Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Karina77

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Ja nie miałam robionego posiewu i przy pessarze funkcjonowałam normalnie, praca, zakupy, sprzatanie, gotowanie i inna bieganina. Pozdrawiam.
  2. kiki1984 nie bój się szpitala, będą tam inne dziewczyny w ciąży, będziecie mogły sobie pogadać, poza tym nie wydaje mi się, aby długo tam cię trzymali, założą pessar i pewnie wyślą do domu, nasza służba zdrowia jest za biedna, aby bez potrzeby trzymać kogoś w szpitalu. A założenie pessara nie jest takie straszne i daje duży komfort psychiczny, twój tydzień ciąży nie przeszkadza w założeniu go. Kokoszanel, twoja gin zachowuje się niedopuszczalnie mówiąc ci, że nie masz co do niej już przychodzić, może jest obrażona o ten szpital? Powinna sprawdzić jak trzyma się pessar, czy się sprawdza, czy nie ma groźnych upławów (najwyraźniej się na nim nie zna), sprawdzić tentno dziecka i jego położenie, poza tym przed porodem masz pewnie mnóstwo pytań. Ciężko już teraz zmienić lekarza, ale może trzymaj się tego szpitala i tam pójdź na komtrolę. Soniu, Aleksandro, Magdo i inne dziewczyny co już urodziły - wydaje mi się,że jednak powinnyśmy założyć nowy wątek. Dopóki byłyśmy tu same mogłyśmy pisać o naszych sprawach, ale teraz jest dużo dziewczyn z pessarem i jakoś nasze tematy i nastroje już tu nie pasują. Co wy na to?
  3. Kokoszanel, ja po założeniu pessara miałam kontrolę dopiero za 3 tygodnie, a potem przy każdej wizycie, więc twoja gin powinna cię skontrolować. Co do globulek, to żadnych nie brałam i nie miałam żadnego stanu zapalnego. No wreszcie wróciłam do domku. Pisałam wam,że będę mieszkać u rodziców, zajmować się firmą i babcią. W pracy było fajowo, miła odmiana, natomiast po powrocie do domu już tak fajowo nie było, bo zamiast usiąść z gazetą przed telewizorem to ja miałam dopiero pracę: zająć się Szymonkiem, gotowaniem dla wszystkich, babcią, psami, sprzątaniem itd. Szłam spać ok 23.30, potem 2 razy wstawałam do Szymonka, a o 5:45 pobudka. Chodziłam bardzo niewyspana, ale jakoś dałam rade, w końcu to było tylko 9 dni. Mój mąż z Szymonkiem również dał sobie świetnie radę, Szymonek był aniołeczkiem. Najgorsze było mieszkanie w nie swoim domu, nie czułam się tam za dobrze, wolę własne śmieci. :) w domu mam wszystko fajnie zorganizowane, no i zupełnie inaczej się gotuje we własnej kuchni, śpi we własnym łóżku, do tego Szymonek bardzo odczuwał zmianę miejsca, pierwszą noc bardzo płakał ze strachu. Ale jestem szczęśliwa,że znowu jestem w swoim domu, w zasadzie nigdy nie byłam szczęśliwa z powrotu do domu, bo to był zawsze powrót z wakacji.
  4. Soniu, nawet nie zauważyłabym,że z małej literki, gdyby nie twoja uwaga. Nie zwracam uwagi na takie drobiazgi, fajnie,że piszesz. Następnym razem nie przepraszaj, bo nie ma za co. Przecież wiem,że znasz zasady pisowni. Co do wagi to dalej podążam moją ścieżką, bo innego wyjścia nie mam, przecież nie chcę ważyć 100kg. :) Spodziewałam się zatrzymania spadku, ale miałam nadzieję,że to nastąpi znacznie później. Dzięki za otuchę. wer80 nie martw się, całe szczęście,że krew jest ciemna. Myślę,że to badanie nie przyspieszy porodu, a twoje nerwy mogą. Po ciąży poszukaj sobie delikatniejszego gina, a może ten jest ok, tylko faktycznie wszystko tam tak ukrwione. Mój mnie tak mocno nie badał,abym krwawiła.
  5. Z wielkim zaciekawieniem czytam o Marysi i Ani, bo jestem ciekawa co kiedy dziecko już umie. Wprawdzie chłopcy rozwijają się wolniej od dziewczynek, ale pogląd mam. Jutro Szymonek kończy pół roczku! Boże, kiedy to zleciało? Teraz będę miała kilka ciężkich dni, bo od jutra idę na 8 dni do pracy. Mamy rodzinny sklep i moi rodzice wyjeżdżają, więc muszę ich zastąpić. Mój mąż będzie na urlopie i będzie mi przywoził Szymonka na karmienie. Do tego będziemy u nich mieszkać i opiekować się moją babcią,która jest leżąca. Sama praca to nie ciężka, tylko to wożenie Szymonka i nie mieszkanie u siebie w domu. Ale to tylko 9 dni, damy radę. No Jolcia ma super z tą wagą, ja też miałabym dobrze, bo po porodzie wprawdzie nie w miesiąc, ale 3 szybko zleciało mi 20kg, tyle,że ja przytyłam w ciąży 37. A po 3 miesiącach spadków waga zaczęła rosnąć, lody okazały się tuczące. :) teraz jestem 6 tydzień na diecie i w pierwszych 3,5 straciłam 5kg, a teraz od dwóch tygodni waga stoi. Załamka. A jestem naprawdę sumienna, mój nos nawet nie powąchał niczego słodkiego, ziemniaków, frytek i innych, jeżdżę codziennie na rowerku. Jak skończę karmić to zrobię sobie drastyczną dietę, ale do tego czasu jeszcze daleko. Szymonek sprawnie raczkuje, zaczyna siadać, dużo się podciąga, ale samodzielnie długo nie usiedzi i od dwóch dni bardzo się rozgadał -abebe. :) Szkoda, że Hally już z nami nie pisze, bo jestem ciekawa co u Krzysia i czy poszła do pracy, choć myślę,że poszła i po prostu nie ma czasu. A co już mówią Ania i Marysia?
  6. Lempira, ja karmię już prawie 6 miesięcy i nie dopajam. Na początku dałam czasem trochę wody przegotowanej, żeby nie jadł za często cycusia, ale wtedy były duże upały. Podobno z piersi dziecko ma wystarczająco picia,gdy dziecko jest karmione "na żądanie", ja nie karmię go na żądanie, tylko z zegarkiem w ręku najpierw co 2,5h, potem co 3h, teraz co 3,5h. Czasem dałam mu cycusia więcej, ale teraz jestem w stanie wiedzieć czego naprawdę chce. Jeśli chodzi o odbijanie, to muszę go odbijać, bo mu się ulewa, choć teraz już rzadko. Mojego pierwszego syna nie trzeba było odbijać. Mimo wszystko dziecko może połknąć trochę powietrza, będzie wtedy niespokojnie leżało lub płakało po karmieniu.
  7. Campanella, 34 tydzień to już nie masz się czego obawiać. Relaksuj się i spokojnie czekaj końca ciąży, wszystko najgorsze już za tobą. No i jaka ty jesteś uzdolniona!
  8. Soniu, widzisz, Marysi sprawia radość normalne jedzenie, a jeszcze wiekszą jeśli może zjeść coś sama. Staraj się dawać jej dużo do rączki, a płatki możesz nakładać na łyżeczkę i dawać jej łyżeczkę do rączki. Dzieci lubią poznawać różne smaki, konsystencje, kształty. My nie chcielibyśmy naszego obiadu w postaci papki, dzieci też tego nie lubią. Ty od początku dajesz Marysi różne odważne rzeczy, niekoniecznie według "harmonogramu", co jest bardzo fajne. Masz dobrą intuicję.
  9. Możemy pisać sobie co chcemy i co? Zabronisz nam? He,he A w ogóle skąd na takim forum wzięła się osoba dla której dzieci to bzdety. Może pomylił pessar z jakąś częścią samochodu? Lempira fajnie,że masz takiego wspaniałego męża i tak ci pomaga. Ciche dni na razie ci nie grożą.:) A obecność męża przy porodzie jest super, bardzo zbliża. Mój był przy mnie przy pierwszym porodzie, teraz cesarka, więc nie mógł, co jest chyba największym minusem cesarki. Karmienie na leżąco jest bardzo dobre, ja w nocy karmię na leżąco i sobie przysypiam, więc jest to całkiem znośne.
  10. posty-nie-na-temta!! Podpisuję się pod tym co napisała Sonia, to jest 96 strona wątku, który już dawno został wyczerpany. Jeśli byś umiała (bądź umiał- o taką agresywność, nieczułość i brak kultury podejrzewam faceta) czytać, to absolutnie wszystkie informacje są na pierwszych 35 stronach, trzeba tylko wiedzieć,że 1 znaczy początek. Ja jakoś nie miałam problemów z ich znalezieniem, choć pessar miałam założony długo potem jak forumowiczki tego wątku już urodziły. Cudownie się czytało ich historie, a gdy proszę o pomoc, to zawsze ją otrzymuję. Dziwię się,że można mieć tak roszczeniowe podejście i to w internecie. To jest dobra wola innych osób,że pomagają i dzielą się swoimi przeżyciami. A tobie się wydaje,że ci się należy! Ha, niedoczekanie. My nie będziemy pisać o pessarze, bo niby co jeszcze można o nim napisać? Wszystkie informacje są powtórzone wielokrotnie, trzeba czytać tylko od początku. A poza tym to nie twoje forum i nie będziesz nam mówić o czym mamy pisać! I proszę nie zaśmiecaj nam wątku swoim jadem, nie pasujesz do nas. Soniu, wprowadzanie nowych pokarmów zacznę za ok 2,5 tygodnia. Szymon musi mieć pół roku i siedzieć. Do tego za tydzień idę na 8 dni do pracy - mąż będzie mi go przywoził na karmienia, wiec to nie będzie dobry czas na początki. Teraz muszę kupić krzesełko do karmienia. Na początek dam mu gotowaną marchewkę i brokuły do rączki. Na początku dopiero będzie uczył się jeść, więc potrwa ze 2 tygodnie zanim pierwsze kęsy trafią do brzuszka. Też jestem ciekawa jak to będzie i bardzo podekscytowana. Co do odchudzania to już 5 tydzień i 5,5kg mniej. Jeszcze tylko 21. :) Podoba mi się ten pas, chyba się na niego skuszę. Jeżdżę na rowerku, ale ciągle zapominam o brzuszkach. Cieszę się,że ty jesteś wytrwała w swoim odchudzaniu i masz efekty. Tylko precz z tymi papierosami, niech cię więcej nie korci! Dobrze też z tymi słodyczami, to jest okropne,że ludzie przynoszą dzieciom słodycze. A potem ty masz kłopot.W przypadku Michała miałam ogromne kłopoty z teściową, zawsze dała mu coś wbrew mojej woli, tak jakbym pozbawiając go słodyczy pozbawiała go wody. Co do ząbkowania, to Szymon jeszcze żadnego ząbka nie ma, ale pewnie niedługo będą. Był swego czasu bardzo marudny i nie spał po nocach, a teraz jest dużo lepiej, może za sprawą naszyjnika z bursztynów , który nosi.
  11. Lempira gratulacje!!! Poród szybciutki. Córcia duża - kolejna dziewczynka na forum. Do rewolucji niedługo się przyzwyczaisz, a o problemach pisz, może będziemy umiały pomóc. :)
  12. Jolcia, pewnie to marne pocieszenie, ale wiem co czujesz i wiele innych mam rowniez. Opieka nad noworodkiem to ciezka i wyczerpujaca praca, prowadzenie domu (sprzatanie, gotowanie, pranie,prasowanie) rowniez. Ale innym sie wydaje, ze ty masz sielanke, siedzisz sobie w domu,spisz do poludnia, ogladasz telewizje,bujasz sie na hamaku, popijasz kawe,kapiesz sie w bąbelkach, relax pelna geba. A dziecko nigdy nie placze,tylko sobie lezy w lozeczku i gaworzy, pranie samo sie robi, obiad rowniez, a to, ze moze byc brudno to maz nawet nie ma pojecia, bo nigdy tego nie widzial i nie wiem kiedy, by to do niego dotarlo - jakby nie bylo czystego talerza? nie mial co na siebie wlozyc, karaluchy chodzily po mieszkaniu? Moj mowi, po co sprzatasz, przeciez jest czysto i nie ma pojecia co bedzie za 2 tygodnie. Ja przeciez nie piore, bo pralka pierze, a naczynia zmywa zmywarka (same do niej wchodza i wychodza :) ) A rzeczywistosc jest zupelnie inna. Masz po 5 minut na kapiel i zjedzenie obiadu, w nocy kilka razy wstajesz, obiad gotujesz w 5 ratach, czasem cos przypalisz, bo przeciagnelo sie karmienie, ksiazki i gazety dawno nie widzialas na oczy,w najciekawszym momencie wiadomosci obudzilo sie dziecko, kiedy spi te pol godziny starasz sie zrobic gruntowne porzadki, jedna reka bujasz lezaczek, druga jesz kolacje, ze sniadaniem schodzi ci sie do 2 po poludniu, bo zawsze jest cos wazniejszego do zrobienia np.prasowanie, a gdzie tu mowic o depilacji nog, pomalowaniu paznokci itp.Ewentualnie zamiast spania, ktorego i tak jak na lekarstwo. I nie czekasz tak jak ludzie pracujacy na 17 i fajrant, na weekend, na noc...Nie ma przerwy, nie ma wieczoru, soboty, niedzieli, swiat.Moze i bardzo przyjemnie jest sie opiekowac dzieckiem, ale 24h na dobe i 7 dni w tygodniu jest bardzo wyczerpujace. A najgorsze w tym wszystkim jest to, ze wszystkim z mezem na czele wydaje sie, ze ty nic nie robisz, tylko wypoczywasz. Niestety wielu facetom nie przychodzi do glowy, ze mozesz byc zmeczona - on jest zmeczony praca, a w niej pewnie ukladal sobie pasjansa w wolnej chwili. Czytalam smiszna rzecz, ze dla kobiet z malymi dziecmi odkryciem jest, ze praca moze byc odpoczynkiem. :) No to tyle narzekania, poza tym jest to bardzo fajny czas, tylko,zeby ktos nas docenil albo placil jak opiekunce do dziecka, sprzataczce i kucharce - 3 pensje. Mozna by wycenic nasza prace na niezla sumke. Moja kolezanka, ktora mieszka w Londynie tez narzeka na samotnosc, jest tam tak jak ty z wyboru, lubi ten kraj, tylko brakuje jej mamy i siostry, ktore pomoglyby przy malym dziecku. Jola trzymaj sie i skupiaj na coreczce, bo to sa niepowtarzalne i najpiekniejsze chwile w zyciu. Ja tez chetnie zostawilabym meza z Szymonkien na cala dobe i juz widze jakby ugotowal obiad albo posprzatal- "przeciez zajmowalem sie dzieckiem". :) Nie uzywalam polskich znakow, bo i tak widze, ze ich nie masz, mysle, ze reszcie nie bedzie to przeszkadzac - szybciej sie pisze.
  13. anankee i jooaannaa trzymam kciuki,żeby wam się udało, generalnie pessary sprawdzają się bardzo dobrze. Aleksandra, jaki miły wieczór....:) Fajnie, że twój mąż to rozumie. Moje wieczory są teraz gorsze, bo Szymonek często się budzi, kiedyś jak zasnął, to był spokój conajmniej do drugiej w nocy. Na dodatek uspokaja go tylko cycuś. Zrobiło się zimno, ale wychodzimy codziennie na spacer. Mam nadzieję,że nie spadnie w tym roku dużo śniegu i da się jeździć wózkiem. Pozdrawiam was bardzo serdecznie.
  14. Hej dziewczyny, faktycznie ciężko z czasem, jak już pisałam Szymonek wieczorami często się budzi i nie daje mi nic napisać. Nic też wielkiego u mnie się nie dzieje, każdy dzień podobny do drugiego. W nocy wstaję ze dwa razy, ale z cycusiem to wygoda. Szymon ma już 5 i pół miesiąca, ale nadal go karmię tylko piersią i tak będzie jeszcze przez 3 tygodnie. Potem mam zamiar zastosować BLW. Zaczynam rozglądać się za krzesełkiem do karmienia. Jolcia, podoba mi się jak czule piszesz o swoim skarbie, słodziutko :), a co tam błędy - jesteśmy inteligentne i umiemy się domyślać. :) Mam koleżankę w Londynie i często piszę z nią na skyp-ie. Wtedy nie używam polskich znaków i pisze mi się o wiele szybciej. Madziola, wszystkie dzieci uczą się we własnym tępie i te wyścigi z chwaleniem się - brr- okropność. Jakby siusianie na nocnik stanowiło o wartości dziecka. Mój synek nauczył się jak miał 2,5 roku - był gotowy i nie było z tym wielkiej walki ani kłopotów. Ciach i już. A co do cichych dni, to ja ostatnio urządzam ujadane dni. :) Zawsze byłam cicha, a teraz kłócę się i ujadam... Pozdrawiam was bardzo serdecznie - tę wiadomość piszę na pięć rat, bo co chwila płacz...można zwariować. Dlatego nie chce mi się pisać, bo tak ciągle przerywając tracę wątek.
  15. Ja tak samo, ząbkowanie daje mi się we znaki. Kiedyś Szymon wieczorem zasypiał i mogłam sobie popisać, a teraz ciągle się budzi z płaczem i tak to trwa od 20.30 do 24.00. Ledwo coś zrobię i muszę już iść. W dzień też kiepsko śpi, poza tym jest wiele innych rzeczy do zrobienia. No i już 3 tydzień udaje mi się jeździć na rowerze stacjonarnym. Robię to przed południem, gdy Szymon jest w lepszym humorze, a na dworze jeszcze zimno, bawi się trochę w łóżeczku, potem mu włanczam karuzelę ze zwierzątkami i jakoś daję radę. Nie ma sensu czekać na wieczór jak mąż wróci z pracy, bo 1.wraca późno, zanim zje obiad...czasem muszę gdzieś wyskoczyć po zakupy itd, 2. Szymon jest już dosyć marudny, 3. jestem umęczona przez cały dzień myślą ,że jeszcze muszę pojeździć na rowerze, a tak o 12 z głowy. A tak poza męczącym ząbkowaniem, nic ciekawego się u mnie nie dzieje, każdy dzień podobny do następnego. Soniu i Aleksandro, wasze dziewczyny stały się bardzo ruchliwe i to jest pewnie najtrudniejszy etap. Hally co u ciebie? Czy Krzyś też boleśnie ząbkuje? Czy myślisz o powrocie do pracy? Pozdrawiam wszystkie młode i przyszłe mamusie. :)
×