Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

werbena30

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. robotolek typowa odpowiedź zwykłej męskiej szowinistycznej świni....
  2. niby jak ej nie wrzucaj nas wszystkich do jednego wora:-) jest tu sporo normalnych ludzi i świat bynajmniej nie kończy i nie zaczyna im sie na Kafeterii!
  3. Miraculum5 jesteś jeszcze mlodziutką dziewczyną i moja rada w tym przypadku jest jedna spiepszaj od tego faceta jak najszybciej sie da. To, że wyrwał cię z jakiejś trudnej sytuacji związanej z twoją rodziną to nic szczególnego. On cie wspiera? Może byłpo prostu twoją najszybsza drogą ucieczki przed nią... Takie mam wrażenie ale sytuacji nie znam więc tylko tak gdybam. Wyraźna tendencja do dyktatury i despotyzmu. A u ciebie powoli będzie następował proces ubezwłasnowolnienia. Zreszta są już pierwsze objawy tego.
  4. i podczas takiego bolesnego pchania na chama to o czym sobie wtedy myślisz??
  5. niby jak po prostu nie rozumiesz co jest wyżej napisane... i niestety tak dla twojej wiadomości,na tym świecie nie dla wszystkich ludzi sex stanowi podstawę małżeństwa czy czegokolwiek. Tak juz jest, z tym się niektórzy rodzą i z tym umierają. Amen
  6. Nie Mataczu, ani nie piszę głupot, ani nie mam też NIEPOPRAWNEGO punktu widzenia,mam po prostu SWÓJ punkt widzenia, który ci się nie spodobał, ponieważ jest całkowicie inny niż TWÓJ. Proste.Chociaż jak przeczytałam twoją odpowiedź i przykład w niej zawarty, czy nie jest powielniem tego co powyżej...?
  7. hop,hop czy u was też tak gorąco? chyba tak bo widzę, że wszyscy się gdzieś pochowali :-) ja już zaliczyłam dziś brutalny powrót do rzeczywistości, niestety weekend szybko minął, choć trochę dłuższy, to i tak to co dobre mija za szybko. muszę stwierdzić, że jednak wolę góry latem niż zimą, dla mnie są o wiele ładniejsze. pewnie fani nart się ze mna nie zgodzą, ale ja jestem z tych niejeżdżących, no chyba, że na sankach lub na tyłku... w wiadomej sprawie, jest pewien postęp. nie, nie niestety nie było calej naprzód. pogadaliśmy sobie szczerze i postanowilismy sami sobie pomóc. dzisiejsi lekarze to tylko by w człowieka pakowali jakąś chemię, my postawiliśmy na ćwiczenia he, he. nie ma na razie spektakularnych efektow, ale przynajmniej mąż w widoczny sposób, zaczął tym co trzeba na mnie reagować, musimy tylko wydłużyć nieco ten czas reakcji... DLUK mam nadzieję, że ten czas oczekiwania nie jest za długi, ale może to i lepiej potem nie będziecie się mogli od siebie oderwać :-) Szybki Bill taki pierścionek sprawdziłam. niestety w naszym przypadku skończyło się na śmiechu i na obserwacji jak sobie on wibruję, zarówno na powierzchni płaskiej jak i po umiejscowieniu go tam gdzie trzeba. może w waszym przypadku bedzie inaczej i odkryjecie z żona nowe doznania. ale gadżecik mam do dziś, leży sobie w nocnej szafce i nawet jeszcze działa, choć mineło ze dwa lata, kto wie może jeszcze się przyda...
  8. Eha nie zostaniecie tu same we dwie, jak naliczyłam to jesteście trzy wraz z Paniką i DLUK, ja chętnie będę czwarta. A cztery kobiety to podobno juz tłok :-) DLUK popieram Panikę, nie podoba mi się ten alkohol. Że jak życie go trochę styrało to już trzeba pić? Niech się odstresuje na basenie lub na rowerze. Facet + problem = picie. Tak się utarło. Nawet w filmach jak facet na zakręcie, to koniecznie ujecie z flaszką, w samotności, z kolegami czy roślinami doniczkowymi. Skąd to się wzieło... Panika moze byc też tak, że w ogóle nie będziesz mogła łykać hormonów. Ja miałam też z tym problem i oczywiscie niskie libido. Dopiero ostatnie tabletki sprawiły, że pod tym wzgledem wszystko wróciło do normy. Niestety doszły inne rzeczy i tabsy poszły w odstawkę. Wiem, że tabletki to komfortowe rozwiazanie, ale czasem zdrowie jest ważniejsze. Zresztą my kobiety w pewnym wieku, już wiemy kiedy wolno a kiedy nie. A wracając do mnie i główniego tematu topiku, to oczywiście dalej post. I kto mnie przebije?!
  9. Witajcie! Topk sledzę od początku. Oboje z mężem jesteśmy rówieśnikami (w tym roku skończymy 30lat). Małzeństwem jesteśmy od prawie trzech. Nie mamy dzieci. Pracujemy,zarabiamy, mamy czas na swoje zaintersowania zarówno te wspólne jak i własne. Pod względem charakterów dobraliśmy się niemal idealnie. Niestety problem łózkowy dopadł i nas. Na początku znajomosci oczywiście, kochalismy się prawie non stop. Z łezką w oku wspominam czas gdy potrafiliśmy się kochać niemal całą noc i iść na drugi dzień do pracy bez ani jednej godziny snu :-) Potem nastał czas sexu w tz. stałym związku, potem już formalnym. Niestety źle znoszę antykoncepcje hormonalną. Przyznam ,że był okres iż to mąż był tą stroną proszącą. Po pięciu latach odstawiłam hormony i to była bardzo dobra decyzja. Teraz role się odwróciły. Kiedy poruszamy temat braku chęci mojego męża na sex, mówi mi że to mógł być początek tej sytuacji, że to ja czasem mówiłam nie i teraz tak jest. Ostatni raz kochaliśmy się ponad dwa miesiące temu. Oprócz jego niechęci pojawiły się także problemy natury zdrowotnej. Najgorsze jest to, że on nie chce nic zrobić w tym kierunku, nie chce iść do lekarza, bo się wstydzi. Zaczął uciekać w prace potrafi pracować niemal 24godz. na dobe, telefony dzwonią non stop. Oczywiście przytuli mnie i pocałuje w czółko, ale to wszystko na co mogę liczyć. Żadnych pocałunków bo się nakręce i potem bedę zła że nic nie wyszło, żadnych pieszczot (nawet tych odważniejszych), bo się nakręcę. Już nawet nie wymuszam już na nim sexu, bo potem mam wrażenie że robi to na odwal(a to cos strasznego kochac się z takim odczuciem). Sytuacja opisana tak z grubsza na to składa się jeszcze wiele watków, to nie jest problem który wyzedł tak nagle, to narastało-niestety. A posypało się jeszcze szybciej. Jest tu zarówno sporo winy mojej jak i jego. Tylko że on nie chce juz ostatnio o tym rozmawiać i problem utknął w martwym punkcie. To co teraz rozwód, zdrada? Chyba nie o to w tym chodzi. Troche tego mi tu wyszło :-) ale musialam sie wypisać. Podobno jak ktoś nie ma poważnych problemów to wymyśla takie, ale powiem wam ,że wcale mnie to nie śmieszy.A może to kryzys przed 30stkowy,te moje tu żale, podobno okragłe rocznice zmuszają nas do wielu przemysleń...
×