esti1983
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez esti1983
-
Emila - te koleżanki to głupie zupełnie! Nie przejmuj się nimi! U nas noc niezła, choć tak, jak przypuszczałam, po spaniu cały dzień, noc nie była taka idealna jak poprzednie. Pobudka o 0.40, mała nie spała 2 godziny, trochę leżała w swoim łóżeczku, trochę z nami, trochę przy piersi, nie płakała za bardzo, ale nie chciała spać. Za to jak w końcu zasnęła, tak spała do 5.30, zjadła, zasnęła chwilę po 6 i spała do 8.30, więc luzik. Potem głównie przy cycu, ryk straszny, jak ją przełożyłam na chwilę do łóżeczka, żeby pójść się umyć. A wydawało się, że mocno śpi. Teraz też na rękach śpi. A niech śpi, potrzebuje mamy, to ma. Już nie mogę się doczekać spaceru, dziś wyjdziemy tak ok. 15.30, bo muszę kupić mięso na rosół, a budki na bazarze wcześnie zamykają. W domu mamy super, bo mieszkamy w suterenie i ciągle mamy ok. 21 stopni:) O, wstała pijawka, idziemy się karmić.
-
A moja żaba w nocy przespała 5 godzin, zjadła, przespała kolejne 4. Aż niesłychane. Dziś prawie cały dzień śpi, budzi się tylko na karmienie. Teraz też już śpi ponad godzinę. Zobaczymy, jak będzie dzisiaj w nocy. Poza tym w końcu ogarnęliśmy chałupę, ja nawet prawie wszystko wyprasowałam, mąż nie wytrzymał i kazał mi przestać, bo mu za gorąco od żelazka. No i Julcia nauczyła się pięknie ssać:) już mnie nie bolą brodawki:) Zuzi_mama - gratulacje!!!!
-
U mnie z brzuchem tak samo, jak u Was. Dzisiaj znów fajna noc, tylko 2 pobudki, a maluch śpi nadal od rana, tylko na karmienie się budzi. Ona ma takie fazy, czasem cały dzień przy cycu, a czasem pięknie sobie śpi. W związku z tym zabieram się za prasowanie, bo sterta ogromna. Buźka dla wszystkich.
-
Kari - dzięki serdeczne:) taka fajna pogoda, to byśmy sobie z sąsiadkami pospacerowały:) Julcia wstała, ja umyta, nawet nogi ogoliłam, bo jak tu wyjść w spódnicy, pranie w pralce, reszta później, idziemy się karmić.
-
Cześć! U nas dziś super noc - 2 karmienia, jedno pół godziny, drugie 40 minut. Nawet tata nam się nie obudził i pytał rano, czy ona w ogóle jadła w nocy:) pierwszy raz od prawie miesiąca się biedak wyspał:) Rano brzuszek oczywiście, ale bez tragedii, trochę popłakała, zaraz kupka i spokój. Właśnie ją położyłam, a sama muszę się umyć, puścić pranie, poprasować i ogarnąć dom, bo syf. A, i wymyślić jakiś obiad. Oczywiście pewnie niewiele zdążę zrobić. Potem spacer, tak ok. 15. Jutro nam się sporo gości zapowiedziało, więc naprawdę przydałoby się ogarnąć! Tula - co do kolek, to czytałam, że one mogą występować w każdej porze dnia (choć przeważnie wieczorem), tylko codziennie o tej samej. Ja podobno miałam kolki między 14 a 16. Ale w naszym przypadku to chyba rzeczywiście nie są kolki, tylko problemy z brzuszkiem. Dziewczyny, co z Tigero? Kari - Ty zdaje się masz kontakt do klary_23? Mogłabyś mi go udostępnić za jej zgodą?
-
X - kochana, trzymaj się Ty, dzieciaczki i mąż!!! U nas wreszcie chyba sytuacja opanowana. Walczyłam z paskudną bakterią w moczu (prawdopodobnie pamiątka po szpitalu). Całe szczęście, że lekarka była mądra (trzecia z kolei) i kazała zrobić posiew. Uznała, że 4 dni 40-stopniowej gorączki to już nie jest zabawne. Na szczęście gorączka spadła po antybiotyku. Do tego zapalenie piersi, ogólnie wspaniale. Ale to już za nami:) Julcia rośnie, ciągnie cyca coraz lepiej, bo od nakładek nie nauczyła się od razu dobrze, tzn. ja jej nie nauczyłam. Ale jest grzeczna i współpracuje z mamusią:) już mnie prawie nie bolą brodawki, więc choć na pewno idealnie nie jest, to jest prawie dobrze:) czasem je bez przerwy cały dzień, że mam już dość, ale ona tak się uśmiecha do cyca, że od razu przestaję marudzić, strasznie się cieszę, że mogę karmić, pomimo tego bólu, nieprzespanych nocy i ciągłego wiszenia na piersi. Ten uśmiech to naprawdę wspaniała nagroda! I ta bliskość malucha - nie do przecenienia. Znow_mamo - uwielbiam Cię!!! Nawet nie wiesz, jak bardzo mi pomagają Twoje mądre rady i podsyłane linki. Potrafisz uspokoić początkującą mamę, chwała Ci za to! A, u nas chyba zaczęły się kolki. Od paru dni codziennie od 5-6 rano mamy problemy z brzuszkiem. Trwa to od 2 do 5 godzin, mała płacze, jest niespokojna, trochę je, nie może zasnąć. W międzyczasie są kupki, ale i tak się nie uspokaja. Myślicie, że to właśnie są kolki? Stylowaa - ja tak mam jeszcze cały czas, jak mi wypadnie jakieś karmienie, piersi bolą i są bardzo pełne. Na szczęście Julcia wyciąga pięknie. Mi położna mówiła, żeby odciągać do odczucia ulgi. Ale w nocy korzystam z każdej minuty snu, więc tego nie robię. Po prostu budzę się dopiero jak mała płacze i od razu ją przystawiam. Raz tylko obudziłam się sama, bo spała ponad 5 godzin. Ale na szczęście po chwili się obudziła. No i w czasie tego zapalenia ściągałam, a mąż masował. Siedzimy dzisiaj u prababci, bo nie można jej samej zostawić, akurat sytuacja awaryjna, czekamy na mojego brata, żeby wrócić do domu, niech szybko wraca, bo nam mija pora kąpieli!
-
Kochane nowe mamy - dla wszystkich wielkie gratulacje! U mnie wreszcie trochę lepiej. Po pierwsze po czterech dniach gorączki ok. 40 st bez przyczyny dostałam zapalenia piersi, po drugie przyczyną chyba była bakteria w moczu, ale nie wiem jaka, bo czekam na posiew. Natomiast zdaje się, że pomógł na nią augmentin, bo nie mam gorączki. Co do zapalenia to nie słuchajcie, gdy Wam się coś takiego przydarzy, że nie wolno masować (mi tak mówiła położna i pani z poradni laktacyjnej)!!!! Wczoraj miałam nadal gorączkę, cyc bolał potwornie, nic z niego nie leciała, mała tylko na jednym, nie dojadała, przyszła rehabilitantka do mojej babci i tak mi wymasowała pięknie, że zeszło i mleko (choć nie do końca się ten zastój rozładował), i gorączka. Dziś mi znów rozmasowała, ten zastój już prawie zszedł, wczoraj to był już taki na całej piersi, jeszcze jutro pomasuje. Sama też się staram, ale mi to średnio idzie. Do tego ibuprom (4x2 tabletki) i antybiotyk. WAŻNE: nie jest prawdą, że przy gorączce nie wolno karmić. Nawet podobno trzeba. Nawet takiej do 40 st. Niektórzy lekarze zabraniają, ale to bardzo źle, więc ich nie słuchajcie. Ja karmiłam i Julci nic się nie działo. Mi trzech lekarzy powiedziało, żebym karmiła. Poza tym moja mała nie chce ładnie ciągnąć, tylko samą brodawkę, mam nadzieję, że dojdziemy jakoś do zgody! Dużo pokarmu (ja mam podobno tyle, że trojaczki bym wykarmiła) fajnie mieć, ale jak dojdzie do takiego zapalenia to tragedia! Boli potwornie, nie leci, dziecko płacze i ta gorączka, tak wysoka, że nic się nie da zrobić. Ja miałam taki mega kryzys, że szok, wyłam strasznie. Ale mam nadzieję, że najgorsze już za nami, teraz może być już tylko lepiej!
-
Ale mamy jazdy od soboty. Od rana łamało mnie w kościach, ale uznałam, że to ze zmęczenia. Po południu, jak mała spała, ja też się położyłam i nie mogłam wstać. W końcu zmierzyłam gorączkę i miałam 39,5. Wezwaliśmy prywatnie lekarza, zanim przyjechał, miałam już 39,9. Obejrzał mnie, nie miałam ani zastoju, ani zapalenia piersi, ani nie znalazł żadnej innej przyczyny. Kazał brać ibuprom. Okazało się jednak później, że z jednej piersi nic nie leciało, rozmasowałam ją i ściągnęłam za jednym razem 100 ml mleka. Gorączka mi spadła, super. Wczoraj znów to samo, tym razem nie było zastoju. Po ibupromie mi nie spadało gorączka, znów 39,5, więc w końcu pojechaliśmy wieczorem na ostry dyżur. Zrobili mi usg, wszystko ok, piersi ok, znów żadnej przyczyny, na szczęście gorączka spadła. Dziś od rana to samo. Była pani z poradni laktacyjnej, pokazała mi, jak karmić Julkę, bo w nakładkach ciągnęła za czubek i nie teraz jej się trudno przestawić na cyca. Pani świetna, ale trzeba było rozbudzić malucha i ona praktycznie nie śpi od 9 rano. Najpierw było tak: jedzenie, kupa, przewijanie, więc rozbudzona, więc od nowa, błędne koło. Teraz jest już tak padnięta, a do tego nie mogę jej pozwolić na ssanie samej brodawki, więc się dodatkowo denerwuje, że zasypia po dwóch minutach ciągnięcia cyca, nie mogę jej dobudzić, nawet rozbieraniem, za to za 10 minut znów jest głodna. I kolejne błędne koło. Gorączkę mam nadal, trochę niższą 38,5, ale ciągle nie wiadomo skąd ona się wzięła, nie ma żadnego powodu. Jestem wykończona, Julka też, mąż też, bo siedzi z nami (niech Bóg błogosławi jego szefa za cierpliwość)! Dam znać, jak jutro, a dziś nakarmię małą ściągniętym mlekiem. Jak mi się uda, to Was nadrobię. Buźka dla wszystkich, wybaczcie, ale nie mam pojęcia, co się dzieje na forum, postaram się jutro spojrzeć.
-
Pozmywałam, wstała Julka. Ona zjadła, a ja nie. Właśnie gotuję sobie obiad. Muszę się jakoś lepiej organizować! A mój m. ma zamiar zjeść coś niezdrowego. Niech zje i za mnie, niech choć jedno z nas ma przyjemność:) na dziś mam jeszcze zaplanowane prasowanie i sprzątanie kuchni. Zobaczymy, jak mi pójdzie. Co do szczepień, to ja słyszałam, że te płatne są zupełnie niepotrzebne, tak mi mówiła jedna znajoma pediatra. Więc ja chyba szczepię tylko na te obowiązkowe, ewentualnie pomyślę, jak Julcia dorośnie do przedszkola.
-
U nas w wawie duszno strasznie i też się chmurzy, już nawet chmury granatowe. Muszę się wziąć do roboty, w domu syf, prasowanie leży, a ja tylko pranie puściłam. Chociaż bym sobie obiad ugotowała, ale nie mam czystych garnków, masakra! Ja chcę zmywarkę!!!!! Bo u nas taka trochę prowizorka, nie mamy zlewu i albo zmywamy w umywalce, albo w brodziku. Umywalka mała, brodzik nisko, beznadzieja!!!! Do tego mieliśmy wyłączony prąd, jak akurat miałam wenę, żeby posprzątać, a teraz już nie mam weny, tylko spać bym poszła, skoro Julka też śpi.
-
X, Trelavinaa, roksik, wiolasek - gratulacje!!!!! Kropeczka - nie martw się, może to jeszcze tylko baby blues. Ja np. miałam koszmarnego doła w środę, tak źle się chyba nigdy ze sobą nie czułam. Ale potem mąż wrócił z pracy, obejrzałam rodzinkę.pl i mi przeszło. Wczoraj nic, świetny nastrój, za to dziś znów troszkę gorzej, ale nie tak jak w środę. Chyba dobrze na mnie działa, jak A. pracuje w domu, jakoś mi lepiej. Chociaż Julcia jest prześliczna i grzeczna, to mimo wszystko mam dołki. Trzymaj się, kochana!!!! Byliśmy wczoraj u lekarza na pierwszej wizycie. Julka przybrała prawie 400 g w 9 dni, więc wszystko w porządku:) krwiaczek na główce na razie się nie wchłonął, ale lekarka uspokaja, że na pewno się wchłonie. Jak u Was z nocami, karmieniami, spacerami? Mój maluch przez 2 noce wstawał o 3 i nie spał przez 3 godziny, a potem przesypiał cały dzień. Na szczęście wczoraj jej się przestawiło, bo 3 godziny nie spała w dzień przez tego lekarza i dziś już mieliśmy fajną noc:) kąpiemy ją o 19.30, potem karmienie (różnie trwa), śpi do północy mniej więcej, następne karmienie o 3 i potem różnie, ale mam nadzieję, że będzie spała tak ładnie jak dziś. W ciągu dnia już dziś miała 3 godzinną przerwę, jest taka słodka, nie płacze, tylko sobie leży na naszym łóżku i ogląda świat. Dziś znów wyjdziemy na spacer dopiero wieczorem, ok. 17.30, bo jakoś gorąco jest. I poczekamy na tatę, żeby pospacerował z nami. A u Was jak to wygląda?
-
Znow_mamo, ja używam babyono. U mnie się sprawdzają, ale nie wiem, czy mam potok mleka, chyba nie aż tak jak Ty. Leci, ale nie tak nie do opanowania.
-
Emilia - gratulacje!!!!!
-
Dziewczęta, weszłam w moje jeansy sprzed ciąży:) jedno są idealne, drugie prawie, jeszcze muszą poczekać ze 2 tygodnie, bo za bardzo mi uciskają bliznę po cięciu. Ale fajnie:)
-
Atena - moja mała robi sobie maratony jedzenia, potrafi ciągnąć cyce przez kilka godzin bez przerwy, raz jeden, raz drugi na zmianę. Raz miałam tak, że wyssała wszystko doszczętnie i się przestraszyłam, co teraz. A że chciało mi się pić, to wypiłam litr wody i za 15 minut piersi pełne. Na szczęście. Jak do tej pory udało mi się bez mleka modyfikowanego, mam nadzieję, że tak zostanie! Podobno dzieciaki mają takie napady przy fazie intensywnego wzrostu i to jest jak najbardziej normalne. Ale mamę może wykończyć. Emilia - Ty już pewnie po!!! I jak???
-
Powodzenia, dziewczyny! Trzymam kciuki! I gratuluję nowym mamusiom:) Mam pytanie, czy ktoś ma może kontakt do Klary_23? Pogoda się robi, to byśmy pochodziły z sąsiadkami na spacerki:) mamy tu wspaniały las do chodzenia. I bzy kwitną przy chodnikach. No i bazarek, i świat dziecka (choć ja preferuję bazarek, w świecie dziecka są straszne ceny), bo muszę Julci kupić sweterek na spacer. Żaba spała wczoraj prawie cały dzień, noc przespała nieźle, od 6.40 jadła, rozglądała się, znowu jadła i przed chwilą zasnęła. Nadal śpi w łóżeczku, ale do karmienia biorę ją do nas, poza tym jak nie śpi, to ją bierzemy do siebie i tak sobie leży koło nas i ogląda świat. Czasem śpi chwilę z nami, ale mój m. się rzuca w nocy, więc albo nie będzie spać wcale, albo może jej zrobić krzywdę i strasznie się tego boi. Usypiam ją u nas i przekładam do łóżeczka, choć najlepiej zasypia, jak się ją nosi, zwłaszcza jak robi to Adam. Wiedziałam, że to będzie córeczka tatusia:)
-
Dosia - wszystkiego najlepszego:):):)
-
X, Emilia, Trelevinaa - trzymam kciuki za Wasz krótki pobyt w szpitalu!!!!!!!!!!!!
-
A, i na wizytę z dzidziusiem trzeba się zapisać w ciągu dwóch tygodni od pierwszej wizyty położnej (u mnie w ogóle chyba będzie tylko jedna, bo nie potrzebuję więcej).
-
Julietta, Milka, Stokrotka - gratulacje:):):)
-
Dziewczyny, napiszcie, że moja Julcia też jest śliczna:) i jak ktoś umie wyrzucić jeden mój folder, to niech wyrzuci:) a te zdjęcia są nie pod zdjęciami maluchów. Moja żabka śpi u mnie na rękach, więc ciężko mi się pisze. Najwyżej ją rozpieszczę, nie obchodzi mnie to! Czytałam w książce "Pierwszy rok życia dziecka", że trzeba dziecko nosić, tulić, kołysać oraz nie słuchać mam i teściowych, jeśli serce nam podpowiada inaczej. Będę ją nosić i karmić w łóżku i koniec. majwsercu - ja też kocham strasznie mojego męża, Julkę też, oboje najbardziej na świecie, jedno wcale nie wyklucza drugiego. A męża kocham jeszcze bardziej, bo kocha maleństwo tak jak ja, we wszystkim mi pomaga i sam się zajmuje Julcią. Myślałam, że nie mogę go już bardziej kochać, ale mogę. Sorry za osobiste zwierzenia:) fauletka - ja mam laktator od koleżanki, używany, elektryczny medela. Sprawdza się super. Ona go wygotowywała po każdym użyciu, ja też tak robię, myślę, że spokojnie można używać po kimś. U mnie z wizytą u pediatry jest tak, że najpierw zadzwoniłam do przychodni i umówiłam się z położną, ona mi od razu przyniosła deklarację do wypełnienia i zaniosła do rejestracji w przychodni. Dzisiaj tylko zadzwoniłam i umówiłam się na wizytę, termin był na czwartek. U nas jest tak, że lekarz przychodzi pół godziny przed normalnymi wizytami specjalnie dla noworodków, żeby się nie stykały z chorymi dziećmi. Szkoda tylko, że nie jutro, bo od razu bym zahaczyła o położną, żeby mi zdjęła szwy, a tak chyba pojadę sama jutro na chwilę. Co prawda ta położna, która u mnie była, powiedziała, że mogę je sobie zdjąć sama, ale jednak trochę się boję. A do szpitala nie chcę jechać, bo to zajmie kupę czasu. Jutro mamy jeszcze zarejestrować Julkę w urzędzie. Jakoś to trzeba logistycznie rozwiązać. Anieani - mnie odesłali, twierdzili, że urodzę za 2 tygodnie, a to są tylko skurcze przepowiadające. 3 godziny później odeszły mi wody, po kolejnych sześciu urodziłam Julkę. Więc się nie stresuj, mi też się wydawało, że wyszłam na panikarę, ale to ja miałam rację, a nie lekarz. Lepiej jedź, trzymam kciuki!
-
No właśnie, mi jest strasznie trudno ją tam zostawiać. Już się zdecydowaliśmy kupić drugą kanapę i spać z małą w pokoju. Tylko chwilowo brak kasy, a ta, którą mamy nam się nie mieści, łóżeczka też nie możemy przenieść do drugiego pokoju, mamy głupi metraż, do tego niestandardowe wymiary pokojów (np. jeden jest trójkątny). Musimy kupić tę kanapę ekspresowo, bo ja tak dłużej nie wytrzymam chyba, za dużo mnie to kosztuje. Cały czas mi się wydaje, że jej tam źle samej. A jak kupimy, to będzie mnie od niej oddzielać 30 cm, bo tylko tyle nam zostanie przejścia między łóżeczkiem a naszym łóżkiem. To jest jakiś kompromis. Ja ją będę miała przy sobie, ale jednak śpimy oddzielnie. Ale nie dam sobie wmówić, że ją rozpieszczam, bo ją noszę śpiącą na rękach albo kołyszę, nawet jak już śpi. To tygodniowy maluch w końcu!!! Świat się zmienia po urodzeniu dziecka kompletnie. Wcześniej myślałam, że to żaden problem będzie, że będzie spała w drugim pokoju. A teraz płaczę na samą myśl, że ona tam jest sama, bez mamy.
-
Dziewczyny, gdzie śpią Wasze dzieci? W łóżeczku czy z Wami? Moja Julka śpi w łóżeczku, ale mi się serce kraje, jak ją tam wkładam, zwłaszcza, że śpi w drugim pokoju, przy otwartych drzwiach, łóżeczko stoi blisko drzwi, ja mam głowę prawie przy samych drzwiach po drugiej stronie. Ale i tak mam wrażenie, że ona ma mnie za mało. Nigdy nie wkładam jej zanim nie zaśnie (usypiam ją na rękach), bo ona na pewno jest za mała, żeby zasypiała sama. W dzień ją noszę dłużej. A śpi ładnie w łóżeczku. Z drugiej strony oboje się boimy, że ją zgnieciemy, a mamy tylko jedno łóżko, więc nie ma możliwości, żebyśmy z A. spali osobno, zresztą ja bym nie chciała. Do tego mam dylemat, bo moi rodzice spali z nami bardzo długo, a teściowa twierdzi, że za bardzo ją rozpuszczamy, bo nie zasypia sama. Ale ona ma przecież dopiero tydzień! I potrzebuje mamy nie tylko do karmienia. Już sama nie wiem, co robić. Poradźcie coś.
-
Acha, i ja się stresuję jeszcze tym, że Julcia ma krwiaczek na główce, taki guz. W szpitalu robili jej morfologię i podobno wszystko w porządku, powinien się wchłonąć za 3-4 tygodnie, mam nadzieję, że tak będzie, ale i tak się stresuję. A chrzciny robimy na pewno w wakacje, ale jeszcze nie wiem kiedy dokładnie. Strasznie fajnie, że te nasze maluchy są z maja, cała rodzina może się zjechać na chrzciny, bo mają urlopy, a do tego ciepło i grilla można zrobić. Fajowo:)
-
Dziewczyny, wysłałam Wam zdjęcia Julci na pocztę. Miałam dzisiaj masakryczną noc, od północy do 7 rano mała miała kolki, bolał ją brzuszek, kręciła się, płakała, trochę jadła (nie wiem, czy powinnam ją karmić przy kolce? Ona chyba chciała cyca na pocieszenie). O 7 w końcu tatuś wstał, nakrzyczał na mnie, że czego ja się najadłam, no i miał dwie ryczące baby na głowie. Czym prędzej się zrehabilitował na szczęście i wziął ode mnie Julkę. Pospałam godzinę, ale nie była to miła godzina, bo śniły mi się koszmary. W końcu ok. 10 dzidzia się uspokoiła, najadła i teraz śpi spokojnie. Mam nadzieję, że dziś będzie lepiej. Poza tym moja dzidzia nie maceruje mi brodawek, ona je masakruje, nawet przez nakładki. Ale się nie damy! Będę ją karmiła i już! Zwłaszcza, że pokarmu mam dużo, mogę ją karmić 4 godziny (sądzę, że to może być przyczyna kolki) praktycznie bez przerwy, zmieniając pierś, bo to nienażarta malucha jest. Wczoraj mi urządziła taki maraton jedzenia. Czy wiecie może, czy to normalne? Czytałam w takim poradniku, że tak, jedna położna też mi tak mówiła, ale jakoś niepewna jestem, czy ona powinna tyle jeść (jak na razie miała tak 2 razy - raz w szpitalu, ale wtedy to ja jeszcze prawie nie miałam pokarmu, no i wczoraj. Może jej się pić chce? Nie chcę jej nic podawać dodatkowo, zresztą sama chyba za mało piję, więc może zacznę od picia więcej wody i zobaczymy. Czy ktoś też tak ma? Co do spacerków, to mój mąż jest okropnie przewrażliwiony na tym punkcie, boi się, że to za wcześnie. Jest naprawdę kochany i mała jest jego oczkiem w głowie, ale muszę go trochę uspokoić, że bez przesady. Dziś wyjdziemy sobie przed dom na pół godzinki. Musimy w końcu wypróbować wózek! Kurcze, dziewczyny, ja całe studia byłam nianią, radziłam sobie nawet z noworodkiem, a teraz to tak panikuję, że coś strasznego! Lorin, Tigero, my też mamy podobny problem z siostrzeńcem mojego męża. Ma 3,5 roku. Adam jest jego bohaterem, Kubuś chodzi za nim wszędzie i uwielbia go po prostu. Na razie codziennie nam asystuje przy kąpieli Julki, widać, że bardzo się stara podzielić wujkiem, jest naprawdę dzielny, mówi, że ma siostrzyczkę, że ją kocha. Zobaczymy, jak będzie dalej, musimy się starać go we wszystko angażować, bo nie chcemy, żeby czuł się odrzucony. Tym bardziej, że do tej pory był jedynym dzieckiem w rodzinie i wszyscy go trochę rozpieściliśmy.