Bahati
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Bahati
-
albo "Skuteczność inseminacji waha się od 5 do 25 procent (różne źródła różnie podają). Skuteczność zależy od wielu czynnków np. parametrów nasienia, wieku kobiety, ilości wystymulowanych dojrzałych pęcherzyków, etc. Powtarzanie zabiegu powyżej 5 razy jest niecelowe. W przypadku braku ciąży wskazane jest zastosowanie bardziej zaawansowanych technik rozrodu wspomaganego jak np. in vitro. " Ostatnio słyszałam opinię ponoć dobrego gina, że zaleca się 2-3, potem skutecznośc spada. To oczywiście zalezy od przyczyn niepłodności...np. przy wrogości sluzu jest sens...ale przy niepłodności idiopatycznej kiedy wszystko jest ok (nasienie, drożność, owulka...) to co ma dać IUI i jak nie udaje się 1,2,3 to jest jakaś przyczyna, której IUI nie wyeminuluje...
-
znalezione w necie: "idzie o statystyki: na każdą inseminację przypada 10% szans na powodzenie. Szczyt udanych prób przypada na czwartą inseminację (20%), po szóstej zaleca się przerwanie terapii jako nieskutecznej, bo skuteczność inseminacji spada ponizej 5%. Wówczas nalezy rozważyć in vitro lub inny wybór (AID, adopcja)."
-
Byłam dzis u gina w linice "Ładna owulacja" - jak zawsze... tylko efektów brak ;( Mamy zbijać prolaktynę. Ale jakos nie wierzę,że to jest przyczyną...wg niektórych lekarzy liczy się poziom bez obciążania, albo, że jak jest owulacja to prolaktyna nie ma znaczenia...No i dodatkowo mam brać metypred, ale trochę się boję sterydów :( W sumie gin o tym zapomniał, ja mu przypomniałam bo coś o tym poprzednio wspominał....Ale mówi, że ognisk endometriozy nie widzi:) Działamy 3 mce naturalnie a potem inseminacja - dam się namówić na max 2-3. Potem wracamy do myśli o in vitro...
-
Agula, najgorzeej jest się za coś takiego zabrać, potem jakos leci. Musi. Jak ten czas leci:) Masz już pewnie ładny brzuszek:) Krystal, u mnie z wolnym to nie za bardzo... mam wymagajacego szefa, ale mam z nim dobre stosunki, więc trudno mi brać wolne bez podania przyczyny, a do starań się nie przyznam. Bo choćby nie wiem jak szef był dobry to to mu sie nie spodoba. Co mnie nie dziwi, jako szef tez nie byłabym zadowolona...Teraz miałbym brac wolne, bo sie staram, potem bo ciaża, potem po dziecko...Oczywiście gdyby działo się coś powaznego to zajęłabym się staraniami w pierwszej kolejności. Narzazie jakoś to godzę ze sobą. Jeździmy na 18, 19, albo z samego rana kiedy mam na później do pracy. Na poniedziałek pierwszy raz wzięłam wolne...Może uda nam się połączyć pożyteczne z przyjemnym :) i trochę pochodzić po Gdańsku. Lubię to miasto:)
-
krystal a pracujecie obydwoje? Mi to ciężko łączyć z pracą, zwłaszcza jak muszę przyjechac rano do laboratorium albo muszę np. byc w poniedziałek a gin jest rano... Męczące te 5 godzin jazdy, co? A my byliśmy już 3 razy w ciągu tygodnia i jeszcze jedziemy w poniedziałek...ale myslałam,że będzie gorzej:) Juz nie mówiąc,że te "przyjemności" kosztowały nas 1200 zł bez dojazdów...
-
Obudziły się stare demony. W roku 2008 i 2010 miałam torbiele e-n-d-o-m-e-t-r-a-l-n-e :( Obie usuniete laparoskopowo, potem leczenie danazalem, który wprowadza w stan sztucznej menopauzy. Do dzis nie mam zadnych objawów endo ani nie pojawiła się kolejna torbiel :) Ale to jednak może być "to" :( W poniedziałek mam usg (+ hormony), które ma potwierdzić pęknięcie pęcherzyka. Jak to jest ok ( a zawsze było) to czeka mnie leczenie potencjalnej endo lekami sterydowymi :( :( Oprócz tego faktycznie mam podwyzszoną prolaktynę po podaniu metoclopramidemu. Bo przed tabletką mam w górnej granicy normy. ja sie tym w ogóle nie martwiłam ,wreszcie coś do leczenia...Mi gin powiedział, że to może wpływać na jakość komórki jajowej... A plemniki? Gin powiedział " Takie nasienie chciałby mieć każdy mężczyzna, tylko pogratulować" :) I to po badaniu ogólnym i badaniu fragmentacji dna plemnika. Taka ironia losu... :( Ciekawe co tem mój mężczyzna mysli w głębi duszy...
-
Invicta Gdańsk. Opinie są różne, ale na coś musielismy sie zdecydować. Do kliniki mamy 3 h w jedną stronę i to juz trduno godzić nam z pracą, więc nie dalibysmy rady jeździć np do W-wy. Narazie zrobilismy pakiet badań, zobaczymy co powie lekarz. Poprzedni, do których chodziłam uważali, że jesli jest owulacja to nie trzeba sprawdzać hormonów. A chyba nie do końca tak jest, bo np. komórka jajowa musi być jeszcze zdolna do zapłodnienia....Ciesze się nawet,że cos jest nie w normie, ale przeciez wcale nie musi oznaczać, że to "to". Ludzie mają czasami koszmane wyniki a im się udaje...A nam miały przeszkadzać trochępodniesiony poziom jednego hormonu przy regularnej owulacji....? O 17 mamy wizytę.
-
My jestesmy po 2 wizytach w kliniece. Narazie wywarła ona na nas pozytywne wrażenie. Wyniki mozna oglądać online juz kilka godzin po pobraniu krwi:) Wczoraj pół dnia je analizowałam, choć wiem,że nie powinnam, bo wyczytałm,że np. nie tylko normy są ważne, ale także sounki między między niektórymi wynikami. Np. lf do fsh powinien podobno wynosić 1:1 a ja mam prawie 2:1...Nie wiem też do jakiej fazy gin zaliczy w moim przypadku 11dc... Wiem na pewno,że poza normą wyszło mi badanie prolaktyny po obciążeniu... powinno być 3-6 więcej niż bez tabletki a ja mam 9 razy więcej...tym bardziej,że bez obciążenia też juz przy górnej granicy...ale nie wiem czy to samo ma duże znaczenie. Plemniki super, dużo i ruchliwe:) Jest co prawda jedna pozycja poza wartościa referencyjną, ale nie mam pojęcia co to. Czekamy na wyniki fragmentacji dna. Kurcze nawet chciałabym żeby wreszcie było cos do leczenia. Czy któras z was miała problemy z prolaktyną?
-
Możę odpowiem trochę za Morais... sytuacja kiedy pozornie wszystko jest ok a przez lata nie widać efektu jest 1000000000 razy gorsza niż konkretna diagnoza... Kiedy zawodza hormony przeprowadza sę leczeni i jest ok. Kidy nie wiadomo co nie gra nie ma czego leczyć... a czasmi okazuje ię ,że jest coś czego nie mozna leczyć... Wiem coś o tym, bo lekarze zawsze ogladali moje jajeczko i powierzchowne badania męża i mówili "tu musi być ciąża" a nie ma.... Teraz najbardziej bolę się wyniku badania poziomu fragmentacji DNA plemnikowego;(
-
No i bylismy w klinice... Nie wiem jak nam uda sie to połaczyć z pracą... Nastepna wizyta za tydzień i zlecone badania do zrobienia...Udało mi sie umówic na 19 (bo do kliniki mamy 200 km) a oni mi mówią, że badania muszą być rano..."a może możecie państwo przyjechać w sobotę do labolatorium?" myślę ok, super i upeniam się czy mąż też może zrobić badanie nasienia w soboę? - "nie może"...Czyli jednak trzeba wykombinowac wolny dzień:( Nareszcie ktos zleca mi badania a nie mówi, ze jak jest owulka to jest ok... czy któryś z waszych partnerów miał robioną badanie poziomu FRAGMENTACJI DNA PLEMNIKA??????????????????????????????????????????? Tego boję się najbardziej:( Bo hormonki robiłam raz na jakiś czas i zawsze wycodziły w normie, więc coś czuję, że to nie one są powodem...
-
U mnie kiepściutko:( Miesiace żyłam nadzieją, że jesienia ruszamy z in vitro... Ale juz po pierwszych krokach w tę stronę (chociażby próba rejestracji do kliniki) doszłam do wniosku, że za nic nie uda mi się pogodzić tego z pracą...kiedy do najbliższej kliniki (wcale nie wiem czy dobrej) mamy 200km. Nie ma szans, bo to jeżdżenie, jeżdżenie i badaaaaaania...Trochę się podłamałam, na adopcję nie jestem gotowa, upokarzajace są dla mnie zasady jej dotyczące, te szkolenia grupowe...:( Zresztą na przygotowanie do adopcji też trzeba mieć czas. Kurcze jak ja chciałabym miec choć jedno dziecko, nie koniecznie biologiczne, potem spokojniej mogłabym starać sie ok olejne. Dlatego nigdy nie zgodzę się z twierdzeniami kobiet, które mają już jedno a staraja się o kolejne, pragnie się tak samo... To zupełnie co innego! Kiedy masz już choc jedno dziecko nalezysz jakby do innego świata... bo możesz doświadczać wszystkiego co niesie macieżyństwo, zarówno jego cieniów jak i blasków, masz komu poswięcać czas, masz kogoś, kto powie "mama", masz komu pokazać świat...
-
A mój gin kazał sie leczyc mimo,że tsh mam 1.9...wygooglowałam opinie, że do ciazy powino być
-
Witam Was serdecznie:) Ciągle Was czytam, ale nie piszę, bo nie mam o czym. Z mną bardzo intensywny czas w pracy. Było tak "gorąco",że nawet nie wiedziałam, który mam dzień cyklu...ale @ i tak przyszła. Teraz mam 8 dc i mam nadzieję,że za 3 tygodnie uda nam się pojechać do kliniki i zacząć przygotowania do in vitro. Piszecie,że dużo par ma problem z płodnością...a w naszym otoczeniu 7 ślubów w podobnym czasie co my i 8 dzieci (na świecie lub w brzuchu) ... Pamietam jeszcze jak kilka lat temu kiedy my juz się staralismy ci którzy są teraz szczęśliwymi rodzicami mówili "byle tylko nie dziecko; nie teraz"...niektórzy myslą juz o kolejnym dziecku a u nas ciągle pustka:( Czasmi sobie wyobrażam co bybyło gdybyśmy mieli dziecko...co bysmy dzisiaj robili...itp. Gdyby u nas wszystko było ok nasze dziacko miałoby 2,5 roku a drugie pewnie z 1.....
-
U mnie to przychodzi etapami...najpierwsz zmiana lekarza, potem IUI a teraz oswoiłam się z decyzją o invitro, boję się tylko żeby juz podczas samych przygotowń (badań) nie wyszło coś co uniemozliwi nam te procedurę...a to byłby koniec...:( Myslimy o Gdańsku. Nie znam dokładnych kosztów.. Z tego co czytałm na forum/w obawiam się,że z badaniami, dojazdami, lekami to moze wyjśc cos ok 20 tys...
-
Chociaż moja praca nie ma nic wspólnego z oswiatą, sierpień - październik są dla mnie szalenie pracowitym okresem. Do tego "na gwałt"piszę pracę magisterską... Ale czas leci i coraz bliżej in vitro... - mam nadzieję. Planujemy (ja nie stanie się nic niespodziewanego) Podczas mojej 2 z kolei od teraz @ pojechac do kliniki w celu zakwalifikowania do tej procedury. Z jednej strony nie mogę się doczeka, a z drugiej strony boję się, bo to ostatni krok :( W ogóle tyle mam teraz niewiadomych na głowie,ze tak bardzo chciałbym na chwile przeniesc się w czasie choć o rok...;) żeby zobaczyc co z tego wszystkiego wynikło.... Fktycznie cicho tu na tym naszym temacie...:( Koniec "obijania się" - wracam do pisania pracy. P.S. czy wy tez tak macie, że im wiecej macie zajęć tym wiecej czasu...? To znaczy teraz pracuję po 7 dni w tygodniu w najrózniejszych godzinach, ale udaje mi się ogarnąc mieszkanie, pisac pracę... Tylko na seks czasu nie ma :(
-
A ja juz bym chciała @...mogła być we wtorek a do dzisiaj nie przyszła tylko mnie męczy...Mam mnóstwo pracy i deneruje mnie ból piersi i ból brzucha:(
-
No test ciążowy najlepiej robić ok dnia spodziewanej @. Z doświadczenia własnego i "forumowego" ;) wiem, że koda nerwów na robienie go wczesniej. Jka się nazywa klinika, w której robiłaś IUI?
-
Niektóre z Was kochane pytają co dalej po którejs tam z rzedu nieudanej IUI... Ja powtórzę SWOJE zdanie. Napewno nie przekraczałabym tych zalecanych 6 IUI (chociaz coraz czesciej jest to juz tylko 3), bo przecież skądś to się bierze...Potem to juz jest loteria, a ja po tak długim czekaniu nie mam ochoty grać w totka...;) Czas ucieka i uwazam, że nie ma co tego przeciągać, ciągle boję się,że urosni mi jakaś torbiel, wyskoczy jakas niedocyznność/nadczynność tarczycy czy inna choroba czy wypadek który znów oddali nas od szczęścia...:( Wolę wykorzystać wszystkie dostępne metody łacznie z in vitro a ja nie uda się tyle razy na ile będzie nas stać, wtedy moge dalej "próbować" naturalnie;) i zrobić jeszcze IUI za jakis czas...Ewentulanie wiedząc,że próbowalismy wszystkiego pomyslec o surogatce czy adopcji... Rozumiem jeszce próby jak cos się leczy, jak jest wrogość albo nasienie takie sobie...ALE NIEPŁODNOŚĆ IDIOPATYCZNA? To nie jest tak,że niepłodność idiopatyczna nie ma przyczyny... po prostu lekarze nie moga jej znaleźć a ona jest i to calkiem trudna do pokonania...Skoro przy nie płodności idiopatycznej plemniki sa super, jajeczko też, endo ksiazkowe...lekarz tłumaczył mi,że przy IUI nasienie podawane jest 2 cm od jaja...musi być jakas przyczyna niepowodzenia...i w takim przypadku IUI nie mają sesnu, szkoda kasy pieniędzy. Powtórzę, co juz kiedyś powiedziałam, przy INF lekarze widząco jest nie tak, przynajmniej to czy np. dochodzi do zapłodnienia... Ale każdy musi wiedzieć jak walczyc o upragniony cel...
-
Daisy2 z wikipedii: "Od owulacji do menstruacji mija przeciętnie 14 dni (za normalny jest uważany czas od 10 do 16 dni). Czas trwania fazy lutealnej (w przeciwieństwie do fazy folikularnej) jest na ogół stały w różnych cyklach tej samej kobiety, nawet jeśli cykle te mają różną długość" Niby jest od 10 - 16...czyli nie za wczesnie,ale ja to rozumiem tak,że o ile owulacja może się przesuwać to faza lutealna zawsze trwa tyle samo...Ja mam zawsze 14 dni... A ok którego dnia zawsze miałś potwierdzona owulację? Zawsze ok 16...? Mi juz też się wszystko kręci...
-
Morais, dopiero teraz doczytałam,że juz mi odpowiedzialas na pytanie o @... Kobra, przepraszam, może tego nie doczytałam...a jak było ze staraniami o pierwsze dziecko?
-
Kurcze morais, ale @ rozkrecila sie jak zawsze? Kurcze, mogłas powtórzyc tę betę - wszystko byłoby jasne...
-
Morais, bardzo mi przykro:( Nie pamiętam jak u Ciebie było z ta ostatnią IUI, ale przeciez na pewno mialaś potwierdzona owulajęa @ dostalas dopiero +/- po 21 dniach i była 2 kreska...ja myslę,że byłaś w ciąży. Bo są 2 argumenty (spóźnienie @ i test) przeciw 1 (beta). Ciekawa jestem co by lekarz na to powiedział...A @ normalna jak zawsze?
-
Agula, super:) jak ten cza leci:) Daisy 10 dni to chyba za mało od owulacji...? Morais jak tam?
-
Wiesz, ja myślę - na podstawie dziesiatek zasłyszanych historii, bo niestety nie z własnego doświadczenia :( - jeśli w czasie wskazanym przez producenta testu pokazało się II tobez względu jak to się zakończy - oby 9 miesiecznym błogim stanem, krotkim bólem i wielkim szczęsciem:) - to "coś się dzieje".:)
-
Ja bym nie usiedziała... Ale fajnie:) Pomyśl, ile testów robiłas w zyciu i czy w czasie wskazanym na tescie pojawiła Ci się 2 kreska?
