Dziewczyny w czwartek wyjeżdżamy na 14.30 mamy być w Babicach a o 15.30 ma się rozpocząć operacja. Czuje się okropnie. Żołądek mam w gardle, potworne motyle w brzuchu i tysiące myśli a zarazem straszna pustka w głowie.
Chciałam się pożegnać, bo jutro mój mąż ma już wolne i ten dzień przeznaczamy na ostatnie przed wyjazdem zakupy i na pakowanie.
Mam nadzieję, że to przeżyjemy!
Lecę bo Juleczka dziś strasznie marudna i szybko się nudzi.
Pozdrawiamy,
odezwę się już po wszystkim. Może uda się w piątek.
Kto może niech trzyma za nas kciuki.
Trzymajcie się ciepło, bo wiosna najwyraźniej o nas zapomniała.