko z przyczepką i na tej przyczepce motor więc jestem pewna, że będzie zachwycony :) U nas ogólnie ok. Mała rośnie, jest grzeczna i spokojna, a Krzyś się rozgadał. Ostatnio powiedział baaaardzo długie zdanie: "Mama da cyca dzidzi" :)
-
Ewelina - lekarka nawet nie zamierzała mierzyć Krzysiowi ciśnienia. Jak widać co lekarz to inaczej badanie na bilansie wygląda :) Krzysio śpi 2 godziny w dzień, czasem potrafi nawet i 3 spać.
-
Anula2500 - i jak tam Wojtek? Refluks to chyba już nie, podobno refluks mają małe dzieciaczki, tak do pół roku, a potem się normuje przewód pokarmowy. Może to też jakaś reakcja stresowa? Jak babcia się zachowuje? AniaWWW - Twoja Natalka to naprawdę śliczna dziewczynka!!! My byliśmy przedwczoraj z Marysią na pierwszym szczepieniu (zniosła dzielnie, troszkę zapłakała, ale miałam ją przy cycu więc zaraz się uspokoiła, potem żadnej gorączki ani opuchlizny! super!), a z Krzysiem na bilansie dwulatka. Oczywiście płaczu i histerii było co nie miara, jakby p. doktor miała mu co najmniej głowę urwać. Ale jakoś dał się zbadać, zważyć i zmierzyć. Waży 12 kg, ma 88-89cm wzrostu. Więc przeciętniak :) W tym całym płaczu zapomnieliśmy zapytać czy jego stópki wyglądają prawidłowo (wydaje nam się że trochę je koślawi do wewnątrz).
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7