Anuszka4
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Anuszka4
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7
-
Anula2500 - Twoja teściowa jest naprawdę koszmarną babcią. Po pierwsze moim zdaniem w ogóle nie ma prawa krzyczeć na Wojtka i go karać, bo od tego ewentualnie są rodzice. Nie zdziwiłabym się gdyby się okazało, że te problemy z jedzeniem to właśnie jest reakcja na przebywanie z nią. Nie macie możliwości zostawiania Wojtka z kimś innym? Może jakaś opiekunka? Szkoda dziecka. Krzyś też nie jest żarłokiem (w odróżnieniu od siostry) i nie jest otwarty na nowe smaki. Czasem nie chce nawet spróbować. Jedyne czego je dużo a raczej pije, to mleko. Ale to chyba ma po mnie, bo ja byłam okropnym niejadkiem i moja mama musiała się nieźle gimnastykować żebym cokolwiek zjadła. Pestycyda - jak tam egzamin? U nas względny spokój. Marysia jest bezproblemowa (poza tym, że ma alergię na krowie mleko więc jestem na diecie beznabiałowej co jest lekkim koszmarem), Krzysio też jest grzeczny. Czasem tylko pomysłów brak w co mam się z nim bawić, co robić. Krzyś dość szybko się nudzi i skacze od jednego zajęcia do drugiego. A to puzzle, a to auto, a to kredki a to klocki... Czasem nie nadążam... No i nie bawi się sam. Ciągle tylko maaaaaama i maaaaaaama. Wasze dzieci bawią się same? Co do prezentów urodzinowych to my nie szalejemy. Krzyś ostatnio polubił puzzle więc od chrzestnego już dostał układankę z Bobem Budowniczym. Od chrzestnej dostał mały traktorek z przyczepką (bo mimo że mieszczuch to uwielbia wiejskie tematy :) może dlatego, że korzenie ma wiejskie i na wsi bywa), od nas też dostał już układankę z pojazdami i kredki do kąpieli, które akurat o dziwo go nie zafascynowały. Od jednej babci dostał zimowy komplet - kurtkę i spodnie, a od drugich dziadków pewnie dostanie kasę. Urodziny w sumie Krzyś ma dopiero pojutrze, ale mieliśmy już jedną imprezę dla chrzestnych, a druga dla dziadków będzie za tydzień. Niestety za małe mieszkanie mamy, żeby robić jedną imprezę dla wszystkich naraz... Ewelinaer - firma cateringowa dobry pomysł! Warto przemyśleć! Pamiętam jaki piękny tort zrobiłaś dla Eli na roczek (albo na chrzest?...), więc na pewno inne rzeczy wychodzą Ci równie pięknie (i smacznie).
-
Martysia - masz rację, meliska dobra rzecz :) U nas schodzi na bieżąco. Właśnie popijam :) Korzystam z tego, że dzieci śpią i zaglądam do Was. Anula2500 - teściowe to koszmar jakiś po prostu. Oczywiście, że się nie przejmuj. Dzieci są różne, może akurat Twój synek jest bardziej emocjonalny i przeżywa bardzo to , że wróciłaś do pracy i nie ma Cię z nim tyle ile wcześniej i dlatego tak się zachowuje. Paluszki wkłada do buzi może dlatego, że te trójki mu wychodzą. A może teściowa na niego krzyczy albo coś pod Twoją nieobecność (skoro taki niby niegrzeczny) i dlatego tak się zachowuje?... I budujcie się budujcie, żeby mieszkać z dala od teściów. Zobaczysz że będzie duuuużo lepiej. Mój Krzyś - jak tylko trochę podniosę na niego głos - to krzyczy na mnie, tzn piszczy tak że w uszach huczy! Też zrobił się okropnym niejadkiem, ale mam nadzieję, że mu przejdzie. Może w ten sposób odreagowuje stres, a może zęby?... Czort wie. Na nocniku też nie siada, ale jak robi kupę albo siusiu to czasem powie. Z reguły po fakcie. Ale myślę, że to już coś. Ogólnie rozgadał się trochę, fajnie powtarza po nas, wiele słów już mu wychodzi:) I tyle rozumie!!! U nas ogólnie chaos ale kontrolowany. Narazie! Od wczoraj mąż w pracy i jestem sama z dziećmi w domu. Jakoś dajemy radę chociaż są momenty krytyczne. Marysia bardzo mało śpi w dzień, zasypia na chwilę, budzi się, płacze, nie wiadomo o co chodzi. No i jest antysmoczkowa!!! Ku mojej rozpaczy!!! Nie chce ssać smoczka i już! Wypróbowaliśmy dwa rodzaje smoczków, jednego w ogóle nie chciała (z Aventu), a zwykłego z Rossmanna zaciągnęła ale tylko jednego dnia, teraz już nie i koniec! Więc efekt jest taki, że baaaaardzo często jest przy cycu. Zasypia, odkładam ją, po chwili już się budzi i płacze. Ehhhh! Już zapomniałam co to znaczy noworodek w domu! W weekend też miałam totalny kryzys, przede wszystkim laktacyjny, mała non stop przy cycku, a ja na skraju załamania nerwowego. Na przemian płakałam i kurwowałam. W końcu butla poszła w ruch, ale nie na długo to pomogło... Na szczęście noce są ok, Marysia śpi obok mnie więc zjada mleczko i zaraz zasypia, potrafi przespać 3-4 godziny bez pobudki więc rano jestem całkiem wyspana. Pozdrawiam Was Kochane:) P.S. Myślę, że ta garstka z nas, która odwiedza to forum nie pozwoli aby forum umarło, prawda?...
-
Aguś - oj, trafił Ci się prawdziwy zbuntowany dwulatek :) Co do karania to u nas dość skuteczne jest zabieranie ulubionej zabawki. Jeśli Krzyś robi coś czego nie wolno to oczywiście najpierw mu tłumaczę i mówię, że jak nie przestanie to zabiorę mu samochód i jeśli nie przestaje to zabieram. Narazie w miarę działało... Ale po łapkach też zdarzyło się że dostał. Co do grzebania łapkami w jedzeniu to myślę że to po prostu dziecięca ciekawość. O ile grzebie w swojej misce - Aguś, to niech grzebie! Nasz Krzyś też zawsze się domaga żeby mu dać jak my jemy. Staram się żebyśmy jak najczęściej jedli wszyscy razem, wtedy on ma swoje jedzonko na talerzu (i siedzi w swoim krześle) i nie "żebrze". Ale jak np. mąż wraca z pracy i je późny obiad to Krzyś zawsze jęczy żeby mu dać. Nawet jeśli przed chwilą zjadł swoje. A może spróbujcie ignorować jego napady histerii i płaczu? Może on widzi jak to na Was działa i tym bardziej tak się zachowuje?... Co do biegania po poczekalni to może następnym razem zabierz ze sobą jakieś książeczki/zabawki/kredki? Może jakąś nową zabawkę? Może po prostu mu się nudzi i dlatego tak biega. Współczuję problemów zdrowotnych Twoich i Radka. U nas ok, powoli chyba się ogarniamy :) Wczoraj byłam pierwszy raz sama z dwójką dzieci na spacerku. Marysia oczywiście w gondoli a dla Krzysia kupiliśmy taką dostawkę na kółkach, tylko, że Krzyś za bardzo nie chce na tym czymś jeździć. Chodzić na własnych nogach też jakoś mu się nie chce ostatnio no i trochę próbował mi uciekać. Zdenerwowałam się bo bałam się że mi uciekanie na ulicę a ja nie zdążę go złapać, tak więc pierwszy spacer wyszedł średnio. Zobaczymy jak będzie dalej. W razie czego kupię chustę dla Marysi, a Krzysia będę wozić w spacerówce. Czy któraś z Was używała chusty? Macie jakieś opinie na ten temat?
-
Cześć Dziewczyny :) Melduję, że 02.10. o 20.47 przyszła na świat Marianna :) Poród był szybki ale dość bolesny. O 19 dojechaliśmy do szpitala i niecałe 2 godziny później było już po wszystkim. Generalnie nawet nie zdążyłam przyjąć jakichkolwiek środków przeciwbólowych. Od soboty jesteśmy w domu i ogarniamy całe zamieszanie. Mała jest słodka, w wolnej chwili załączę jakieś zdjęcia. Ważyła 3780 g i miała 56 cm. Póki co tylko je i śpi, no i niestety najchętniej śpi przy cycu więc praktycznie non stop mam ją przy sobie. Mam nadzieję że ten etap wkrótce minie bo jak mąż wróci do pracy to ciężko będzie mi ogarnąć jeszcze Krzysia. Krzyś przyjął siostrzyczkę bardzo ładnie, chociaż bardziej niż siostrą był zainteresowany prezentem jaki od niej dostał czyli ciuchcią. Teraz podchodzi do małej i głaska po głowie ale też bardziej próbuje na siebie zwrócić uwagę i troszkę łobuzuje. Aguś - współczuję przeżyć w przychodni. Ja bym chyba umarła ze strachu! Pestycyda - trzymam kciuki, żeby się kwestia pana niezdecydowanego rozwiązała pomyślnie, jakkolwiek miałoby nie być. Spokojnego wieczoru :*
-
Anula2500 - dziś mnie oświeciło, że nie odpowiedziałam Ci na pytanie co do porodu :) Tak, będę rodzić naturalnie. Wszyscy mówią, że drugi poród przebiega łatwiej i szybciej, więc łudzę się, że nie będzie źle :) Ale stresuję się chyba bardziej niż za pierwszym razem bo wiem co mnie czeka, co będzie po porodzie, te wszystkie dolegliwości... Ale co tam, nie ma odwrotu :) Byleby córeczka była zdrowa.
-
Ewelina - a gdzieeeee tam! Mała nie śpieszy się na świat :) Dziś niby termin i nic się nie dzieje... Wczoraj zrobiłam torcik dla męża na imieninki bo bałam się, że dziś nie zdążę :) A zdążyłabym pewnie zrobić ze 3 :) Krzyś ma znowu katarek, w nocy pobudki i płacz. Niefajnie...
-
Eh, u nas nadal cisza. Chyba nie ma szans na wcześniejszy poród :) Zapomniałam napisać, że jak byłam ostatnio u lekarza to okazało się, że mała waży już (oczywiście szacunkowo wg usg) 3620g!!!! Czyli tyle ile Krzyś jak się urodził! A tu jeszcze kilka dni w brzuszku posiedzi to jeszcze urośnie! Trochę się przeraziłam... U nas z treningami nocniczkowymi kiepsko. Tylko wieczorem Krzyś siada na nocnik i z reguły zrobi siusiu. W ciągu dnia czasem go pytam czy nie usiądzie ale zawsze wtedy jest protest. Nie chcę się z nim siłować ze względu na brzuch, ale obiecuję sobie, że jak urodzę i dojdę do siebie to ostro zabierzemy się do pracy. Jeszcze smoczek pozostaje do opanowania... W ogóle Krzyś jest od jakiegoś czasu taki za mamusią, że szok! Wszystko tylko mama i mama, mąż nie ma szans mu dać czegokolwiek do zjedzenia bo od razu jest płacz i że "maaaaamaaaaa"! Mam nadzieję, że jakoś to będzie jak będę leżeć w szpitalu... Że jakoś sobie moje chłopaki poradzą. Nie wyobrażam sobie w ogóle tej rozłąki z Krzysiem. Chociaż pewnie nie będę mieć za bardzo czasu, żeby się tym przejmować bo będzie trzeba skupić się na Marysi i na sobie, żeby szybko dojść do siebie. Mleko Krzyś cały czas pije z butli (rano, przed drzemką w dzień parę łyczków i wieczorem). Też się zastanawiałam ostatnio kiedy butlę należałoby odstawić i co w zamian?! Bo chyba pić mleko to dzieci powinny tak długo jak tylko będą chciały no nie? Miłej soboty Wam życzę i oczywiście dam znać jak się Marysia na świecie pojawi :)
-
Hej Dziewczyny:) Melduję, że ja jeszcze w dwupaku :) Czasu nie miałam ostatnio na pisanie i stąd ta cisza. Ale nie nie, Ewelinaer, jeszcze nic się nie dzieje :) Rozwarcie na 1 cm, termin na przyszłą sobotę. Więc cierpliwie czekam.
-
Hej Dziewczyny :) Ewelina - torba do szpitala właściwie już spakowana, wszystkie najważniejsze rzeczy są. Ubranka dla małej już poprane i poprasowane, tylko czekają na jakieś posegregowanie. Łóżeczko też już właściwie przygotowane, pewnie za kilka dni ubiorę już pościel, ochraniacz i takie tam... Tak więc po prostu czekamy :) Cały czas jedynym moim zmartwieniem jest co będzie z Krzysiem jak pojedziemy z mężem rodzić (nie chcę rodzić sama), bo nie mam co liczyć na babcie, siostra będzie przyjeżdżać i dyżurować tylko w weekendy, a jeśli zacznę rodzić w tygodniu to poproszę koleżankę, żeby zajęła się Krzysiem. Ale Krzyś ostatnio zrobił się taki za mamusią, że boję się, że moja nieobecność to będzie dla niego duży stres. Ehhh, jakoś to wszystko musi się poukładać... Miracle10 - no właśnie za bardzo nie będę miała nikogo do pomocy. Mąż będzie z nami jakieś 2 tygodnie po porodzie, w weekendy pewnie będę mogła liczyć na siostrę, a tak to będę musiała sobie radzić sama. Mieliśmy plan, żeby znaleźć jakąś dziewczynę/panią do pomocy przynajmniej do opieki nad Krzysiem, ale ja jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Może jak dwójka dzieci da mi w kość to zmienię zdanie i w te pędy będę szukać niani. Anula2500 - niestety też nie znam się na księgowo-urlopowych sprawach, więc nie pomogę. MamaAnia była od tego specem :) Co do cukrzycy to właśnie, że teraz nie mam!!!! Wynik miałam 135 po 2 godzinach po obciążeniu glukozą, czyli górna granica normy,ale nie cukrzyca!! Lekarz powiedział, że powinnam mimo wszystko ograniczać słodycze, ale powiem szczerze, że zupełnie nie byłam/jestem w stanie się oprzeć słodkościom. Kilka razy kontrolnie sprawdzałam sobie poziom cukru po posiłku i za każdym razem było w normie. A moja dieta z tą z pierwszej ciąży niewiele ma wspólnego :) Tak więc Anula: jest nadzieja :) U nas dziś rozpanoszył się katarek. Krzyś jest marudny, niewyspany i nie chce dmuchać nosa. Chciałam uniknąć już fridy i próbowałam go nauczyć jak wydmuchnąć glutki, ale niestety. Oporna bestia. Pestycyda - dobrze że się odezwałaś bo się naprawdę martwiłyśmy :) A czy jesteś w Polsce u tego swojego nowego mężczyzny? Jeśli można go nazwać Twoim?... ;)
-
Hej Dziewczyny:) No właśnie też się zastanawiałam ostatnio co u Pestycydy. Pisała codziennie a tu nagle taka cisza... Mam nadzieję, że wszystko u niej ok. A ja już można powiedzieć na ostatniej prostej :) Za 2 tygodnie już mogę rodzić. Uffff! Brzuch już mi przeszkadza, czuję się jak słoń! Co do prezentu na urodzinki to absolutnie jeszcze o tym nie myślę. Narazie mamy prezent, który siostrzyczka - jak już się urodzi, da starszemu braciszkowi :) Kupiliśmy w Biedronce klocki - ciuchcię. Krzyś uwielbia pociągi i klocki więc myślę, że się ucieszy. Oglądałam w Smyku super koparki, śmieciarki i ciuchcie ale to już byłby większy wydatek (ok. 100zł) więc mooooże coś z tego dostanie właśnie na urodziny. Zobaczymy.
-
Anula2500 - no to witaj w klubie mam, które mają dziś kiepski dzień :) Krzysio obudził się o 6, przeciekła mu pieluszka, więc zabrałam się za zmianę pidżamka i w ogóle, a ten zaczął stroić fochy bo był niedospany. Kiedy już cała operacja została dokonana, łącznie z zapodaniem butli mleczka (wcześniej butla była o godzinie 00.43!!! a wcześniej jak zwykle wieczorem. Ostatnio Krzyś wypija morze mleka...), Krzyś stwierdził, że jednak nie będzie już spał. Najpierw przyszedł do mnie do łóżka się trochę poprzytulać - ok, potem wstaliśmy, zjadłam śniadanie, pooglądaliśmy tv i takie tam. Krzyś był ewidentnie niedospany, po prostu było to widać, zachowuje się wtedy specyficznie. Zresztą ja też byłam podkurwiona i niedospana więc czekałam tylko kiedy zaśnie. Nie zasnął. Więc się wkurzałam z byle powodu i też na niego krzyczałam, aż w końcu się wypłakałam i poszliśmy na spacer. A Twoi teściowie to też są nieźli. Czy któraś na tym forum ma teściów w porządku???!!!... A zapomniałam Wam napisać, że od kilku dni Krzyś śpi już w swoim nowym łóżku!!! Przeprowadzka przebiegła bez zakłóceń. Po prostu śpi w tym nowym łóżku jakby spał w nim od zawsze!!!!! To jest niesamowite. Nawet po ostatnim przemeblowaniu w sypialni, kiedy jego łóżko zostało ustawione w zupełnie innym miejscu niż dotychczas - zero problemów! Ważne, że jest z nim jego kotek, no i smoczek póki co... Zasypia bez problemów a budzi się w nocy tak samo często jak w starym łóżeczku, czyli średnio 1 raz w nocy. No i wtedy musi być mleczko. No właśnie, czy Wasze dzieci też piją mleko w nocy? Krzyś od jakiegoś czasu tak ma (jakieś 2 miesiące), że się budzi i bez mleka nie zaśnie z powrotem. Nie wiem o co chodzi... No i boję się, że za dużo tego mleka rąbie. Może dziecko pić ZA DUŻO mleka?!.... Eh, wieczne dylematy matki - polki :) Teksty z macierzyństwa bez lukru - super :)
-
Aguś - oj oj, nie może być u Was za spokojnie :( Ciągle coś! A z ciekawości: jak wygląda takie podniebienie gotyckie? U nas za to dziś wydarzyła się historia niesamowita. Cały dzień siedziałam z Krzysiem i z moją siostrą w domu, było za gorąco na spacerki, stwierdziłyśmy, że wyjdziemy późnym popołudniem do piaskownicy. Krzyś obudził się z drzemki, bawił się i po jakimś czasie zauważyłam, że ma jakieś lekkie zaczerwienienie na szyjce. Myślałam, że może komar, bo na nóżce ma bąbla to i może w szyjkę chciał się wgryźć. Za jakąś chwilę sprawdzam dokładniej bo wydawało mi się, że na czubku tego zaczerwienienia ma jakiś strupek. Przyglądam się a tam wystają jakieś nóżki!!!!!!!!! KLESZCZ!!!!!! Popędziłyśmy z siostrą do przychodni no i lekarka szczęśliwie go wyciągnęła. Na szczęście kleszcz był jeszcze malutki, czyli nie zdążył się opić krwi, czyli wgryzł się w Krzysia chwilę wcześniej zanim go zauważyłam więc ryzyko boreliozy jest minimalne (tak mi mówiła lekarka), ale trzeba obserwować, bo w razie czego nawet w ciągu miesiąca może pojawić się gdzieś na ciałku rumień i wtedy trzeba antybiotyk. Ale najadłam się strachu!!!! Krzyś biedny płakał okropnie jak mu lekarka grzebała w szyjce (przez to, że pająk był malutki bo nienajedzony ciężko go było wydłubać). No a najlepsze jest to, że kleszcz prawdopodobnie wziął się po prostu z moich kwiatów balkonowych!!! Mieszkamy na 3 piętrze, więc nie dosięgają do nas drzewa, nie byłyśmy nigdzie na spacerze, a Krzyś faktycznie troszkę bawił się na balkonie, lekarka mówi, że to możliwe. Kleszcze są po prostu wszędzie!!!! Wyobrażacie sobie??????
-
Miracle10 - witaj po dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugiej za długiej przerwie :) Cieszę się bardzo, że u Was ok, a historia o gorącej kawie i szpitalu mnie zmroziła. U nas też były sytuacje, kiedy zostawiałam gorąca herbatę na stole i Krzyś do niej sięgał, a ja w ostatniej chwili łapałam za kubek... Raz wylał na siebie ale na szczęście już chłodną... Nie chcę nawet sobie wyobrażać co przeżyłaś... Najgorsze jest chyba patrzeć na cierpienie swojego dziecka i nie móc nic zrobić... Serce się kraje na samą myśl... Aguś - bardzo dobrze, że w końcu wybuchłaś i wyrzuciłaś wszystkie żale z siebie. Może coś się zmieni?...
-
Ewelina - gratuluję wielkiego sukcesu córeczki!!! Kolejny wielki krok ku dorosłości :D Ja się cały czas boję założyć Krzysiowi majtki, bo boję się, że nasika mi na kanapę albo łóżko. Czasem wydaje mi się, że już kojarzy kiedy chce mu się siusiu, a czasem nie. Na Mariannę generalnie zamierzamy mówić Marysia, ale są również w zanadrzu Mania, Mańka, Marynia i pewnie wiele innych wersji się pojawi jak się mała już urodzi :)
-
Hej Dziewczyny! Po pierwsze: najlepsze życzenia dla wszystkich Ann z tego forum :) My też już po hiper-krótkich wakacjach w Karpaczu. Pogoda też nie dopisała, było zzzzzzzimno i dość mokro. Oczywiście w dniu kiedy wyjeżdżaliśmy zrobiło się piękne słońce i ciepełko no ale cóż. U nas ciężko przewidzieć jaka będzie ta pogoda. Ale - tak jak pisała Anula2500 - super było wyrwać się z domu i zmienić otoczenie :) A teraz to już poważnie zabieramy się za przygotowania do narodzin małej. Cały czas nie mogę się zdecydować jakie łóżko dla Krzysia kupić. Teraz doszedł problem materaca: zwykły piankowy czy sprężynowo-kokosowy... A z innych rzeczy to martwi mnie Krzysia siusiak. Nie pozwala sobie za bardzo naciągać napletka i boję się, że skończy się u chirurga. Czy Wy - mamy chłopców - jak naciągacie siusiaka to widać żołądź czy nie? Wiem że już kiedyś o to pytałam, wtedy lekarka sprawdzała mu tego siusiaka i mówiła, że w tym wieku to ma prawo tak być (znaczy że nie do końca się ten napletek odciąga), ale wolę się upewnić jak to u Was jest. Krzyś robi siusiu na nocnik codziennie wieczorem. Rzucamy hasło: wybierz sobie jakąś książeczkę na nocniczek i on jakąś przynosi, siada na nocnik, czyta i zawsze zrobi siusiu! Raz nawet zrobił małą kupkę :) Aguś24 - no jakby problemów było mało to jeszcze jakaś alergia i podniebienie gotyckie (co to w ogóle jest za cholerstwo???!!! Pierwsze słyszę!!!!). Trzymajcie się tam!!! Pogoda mnie wkurza. Znowu takie nieznośne upały. U nas latem to musi być tak skrajnie: albo jakieś 20 stopni i pochmurno czyli w rzeczywistości jeszcze zimniej, albo jak dowali to od razu ponad 30 stopni. Jakby nie mogło być przyjemne 24-25 stopni i słoneczko. Uuuh!
-
Ewelinaer - córeczka będzie miała na imię Marianna - po babci męża. Zawsze było to dla nas oczywiste więc przynajmniej nie było dylematu i problemu z wyborem :) Z tym Giewontem to mnie ubawiłaś hihi :) Już się widzę z tym brzucholem wtaczającą się pod górę :D Sapiącą i czerwoną na twarzy i z eksplodującymi żylakami hihi :) Ostatecznie nawet do Zakopanego nie jedziemy tylko do Karpacza (właśnie zarezerwowałam noclegi), ponieważ moja siostra nawaliła i nie przyjedzie żeby zostać z Krzysiem więc jedziemy w trójkę + brzuch ;) Stwierdziłam, że lepiej jednak jechać ok. 300 km (z Poznania) niż tak jak do Zakopanego ponad 500 km. Zwłaszcza, że w sumie tylko na taki długi weekend jedziemy. Ale strasznie się cieszę na ten wyjazd :) Pestycyda - koniecznie idź w końcu do lekarza z tymi zawrotami!!! To nie żarty!!! A ten znajomy co tak chętnie zajął się małym jak źle się czułaś - może on by został z Alexem a Ty wtedy myk! do lekarza.
-
Hej Kobitki!!! U nas weekend przechlapany - kolejny atak jakiegoś wirusa czy cholera wie czego. Zaczęło się od tego, że w piątek wieczorem Krzyś puścił takiego pawia, że aż z mężem zrobiliśmy wielkie oczy. Dosłownie chwilę potem ja zaczęłam się gorzej czuć, ale stwierdziłam, że to siła sugestii, bo zaczęłam sobie wkręcać że Krzysia dopadła jakaś jelitówka i mnie też na pewno bierze, ale na wszelki wypadek nie zjadłam kolacji. No ale jak przewisiałam nad muszlą klozetową całą noc i pół dnia to stwierdziłam, że chyba jednak coś jest na rzeczy. Natomiast w niedzielę od rana ze mną już było w miarę ok, a za to mój mąż zaczął. U niego jeszcze pojawiła się wysoka gorączka i ogólnie weekend do dupy! Na szczęście u Krzysia skończyło się tylko na tym jednym pawiu... Raczej nie było to zatrucie bo nie jedliśmy niczego co mogłoby tak podziałać. Więc tak naprawdę miesiąc po tamtym wirusie już była powtórka. Okropność. Kurcze, dziewczyny, piszecie, że Wasze dzieci tak ładnie mówią!!! Krzyś na traktor mówi "gunga" czy jakoś tak!!!! To ja chyba dopiero powinnam się martwić!!!! :) Krzyś ładnie mówi tylko: mama, tata, baba, kółko i kulka, a tak to raczej np. naśladuje odgłosy jakie coś wydaje. Nie wiem kiedy dzieci powinny zacząć ładniej mówić, ale mi wciąż wydaje się, że jeszcze jest czas. AniaWWW - strasznie mi przykro że tak niefajnie się u Was potoczyło. No cóż, miałaś pecha, że taki młot Ci się trafił. Ale najważniejsze, że dajesz sobie radę i się trzymasz. My jesteśmy z Tobą - wiesz o tym prawda? :) :) :) Ewelinaer - super, że m znalazł pracę!!! Wiedziałam, że w końcu się to jakoś poukłada. Trzymam kciuki, żeby było ok w tej robocie :) Anula2500 - wiem, że to trudne, ale nie przejmuj się gadaniem teściowej!!!! Pamiętaj, że jesteś matką i ZAWSZE WIESZ NAJLEPIEJ!!!!! A inni niech sobie gadają co chcą. Co do karmienia to ja też mam już inne nastawienie i do karmienia córeczki (która urodzi się ... o jenyy!!! już tak niedługoooooo!!!!) podejdę na pewno z większym luzem. Sama siebie katowałam walcząc o to mleko nieszczęsne a i tak w końcu musiałam podać butlę. No i na wspomnienie tych obgryzionych sutów już dziś robi mi się słabo... Ale: po pierwsze jak teraz tylko zacznie mnie coś boleć to natychmiast zakładam nakładki na sutki (myślę , że z Krzysiem zaczęłam ich używać za późno a naprawdę fajnie się sprawdziły), po drugie: nie będę się czaić z podaniem smoczka (bo co powie pediatra/położna/psychol od laktacji i cała reszta?!!... a nuż dostanę opier...), no i po trzecie: jak tylko wyczuję, że coś jest nie halo z moją laktacją - podam butlę i już. Anula2500 - ja też uważam, że powinniście jechać na te wakacje. Wojtek na pewno już będzie do tego czasu w lepszej formie i tak jak pisała Ewelina: weź całą apteczkę dla niego i już! A może zmiana otoczenia zrobi mu lepiej niż siedzenie w domu. My właśnie dziś z mężem stwierdziliśmy, że wyskoczymy chociaż na 2 dni w góry, raczej nastawiamy się, że pojedziemy bez Krzysia (zostanie z nim moja siostra), a my po prostu odpoczniemy, no chociaż oddech złapiemy :) Tak mi się tęskni za górami!!!!!!! Ale oczywiście na myśl, że mam zostawić Krzysia na TAK DŁUGO już mi się załączają różne czarne wizje... Ale chyba kiedyś trzeba ten pierwszy krok zrobić prawda?
-
Anula2500 - oj to faktycznie miałaś przeczucie. Ale Wojtek miał jakieś objawy? Gorączka czy coś? Jak zniósł pobyt w szpitalu? Córeczka mojej koleżanki też miała stan zapalny w układzie moczowym no i okazało się, że ma jakąś wadę, konieczny był zabieg uszczelnienia moczowodów czy coś takiego. Mam nadzieję, że u Was się obejdzie bez tego. Aguś24 - cieszę się, że powoli się wszystko układa. Mój Krzyś też pokazuje humorki. Jak coś go zezłości to rzuca czym tylko popadnie albo próbuje mnie uderzyć (!!!). Na szczęście jego humorki póki co są krótkotrwałe i narazie udaje się odwrócić jego uwagę od rzeczy, która go rozzłościła i szybko burza mija. Ale fakt, trzeba mieć morze cierpliwości :) Luiza - ja w ciąży nie piłam alkoholu w ogóle, ale myślę, że na Karmi bym się skusiła. Nie wiem czy ono ma jakieś procenty czy w ogóle, ale jeśli ma to minimalnie. Piłam natomiast Karmi w czasie karmienia piersią (oczywiście od czasu do czasu) bo wyczytałam gdzieś że wspomaga laktację. Nie wspomogło, ale przynajmniej smaczek był :)
-
Dziewczyny, mam pytanie. Czy Wasze dzieci śpią jeszcze w swoich łóżeczkach czy już w takich bardziej "dorosłych" łóżkach? U nas już niedługo Krzyś będzie musiał pożegnać się ze swoim łóżeczkiem, bo zamierzamy kupić mu nowe (od razu piętrowe, żeby było dla dwójki dzieci) i trochę się obawiam jaka będzie reakcja. Może macie już jakieś doświadczenia w tym temacie?...
-
Anula2500 - u nas ten sam problem jeśli chodzi o próbowanie nowych smaków. Nie wiem czy to ja popełniłam jakiś błąd na jakimś etapie, ale starałam się urozmaicać Krzysiowi dietę i proponować nowe smaki. No jest bardzo ostrożny. Z truskawkami i czereśniami tez tak było, że za nic nie chciał spróbować, aż mu wręcz wcisnęłam do buźki i dopiero się rozsmakował. Uwielbia zupy - praktycznie wszystkie - to jest plus, ale jakiekolwiek inne jedzenie - mięsko czy makaron z sosikiem to jest bleeee. Jeśli chodzi o nocnik to tylko ten jeden raz Krzysiowi udało się zrobić siusiu, ale wysadzam go teraz codziennie, nawet już tak mocno nie protestuje. Jak już wstaje z nocniczka to zawsze tak śmiesznie zagląda do niego, żeby sprawdzić czy zrobił siusiu i jest wyraźnie rozczarowany kiedy nie ma siusiu :D Lou-La - fajnie, że się odezwałaś i że u Was wszystko ok :) Nie wiem jak dziewczynom, ale mi osobiście to trochę przykro, że zapomniałaś o naszym forum :) No ale jak się ma przeprowadzkę na głowie to w sumie się nie dziwię :)
-
Anula2500 - łaaaał, no to gratulacje!!! Mam nadzieję, że już powrotu do smoka nie będzie:) Ja też zaczynam rozmyślać o tym, jak by tu ten temat załatwić. Chciałabym oduczyć Krzysia smoczka zanim maleństwo się urodzi bo wtedy będzie pewnie trudniej jak Krzyś będzie widział smoczka u siostrzyczki. A tymczasem my też mamy na koncie mały sukces bo Krzyś dziś zrobił po raz pierwszy siusiu na nocnik!!!!! Uuuu, ale jestem szczęśliwa!!! Nie sądziłam, że taka rzecz tak mi poprawi humor :D Oczywiście nie chciał usiąść na nocniczek, ale troszkę na siłę go posadziłam, a jak już siedział i przestał lamentować i powiedziałam : zrób siusiu to się skupił wyraźnie i tyyyyle siuśków zrobił, że hoho!!!! A potem z radości chyba swoją ulubioną przytulankę do tych siuśków wrzucił hehe. Mam nadzieję, że to były pierwsze koty za płoty i będzie coraz łatwiej :)
-
Hej Dziewczyny! U nas wreszcie spokojnie. Wirusy opanowane :) Krzyś poradził sobie z chorobą w sumie to sam (łykał tylko probiotyk, żadnych lekarstw nie chciał, wszystko wyczuwał z daleka), a jak już on doszedł do siebie to mnie zmogło. Co za paskudztwo! Kilka dni byłam słaba, na nic siły nie miałam i ciągle polegiwałam, żeby odpocząć, a wiadomo, że jest to mało możliwe jak po domu kręci się mały bąbel :) No ale daliśmy radę :) Ciążowo też ok, tylko żylaki dokuczają, czasem bardziej czasem mniej. Na pewno po ciąży będę musiała sobie zafundować jakieś zabiegi na nogi, bo inaczej wstyd będzie założyć krótką sukienkę czy spodenki!
-
Dziewczyny, ratunku! Krzyś złapał jelitówkę, były wymioty, a teraz "tylko" biegunka. Ma odparzoną pupkę (mimo, że pieluszkę zmieniam mu od razu) i płacze rozpaczliwie za każdym razem kiedy robi kupkę. Byliśmy u lekarza, zapisała jakiś syropek i Dicoflor, tylko, że mój syn NIC NIE CHCE JEŚĆ!!!!! Syropek - nie ma mowy! Nawet próbowałam na siłę, ale trzymał go w paszczy, płakał rozpaczliwie i w końcu wypluł. Dicoflor jakoś mu przemyciłam. Ugotowałam mu krem marchewkowy - bleeee. Chrupki kukurydziane - bleeee. Kleik - bleeeee. Wczoraj zjadł troszkę rosołku z makaronem, dziś już kompletnie nic! Rano troszkę mleka (jakieś 40 ml), potem troszkę poskubał bułkę i nic poza tym!!!! Może macie jakieś sposoby/potrawy na powstrzymanie biegunki? Myślicie, że w razie czego sam dicoflor pomoże? Masakra jakaś...
-
Pestycyda - 4 zdjęcie - rewelacja!!!! Alex jest super chłopcem, te jego duuuuże szare oczy!... Super! Co do zabaw z rówieśnikami (i nie tylko) to u nas podobnie. Chodzimy często na plac zabaw, ale raczej dzieci w tym wieku bawią się obok siebie, obserwują, coś sobie zabierają ale o wspólnej zabawie to chyba jeszcze nie ma mowy i to jest zapewne WR czyli właściwe rozwojowo :) Zauważyłam, że Krzyś bardzo lubi starsze dzieci i lgnie do nich ale one go z kolei ignorują. Ostatnio walił takie uśmiechy do jednej dziewczynki, może 4 letniej, podawał jej zabawki a ona go centralnie olewała i odwracała się. Zaczęłam też trochę martwić się o to czy aby Krzyś nie jest za spokojny!!! Jak patrzę czasem jak się zachowują inne dzieci w jego wieku, jak szaleją i łobuzują... A Krzyś jest taki wyważony i spokojny. Podoba mi się to, ale boję się, że jak pójdzie do przedszkola to będzie mu ciężko. Może jeszcze się rozkręci :) A poza tym mamy z mężem cichy weekend. W piątek wieczorem pierdoła doprowadziła mnie do szału - byłam zmęczona, głodna (ciągle było coś do zrobienia i nie miałam czasu pomyśleć o kolacji), z bolącymi żylakami no i się wkurzyłam i nakrzyczałam na niego. Chciałam, żeby pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czółko i uspokoił a on się uniósł i obraził. Smutno mi.
-
Aguś - fajny tygrysek z Twojego Radka :) U nas w zasadzie bez zmian. Krzyś jest zdrowy i to najważniejsze. Ciąża też jak narazie ok, tylko znowu mam cukrzycę ciążową i muszę się ograniczać ze słodkościami i w ogóle dietę trzymać :( A jak na złość mam taką chętkę na słodkości w tej ciąży że szok!!! Męża całe dnie nie ma, ciągle praca, praca... Czasem jak mam gorszy dzień (tzn np. dziś) to mi smutno i źle z tego powodu. Cieszę się, że jest ta praca i nie mamy większych problemów finansowych, ale mimo to czasem jest mi smutno, że tak całe dnie siedzę tylko z Krzysiem. Jest przekochany oczywiście ale potrzebuję też innego towarzystwa, a żeby gdzieś jechać do koleżanki to też czasem jest mi już trochę za ciężko bo a to Krzysia trzeba do samochodu wsadzić i z samochodu, a to wózek, a to coś... Wczoraj np. się trochę przeforsowałam (byliśmy w Ikei) i później bolało mnie podbrzusze. Nie chciałabym też się załatwić i leżeć do końca ciąży, bo to już byłaby tragedia. Smęcę smętu-smętu :) O matko, właśnie sobie uświadomiłam, że to jutro już dzień dziecka! Buziaki Kochane :)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7