Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ollaw

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Miszanka chodzi ci o takie coś że malec zaciska piąstki i cały aż się trzęsię przez moment? Tosia też tak ma kilka razy dziennie, sama się zastanawiałam czy to normalne i nigdzie jeszcze nie byłam bo poza tym świetnie się rozwija. najczęściej to wytępuje jak coś chce dostać a nie może albo jak się cieszy z czegoś, więc wydaje mi sie że to rzeczywiście z nadmiaru emocji i energii. Lorenka nie napisałaś z powodu jakiej szczepionki wystąpiły te powikłania, czy to była ta na odre swinke i rózyczkę czy jakaś inna? Całe szczęście że już wam przeszło, cieszę się bardzo, bo nie ma nic gorszego niż choroba dzidzi.Życzę żebyście wy i nikt z nas więcej już nic takiego nie przechodził. U nas też z próbami samodzielnego jedzenia jeszcze nie bardzo, sama Tosia chętnie wcina widelcem tylko np ziemniaczki bo tego nie rozleje:-)reszty nie próbujemy bo przeważnie sama gotuję zupki i są bardziej wodniste niż te ze słoiczka ale jak kiedyś kupiłam słoik to jadła łyżeczką i udało się w jakichś 70 % trafiać do buzi. Reszta niestety na dywanie więc nie próbowałam więcej :-) jeśli chodzi o nocnik to też jest nie kumata . sadzam na kilka sekund ale zaraz wstaje i chce włazić do niego nóżkami:-( pozdrawiam Was serdecznie Olga
  2. Maziaaa koncepcji to ja też specjalnie nie mam. U nas na słodko będzie tylko bo z racji późnej pory ( ok 17) wszyscy już będą po obiedzie. Tak więc szykujemy całą masę słodkości żeby potem każdy dostał na drogę tzw. "marsz pakiet" Jakieś ze dwa placki, oponki, lody i tort oczywiście. Sama mam zamiar coć upichcić więc zobaczymy co wyjdzie :-)Trochę się boję bo ja to własciwie raczej placki typu szarlotka piekłam do tej pory więc trzymajcie kciuki. Wrzucę zdjęcia jak coś przyzwoitego wyjdzie... No i gratulacje dla kolejnej mamusi :-) Ja tu się tak mądrzyłam że zaraz drugie będzie w produkcji ale na razie jednak się wstrzymuję. Mała chodzi już pewnie po domu, nawet w sklepiku osiedlowy ostatnio byłyśmy za rączkę. Dziś za to miałam koszmarną noc, budziła się co chwilę ale już znam powód. Zazgrzytała mi w końcu górna jedynka :-)oj wyczekaliśmy się na te zęby długo ale wreszcie zaczynają wychodzić.Mam nadzieję że to już szybko pójdzie pozdrawiam
  3. Purpelinka ślepota ze mnie, szybko czytam i nie dokładnie, juz widzę że synek będzie, jeszcze raz gratulacje!!
  4. Purpelinka, wielkie gratulacje i zdrówka dla Ciebie i maleństwa życzę !! Moja bratowa też ma termin na koniec maja więc może namówię ją i będziecie zaczynać jakiś następny topik ;-)Ale informuj nas na bieżąco co i jak, a płeć już znasz?
  5. Miszanko kochana Tosia nie chodzi do żłobka, jedno zdjęcie jest w klubie dla dzieciaczków w różnym wieku, ale przeważnie nie większych niż przedszkolaki. A te z kolorową ścianą ze zwierzątkami to "zdolna"mamunia córci wymalowała w pokoiku:-) Ogólnie na szczęście malutka nie choruje zbyt dużo , przez ten roczek już prawie mieliśmy tylko jedną poważniejszą chorobę(zapalenie oskrzeli) a tak to może ze 2-3 razy jakiś katarek. Odpukać bo szczyt chorób dopiero przed nami (idzie odwilż i wszystkie paskudne choroby dopiero się wylęgają) Z tymi fryzurkami to rzeczywiście frajda- raczej dla mnie - bo Tośka bardzo ochoczo wszystkie spineczki i gumeczki momentalnie ściąga, więc zrobić zdjęcie z fryzurą to nie lada wyczyn:-) Pozdrawiam Was i życzę miłego tygodnia!!
  6. Cześć kobietki, dawno nic nie pisałam bo czasu przy mojej małej mam niewiele. Z nowości to u nas też pierwsze samodzielne kroki już są. najdalej chodzi jak nie myśli że idzie to wtedy kilka metrów przejdzie a jak siedzimy z małżem i chcemy żeby przeszła kawałek miedzy nami to wtedy biegiem i najczęściej po kilku krokach jest klap na pupę. Zęby nadal tylko dwa na dole ale chyba już niebawem coś się będzie na górze przebijać. jada już praktycznie wszystko to co my, tylko mniej doprawione. Nocnika jeszcze nie kupiłam bo stwierdziłam że zaczekam aż będzie trochę cieplej. czytałam że i tak dziecko może kontrolować oddawanie moczu dopiero ok 2 roku życia a jeśli zbyt wcześnie zaczniemy może się znudzić i potem jest ciężko przyzwyczaić od nowa. Z zabaw mamy pokazywanie języka, mruganie oczkami i kręcenie głową "nienienie". dmuchać się uczymy systematycznie ale chyba nic z tego nie będzie na roczek bo mała coś oporna w tym temacie.a jak zobaczy świeczkę zapaloną to też oczywiście chce ją złapać. Wpadłam na chwilkę, podrzucam aktualne zdjęcia (od świąt) i czekam na wasze zdjęcia bo to super patrzeć jak te nasze maleństwa rosną. Nie ukrywam że najbardziej jestem ciekawa zdjęć naszej profesjonalistki i jej modelki (Gabulec pochwal się jak tam Lileczka rośnie) bomoże coś podpatrzę jak fajne zdjęcia robić. Też jak się przyjrzałam zdjęciom to 90% ma jakieś defektu w postaci nieefektownego tła:-( pozdrawiam Was cieplutko i życzę pogody również ducha :-) http://www.voila.pl/420/lwef3/
  7. Zapomniałam jeszcze napisać że papa też już Tosia umie i babcia ją nauczyła jeszcze jednego. Bardzo się cieszy jak podaję się jej rękę i mówi dzień dobry , ona wyciąga swoją i potrząsamy rączką, śmieje się wtedy na głos. No teraz to już naprawdę kończe, papapapa:-)
  8. Cześć dziewczynki, wreszcie znalazłam chwilkę żeby coś wyskrobać.U nas od 3 tygodni generalny remont i mieszkamy kątem u teściowej.A potem czeka mnie galernicza praca pt. sprzątanie po remoncie. Normalnie masakra jakaś... Fotelik mamy juz od jakiegoś czasu i też kupiliśmy romer king plus i bardzo sobie chwalę. Jest duży i obszerny i Tosia nawet w zimowym kombinezoniku mieści się spokojnie. Ostatnio byłyśmy u pani doktor bo mała miała przez 3 dni lekką biegunkę, ale na szczęście chyba już przeszło. Mieści się idealnie w siatce centylowej, ma ok 70 cm i waży 8,5 kg. Więc w porównaniu do waszych maluszków to kruszyna. Ale ona urodziła się nieduża, i przybiera systematycznie na wadze. Jesli chodzi o karmienie piersią to nie podpowiem za wiele bo ja karmiłam ja tylko przez cztery miesiące a potem to tylko w nocy jeszcze przez chyba dwa miesiące. Potem tak zasmakowała w zupkach, kaszkach i owockach że już nie chciała cycunia. Teraz wcina wszystko super.(nie licząc tej lekkiej biegunki bo wtedy troszkę jej apetyt zaszwankował ale wraca do normy) Nasz jadłospis to: Rano kaszka mleczno ryżowa 250ml na drugie śniadanko jada kromeczkę z dżemem lub szyneczką Na obiad zupki (jarzynowe w różnych kombinacjach, pomidorowa z lanymi kluseczkami lub ryżem, barszczyk czerwony, żurek) 250ML raz w tygodniu rybka - dorsz smażony na masełku z ziemniaczkami i surówka np z marchewki z jabuszkiem podwieczorek to jakiś owoc lub kisielek lub budyń na koniec kaszka "smaczna kolacja" 250ml A dodatkowo ma przezwisko " sępik" bo jak tylko zobaczy że człowiek coś je to podchodzi, wspina się po nodze i patrzy jak ten kot ze shreka i zawsze coś dostanie.czasem schabowego, czasem rosół a czasem padnie na fasolkę po bretońsku. Na święta to jeszcze nie wiem co będzie bo jak już wspomniałam mamy generalny remont i najpierw będę musiała znaleźć choinkę żeby móc się zastanawiać gdzie ją postawić:-) Ale się śmiejemy że Dla Tośki to będzie raj bo będzie miała tyle nowych potraw do próbowania. Co do prezentu to zastanawiam się nad jakimś jeździkiem ale jeszcze nie jestem zdecydowana. Przerażają mnie ceny nowych zabawek i nie wiem czy przy naszym kryzysie budżetowym nie zdecydujemy się na kupno na allegro jakiejś używki, bo maluszek i tak nie zauważy różnicy a można kupić czasem zabawki w jakości praktycznie sklepowej a za połowę ceny.Kupiliśmy jej już kiedyś tak skoczek fisher price i byłam bardzo zadowolona, więc warto pomyśleć. No cóż kończę mój elaborat bom okrutnie zmęczona. Nie wiem kiedy dam radę znów coś napisać ale serduszkiem jesteśmy z Wami. Ściskamy Was mocno i zdrówka życzymy wszystkim
  9. Gabulec przepraszam, jeśli poczułaś się urażona, nie taka była moja intencja. nie zrozum mnie źle, każdy może robić co chce, a to że ja się na coś takiego nie decyduję to też tylko moja sprawa.Tosia akurat ma zwyczaj jak jest senna że targa się za uszko lub włosy, dlatego w naszym przypadku to jest dodatkowy argument. A z pracownią fotograficzną to świetny pomysł i życzę powodzenia :-) A barbarzyńca to tak pieszczotliwie było bo ogólnie teściowa mam świetną!
  10. Gabulec Lileczka Ci na małą modelkę rośnie !! śliczna jest :-) Ja tylko się przyczepię do kolczyków bo wcześniej się nie dopatrzyłam chyba, nie bałaś się przebić takiej maliźnie uszek?? Moja teściowa też chciała, żeby Tośce ale ją określiłam mianem nieludzkiego barbarzyńcy i odpuściła :-) Może dlatego jestem taka na to uczulona bo moja znajoma też przebiła córeczce uszy i jeszcze takie śliczne kolczyki lekko wiszące jej założyła i niestety sama jej naderwała płatek przy wkładaniu ubranka, dlatego tak alergicznie reaguję...A zdjęcia super, sama trzaskałaś czy u fotografa?
  11. No to Ci się Bagdad rzeczywiście Kalinka ekspresowo rozwija :-) my też powoli zaczynamy już . Młoda sama nam wyłazi z wanienki (na razie na twarz, ale to też samodzielne wychodzenie:-) ) Stać to ona chętnie ale jej nie pozwalam zbyt długo. a co do tych ochraniaczy to nie spotkałam się , ale może by tak dwa zszyć ze sobą albo np jakąś kołdrą czy poobkładać domowym sposobem. A w kwestii raczkowania to nadal najchętniej do tyłu i obraca się na brzuszku jak wskazówki zegara... Zwracać uwagę trzeba na nią teraz cały czas. Ostatnio Tosia zaliczyła pozytywnie pierwszą lekcję pod tytułem jak spadać z łóżka... Siedziałam z nią w pokoju jak spała na naszym łóżku, na samym środku od ściany, Spała sobie smacznie ale zbliżała się godzina jedzenia więc poszłam cichuteńko za ścianę do kuchni przygotować jedzonko, wyobraźcie sobie kochane moją minę w niespełna 30 sekund później gdy usłyszałam takie głuche bum i za moment lament tej małej podróżniczki. na szczęście mamy grubą wykładzinę i jeszcze taką piankę pół centymetra pod spodem więc nic się nie stało ale jak sobie wyobraziłam co by było jak czasem zostaje u babci i śpi na wersalce to mi się słabo zrobiło, bo tam mają panele. Tak więc na drugi dzień byłam już szczęśliwą posiadaczką łóżeczka turystycznego i kojca w jednym, które dostało się babci. Lorenka my zupki jadamy już od 4 miesiąca a od 6 dodajemy 0,5 żółtka co drugi dzień. Nasza pediatra nam doradziła,ze najlepiej ugotować jako na twardo i żółtko dodać w takiej formie np z zupką. Teraz się martwię bo jestem od kilku dni mocno zakichana i boli mnie gardło, nie wiem czy przypadkiem małej nie zaraziłam, bo dziś coś ciepłe czółko miała i kichała sporo. A do tej pory, odpukać była zdrowa i u lekarza byliśmy tylko przy okazji szczepień. Cieszę się strasznie bo właśnie się dowiedziałam, że moja bratowa jest w ciąży , strasznie ją namawiałam i proszę, cieszę się jakbym się sama do tego przyczyniła hihi, ale mają synka już 6 letniego i wydaje mi się że to i tak za duża różnica wieku, ale najważniejsze że się w końcu zdecydowali.i będę po raz drugi ciocią.No jak zwykle się pewnie rozpisałam na pół strony, ja tak rzadko się udzielam ale jak już to .... Trzymajcie się dziewczyny idę spać i się wygrzewać P.S ciekawe czy te dziewczyny które kiedyś często pisały tu jeszcze zaglądają, np edyta, my chyba w tym samym dniu rodziłyśmy, malwka, lila 83, gunnia i inne, tak weszłam ostatnio na stronę 42 i się zastanawiałam co tam u nich. Jeśli nas czytacie to odezwijcie się czasem
  12. No to teraz sie chyba udało : http://www.voila.pl/038/uz2gt/ u nas sie remont rozkreca wiec czasu nie ma zeby pisac :-)
  13. No też się bałam że jakieś kłopoty z brzuszkiem będą, ale jak na razie nic się nie dzieje, jedna kupka dziennie, tylko konsystencja z totalnie płynnej zmieniła się powiedzmy w pastę do zębów...:-) Ale nie ma tak różowo, bo teraz cycek jest bleee!!! i muszę za każdym razem odciągać pokarm i dopiero wtedy wcina. A tak to jak na razie kaszki i zupki wcina ze smakiem, brzuch nie boli , i ani jednej plamki czy krostki nie widać, więc chyba dobrze:-)poza tym że roboty przybyło, bo gotowanie zupek, butelek i odciąganie trochę trwa. A ja troszkę z lenistwa przyznam się karmię cycem.Bo to ładnie pięknie dla nas, ale jak tak sobie pomyślę że moją mamusię tam ciamkałam to tak jakoś mi się głupio robi...(mimo, że ona tylko w szpitalu karmiła piersią) No ale ja tu zaraz zostanę zjechana za herezje!!! Oczywiście żeby nie było, jestem też zdania że to bardzo zdrowe, i odpukać już 4 miesiące ma i ani razu nawet kataru nie miała, może też dlatego że przyzwyczajana do niskich temperatur i ogólnie taka hartowana.Ale to dlatego że u mojego brata było chyba ze 40 stopni jak się urodził i był wiecznie chory młody po każdym spacerze, i ja się uparłam , ze u mnie będzie inaczej. dlatego my się kąpiemy od urodzenia z uszami zanurzonymi pod wodą, i czapeczek prawie wcale nie nosimy, no chyba że temp spada poniżej 17stopni. :-p Nie zapomnę jak byłam na spacerze z Tosią i spotkałyśmy dziewczynę ze szkoły rodzenia. Temperatura na polu chyba ze 35 stopni, Tośka tylko body z krótkim rękawkiem i przykryta przed słońcem pieluszką, a synek tej dziewczyny w kaftaniku, śpiochach, welurkowym dresie, czapce i przykryty kocykiem. A ona mi mówi ,że nie wie dlaczego on się tak cały czas wydziera...Żal mi chłopca bo nie ma się co dziwić ze się darł wniebogłosy. też bym się darła jak by mi założyli tyle ubrań przy takiej pogodzie. No ale trzeba się tylko cieszyć bo przynajmniej w okolicach Krakowa się pogoda poprawiła i dziś wreszcie można na jakiś dłuższy spacer się wybrać bo przestało lać.pozdrawiamy cieplutko!!!
  14. No to kochane u nas pierwsze zupki i kaszki mleczno ryżowe mamy już za sobą:-) W niedzielę mała miała 4 miesiące i pierwszy raz dostała zupkę(marchewkę, ziemniaczek , pietruszka i masełko)Na szczęście marchewka i pietruszka od nas z działeczki więc wiem ze nie pryskane:-) No więc w niedzielę zupka troszkę łyżeczka a troszke butlą i w sumie to tak na pierwszy raz ze 30ml zjadła, następnego dnia była pierwsza kaszka z bananami i tu się okazało że hit sezonu, bo wytrąbiła całą 150ml butlę... Wczoraj była znowu zupka łyżeczką , a potem butelką i w sumie zjadła 130ml gęstej zupy:-0 no normalnie mi kopara zjechała, bo to podobno na początku dzieci nie chcą za bardzo jeść... a dziś kaszka 160ml. i tak na razie bedziemy podawać co drugi dzień kaszkę a co drugi zupkę. a żeby prania nie było tyle to na śliniaczek można nałożyć ręcznik papierowy :-) Teściowa mi patent sprzedała!!!Pozdrawiamy cieplutkoi życzymy Wam i sobie wreszcie pięknej słonecznej pogody!!!
  15. Śliczne te nasze maleństwa, Wreszcie się zdjęcia posypały, i oby cały czas były takie uśmiechnięte i słodkie. Moje drogie z problemami kolkowymi, spróbujcie specyfiku który nazywa się SAB Simplex - Tropfen produkowanego w Niemczech przez firmę Pfizer. Tu przykładowy sprzedawca akurat z Poznania ale znalazłam też z Krakowa. http://www.favore.pl/119663_sab-simplex-oryginalny-niemiecki-najtaniej-poznan-wielkopolskie.html U naszego kuzyna sprawdziły się rewelacyjnie, i gdy dowiedział się że nasza mała też wieczorami płacze to dał nam resztkę w buteleczce do sprawdzenia.Teoretycznie to powinno się stosować przed każdym karmieniem 15 kropli ale ja spróbowałam małej dawać tylko raz dziennie przed tym jej atakiem,dostaje od trzech dni i wczoraj po raz pierwszy całe popołudnie pięknie przespała, a jak się obudziła to jej się buzia tylko śmiała!!! Jeśli dziś też nie będzie miał akcji to jutro wam zamelduję i w te pędy zamawiam całą buteleczkę. A teraz z innej beczki, wstyd się przyznać było ale teraz to już mogę bo i mnie nie ominęły kilogramy po ciąży.Tylko że u mnie trochę opóźnione wystąpiły:-( Zacznę od tego że całą ciążę zniosłam rewelacyjnie, nawet jednej dolegliwości nie miałam typowej dla początków ciąży, pod koniec tylko odrobinę plecy mnie bolały, ale to mogło być spowodowane tym że w lutym kupiliśmy mieszkanie i cały remont i przeprowadzka była na mojej głowie, bo mąż pracował. Więc pomimo że miałam młodszą siostrę i jednego znajomego do pomocy przy przenoszeniu to i tak musiałam wszystko spakować i rozpakować. A w międzyczasie skakałam po drabinie, malowałam, szlifowałam i sprzątałam, więc miałam totalny syndrom wicia gniazda:-) Nie pomyślcie sobie że jestem jakaś nienormalna, spytałam lekarza czy mi wolno i powiedział że dokąd dobrze się czuje to nie ma przeciwwskazań.A ja z zamiłowania tak mam. W domu to mąż najlepiej gotuje a ja robię remonty.(zresztą na urodziny jeszcze niedawno dostawałam zamiast "normalnych prezentów" wiertarkę albo inne narzędzia) ale odbiegam od tematu. Tak więc jak pierwszy raz poszłam chyba w lipcu do lekarza to warzyłam 60,5kg ,byłam totalnie lekko ubrana jak to w lecie, a na ostatniej wizycie przed porodem ważyłam 69kg i byłam w grubo ubrana bo w końcu to był koniec lutego. I finał był taki że ze szpitala wychodziłam w swoich normalnych ubraniach z przed ciąży. Nawet mi do głowy nie przyszło że może być inaczej jak pakowałam mężowi ubrania "na wyjście"dla mnie:-) Jak Tydzień po porodzie się ważyłam to waga wskazywała 60 kg. czyli w sumie to nawet schudłam, no a teraz mam 62kg !!! Przez pierwszy miesiąc karmienia piersią mi tak podskoczyło:-( to ściema że jak się karmi to się chudnie, ja byłam permanentnie głodna i to tak że myślałam że pożrę całą zawartość lodówki na jedno posiedzenie. Jak mała jadła to ja wręcz słyszałam taką słomkę którą mam w żołądku i ona mi nią wszystko wysysa tak do końca!!! Teraz na szczęście już tak tego nie odczuwam, ale na początku było okropnie. I wcale nie chciałam jeść za dwoje bo tak trzeba!!! teraz też nie jem dużo, a waga się utrzymuję.Jedyny ślad jaki mi został po ciąży to jeszcze ta pionowa kreseczka na brzuchu , bo nawet kawałka rozstępa nie ma żeby można było mieć pamiątkę :-( Znowu się rozpisałam, ale ja tak na raty przez cały dzień piszę:-)
×