esti1983
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez esti1983
-
Penelopa, ja polecam hipp płyn do kąpieli. Bardzo fajny, Julci nie uczula, nie stosuję żadnych kremów, oliwek i balsamów, a skórka pięknie nawilżona. I mało się tego wlewa, ja po 6 tygodniach mam jeszcze 1/3. Kosztuje 18 zł w rossmanie czy jakoś tak (ale dokładnie nie pamiętam tej ceny, tak mi się tylko kojarzy). Pogadałam z teściową:) i mam nadzieję, że będzie dobrze:) jakoś mi się tak udało nawiązać, że wyszło naturalnie, ona się wcale nie obraziła ani nic. Wiem, że to fajna kobieta jest:) do tego dziś ma imieniny, trzeba jakoś uczcić. Trelevinaa, to chyba Twojej Alicji też są dzisiaj imieniny? Ucałuj ją od cioci z forum:) Idziemy dzisiaj na szczepienie. Zobaczymy, ile niunia waży, ciekawe, czy ładnie przytyła na mleczku mamusi. Na oko wygląda dobrze:) wczoraj moja Minichrumcia (to jest nasze przezwisko - mój m. z moimi siostrami i kuzynkami ciągle się wyzywają od świń, więc jedna z nich nazwała Julcię Minichrumcią i bardzo nam się spodobało) spała prawie cały dzień, za to dziś mieliśmy pobudkę o 5, uznała, że już jest dzień. Jest kochana, bo leżała sobie trochę w łóżeczku i dawała nam tak z pół godziny snu, potem znów trzeba było do niej wstawać, a teraz śpi. A nie, już nie śpi:)
-
Ja myślę, że coś jest w pogodzie, bo jakoś te nasze maluchy chyba wszystkie dobrze spały w nocy, nie? Moja Julka jeszcze w dzień i teraz też szybciutko zasnęła.
-
Tigero, chyba tak zrobię:) Stylowaa, Justyna, oby już było dobrze!!! Lorien, a ja byłam na całkiem fajnych naukach. U dominikanów, słyszeliśmy, że fajne, a że i tak trzeba, to chociaż na jakieś ciekawe. No i były spoko, ksiądz taki co wprost nam powiedział, że zdaje sobie sprawę z jakimi doświadczeniami jesteśmy i nie będzie nam mówił o rzeczach, o których wiemy:) było trochę o naturalnym planowaniu rodziny, a reszta to były warsztaty, na których rozmawialiśmy ze sobą (tzn. każda para między sobą) o różnych sprawach. My byliśmy ze sobą wtedy już 8 lat, więc o wszystkim już chyba o sobie wiedzieliśmy, ale i tak warto było pogadać. Ale były takie pary, które pierwszy raz rozmawiały o poważnych sprawach i okazywało się, że bardzo wiele ich dzieli. Polecam te kursy. Julka dziś przespała większość dnia, teraz też już śpi po kąpieli. Chociaż pewnie jeszcze się obudzi.
-
Hej, u nas noc też superowa, Julka zasnęła o 21, obudziła się o 3.30 i o 6.30 (czyli rano). Spała potem jeszcze do 8.30. Teraz też śpi, ale niespokojnie i ciągle się budzi. Staram się ją przestawiać na jakieś godziny spania, bo w weekend nie spała cały dzień i po południu była strasznie marudna. Za to dobrze śpi w nocy, coś za coś. Ale ze 2 drzemki w ciągu dnia po godzince by jej się przydały. Mamie też:) Co do zajścia w ciążę podczas karmienia to trochę o tym czytałam i sprawa wygląda tak, że nie można zajść w ciążę przez co najmniej 80 dni po porodzie, ALE POD WARUNKIEM, że karmi się wyłącznie piersią (bez dokarmiania i dopajania, niestety też) i przerwy między karmieniami są nie dłuższe niż 4 h. Dobra, tak szybko, bo trzeba coś zrobić w domu, dopóki Julcia śpi. Mam problem z teściową (i rodziną męża). Mieszkamy w jednym podwórku. Na początku mama nam bardzo pomagała, ale ostatnio czuję się koszmarnie wykorzystywana. Mama mi proponuje, że zabierze małą, "żebym sobie odpoczęła", po czym Julka śpi w wózku na tarasie, a mama czyta książkę. Za to mi przysyła drugiego wnuka (czterolatka, jego mama długo pracuje) "na bajki", co oznacza, że ja się muszę z nim bawić, bo bajki go nie interesują. A w weekend to już w ogóle było ciężko. Mama z Kubą przychodzili na chwilę, mama myk i się zawijała, a my zostawaliśmy z Kubą. Nie wiemy, jak z nią rozmawiać, mąż też ma dylemat. Z drugiej strony wiem, że jest zmęczona, pracuje 8 godzin i popołudniami i w co drugi weekend zajmuje się Kubą. Ale to nie jest fair, że ja muszę ją w tym wyręczać, w końcu to nie mój obowiązek. Inaczej byłoby, gdyby powiedziała, że jest zmęczona i żebyśmy go wzięli na godzinę, a nie taka walka podjazdowa. Zupełnie nie wiem, co robić. I tak od środy jest codziennie. No i jeszcze ciągle trzeba myśleć o tym, żeby Kubie nie dać odczuć, że nam przeszkadza, biedny, taki przerzucany od jednych do drugich i nikt za bardzo nie ma ochoty z nim siedzieć. W weekend uciekałam z małą na spacer i do moich rodziców, ale to nie jest rozwiązanie, bo też unikam rozmowy, tylko uciekam, czyli robię dokładnie to samo co ona. Ale jakoś mi głupio, Adamowi też, bo wiemy, jak mamie jest ciężko zajmować się małym, tylko że ja też jestem zmęczona i nie muszę zajmować się cudzym dzieckiem! Ech...
-
O rany, ale gorąco! Właśnie wróciłyśmy ze spaceru, prawie 3 h byłyśmy. Maluch zjadł i usypia w łóżeczku, mam nadzieję, że zaśnie na chwilę, bo jestem okropnie głodna i zrobiłabym obiad. Do tego czeka mnie sprzątanie i prasowanie. No więc lecę w związku z tym. Co do pieluch to my używamy dady rozmiar 2, najpierw zawijałam jej górę, bo były za duże, a teraz już są dobre. Aha, Julkę koszmarnie wypryszczyło, ale to prawie na pewno ten trądzik, bo jest dużo wyraźniejszy, jak płacze, a teraz po spacerze (upał) to już w ogóle mega.
-
Hej! U nas fajnie. Tylko ja jestem jakaś przeczulona, jak Julcia nie robi kupki kilka godzin, to mi się zaraz wydaje, że ją boli brzuszek. Nie robiła od wczorajszego popołudnia. Noc ok. Zasnęła dopiero o 22 po dłuższym cycowaniu, ale sama w łóżeczku! U mnie marudziła okropnie, wreszcie przysnęła, więc ją chciałam odłożyć do łóżeczka, a ona się obudziła. Mimo to ją włożyłam, miało być na chwilę, żebym mogła pójść do łazienki. Wracam, a ona wcale nie płacze, nie śpi, ale zamyka oczka i sobie gaworzy. Więc ją tak zostawiłam. Drzwi miała otwarte, zaglądałam co parę minut i po jakichś 20 minutach - może pół godzinie sama zasnęła, bez żadnych płaczów! Jaką mam kochaną córcię:) choć trochę mi szkoda, że mnie nie potrzebuje:) ech, nie sposób mnie zadowolić:) obudziła się na karmienie o 1.30 i o 4.30 (zasypiała sama w łóżeczku po karmieniu), potem o 7 i myślałam, że płacze z bólu brzuszka, bo trochę się prężyła i wydawało mi się, że płacze inaczej niż z głodu, ale to jednak było z głodu. Potem zasnęła u mnie na brzuchu i tak spałyśmy do 8.30, zjadła i od 9.10 śpi dalej w łóżeczku. A ja zdążyłam się umyć, wstawić pranie, posłać łóżko i sprzątnąć łazienkę. Ale jeszcze sporo mam do zrobienia, bo wczoraj byłam u rodziców, nic nie zrobiłam i znów w domu bałagan. A prasowania sterta. Czekam, aż mi się pranie skończy, maluch wstanie i idziemy na spacer. Julietta, miałam umowę na zastępstwo tylko na rok, pracowałam w prywatnej szkole, a tam się pracuje wg kodeksu, a nie karty nauczyciela, więc wakacje się nie liczą. No i muszę wrócić, ale do innej szkoły, gdzie pracują wg karty, bo nie dam rady psychicznie i fizycznie zostawić Julki na 8 godzin, a tak 18 godzin w tygodniu jest do zniesienia. A jak nie wrócę od września, to dopiero od lutego, a nie damy rady bez mojej wypłaty. W zeszłym rok wzięliśmy kredyt na operację nogi mojego m. i teraz jedna wypłata idzie na spłaty kredytów (jeszcze studenckie) i część rachunków, a druga na resztę. Mój A. jest tym strasznie zdołowany, ma wyrzuty sumienia, że przez to nie mogę iść na wychowawczy, ale takie życie. Sam pracuje, ile się da, bierze nadgodziny, dodatkowe fuchy, ale nie starcza. Do tego noga nadal niewyleczona, do lekarza nie można się dostać, choć prywatnie, ciągle kasa idzie na to, w końcu chyba będziemy musieli iść z tym do sądu, beznadzieja:( ale już nie piszę o tym, po co się dołować. Dobra, żabka wstała, idziemy się karmić, jak sądzę.
-
Pristina, ja wpadłam na pomysł, żeby dać jej moje odciągnięte mleko, ale weź tu znajdź moment i odciągnij, jak ona ciągle je. Poza tym miałam taką sytuację, że zjadła z jednej piersi, drugą tylko wzięła do buzi i zasnęła, więc ucieszona postanowiłam odciągnąć, a tu d*pa. Namęczyłam się i ze 20 ml ściągnęłam. Julka wstała za 5 minut, więc ją przystawiłam, a mleko sika na wszystkie strony, cyc od razu pełny. Nie wiem, czy to jakoś w psychice zakodowane, że przy dziecku inaczej niż przy sztucznej dojarce. Teraz trochę lepiej, ostatnio ściągnęłam dwa razy po 60 ml w nocy z jednej piersi (ale i tak musiałam się namęczyć). No i zamroziłam, żeby mieć jeden pełny pojemnik u rodziców i jeden u teściów w razie gdybym musiała wyjść albo coś, no to jeden mam, bo jeszcze kilka razy ściągnęłam po 10-20 ml, więc 200 ml jest. Na szczęście od dwóch wieczorów mała ssie krócej (ok. godziny z przerwami) i zasypia na parę godzin. Ale mleko modyfikowane odstawiamy, wspieram Cię w tej decyzji:) i siebie też:) Za to ja cierpię, bo mi się poodparzały brodawki. Po bepanthenie o niebo lepiej, więc muszę dziś posmarować po wieczornym i nocnym karmieniu (w ciągu dnia nie ma sensu, za często je).
-
Pristina, ja już pisałam gdzieś wcześniej, że mi się wydaje, że Julki problemy z brzuszkiem powoduje mleko modyfikowane. Może mamy tak samo? Też jej dałam parę razy wieczorem, też piła parę ml, bo inaczej zasypiała na kilka minut i znów karmienie. I tak godzinę, dwie. Ale jakoś nie łączyłam późniejszych akcji z tym mlekiem. Dopiero mama mi to podsunęła. Jak nie daję, to jest dużo lepiej. A jakie mleko dajesz? Ja zwykły bebilon. Penelopka, może, może tak się przekręcać. Moja córcia od urodzenia trzyma główkę sztywno, od drugiego tygodnia tygodnia się rozkopuje, kręci główką i przekręca z boczku na plecki, od trzeciego zdarza mi się znaleźć ją w łóżeczku w poprzek:) taka wiercipiętka:) ale u mnie się śmieją, że ona już w brzuchu uprawiała skoki na bungee, bo zaplątała się nóżką w pępowinę, w związku z czym urodziła się przez cc, bo nie mogła wejść w kanał rodny i ja nie miałam rozwarcia. A 10 ruchów to ja czułam w ciągu max. 2 minut:) Love_Fortune, ja mam jedo bartatinę, to z tych tańszych. Kupiłam używany za 450 zł, nowy ok. 1000 zł. I jestem bardzo zadowolona. Chyba nie jest najlżejszy, ale w ogóle tego nie czuć, bo prowadzi się leciutko. Mam propozycję. Zróbmy listę produktów polecanych i niepolecanych (pewnie każda z nas oceni to trochę inaczej). Ja np. oceniam tak pieluchy i kremy do pupy: 1. Pieluchy dada (biedronkowe) - b. ok, rozmiary w porządku, chłonne, jak oryginalne pampersy, do tego cena (w promocji było 156 pieluch za 40 zł, normalnie 25 zł za 78). 2. Pampers - ok, poza ceną. 3. Happy - beznadzieja, jedynki były za duże na Julkę, sztywne, nie mogłam ich dopasować, przez to ciągle przemakały, a cena jak za pampersy. 1. Sudocrem - świetny na odparzenia, b. ok. 2. Alantan - dobry, ale najlepiej stosować na zmianę z sudocremem, kosztuje ok. 7-8 zł (duży plus) 3. Bepanthen - dobry, ale drogi Co Wy na to?
-
Atena - bo ja się jakoś boję tych kropelek. Poza tym nie wiem, czy Julka ma kolki, raczej nie, to chyba są wzdęcia i problemy ze zrobieniem kupki. Czasem to już nie mam siły i tak mi jej szkoda, jak się męczy. Myślisz, że na to też podziałają?
-
Justyna - u mnie plan dnia to na razie tylko plan:) wczoraj mniej więcej wyszedł (nawet więcej niż mniej), dzisiaj Julka spała do 10:) no i teraz też śpi, choć niespokojnie. Podobno nie trzeba czekać z planem dnia do 3 miesięcy, więc próbuję powolutku. Julia skończy 3 miesiące 7 sierpnia, ja od września wracam do pracy w szkole, więc chciałabym, żeby wtedy miała już jakiś plan dnia, mojej mamie też byłoby tak łatwiej. Ale nic na siłę, jak będzie to akceptowała, to ok, jak nie, to jeszcze poczekamy. A sprawdzałaś, czy to nie pomidory działają na brzuszek? Podobno uczulają. Ja się zastanawiam, czy to nie mleko modyfikowane. Przedwczoraj dałam małej wieczorem, wypiła jakieś 30 ml. Dałam jej zwykły bebilon. Ale sama już nie wiem. Dobra, trzeba wykorzystać spanko i posprzątać chałupę. Podzieliłam sobie dom na rewiry:) codziennie sprzątam coś innego, a resztę tylko ogarniam bardzo z grubsza. Bo cały na raz nie dam rady, nie ma bata.
-
No więc śpi. Pomasowałam brzuszek, bączki poszły i śpi. Co do planu to postanowiłam powoli zacząć Julę ustawiać. Oczywiście w granicach rozsądku. Jak chce spać dłużej, to niech sobie pośpi, jak chce jeść cały dzień, to niech je. I u mnie to na razie w zarysach wygląda tak: 7-8 pobudka (mniej więcej tak wstaje), jedzenie, ubieranie, mycie oczek, czesanie itd., zabawa(ewentualnie spacer, jeśli jest gorąco) 10-12 jedzenie i spanie (orientacyjnie oczywiście) 12-15 spacer (jeśli pogoda jest sensowna - nie za gorąco, bo wtedy wychodzimy rano), tzn. między tymi godzinami, niekoniecznie całe 3 godziny 15-16.30 spanie 16.30-18.30 ewentualnie drugi spacer, zabawa itd. 19.30 kąpiel 20-21.30 jedzenie, usypanie (chciałabym, żeby zasnęła do 20.30, tak jak wczoraj, ale to różnie bywa) noc - najlepiej bez pobudek:) ale do tego to jeszcze parę miesięcy pewnie A jedzenie wtedy, kiedy chce na razie. Co Wy na to?
-
Ech, załóżmy grupę wsparcia dla mam dzieci z problemami brzuszkowymi. Ja też się zastanawiałam, co zjadłam, ale dochodzę do wniosku, że to chyba nieważne, po prostu Julcia ma niedojrzały układ pokarmowy. Mam nadzieję, że to minie po trzech miesiącach. Wstała, zjadła, teraz śpi, ale niespokojnie i puszcza bączki. O, czkawka, no to po spaniu chyba. Czy Wy próbujecie wprowadzać jakiś plan dnia? Poza prostym planem, bo u nas nie działa. Wstała.
-
Trelevina - najlepsze życzenia, spóźnione, ale szczere:) U nas noc bez rewelacji, maluch zasnął szybko, tylko raz się obudziła zanim dobrze zasnęła o 20.30, to wyjątkowo. Potem pobudka o 0.30, jakieś 40 minut. Następna pobudka o 3.40 (mamy aneks kuchenny, kuchenka na wprost łóżka, więc czas obserwuję:) ) i już gorzej. Brzuszek, masowanie, wielka kupka, ale zasnęła dopiero po 5. Obudziła się o 8, boli brzuszek:( tata masował, kupki nie było i zasnęła z pół godziny temu. I tak śpi, a mi cyce przeciekają. Idę zaraz ściągnąć. Ta moja Julcia jest niemożliwa, albo robi sobie maratony cycowania, albo nie je parę godzin. Tyle że to przez brzuszek, biedactwo moje. Jak boli, to nie je, a potem nadrabia. Kiedy to się skończy?? Ile to trwa, te bóle brzuszka? Poważnie rozważam te kropelki, bo nie wiem już co robić. A prosty plan u nas nie ma szans powodzenia. Też ze względu na brzuszek.
-
Cv - ja myślę, że to to, o czym pisała Tula. Moja Julka już coś takiego przechodziła, dziś znów wisiała parę godzin na cycu. To podobno normalne. Ja też już byłam zrozpaczona, że coś nie tak z dzidzią albo moim mlekiem. Tak było w szpitalu i ze 2 tygodnie temu. I położne mi mówiły, że to normalne. Dziecko rośnie, potrzebuje więcej mleka, więc więcej ciągnie, a przez to produkuje się więcej mleka i później najada się szybciej. A ja się obkładam książkami, gazetami i pilotem od telewizora i jest całkiem fajnie:) w chwilach drzemki (króóóóótkiej) dzidziusia myję się, gotuję jakieś ekspresowe obiady (np. jajka i ryż - bleee, paskudny obiad bez smaku), a dzisiaj to nawet pozmywałam i prawie sprzątnęłam kuchnię. Ale to są zwykle takie 10-minutowe drzemki, a potem mieszam ryż z Julką wiszącą u cyca:) Teraz śpi już 20 minut, ale to na pewno nie jest jeszcze sen nocny, obudzi się pewnie jeszcze kilka razy na cyca, zanim uśnie na parę godzin. Wczoraj zasnęła w końcu po 23. Za to obudziła się tylko dwa razy, a poprzedniej nocy 3. Ale jeśli to Cię martwi, to lepiej spytaj lekarza albo położną, niech się wypowie fachowiec:) Moja Julka też ulewa okropnie, wcześniej nie ulewała. Do tego ma problemy z kupkami, płacze albo marudzi, pręży się i podkula nóżki. Ale nie wygląda mi to na kolki, położna mówiła, że większość dzieci tak ma, dla nich zrobić taką kupkę to ciężka praca:) dziś już pomyślałam o tych kropelkach z Niemiec, ale na szczęście pomógł masaż, taki, jaki opisywały wcześniej dziewczyny. Położna mówiła, że można dzieciom dawać herbatkę z kopru włoskiego (sama piję i nie chcę jej podawać, ale ostatecznie nie wiem, czy nie skapituluję), dicoflor 30 (jeden ja, jeden Jula rozpuszczony w małej ilości wody). Chyba mamy podobne problemy z naszymi pociechami:) Jak Wy to robicie, że Wasze dzieci jedzą 5 minut w nocy? Moja je krócej niż wcześniej, ale to i tak jest 20-40 minut. O, wstała. Na razie.
-
U nas nadal próba PROSTEgo planu. Na razie niespecjalnie nam idzie. Julka wstała o 8 (ale noc taka sobie), potem zasnęła przy jedzeniu, nie dała się obudzić, wstała o 10.30, zjadła, zasnęła (bez zabawy znów) i wstała o 14.45. Zjadła, poszłyśmy na spacer (nie wiem, czy ubieranie, noszenie chwilę przez tatę można uznać za zabawę? - jakieś 15 minut łącznie), zasnęła od razu i spała do powrotu, czyli do 18, 2,5 h. Potem wydawało się, że lepiej, ale do czasu. Zjadła, pobawiła się, porozglądała, pouśmiechała z godzinę, wykąpała się i znów jadła do 21.30 z przerwami. I śpi, to już jak zawsze. Po kąpieli nie ma bata, musi dostać cyca i to kilka razy co kilka minut - ewidentnie potrzeba nam smoczka. W łóżeczku usypia czasami sama, nawet w nocy, chwilę pogaworzy, pomarudzi, ze 2 razy zapłacze i zasypia. Muszę ją przestawić na usypianie w łóżeczku zawsze, bo to podobno najlepsze, a moja żaba nie protestuje za bardzo, jak ją tam wkładam, chyba czuje się w nim bezpiecznie. Od jutra próbujemy znowu. Emilia - jak miałam zapalenie piersi to kazali mi brać ibuprom w dużej dawce, tzn. 4x2 tabletki na obniżenie temperatury, podobno nie szkodzi przy karmieniu. Tak więc myślę, że jedna tabletka nic złego nie zrobi. Ja biorę w ostateczności (jeszcze nie brałam, oprócz tej gorączki), i chyba dziś jest ta ostateczność, bo głowa mi pęka, a apap na mnie nie działa. Dobra, idę spać, bo aż mi niedobrze z bólu. Trzeba wykorzystać te kilka (mam nadzieję) godzin snu. Ile bym dała za całą przespaną noc!
-
Ja już nie wiem, co o tym myśleć. Bolał brzuszek ewidentnie, podkurczała nóżki, płakała, puszczała bączki. Trochę jej pomasowałam brzuszek, ale niespecjalnie pomogło. W końcu przysnęła, myślałam, że na chwilę, jak ją znów zaboli, to się obudzi. I tak było, tylko ja akurat poszłam do łazienki, więc nie poszłam do niej od razu. A jak dotarłam do łóżeczka, to już słodko spała i śpi dalej. No to nie wiem, czy ja jestem przeczulona, czy jakoś jej przeszło bez kupki. Może nie powinnam jej wyjmować jak zapłacze? Ale ja ją wyjmuje nie dlatego, że marudzi, bo w takiej sytuacji to albo w końcu sama uśnie, jak ją pogłaszczę albo coś zaśpiewam, albo się rozkręci, to znak, że jest głodna albo wyspana i czas na zabawę. A wyjmuję ją od razu w takiej sytuacji, kiedy wiem, że ją boli brzuszek. Coś strasznie zawile tłumaczę, ale mam nadzieję, że rozumiecie:) Pristina - próbowałam z tym planem PROSTE. Od 9 do 9.30 jedzenie, potem do 10.15 rozglądanie się, uśmiechanie (właśnie, Julcia zaczęła się uśmiechać, jest to urocze, za pierwszym razem to się normalnie poryczałam:) ), pokazywanie zabawek, machanie rączkami i nóżkami. Już sobie myślałam, że dobrze nam idzie, a tu Julka zastrajkowała - brzuszek, cyc na pocieszenie (daję jej w takich sytuacjach, bo jej się najlepiej robi kupę podczas ssania cyca), płacz, próba spania, znów cyc, płacz itd. do 13, a teraz śpi, więc jak na razie plan nie wypalił. Spróbujemy znów jak wstanie. Chociaż ona nieźle śpi w nocy, ale cała noc przespana - oto do czego dążymy. Ile bym dała za 9 godzin snu bez przerwy! Ale na to trzeba będzie poczekać jeszcze parę miesięcy. Choć, podkreślam, dzidzia jest i tak grzeczniutka i nieźle śpi w nocy (od 21 do północy-1, potem pół godziny jedzenia, śpi do ok. 4-5, czyli luz, potem gorzej, godzina-półtorej jedzenia, usypiania i jakaś marna godzinka snu, po czym jedzenie i spanie u mnie na brzuchu). Zależy mi na zlikwidowaniu tej dłuższej przerwy, żeby pospała tak ze 2 godzinki, a nie jedną do tej 7 i możemy wstawać zamiast spać na brzuchu mamy. Coś dziś dużo piszę, za to jakoś nieskładnie, to chyba z niewyspania. A jak Ci idzie? Przypomniało mi się właśnie, że dziś przyjeżdża ciocia mojego m. do teściów (mieszkają koło nas) i mamy tarasowego grilla:) ale fajowo, załapię się na grillowanego kurczaka i warzywa. Już mi ślinka cieknie! Pogoda do bani, ale grill na tarasie, więc spoko. A do rodziców to chyba w końcu nie pójdziemy, przejdziemy się tylko do sklepu i gdzieś tu blisko, jak maluch wstanie, bo deszcz wisi w powietrzu.
-
Aha, Julka mi zaczęła mocno ulewać, mam nadzieję, że to nie skaza białkowa!
-
Ja robię tak samo z ubrankami - od razu do prania, poza bluzami i sweterkami, jak są czyste. Jula ładnie spała. Od 21.30 do 1.40, pół godziny karmienia i spanie do 4.45, potem jak zwykle długie usypianie, spała godzinę do 7.30, zjadła i spała ze mną do 9. Chyba muszę zacząć się zwlekać o tej 7 i zajmować się małą, to potem uśnie fajnie i coś będę mogła zrobić. No i przestać ją uczyć spać u mnie na brzuchu! To słodkie teraz, ale co zrobię za parę miesięcy? Ona pięknie śpi w łóżeczku, więc niech tak zostanie. Chyba że będzie spała ze mną w łóżku rano, ale nie na mnie. A od września i tak będzie musiała wstawać rano, żeby pojechać do dziadków, jak wrócę do pracy. Nawet mi się nie chce myśleć o tym, tylko ta ilość godzin pracy w szkole mnie pociesza. Teraz właśnie usnęła, jak wstanie to idziemy do dziadków wózkiem, jeśli nie będzie padać. Chciałabym wiedzieć, ile maluch waży, ale nie wybiorę się w tym celu do przychodni przed szczepieniem, bo to za daleko. A szczepienie dopiero 21. Jakoś wytrzymam z tą niewiedzą. Julcia nie wygląda na zagłodzoną, ma śliczne fałdeczki, a ja pokarmu też mam dużo, przynajmniej tak mi się wdaje. Dziś w nocy ściągałam, bo znów mi się zaczął robić paskudny zastój, a potem tak leciało, że i ja i Julka byłyśmy pozalewane. No nie, już się odzywa. Chyba nici z tego spania, a tak chciałam poprasować! Wczoraj wszystko sprzątnęłam poza podłogami, bo to działka mojego m. (który ostatnio ma doła ze względu na finanse i codziennie wieczorem wyżywa się na mnie, co jest strasznie niesprawiedliwe, bo w końcu wszystko w domu robię, chociaż padam na nos!).
-
Super, wreszcie normalnie zjadła i spokojnie zasnęła. Moje biedactwo. Muszę w takim razie skorzystać z wolnej chwili i ogarnąć dom, ugotować obiad itd.
-
A tak się cieszyłam, że jem normalnie i jest ok! I nie jest:( mała ostatnią kupkę zrobiła wieczorem po kąpieli (ok. 20.30). Zasnęła o 21, już od jakichś dwóch tygodni tak ładnie usypia i śpi 3-5 godzin. Pierwsza pobudka o północy, zjadła ładnie, pierwszy raz udało mi się ją uśpić tak fajnie - leżała łóżeczku, a ja siedziałam w fotelu obok i śpiewałam jej kołysanki. Najpierw patrzyła się na mnie, grzeczniutko sobie leżała i w końcu usnęła, gdzieś po pół godzinie. Taka kochana dziewczynka. Potem przestało być fajnie, kolejna pobudka o 3.40, bolący brzuszek i nie spała do 5.30, następna pobudka za godzinę:( i płacz, brzuszek boli, trochę jadła, ale to chyba na pocieszenie. Przysypiała mi trochę na rękach i budziła się z krzykiem. Biedactwo. Dopiero teraz przysnęła na chwilę, to zrobiłam sobie śniadanie. A wszystko to albo przez pieczarki (odstawiam definitywnie - wczoraj jadłam pierwszy raz), albo tymbark wiśnia jabłko. O, kupa nareszcie! Aż słychać z drugiego pokoju:) jej, co za szczęście, tak się maleństwo męczyło!
-
U nas też była niefajna noc. Mała obudziła się ok. 1 i do 3 nie spała:( nie płakała za bardzo, tylko jak ją zostawiałam w łóżeczku, ale też nie od razu. Tylko tak się rozglądała i wydawała różne śmieszne dźwięki. No i co co 20 minut-pół godziny domagała się cyca. Potem pobudka o 6, zjadła szybko i zasnęła po 20 minutach, następna pobudka o 7.30, potem spanie do 9. I w zasadzie śpi cały dzień, teraz też, jak tylko wstanie, to będzie kąpiel. Już się boję, co będzie dziś w nocy:( Co do jedzenia to moja Jula ma problemy z kupkami, ale ja do wczoraj też miałam koszmarne zaparcia (to u mnie nie jest normalne), więc myślę, że to pozostałość po antybiotyku, a nie coś z jedzenia. Na buzi też ma krostki, ale sądzę, że to potówki, bo pojawiają się i znikają. Ja jem nabiał (jogurty, zsiadłe mleko, biały ser), piję inkę z mlekiem, jem dżemy (brzoskwiniowy i wiśniowy), wędliny, a na obiady zupy na rosole, ostatnio zapiekankę pasterską, gotowaną pierś z kurczaka i sadzone jajka. Odważyłam się też na odrobinę pomidora. I marzę o kapuście, ale na to się nie odważę. Za mało jem warzyw! Muszę sobie wymyślić jakiś rozsądny jadłospis! Zaraz poszukam czegoś fajnego w internecie. Wstała, idziemy się kąpać.
-
Co do picia to moja właśnie tak robi. Pociągnie trochę, tak z 3-5 minut, potem przestaje, a za jakieś 15 minut znowu chce. Jak jest głodna to ciągnie 10-15 minut bez przerwy i mocno. Po prostu chce jej się pić. A czasami poleżeć z cycem w buzi bez ssania.
-
Pristina, a co do mleka modyfikowanego, to ja jej dałam parę razy, jak mi wisiała po 5 godzin, ale wypijała jakieś 30 ml. Potem się poradziłam położnej, powiedziała mi o wodzie i upałach, więc wyluzowałam i pięknie się najada piersią. Bo najgorsza jest taka niepewność - może ona się nie najada, może mam za mało pokarmu, może coś jest nie tak. Ale jak doczytałam jeszcze, że to zupełnie normalne, to ze mnie zeszło napięcie i od razu Julka też się uspokoiła i lepiej je. Podstawa to spokój, bo dziecko przejmuje nasze emocje i stąd mogą być problemy. A, i może te nasze pociechy traktują cyca jak smoczek, ale co zrobić. Julka smoczki wypluwa. Poza tym słyszałam, że dzieci się przyzwyczajają do butelki. Mi się wydaje, że moje dziecko preferuje moje piersi, butelka zdecydowanie mniej jej się podoba. Jak jej dam mleko butelką, to owszem, wypije, ale potem przystawię ją do piersi, to łapie od razu i nie chce puścić przez dłuższy czas, do tego te uśmiechy:) tak samo było jak zdjęłam silikonowe nakładki. Albo mam mądrą córcię, która wie, co jest najlepsze, albo te historie z butelką nie zawsze są prawdą.
-
U nas kikutek odpadł dopiero po ponad dwóch tygodniach. Już się martwiłam, bo mała przesikała pieluchę i zaczął się poskudzić. Na szczęście odpadł następnego dnia. Mi powiedziała położna, żeby po odpadnięciu tylko pryskać octeniseptem, bez dokładnego przemywania wacikami. Nie byłam pewna, bo nie wyglądał za dobrze, ale miała rację, sam się ładnie zagoił.
-
Penelopa, moja położna powiedziała, żeby dawać wodę w takie upały. Bo albo się napije wody, albo będzie cały dzień wisieć na cycu, więc z tym najadaniem się w 30 minut to wcale nie musi być do końca prawda, może dzidzi po prostu chce się pić. Ale Julcia nie chce wody, krzywi się, wypluwa. No więc wisi na cycu, choć dziś chłodniej, więc mniej je. Teraz nauczyła się ładnie ciągnąć, mnie nic nie boli, więc jak chce mieć mamę i cyca cały dzień w zasięgu buzi (na szczęście w nocy śpi), to niech ma. Ja zresztą też chcę się nią nacieszyć, niech sobie będziemy na razie na wyłączność, bo od września do pracy:( na szczęście w szkole, więc 20 godzin, a nie 40. Do tego rozsądnie ułożony plan, babcia na emeryturze i damy radę. Ale już wiem, że będzie mi ciężko wrócić do pracy. A na razie znamy już wszystkie ławki, place zabaw, gdzie możemy się karmić, jak jesteśmy na spacerze, bo mała co jakieś pół godziny woła o cyca przez te upały. Myślałam, że będę się krępować wywalać cyca publicznie, ale mam to gdzieś. Wolę, żeby się dziecko najadło, napiło niż je dręczyć. Zakrywam się pieluszką, nie widać za dużo i obie jesteśmy zadowolone:) Moja żaba też mi robi niespodzianki. Zasikuje przewijak, mnie przed kąpielą, ręcznik, tatę, ostatnio kupa wylądowała na przewijaku i standard - jak jej zmienię pieluchę to za 5 minut kupa. U nas noc w miarę - pobudka co 3 godziny, a piersi miałam tak naładowane jak na początku przy nawale, tak że mała najadała się jedną w 10 minut i dalej spała. Teraz też jakoś szybko się ładują. Bolały strasznie, muszę znów zacząć odciągać, żeby mi się nie zrobiło kolejne zapalenie. To chyba przez to jej ciągłe wiszenie na cycu w związku z upałami, tak je sobie zaprogramowała, że teraz produkują tyle mleka. Ale to dobrze, bo nie mam nic odciągniętego, a powinnam mieć w razie czego. Julka śpi, dziś nie tak gorąco, ale pewnie zaraz wstanie, bo już się kręci, więc muszę wstawić rosół, pranie, ogarnąć chałupę i wybrnąć z prasowania. Ciekawe, ile zdążę zrobić. X - biedactwo, żeby już wreszcie skończyła się ta zła passa! Ja chyba też te rota zaszczepię. Innych odpłatnych nie będę. U nas 21 szczepienie, a 28 wizyta w sprawie bioderek. A dzisiaj Julcia skończyła miesiąc:)