

Bahati
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Bahati
-
Agula, ja juz kiedys tak dla siebie sprawdzałam poziom tsh, bo moja mama ma ostra niedoczynnosć tarczycy miała nawet tsh> 100( to teraz, ale przez lata miała różne zawirowania z tarczyca, babcia tak samo) i wynik był ok, chyba, że samo ft4 bedzie nieprawidłowe...Jutro odbieram wynik i napiszę co i jak :)
-
Kurcze, jak patrze na te wszystkie matki "z przypadku" (czytaj :wpadki) to aż sie gotuję...Jak ci ludzie nie wiedza jakie mają szczęście. Nie ma wieksego szczęścia niż zdrowe dziecko z kochana osobą. Niby tyle dzieci dookoła, niby to takie proste...a ile jest par takich jak my... Wpaść można szybko, straszą, że nawet podczas pettingu ;) A jak sie czyta szczegółowo o procesie zapłodnienia to jest to masa etapów a na kazdym ryzyko niepowodzenia a szanse powodzenia 10/20/50%. Tak sobie myslę,że nawet super zdrowa para może miec z tym problem...no pomyslcie: nigdy nie ma 100% że się uda, a gdyby taka zdrowa para miała pecha...Takie mnie naszły przemyslenia;) Zaczynam się nastawiac na invitro i juz nie moge się doczekać, ale to dopiero jest stres, duże koszty, wieksza nadzieja a tym samym wieksze rozczarowania.... Dzisiaj robiłam badanie tsh i ft4 - gin mówił,że to ostatnie co moge sprawdzić :(
-
Dziewczyny ja już nic nie wiem. Czuję, że to czy zostaniemy rodzicami zależy tylko od Boga a my na NIC nie mamy wpływu... Mąż miał w ciągu naszych starań 3 razy robione badanie nasienia, 4 raz był przy pierwszej IUI i zawsze było super, lekarze mówili,że nasienie bardzo dobre i "to u pani musi leżeć przyczyna"... A wczoraj, kiedy nasienie mojego mężą oglądał ktoś już 5 raz (!) wróciliśmy do gabinetu na zabieg a gin mówi, że jest :AGLUTYNACJA SPERMY! To jest najgorsze w staraniach, że kazdego dnia możemy dowiedzieć się o kolejnej przeszkodzie, która jeszcze gardziej oddala od upragnionego celu. Własciwie ta wiadomość mnie nie podłamała, bo zdazyłam się nauczyć, że wyniki wynikami a płodność płodnością ;) Co ma być to będzie. Oczywiscie wczoraj i tak podeszlismy do IUI, ale spokojnie czekam na @. To moja ostatnia IUI. To nie ma sensu. Po mojej @ mąż przez 2 mce ma brać lekarstwo, które może pomóc przy tej aglutynacji, ale tylko jeżeli przyczyną jest stań zapalny (bo może to coś chwilowego, dlatego wcześniej nie wyszło) a jezeli przyczyna jest taka,że mąż zwalcza nasienie...:( ) więc IUI nie możemy robić, potem gin zaproponował starania w domu a w październiku/listopadzie (w zależności od sytuacji w pracy) chcę podejść do in vitro.
-
No i byliśmy wczoraj u gina. Pęcherzyk miał chyba 20,5 mm, mamy iść do gina dziśiaj wieczorem - jak pękł to robimy IUI, jak nie to pregnyl i robimy w piątek... (?????)
-
Dziękuję za miłe słowa. Chyba potzrebuje kopa w tyłek ;) Za jakies 2 h widzę sie z mężem, mam nadzieje,że on mnie przekona ;) A on biedny od soboty zrezygnował z przyjemności ;) żeby oszczędzać armię :)
-
Nie, nie brałam nic. Zawsze mam owulację, lekarz przed I IUI był zdania, że jesli owulacja jest to robimy na naturalnym...bo po stymulowaniu moga np. pozostac torbiele...Kurcze tak mi jest dobrze pod wzgledem psychicznym w I połowie cyklu... Jak podejde do IUI to bedę wsłuchiwać się w swój organizm raz doszukując się objawów ciazy a raz potwierdzenia,ze się nie udało :(
-
Powinnam juz dawno dzwonic do mojego lekarza i umówic sie na II IUI, ale w ogóle nie mam do tegoo przekonania :( Uważam,że w naszym przypadku to strata nerwów, czasu, pieniedzy :( Dzisiaj mam 11 dzien cyklu, najpóxniej jutro powinnam mieć usg w celu podejrzenia czy jest jajo ;) Bo pewnie w środę/czwartek bedzie owulacja... Ale chyba nie zadzwonię :( Mąż mnie namawia, żeby podejść te zalecane kilka razy przed in vitro :( A jak pomyslę, że od środę znowu zacznie się schiza pt. "Na 99,9% NIE...a może jednak TAK"... Jak moje kochanie będzie naciskać, to się zgodzę...ale i tak uwazam,że jakies nowe informacje może ewentualnie przynieść in vitro:( Podchodzić do IUI czy nie?
-
Plusem @ jest to,że konec PMS-u...no i piwko mogę wypić z szystym sumieniem i solarium dla relaksu odwiedziłam...Chcialabym wiedzieć czy w ogóle nam się uda...jesli tak to ile jeszcze @...przede mną...
-
Lena, ja miałam iui zaraz w nastepnym cyklu. W zasadzie nie robiłam żadnych badań oprócz badania nasienia (kolejnego dla sprawdzenia) + monitoring.... Miałam iui w następnym cyklu i jeszcze w tym samym mam @...Namawiam własnie męża na in vitro, ale on chce próbować jeszcze inseminacji. Chyba ma racje. To jest nie do pomyslenia...owulacja zawsze jak w zegarku, sprawne, liczne plemniki...i NIC
-
nie, no zrobię jeszcze test...a dostanę @ bez odstawienia luteiny, bo jak brałam duphaston to dostawałam dopiero po odstawieniu...
-
Acha - na teście teoretycznym z prawka tez tylko jedna I ...;)
-
:( Miałam dzisiaj testowac, ale, że nie wytrzymałm i zrobiłam to w piatek (wiem - za wcześnie) + to,że czuję sie tak jak zawsze przed @ powoduje, że mi się nie chce. Jutro to zrobię, bo musze odstawic luteinę. Tak czytam co piszecie o stosowaniu nasienia dawcy i przypomniało mi się jak mój mąż, kiedys tak nagle, sam z siebie powiedział, żę jakby co to z tego skorzystamy...myslałam,że mi serucho pęknie, ale moje kochanie ma dużą, sprawną armię... Gdyby było inaczej to najpierw zdecydowałbym się na in vitro, a do tego zabiegu wystarczy, że w sumie jest tylko kilka sprawnych plemników - lekarze potrafią je wyciągnąć;) Ale gdyby to sie nie udało albo gdyby nie było nas stać na in vitro to chyba zdecydowałabym się na dawce - w końcu to i tak byłoby "nasze" dziecko, przeciez to co innego niż zdrada... to tez co innego gdyby jakas kobieta miała nam urodzic dziecko z nasienia mojego męża...bo w pierwszym przypadku dziecko jest z nami od początku, a sytuacja, kiedy rodzi je obca kobieta jest znacznie trudniejsza, chociażby z powodu obaw czy ona nie zmieni zdania:(
-
Marion, a u Was oprócz wrogości to teraz jest wszystko ok? Myślisz o in vitro?
-
Malinko, w teorii ja to wszystko wiem:) Tez mnie śmieszy jak widze na forum pytania np. "piersi zawsze bolały mnie tydzien przed @ a teraz 5 dni, czy mogę być w ciąży" :) Ja przez te 3 lata starań miałam najróżniejsze objawy miesiaczkowo-ciążowe na najróżniejsze sposoby, swoje robiły leki a swoje psychika...Ale zawsze jest cos co mi daje - jak sie później okazuje- fałszywa nadzieję...Zaczęły mnie boleć to już mogły blec do @ - jak zawsze...a tak głupia myśl "a może" Konic uzalania się nad soba. Zyczę miłego dnia. Mój taki nie bedzie bo za chwilę mam egzamin na prawko Miłego dnia Kobiety
-
Karola, to nie jest tak,że ta metoda jest mało skuteczna...sama w sobie jest skuteczna, tylko my mamy rózne problemy. I to własnie od przyczyny naszych niepowodzen zależy na ile skuteczna bedzie iui...Bo jesli przyczyną jest tylko wrogośc sluzu, to są duże szanse,że iui przyniesie ciążę, bo omija się to "wadliwe miejsce", ale np. w moim przypadku w ogole nie wierzę w powodzenie iui, bo my póki co borykamy się z niepłodnością idiopatyczną :( To właściwie co ma nam dać iui, skoro plemniki są super i pewnie u innej kobiety dopadłyby jajeczko za pierwszym razem...No ale zapłodnienie to mega skomplikowany mechanizm i na kazdym kroku mozliwe jest niepowodzenie, więc trzeba próbowac wszystkiego. Nawet para super płodna nie musi "zaskoczyć" ;) za pierwszym razem i lekarze każą próbować do 6 dopiero potem zaząc badania. stąd propozycja 6 iui :) A ja zwariuję od tego czekania:( Klka dni po owilacji zaczęły mnie bolec piersi (jak zawsze), ale teraz nagle przestały boleć. Wiem,że to moja psychika, ale nie potrafie przestac wsłuchiwać się w swoje ciało : boli, nie boli, mdli, nie mdli, jak mdli to z głodu, zrobic betę, nie zrobić....bla bla bla:( W poniedziałek 26 dzień -I testowanie wg zalecenia gina.
-
Cześć dziewczyny:) Co do takich głupich tekstów postanowiłam,że nie będę więcej miła, bedę odpowiadała głupio na głupie pytania...Nie zależy mi na "takich" ludziach...
-
Marion, masz prawo do własnego zdania, ale uważam (na podstawie literatury dot. inseminacji),że to,że uda się za 8-10-12...entym razem to już jest loteria. Musi być jakaś przyczyna skoro (tak tłumaczył mi lekarz) plemniki mają do komórki ok 2 cm i nigdy się nie spotkały. Przy naturalnych próbach też 6 mcy uważa się za prawidłowy czas oczekiwania na ciążę, bo przecież nawet jak para jest 100% płodna to nie musi się udac z pierwszym razem, ale dłuży czas starań pozwala powoli podejrzewać, ze coś jest nie tak... Podchodząc do inseminacji zaczynamy jakby od nowa, bo pewne elementy jakby odchodzą ;) Droga do jaja jest krótsza, omija się pewne miejsca, które mogą być nieprzyjazne dla plemników, ale skoro nie udaje się 1-2-3-4-5-6-7-8-9-10 to coś w tym jest... No alę życzę nam wszystkim szóstki w tej ciążowej loterii:) W każdym razie ja wolę nic nie przeciagać i działać tak jak zaleca większość lekarzy. Ja też chodziłąm do takiego "najlepszego w mieście", tez miał dużo pań z bruszkiem (no ale to u ginekologa położnika akurat normalny widok) a wszystko przeciągał...tylko powtażał "musi się udać" A już conajmniej rok temu mógł powiedzieć "róbcie inseminacje"... A czas działa na nasza niekorzyść...każdego dnia może nas dopaść jakies zapalenie przydatków, torbiel, które np. spowodują niedrożność...tak tylko gdybam,ale ja nie mam zamiaru bezczynnie czekac tylko przejść całą tą drogę...
-
Masz rację nie ma co sie spieszyć, zwłaszcza, że negatywny wynikim robiony za wczesnie o niczym nie przesadza zreszta pozytywny, na takim wczesnym etapie, też nie gwaranuje, że za 9 mcy będzie dzidzia...Kurcze właśnie przeczytałm,że powoda w Polsce w długi weekend ma byc fatalna. Szkoda.:(
-
Dziewczyny, jak myslicie kiedy badanie beta HCG może juz byc wiarygodne? Za tydzień moja szwagierka ma wesele...takie okazje zawsze nastrajają mnie dołująco, bo beda małe dzieci z rodziny, ktoś pewnie zapyta a Wy kiedy...? ! Wolałabym juz wtedy wiedzieć a nie byc kilka dni przed testowaniem :( nawet jesli się nie udało to przynajmniej "uzbroiłabym się w pancerz obronny"...
-
Marion, my też borykamy się z niepłodnością idiopatyczną :( Ale dlaczego miałas aż tyle inseminacji? Twój lekarz nie sugieruje in vitro? Te 4 inseminacje ponad zalecane 6 to przeciez finansowo pewnie 1/3 in vitro... My obecnie zakładamy,że poddamy się max. 4 inseminacjom, przeciez nie ma sensu robić tego bez końca. ..Mówi się po 6 zabiegach to już jest jak lotto:(
-
Od jakiegos czasu Was podczytuję. Wczoraj miałam I IUI. Zwariuję od tego czekania, nie potrafię o tym nie mysleć. Zały czas doszukuje się bólu piersi, kóry dopada mnie w II połowie cyklu, kiedyś już ok 16dc, od niedawna raczej po 20 dc. Wiem,ze jak go poczuje to się nie udało :( Jak mysleć pozytywnie? Pozdrawiam :) 3 lata starań, 1 IUI "Czekamy na cud"