Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

margolka66

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez margolka66

  1. Witam serdecznie:) Aniu już nie pielimy,robota wykonana do końca:) W domu za to jest co robić,przed chwilą skończyłam sprzątać w kurniku.Ja czyściłam a brat robił nowe gniazda,bo ostatnio panny kury zaczęły "kłócić" sie o miejsce do niesienia,więc trzeba było coś z tym zrobić.Też znalazłam w swoim zeszycie przepis na sałatkę: 2 kg poszatkowanej,białej kapusty 1 kg buraczków startych na grubej tarce 1 kg marchwi startej na grubej tarce 1 kg pora (biała część,pokrojonego w cienkie plasterki 1 kg pietruszki(korzeń) startej na tarce o grubych oczkach po 1 szklance octu i oleju 1/2 szklanki cukry sól i pieprz do smaku. Pokrojony por posolić i odstawić na 1 godzinę i odcisnąć,połączyć go z poszatkowaną kapustą.Buraki,marchew i pietruszkę wcześniej podgotować na na pół twardo,obrać ,zetrzeć..Wszystko wymieszać,zalać octem i lejem dodać cukier i przyprawy do smaku(sól,pieprz).Pasteryzować 15 minut.
  2. Dzień dobry wszystkim:) Jak mi bardzo obrodzą buraki to robię dużo soku,w sokowirówce mielę obrane buraki i obrane kwaśne jabłka (pół na pół) sok daje w butelki po kubusiach i potem jak znalazł do barszczu czerwonego.U mnie nadal pada,ale fajnie ciepło się zrobiło.Zbieram kukurydzę i rozwieszam ją,żeby sobie wyschła,będzie dla kur.Rozłupuję dynie i suszę pestki - to już takie ostatnie przygotowania do zimy.Z buraczków też kiedyś robiłam sałatkę z cebulą i papryką,ale już się nam przejadła.Pozdrawiam:)
  3. Byłam i dziś na grzybach,no teraz to super oazy się trafiły.Jeden olbrzymi prawdziwek,2 olbrzymie czerwone kozaki kilkanaście maślaczków,kila podgrzybków.Może liczebnie nie dużo ale prawdziwek prawie kilogramowy,to samo kozaczki czerwone.Rosły sobie w takich chaszczach,jeżynach ,że pewnie tylko dlatego się uchowały.Miłej niedzieli wszystkim:)
  4. Tym razem znalazłam więcej grzybów,ale tylko same kozaczki i maślaczki - oby tak dalej to na Wigilię będzie więcej niż 10 uszek:) Aneczko a Ty myślisz ,że ja inaczej skarbie zaczynałam,ot zwykła domowa kucharka,jeszcze teraz pamiętam jakiego miałam "cykora",ale najpierw robiłam z kogoś w stylu "przynieś,wynieś,pozamiataj a w wolnej chwili sobie polataj":) ale cały czas się patrzyłam koleżanką na ręce,bo owszem gotować umiałam ale nie w tak dużych ilościach i tak powoli,powoli i jakoś to poszło:) - czas szybko minie ,skarb urośnie i jak to lubisz to możesz śmiało szukać takiego zajęcia:) Jeśli zaś chodzi o wątróbki to powiem tak uwielbiać to jej nie uwielbiam ale toleruję:p ,jak by to powiedział mój synuś jak je coś czego nie lubi "mamuś pyszne to jest ale nie gotuj tego więcej":) Kiedyś na imprezie myśliwych robiłyśmy tak: piersi z kurczaka przekrawałyśmy wzdłuż na pół delikatnie je rozbijałyśmy.przyprawiałyśmy z obu stron solą i pieprzem.Wątróbkę(drobiową) dokładnie oczyszczoną z wszelkich fanfrocli moczyłyśmy kilka godzin w mleku.Płukałyśmy po tym czasie,a następnie razem z cebulą dusiłyśmy do miękkości.Ostudzoną mieliłyśmy na małych oczkach ,gotowałyśmy grzyby suszone do miękkości i drobniutko siekałyśmy i mieszałyśmy wszystko razem + siekana natka pietruszki.Doprawiałyśmy solą,pieprzem i gałką muszkatołową,dodawałyśmy jajka i bułkę tartą,by trochę zagęścić.Masę wątróbkową rozsmarowywałyśmy na filecie niezbyt grubo i zwijałyśmy w roladkę i spinałyśmy wykałaczką.Piekłyśmy owinięte ściśle w rękaw do pieczenia,każda roladka osobno i z obu stron obwiązana,cos na wzór cukierków,robiłyśmy maleńkie dziurki u góry "cukierka" i piekłyśmy ok. 1 godz. tyle,że z początku przez ok 0,5 godz. w piekarniku nagrzanym do 180 stopni a następne pół godziny w temperaturze ok 150-160 stopni.Pod koniec pieczenia na ok.10 minut rękawy z góry rozcinałyśmy,by się roladki podrumieniły.Ale walnęłam lekturę .Pozdrawiam:)
  5. Witam serdecznie:) Idę dziś na grzybki i zobaczysz Ivuś ile natargam:) Aneczko jak wesela to niekoniecznie w pałacach,są inne domy weselne itp.tam w odpowiednim czasie popytaj,nie łatwy to "chleb",ciężka harówka,są takie wesela,że śpi się czasem 2-3 godziny i z powrotem w kierat i tak od czwartku do poniedziałku,ale cieszę się,że mogę sobie dorobić.U mnie nadal pada,zimno i paskudnie.Jesień pop***ala wielkimi krokami.Tu wklejam link z mojej klombowej fuchy. http://www.garnek.pl/margoll
  6. Dzięki Aneczko za przepis,foremek co prawda takich fajnych nie mam ale z kulkami poeksperymentuje,mam taką foremkę na gaz do wypiekania orzechów(łupki) w kształcie orzechów i serduszek,może w niej spróbuję.Buziak za przepis:):):):):):)
  7. A "zebyś se" Ivuś wiedziała,otachałam się ,że ho,ho a jak wyschły to dopiero wielka ilość,na 5 uszek wystarczy - a co!!!!:) - no może na 10:) U mnie tez zimno jak diabli,siedze se i co palę.Może dlatego tych grzybków tak słabo wysypało.Przed chwilą wróciłam z plewienia klombów,jak wróci syn to wrzuci na garnek do oglądania,to może mnie pochwalicie,że tak ładnie oplewiłam:):):):):)
  8. To nie gość tylko ja,chyba nicka prawidłowo nie wpisałam:)
  9. Serdeczne uściski dla Calineczki i Ofci:):):)
  10. Cześć wszystkim - Aniu ,Emciu, Ivvvvv -goście witajcie:) nie mam pojęcia jak pozbyć się takiej taśmy z mebla,ani to zeskrobać ani nie wiem co? Może acetonem? Tylko istnieje obawa ,że mebel się odbarwi:( Emuś ja jak mroże grzyby to postępuję podobnie ja Ania,czyszczę,myję,obgotowuję ,suszę i jak już są w miarę suche układam na tacy każdy osobno ,by się nie stykały ze sobą i jak już są zamrożone przekładam do woreczków i znów do zamrażarki,taki mój sposób pozwala podbierać pojedyncze"osobniki",ale przy takich ilościach ,jakie mrozi Ania to "mordercze" zadanie.Byłam w tym lesie,przytargałam 5 prawdziwków,11 podgrzybków, Kilkanaście maślaków,5 kurek - a nałaziłam się,że nogi do dziś bolą.Pozdrawiam serdecznie wszystkich piszących i zaglądających:)
  11. Hej Aneczko!!!! I właśnie o to mi chodzi - znawca ze mnie,że strach - pewnie zaraz bym tych śliskich nazbierała.Dziś podjadę do lasu,może ja coś znajdę,bo mój brat ani cierpliwości ani szczęścia do grzybów nie ma,za to doskonale zna miejsca ,w których lubią rosnąć.A zjadłabym sobie coś pysznego z grzybami,może jakąś zupę albo sos.Miłego dnia życzę:)
  12. Hej Calineczko i Aniu:) Moja koleżanka namawiała mnie w tym roku na dodatek orzechów do nutelli - może warto będzie spróbować,ale o rodzynkach to bym nie pomyślała,a przecież z pewnością dadzą jej dużo naturalnej słodyczy i jeszcze bardziej będzie można uszczuplić ilość cukru - dzięki Calineczko za pomysł. Aniu a Tobie dzięki za przepis,sama nie znam się zbytnio na grzybach,znam tylko te najbardziej pewne - czyli:maślaki,które marynuję,kozaczki czerwone,które suszę,kozaczki te popularne,z tych robię sos i obgotowane mrożę,podgrzybki ,które suszę,prawd****i ,te też suszę i kurki,te mrożę.Ale opieniek nie znam,widziałam je co prawda,ale nie wiem czy to dobre,czy trujące.Mam u nas gościa który za niewielką kasę odsprzedaje różne grzyby i doskonale się na nich zna,więc zamówię u niego opieńki.Aniu a jak masz ich bardzo dużo to co robisz z nadmiarem? suszysz,mrozisz?Pozdrawiam:)
  13. Hej Aniu i Ivuś - wchodzić do lasu możemy,ale wjeżdżać autem nie wolno,mandat wynosi 1000zł,pewnie się obawiają złodziejstwa np.drewna i dlatego nie ma jak zdobyć ziemi pod żurawinę lub jagody.Padać to u nas od kilku dni mocno pada.Wczoraj mój brat wybrał się na grzyby i dobrze,że przepukliny nie dostał:):):):):):) - przytaszczył 3 szt.kozaczków zwykłych i 1 szt.kozaczka czerwonego.Nie wiem może trochę później będą:( Ivuś następną produkcję nutelli już musisz zrobić z mniejszą ilością cukru,też lubię mniej słodkie potrawy i wszystkiemu uszczuplam ilości cukru a soki to już w ogóle nie słodzę,tak dobieram owoce by to one słodziły sok.
  14. Witajcie w nowym tygodniu:) Calineczko Iva Mnie też kusi żeby mieć własne krzewy żurawiny,borówki i jagody.Nie mam jak na razie dogodnego dla nich miejsca,muszę je wygospodarować,a pracy przy tym sporo,no one lubię miejsce dość suche,słoneczne i z kwaśną ziemią,najlepiej przywiezioną z lasu,w którym rosną jagody.A u nas jest całkowity zakaz wjazdu do lasu.Ze słoikami w miarę nie mam kłopotów,każda znajoma osoba ,która sama nie robi przetworów zbiera dla mnie słoiczki,mam też załatwioną dostawę z bar,który prowadzi moja znajoma w naszej wsi.Mam spory zapas różnych,sama też dzielę się z innymi jak mam nadmiar.Miłego dnia życzę:)
  15. Aneczko nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę,że Twoje kłopoty się skończyły:) Oby się nigdy nie powtórzyły a sio na zawsze!!!!:o Młoda jesteś Aneczko i zdrowie raz szwankuje ,raz jest dobrze,wiem coś o tym,bo sama albo na kręgosłup narzekam albo kolanka szwankują,obie ze wsi jesteśmy a tam nie jest łatwo,ciągła ciężka praca daje o sobie znaki:( Pani gość ja np.bardzo lubię jeść suszone śliwki i to garściami,część zostawiam na wigilijny kompot,sernik piekę z dodatkiem suszonych śliwek,jogurt jem z nimi i otrębami lub płatkami owsianymi,kaszę jaglaną jem i do niej dodaję śliwki i jogurt.Wiem może to trochę obrzydliwe - kasz z jogurtem,ale za to jakie zdrowe:)Pozdrawiam niedzielnie:)
  16. Dzień dobry wszystkim stale piszącym i miłym gościom:) Calineczko oczywiście,że możesz się przyłączyć,bardzo się cieszę,że będziesz z nami:) U mnie leje jak z cebra,w planie były ziemniaki ale zbyt mokro:( Rozłupałam kilka dyń,będzie dżem dyniowo-brzoskwiniowy i dyniowo pomarańczowy oraz dużo pestek,które uwielbiam,a jutro na grzyby wyruszę,bo mokro dziś na takie spacery.Pani Gość , nie gniewaj się ale trochę dziwą mnie powidła z dodatkiem octu?Śliwki mają swoją kwaskowatość - więc dodatek octu wg mnie tylko ,by to zohydził.Pozdrawiam wszystkich i ruszam w dyniowy kierat upiekę jeszcze szarlotkę z kokosową kruszonką,widziałam taką na garnku u Atrami i od tego czasu "chodzi " za mną:)
  17. Aneczko życzę Ci ,byś szybko uporała się z problemami zdrowotnymi i życiowymi,też wysyłam dobre fluidy - mocno Cię ściskam:) Iva cieszę się bardzo, jak mogę choć trochę na coś przydać,coś doradzić czymś się podzielić,a zmiany w oryginalnym przepisie nutelli to wynik mojego "charakterku",zawsze lubiłam i lubię poeksperymentować i zmieniać na swoje "kopyto",czasem zrobię gorzej a czasem lepiej. azzurro witaj:) Tak to węgierki,te są najlepsze do suszenia i na powidła,nutellę,mam w swoim sadzie renklody,ale one pyszne są do zjadania na świeżo - ale już przetworzone tracą smak.U mnie też rok niezbyt ciekawy,orzechy puste i pogniłe,zarówno włoskie jak i laskowe,pomidory słabe,kapusta istna katastrofa a ogórkami musiały mnie wspomóc koleżanka.Wczoraj brat widział jak z lasu niedaleko od naszej miejscowości ludzie wynosili duże kosze prawdziwków,w niedzielę i ja pędzę na grzybobranie,uwielbiam je zbierać.Pozdrawiam wszystkich:)
  18. Aha i jeszcze póki pamiętam!!!! W ubiegłym tygodniu koleżanka robiła tę nutellę - a potem przełożyła nią upieczony przez siebie piernik - wyszło coś wspaniałego - istne cudo:)
  19. Witam serdecznie:) Proszę bardzo:) 3 kg dojrzałych,już wypestkowanych śliwek mielę w maszynce do mięsa daję do brytfanny,dodaję trochę wody(1/2 szklanki)i na maleńkim ogniu podsmażam ok.2-3 godziny(ciągle mieszam,by nie przywarły do dna),gdy już zaczną gęstnieć i robić się powidełka,dodaję cukier o(w oryginalnym przepisie jest 1 kg)ale dla mnie to za dużo i dałam ok.60 dkg- ale możesz dopasować to do swojego smaku.Gdy już mi się pięknie zrobią wystarczająco gęste powidełka,dodaję 1 torebkę cukru waniliowego,5 dkg gorzkiego,ciemnego kakao(tego z wiatrakiem), i drobno połamane gorzkie czekolady (2 tabliczki) - takie o zawartości kakao min.70%.Wszystko jeszcze na maleńkim ogniu gotuję do momentu,aż czekolada i kakao połączą się z powidłami na jednolitą gładką masę.I gotowe.Nakładam w małe słoiczki i pasteryzuję ok.15 minut. Smacznego - jest naprawdę dużo lepsza z czekoladą,niż ta którą robiłam w ubiegłym roku tylko z kakao:)
  20. Aniu muszę znaleźć sobie powód ,by się wkurzyć,bo ostatnio mam lekkiego lenia - a truskawki muszę plewić i dosadzić:)))) Pozdrawiam popołudniowo!!!
  21. Taką poradę znalazłam na necie - i z tego co się domyślam,to parzy się je może by trochę mniej potem sok się wytwarzał a potem mniej kapał,bo tak chyba jest,kiedyś jak suszyłam tylko wypłukane,to nadmiar soku ściekał wszystkimi stronami,teraz jest go mniej.W kuchni pachnie cudnie - dżem i powoli suszące się śliwki,przydałoby się jeszcze ,suszone grzybki do tego dołączyły.U nas całe lato była potworna susza i okropne upały,mało padało,może dlatego te brzoskwinie takie nieciekawe,w zeszłym roku miałam cudne,dorodne i smaczne,nie tylko ja tak mam,wielu znajomych narzeka na tegoroczne zbiory:)
  22. Hej Aniu:) Hej panie z nickiem "gość":) Aneczko!!!Biedne te Twoje ziemniaki,nie wyżywaj się na nich za bardzo:):):):):) Ja jak mam nerw to albo sprzątam albo w ogrodzie się wyżywam:) Aniu jak będziesz dawać dzieciaczkom syrop z czarnego bzu to podawaj rozrobiony z wodą,sokiem malinowym i sokiem z cytryny,możesz dodać miodu.U mnie się to sprawdza,ale podaję przed snem,bo sok z bzu działa napotnie i koniecznie przez rurkę trzeba go pić,ponieważ bardzo uszkadza szkliwo na zębach. Pani "gość" też mi się zdarzało niedosuszyć śliwki,więc zaczęłam "szperać" po necie i szukać rad.Nie mam suszarki elektrycznej,w której wystarczy 2-2,5 godziny wysuszyć i w słoik wsadzić,więc suszę w piekarniku i robię to tak: nie do końca rozpołowione śliwki zalewam na 1,5-2 min.we wrzątku,odcedzam i układam je na "plecach" na kratce i w temp.ok 55-60 stopni suszę całą dobę,następnie dobrze je wietrzę w przewiewnym suchym miejscu ok 24 godz.po tym czasie wkładam w słoiki. II pani "gość" wiesz niby są te brzoskwinie,ale do zbyt smacznych nie należą,małe to to i kwaskowe,niesmaczne,smażę te dżemy,bo szkoda mi ,żeby się zmarnowały.Czeka mnie jeszcze "obróbka " winogron różowych,też jedyny pomysł jaki na nie mam to sok,ale mają one taki swój specyficzny zapaszek,więc połączę z jabłkami i dodam trochę malin.Buziaki dla wszystkich.
  23. Dzień dobry:) Aneczko jak humor dzisiaj?Mam nadzieję,że dużo lepiej,wczoraj nie zaglądałam ,bo ziemniory zbierałam i jak przewidywałam przez suszę szału nie było,ale jest na tyle,że dla mnie starczy spokojnie - niestety z nikim się nie podzielę jak w ubiegłym roku.U mnie całą noc i z samego rana bardzo obficie padało,jest szansa wreszcie na grzyby.Od rana biegam zrywam brzoskwinie,,będzie dżem ,dostałam jeszcze wiadro węgierek więc je ususzę.Pozdrawiam i miłego dnia życzę:)
  24. Buźka Aniu -witaj meduzo:) Aniu a jak tam u Was ziemniaki "sypią"? Nie wiem jak u mnie ale pewnie szału nie będzie,bo susza tak nadokuczała i to w czasie kiedy ziemniaki miały rosnąć i pilnie wody potrzebowały,ale mam cichą nadzieję,że dla mnie wystarczy.Zaczynam kopać we wtorek,bo robotnicy domowi jeden w pracy będzie a drugi w szkole do późna,a ja taka pojedyncza to sobie mogę:):):) Meduzko mam taki sprawdzony ale troski droguchny praepis na pasztet,spisałam go sobie z programu "wiem co jem"Kasi Boguckiej,robiłam parę razy jak od gospodarza niec taniej cielęcine kupiłam. 5 jaj 2 namoczone i odciśnięte kajzerki 1 kg mięsa wieprzowego np. łopatki 1 kg mięsa cielęcego 0,5 kg surowego boczku 25 dkg wątróbek drobiowych Mięsa pokroić w kostkę i udusić do miękkości razem z 3 dużymi cebulami pokrojonymi w kostkę i ostudzić,osobno do miękkości udusić wątróbki z 1 dużą cebulą pokrojoną cebulą.Też ostudzić.Wszystko zmielić,przyprawić,solą ,pieprzem,odrobiną kurkumy i gałki muszkatołowej,dodać jaja,odciśnięte kajzerki.Do wysmarowanej blaszki,posypanej bułką tartą wykładamy masę mięsna.Pieczemy w 180 stopniach ok.1,5 godziny.Aż się zrumieni i będzie odstawać od brzegów.
  25. Aneczko już sobie wyobrażam ten zapach,a jeszcze z chlebkiem od Ann,który upiekłaś poezja,narobiłaś mi smaka koleżanko:)Uwielbiam te pieczeń ,smakuje tak jak swojska kiełbasa.Ranny z Ciebie ptaszek - jak już pieczeń szykowałaś od 5 rano.Za mną i moimi chłopakami chodzi domowy "gulasz angielski" w przyszłym tygodniu dojdzie już pewnie z allegro "szynkowar" to popróbuje wędlin z tego urządzenia zrobić,a widziałam na garnku jakie smakołyki dziewczyny tam przyrządzały,min,nasza Ann,teraz ja pokombinuję,tylko nie bardzo wiem jak zrobić ,by wyszło z galaretką taką smakowitą.Miłego sobotniego wieczoru i udanej niedzieli życzę:)
×